|
Forum na temat przemocy w rodzinie Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP www.niebieskalinia.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
NIKOLA2006
Dołączył: 25 Lis 2008 Posty: 991 Skąd: mazowieckie
|
Wysłany: Wto Cze 30, 2009 8:22 Temat postu: Czy on się zmieni? |
|
|
O karkołomnej nadziei i tkwieniu w bezruchu.
Romantyczna bajka
Dwoje ludzi w związku ma możliwość wydobywania z siebie nawzajem jak najlepszych cech. Gdy spotykają się zakochani, są dla siebie czuli, dbają o siebie nawzajem, starają się sprawiać drugiej osobie przyjemności, odciążać z obowiązków. Druga osoba potrafi nas tak zainspirować, że odkrywamy swoje ukryte dotąd talenty, dobre cechy, atuty.
To jasna strona historii.
Za jasną stroną zawsze nieuchronnie podąża i ciemna. I nie ma w tym nic dziwnego, zasada równowagi obowiązuje wszędzie, jest to naturalne i prawidłowe, że oprócz cech ogólnie aprobowanych posiadamy w sobie i takie, które są wytykane palcami. w zasadzie wolelibyśmy ich nie mieć. Jednak mamy - i trzeba z nimi żyć.
Gdy poznajemy kogoś, zazwyczaj dużo z nim rozmawiamy. Spędzamy razem czas. Nawet, gdy oboje jesteśmy małomówni, poznajemy się po tym, co lubimy, gdzie chcemy iść, po drobnych zachowaniach.
W zasadzie już na początku znajomości każdy udziela drugiej osobie swego rodzaju "instrukcji obsługi do siebie" - to lubię, tego nie, za tym przepadam a tamto mnie drażni. To bardzo ważne informacje - a tak często ich nie słuchamy, tzn. słyszymy tylko te miłe i pasujące do naszego pięknego i wymarzonego obrazu partnera. Te informacje i zachowania, które nam się nie podobają, często są w pewnym sensie "odsiewane" i udajemy, że ich nie było. Na tej podstawie właśnie rodzi się nie do końca prawdziwy obraz partnera, zubożony o tę "ciemną stronę".
Wiążemy się z naszym ideałem partnera i od tej pory bajka powinna trwać w myśl zasady "i żyli długo i szczęśliwie". Okazuje się jednak, że po pewnym czasie zachowania partnera, które wydawały się nam "bez znaczenia" lub "męskie i porywcze" (kopanie psa, wymyślanie matce, brak szacunku dla słabszych, opowieści o tym, jak "złoił skórę" młodszemu bratu za zabranie czekolady, itp.) zaczynają się pojawiać w pełnej krasie i obracać przeciw nam. Bo to już nie pies dostał kopniaka i nie matka została zwymyślana, tylko zaczyna dotykać to nas osobiście. Czy jest nadzieja, żeby było tak, jak "kiedyś"?
Czy bestia się zmieni?
Przede wszystkim, jeśli takie zachowania zdarzały się, od kiedy go znasz - szansa na to, że to się zmieni, jest niewielka. Być może, gdy będzie stary i słaby - czyli w wieku 85 lat. Chcesz poczekać? Proszę bardzo, to Twój wybór.
Jeśli chcesz wiedzieć, czy możliwe jest, aby twój partner jednak się zmienił, odpowiedz sobie na kilka pytań:
- Kiedy po raz pierwszy widziałaś, że zachował się bardzo agresywnie, zastosował przemoc?
Być może zdarzało się to bardzo rzadko a może poznaliście się wręcz w sytuacji, gdzie on był sprawcą. Jeśli przemoc jest w pewnym sensie wpisana w jego życie, trudno jest wymagać, aby stał się kimś innym z dnia na dzień, czy nawet z roku na rok.
- Kiedy po raz pierwszy zastosował przemoc wobec Ciebie?
Może narzucał Ci swoje zdanie, wymuszał coś, na co nie miałaś ochoty, szantażem albo groźbą. Może robił awantury, abyś zgodziła się z jego zdaniem i nie dyskutowała więcej. To są początki przejmowania władzy nad drugą osobą, takie stopniowe "urabianie" jej na własną modłę.
- Jeśli straszył Cię, że gdy odejdziesz, znajdzie Cię i zrobi Ci krzywdę - traktowałaś te groźby poważnie czy jako deklarację wielkiej miłości? Cóż, jeśli jako deklaracje przywiązania, to jesteś w niezłych tarapatach - on rzeczywiście miał na myśli krzywdzenie Ciebie, gdy zrobisz coś, co jemu się nie spodoba.
