Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna Forum na temat przemocy w rodzinie
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP
www.niebieskalinia.pl 
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

rozmowa
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
leni56



Dołączył: 12 Gru 2008
Posty: 500

PostWysłany: Pią Sty 09, 2009 15:35    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cechy osobowości psychopatycznej :
a) upośledzenie umiejętności nawiązywania kontaktów z innymi ludźmi na podstawie głębszych związków emocjonalnych
b) manipulowanie ludźmi w celu zaspokojenia własnych potrzeb i racjonalizowania celów
c) brak tzw. wglądu w siebie , czyli bezkrytycyzmu zachowania
d) brak poczucia winy z wyolbrzymionym poczuciem krzywdy
e) nieumiejętność wyciągania wniosków z przeżytych doświadczeń
Jeśli występuje deficyt emocjonalny wtedy uaktywnia się cecha nieumiejętności nawiązywania kontaktów i manipulacja . Psychopata nie ma poczucia moralności . Ludzie służą mu jako przedmioty , które wykorzystuje w celu realizacji własnych potrzeb . Upośledzenie kontaktów powoduje , że psychopaci inaczej dochodzą do ludzi . Aby zdobyć sympatię innych ludzi psychopata manipuluje nimi .
Poczucie krzywdy = brak poczucia winy ( brak sumienia )
f) deficyt lęku czyli niski poziom lęku psychicznego :
- impulsywność w zachowaniu
- niekontrolowana agresja
- brawurowość
- błędy w ocenianiu sytuacji społecznej
g) lęk fizyczny o własne ciało ( nadmiar lęku )

PSYCHOPATIA JAKO CIERŃ DUSZY – Antoni Kępiński – psychopata sam cierpi , jako człowiek cierpiący zadaje cierpienie innym ludziom . Charakterystyczne u psychopaty jest postawa biorąca nad postawą dającą . Psychopata widzi , że jest odrzucany ale nie wie dlaczego , ma własny kolec , którego nie potrafi wyrwać .
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
leni56



Dołączył: 12 Gru 2008
Posty: 500

PostWysłany: Pią Sty 09, 2009 15:39    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

ANTYSPOŁECZNA OSOBOWOŚĆ – SOCJOPATIA to zaburzenia osobowości w zakresie trwałych cech, które powodują, ze jednostka spostrzega siebie i rzeczywistość w sposób uogólniony i nieprzystosowany.
Wśród całej populacji socjopatow jest 2 –3 %. Najwięcej socjopatow to osobniki o płci męskiej .
SOCJOPATA – zaburzona jednostka w kontaktach społecznych z drugim człowiekiem .
Cechy charakterystyczne tego zjawiska :
1) socjopata ma zachowanie antyspołeczne bez wystarczającej motywacji – socjopatia zachowuje się zawsze niezgodnie z ogólnie panującymi zasadami zachowania, prawa. Wśród tych osobników istnieją jednostki, które planują swoje zachowania, liczą na jakieś korzyści. Inni zaś krzywdząc drugiego człowieka nie maja w tym wyraźnego celu, nawet nie wiedza czemu to robią (brak motywacji w zachowaniu). Zachowanie antyspołeczne socjopaty sprawia często wrażenie bezcelowych, impulsywnych, irracjonalnych; charakteryzujące się perswazyjna impulsywnością (natychmiastowa reakcja na bodziec)
2) brak sumienia i odpowiedzialności wobec innych:
- brak wstydu, poczucia winy i skruchy, osoby te nie są zdolne do głębokiej troski o drugiego człowieka
- kontakty międzyludzkie są u socjopatow płytkie, nastawione na eksploracje drugiej osoby
- kłamliwość i manipulowanie jednostka
- nieprzywiazywanie się do drugiego człowieka, brak reakcji na zaufanie, miłość i czułość; socjopata nie odbiera sygnałów z otoczenia, nie reaguje na przykłady innych, na to co jest norma, na tłumaczenie danych sytuacji. Relacje z druga osoba jest zaburzona, socjopata jest jakby za szyba i nie widzi swoich złych nawyków, zachowań jako złe, niezgodne z norma
- socjopata ma naruszona strukturę emocjonalna – brak miłości w dzieciństwie; do socjopatii trzeba dojść aby znaleźć drogę do wyeliminowania tego zaburzenia
3) ubóstwo emocjonalne :
- płytkość i ubogie emocje
- niemożność wzruszeń

Trudno jest zdiagnozować socjopatow, dokonują rzeczy irracjonalnych, bezmyślnych, są bohaterami kronik kryminalnych, itp.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
leni56



Dołączył: 12 Gru 2008
Posty: 500

PostWysłany: Pią Sty 09, 2009 15:44    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

