 |
Forum na temat przemocy w rodzinie Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP www.niebieskalinia.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
mgrabas
Dołączył: 09 Sie 2008 Posty: 1516
|
Wysłany: Wto Maj 26, 2009 11:37 Temat postu: ku czemu dążymy? |
|
|
kulerzynka napisał: | znam wiele ojców, którzy poczuwają się do swojej roli i pomimo rozpadu małżeństwa dalej są w bliskiej więzi z dzieckiem a także z ex małżonką
i nie potrzebne były rozprawy sądowe
wystarczy samo poczucie bycia ojcem
bardzo szanuję takie "rozbite" małżeństwa, które potrafią wspólnie w dalszym ciągu wychowywać dziecko
dzielić wydatki na wydatki szkolne wycieczkowe, nie kłócą sie o swój czas spędzony z dzieckiem
ale uwierz mi, w rodzinach przemocowych często jest tak że ojciec lub matka przemocowiec po rozwiązaniu małżeństwa nie poczuwają się w ogóle ani do łożenia na wychowanie i rozwój dziecka tylko o kłócenie się do "prawa własności" nad tym dzieckiem- w ich rozumieniu oczywiście, niby tłumacząc się że chcą dla swojego dziecka najlepiej...
często tak jest niestety... za często....
nie możesz powiedzieć że tak nie ma Mariusz.... |
1. alimenty czy rozwód jako "rozwiązanie" głębszych spraw to conajmniej nieporozumienie
2. nie tylko przemoc jest jedynym możliwym kluczem opisującym wszystkie sytuacje czy postawy, są też inne, obecne w ludziach niezależnie od ich płci, ale tak samo niszczące czy uniemożliwiające szczęście i prawdziwy rozwój rodzin...
piszesz, że szanujesz ich... ja nie szanuję takich rodziców, którzy rozbijają swoje małżeństwo, nie dbają o nie, zwalniają się z niego i żyją tak, jakby nie wzięli na siebie żadnej odpowiedzialności _________________ Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Echnaton Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 15 Lis 2006 Posty: 6110 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Wto Maj 26, 2009 12:41 Temat postu: |
|
|
Może mówiąc o rodzinie sady, alimenty i instytucje nie powinny istnieć, orzekać, mówić, bo najważniejsza jest rodzina....ale do sądu idziemy gdy mleko się rozlało i sąd może orzec rozpad albo dla dobra dziecka zakazać rozpadu rodziny...bez względu na postanowienie sądu rodzina będzie istnieć lub tez się rozpadnie, bo to ludzie tworzą rodzinę a nie postanowienia sądu...
zobacz, dzisiaj wielu młodych ludzi żyje w nieformalnych związkach i i nie formalizuje związków mimo pojawienia się dzieci....być może ma na to wpływ zła polityka państwa, która wzmacnia samotne matki a nie wspiera - pieniężnie, prestiżowo, duchowo - małżeństw , ale ....są też doświadczenia rodziców tych młodych kobiet i mężczyzn, którzy stykali się z niedobranymi związkami swoich rodziców, czasami z rozpadem związków rodziców, a także z uzależnieniami, przemocą, kłopotami....Jestem zwolennikiem tego aby sąd zabraniał rozwodów jeśli w grę wchodzi interes dzieci, ale nie mam pomysłu jak utrzymać taką rodzinę, której członkowie nie chcą być ze sobą....Nawet w krajach muzułmańskich można zmusić kobietę do tego aby pozostawała w związku ale nie można do tego zmusić mężczyzn...Wynika to raczej z nierówności roli kobiety i mężczyzny, a jak zmusić obojga aby zostali w związku? I jak skutecznie zmusić partnera aby nie stosował przemocy> Czytałeś tutaj wiele historii, chyba wiele ma w sobie dramatyzm i ostateczność, czy mamy tym kobietom powiedzieć - musicie być ze swoim sprawcą bo....inaczej skarzemy was na karę? Jaka karę?
