Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna Forum na temat przemocy w rodzinie
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP
www.niebieskalinia.pl 
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Szukam... p o m o c y.
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 11, 12, 13  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
agneskoko83



Dołączył: 02 Cze 2010
Posty: 244

PostWysłany: Czw Lip 08, 2010 22:37    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

co z Twoją wyprowadzką? Odezwij się. Jak się czujesz? Co się dzieje?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
bobo



Dołączył: 13 Cze 2010
Posty: 129
Skąd: Katowice

PostWysłany: Czw Lip 08, 2010 23:57    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ehhh. Rozumiem, że każdemu jest ciężko naprawdę. I doskonale zdaję sobie sprawę, że mój charakter nie jest łatwy. Ja też jestem po próbie "s", więc witaj w klubie;) Jednak niestety ja na odwrót - żałuję, że mi się wtedy nie udało... Mam straszną umiejętność komplikowania sobie życia, tak, jakby ono samo nie było wystarczająco skomplikowane. Jakbym nie była taka głupia jak jestem, to już rok temu uwolniłabym się od tego d***a. Ale oczywiście jak zwykle musiałam stwierdzić "dam radę jeszcze trochę". Miałam nadzieję, że szybciutko rozkręcę firmę i faktycznie odetchnę od wszystkiego. Tak bardzo chciałam mieć poczucie niezależności i bezpieczeństwa. Może to dlatego, że już kiedy byłam nastolatką zawsze musiałam sobie sama zarobić na różne sposoby nawet na najzwyklejsze rzeczy...

Ale kiedy przychodzi ten czas, że naciera na mnie taka lawina problemów z każdej strony, to mnie do bólu przytłacza. Czasem sobie myślę, że życie ucieka mi przez palce. Jestem taka młoda, a muszę żyć niczym 40-latka. Nie mówię rzecz jasna, że 40-latki mają źle z racji wieku Very Happy Wręcz przeciwnie. Ale kierują się na pewno troszkę innymi wartościami. Ja ani nie chodzę na imprezy - choć imprezowiczką z natury nie jestem przesadną. Od czasu do czasu, chciałabym wyjść do klubu, do kina, poznać nowych ludzi... Zresztą co ja mówię! Nawet gdybym miała tylko i wyłącznie skupiać się na pracy i prowadzeniu domu - byłabym szczęśliwa. To już żadne dodatkowe przyjemności nie byłyby mi potrzebne.

A tym czasem dzień po dniu tylko siedzę przed ekranem monitora i kombinuję i szukam, co by tu zrobić, gdzie się zaczepić, kogo o pomoc poprosić... Nie potrafię trwać w tej beznadziejności. Chce wstać i coś zrobić, by w końcu się uwolnić. Za chwilę na jedzenie pieniędzy nie będę miała i nikt mi ich nie da. Pójdę chyba żebrać albo stanę pod latarnią, bo już innego pomysłu nie mam. TEN i tak wystarczająco mnie dobija,a tu maż ci los, jeszcze inne sprawy się piętrzą. W koło tylu ludzi, a każdy widzi jedynie czubek własnego nosa niestety. Niedawno poprosiłam "przyjaciółkę" o pomoc, to się na mnie wypięła. Siostra mieszka sama na dwupokojowym mieszkaniu i co z tego? Nic ją nie obchodzę, choć doskonale wie, jak ON na mnie działa i jak miesza w moim życiu... Paranoja!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
bobo



Dołączył: 13 Cze 2010
Posty: 129
Skąd: Katowice

PostWysłany: Pią Lip 09, 2010 0:01    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

agneskoko83 napisał:
co z Twoją wyprowadzką? Odezwij się. Jak się czujesz? Co się dzieje?


