Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna Forum na temat przemocy w rodzinie
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP
www.niebieskalinia.pl 
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wielkie bagno
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mirela



Dołączył: 08 Lis 2007
Posty: 9

PostWysłany: Sob Lis 10, 2007 10:01    Temat postu: Wielkie bagno Odpowiedz z cytatem

Witacie, pisze drugi raz chciałabym Wam opowiedzieć moje życie. Już raz pisałam i nie napisałam dużo, ale jak czytam Wasze posty to naszła mnie chęć opisania mojej sytuacji w rodzinie. Poznaliśmy się z mężem w 2000 roku, w sumie mój wujek był naszym swatem, na początku było fajnie chodziłam do niego co chwilę byłam bardzo zakochana nie widziałam od samego początku jaki on i jego rodzina są, choć było to widać, miłość do niego mnie zaślepiła. Moja rodzina od samego początku jak go poznała mówiła mi że mam sobie dać spokój, że on nie jest niczego wart, ale ja nie dopuszczałam do siebie takiej myśli żebyśmy nie byli razem. Rodzina moja i męża się znali z przeszłości dlatego mnie ostrzegali, był tam obecny alkohol, niedbanie o dzieci itd. Chodziliśmy ze sobą i planowaliśmy wspólnie zamieszkać, mąż remontował kawalerkę żebyśmy tam mogli na razie zamieszkać, ciasne ale własne, jego rodzina wiedziała i nie miała nic przeciwko ( to zrozumiałe chcieli się go pozbyć, a ja głupia go chwyciłam ) a moja rodzina nie. Moja mama nie wie skąd ale się dowiedziała i zapytała mnie o moje plany, więc byłam zmuszona jej powiedzieć. Odparła mi że nie muszę czekać tylko mogę iść do niego już ja się czułam jakbym dostała w twarz rozpłakałam się i widziałam łzy mamy. Niezastanawiając się spakowałam się i wyniosłam do mojego obecnego. Wszystko szło dobrze w grudniu 2003r. zaszłam w ciąże, byłam wtedy w trakcie stażu. Mojej rodzinie trochę przeszło bo jest takie powiedzenie " Jak nie można się czego pozbyć to trzeba to zaakceptować " jak się dowiedzieli o dziecku to mówili że jestem nienormalna, ale wszystko sie wyciszyło. Mąż co chile nie miał pracy, siedział w domu albo grał w piłkę z kolegami zamiast szukać pracy. Ja jak się dowiedziałam że będziemy mieli dziecko to się popłakałam i nie miałam pojęcia jak sobie damy rady. W czerwcu braliśmy ślub ponieważ nie chciano nam dać mieszkania, a po ślubie mieszkaliśmy u jego mamy wdowy,ona mnie lubiła. Potem się zaczęło, on mnie nazwał pierwszy raz piz.. byłam jeszcze w ciąży. Jego mama mnie sama zameldowała. Mieszkałam tam tylko pięć miesięcy ponieważ ona robiła mi totalne piekło, to wredna kobieta jest i nie dziwie się na jedno że mój mąż też taki jest,bo jemu awantury o byle co robiła ciągle. W czasie tych kłótni wchodziły w ruch szklanki noże taborety śmieci ja byłam w szoku. We wrześniu urodziłam córkę teściowa nawet nie była w szpitali i niestety po porodzie musiałam iść z dzieckiem do jej domu. Wszystko było normalnie ja przez pierwsze dni byłam wyczerpana, mąż znalazł prace a teściowa mówiła żebym spała ona się dzieckiem będzie opiekować. Jak mąż przychodził to robiła wielkie awantury że mnie dziecko nie obchodzi i cały czas śpię a ona musi dziecko bawić. Ona niejedno krotnie straszyła mnie że jakbym nie była w ciąży to już dawno bym od niej dostała. Gdy córka miała miesiąc zaczęła się wielka awantura, Teściowa kłóciła się z mężem ja się nie wtrącałam, karmiłam na łóżku moje maleństwo, a ona chciała rzucić w męża szklanką a mąż stanął koło mnie, ja po chwili powiedziałam do niej " nie rzucajcie tą szklanką bo możecie przez przypadek uderzyć maleństwo w główkę" a wiadomo to wszytko mięciutkie wtedy ona odłożyła szklankę podbiegła do mnie i uderzyła mnie w twarz z całej siły, ja nie myśląc dałam dziecko mężowi i zaczęła się ze mną bić, ja tylko robiłam to co ona szczypałam, drapałam, uderzałam pięścią i ciągłam za włosy,mąż tak jak stał tak patrzał nie próbował nas rozdzielić, jak potem stwierdził "widziałem że dajesz obie rade to nic nie robiłem". Ze złości rzucała moimi kwiatkami z okna, wtedy wynajęliśmy mieszkanie na parterze w wilgoci i mieszkaliśmy tam pół roku ponieważ dostaliśmy mieszkanie z urzędu do remontu. Mieszkamy na tym mieszkaniu już dwa i pół roku i mamy trochę więcej spokoju od niej choć nie do końca. Awantury z mężem są na co dzień.Jestem kur.. dzi... szma.. i za niego wyszłam tylko z powodu nazwiska śmieszne co? Czasami mnie bije, szarpie, dusi, ale najbardziej się znęca psychicznie nad nami. Mojej córce mówi że jej nie kocha bo nie chce się do niego przytulić albo dać buzi, po prostu od niego ucieka. Też myślałam żeby odejść ale chciałam patrzeć na dziecko żeby nie miała rozbitej rodziny i żeby jej nie wytykali palcami ale tak się chyba nie da. Ja też pochodzę z rozbitej rodziny i mąż niejednokrotnie mi wmawia że ja do tego dążę bo u mnie są rozwody w rodzinie. A muszę Wam powiedzieć że moi rodzice po 12 latach rozłąki i po rozwodzie choć nie kościelnym bo mają go do dziś już miesiąc są razem, jak mówią wtedy nie byli dojrzali do rodziny. Ja osobiście się z tego cieszę bo moja córka ma dziadka i babcie razem a ja oczywiście rodziców.