4 PODSTAWOWE CZYNNIKI, KTÓRE TRWALE ZABURZAJĄ OSOBOWOŚĆ O CECHACH SOCJOPATYCZNYCH

1) rodzina i otoczenie
- postawy rodzicielskie
- deprywacje potrzeb psychologicznych
- patologiczna osobowość matki lub jej brak
- nieprawidłowy system kar i nagród
Teorie psychologiczne upatrują źródło zaburzeń psychologicznych w nieprawidłowych stosunkach w rodzinie. Deprywacje potrzeb w dzieciństwie – dziecko potrzebuje uczuć miłości, przynależności, bezpieczeństwa. Patologiczna osobowość matki kształtuje osobowość dziecka. Jest to matka chwiejna emocjonalnie – chwiejność powoduje poczucie odrzucenia u dziecka; jest to najgorszy rodzaj patologicznej osobowości matki : raz karze, raz nagradza za takie samo zachowanie. Jeżeli dziecko jest niekochane, odrzucane, jego osobowość będzie się kształtować negatywnie. „Jeżeli jestem zły, gorszy, to lepszy już nie będę”. Dzieci o rysach patologicznych były wciąż karane, takie dziecko z czasem się uodparnia na kolejne kary. Do socjopatii przyczynia się tez niespójność postaw rodzicielskich, nierówność ta tez może być ważnym czynnikiem do kształtowania się rysów socjopatycznych .

2) deficyt procesów uczenia się, czyli trudność w przyswajaniu nowej wiedzy
Socjopata nie rozumie pewnych kwestii odrzuca je, nie przyjmuje tego do wiadomości – nie potrafi przyswoić treści społecznych, nie wyciąga wniosków z doświadczeń

3) czynnik genetyczny
mówi o tym, ze niektóre cechy , jak impulsywność dziedziczymy po naszych rodzicach

4) czynnik fizjologiczny
dotyczy dysfunkcji układu nerwowego. Związany jest z czynnikami, które warunkują upośledzenie umysłowe, wszelkiego rodzaju urazy, czynniki prenatalne i postnatalne

Nie ma 1 czynnika, który warunkował by jakiekolwiek zaburzenie. Jest to zawsze uwarunkowane wieloczynnikowo: kilka czynników nakłada się na siebie .
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
jasmin



Dołączył: 14 Gru 2008
Posty: 96

PostWysłany: Pią Sty 09, 2009 20:42    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Juz odpowiadam Leni.
Co sprawilo,ze sie w nim zakochalam?
Widzisz...on,juz jako dziecko byl inny od reszty dzieci.Byl radosny,rozbrykany,lobuzerski a jednoczesnie,tak jakby ponad tym wszystkim.To zawsze dodawalo mu tajemniczosci.To "cos",zawsze mnie w nim pociagalo.Poznalismy sie jak mielismy obydwoje po 19 lat,ale juz wczesniej,gdy go widywalam serce mocniej zaczynalo mi bic.Widzialam w nim dobrego chlopaka,mocno zagubionego w tym swiecie,widzialam odwzajemnienie moich uczuc.Zyl mazeniami,pieknymi mazeniami.Byl bardzo wrzaliwy,moze nia dajacy wiele ciepla od siebie,ale staral sie pokazac,ze jest dobry,ze daje od siebie tyle ile moze.Pewnie gdyby nie ta mgielka,ktora go otaczala,to nie bylby dla mnie taki pociagajacy Wink
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
jasmin



Dołączył: 14 Gru 2008
Posty: 96

PostWysłany: Pią Sty 09, 2009 21:02    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Wiesz,Echnatonie,calkiem dobry pomysl z tymi karteczkami,ale nie w przypadku mojego meza.Tak jak pisze Leni,to nie zadziala.Tyle bym wskurala,ze chodzilby calymi dniami niezadaowolony,wyrzucajacy mi,ze robie z niego male dziecko,ze robie z niego czlowieka niepelnosprawnego umyslowo,bylby zly i mocno niemily dla mnie i nic nie pomoglby moje wyjasnienia dlaczego tak robie.
Rolling Eyes pare razy sprobowalam,ale to w kwestii jego zapominalstwa Question ,nooo i mialam gadanie Shocked ,nawet nic nie dawalo pokazywanie przykladu,ze ja tez tak robie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
jasmin



Dołączył: 14 Gru 2008
Posty: 96

PostWysłany: Pią Sty 09, 2009 21:18    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Leni,sklaniam sie ku osobowosci narcystycznej,chodz z krotkiego opisu osobowosci paranoidalnej,tez moglambym cos podpiac pod mojego meza,ale nie chce sie rozpedzac,bo jak tak zaczne mocno wnikac,to okarze sie,ze moj maz powinien juz dawno siedziec w pokoiku z miekkimi scianami Laughing ,a nie taki jest moj cel.Licze na to,ze moj maz zacznie sie w koncu uczyc zycia Smile
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
leni56



Dołączył: 12 Gru 2008
Posty: 500

PostWysłany: Sob Sty 10, 2009 5:59    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

.Tyle bym wskurala,ze chodzilby calymi dniami niezadaowolony,wyrzucajacy mi,ze robie z niego male dziecko,ze robie z niego czlowieka niepelnosprawnego umyslowo,bylby zly i mocno niemily dla mnie i nic nie pomoglby moje wyjasnienia dlaczego tak robie.