No właśnie nic. I to mnie frustruje. Żeby się przeprowadzić muszę mieć trochę grosza na początek, bo nikt mi mieszkania za darmo nie da. Pytam o pożyczkę wszędzie, gdzie mogę i wszędzie odmowa. Na każdym kroku tylko wyłudzają pieniądze od biednych ludzi. Już nie wiem, gdzie pytać dalej... A może na jakimś blogu jakiejś gwiazdy napiszę i poproszę o pożyczkę? Oni mają kupe szmalu nie? Kogo polecacie?;D
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
pacmanka
Wolontariusz NL
Wolontariusz NL


Dołączył: 17 Mar 2010
Posty: 56

PostWysłany: Pon Lip 12, 2010 21:34    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

bobo w ośrodkach interwencyjnych możesz uzyskać pomoc psychologiczną, prawną oraz schronienie- może to byłoby dobre na początek... może zadzwoń tam i zapytaj... nie przysyłąją stamtąd nikogo na wywiad:)
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
bobo



Dołączył: 13 Cze 2010
Posty: 129
Skąd: Katowice

PostWysłany: Pią Lip 16, 2010 16:50    Temat postu: Praca poszukiwana pilnie Odpowiedz z cytatem

Witajcie ponownie.

U mnie z racji upałów atmosfera trochę się ochłodziła. Tzn. mam nieco więcej luzu na zasadzie gnębienia nie tak częstego. Poza tym, tak czy inaczej, ciężko mi się zebrać do kupy.

Znalazłam kilka nowych propozycji wynajmu - nadal nie mogę skorzystać. Już tak sobie myślę, może chociaż spróbuję z mamą pogadać w kierunku jakiejś pożyczki za plecami JEGO. Nie wiem czy cokolwiek wskóram ale czy mam coś do stracenia?

Na pewno prędzej udałoby mi się, gdybym miała pewną, dobrą pracę na miejscu... Dlatego, może jeszcze właśnie o nią zapytam Was...

Jeśli ktokolwiek ma możliwość, jak to się powszechnie mówi, załatwienia roboty - byłabym naprawdę niezmiernie wdzięczna.
Podam nazwy miejscowości, które na chwilę obecną wchodzą w grę, gdyż są w nich dla mnie najbardziej przystępne cenowo oferty mieszkaniowe:
- Rabka-Zdrój i okolice,
- Nowy targ,
- Zawiercie i okolice,
- Dąbrowa Górnicza,
- Świdnik i okolice,
- Lublin.
Najchętniej jednak 4 pierwsze z kolei miasta.

Co ja mogę robić:
- zajmować się domem (głównie sprzątanie, prasowanie, wyprowadzanie psa/psów, ew. gotowanie ale to poproszę książkę kucharską w zestawie:) ),
- pilnować dziecka/dzieci - mam prawie 9 lat doświadczenia, bardzo lubię dzieci, mam z nimi rewelacyjny kontakt,
- pracować w sklepie zoologicznym albo opiekować się zwierzętami (psami) w jakiejś klinice wet., przy hodowli lub w schronisku - również mam w tej kwestii doświadczenie,
- pracować jako barmanka/kelnerka - do przyuczenia,
- prowadzić biuro w jakiejś małej szkole (prywatnej/językowej), lubię 'papierkową robotę', potrafię segregować dokumenty, sporządzać proste umowy, bardzo dobrze obsługuję komputer,
- pracować u któregoś z operatorów telefonii komórkowej - znam się na telefonach, śledzę nowości w branży, trendy,
- mogę komuś pomagać w prowadzeniu firmy, nie znam się specjalnie na księgowości ale nieco na reklamie, marketingu, lubię jak coś się dzieje,
- chętnie 'kierowniczyć' w małej restauracji, firmie, sklepie - już w szkole zawsze byłam liderką grup podczas prac grupowych, często wygrywaliśmy w konkursach;), fakt, iż prowadzę (bo teoretycznie nawet na ten moment wciąż prowadzĘ) własną firmę może też tu pomóc.