To co napisałam to jest to dużo ale tego co chciałabym jeszcze napisać jest jeszcze więcej nie wiem jednak czy ktoś z Was chciałby tyle czytać. W chwili obecnej mam przyznane alimenty na dziecko, nie pracuje i nie mam dokąd iść. Pozdrawiam.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
dynamika
Wolontariusz NL
Wolontariusz NL


Dołączył: 16 Lip 2006
Posty: 741

PostWysłany: Sob Lis 10, 2007 19:04    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jasne, ze chemy to poczytac, napisz. Napisz tez czy masz jakies plany co do swojej przyszlej sytuacji i napisz tez czy czytalas jakas juz jakas literature polecana na tym forum.

pozdrawiam,
P.
_________________
"Sukces mierzy sie tym jak wysoko dolecisz kiedy odbijesz sie od dna" General George Patton Jr.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
mirela



Dołączył: 08 Lis 2007
Posty: 9

PostWysłany: Sob Lis 10, 2007 23:52    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Witam, bardzo się cieszę że są takie osoby które chcą to czytać.
Ja ze swoim i córki życiem chciałabym coś zrobić ale za bardzo nie wiem od czego mam się zabrać i jak to wszystko poukładać. Dziś znowu była awantura i muszę przyznać że coraz bardziej się go boję, ale na odejście z dnia na dzień nie mam odwagi i jak wcześniej pisałam nie mam dokąd. Nic jeszcze nie czytałam ponieważ musiałabym to ukrywać przed mężem a to jest bardzo trudne. Pozdrawiam i dziękuję.

Napiszę coś jeszcze w poniedziałek rano.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Agata24



