Forum na temat przemocy w rodzinie

[msta72]

Witajcie kochani, bardzo dawno mnie tu nie było i dużo rzeczy się wydarzyło. Najpierw fakty, drugą rozprawę miałam w maju, dzień wcześniej wiedziałam że się na nią nie wybiera, więc zabrałam ze sobą koleżankę i mamę. Na rozprawie zmieniłam pozew na orzeczenie winy i przedstawiłam świadków, którzy zostali od razu przesłuchani. Nie dostałam wyroku, ponieważ okazało się , że sąd nie dostał zwrotki z poczty o odebraniu, bądź nie odebraniu przez niego wezwania. Następna sprawa była w 21 czerwca, kiedy dowiedział się, że zmieniłam pozew postanowił ze mną jechać i znów mnie urobił, tym razem żebym wycofała się z orzekania o winie. Zgodziłam się, ponieważ tydzień wcześniej przystał na moją propozycję i zgodził się, abym go spłaciła i została w domu z dziećmi. Po drodze natrafiliśmy na korki, roboty drogowe i same czerwone światła. Spóźniliśmy się. Wyrok zapadł zaocznie z orzeczeniem winy męża. Tak po prostu miało być.
W tej chwili z nami już nie mieszka, wynajął mieszkanie, oczywiście dalej się nie leczy, natomiast ja jestem już chyba wyleczona (cały czas jeszcze chodzę na terapię) chce mi się żyć, śpiewać i tańczyć. Pewnie ten okres euforii minie, ale póki co, zaczynam nowy etap w moim życiu i razem z dziećmi mamy spokojny dom. Wiem, że to co mnie przy nim trzymało to nie była miłość tylko współuzależnienie. Pozdrawiam gorąco