- Czy Twoja obecność na początku znajomości hamowała go przed używaniem przemocy?
Czy starał się zrobić na Tobie dobre wrażenie, powstrzymując swoją tendencję do "załatwiana spraw" po swojemu? Jeśli tak, jest to dobry znak, bo Twój partner zdaje sobie sprawę, że jego zachowania nie są poprawne i społecznie akceptowalne.
Ale i tu jest haczyk: może grał łagodnego, aby nie wystraszyć Cię przedwcześnie i manipulował Twoją opinią o nim, byś się do niego nie zraziła? Jeśli tak, to sprawa jest beznadziejna - zmiana osoby manipulującej to karkołomne przedsięwzięcie, bo manipulant potrafi udawać zmianę i szybko wrócić do swoich poprzednich zachowań, gdy poczuje się znów bezkarny.
- Jaki jest jego stosunek do krzywd, które Ci wyrządza?
Czy jest mu przykro, czy boi się kary np. ze strony organów ścigania?
Jeśli cokolwiek go "rusza" - to jest to dobry znak, bo możesz znaleźć taki argument czy groźbę, pod wpływem której postanowi jednak trzymać swoje zachowania na wodzy.
Co można zrobić
Niestety, zmiana na prośbę osoby krzywdzonej następuje niezmiernie rzadko. Najczęściej działa strach przed konsekwencjami, czyli jeśli on nie zmieni swojego zachowania i nie przestanie stosować przemocy, wtedy Ty:
- odejdziesz od niego - ale musisz być naprawdę gotowa na taki krok. Czasem pomaga pokazanie już napisanego przez prawnika pozwu rozwodowego, bo to daje sprawcy przekonanie, że nie ma z Tobą żartów. Ale to może go też mocno rozdrażnić, bo poczuje, że stracił kontrolę. Natomiast Ty udowadniasz w ten sposób, że nie jesteś bezwolna i decydujesz świadomie, dając mu wybór i nie pozwalając na dalszy rozwój fatalnej sytuacji.
- Zgłosisz jego działania policji - albo już zgłosiłaś.
- Wniesiesz o ograniczenie praw rodzicielskich - jeśli dzieci są krzywdzone lub gdy są świadkami przemocy wobec Ciebie.
Sprawcy przemocy zazwyczaj potrzebują terapii, aby uwolnić się od stosowania przemocy. Jeśli uda Ci się nakłonić w jakiś sposób partnera do pójścia na terapię dla sprawców, to jest szansa, że rzeczywiście coś się zmieni. Terapia nie gwarantuje jednak, że te zachowania całkiem znikną - tak, jak terapia uzależnienia nie daje gwarancji, że jej absolwent nie zacznie znów pić.
Człowiek ma wolną wolę i sam decyduje, po co wyciągnie rękę - czy aby ją komuś podać, czy aby nią kogoś uderzyć.
Paulina Chocholska
psycholog, psychoterapeuta _________________ Cokolwiek robisz czyń roztropnie i przewiduj skutki |
|
Powrót do góry |
|
|
KG80
Dołączył: 28 Maj 2012 Posty: 11 Skąd: ul. Radzikowskiego 62/3 31-315 Krakow, Poland
|
Wysłany: Pon Cze 11, 2012 13:41 Temat postu: |
|
|
Witam, przeczytalam wlasnie twoja wypowiedz, ktora miala byc odpowiedzia na moje pytanie "czy Oni sie zmieniaja". W swojej wypowiedzi dalas 5 podpunktow, ktore mowia mialy pozwolic nam ocenic czy Oni sie zmieniaja.
Moj partner (nie jestesmy malzenstwem, jestesmy ze soba rok i miesiac) uderzyl mnie poraz pierwszy po 6 miesiacach bycia razem. Wczesniej mnie ponizal, zastraszal, ze odejdzie, ze mi wiecej nie pozmoze, ze zostawi sama sobie itd. Trzeci raz zaczal mnie dusic, wylewac na mnie wode itd. pozniej, jak zawsze przepraszal mnie ze lzami w oczach, ze wiecej juz nie bedzie.. fakt, czwarty raz juz byl lagodniejszy, juz dostalam tylko w twarz i nie mialam siniakow. Po 10 miesiacach musialam jednak wrocic do kraju (rzecz dziala sie w Brazylii). Teraz namawia mnie on do powrotu do Brazylii, albo do Peru, gdyz jest on Indianinem. zastanawiam sie, czy On sie zmieni.