Dołączył: 27 Wrz 2006
Posty: 147

PostWysłany: Nie Lis 11, 2007 0:45    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Gwarantuję Ci, że nadejdzie moment w którym strach paraliżujący przed odejściem od niego i tak będzie mniejszy niż samo bycie z nim. Ale na to potrzeba czasu. Rozumiem, że nie możesz w domu czytać książek, o których tu jest mowa, w takim razie spróbuj na komputerze przeczytać na Niebieskiej Linii wszystko o przemocy - definicje, rodzaje, to Ci rozjaśni umysł - chociaż troszeczkę. Odwagi nigdy nie będzie, ale będzie na pewno chęć ocalenia siebie i córeczki i to zwycięży. Na razie spróbuj poczytać, a może zadzwoń na telefon zaufania rodzinny? może się uda, mnie się udało za którymś tam razem - mimo że miałam wrażenie, że byli teściowie mnie szpiegują (jak zwykle). A co do dziecka i rozbitej rodziny, to naprawdę rozwód się teraz tak upowszechnił, że nie jest to niczym dziwnym - to tylko nam się tak wydaje. Pamietaj, że wszystko, co mówi Twój mąż, ma swój cel. Dlatego się strasznie boisz. Ja to rozumiem, wyszłam z tego dopiero po 3 latach małżeństwa a 5 znajomości, nadal walczę i cierpię, rozumiem Cię, czytam jakby "swoje" słowa, myśli sprzed 2 lat - że się boję, że nie umiem odejść, że nie dam rady ... ale dałam, odeszłam, ale to była MOJA decyzja, nikt jej za mnie nie podjął. Nikt Cię nie spakuje, musisz sama tego chcieć, a to przychodzi z czasem, ale przychodzi. Pozdrawiam i życzę dużo siły.
_________________
Agata
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
mirela



Dołączył: 08 Lis 2007
Posty: 9

PostWysłany: Pon Lis 12, 2007 7:50    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Witaj Agata24 bardzo dziękuję za miłe słowa, są bardzo budujące.

Ja jeszcze dokładnie nie wiem co zrobię, takie życie prowadzimy od ponad trzech lat i czasami sobie myślę że to jest kara od Boga, za to że nie słuchałam rodziny która mnie przed nim ostrzegała, a ja głupia byłam tak zaślepiona że nic nie dałam sobie na niego powiedzieć. Byłam w stanie nie rozmawiać z rodziną żeby mu dali spokój, a teraz z biegiem czasu dałabym dużo żeby czas się cofnął. Jedyne czego nie żałuję to mojej wspaniałej córeczki złośnicy.
Mam dużo obaw co do odejścia ponieważ nie wiem czy dam radę utrzymać mieszkanie jeśli uda mi się takowe znaleźć, czy dam radę opłacać przedszkole i przede wszystkim czy uda mi się wychować dobrze moją córeczkę. Ona jest w takim wieku że będzie jej trudno wytłumaczyć gdzie jest tata, dlaczego z nami nie może mieszkać. Choć widzę że od niego ucieka nie daje się przytulić, pocałować wiem że na pewno go kocha i będzie za nim tęsknić, obawiam się że będzie mnie winić kiedyś za to że pozbawiłam jej ojca i normalnej rodziny. Ja sama tego doświadczyłam i wiem co mówię, miałam wtedy 12 lat i do dzisiaj jak to wspominam to chce mi się płakać, ale z biegiem czasu doszłam do wniosku że nawet dobrze że tak się stało, choć moi rodzice nie mieli takich problemów jak ja teraz, nie pamiętam kłótni, awantur i bicia, ale jednego czego brakowało to rozmowy i dzisiaj po 12 latach do tego doszli, są bardziej doświadczeni przez los i myślę jak ich obserwuję że drugi raz tego błędu nie popełnią.
Wracając do mnie boję się jeszcze jednej prawy a mianowicie jeśli już zdecyduję się odejść i będą przez sąd ustalone widzenia dziecka, mąż będzie chciał małą zabrać do siebie na weekend albo w odwiedziny do swojej matki czy będę musiała się na to zgodzić. Ponieważ obawiam się że może mi jej nie przyprowadzić z powrotem i co wtedy, wiele się słyszy o takich sprawach w telewizji, że nawet gdy ma się orzeczenie sądu to nawet z policją dziecka nie można od ojca odebrać.
Chciałabym żeby ktoś kto odszedł już od swoich dręczycieli opisali mi jak wyglądają wasze dni, tzn. jak rano wstajecie jak macie to wszystko poukładane i wreszcie jak przychodzi ten czas wizyty ojca dziecka jak to wygląda?