.. dodalby,ze traktuje go jak idiote, ze on jest dorosly, " tobie sie wydaje ze ja jestem głupii?' nie ja niejejstem glupi, to tobie tak sie wydaje, ja naprawde nie jestem glupi" "

Jasmin, nie pakuj sie w choroby psychiczne otwarcie. Bo to komplikuje sprawe. Tez uwazam,ze własnie pranoiczne widzenie zdarzen i dziwny upor, taki dziwny" irracjonalny" szkodliwy dla nich samych czego oni wydaja sie nie widziec, ale u mnie bylo " mowilas cos? slyszalem,ze mowilas, przeciez mowilas, .. myslisz z e nie slyszalaem co mowilas? slyszalem, nasmiewales sie,,ze utykam. / wyzywalas mnie, ublizylas -zawsze negatywnie/ No i spiskowalam, caly czas spiskowalam przeciwko niemu. Zmawialam sie jak mu zaszkodzic- z kazdym z kim rozmwialam ukladalam plan zniszczenia jego.
Nie ufal , nie wierzyl, wiedzial,ze knuje.
Kolejna uderzajaca cecha jest nieslychany egocentryzm. Ja i nic wiecej. I .. sadyzm. Nie rozmawialismy o sadyzmie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
leni56



Dołączył: 12 Gru 2008
Posty: 500

PostWysłany: Sob Sty 10, 2009 6:33    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Znamy trzy rodzaje sklonnosci sadystycznych, mnniej lub bardziej ze soba splecionych.

Pierwszy polega na

-uzaleznianiu innych od siebie, by miec nad nimi absolutna i nieograniczona wladze, by uczynic z nich tylko narzedzie i ugniatac ich jak gline w reku garncarza.

Drugi wyplywa z wewnetrznego pragnienia,


-aby nie tylko rzadzic bezwzglednie innymi, lecz ich eksploatowac, wykorzystywac, okradac, patroszyc i - ze sie tak wyraze - wysysac z nich wszystko, co jadalne. Pragnienie takie moze odnosic sie zarowno do rzeczy materialnych, jak i niematerialnych, na przyklad uczuc lub intelektu danej osoby.

Trzeci rodzaj sklonnosci sadystycznych to

-chec zadawania innym bolu albo ogladania ich cierpien. Moga to byc cierpienia fizyczne, czesciej jednak sa duchowe. Idzie tu o krzywdzenie czynne, ponizanie, wprawianie drugich w zaklopotanie albo ogladanie ich w ponizajacej czy klopotliwej sytuacji.

/w teorii przmocy w rodzinie te 3 rodzaje ewoluuja, rozwijaja sie od pierwszego do trzeciego. Moim zdaniem tak jest/

Sadystyczne sklonnosci sa zazwyczaj, ze zrozumialych powodow, mniej uswiadamiane i bardziej racjonalizowane anizeli mniej szkodliwe spolecznie sklonnosci masochistyczne. Czesto sa zupelnie zamaskowane wystepujacym jako swoista reakcja nadmiarem dobroci lub zainteresowania dla innych.

A oto niektore z najczesciej spotykanych racjonalizacji :

Panuje nad toba, poniewaz wiem, co jest dobre dla ciebie, a ty we wlasnym interesie powinienes sluchac mnie bez oporu. Albo :
Jestem tak nadzwyczajny i jedyny w swym rodzaju, i mam prawo oczekiwac, aby inni byli mi posluszni. Inna racjonalizacja czesto ukrywajaca chec wyzysku:

Tyle dla ciebie zrobilem, ze mam teraz prawo zabrac ci, co tylko zechce.

Bardziej agresywny rodzaj sadystycznych impulsow znajduje najczesciej dwojaka postac racjonalizacji:

Zostalem skrzywdzony przez innych i moja chec zadawania im cierpienia jest tylko odplata.
Albo:
]Uderzajac pierwszy, bronie siebie albo moich przyjaciol przed grozaca im krzywda.

Istnieje pewien czynnik w stosunku sadysty do przedmiotu jego dzialania, ktory czesto bywa pomijany i dlatego zasluguje tu na specjalne podkreslenie:
jest nim zaleznosc sadysty od przedmiotu jego sadyzmu.
Jest oczywiste, ze zaleznosc taka zachodzi u masochisty; po sadyscie natomiast oczekujemy czegos wrecz odwrotnego :
wydaje sie on nam tak silny i wladczy, a przedmiot jego sadyzmu tak slaby i ulegly, ze trudno wyobrazic sobie owego silnego w roli zaleznego od ulegajacej mu osoby.


