Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna Forum na temat przemocy w rodzinie
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP
www.niebieskalinia.pl 
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

jak stracic nadzieje na uratowanie zwiazku.
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
jasmin



Dołączył: 14 Gru 2008
Posty: 96

PostWysłany: Pon Lut 09, 2009 3:07    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

A tak jeszcze na marginesie z ta kasa.Wiesz,ja bylam posadzana o materializm.Ooo,tak bylam wedlug niego materialistka Laughing .Wiesz kiedy mnie o to posadzal?Wdedy,kiedy w portfelu nie bylo ni grosika,on niepracowal,bo nie szukal pracy,a ja plakalm,ze nie mam co dac dziecia jesc.I prosze jaki piekny wzor do przedstawiania dziecia w szkole-matka materialistka.Oj,ja glupia,przeciez powinnam wiedziec,ze dzieci karmi sie miloscia,a ja chleba chcialam im dac Laughing .
Trzymaj sie Smile
paaa....
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Gyps



Dołączył: 29 Lis 2008
Posty: 11

PostWysłany: Pon Lut 09, 2009 3:38    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dzięki za odpowiedz. Przelalo i nie ma odwrotu? No u mnie w 99% tez. I tak sobie mysle, ze on sie broni, bo mnie traci. Traci moj strach, moja uwage, moja energie jaka mu dawalam wysluchujac go i dajac sie krytykowac.
Trzezwo myslac-hmmm, zabranie dzieci do przytulku- no tak odpada, ale ja wiem co bedzie za rok czy dwa... strach pozostanie. A niech mi sie jakos noga powinie. Poki co mysle ze potrzebujemy szybko regulacji widzen, tak aby nie bylo spiec, o ile to mozliwe.
Materializm? Mamy za co zyc bez jego pieniedzy. Podalam go kiedy po moim pytaniu czy mi da na mleko powiedzial ze frajerem nie bedzie. Zemsta, chyba tak. Mieszkacie jeszcze razem, jasmin? Pozdro emigrantko.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
dynamika
Wolontariusz NL
Wolontariusz NL


Dołączył: 16 Lip 2006
Posty: 741

PostWysłany: Pon Lut 09, 2009 8:15    Temat postu: Re: jak stracic nadzieje na uratowanie zwiazku. Odpowiedz z cytatem

Gyps napisał:


i odpowiedzialam na pytanie-czy moj zwiazek jesttoksyczny-tak.
czuje ze im dluzej brne w to emocjonalnie tym bardziej trace siebie i zdrowy osad swiata. odkad sie poznalismy bylam:
-bita na poczatku znajomosci(przestal jak zaszlam w ciaze)
-podejrzewana o zdrade, niemalze do teraz
-wyzywana wiele razy od najgorszych(w miejscu pracy i na ulicy)
-zarzucane mi bylo klamstwo i zle intencje
To sa najgorsze chyba rzeczy. Przyznaje, ze uspokoil sie pod tym wzgledem, zapanowal nad soba. i tu jest problem, bo ja nie potrafie stracic nadziei ze bedzie dobrze.

wszyscy w kolo mowia mi-daj sobie spokoj. a ja jak przychodzi do dzieci(nie mieszkamy razem) zawsze mam nadzieje ze bedzie dobrze.
sa dobre momenty-jako rodzina. jak mam sie obudzic? on pije(ostatnio postanowil przestac).



Hej

Sa dwie metody na obudzenie sie. Mozna poczekac az dojdzie do przeladowania emocji, ze bedziesz gotowa zrobic wszystko by sie wyzwolic, albo zrobic to inteligentnie - poprzez zrozumienie tego dokad ta droga prowadzi, odzyskanie kontroli nad samym soba i swiadome wybranie normalnego zycia. Polecam bys wyedukowala sie w temacie - poczytaj polecane na forum ksiazki, sa one tutaj:
http://www.forum.niebieskalinia.pl/viewtopic.php?t=1013

Nie trac wiary w siebie i zdrowy osad swiata - trafilas na wlasciwe forum tutaj mamy ten temat rozpracowany. To co opisujesz, jest efektem stosowania przez druga osobe przemocy psychologicznej - techniki stosowane przez sprawcow/sprawczynie przemocy i jak sie przed nimi bronic sa dobrze opisane w polecanej literaturze.

pozdrawiam,
P.
_________________
"Sukces mierzy sie tym jak wysoko dolecisz kiedy odbijesz sie od dna" General George Patton Jr.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
jasmin



Dołączył: 14 Gru 2008
Posty: 96

PostWysłany: Pon Lut 09, 2009 11:38    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Witaj Gyps:)
Tak,mieszka jeszcze ze mna,nie chcial sie od nas wyprowadzic,ale,chyba to zrobi(pisze chyba,bo nie jestem juz niczego pewna),ma za soba swojego brata i z nim planuja sie wyniesc(wiadomo,ze we dwoch zawsze razniej Laughing ),bo sam po dobroci,to nieee,uparty jak male dziecko.W ogole cuda wymyslal,aby tylko zostac w domu.No gdzie mu bedzie lepiej?
Jesli masz jakies pytania do mnie,to pisz na pw,tutuaj nie moge o wszystkim pisac Wink
paaa...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Echnaton
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 6110
Skąd: Suwałki