Wszystkim życzliwym bardzo dziękuję i pozdrawiam.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Maga



Dołączył: 18 Maj 2007
Posty: 781

PostWysłany: Pon Lis 12, 2007 9:18    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

mirela, poproś swoich rodziców o pomoc, wprowadz się do nich , na początek nie mieszkaj sama, bo jak bedzie przychodził ojciec do dziecka to lepiej żebyście nie były same, wróć do rodziców i działajcie razem, w jedności siła.
ja mam widzenia z kuratorem, on zarządał bo ja ponoc mu utrudniam, on był w stanie nawet załatwic sobie kuratora-kolegę który napisał mu pozytywną opinie, bo on tez chce wywozić dzieci, a ja się nie zgadzam. Nie wiem jak się skończy moja historia, ale póki co walczę dla dzieci, zrobie wszystko żeby je uchronić
według mnie powinnaś wrócić do rodziców. widzenia niech zasądzi sąd, ty żądaj w miejcu zamieszkania w Twojej obecności, zawsze niech rodzice tez przy tym będą, ja się boję sama zostawać z mężem, więc jak on przychodzi do dzieci to zawsze ktoś jeszcze jest
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
mirela



Dołączył: 08 Lis 2007
Posty: 9

PostWysłany: Pon Lis 12, 2007 9:49    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Witam, bardzo dziękuję ale to właśnie jet problem moi rodzice mają na razie małą kawalerkę ponieważ jak już wcześniej pisałam nie byli razem i ojcu to wystarczało, a oprócz nich jest jeszcze 9-cio letni brat. Więc raczej nie ma szans, jeśliby mieli większe to na pewno mogłabym z nimi zamieszkać.
Ja już pisałam do prawnika czy mogłabym się starać o mieszkanie, mimo iż posiadam jedno. Tego mieszkania chciałabym się zrzec na rzecz męża ale muszę mieć gdzie mieszkać. Do teraz nie dostałam żadnej odpowiedzi i nie wiem co mam dalej robić.

Kurcze jakie to wszystko jest łatwe i proste jak się kocha a potem trudno z tego się jest uwolnić.
Ja z mężem niejedno krotnie już próbowałam coś zmieniać, dawać sobie szanse ale nie idzie to wszystko ciągle wraca. On twierdzi uparcie że chce ze mną być bo mnie kocha, a ja jak mnie zapyta nie umie na te pytanie odpowiedzieć. Wydaje mi się że czuję do niego więcej nienawiści niż miłości.
Żyjemy razem ale osobno, nie śpimy razem w jednym łóżku już od Lutego. Jak już wcześniej pisałam w sobotę miałam kolejną awanturę oczywiście mąż był pod wpływem alkoholu, była u mnie koleżanka bo miałam jej pilnować dziecko i przy niej mnie wyzywał że jestem głupią piz.. , chował modem żebym nie mogła korzystać z komputera itd. a koleżanka siedziała i musiała tego słuchać, już nawet się z tym wszystkim nie kryje. Udało mi się kawałek z tego nagrać, to już jest coś wcześniej nawet nie miałam takiej myśli.
Póki co na razie będę sobie to w głowie układać i znosić to wszystko dalej, jak już tyle wytrzymałam to jeszcze wytrzymam.

Pozdrawiam
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Agata24



Dołączył: 27 Wrz 2006
Posty: 147

PostWysłany: Pon Lis 12, 2007 10:48    Temat postu: widzenia Odpowiedz z cytatem

Jeśli chodzi o sprawy z dzieckiem, to przede wszystkim musisz przed odejściem od niego, tj. w dniu odejścia wnieść do Sądu Rodzinnego o ustalenie miejsca pobytu dziecka przy matce i ustalenie widzeń z ojcem - do czasu rozprawy nie możesz pozwolić na widzenie, gdyż na 99% on Ci właśnie dziecko zabierze, żeby Ci zrobić na złość. Potem zastanów się i wnieś o takie widzenia, jakie Ty chcesz, jak najrzadzsze, bo i tak on będzie walczył o jak najczęstsze - a sądy nie chcą sprzeciwiać się ojcom. Wniesiesz o przebadanie dziecka w ośrodku u psychologów (RODK), jęsli wyjdzie, że córka się do niego nie garnie, to nie powinni zasądzić osobnych widzeń. Możesz też powołać świadków na okoliczność kontaktów dziecka z ojcem. Długa droga i nie będzie łatwo, a myśli o pozbawieniu dziecka ojca tez odejdą z czasem i dziecko wszystko kiedyś zrozumie, ale pomyśl o sobie i o Waszym bezpieczeństwie, to decyzja przyjdzie sama. Pozdrawiam.
_________________
Agata
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
mirela



