Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna Forum na temat przemocy w rodzinie
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP
www.niebieskalinia.pl 
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

pragnienie szczęścia - gdzie ta miłość
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
atkabe



Dołączył: 12 Lut 2008
Posty: 3

PostWysłany: Wto Lut 19, 2008 1:40    Temat postu: pragnienie szczęścia - gdzie ta miłość Odpowiedz z cytatem

"Boże mój, pojawiają się coraz to straszniejsze historie, które mają jednakowy scenariusz. Jeśli nie dowiesz się czegoś więcej na temat przemocy, jeśli nie zrozumiesz, że ON SIĘ NIE ZMIENI, że o miłości nie ma mowy - bo TAM GDZIE JEST BOJAŹŃ, NIE MA MIŁOŚCI" -

odeszłam 3 dni temu po 5 latach tkwienia w zwiazku który zjadł mnie, wchłonoł i wypluł... (słownie odchodziłam z 5, 6 razy ale nigdy tego nie zrobiłam)
2 lata temu pierwszy i ostatni raz zadzwoniłam na policje prosząc o pomoc usłyszałam- to nie jest pani maż, to dlaczego pani z nim jest?!- JESTEM Z NIM, BO GO KOCHAM,
jak się poznalimsmy było standartowo jak w bajce, byłam zakochana świat przestał sie dla mnie liczyć i wkrótce ja stałam sie obojetna światu.
Nawet nie wiem kiedy straciłam znajomych i w krótce zrozumiałm, że jestem sama i mam tylko jego K.
wiem, że była przemoc, że to było celowe odizolowanie mnie, abym nie mogła nikomu pokazać jego prawdziwego ja abym nie ściagneła jego maski, wiem że dobrze zrobiłam odchodząć ( dojrzewałam do tej decyzji przez 2 lata - i dziś czuję sie swobodna) ale chce wiedzieć, ile było w tym związku miłości, czy wogule była tam miłość? potrzebuje wsparcia aby w tych drobnych chwilach smutku teraz wytrwać.
bo oczywicie on teraz służy mi pomocą , chce przyjażnić się ze mna itp. wiem, wiem to tylko jego słowa czyt. sztuczka. ale czy on naprawdę nie potrwi kochać, a ja czy jeszcze kiedyś zaufam, czy to była miłość z mojej strony ? co to było???
_________________
atka


Ostatnio zmieniony przez atkabe dnia Sro Lut 20, 2008 1:33, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Meg



Dołączył: 16 Lut 2008
Posty: 245

PostWysłany: Wto Lut 19, 2008 1:59    Temat postu: Witam, też jestem tu nowa Odpowiedz z cytatem

Też przeraża mnie fakt, że te wszystkie historie są tak do siebie podobne.
Dobrze, że udało się Tobie odejść.
Byłam w takiej samej sytuacji, płakał - "zrozumiał swój błąd", obiecywał złote góry i pół świata.Dałam się wmanewrować w "spróbujmy jeszcze raz".Wyszłam za niego za mąż.Było tylko gorzej.
Od trzech lat próbuję się rozwieść.Mam z nim dwoje dzieci, które widzą, słyszą - żyją w nienormalnej rodzinie.Co z nimi będzie!?
Ciesz się, że udało Ci się z tego wyrwać za nim było za późno i trzymaj się tego, a miłość jeszcze znajdziesz.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Echnaton
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 6110
Skąd: Suwałki

PostWysłany: Wto Lut 19, 2008 12:22    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Kiedy mamy naście lat tak bardzo chcemy kochać i być kochanym, ze wszystko inne jest nieważne. czasami mamy nie naście ale w znacznie więcej lat a potrzebę miłości tak ogromna...Czasami w ta naszą potrzebę wpasuje się jeden czy drugi oszust i próbuje nas wodzić na pasku rzekomej miłości... Zauroczeni miłością nie czujemy podstępu, tak to tłumaczę, bo przecież jeśli jest miłość to nie może przerodzić się w nienawiść...