A jednak blizsza analiza wykazuje, ze jest tak naprawde.

Sadysta potrzebuje osoby, ktora wlada; skoro jego wlasne poczucie sily polega na tym, iz jest czyims panem, osoba taka jest dlan nieodzowna.
Zaleznosc moze byc calkiem nieuswiadomiona.

I tak, na przyklad, maz traktuje zone z nieopisanymn sadyzmem powtarzajac ustawicznie, ze moze ona w kazdej chwili opuscic dom i ze on bedzie z tego rad. Czesto zona bedzie tak sterroryzowana, ze nie odwazy sie odejsc; w ten sposob oboje beda nadal wierzyli, ze to, co maz powiedzial, jest prawda.

Lecz jesli tylko zona zdobedzie sie na odwage, by oswiadczyc mezowi, ze zamierza go opuscic, wowczas moze wydarzyc sie cos zgola dla obojga nieoczekiwanego; oto maz wpadnie w rozpacz, zalamie sie i bedzie ja blagal, by go nie porzucala; powie, ze nie moze bez niej zyc, ze bardzo ja kocha itp.
Zazwyczaj zona, w ogole nie majaca odwagi obstawac przy swoim, sklonna bedzie uwierzyc, zmieni decyzje i zostanie. W tym momencie zabawa zaczyna sie od nowa. On znowu zachowuje sie jak poprzednio, ona stwierdza, ze nie sposob z nim wytrzymac, nowy wybuch, nowe zalamanie sie, i tak dalej, bez konca
E Fromm.

ps.. jesli zona ' wyemancypuje sie" , przestanie reagowac na manipulacje sadysty, przestanie sie go bac..
traci wartosc dla sadysty poniewaz nie dostarcza mu najbardziej potrzebnej gratyfikacji: poczucia wladzy nad nia.
Czyli jest to teoria kompatybilna z teoria przemocy w rodzinie, gdzie akcentuje sie potrzebe wladzy i kontroli u sprawcy.

U Fromma jest to o tyle ciekawsze ,ze pokazuje dwie strony problemu . / zastanawiajace ze nigdzie nie przeczytalam w materialach dot przemocy w rodzinie okreslenia " sadomasochistyczny"
najwidoczniej uznano, ze nie nalezy ofierze uswiadamic jej problemu slowem " masochizm" .
A tak przeciez jest. Mnostwo kobiet odchodzi blyskawicznie po pierwszych objawach dysfunkcji zwiazku . Inne tkwia w tym latami, inne cale zycie.
Inne jak ja- rozpaczaja po stracie terorysty.


Ostatnio zmieniony przez leni56 dnia Sob Sty 10, 2009 8:57, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
leni56



Dołączył: 12 Gru 2008
Posty: 500

PostWysłany: Sob Sty 10, 2009 6:51    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Czyzby on klamal mowiac, ze kocha ja do tego stopnia, iz nie moze zyc bez niej? Jesli chodzi o milosc, wszystko zalezy od tego, co to slowo znaczy. Jesli zas idzie o jego zapewnienie, ze nie moze bez niej zyc, jest to oczywiscie nie doslownie - niewatpliwie prawda. Nie moze zyc bez niej - albo przynajmniej bez kogos, w kim wyczuwa bezwolne narzedzie w swoich rekach. Ale gdy w opisanym przypadku uczucie milosci ujawnia sie dopiero wtedy, kiedy stosunek grozi zerwaniem, w wielu innych wypadkach osobnik sadystyczny zupelnie jawnie kocha tych, nad ktorymi czuje swa przewage. Czy to bedzie zona, dziecko, asystent, kelner czy zebrak uliczny, doznaje on uczucia milosci, a nawet wdziecznosci dla wszystkich tych przedmiotow swej dominacji. Moze myslec, ze pragnie dominowac nad ich zyciem, wlasnie dlatego, ze tak bardzo ich kocha. Faktycznie kocha ich, bo dominuje nad nimi.Przekupuje ich materialnie, pochwalami, zapewnieniami o milosci, popisywaniem sie dowcipem i blyskotliwoscia albo okazywaniem zainteresowania. Gotow dac im wszystko - wszystko z wyjatkiem jednego: prawa do wolnosci i niezaleznosci. Uklady takie mozna szczegolnie czesto odnalezc w stosunku rodzicow do dzieci. Postawa dominacji - i posiadania - bywa tu czesto ukrywana pod plaszczykiem tego, co wydaje sie naturalnym zainteresowaniem lub potrzeba roztaczania opieki nad dzieckiem. Dziecko wstawia sie do zlotej, klatki w ktorej moze miec wszystko pod warunkiem, ze nie zechce z niej wyjsc. Rezultatem tego jest czesto gleboki strach przed miloscia u dziecka, kiedy juz podrosnie; bowiem milosc kojarzy sie dlan z uwiezieniem i odcieciem od poszukiwania wlasnych drog wolnosci.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
leni56



