|
Forum na temat przemocy w rodzinie Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP www.niebieskalinia.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
marta 25
Dołączył: 02 Mar 2010 Posty: 690
|
Wysłany: Wto Lip 31, 2012 12:42 Temat postu: |
|
|
ucieszyla mnie Twoja odpowiedz.
Jest mieszkanie.
Jest rok na pozbieranie mysli i decyzje.
Jest praca.
Pytanie:
czy sa tez przyjaciele? znajomi ? krewni na ktorych pomoc mozesz liczyc?
a moze byli przed slubem i jakos po slubie zawierusyzli sie ale sa do odzyskania?
Marta , czy korzystasz z jakichs form terapii uspolecziajacej j dla inwalidow? sport, zajecia artystyczne , jakies zgrupowania, turnusy rehabilitacyjne itd.. .. chodzi mi o to czy masz lub mozesz miec jakies formy aktywnosci wlasnej poza praca i domem? jakies zajecia hobbystyczne, cos co lubisz robic i robisz w wolnych chwilach.. nie chodzi o zajecia dla inwalidow ale wogole zajecia .. o aktywnosc w zyciu poza praca i domem..
Jak to wyglada u Ciebie , u Twojego meza i u was razem.. / pytania sa 3-. ty, on, wy/ co kazde z was mogloby robic, robi, albo nie robi nic i dlaczego.. Jesli nie robi, co trzeba zmienic aby robic?
Marta.. teraz bardzo powaznie..
zapewne juz to slyszlaas od psychologa.. Nie zmienisz jego, zmienic mozesz tylko siebie. Dlatego mniej bedziemy rozmawiac o nim, a wiecej o Tobie. |
|
Powrót do góry |
|
|
Marta_po_trzydziestce
Dołączył: 19 Cze 2012 Posty: 57
|
Wysłany: Wto Lip 31, 2012 15:11 Temat postu: |
|
|
Produkuję się w klubie książki w bibliotece. Nawet można znaleźć moje recenzje w internecie. Biorę udział w konkursach ortograficznych i zdobywam nagrody. Interesuję się polonistyką, pomimo że jej nie studiowałam. Czytam, kiedy tylko mogę Trochę bazgrolę wierszydła, choć nie traktuję tego poważnie (ale podobno jestem dobra - słowa polonistki ze szkolnych lat) ; to raczej takie błahe rymowanki - ot, czasem coś o moim synku, czasem o ... zaparciach:) (wygrałam kiedyś bon na zakupy za wierszyk w konkursie Activii. Korzystam z różnych okazji jak darmowy kurs angielskiego (finansowany przez Unię Europejską - ukończyłam kurs podstawowy i myślę o dalszej nauce), uczęszczałam na warsztaty Szkoły dla Rodziców, bo pedagogika także jest w kręgu moich zainteresowań. Kiedy tylko dzieje się coś ciekawego w mieście, jakaś impreza kulturalna czy festyn, jesteśmy tam z moim dzieckiem. Kocham jazdę na rowerze, choć z braku czasu jest to hobby ograniczone. Marzę o dzierganiu na drutach i niedawno popełniłam swój pierwszy szalik. Teraz, w czasie wakacji staram się regularnie bywać na basenie z synkiem, bo pływanie to nasze wspólne hobby. Jestem niepełnosprawna, ale ta niepełnosprawność nie ogranicza mnie drastycznie. Nie jestem aż taką biedną niunią, na jaką może wyszłam w swoich postach. |
|
Powrót do góry |
|
|
Marta_po_trzydziestce
Dołączył: 19 Cze 2012 Posty: 57
|
Wysłany: Wto Lip 31, 2012 15:23 Temat postu: |
|
|
Jeszcze i teatr amatorski mi się marzy, mamy takowy w mieście, ale nie chcę stwarzać mężowi okazji do wypominania mi, że latam na próby, zamiast zajmować się dzieckiem. Doba jest za krótka, przydałoby się jeszcze z pięć żyć, na te wszystkie zainteresowania:)
Co do przyjaciół, to faktycznie ich zaniedbałam. Nie jestem stadnym zwierzęciem, ale zawsze miałam kogoś, z kim mogłam porozmawiać o wszystkim. Teraz trochę ten brak odczuwam. Starzy znajomi rozproszyli się po świecie, wielu wyjechało, na nowych brakuje czasu. Pomimo tych moich szerokich zainteresowań kursuję głównie na linii praca-dom. Serdeczna wieloletnia przyjaźń z osobą z mojej miejscowości jakoś przestaje mi wystarczać.