Gdy nie ma przemocy, gdy występuje równowaga w związku występuje wzajemne oczernianie, oszukiwanie, walka o wpływy i gdy żadna ze stron nie osiągnie zdecydowanej przewagi wtedy możemy mówić co najwyżej o wzajemności w znęcaniu, wtedy faktycznie trudno ustalić kto się nad kim bardziej znęca. I instytucje mylą sie raz na jedną raz na drugą stronę, pewnie nie posiadają odpowiedniej wiedzy ani możliwości ustalenia tej obiektywnej prawdy, a może zwyczajnie im sie nie chce? Ale w naszych rozważaniach sięgamy też do przypadków gdzie jedna ze stron osiąga zdecydowaną wyższość a druga jest jego podnóżkiem. Wtedy po stronie sprawcy, który jest pewny, zdecydowany, konsekwentny i potrafiący wyjaśnić wszystko stają i instytucje i wymiar sprawiedliwości. Chodzi o to abyśmy przez tymi działaniami ochronili ofiary...
Poszukajmy rozwiązań jak zobowiązać sprawcę do tego aby wspomagał rodzinę...tu leży problem.... _________________ „lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność” |
|
Powrót do góry |
|
 |
kulerzynka Wolontariusz NL

Dołączył: 21 Lip 2008 Posty: 1553 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Wto Maj 26, 2009 14:46 Temat postu: |
|
|
Cytat: | piszesz, że szanujesz ich... ja nie szanuję takich rodziców, którzy rozbijają swoje małżeństwo, nie dbają o nie, zwalniają się z niego i żyją tak, jakby nie wzięli na siebie żadnej odpowiedzialności |
a powiedz mi czy naprawdę można osądzać, o to że już nie są małżeństwem?
czy naprawdę mamy na temat wszystkiego takie pojęcie że jesteśmy w stanie osądzić ze dobrze czy źle zrobili?
oczywiście mówię o tych rodzicach co już nie są ze sobą, ale umieją razem zdrowo wychować dziecko najmniej je krzywdząc
ja nie twierdzę że rozbite małżeństwo jest dobre- bo żadne nie jest i to ogromne traumatyczne przeżycie jest zwłaszcza dla takiego malutkiego człowieczka jakim jest dziecko
pozew o alimenty to ostateczność- jeśli obije rodzice potrafią ze sobą rozmawiać i wychowywać to sądy nie są w ogóle angażowane w takie sprawy
jeśli ojciec nie poczuwa się do łożenia finansowego na dziecko- to kobieta jest ZMUSZONA zadbać o dobro tych dzieci, właśnie pociągając do odpowiedzialności chociażby finansowej poprzez sąd, innego wyegzekwowania nie ma, nie wymyślono chyba jeszcze....
widzisz tą różnicę? _________________
 |
|
Powrót do góry |
|
 |
mgrabas
Dołączył: 09 Sie 2008 Posty: 1516
|
Wysłany: Wto Maj 26, 2009 15:13 Temat postu: |
|
|
o jaką różnicę pytasz? _________________ Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela. |
|
Powrót do góry |
|
 |
kulerzynka Wolontariusz NL

Dołączył: 21 Lip 2008 Posty: 1553 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Wto Maj 26, 2009 15:39 Temat postu: |
|
|
wystapienie o alimenty to nie jest nieporozumienie- to OSTATECZNOŚĆ _________________
 |
|
Powrót do góry |
|
 |
mgrabas
Dołączył: 09 Sie 2008 Posty: 1516
|
Wysłany: Wto Maj 26, 2009 16:06 Temat postu: |
|
|
kulerzynka napisał: | wystapienie o alimenty to nie jest nieporozumienie- to OSTATECZNOŚĆ |
patrzysz oczyma kobiet porzuconych z dziećmi przez mężczyznę, ale spróbuj chociaż raz popatrzeć oczyma tych mężczyzn, którzy nie są przemocowcami, a są odsuwani od dzieci przez matkę i teściową, są izolowani od dzieci, traktowani jak bankomaty, a przez sądy traktowani z automatu...