Nie wiem cóż jeszcze... Na pewno niejedno. Jestem wszechstronną osobą i pracy się nie boję. Tym bardziej, że ze Śląska. Najbardziej, to bym chciała psy hodowaćWink Tzn. dla kogoś - np. tylko opiekować się nimi i szkolić, by właściciel potem mógł zdobywać trofea na wystawach. Ale to takie moje małe marzenie.

Na koniec mojego 'ogłoszenia' dodam, że oczywiście szukam ofert samodzielnie w Internecie ale te mają niestety dwa minusy: 1) na 99% trzeba będzie pojawić się na rozmowie kwalifikacyjnej w konkretnym terminie o konkretnej godzinie, a dla mnie to duży problem na ten czas, tym bardziej, że każda z miejscowości jest daleko od mojej, 2) w 70% płac, jakie proponują pracodawcy wywołują we mnie łzy... nie miałabym pojęcia co miałabym zrobić z takimi pieniędzmi, one starczają na opłacenie kawalerki i nic nie zostaje(?)
Rzecz jasna raz po raz można natknąć się na oferty 'godne' człowieka ale tam - 300 osób na jedno miejsce.

Tak to wygląda niestety. Ja wiem, że to wszystko trudno i tak dalej. Ale zawsze kieruję się myślą - a co mi zależy, zapytam. Pytam więc.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
bobo



Dołączył: 13 Cze 2010
Posty: 129
Skąd: Katowice

PostWysłany: Pon Lip 19, 2010 23:35    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

...nikt nic nie pisze... Szkoda Sad Oczywiście bez przesady Smile
Jakkolwiek, poszukiwań roboty ciąg dalszy. Dorzucam do mojej listy kolejne miasto:
- Gorzów Wielkopolski - najlepiej w pobliżu dworca PKP (głównego).

Naprawdę, zasięganie pomocy u opieki społecznej czy w innej tego typu instytucji jest dla mnie ostatecznością. Szczerze mówiąc mam takie nastawienie, że nikt dla mnie więcej nie zrobi niż ja sama. Zawsze najpierw do granic możliwości próbuję sama coś wykombinować. Dopiero na samym szarym końcu korzystam z bezpośredniej pomocy. No taka już jestem. Poza tym wątpię, że ktokolwiek przyjmie mnie gdzieś z Maluchem ot tak.

Czekam i szukam nadal.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
kaszcze



Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 363
Skąd: Dąbrowa Górnicza

PostWysłany: Czw Lip 22, 2010 9:58    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

witaj bobo!
czytam uważnie Twoją historię...na początku przypomniała mi moje dzieciństwo...ojciec despota i mama, która bała się co kolwiek powiedzieć...ja sama w wiek 18 lat poszłam do psychiatry - bez wiedzy rodziców ( tak na prawdę tylko się tam wygadałam , dostałam "neospazmine" i wydawało mi się , że już po problemie), problem przełożył się na moje dorosłe życie...( w niektórych postach możesz poczytać)
...mam dla Ciebie jedna radę na dziś...jesteś młoda i uwierz skoro znasz już problem przemocy w domu to rozwiąż go...może teraz jeszcze raz spróbujesz terapii dla DDP...może kiedyś nie byłaś jeszcze na nia gotowa...zachęcam do zgłoszenia się do Ośrodka Interwencji Kryzysowej... Terapia jest Ci niezbędna by radzić sobie z problemami w dorosłym życiu i uwierz nie tylko z problemami finansowymi...

a teraz
czy myślałaś o napisaniu i rozwieszeniu ogłoszeń np.że zajmujesz się sprzataniem, myciem okien, przygotowywaniem cateringów itp...?
zrób sobie książeczkę sanepidowską i może praca na początek w któryms z marketów, czy sklepów...

moim zdaniem najpierw praca, która da jakikolwiek dochód, potem odłożenie troszke pieniędzy,wynajęcie lokum, a potem pożyczki, jak bedziesz miała czym spłacać...

a w tym wszystkim nie zapominaj o terapii...życzę dużo siły , odwagi i konsekwencji w działaniu...pozdrawiam

nie od razu rzucaj się "na wielką wodę"...czasem trzeba zrobić kilkanaście malutkich kroczków by zrobić jeden duży krok...
_________________
Kasia
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
bobo



Dołączył: 13 Cze 2010
Posty: 129
Skąd: Katowice

PostWysłany: Czw Lip 22, 2010 18:27    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Witaj(cie).