Trzeba wierzyć w miłość, to sens ludzkiego życia, bez wiary w miłość nie możliwe jest zmartwychwstanie do życia....
_________________
„lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność”
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Meg



Dołączył: 16 Lut 2008
Posty: 245

PostWysłany: Wto Lut 19, 2008 13:24    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Tak, tylko że on nas wodzi, a my naprawdę kochamy. Próbujemy tłumaczyć złe zachowania, wierzymy że jak się dobrze "poskrobie", to jakieś dobro się w nim znajdzie. Przecież człowiek nie może być aż tak zły.
A w nich jest chyba tylko jakieś wyjątkowo mocno rozbudowane poczucie własności.Jesteś JEGO i musisz postępować, tak jak ON chce.
Uciekać, uciekać i nie oglądać się za siebie.
Bez nich mamy szansę na normalne życie - nawet z dziećmi, nawet jeśli teraz mamy złe warunki bytu - z nimi NIE!.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Echnaton
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 6110
Skąd: Suwałki

PostWysłany: Wto Lut 19, 2008 22:40    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Z nim NIE! ale są przecież normalni mężczyźni wokół nas, normalni partnerzy, tacy, którzy kochają i zasługują na nasza miłość....
_________________
„lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność”
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
atkabe



Dołączył: 12 Lut 2008
Posty: 3

PostWysłany: Sro Lut 20, 2008 1:28    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

nie wiem czy są "normalni" partnerzy, bo przecież on też wydawał się być "normalny"...
_________________
atka
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Agata24



Dołączył: 27 Wrz 2006
Posty: 147

PostWysłany: Sro Lut 20, 2008 1:30    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Codziennie odpokutowuję minionych już 7 lat odkąd go pznałam i codziennie zadaję sobie te same pytania co Ty. Ile w tym było miłości, czy to co ja czułam to była miłość czy tylko "choroba," "współuzależnienie" ... nie wiem. Ale ostatnio zadano mi pytanie, które dało mi do myślenia. "CO CI DA TO, ŻE SIĘ DOWIESZ <DLACZEGO>" dlaczego się z nim związałaś, dlaczego potem został Twoim mężem ... Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na te pytania. Wtedy, w tamtej epoce LOS zesłał na mnie dużo różnych przeróżnych okoliczności, które najwidoczniej przyczyniły się do tego, co wydarzyło się potem. Co mi da odpowiedź, zagłebianie się w to - i czy jest w ogóle ktoś, kto mi tę odpowiedź da? może i go kochałam, może i on kochał obsesyjną, chorą, patologiczną miłością, która z początku wydawała się "taka romantyczna" ... Tak naprawdę czuję, że najważniejsze jest to, co teraz. Najważniejsze, że rozjaśnia nam się umysł. Że walczymy, a potem zajmujemy się wreszcie SOBĄ. Bo czy życie w samotności jest takie złe? zawsze marzyłam o spokojnych nocach i teraz je mam. Doceńmy to. A tym z Was, którym spokój jeszcze nie nadszedł, życzę dużo siły. Nawet nie wiecie, ile już zrobiłyście, pokazując mu, że świat może o nim usłyszeć - to jest coś, w co oni nigdy nie wierzą. Walczcie do końca. O siebie i dzieci.
_________________
Agata
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
atkabe



Dołączył: 12 Lut 2008
Posty: 3

PostWysłany: Sro Lut 20, 2008 1:42    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

mam ochotę krzyczeć - "im wiecej ciebie tym mniej, bardziej to czuję niz wiem, im więcej ciebie tym mniej jak to jest mozliwe?"
czy on jeżeli będzie chodził na terapię zostanie "wyleczony", czy kiedykolwiek ...
własnie przysłał mi wiadomośc, że jutro idzie na spotkanie z panią psycholog, pyta czy może mi opowiedzieć o tym spotkaniu. Co zrobić, wspierać go na odległość, czy udać że nie istnieje???
_________________
atka
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Meg