czy mówienie o nich to tabu? _________________ Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela. |
|
Powrót do góry |
|
 |
magda68
Dołączył: 14 Kwi 2009 Posty: 18
|
Wysłany: Wto Maj 26, 2009 16:59 Temat postu: |
|
|
Nigdy nie traktowałam swojego męża jak bankomatu. Kiedy wychodziłam za niego już pracowalam. Nie miałam dużych wymagań , wręcz przeciwnie oszczędzałam , wszystkie dodatkowe pieniądze oddawałam mężowi. Musialam radzic sobie ze swojej pensji, bo nie mogłam przekroczyc wydatków. Bo wówczas wzbudzalam gniew mojego męża. Ja oszczędzalam na swoich potrzebach, on pomnażał swoje konto, do którego ja nie bylam upoważniona. On do mojego Był ( wowczas nie widzialam w tym nic złego). Naewt zaniżałam np. kwotę wizyty u lekarza, bo tyle nie pozwoliłby mi wydac i byłaby awantura. A i tak słyszalaqm ciągle, że za mało zarabiam , że on mnie utrzymuje, że nic nie wnioslam i nie wnoszę do naszego domu, że moi rodzice nam nie pomagają, wyliczal mi każdą rzecz, którą kupilam lub wypominal to , czego nie kupilam. Mogłabym wymieniac dalej, ale na tym poprzestanę. Czy dzisiaj, kiedy zostakam zmuszona przez sytuację do opuszczenia swojego domu i kiedy przez trzy miesiące moj mąż nie zapytal, jak sobie radzę, tylko dalej oblicza mnie z wydatkow, mówi , że trwonię pieniądze, bbo dokładam się do "życia" moich rodziców, uktórych mieszkam, czy mam czekac dalej? |
|
Powrót do góry |
|
 |
magda68
Dołączył: 14 Kwi 2009 Posty: 18
|
Wysłany: Wto Maj 26, 2009 17:17 Temat postu: |
|
|
Magrabas pisze, że trzeba podjąc dialog, dbac o malżeństwo i nie zwalniac sięb z odpowiedzialności. Ale do dialogu trzeba dwóch osób, o związek nie może dbac tylko jedna, i zmienac się tylko jedna strona, a druga jest panem i wladcą , ona ustala warunki, bo więce3j zarabia. Okazuje się , że byłam służącą mojego męża. Nie zrobił sobie sam nawet herbaty. Kidy wracaliśmy razem z pracy ja musiałam przygotowywac posilek najpierw jemu, bo to on był głodny i zmęczony, ja nie. On czekal i jeszcze się niecierpliwił. Co zrobic w sytuacji, kiedy maż nie podejmuje dialogu tyko dyktuje warunki, kiedy niszczy wlasne dziecko, tak jakby nie byl jego ojcem, kiedy mąż nie nazywa problemu po imieniu, upiera sie przy swoim i na odległośc dyktuje warunki? Nie odeszlam od męża, bo bylam zmeczona pracą w domu, jego osobą? Przez 17 lat znosilam wiele Dostał szansę pięc razy . Za każdym razem , kiedy wracałam to ja zmienaiłam swoje zasady, było z jego strony coraz gorzej, nie mogliśmy już z synem oddychac we własnym domu. Dziś mój mąż mówi o miłośi, ale to są tylko słowa, oprócz zapewnień powinien zrozumiec, że musi zmienic siebie. On tego tak nie postrzega. Czy mam całe życie poświęcic na to, aby mój mąż to zrozumiał. Czy mam dalej poświęcac własne dziecko w imię rodziny, która nie istnieje. Jeśli maż coś zrozumiał to podejmie pracę nad sobą. Ja chodzę do psychologa, bo decyzja jaką podjęłam nie byla łatwa. Też zawsze chciałam miec szcześliwa rodzinę, walczyłam o nią 17 lat! Walczylam sama i skutek jest opłakany. Dziś nie zawrócę z obranej drogi , wiem, że można życ inaczej, spokojniej, bez ciągłego napięcia, poniżania i slużenia panu i wladcy. |
|
Powrót do góry |
|
 |
maras Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 28 Maj 2006 Posty: 3871 Skąd: Gdynia/Warszawa
|
Wysłany: Wto Maj 26, 2009 17:58 Temat postu: |
|
|
Mariusz napisał Cytat: | ...oczyma tych mężczyzn, którzy nie są przemocowcami... |
tak wklepiłem cytat póki co nie podejmując tematu. W/g mnie to ważna teoria w przypadku dialogu. Sytuacje bez przemocy, jednak należy zauważyć, że forum jest specyficzne i raczej powyższe zdanie będzie trudne do interpretacji właśnie tutaj.