Dołączył: 12 Gru 2008
Posty: 500

PostWysłany: Sob Sty 10, 2009 6:57    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

W czym tkwi istota popedow sadystycznych? Znowu nie jest to chec zadawania bolu drugim. Wszelkie znane nam, roznorodne postaci sadyzmu sprowadzaja sie do jednego istotnego impulsu, mianowicie checi calkowitego owladniecia druga osoba, zrobienia z niej bezwolnego obiektu naszej woli, absolutnego dominowania nad nia, stania sie jej Bogiem, ktory moze uczynic z nia, co mu sie zywnie podoba. Ponizyc czlowieka, zrobic zen niewolnika - oto srodki do tego celu, skoro zas nie ma wiekszej mocy nad innym czlowiekiem, jak zadawac mu bol i zmuszac go, aby poddawal sie cierpieniu bez moznosci obrony, najradykalniejszym srodkiem bedzie sprawic, by cierpial. Rozkosz z zupelnego opanowania drugiej osoby (lub innych zywych obiektow) jest najistotniejsza trescia popedu sadystycznego6.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
leni56



Dołączył: 12 Gru 2008
Posty: 500

PostWysłany: Sob Sty 10, 2009 7:02    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Mogloby sie wydawac, ze owa tendencja do uczynienia siebie absolutnym wladca drugiej osoby bedzie przeciwienstwem tendencji masochistycznej; czy nie jest rzecza zadziwiajaca, ze obie sa ze soba tak scisle sprzegniete? Niewatpliwie pragnienie zaleznosci lub cierpienia jest w praktyce przeciwienstwem checi dominacji i zadawania cierpien drugim. Ale z punktu widzenia psychologicznego obie tendencje wywodza sie z jednej fundamentalnej potrzeby, zrodzonej z niemoznosci znoszenia izolacji i slabosci wlasnego "ja". Proponuje okreslic wspolny cel sadyzmu i masochizmu jako symbioze: w tym psychologicznym sensie oznaczac ona bedzie takie zespolenie wlasnego "ja" z drugim "ja" (albo z jakas inna sila zewnetrzna w stosunku do wlasnego "ja"), by kazde z nich zatracilo swa integralnosc i stalo sie calkowicie zalezne od drugiego. Sadyscie obiekt potrzebny jest tak samo jak masochiscie. Tylko zamiast dac sie pochlonac za cene bezpieczenstwa, sadysta osiaga je dzieki temu, ze sam kogos pochlania. W obu wypadkach zanika integralnosc jednostkowego "ja". W pierwszym wypadku roztapiam sie w zewnetrznej mocy, zatracam sie. W drugim wypadku rozrastam sie czyniac inna istote czescia samego siebie i w ten sposob zyskuje na sile, ktorej brak odczuwam bedac niezaleznym "ja". Niemoznosc znoszenia samotnosci przez moje wlasne "ja" sprawia, ze daze do symbiotycznego stosunku z kims innym. Tlumaczy to jasno, dlaczego masochistyczne i sadystyczne sklonnosci sa zawsze ze soba przemieszane. Powierzchownie biorac wydaja sie wzajemnie sprzeczne, ale z natury tkwia korzeniami w tej samej podstawowej potrzebie ludzkiej. Ludzie nie sa albo sadystami, albo masochistami, lecz oscyluja bezustannie miedzy czynna i bierna strona symbiotycznego kompleksu, tak ze nieraz trudno okreslic, ktora strona dziala w danej chwili. W obu wypadkach zatraca sie indywidualnosc i wolnosc jednostki.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
leni56



Dołączył: 12 Gru 2008
Posty: 500

PostWysłany: Sob Sty 10, 2009 7:17    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Istnieje jednak lagodniejsza forma uleglosci, tak powszechna w naszej kulturze, ze wolne od niej sa tylko wyjatki. Uleglosc ta nie posiada niebezpiecznych i namietnych cech sado-masochizmu, jest jednak na tyle wazna, ze nie mozemy jej tu pominac.