Jest jeszcze rodzeństwo, które pomocy z pewnością mi nie odmówi, ale raczej nie ma warunków, by udzielić mi schronienia na dłużej. |
|
Powrót do góry |
|
|
Marta_po_trzydziestce
Dołączył: 19 Cze 2012 Posty: 57
|
Wysłany: Wto Lip 31, 2012 15:34 Temat postu: |
|
|
Ale jest i druga strona medalu, o której dzisiaj już chyba nie zdążę napisać.
Ile się da, powiem teraz:
często czuję się przytłoczona i nie umiem rozmawiać o niczym, bo w głowie mam tylko te swoje problemy. Tracę wtedy mnóstwo energii, czuję się zmęczoną starą babą, chcę tylko spać. Nie ma wtedy mowy o żadnych zainteresowaniach.
Chciałabym mieć spokój i tak się właśnie w spokoju realizować. |
|
Powrót do góry |
|
|
Marta_po_trzydziestce
Dołączył: 19 Cze 2012 Posty: 57
|
Wysłany: Wto Lip 31, 2012 15:38 Temat postu: |
|
|
Tak jest często. Kiedyś zdarzało mi się skarżyć, teraz wolę to wszystko zatrzymać dla siebie. Mam wrażenie, że robię się monotematyczna, nudna, nieatrakcyjna towarzysko. Bywam zgorzkniała i zawistna, co bardzo mi się nie podoba. |
|
Powrót do góry |
|
|
Marta_po_trzydziestce
Dołączył: 19 Cze 2012 Posty: 57
|
Wysłany: Wto Lip 31, 2012 15:41 Temat postu: |
|
|
P.S. Nawiązałam też kontakt z fundacją chorych na moją chorobę i do niej należę. Włączałam się w jej działalność jako wolontariusz, ale ostatnio i na to nie mam energii, wciąż sobie obiecuję zabrać się do roboty. |
|
Powrót do góry |
|
|
Marta_po_trzydziestce
Dołączył: 19 Cze 2012 Posty: 57
|
Wysłany: Wto Lip 31, 2012 15:55 Temat postu: |
|
|
Ale się rozgadałam, chyba trochę za dużo.
Pytasz, Marto o męża.
Męża aktywność to głównie spotkania z kolegami. Kiedy przychodzę do domu, lubi wyjść do miasta i odetchnąć od opieki nad synkiem. Ta opieka jest już znacznie mniej absorbująca niż dawniej, bo mały spędza kilka godzin w szkole, a i teraz w wakacje, biega pod blokiem z innymi dziećmi, jest już dość samodzielnym prawie siedmiolatkiem. Lubi zajęcia domowe, przyzwyczaił się do nich jeszcze w rodzinnym domu i potrafi to robić. Poza tym chętnie "dłubie" w komputerze. Jest w tym niezły, koledzy korzystają z jego pomocy, gdy coś im nie działa w systemie. Namawiałam go nawet na studia, może jako inwalida dostałby jakieś dofinansowanie, ale nie przejawia ochoty, twierdzi, że to mu do niczego się nie przyda. Bardzo dużo czasu i uwagi mąż poświęca naszemu dziecku. Sporo czasu spędza przed telewizorem. W wolnych chwilach, wieczorami ja najchętniej czytam, a on coś ogląda.
Kiedyś wspomniał, że chętnie by się ze mną zamienił. |
|
Powrót do góry |
|
|
Marta_po_trzydziestce
Dołączył: 19 Cze 2012 Posty: 57
|
Wysłany: Wto Lip 31, 2012 15:58 Temat postu: |
|
|
Tzn. że wolałby, jak ja chodzić do pracy. |
|
Powrót do góry |
|
|
marta 25
Dołączył: 02 Mar 2010 Posty: 690
|
Wysłany: Wto Lip 31, 2012 16:06 Temat postu: |
|
|
często czuję się przytłoczona i nie umiem rozmawiać o niczym, bo w głowie mam tylko te swoje problemy. Tracę wtedy mnóstwo energii, czuję się zmęczoną starą babą, chcę tylko spać.