Jak czytam Twoje 5 pytan to:
1. nigdy nie wiedzialm aby stosowal przemoc wobec innych. Nie fizyczna, ale manipuluje ludzmi w pracy, nie wspolczuje slabszym, pokrzywdzonym. Czesto mi mowil, ze nie ma wspolczucia. To jest prawda, ale w Brazylii bez tego ciezko by sie zylo.
2. Swoje zdanie narzucil mi juz w pierwszym tygodniu jak bylismy razem. Nie lubi argumentow, gubi sie w nich. Uderzyl mnie po pol roku na pierwszym wspolnym wyjezdzie. Poprosilam aby zciszyl telewizor. On nie chcial. Pozniej patrzylam na niego i nie chcialam przestac.
3. Nie zastraszal mnie, ze jak odejde to mnie znajdzie i zrobi mi krzywde. Mowil, ze w kazdej chwili moze mnie wykasowac ze swojego zycia i jesli nie chce podarzac jego droga to moge odejsc. naprawde staralam sie.
4. Nie sadze, aby moja obecnosc go hamowala w jakis sposob. fakt, mowil mi ze mna nie manipuluje, ale twierdzi tez ze nie manupuluje ludzmi. Mowil, ze przede mna zadnej kobiety nie uderzyl, ze cos we mnie jest nie tak. Kocha, ale nie szanuje swojej matki.
5. Ostatnio zapytalam sie jaki jest stosunek jego do zadawania mi przemocy. odpowiedzial, ze ma prawo mnie uderzyc jak jemu cos zrobie, ze to jego obrona. Jak uswiadomilam jemu co powiedzial to stwierdzil, ze to nasza wina. a najlepiej abym o tym zapomniala, bo On jest juz innym czlowiekiem i zebym wrocila oraz wyszla za niego.
Z jedej strony kocham jego, bardzo do niego tesknie i chce z nim spedzic swoje zycie. Z drugiej strony boje sie, ze znow cos zrobie, owiem, napisze nie tak i oberwe, a po slubie nie bedzie juz od tego ucieczki.
Czy jest szansa, aby On sie zmienil? |
|
Powrót do góry |
|
|
marta 25
Dołączył: 02 Mar 2010 Posty: 690
|
Wysłany: Pon Cze 11, 2012 16:17 Temat postu: |
|
|
I ty sie wciaz zastanawiasz czy powinnas sie z nim zwiazac , ba ! zostac o jeden dzien dluzej?
"jestesmy ze soba rok i miesiac) uderzyl mnie poraz pierwszy po 6 miesiacach bycia razem. Wczesniej mnie ponizal, zastraszal, ze odejdzie, ze mi wiecej nie pozmoze, ze zostawi sama sobie itd. Trzeci raz zaczal mnie dusic, wylewac na mnie wode itd. "
"zastanawiam sie, czy On sie zmieni."
Tu nie ma nad czym sie zastanwiac ale trzeba od niego uciekac. Nie znam sie na Idininach ale znam sie na przemocy. Przy tym facecie czeka ciebie pieklo. Dodatkowo: na obczyznie, w innej kulturze. Pomysl dziewczyno..
w okresie roku! w nieformalnym zwiazku facet tak ciebie traktuje a ty sie zastanawiasz? |
|
Powrót do góry |
|
|
KG80
Dołączył: 28 Maj 2012 Posty: 11 Skąd: ul. Radzikowskiego 62/3 31-315 Krakow, Poland
|
Wysłany: Wto Cze 12, 2012 15:45 Temat postu: |
|
|
Nikola2006, czytam i czytam to co ty napisalas i ja. Juz wiem co mam zrobic. Jest to trudne, ale mozliwe.