Mam na mysli ten rodzaj osob, ktorych cale zycie pozostaje - na sposob subtelny - przywiazane do pewnej wladzy lezacej na zewnatrz ich samych12. Wszystko bez wyjatku, co robia, czuja albo mysla, niejako odwoluje sie do tej wladzy. Oczekuja od niej ochrony, pragna, zeby ona roztaczala nad nimi opieke, czynia ja odpowiedzialna za wszystko, cokolwiek mialoby wyniknac z ich wlasnych poczynan. Czesto osobnik taki nie jest wcale swiadom tej zaleznosci. Nawet jesli ma niejasna swiadomosc jakiejs zaleznosci, osoba albo wladza, od ktorej zalezy, pozostaje ukryta za mgla. Nie istnieje zadne okreslone wyobrazenie, ktore by sie kojarzylo z owa wladza. Jej glowna wlasciwoscia jest pelnienie okreslonej funkcji, a mianowicie ochrony, pomocy i rozwijania jednostki, trwania przy niej i niezostawiania jej nigdy samej. Owego "X", ktory odznacza sie tymi wlasciwosciami, moglibysmy nazwac magicznym pomocnikiem. Oczywiscie ow magiczny pomocnik podlega personifikacji: jako Bog, jako zasada moralna albo jako osoba realna, np. jako jedno z rodzicow, maz, zona lub przelozony. Nalezy pamietac, ze realne osoby, biorac na siebie role magicznego pomocnika, zostaja wyposazone we wlasciwosci magiczne, a cale ich znaczenie wyplywa odtad z faktu, ze tego magicznego pomocnika uosabiaja. Proces personifikacji magicznego pomocnika daje sie czesto zaobserwowac w tak zwanym zakochaniu. Osoba zajmujaca tego rodzaju postawe wobec magicznego pomocnika stara sie go odnalezc w jakiejs istocie z krwi i kosci. Z tych czy innych powodow - nieraz popartych seksualnym pozadaniem - ktos drugi przybiera w jej oczach owe magiczne wlasciwosci i przeksztalca sie w istote, z ktora ta osoba sie wiaze i od ktorej odtad zalezy cale jej zycie. Nie zmienia obrazu fakt, ze owa druga osoba postepuje czesto tak samo z pierwsza. Utwierdza to jeszcze bardziej wrazenie, ze ten rodzaj zwiazku jest jedyna prawdziwa miloscia.

Potrzebe magicznego pomocnika mozna studiowac niejako eksperymentalnie podczas zabiegow psychoanalitycznych. Czesto zdarza sie, ze osoba poddajaca sie psychoanalizie gleboko przywiazuje sie do psychoanalityka i cale jej zycie, wszystkie poczynania, mysli i uczucia z nim sie wiaza. Swiadomie albo podswiadomie zadaje sobie pytanie : czy to aby bedzie sie jemu (psychoanalitykowi) podobalo, czy nie; czy zgadzalby sie z tym, czy zganilby mnie za to? W stosunkach milosnych fakt, ze sie wybiera te albo tamta osobe jako partnera, sluzy za dowod, ze kocha sie te osobe dlatego, ze to ona wlasnie; jednakze w sytuacji psychoanalitycznej zludzenie to nie wytrzymuje proby. Najroznorodniejszego rodzaju osoby objawiaja te same uczucia wobec najroznorodniejszych typow psychoanalitykow. Stosunek ten wyglada na milosc; towarzyszy mu nieraz seksualne pozadanie; jest to jednak w swej istocie stosunek do personifikowanego magicznego pomocnika; rola, ktora najwidoczniej psychoanalityk, podobnie jak inne okreslone osoby cieszace sie pewnym autorytetem (lekarze, ksieza, nauczyciele), jest zdolny odegrac ku pelnej satysfakcji osoby szukajacej takiego wlasnie upersonifikowanego magicznego pomocnika.

Powody, dla ktorych jakas osoba wiaze sie z pomocnikiem magicznym, sa w zasadzie te same, jakie odkrylismy u zrodel popedow symbiotycznych: niezdolnosc do zycia samemu i do pelnego wyrazania swoich wlasnych indywidualnych mozliwosci. Przy sado-masochistycznych sklonnosciach niezdolnosc ta prowadzi do checi pozbycia sie wlasnego "ja" przez uzaleznienie sie od pomocnika magicznego; w lagodniejszej postaci, o ktorej mowie obecnie, prowadzi ona jedynie do pragnienia kontroli i opieki. Intensywnosc zwiazku z magicznym pomocnikiem jest odwrotnie proporcjonalna do zdolnosci spontanicznego wyrazania wlasnych intelektualnych, emocjonalnych i zmyslowych dyspozycji. Innymi slowy, ma sie nadzieje, ze wszystko, czego sie od zycia oczekuje, otrzyma sie z rak magicznego pomocnika, bez osobistej inicjatywy. Im wyrazniej zachodzi taki przypadek, tym bardziej osrodek zycia przesuwa sie od wlasnej osoby ku magicznemu pomocnikowi i jego personifikacjom. Odtad pytanie nie brzmi juz: jak zyc samemu? - lecz jak nim manipulowac, aby go nie stracic, jak postepowac z nim, aby czynil to, czego sie pragnie, a nawet jak przekazac mu odpowiedzialnosc za to, za co jest sie samemu odpowiedzialnym?

