 |
Forum na temat przemocy w rodzinie Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP www.niebieskalinia.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Maketaton Wolontariusz NL

Dołączył: 02 Paź 2011 Posty: 108 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Czw Gru 15, 2011 11:42 Temat postu: |
|
|
"pomyśl o Waszych Dzieciach - tęsknią za swoim Tatą... On też tęskni...
i jeszcze jedno - czy wiesz, że nadopiekuńczością można krzywdzić?"
Myślę, że tatuś tęsknotę wyraził już obiecując dzieciom, że przyjedzie, a potem, gdy czekały rozentuzjazmowane, zmieniając zdanie i obarczając matkę odpowiedzialnością za jego zmianę planów (bo 70km, bo nie chciała mu dzieci pożyczyć...)
A co do nadopiekuńczości, nie widzę tutaj żadnego związku, Lolka chce chronić dzieci przed tym, czego już doświadczały, przed poniżaniem ich matki ( ojciec teraz próbuje dzieci nastawić przeciwko niej, poniżyć, przykład: mówiąc im wprost, że mama jest głupia), wcześniej maluchy ( to są jeszcze kilkuletnie kruszynki) widziały sceny przemocy: ojciec bił ich mamę, groził jej nożem, wiatrówką!!!! Gdzie tu jest nadopiekuńczość?
No rzeczywiście taki ojciec to prawdziwe zaufanie może wzbudzić. _________________ "Nadzieja jest ryzykiem, które trzeba podjąć" |
|
Powrót do góry |
|
 |
nika14
Dołączył: 17 Paź 2011 Posty: 146 Skąd: dolnosląskie
|
Wysłany: Czw Gru 15, 2011 23:59 Temat postu: |
|
|
Lolka,nie załamuj się, to są bardzo małe dzieci i on sam wcześniej czy później zrezygnuje z tego rodzaju odwiedzin, to duży obowiązek i duże wyzwanie dla takiego wygodnisia. Przypuszczm, że bardziej zależy na widzeniu dzieci jego rodzicom, są ich dziadkami i krzywdy im nie zrobią. Przy takiej rozłące częściej cierpi matka niż dziecko, dziewczynki opowiedzą Ci o swoich wrażeniach. Nawet gdybyś przegrała sprawę o znęcanie się, czego Ci nie życzę, to i tak najważniejszy jest rozwód i uwolnienie się od tego człowieka. Bądź silna i nie daj się sprowokować. |
|
Powrót do góry |
|
 |
lolka0022
Dołączył: 02 Lis 2011 Posty: 34
|
Wysłany: Pią Gru 16, 2011 17:29 Temat postu: |
|
|
Witam Was. Nie było mnie kilka dni, bo znowu nie czułam się najlepiej psychicznie. To chyba dlatego że znów niałam wszystkiego dość, kolejne dni ze smutkiem. Mąż miał przyjechać w niedzielę ale nie przyjechał po dzieci. Powodem znów było brak prezentu dla jednego dziecka, i oczywiście nie chciałam dać mu fotelików do samochodu. Oczywiście nie dalabym mu tych fotelików bo auto moje było w naprawie i foteliki były w samochodzie. Ale on jak zwykle nie mógł pożyczyć od znajomych foteliki, bo było mu ciężko.
A jeśli chodzi o rodziców męża ( dziadków) to oczywiście że bardzo tęsknią za moimi dziećmi, starsza córka była lub może jeszcze jest pupilkiem babci, a Julka za to bardzo uwielbia dziadka ( ojca mojego męża). Nie mam zamiaru zabraniać dzieiom kontaktu z dziadkami i mężem , ale przez to że w niedziele powiedziałam dzieciom że tata przyjedzie tak bardzo się cieszył i były takie zadowolone że cieszyłam się z nimi ale pół godziny przed niby jego przyjazdem zadzwonił że nie przyjedzie. Gdy powiedziałam to dzieciom, starsza córka była okropnie smutna i zła, na tatę. Nie umiałam jej wytłumaczyć dlaczego tata nie przyjedzie. Tak bardzo mi było smutno widząc jak dziecko płacze z tego poodu.