Dzięki za dobre słowo.
Wiem, że problem to nie tylko finanse... Tylko wiesz, tak bym chciała odetchnąć "na swoim" i może wtedy pomyśleć o jakiejś terapii.
W tej chwili kiepsko z moją możliwością podjęcia pracy jak i w ogóle jakiegokolwiek wyjścia z domu. Chociaż ostatnio zaświtał w mojej głowie taki pomysł, by poszukać kogoś w okolicy, kto np. za niewielką opłatą zająłby się moim Maluchem przez jakiś okres albo chociaż na czas pracy. Jeśli ktoś ma ogródek albo jeszcze lepiej kojec itp. to teraz w tak ciepłe dni młody może niemal cały czas na dworze przebywać. Spróbuję, choć nie wiem, czy znajdzie się ktoś tak dobry.

Druga sprawa jest taka, że jestem tak znerwicowana, że sama boję się (będąc w tym domu) jak to będzie w pracy. Po takim "OPR" ja nie myślę do końca racjonalnie, myśli mam zajęte zupełnie czym innym niż powinnam;( Kiepsko.

Trzy. Robotę muszę mieć "lepiej" płatną, bo nie wyrobie z opłatami po prostu. Już podliczałam sobie setki razy. Za tysiaka nie przeżyję.

Cztery. Jest jeszcze coś albo raczej kilka coś, co praktycznie zmusza mnie do jak najprędszej przeprowadzki - pozwól(cie), że to akurat zachowam dla siebie.

Po piąte, nie dam rady pracować prawie cały dzień, a potem jeszcze na terapię chodzić jednocześnie. Ciężko to ułożyć. Tym bardziej, że nie tylko sobie muszę poświęcać uwagę. Zresztą Maluch jest dla mnie najlepsiejszą terapią. Gdyby nie on, to nie wiem, czy jeszcze bym tu pisała z Wami.

KONIEC WYLICZANKI Wink

Ale za to opowiem o tym, co dzisiaj zrobiłam;) Poszłam do ośrodka opieki społecznej i... umówiłam się na jutro na spotkanie z psychologiem. Nie wiem czy to w jakikolwiek sposób mi pomoże na ten moment ale spróbuję. Podjęłam taką decyzję, ponieważ dziś rano dostałam znów taki o******l, że ledwo doszłam o własnych siłach do tej opieki... Po prostu gościu tak mnie wkurzył i tak zdenerwował. Szkoda gadać.

Powiedzcie mi, jak to jest. Czy istnieje możliwość np. wysłania takiego człowieka (to jest człowiek?!) na jakąś przymusową terapię lub coś w tym stylu? Ja doskonale zdaję sobie sprawę, że JEGO zachowanie nie jest normalne, jak on niemal 24h/dobę gada tylko o mnie i jaka to ja jestem porąbana i w ogóle... Bardzo zależałoby mi na tym, bym to nie tylko ja musiała układać swoje życie ale i ON również. Już dawno miał być na przymusowym leczeniu, jednak mama wystarczająco się o to nie starała niestety. Po mojej próbie "S" (pięć lat temu) odwiedziła go pani z opieki, by zapytać co się dzieje, jednak ją pogonił, także wyszła i już więcej nie przyszła.