PostWysłany: Pon Lut 09, 2009 23:03    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Przemoc znajdzie nas wszędzie, nie tylko w garnicach ale i na emigracji. I jednakowo bedize pastwić się sprawca stosując te same sztuczki i wybryki, a winę bezkarnie przenosząc na barki tych, których krzywdzi.
_________________
„lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność”
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Gyps



Dołączył: 29 Lis 2008
Posty: 11

PostWysłany: Sob Mar 07, 2009 13:30    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dziękuję za wszystkie odpowiedzi, do polecanej literatury jeszcze nie sięgnęłam, ale czytałam inne pozycje w przeszłości - Toksyczne namiętności Susan Forward. Pomogło troszkę.
Zrobiłam kolejny krok, sprawa o alimenty, po usłyszeniu wyroku dostało mi się po uszach. Usłyszałam że niszczę rodzinę, że dzieci mnie znienawidzą, że zostanę sama. Wiem, nieprawda, manipulacja i obwinianie, ale została złość. Jak go widzę robię się nerwowa, a jemu to sprawia satysfakcję. Nie chcę go u mnie w domu, ale chyba muszę go wpuszczać do dzieci. Nie mamy żadnych regulacji odnośnie widzeń, właściwie nie ma on praw do dzieci, no ale nie mogę odmówić.
Chciałabym, żeby zniknął z mojego życia. Nie wiem jak ja sobie to poukładam, on zamieszkał na tej samej ulicy, parę drzwi dalej... Żeby mieć blisko do dzieci! Będzie wpadał codziennie? Tak jak dziś rano, nagle dzwonek.... Ja tego nie wytrzymam, czuję się gnębiona. No ale ma prawo mieszkać gdzie chce, prawda? Kiedyś się cieszyłam że wrócił, teraz nie mogę na niego patrzeć...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Gyps



Dołączył: 29 Lis 2008
Posty: 11

PostWysłany: Czw Maj 14, 2009 1:35    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Proszę o pomoc. Znów mam nadzieję i czuję, że ranie siebie samą takim myśleniem nadziejowym. Mamy dwójkę dzieci, nie mieszkamy razem, on przychodzi bardzo często. Pół roku temu powiedziałam mu, że dla mnie to koniec związku. Przestałam z nim sypiać, podałam go o alimjenty. Przez trzy miesiąe byłam wściekła na siebie, że byłam taka ślepa, później mi przeszło i nawet przestaliśmu się kłócić. Dużo czasu spędzamy razem i naprawdę mi się to podooba. Nadzieja i uczucia wróciły. Powiedziałam mu to, mimo silnego postanowienia, że to on ma się starać i pokazać, że mu zależy, o ile mu zależy. No ale na moje wyznania dostałam odpowiedź łagodną, lecz stanowczą, on chce być sam. Parę dni później rozmawialiśmy o związkach, i on mówi, że obecna sytuacja mu odpowiada, że nie chce się wiązać. A ja głupia ryczę. Czemu sobie to robię? Czemu nie potrafię dostrzec innego? Ani inni mnie? Jestem wykończona psychicznie tym związkiem. Nie dostaję w nim nic czego potrzebuje, a tylko żyję nadzieją i wyobrażeniami. Przebudzenia bolą. Wszystko boli, jak mówi o innych koleżankach, że za 5, 10 lat sobie kogoś znajdzie, ja już nie mogę. On mówi, że on nie chce w ogóle rozmawiać na te tematy, a ja czuję, że kocham, widzę go codziennie, i tęsknie tak bardzo tęsknie, rozpaczliwe jest to dla mnie, widzieć go a nie móc przytulić, pocałować. Oszaleję. Ograniczenie kontaktów nic nie da, problem się nie rozwiąże. Ale gdzie on jest? W nim czy we mnie? RATUNKU.
Boże jak to zmienić? Jak ja mogę go kochać, a kocham na pewno, czekam aż on zacznie mnie? Tłumaczę sobie, że jest coraz lepiej, ale jak to się rozwinie jeśli będziemy spędzać tyle czasu razem? Czy on nie ma uczuć? Jego argumentacja wydaje się logiczna- mamy razem dwójkę dzieci i musimy je wychować. A co w między czasie? Ja chcę normalny związek, ale może nie umiem? NA pewno nie umie, ja już nie mogę!!! Potrzebuję pomocy, nie wiem co miałoby mnie obudzić, nie potrafię zrezygnować, to już 4 lata Exclamation Jak przestać go kochać jak muszę mieć z nim kontakt???
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group