I jak mogę mu wieżyć, rani swoim zachowaniem dzieci. Córka nawet powiedziała że tata ich okłamał i jest zły. teraz ma zabrać dzieci w dzień Wigilii, o 18 ma mi ich przywieźć. Oczywiście foteliki dam mu jeśli nie będzie miał, ale jeżeli nie przyjedzie po dzieci to już nie podaruję mu tego bo one przez jego niespełnione obietnice bardzo cierpią. |
|
Powrót do góry |
|
 |
mgrabas
Dołączył: 09 Sie 2008 Posty: 1516
|
Wysłany: Sob Gru 17, 2011 8:18 Temat postu: |
|
|
nie przyjechał...
wszyscy cierpią z tego powodu!
czy On ma świadomość, że zawalił i czy wie, że powinien to Wam wynagrodzić?
a jeśli On jest tchórzem uciekającym od problemu to jaka będzie przyszłość tej rodziny i tych Dzieci?
lolka0022, wiem jak się czujesz...
a może zrób wigilię u siebie i nie angażuj się w Jego niepewne obietnice - szkoda Twojego i Dzieci zdrowia - możesz Go zaprosić na wigilię - będzie musiał wybrać - jeśli naprawdę zechce być razem będzie, a jeśli tego nie chce wtedy nie będzie Go i nic na to nie poradzisz, ale może Go nie być również z powodu niezależnego od Niego, albo On może nie być w stanie być...
nie osądzaj Go, nie mścij się, po prostu traktuj Go według Jego podejścia - asertywnie, nie owijając niczego w bawełnę, bo Dzieci potrzebują wyraźnego prowadzenia, wzoru do naśladowania w trudnej sytuacji, przykładu jakim człowiekiem trzeba być dla drugiego człowieka i jakim człowiekiem trzeba być w ogóle
czyny mówią więcej niż słowa
trzymaj się, jesteś bardzo dzielna
 _________________ Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela. |
|
Powrót do góry |
|
 |
lolka0022
Dołączył: 02 Lis 2011 Posty: 34
|
Wysłany: Sob Gru 17, 2011 9:31 Temat postu: |
|
|
Nie osądzam bo widzę co robi, źle się zachowuje. Gdyby chciał przyjechać byłby nawet na 5 minut. Ja jakbym tyle dzieci nie widziała umarłabym z tęsknoty za nimi. |
|
Powrót do góry |
|
 |
nika14
Dołączył: 17 Paź 2011 Posty: 146 Skąd: dolnosląskie
|
Wysłany: Sob Gru 17, 2011 19:35 Temat postu: |
|
|
Nawet dostał na piśmie zezwolenie, że wolno mu zabierać dzieci dwa razy w miesiącu - nie pomogło. Narobił trochę szumu i zrezygnowal, zawsze ma jakiś powód nie do przeskoczenia. Cos mi się wydaje ,że robi mu się coraz wygodniej i wcale aż tak bardzo nie tęskni za dziewczynkami. Czy on się liczy z ich uczuciami ? pewnie nie za bardzo, mógł zadzwonić i porozmawiać ze starszą córeczką, wyjaśnić, przeprosić, zapewnić, że kocha i tęskni... a tak zostawił Ciebie z tym problemem, Ty nie wiedziałaś co powiedzieć dzieciom.
Kiedy będzie wigilia nie obiecuj znów dzieciom, że przyjedzie kochany tatuś, znów mogą cierpieć, lepiej powiedz, że być może pojawi się w święta, ale nigdy nic nie wiadomo, może zasypać drogi śnieg, może tatusia boleć brzuch albo będzie bardzo zajęty. A kiedy zjawi się, to dopiero będzie niespodzianka, jak święty Mikołaj.
Sama widzisz, wasze uczucia, kiedyś czy dziś , nie są dla niego ważne. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Maketaton Wolontariusz NL

Dołączył: 02 Paź 2011 Posty: 108 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Pon Gru 19, 2011 12:15 Temat postu: |
|
|
Jak się bardzo chce, to można, masz rację. Twój mąż traktuje dzieci, jak środek do rozgrywek z Tobą. A cierpią oczywiście one i Ty.
Nie bierz na siebie odpowiedzialności za jego czyny, spróbuj nie czekać, nie mówić dzieciom, że przyjedzie, czy nie przyjedzie. Tylko po jego deklaracji przyjazdu "złapać luz" i nie brać na serio jego słów. Sama zdystansujesz się do jego zmienności i dzieciaki nie będą czekać, a potem płakać rozczarowane. Ważne byś zadbała o siebie i maluchy. Na początku wszystko wydaje się trudne, a potem będzie tylko łatwiej.
Ściskam _________________ "Nadzieja jest ryzykiem, które trzeba podjąć" |
|
Powrót do góry |
|
 |
jolaleo
Dołączył: 27 Sie 2009 Posty: 137 Skąd: podlaskie
|
Wysłany: Pią Gru 23, 2011 10:38 Temat postu: |
|
|
lolka musisz iśc do lekarza specjalisty po leki.Wiem to z własnego doświadczenia .Ja byłam na początku leczona środkami przeciwlękowymii aktywizującymi.Mimo to schudłam 20 kilo w 3 miesiące .Doszło do tego że wylądowałam w szpitalu na oddziale i musiałam dostac psychotropy i zostałam unieruchomiona w domu na zwolnieniu ponad 3 miesiące.Padłam jak mucha.Nie dawałam rady wstać myć się jeść a tu w domu dwoje dzieci i do szkoły i do przedszkola trzeba zawieżć.gdybym wcześniej dostała leki przeciwdepresyjne może dałoby sie tego wszystkiego uniknąć.