I jeszcze jakby ktoś mógł mi doradzić, co można zrobić od strony prawnej. Czy to, co stało się przed laty, może mieć dla NIEGO skutki prawne dziś, czy już za późno na to? Czy ktoś z Was wnosił kiedyś pozew do sądu? Bardzo chciałabym znać szczegóły takiej sytuacji. Jakie należy zgromadzić dowody, czy świadkowie wystarczą, czy papiery ze szpitala mogą mieć jakiś wpływ i wagę?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
kaszcze



Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 363
Skąd: Dąbrowa Górnicza

PostWysłany: Pią Lip 23, 2010 15:27    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

przeważnie w życiu jest tak, że " na swoim się jest jak ma się dochody"....i tak na prawdę to nic Ci nie wyjdzie bez świadomej terapii...

ale na nią trzeba być gotową...może Twój 'Maluch" jest Ci terapią , ale z tego co piszesz to on Ci bardziej przeszkadza niż pomaga...
nie możesz przez niego pracować i wyprowadzić się, musisz się więcej nim zajmować niż sobą, a terapia ma być dla Ciebie po to bys umiała życ świadomie w dorosłym życiu...

wszyscy, którzy tu przychodzą nie maja zazwyczaj ani mieszkania ani kasy...maja dzieci do wychowania i szukają w zagubionym świecie siebie samych....i od tego należy układać nowe życie -od siebie samych...
kobiety uciekają z dziećmi zamykając drzwi, zostawiają wszystko i nie maja możliwości szukania jakiegoś lokum, jeśli muszą to uciekają do schronisk...byle dalej od przemocy... uwierz, że nie jedna by chciała pożyczyć pieniędzy i żeby jej dano schronienie....
ale nie wiem czy takie cuda się tu zdarzają... każdy by chciał mieć spokój a potem może myśleć o terapii...ale to nie tedy droga...
jeśli jest przemoc to uciekaj nawet do schroniska dla kobiet, tam ci na pewno pomogą ( chociaż nie w taki sposób jak ty to sobie wyobraziłaś)...życzę szczęścia i odwagi ...
_________________
Kasia
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
kaszcze



Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 363
Skąd: Dąbrowa Górnicza

PostWysłany: Pią Lip 23, 2010 15:36    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ps. Chciałabym mieć tego "tysiaka" na przeżycie na siebie samą uwierz...ja mam 1500zł na siebie i dwoje dużych już dzieci...wynajmuje mieszkanie za 600zł i żyjemy...uciekliśmy rok temu z trzema reklamówkami naszych osobistych rzeczy przed przemocą byłego męża... dało się uwierz ale trzeba chcieć...
_________________
Kasia
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
bobo



Dołączył: 13 Cze 2010
Posty: 129
Skąd: Katowice

PostWysłany: Pią Lip 23, 2010 16:52    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

O nie! W kwestii Malucha nie zgodzę się wcale. Jest on jedynym marzeniem, jakie się w moim życiu spełniło. Wiem, że prawdziwe marzenia spełniają się niezwykle rzadko i nigdy ale to przenigdy go nie porzucę. Pewnie co po niektórym to, co piszę wydaje się dziwne i niedorzeczne - proszę bardzo. Najwyraźniej te oso9by nie miały tego szczęścia, by doznać szczerej, dogłębnej przyjaźni ze zwierzęciem. Ja wśród ludzi nie znalazłam nigdy tak wspaniałego przyjaciela nawet w połowie. Daje mi on siłę i wiarę w to, iż któregoś dnia będzie ok, bo w życiu nigdy nie jest tak, że cały czas jest źle.

Kolejna sprawa; niejednokrotnie powtarzałam, że doskonale zdaję sobie sprawę, że prócz mojego są miliony znacznie gorszych cierpień na świecie. Choć siła cierpienia na pewno jest względna. KAŻDY NIESIE TAKI KRZYŻ, JAKI JEST W STANIE UDŹWIGNĄĆ. Jednakże często (ale nie zawsze, przyznaję) kobiety będące w toksycznym związku posiadają już stałą pracę - mogą starać się o pożyczkę. Mają też czasem możliwość zwrócenia się do rodziców, rodziny, ew. znajomych. Mogą oczywiście zgłosić się do pobliskiego hostelu, ośrodka... Ponadto i co najważniejsze, mimo, że przykro mi to mówić, jednak taka jest prawda - ICH mężowie są ICH mężami z ICH własnych decyzji. To wiąże się z swego rodzaju ryzykiem i odpowiedzialnością. Natomiast córki (dzieci) będące ofiarami czy współofiarami domowych tyranów, nie można obarczyć jakąkolwiek odpowiedzialnością.