W wypadkach skrajniejszych cale zycie osobnika polega niemal wylacznie na usilowaniu manipulowania nim; rozni ludzie stosuja tu rozne sposoby; dla jednych glownym osrodkiem manipulowania jest posluszenstwo, dla niektorych dobroc, dla innych - cierpienie. Widzimy zatem, ze nie istnieje tu uczucie, mysl czy wzruszenie, ktore nie byloby zabarwione ta potrzeba manipulowania; inaczej mowiac, zaden psychiczny akt nie jest naprawde spontaniczny ani wolny. Zaleznosc ta, wynikajaca z zahamowania spontanicznosci, a jednoczesnie do niego zmierzajaca, dostarcza wprawdzie pewnego bezpieczenstwa, lecz prowadzi takze do uczucia slabosci i skrepowania. W takim wlasnie wypadku osoba zalezna od magicznego pomocnika czuje sie - choc raczej nieswiadomie - przez niego ujarzmniona i w wiekszym lub mniejszymn stopniu przeciw niemu sie buntuje; z kolei bunt przeciw osobie, w ktorej sie pokladalo nadzieje, ze zapewni bezpieczenstwo i szczesliwosc, stwarza nowe konflikty. Jesli wiec nie chce sie go utracic, buntownicze uczucia nalezy stlumic; niemniej ukryty na dnie antagonizm zagraza odtad stale bezpieczenstwu, ktore bylo celem tego zwiazku.

Jezeli pomocnika magicznego uosabia realny czlowiek, rozczarowanie, ktore nastepuje, kiedy okaze sie, ze nie spelnil on pokladanych w nim nadziei - a ze nadzieje te sa iluzoryczne, kazdy rzeczywisty czlowiek musi je zawiesc - laczy sie z uraza wynikla z dobrowolnego oddania sie w niewole temu czlowiekowi i prowadzi do ustawicznych konfliktow. Kozcza sie one czasem tylko rozstaniem, po czym nastepuje wybor innego obiektu, od ktorego oczekuje sie spelnienia wszystkich nadziei zwiazanych z magicznym pomocnikiem. Jezeli i ten zwiazek okaze sie fiaskiem, mozna go znowu zerwac albo dojsc do wniosku, ze takie jest zycie, i dac za wygrana; nie dostrzega sie przy tym faktu, ze istota niepowodzenia nie jest skutkiem niewlasciwego wyboru osoby magicznej, lecz jest bezposrednim rezultatem proby osiagniecia manipulacja magiczna tego, co jednostka moze zyskac tylko wlasna, spontaniczna dzialalnoscia.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
leni56



Dołączył: 12 Gru 2008
Posty: 500

PostWysłany: Sob Sty 10, 2009 8:27    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

--------------------------------------------------------------------------------

Juz odpowiadam Leni.
Co sprawilo,ze sie w nim zakochalam?
Widzisz...on,juz jako dziecko byl inny od reszty dzieci.Byl radosny,rozbrykany,lobuzerski a jednoczesnie,tak jakby ponad tym wszystkim.To zawsze dodawalo mu tajemniczosci.To "cos",zawsze mnie w nim pociagalo.Poznalismy sie jak mielismy obydwoje po 19 lat,ale juz wczesniej,gdy go widywalam serce mocniej zaczynalo mi bic.Widzialam w nim dobrego chlopaka,mocno zagubionego w tym swiecie,widzialam odwzajemnienie moich uczuc.Zyl mazeniami,pieknymi mazeniami.Byl bardzo wrzaliwy,moze nia dajacy wiele ciepla od siebie,ale staral sie pokazac,ze jest dobry,ze daje od siebie tyle ile moze.Pewnie gdyby nie ta mgielka,ktora go otaczala,to nie bylby dla mnie taki pociagajacy
/////////////
witaj w klubie. jasmin

No to mozemy sobie podac rece.