pozdrawiam _________________ -----------------------------------------------------
G. E. d/s P.P.R |
|
Powrót do góry |
|
 |
mgrabas
Dołączył: 09 Sie 2008 Posty: 1516
|
Wysłany: Wto Maj 26, 2009 19:23 Temat postu: |
|
|
maras, to nie teoria ale smutna rzeczywistość tych rodziców, małżonków, ludzi...
o ironio, gdyby byli przemocowcami to w sądach "ugraliby" więcej, ale właśnie tacy nie są i oni nie mają w sądach żadnych szans, a poza sądem nie mają praktycznie żadnej szansy na kontakt z dzieckiem jeśli matka tak postanowi
patrzą jak dziecku robione jest pranie mózgu, jak dziecko już ich nie poznaje, nie dostrzega, przekreśla
to są bezsilne dramaty przeżywane w samotności, które nie mieszczą się w głowach "zwykłych" ludzi _________________ Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Echnaton Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 15 Lis 2006 Posty: 6110 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Wto Maj 26, 2009 21:51 Temat postu: |
|
|
Jeśli nie istnieje przemoc to...byc moze prawa meżczyzn w polskich sądach są mniej respektowane, byc może zdarza się to o wiele częściej niż w stosunku do kobiet, ze mężczyznom sądy wyznaczają dni wizyt a kobietom prawo przebywania z dziećmi, ale na te forum przychodzą najczęściej ofiary i jakos tak się dziwnie składa, że są to kobiety. One potrzebują wspracia z naszej strony ich konkretnej sytuacji a nie rozliczania sądów i instytucji z sytuacji gdy nie ma w rodzinie przemocy. Gdzies tam ktos wypracował pewne wzorce postepowania - mężczyna zarabiał na rodzine a kobieta wychowywała potomstwo. Teraz te wzorce zacierają swą ostrość, zdarzają sie kobiety pracujące i zarabiajace więcej niz ich mężowie i zdarzaja się męzowie opiekujący sie dziećmi bardziej czule niż niejedna matka. Sądy pewnie nie nadążaja z przystosowaniem na te zmiany. Jeśli chcemy zmienić swoje myslenie o kobietach to i zmieńmy postawę w stosunku do mężczyzn. Jeśli wczoraj powinnością mężczyzny było zarabianie na rodzine to mówienie o nim w kategoriach - "kobiety traktuja mężczyn jak bankomat" jest podważeniem tej roli. Zgodzę sie z twierdzeniem - zmienia się rola kobiety i mężczyny w związku, ale nasze teorytyzownie nie dotyczy rodziny, w której panuje przemoc. W takim przypadku mozna nawet uznac prawdziwośc stwierdzenia "konflikt okołorozwodowy" ale tylko w takim przypadku. Wtedy obie strony "świadczą" wobec siebie szereg złośliwości zupełnie nie licząc sie z potrzebami i postawą dziecka. Aby taka postawa istniała obie strony "konfliktu" muszą być sobie równe pod względem siły, jeśli wystepuje przewaga siły po jednej stronie, albo tylko jedna ze strona ma zawsze racje a druga tylko nosi slady tej siły to wtedy wystepuje przemoc i nie ma miejsca na konflikt. _________________ „lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność” |
|
Powrót do góry |
|
 |
magda68
Dołączył: 14 Kwi 2009 Posty: 18
|
Wysłany: Sob Maj 30, 2009 13:03 Temat postu: |
|
|