Terapia - terapią. Jestem jednak przekonana, iż odseparowana od źródła mojej alergii (tak właśnie działa ON na mnie), byłabym w stanie krok po kroku przywrócić siebie do "normy".
Możecie wierzyć lub nie ale gdy GO nie ma w domu, aja na prawdę funkcjonuję normalnie. Wiem, że głównym problemem jest ten dom i ON w nim. Dom ma być miejscem spokoju i wyciszenia, a nie czymś, od czego chciałoby się uciec, gdzie pieprz rośnie.

I na koniec... niestety smutna, szara prawda... Żyjemy w pop*********m społeczeństwie, gdzie wszystko jest odwrócone do góry nogami. Od służby zdrowia, poprzez oświatę i na zatrudnieniu/płacach kończąc. Problem przemocy w rodzinie nie jest wyjątkiem.
Jakim cudem kobieta z OOS (Ośrodek Opieki Społecznej) zostaje z łatwością "przegoniona" przez sprawcę przestępstwa. Na dodatek nigdy nie powraca na miejsce zdarzenia. W szpitalu nikt z OOS czy innej instytucji nie odwiedza ofiary, nie przeprowadza wywiadu ani wtedy ani potem.

-----------------------------------------------------------------------------
A propos samego szpitala; w zamian za umycie podług na korytarzu pielęgniarki dają (nieletnim) pacjentom papierosy, w drzwiach sal pacjentów są duże, zwykłe szyby, które dość często zostają przez nich samych wybijane, w zaułku na końcu korytarza jest niezabezpieczone gniazdko elektryczne, a podcięcie sobie żył żyletką w każdej chwili to 'no problem'.
-----------------------------------------------------------------------------

Moja (i nie tylko moja) "sprawa" już dawno mogła być doprowadzona do ładu i składu. Rzecz jasna jak zwykle zawiedli ludzie. Teraz, kiedy minęło kilka lat i mogłabym żyć normalnie, muszę minuta po minucie martwić się i niemal stawać na rzęsach, by przetrwać, bo inni spaprali sprawę.
Interwencja powinna być natychmiastowa w każdym przypadku. Obojętnie, czy ktoś jest bogaty czy biedny czy ma pracę, czy nie lub czy posiada wsparcie wśród rodziny. Potem się dziwią (często politycy), że nam bandyci z młodzieży wyrastają. Ja dzięki Bogu mam inny charakter, staram się racjonalnie myśleć i nie poddawać ale pewnie wielu moich rówieśników przy podobnych przeżyciach w dzieciństwie/młodym wieku, wkraczając w dorosłość zboczyło z prawej ścieżki.

Jakkolwiek nie chcę i NIE ZAMIERZAM rezygnować ze swoich marzeń pragnień, z dążenia do celów, bo jeden idiota nie zechciał nigdy poddać się porządnemu leczeniu (uważam, że tu leży główny JEGO problem). I choćbym miała iść spać pod most i żebrać o jedzenie - nie dostosuję się do panującego systemu.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
mgrabas



Dołączył: 09 Sie 2008
Posty: 1516

PostWysłany: Sob Lip 24, 2010 1:16    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

bobo napisał:
(...) nie chcę i NIE ZAMIERZAM rezygnować ze swoich marzeń (...) idiota nie zechciał nigdy (...) choćbym miała iść spać pod most i żebrać o jedzenie - nie dostosuję się do panującego systemu.

brawo! popieram Cię całym sobą Smile
_________________
Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
kaszcze