Dołączył: 08 Lis 2007
Posty: 9

PostWysłany: Pią Lis 16, 2007 7:54    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Witam dziękuję za dobre rady, postaram się je jak najlepiej wykorzystać.
Mąż od paru dni znowu się przymila, chodzi przytula całuje żeby osiągnąć jakiś swój cel. Przed ludźmi próbuje udawać że jest wszystko w porządku.
Rozmawiałam z moją ciocią na ten temat i jestem z nią umówiona żeby to wszystko omówić, ona będzie mnie wspierać duchowo. Od poniedziałku zacznę coś poważniej myśleć i działać.

Jeśli coś się zmieni to napiszę.

Dziękuję za odpowiedzi Razz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Echnaton
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 6110
Skąd: Suwałki

PostWysłany: Nie Gru 30, 2007 0:42    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Milczenie to oznaka, ze nie masz dostępu do komputera czy tez ...powrót w ramiona męża? Gdybyś nawet wróciła w jego ramiona to już wiesz, że trzeba gromadzić dowody, świadków, zapewniać sobie wsparcie, bo....wszystko może sie przydać. Jeśli możesz odezwij sie....
_________________
„lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność”
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
mirela



Dołączył: 08 Lis 2007
Posty: 9

PostWysłany: Pią Sty 11, 2008 13:59    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Witam, rzeczywiście dostęp do komputera mam teraz znacznie ograniczony ponieważ pracuję a popołudniami jestem w domu razem z mężem, w tej chwili jestem na L4 dlatego się odezwałam.
W moim życiu nic się nie zmieniło oprócz tego że znowu dałam sobie spokój z tym całym odejściem, ponieważ mąż ostatnio trochę wyluzował ze swoim zachowaniem. Dużo nad tym wszystkim myślałam, mam nawet już załatwione mieszkanie, że mogłabym w każdej chwili odejść, ale...
no właśnie cały czas obciążam winą za to wszystko mojego męża, choć wiem że zawsze wina leży po dwóch stronach.
Więc jak tak myślę o tym wszystkim to dochodzę do wniosku że ja doznałam więcej krzywdy w tym związku i to mnie bardzo blokuję, choć nie wiem jak bym się nie starała o tym wszystkim zapomnieć i zmienić swoje oraz męża zachowanie to nie wychodzi, bo przy każdej próbie rozmowy czy zbliżenia się do siebie ja trzymam dystans, nie pozwalam jemu się do mnie zbliżyć to może we mnie jest większy problem bo nie daje mu okazji lub szansy na poprawienie swojego zachowania.
Nie potrafię nawet od niego odejść, ponieważ boję się że nie dam obie rady, każdy w rodzinie mówi że jest ze mną że mi pomogą a później każdy zajmie się swoimi sprawami a ja zostanę sama z dzieckiem.
Wiem jak teraz mam zagonione życie, prowadzę dziecko do przedszkola potem do pracy po pracy odbieram dziecko robie obiad porządki i koniec dnia i tak w kółko a gdzie coś pozałatwiać i się rozerwać ja teraz z ledwością daje rade.
Nie wiem albo ja jeszcze jestem za młoda za mało doświadczona przez życie i męża, a może osiem lat z mężem to jeszcze mało, może za mało życia zmarnowałam żeby móc zrobić porządek z tym wszystkim, a może to moja wina jest że nasze życie tak się układa ja już sama nie wiem.

Pozdrawiam i dziękuję
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Echnaton
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 6110
Skąd: Suwałki

PostWysłany: Pią Sty 11, 2008 22:26    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Każdy ma swój czas działania i odpoczynku, nikt nikogo nie może poganiać ani zmuszać do zmian. Powinnaś sobie poszukać sprzymierzeńców, takich, do których mogłabyś pójść kiedy będzie źle, kiedy będziesz - być może - zmuszona uciekać z domu. Znajdź sąsiadkę, która na umowny znak dany przez Ciebie zadzwoni na Policję, zapewni pomoc, w końcu odpowiadasz za siebie i dziecko.