U mnie bylo identycznie

Zacikawilo mnie to cos, ta nieuchwytna aura ktora go otaczala. Chcialam ja przeniknac. Zobaczyc co za nia sie znajduje. , Byl jak Dorian Gray..
piekny wrazliwy subtelny, zdolny ,powazny , radosny , dzieciaco ufny , radosny zdziwiony.. byl inny.
jego pasja byla opera-, wtydawal sie dojrzalszy, doroslejszy od rowiesnikow. ]

Dzis wiem,ze ta aura to skrajny neurotyzm na maksa.
Dzis wiem ,ze za neurotyczna maska skrywalo sie ZŁO.
ZŁO w najczystszej postaci.
/ dziecko ograniete oczuciem zlosci, nienawisci , msciwosci , zawisci- dziecko, ktore wyje z bolu bezsilnosci - A on sam gotowy jest zabic , zniszczyc kazdego i wszystko , byle tylko nie slyszec placzu tego dziecka w nim siedzacego, Wyrwie wszystko,zawlaszczy serce, majtek wartosci, umysl byle tylko zdobyc to co inni maja a do zdobycia czego sam nie czuje sie zdolny.../

dzis wiem,ze ten wdziek, ten blask, ta mgielka to zewnetrzny wyraz braku wlasnego JA , to sztuczna jego fasada, autoprezntacja - rodzaj sztucznego kwiatu wolajacego : kochaj mnie, a własnie ,ze jestem cudowny , dobry, / nie jestem zly, jestem taki jak chciala moja mamusia / ,chce sie spodobac, czy wzbudzam Twoj zachwyt?

korci mnie aby powiedziec " maska psychopaty." Nie powiem.

Ale nadal po dzis dzien, ilekroc widze te mgle- te aura Malego Ksiecia: - przewrocilabym gory, zmienila bieg rzeki byle zobaczyc go szczesliwym.

I problem: Jak z tego wyjsc?

Wciaz wydaje mi sie, ze jesli wypuszcze tę jego kruchosc z rak, rozbije mi sie na milion kawalkow , unicestwi i szukac go bede wsrod gwiazd.. gdzie jestes maly ksiaze, gdzie..
Musze pilnowac aby to dziecko ulepione z mgly bylo cale, bezpieczne, nie zrobilo sobie krzywdy.
Musze bo czuje sie odpowiedzialna, ale nie tylko- bo czuje ze musze., chce! / masochizm/
Wiem,ze to bzdura. Wiem,ze on sobie da rade. To ja sobie nie dam rady. Kto bedzie zbieral robaki, podlewal, oslaniał od deszczu i slonca , wyrywal baobaby?
I choc w moim przypadku to roza pomagala, wspierala , robila za matke, za opiekuna,
to
Roza potrzebowala Malego Ksiecia bardziej, niz Maly Ksiaze potrzebowal rozy.
Porzucil ja . Porwal go swiat.
/na ulicy mija mnie i syna bez slowa, udaje ze nie zna/

Bajka o Malym ksieciu zachwyca wciaz, niezaleznie od rasy, wyksztalcenia i majatku.
Analitycy nazwali ja przeklenstwem XX wieku, wychowoujacym miliony mlodych ludzi na neurotykow.
Jestem wsciekla, jestem strasznie wsciekla,ze tak malo sie mowi, ba, krzyczy, nie ostrzega sie mlodych dziewczat przed Malymi Ksieciami.
Nie uczy sie w szkole psychopatologii

jasmin fakt,ze szukalysmy odpowiedzi co kryje sie za ta mgielka- jest dowodem ze mamy powazny problem . My.

Zdrowa na umysle kobieta szuka ojca dla dzieci , dobrego zywiciela , samca umiejacego dbac i bronic swoje stado.



[/b]
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
leni56



Dołączył: 12 Gru 2008
Posty: 500

PostWysłany: Sob Sty 10, 2009 8:30    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jasmin:

co on robi? co ci daje?
co wnosi do waszego zycia?
co w nim jest dobrego?
zastanow sie:
co z niego masz?
to trudne pytanie:

ja sama dostrzegalam jego zalety i wartosc wnoszona do zycia dopiero gdy odszedl. porbuje ci pokazac cos czego sama wczesniej nie widzialam.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
asia_mama



Dołączył: 08 Sty 2009
Posty: 15

PostWysłany: Sob Sty 10, 2009 17:43    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jasmine dziękuję Ci za odpowiedz i rade . Wiesz.......rozumiem Cię kiedy 7 lat temu decydowałam się na małżeństwo nie zastanawiałam się ani chwili czy dam rade miałam tyle siły i miłości w sobie że nie było takiej opcji żeby moglo się nie udać miałam wtedy tylko 22 latai zostałam nagle mamą4 dzieci . Moja teściowa co dzień przypominała mi że dobra żona i matka ma zawsze czysto w domu obiad z 2 dań i wygląda schludnie i elegancko . starałam się z całych sił by sprostac jej kryterum. Starałam sie być dobrą matką a dla syna mamą i przyjaciółką . Kiedy mnie uderzył zrozumiałam że moje starania na nic ! Nie podołałam. Syn mnie nie szanuje dziewczynki nie maja spokojnego domu a teściowa wini mnie za to co się stało.....Pewnie kochasz męza prawda?
mimo wszystko go kochasz......? choć brak Ci już sił i cierpisz. też tak czuje .........
_________________
asia_mama
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9  Następny
Strona 5 z 9

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group