Powoli jak juz leki zaczynały działać zaczęłam małymi kroczkami sie podnosić i uczyć od nowa wszystkiego.
ciągły płacz,nostalgia spadek wagi to początek deprechy.musisz w porę zainterweniować ,przecież masz kochane dzieciaczki,masz dla kogo żyć wstawac co rano.Ja wróciłam do pracy dzieki Bogu,funkcjonuje w miare normalnie.Wielki żal pozostał jeszcze,żal że coś sie nie udało .żal że ktoś kto obiecywał że będziech chronił opiekowła się krzywdził.żal i smutek.Jak mówią psychiatrzy przedłużający się zal to początek depresji.A depresja to choroba niecierpliwa.łykasz 1,2,34 itd tabletke i czekasz ...Czekasz aż dasz radę wstać z łóżka,przełknąć kawałek kanapki.A tu nic .łykasz dalej i nic i kiedy w końcu będzie lepiej? i zmiana pigułek na inne może te pomogą.przerobiłam to.
Dlatego nie czekaj aż choroba zwali z nóg.Pozdrawiam i życzę wytrwałości. |
|
Powrót do góry |
|
 |
lolka0022
Dołączył: 02 Lis 2011 Posty: 34
|
Wysłany: Pią Gru 23, 2011 15:51 Temat postu: |
|
|
"Wytrwałość, nadzieja, siła, musisz walczyć, musisz się nie poddawać". Każdy tak mówi, walczę, pracuję by zarobić na dzieci i co??? " Jesteś złą matką, bo nie chcesz dać mi dzieci na noc na święta"- słowa mojego męża. Nawet dzis nie daje mi spokoju. Teraz powinnam krzątać się po kuchni a nie siedzieć i płakać. NIe mam siły, nie mam siły walczyć. To najgorsze święta w moim życiu. |
|
Powrót do góry |
|
 |
mgrabas
Dołączył: 09 Sie 2008 Posty: 1516
|
Wysłany: Pią Gru 23, 2011 18:08 Temat postu: |
|
|
nie krzątaj się, po prostu odpocznij
bardzo wiele jest osób podobnie ciężko przeżywających wszystkie "święta"...
a to jedyny czas żeby tak naprawdę ODPOCZĄĆ  _________________ Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela. |
|
Powrót do góry |
|
 |
marta 25
Dołączył: 02 Mar 2010 Posty: 690
|
Wysłany: Pią Gru 23, 2011 18:39 Temat postu: |
|
|
a moze by tak bez buntu? spojrzec ciut dalej niz bol wlasnych emocji?
Daj mu dzieci jesli wiesz ze krzywda im sie nie stanie.. dawaj kiedy chce.. , ba , pros aby sie niemi zajmowal.. zabieral.. wyreczal ciebie..
To znacznie prostsza droga .. kiedy zorientuje sie,ze ty z nim nie walczysz dziecmi ze cchetnie korzystasz z jego pomocy przy dzieciach.. wylaczy dzieci z gry. I masz swiety spokoj. Nie mow ze czegos mu nie podarujesz itp.. on nie bedzie pytal ciebie o zgode.. jesli sad nie odebral mu praw do dzieci.. on ma te prawa.. jesli bedziesz sie upierala i w gruncie rzeczy do spolki z nim grala dziecmi-- wiecej stracisz niz zyskasz.. Nie mowie o emocjach ale o prawie.. i zwyklym realnym zyciu, gdzie moim zdaniem lepiej miec eksa za sojusznika / z ograniczonym zaufaniem/ niz wroga . Rozumiem ze bardzo ciezko jest przestawic wlasne emocje , gniew , zal lecz na tym własnie polega doroslosc i dojrzalosc.. ze czesto trzeba to zrobic. dla dobra wspolnego, dla dobra dzieci z mysla o tym co bedzie za rok, za dwa.. tak rzadko zdarza sie ze ojcowie utrzymuja dobre kontakty z dziecmi .. najczesciej jesli do nich daza to albo chca dreczyc matke i postawic na swoim albo co jest duzo grozniejsze- chodzi im o alimenty i odebranie dzieci.. Radzilabym - ocen sytuacje - uwazanie pomysl czy jest zdolny/ czy ma warunki/ do zabrania dzieci - jesli nie.. to niech bierze dzieci kiedy chce.. a nawet czesciej bo i wtedy kiedy Ty chcesz.. - przejdzie mu.. w koncu pozna inna kobiete i calkiem mu przejdzie.. on ma nie tylko prawa ale i obowiazki.. pokaz mu, przypominij ze ma rowniez obowiazki wobec dzieci inne niz alimenty.. Nie musiz plakac ani robic za ofiare.. to sa wasze dzieci.. przypominaj mu o tym. o obowiakach. zadaj pros o pienaidze na dotatkowe wydatkli na dzieci, zadaj aby zastepowal ciebie w opiuece.. pomagal, zabieral na basen itp.. pomoze. Ojcowie lubia pobawic sie dziecmi ale obowiazku opieki nad nimi- to juz nie bardzo..