Dołączył: 31 Sty 2010
Posty: 363
Skąd: Dąbrowa Górnicza

PostWysłany: Sob Lip 24, 2010 22:18    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

to działaj bobo...trzymam kciuki... Smile
_________________
Kasia
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
bobo



Dołączył: 13 Cze 2010
Posty: 129
Skąd: Katowice

PostWysłany: Wto Sie 10, 2010 10:08    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dawno tu nie byłam Wink A u mnie jak to zazwyczaj bywa - raz pod wozem, raz na wozie, choć częściej pod... Mieszkam dalej tam, gdzie mieszkałam, iż, gdyż, ponieważ nadal "walczę" o jakieś money przynajmniej w wersji "starter". Póki co niestety przybywa mi coraz więcej długów, aniżeli pieniędzy właściwych. I szczerze, to mam mętlik w głowie. Sama nie wiem co robić.
Jednego dnia mam odrobinę lepszy nastrój (dzięki "staraniom" wielmożnego króla-królów); wówczas planuję pracę, mieszkanie, firmę itd. itp. A z kolei następnego znów zostaję zrównana z ziemią i wszelkie moje plany legają (tak to się powinno mówić - legają? ;O ) w gruzach. Nie mam za grosz stabilizacji, a o poczuciu bezpieczeństwa pomarzyć sobie mogę.

Jakiś tydzień temu nerwy mi puściły po kolejnej "imprezie" z NIM w roli głównej, poryczałam się jak już dawno tego nie robiłam, zadzwoniłam do mamy (była w pracy) i spotkałam się z jako takim zrozumieniem. Gdy wróciła, udobruchała tatusia, trochę mu wytłumaczyła, trochę wysłuchała i dzięki temu zyskałam kilka dni luzu. Rzecz jasna luzu bardziej w teorii niż praktyce, gdyż już jestem tak mocno przesiąknięta tym sadyzmem, który się wokół mnie dzieje, iż strach towarzyszy mi 24h. Doskonale wiem, że prędzej czy później ponownie go doświadczę. ZAWSZE.

Wczoraj był replay, czyli powtórka z rozrywki. Matka znów podczas draki była w pracy (ON chyba robi to celowo, właśnie gdy jej nie ma). Był ktoś u mnie (zawodowo poniekąd) i zaraz po wyjściu tejże osoby zostałam zaatakowana z "wymuszaniem natychmiastowym": "kto to był? na co? po co? czego chciał?" Odparłam, że nie chcę na ten temat rozmawiać, bo dlaczego mam się na każdym koku spowiadać z kim rozmawiam i o czym - to są moje sprawy na dodatek związane z firmą... No to zaczął, że mieszkam w JEGO domu, że mam mu mówić o wszystkim (dlaczego? Bo tak!), a jak nie to on mi pokaże... w takim razie przy następnej sposobności wstydu mi narobi - będzie bezpośrednio się wypytywał: kim pan jest, co tu robi i czego chce?!. Ponadto zacznie mnie sprawdzać na każdym kroku, bo mnie trzeba tak traktować. Będzie mi listy otwierał i czytał. "I to tak zawsze jest, wszystko przez ciebie, cała rodzina musi cierpieć, nic nie może być normalnie [bo to, tamto], dla ciebie ten pies jest tylko ważny i nikt więcej, jak taka mądra jesteś to zobaczymy..." No i tak dalej.

Jak zwykle było tak, że znów sobie coś poukładałam w głowie, miałam pomysł na wyjście z mojej (w ogóle) trudnej sytuacji itd. i kiedy akurat nabrałam sił po ostatniej imprezie, jak ja to nazywam, zdarza się ona ponownie. Mam ochotę wziąć nóż i wbić mu w gardło. Oczywiście wykazałabym wtedy maximum głupoty, więc raczej zrezygnuję. Nie chcę być tak samo głupia jak on.