Witam i pozdrawiam. Całkowicie zgadzam się z moim przedmówcą. Okazuje się, że siła mojego męża mnie przytlacza. Zawsze był silniejszą stroną w związku, ale jego siła to nie męskie ramię, na którym mogłam się wesprzec. To niestety nie wsparcie, próba zrozumienia i wspólnego dialogu. To konsekwentne wymagania, podnoszenie poprzeczki , dodawanie obowiązków, żądanie bycia posłuszną i uległą. Mój mąż już nie walczy o nas , nie mówi o terapii, nie mówi, że kocha, nie mówi, że chciałby coś zmienic, nic już nie mówi. Przestał się oddzywac.Poprosilam go , aby oddał rzeczy syna(sprzęt sportowy), nie odpisał, nie przywiózł. pODCZAS OSTATNIEJ ROZMOWY POINFORMOWAł MNIE, żE NIC OD NIEGO NIE DOSTANę, BO NIE ZASLUżYłAM. a JEśLI CHCę ZAROBIC TO MOGę isc na ulicę. Byłam zdruzgotana po tej rozmowie. Z kim ja żyłam!? |
|
Powrót do góry |
|
 |
dynamika Wolontariusz NL

Dołączył: 16 Lip 2006 Posty: 741
|
Wysłany: Sob Maj 30, 2009 17:14 Temat postu: |
|
|
magda68 napisał: | Byłam zdruzgotana po tej rozmowie. Z kim ja żyłam!? |
Hej
Czesto tak jest, ze im wiecej czasu mija od rozstania tym wiecej do nas dociera. Najwazniejsze to, ze Ci sie udalo wydostac z toksycznego zwiazku, gratuluje.
pozdrawiam,
P. _________________ "Sukces mierzy sie tym jak wysoko dolecisz kiedy odbijesz sie od dna" General George Patton Jr. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Josefin
Dołączył: 21 Maj 2009 Posty: 9 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob Maj 30, 2009 20:02 Temat postu: |
|
|
Dokładnie tak jest...Dziś niejedna z nas tak właśnie myśli...Właśnie dlatego CZAS dużą odgrywa rolę..Leczy ale i otwiera nam oczy..Kiedy w moim związku było już naprawde zle,wciąż bałam się podjąć decyzje..Boże,jak ja wtedy pragnęłam żeby ktoś podjął ją za mnie..Bałam się przyszłości,tej niepewności,czy sobie poradze,odpowiedzialności za mnie samą i dzieci...Teraz jestem szczęśliwa,silniejsza....choć nie całkiem uwolniłam się jeszcze od swego ,,oprawcy,,..Ale to tylko kwestia czasu...
Pozdrawiam..i życze wytrwałości...i cierpliwości... _________________ Wszystko co mam ukradłam Bogu gdy spał..i tak zabierze więcej zatrzymując serce...
Oni wiatr sieją,zbierać będą burze... |
|
Powrót do góry |
|
 |
NIKOLA2006
Dołączył: 25 Lis 2008 Posty: 991 Skąd: mazowieckie
|
Wysłany: Sob Maj 30, 2009 22:39 Temat postu: |
|
|
wiecie ja to sobie tak myślę... że człowiek boi się tego co nieznane.... woli często tkwić w tym samym punkcie ale znajomym punkcie bez względu na to jak jest źle.... I dopiero w krytycznej sytuacji odważy się wyjść w to nieznane i straszne i okazuje się że nie jest wcale tak przerażająco... że jest właściwie dobrze...
na przykładzie przyjaciółki mogę powiedzieć tak..... bała się podjęcia pracy- tym bardziej że i mąż jej tej pracy zabraniał wcześniej.... bała się samodzielności i tego że nie da rady sama robić tego wszystkiego co zawsze robi facet....
I co się okazuje dalej? Jak musiała mocno wziąc się do roboty aby żyć normalnie to szybko znalazła pracę( tą straszną pracę) którą teraz uwielbia.... Nagle okazało się że potrafi zorganizować wszystko.... podpisać umowę o pracę czy wynajem czy inną.... opłacić rachunki, zorganizować czas tak aby zadbać o dzieci, o siebie i móc pracować.........
I co najważniejsze dzisiaj śmieje się sama z siebie że wierzyła w to co mówił jej mąż- że nie nadaje się do niczego i bez niego zginie:) Bo juz wie że to nieprawda _________________ Cokolwiek robisz czyń roztropnie i przewiduj skutki |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|