, |
|
Powrót do góry |
|
 |
heka
Dołączył: 17 Lis 2009 Posty: 465
|
Wysłany: Pią Gru 23, 2011 22:30 Temat postu: |
|
|
lolka0022 napisał: | . To najgorsze święta w moim życiu. |
Przyjdą lepsze uwierz ,wiem co mówię . Przez około 25 lat marzyłam żeby świat nie było,żeby zasnąć przed i obudzić się po .Od 5-7 lat(odkąd nie spędzam ich z nim ) im bliżej świąt tym bardziej się cieszę a same święta to tylko radość z przebywania z tymi ,których kocham i którzy mnie kochają.
TY tez doczekasz takiej chwili  |
|
Powrót do góry |
|
 |
Potfur
Dołączył: 21 Gru 2011 Posty: 4
|
Wysłany: Pią Gru 23, 2011 22:44 Temat postu: |
|
|
Mimo, że fizycznie i finansowo jesteś już niezależna od męża, została w Tobie duża zależność psychiczna. Odnosisz do niego każdą swoją emocję, pozwalasz się wciągać w jego grę, Zamiast myśleć o sobie, zastanawiasz się, co zrobił, robi lub zrobi.
Chyba jedynym sposobem na zmianę tej sytuacji jest znalezienie czegoś, co skutecznie zaprzątnie Ci głowę i serce. Masz przecież coś takiego - rodzinę, dzieci. Nie patrz na nie jak na coś, co łączy Cię z mężem. Niezależnie od tego, kto jest ich ojcem, są to żywe, czujące osoby - mają swoją własną psychikę, potrzeby, indywidualność. To po prostu ludzie, a dla Ciebie są to na pewno najważniejsi ludzie na świecie. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Maketaton Wolontariusz NL

Dołączył: 02 Paź 2011 Posty: 108 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Sob Gru 24, 2011 0:40 Temat postu: |
|
|
To nie są tylko puste słowa Lolka, sporo osób już przez to przechodziło i wiedzą, że jest trudno, że jest ciężko, że Święta mogą nie cieszyć. Ale nie zamęczaj się, zrób o jedno ciasto mniej, o jedną potrawę mniej, od tego świat się nie zawali. Znajdź czas dla siebie. I szukaj spokoju.
On tylko manipuluje Tobą angażując w to dzieci, na których Ci bardzo zależy, to oczywiste. Ale to minie, naprawdę minie, tak jak mówią forumowicze.On zobaczy, że nic nie zyska, że dajesz mu dzieci i skończy z szantażami emocjonalnymi.On po prostu wie, co Cię rani, coraz uboższy jest arsenał środków, którymi się posługuje, bo wyprowadziłaś się i jesteś niezależna. A go to przeraża.
Ściskam świątecznie, mimo wszystko, mam nadzieję, że kawałek spokoju i uśmiechu znajdziesz w tym czasie. _________________ "Nadzieja jest ryzykiem, które trzeba podjąć" |
|
Powrót do góry |
|
 |
lolka0022
Dołączył: 02 Lis 2011 Posty: 34
|
Wysłany: Sro Sty 04, 2012 15:53 Temat postu: |
|
|
Witam spowrotem. Nie mam już siły opowiadać co się działo przez ostatnie dni, szczególnie w święta. Jedno wiem napewno, jest coraz gorzej. O mały włos a w święta wróciłabym do męża. Ale na szczęście się opamętałam. A teraz znowu wydzwania, nasyła na mnie policję ( powodem tego było to że nie odbierałam telefonu i mi i dzieciom mogło się coś stać. Wcześniej mu pisałam by zadzwonił puźniej). A teraz jeszcze grozi mi że odbierze mi dzieci. Wiem że by to zrobić musi mieć podstawy. Ale ja nie piję, nie biorę narkotyków, dzieci chodzą dobrze i czysto ubrane. Mają co jeść i dużo milości ode mnie i od moich rodziców. Nawet mama która żadko z dziećmi się bawiła z moimi się bawi i czyta im książki, a z dziadkiem dziewczynki również się bawią. A jednak się boję. Nie mogę je stracić zwariowałabym bez nich. I tak jak pojechały w wigilię do niego to cały dzień nie odzywałam się do nikogo, chodziłam przygnębiona i zaglądałam do okna. Nie chcę stracić moich córeczek. |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|