Nie ważne ile masz lat, nie ważne ile lat jesteś z mężem, już wiesz, że to nie jest miłość, to nawet nie leżało przy miłości, więc nabrałaś już mądrości na dalsze życie, ale teraz ...zbyt ciężko Ci odejść bo nie widzisz swojej szansy. Ten dzień coraz bardziej dojrzewa w Twojej świadomości. A tymczasem - gromadź dowody, zapewniaj sobie pomoc życzliwych ludzi, szukaj przyjaciół, którzy będą Cię wspierali wtedy gdy zdecydujesz się na odejście.

Będzie być może trudno, czasami źle, ale nikt Cię nie będzie poniżał, obrażał, poniewierał...

A z ta wina leżącą po środku to...trzeba odłozyć pomiędzy bajki. To jeden z mitów, który funkcjonuje wśród nas ale nie ma żadnego znaczenia. Jeśli wina leży pośrodku to sparawca jest tak samo winny jak ofiara, a według mnie - obojętnie co zrobi ofiara, za działanie sprawcy jest odpowiedzialny tylko ON. Każdy kto szuka winy pośrodku nie jest Twoim przyjacielem....
_________________
„lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność”
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Agata24



Dołączył: 27 Wrz 2006
Posty: 147

PostWysłany: Sob Sty 12, 2008 19:16    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

WINA w opisanych tu wszystkich przypadkach NIGDY nie leży pośrodku, nie daj sobie tego wmówić! To Twoje myślenie tak funkcjonuje, bo jesteś osłabiona przez wszystko, co się dzieje w Twoim życiu. W związku z przemocowcem zawsze ON ponosi winę za przemoc - niezależnie, jakbyś się zachowywała, jakbyś była np. niedbała, humorzasta, pedantyczna itd, to nikt nie ma prawa naruszać Twojej godności. Takie myślenie przyjdzie z czasem. To, co teraz czujesz, to bezradność, ale i ona kiedyś zmniejszy się troszkę, a zwycięży chęć SPOKOJU i ciszy ... zobaczysz. Nie będzie łatwo, nikt nie obiecuje, że potem jest różowo, ba! pokuszę się o stwierdzenie, że potem jest dużo dużo trudniej, bo wkraczamy w obszar nam NIEZNANY - a przemoc paradoksalnie daje poczucie bezpieczeństwa (tak!!!), no bo cóż jeszcze nas może w NIM zaskoczyć ... Życie w pojedynkę zaskakuje, no i trzeba wziąć pod uwagę kwestię jego zemsty, a bez niej się nie obędzie. ALE I TAK WARTO. Masz niezwykłe szczęście, że trafiłaś na to forum, ja długo długo żyłam w nieświadomości i poczuciu, że jestem wariatką (dosłownie), nie miałam pojęcia, że coś takiego istnieje i zostało nazwane - a potem oświecenie przyszło jak cegła na biedną, umęczoną głowę, ale ta cegła dała mi kopa i wtedy odeszłam. Czego i Tobie życzę. Pozdrawiam.
_________________
Agata
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Echnaton
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 6110
Skąd: Suwałki

PostWysłany: Sob Sty 12, 2008 19:44    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nikt nie jest sam na tym forum, za każdą sytuacją, każdym rogiem Twojego zawahania jest zawsze inny człowiek....

Tutaj znajdą sie ludzie, którzy kierując sie własnym doświadczeniem pomogą, doradzą, zmotywują do działania...

Zagladaj tutaj w każdym przypadku gdy stracisz wiarę i nadzieję...
_________________
„lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność”
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
sinus



Dołączył: 07 Sty 2008
Posty: 24

PostWysłany: Sob Sty 12, 2008 22:04    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

zagladaj, badz, czytaj, to wiele daje
to ze nie jestem winien, pomaga mi, to male stwierdzenie
na cale szczescie nie odzywa sie, czyzby staszek to byl wiecej niz kolega?
jak o tym wszystkim nie myslec
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group