To stres. Z czasem apatia staje sie coraz wieksza. Czujemy sie jak zlapane w siec. Chcemy uciec . ale boimy sie szarpac linki aby nie zacisnac sieci mocniej.. bo zly ruch ja zaciska - juz to wiemy.. oni nie lubia naszej szamotaniny, naszych NIe.
Ten stan sie poglebia i przestaje sie byc stanem takiej sobie apatii depresji.. staje sie stanem wycofania, stanem zmienionej swiadomosci.
Odkrylam to kiedys na swoju sposob..
najpierw bywal " zly " raz w miesiacu, krtka kacja,... potem raz w mieisacu ale juz 2-3 dni.
Potem 2-3 razy w miesiacu ale coraz wiecej dni bylo milczacych.., napietych.. Potem byl zly 3 tyg w miesiacu.. a potem potem .. bywal dobry .. 2-3 dni w miesiacu. Pomyslalam pierwszy raz .. czy dla tych 3 w miesiacu dni nieba warto zyc w piekle 28 dni? .
tak zaczelo sie moje odchodzenie.. zaczelam sie uczyc mowic NIE. , nie zrobie tego, , nie chce tego, to mi sie nie podoba.
Straszyl grozil.. wygrazal.. szantazowal .. i bywal bardzo mily, kochajacy.. i nagle agresywny.. widzialam sciane.. wtedy jeszcze o przemocy nie wiedzialam nic.. nie moglam zrozumiec jak to mozliwe ze kocha i ubliza, zneca sie psychicznie, zastrasza.. chcialam GO zrozumiec.. jego zrozumiec..
Nikt mi wowczas nie powiedzial, ze zrozumiec musze siebie.. i sobie musze odpowiedziec na kilka wazych pytan..
miedzy innymi : co daje mi ten zwiazek poza poczuciem bezradnosci i uwiklania . I ustawiczna czujnoscia co on zrobi za chwile? jaki dzis wroci.
z pracy? Z czasem zrozumialam,z e wybralam mniejsze zlo.. Pozostalo odkryc i nazwac to wieksze.
dziewczyno, zadziwiasz mnie. Jestes fantastyczna.
Nie napisalas o nim.. tylko w jednym zdaniu przebiegla info " chodze z moim synkiem" |
|
Powrót do góry |
|
|
Marta_po_trzydziestce
Dołączył: 19 Cze 2012 Posty: 57
|
Wysłany: Sro Sie 01, 2012 8:35 Temat postu: |
|
|
Dzięki za tę "fantastyczną". Czasami to słyszę, a jednak zachowałam się jak klasyczna ofiara kompleksów, wychodząc za mąż za pierwszego, który dał mi trochę ciepła i którego jako-tako zaakceptowałam. Na początku zresztą ujął mnie swoją osobowością - był taki normalny, nie roztaczał pawiego ogona. Dopiero potem przestało to wystarczać.
Z mężem rzeczywiście mało rzeczy robimy razem. Zainteresowania mamy odmienne, ale też brakuje takiej dobrej woli jak na początku związku, kiedy chciał spędzać ze mną każdą chwilę. Nawet na niedzielną mszę chodzimy oddzielnie. Od czasu do czasu zdarza nam się gdzieś wyjść całą rodziną na jakąś pizzę czy imprezę na mieście, ale nie podoba mi się, że mąż idzie dwa metry przede mną - aż się kiedyś koleżanka spytała, czy jesteśmy pokłóceni (a w zasadzie nie byliśmy). |
|
Powrót do góry |
|
|
Marta_po_trzydziestce
Dołączył: 19 Cze 2012 Posty: 57
|
Wysłany: Sro Sie 01, 2012 8:45 Temat postu: |
|
|
Dodam jeszcze, że w podobnej sytuacji była męża bratowa, od której też oczekiwano dołożenia się do kosztów mieszkania. Ale jej mąż nie powiedział jednego złego słowa, a i pieniądze rodzice w końcu znaleźli. Po spłacie teściowie zupełnie nie robili jej problemów - trzeba przyznać.