Dziekuje
Marto25 Tobie tez dziekuje _________________ KG |
|
Powrót do góry |
|
|
gigi31
Dołączył: 18 Kwi 2008 Posty: 893
|
Wysłany: Wto Cze 12, 2012 17:10 Temat postu: |
|
|
ja uważam że oni się nigdy nie zmieniają .... ja nie wierze w zmianę a tymbardziej na trwałą zmianę... Ale mówię to tylko z własnej obserwacji ... Moja rada krótka i treściwa: nie daj się związać i przy najbliższej możliwości uciekaj przed siebie jak najdalej możesz i jak daleko poniosą Cie nogi ...potem napewno znajdzie sie jakieś rozwiązanie... |
|
Powrót do góry |
|
|
Lulka
Dołączył: 23 Paź 2009 Posty: 930 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sro Paź 10, 2012 8:49 Temat postu: |
|
|
Cześć
a ja wiwrzę w spadające łuski z oczu, srebrzyste i czyste jak łzy,które wyzwalają i przynoszą ulgę.Człowiek robi się lżejszy i silniejszy...Silniejszy, bo wstępuje w niego nowa wiara i nowa chęć do życia lepszego i rozsądniejszego.Tego Ci życzę KG80. _________________ Intuicja jest nieświadomą inteligencją, która prowadzi do wiedzy bez rozumowania lub wnioskowania.
— Hans Selye
http://www.zwierzenia.cba.pl/1/6.html |
|
Powrót do góry |
|
|
ki
Dołączył: 03 Sty 2013 Posty: 103 Skąd: dolnośląskie
|
Wysłany: Czw Sty 17, 2013 19:35 Temat postu: |
|
|
Nikola 2006 w 100% zgadzam się z tym co napisałaś
Pięknie to ujełaś |
|
Powrót do góry |
|
|
ewa373
Dołączył: 30 Sty 2013 Posty: 47
|
Wysłany: Sob Lut 23, 2013 9:29 Temat postu: |
|
|
mój przyznał ostatnio i to w obecności kuratorki, że dokuczał mi , po tym jak miewał ciężkie dni w pracy że szef w niego jeździł, a potem gdy po piwku wracał do domu i ja coś jeszcze od niego wymagałam to puszczały mu nerwy i się odgrywał na mnie.
On przede mną nigdy nie padł na kolana i nie tłumaczył się ani nie prosił o przebaczenie, ale wiem ,ze np do córki powiedział, że uważa ,że jest sk.... za to co robił.
Znalazł w moich rzeczach wzór do pozwu o rozwód i zareagował awanturą, wrzeszczał ,że mam pisać, składać i wynosić się.....bo inaczej to on napisze. twierdzi ,że po rozwodzie wyrzuci nas ze swojej pamięci.....ale też wiem ,że płakał, gdy zanosiło się na to ,że z dziećmi od niego odejdziemy. Mam wrażenie,ze co innego mówi a co innego faktycznie myśli.
Teraz nie odważyła bym się na pokazanie mu pozwu rozwodowego, choć taki mam już w razie czego napisany, bo boję się i nie chcę jego wybuchu |
|
Powrót do góry |
|
|
ki
Dołączył: 03 Sty 2013 Posty: 103 Skąd: dolnośląskie
|
Wysłany: Nie Lut 24, 2013 10:30 Temat postu: |
|
|
Może powinnaś zaproponować mu wspólną rozmowe u psychologa rodzinnego na temat waszych oczekiwań w waszym związku , osobiście uważam że jest to droga którą powinno sie podążać jeśli chce się coś naprawić dla dobra siebie i dzieci.
Z drugiej strony jak dwie osoby on i ona chce naprawić związek to warto dać sobie szanse by kiedyś nie zadawać sobie pytania a może można było spróbować
Bo w końcu zawsze łatwiej sie burzy nisz remontuje lub buduje od podstaw coś nowego.
Ale nie wszystkie stare domy sie burzy. _________________ Pozory mylą, dowód nie. |
|
Powrót do góry |
|
|
ewa373
Dołączył: 30 Sty 2013 Posty: 47
|
Wysłany: Pon Lut 25, 2013 9:25 Temat postu: |
|
|
U nas na terapie rodzinną i mediacje jest za wcześnie. Na razie leczenie uzależnienia i współuzależnienia. Byliśmy razem u dobrego psychologa i to psycholog tak ustalił. Jestem zdania, ze w takich sprawach należy korzystać z porad specjalistów w realu a nie kierować się tym co ludzie piszą na forach.
choć fora też są ok, bo można sobie popisać
Ale generalnie to trzeba kierować się radami specjalistów w realu, bo oni mają dostęp zarówno do jednej jak i drugiej strony. dziewczyny, nie wiem jak Wy, ale ja nie uważam się za osobę idealną. Niech mnie z moim "ogląda"specjalista i niech nami fachowcy kierują, a nie przypadkowe osoby, które nie mają pełnego obrazu. Idąc do specjalisty staram się być obiektywna. Jeśli ma mi pomóc musi mieć pełen i prawdziwy obraz, bo inaczej to po co marnować czas i pieniądze? |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|