Poszperałam trochę po sieci w poszukiwaniu podobnych historii do mojej - jeśli się dobrze kończą - pokrzepiają. Poza tym, już ostatecznie postanowiłam skonsultować tą farsę z kimś (np. z psychologiem) i chyba zgłoszę to też na policję. Jakiś czas temu pisałam, że byłam w OOS jednego dnia i miałam przyjść drugiego na rozmowę. Nie poszłam jednak - akurat wtedy nie mogłam (mama musiała rano wyjść, a ja Malucha z nim samym nie zostawię). I tak odwlekałam z dnia na dzień ową wizytę. Teraz czuję, że nie mam wyjścia. Sama tego nie udźwignę.
Nie śpię po nocach, źle jem, moje myśli wciąż zajmuje jeden temat. Zbzikuje wkrótce. Już teraz czuje się bardzo mocno zdominowana, przy okazji też wykluczona z życia społecznego. Czuję się jak wrzut na d**** za przeproszeniem. Nie mam siły i ochoty na nic. Nie chcę się już bać - no bo ile można?

Wiecie, czego bym najbardziej chciała? By jakiś dobry człowiek, może przyjaciel, przyszedł do mnie, wziął mnie za rękę, poszedłby ze mną w te kilka miejsc, które już dawno powinnam odwiedzić i powiedział; "dobrze robisz, jesteś dzielna, pomogę przez to przebrnąć". Niestety nikogo takiego nie mam. Wszystko mnie przytłacza. Nigdy nie sądziłam, że jako nastolatka, a potem już osoba dorosła, będę musiała przechodzić przez takie piekło. Są ludzie, którzy są śmiertelnie chorzy, muszą dosłownie walczyć o życie - mimo to z uśmiechem na twarzy przyjmują swój los taki, jaki jest. Są przykładem siły, determinacji, dobroci... Ja, choć sytuację mam dużo lepszą - przecież tylko upadłam - nie umiem sama wstać, a na dodatek ktoś niesłychanie ciężki depcze po mnie co chwila. Najczęściej po twarzy.

Tak się cieszę, że mam Malucha. Gdyby nie on, naprawdę nie wiem co bym zrobiła. Mam takie czarne myśli. Ale dzięki niemu włącza mi się lampka odpowiedzialności i miłości. Może niektórzy z Was tego nie rozumieją... Ja musiałam najpierw ciężko pracować, brzydko mówiąc, na niego, a potem stawać na głowie, by mu nigdy niczego nie zabrakło. Ja mam takie ogromne poczucie obowiązku, że skoro się zdecydowałam na żywe stworzenie, które zresztą jest mi oddane do granic możliwości, muszę zrobić wszystko, by miało jak najlepiej u mnie. Rzecz jasna to nie jest dla mnie 'przykrość konieczna', absolutnie! To coś wspaniałego. To też daje mi swego rodzaju gwarancję, iż gdybym (teoretycznie) miała teraz zostać matką - dbałabym i chroniła moje dziecko niczym lwica. Bo tu pewnie chodzi głównie o moje instynkty macierzyńskie... Jakkolwiek, to dla mnie największe szczęście i najlepsze, co mnie w życiu spotkało. Maluch, jako jedyny, daje mi poczucie bezpieczeństwa - nie mam wątpliwości, że mnie kocha i ja jego również.

No nic. Zatem kończę mój monolog i nabieram sił do działania, choć to strasznie trudne. Nie wiem czy podołam i nic sobie też nie obiecuję. Co ma być, to będzie.


Ostatnio zmieniony przez bobo dnia Wto Sie 10, 2010 10:14, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
bobo



Dołączył: 13 Cze 2010
Posty: 129
Skąd: Katowice

PostWysłany: Wto Sie 10, 2010 10:09    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

No masz ci los! Wysłałam dwa razy to samo Wink Muszę teraz zmienić ten jeden post, bo nie lubię się powtarzać...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4 ... 11, 12, 13  Następny
Strona 3 z 13

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group