To jednak nie zmienia pewnych faktów i racji. Niestety, nie mam tyle szczęścia co ona. |
|
Powrót do góry |
|
|
marta 25
Dołączył: 02 Mar 2010 Posty: 690
|
Wysłany: Sro Sie 01, 2012 11:39 Temat postu: |
|
|
Marta.. oni tak maja.. chadzaja z przodu, - prymitywny atawizm.. prowadzi swoje stado.. ulozone dobrze prowadzone psy tez chodza za swoim przewodnikiem..- jesli psy ida przed przewodnikiem - znaczy to,ze nie maja do niego respektu jako przewodnika stojacego w heierachii najwyzej.
Ostatnio zmieniony przez marta 25 dnia Czw Sie 02, 2012 17:10, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Marta_po_trzydziestce
Dołączył: 19 Cze 2012 Posty: 57
|
Wysłany: Sro Sie 01, 2012 12:57 Temat postu: |
|
|
Cholera... Marto... Skąd masz taką wiedzę?
Kilka Twoich zdań zrobilo na mnie wielkie wrażenie. Prawie jak jasnowidz napisałaś o złośliwości. To zarzut, który często kieruję w stronę męża. Często mu powtarzam, że myśli tylko o tym, żeby jemu było wygodnie. Prosiłam go o zmianę niektórych zachowań, mówiłam, że mnie bolą - grochem o ścianę! To naprawdę sprawia wrażenie celowego. Zdarzało się, że zasugerował (nie obiecywał) "poprawę", na przykład, że "może" pójdziemy razem do kościoła, po czym stawał w progu gotowy do wyjścia, nie uprzedzając mnie. Ja oczywiście zajęta dzieckiem, obiadem albo czytaniem książki byłam zupełnie nieprzygotowana, bo czy miałam stać na baczność i czekać na znak pana i władcy? Jestem bardzo wrażliwa na wszelkie odrzucenia (efekty tego mojego nietypowego dzieciństwa), więc cierpiałam potrójnie. Raz-drugi "olałam" go, ale za którymś razem wybuchałam, nie mogąc przebić się przez ten jego mur. Wtedy to ja byłam tą winną wszystkiemu, wredną jędzą.
On, biedaczek, jest taki wrażliwy... WRRR! Nie lubi krzyków ani przeklinających kobiet. Zazdroszczę mojej siostrze, że kiedy nawet nakrzyczy na swojego męża za bałagan w łazience, on może coś jej odburknie, ale nie narusza to normalnych relacji między nimi.[/quote] |
|
Powrót do góry |
|
|
Marta_po_trzydziestce
Dołączył: 19 Cze 2012 Posty: 57
|
Wysłany: Sro Sie 01, 2012 12:59 Temat postu: |
|
|
Przez ostatnich parę dni nawet nieźle się między nami układa, ale ciekawa jestem, jak długo to potrwa. |
|
Powrót do góry |
|
|
Marta_po_trzydziestce
Dołączył: 19 Cze 2012 Posty: 57
|
Wysłany: Sro Sie 01, 2012 14:13 Temat postu: |
|
|
Wiesz, Marto, tego zerwania kontaktu z dzieckiem przez niego bardzo się boję, choć z drugiej strony nie wierzę, że wytrzyma długo bez synka. Boję się, że mały będzie miał do mnie żal o pozbawienie go ojca. Znajomi, którzy coś o moich kłopotach wiedzą, przestrzegają, że dziecko w tym wieku ma zbyt wrażliwą psychikę. Synek jest dla mnie najważniejszy, ale "gdyby nie on", nie wahałabym się tak bardzo przed odejściem od męża. Może nawet nie wahałabym się wcale.
Z kolei jeśli odpuszczę, jeśli nawet ustaną spory, ale będzie między nami ten dystans i ta obojętność, to zostanie rezygnacja i żal. Mały będzie miał pełną rodzinę, ale co ze mną? |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|