Dołączył: 16 Lut 2008
Posty: 245

PostWysłany: Sro Lut 20, 2008 9:10    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Naprawdę nie wiem.Pomimo tego że opisywane tutaj przypadki są takie "szablonowe", to każdy jest inny bo inni ludzie w nim uczestniczą.
Ja po ostatniej awanturze (kiedy zaatakował dziecko) poszłam od razu do adwokata.Bo nawet gdyby Bóg zstąpił z nieba i powiedział, że on się zmieni, to wtedy już nie uwierzyłabym.Miałam rację, udowadniają to trzy lata sądowych potyczek.
Zastanawiam się, może najlepiej by było żebyś zgłosiła się do Poradni, w której zajmują się osobami współuzależnionymi.Terapeuta znając Twój indywidualny przypadek na pewno lepiej doradzi.
A poza tym, to naprawdę POMAGA.Ja trafiłam do takiej poradni dopiero w rok po wystąpieniu o rozwód i żałuję, że to nie nastąpiło wcześniej. Mnie rozmowa z fachowcem, znającym zawiłości ludzkiego umysłu i dużo podobnych przypadków dużo dała i daje nadal.Pozwala uszeregować doznania i spojrzeć z innej perspektywy.
Może spróbuj, takie porady są bezpłatne.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Echnaton
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 6110
Skąd: Suwałki

PostWysłany: Sro Lut 20, 2008 10:12    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Agata24 napisał:
"CO CI DA TO, ŻE SIĘ DOWIESZ <DLACZEGO>" dlaczego się z nim związałaś, dlaczego potem został Twoim mężem ... Nie ma jednoznacznej odpowiedzi na te pytania. Wtedy, w tamtej epoce LOS zesłał na mnie dużo różnych przeróżnych okoliczności, które najwidoczniej przyczyniły się do tego, co wydarzyło się potem. Co mi da odpowiedź, zagłebianie się w to - i czy jest w ogóle ktoś, kto mi tę odpowiedź da?


pewnie gdy nie odpowiesz na tak postawione pytanie to...możesz znowu wejść do tej samej rzeki! Co prawda przysłowie mówi, ze nie wchodzi sie dwa razy do tej samej rzeki, ale życie weryfikuje wszystkie przysłowia i powiedzenia... Ważne aby wiedzieć dlaczego nie powinniśmy wchodzić do tej samej rzeki....

Miłość każdemu z nas jest niezbędna jak powietrze, ale miłość a nie pozory miłości bliższe nienawiści...
_________________
„lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność”
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Echnaton
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 6110
Skąd: Suwałki

PostWysłany: Sro Lut 20, 2008 10:18    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

atkabe napisał:
Co zrobić, wspierać go na odległość, czy udać że nie istnieje???


Wszystko zależy od tego jak masz poukładane swoje sprawy, jeśli wyszłaś z kręgu przemocy, jeśli jesteś bezpieczna i zdecydowana na działanie, masz załatwione pewne sprawy to...TAK!
Gdy jednak wciąż tkwisz w mechanizmach przemocowych, masz rozbabrane życie - POD ŻADNYM POZOREM NIEEEE!

Nawet gdy zadajesz takie pytanie czuję, ze nie odeszłaś od przemocy...a wtedy odrzuć wszelkie jego zapewnienia. podchody, przeprosiny...walcz o siebie...Przemoc ma to do siebie, ze występuje fazowo, po fazie przemocy następuje faza miodowego miesiąca...kiedy sprawca wie, ze "przegiął" zaczyna szukać dojścia do ofiary, przeprasza, robi pozorne ruchy....za nic w świecie nie możesz mu uwieryzsć, bo to kolejne kłąmstwo...
_________________
„lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność”
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Agata24



Dołączył: 27 Wrz 2006
Posty: 147

PostWysłany: Sro Lut 20, 2008 14:04    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

pewnie gdy nie odpowiesz na tak postawione pytanie to...możesz znowu wejść do tej samej rzeki! Co prawda przysłowie mówi, ze nie wchodzi sie dwa razy do tej samej rzeki, ale życie weryfikuje wszystkie przysłowia i powiedzenia... Ważne aby wiedzieć dlaczego nie powinniśmy wchodzić do tej samej rzeki....

Do Echnatona: Źle mnie zrozumiałeś. Oczywiście, że trzeba się zastanowić dlaczego się weszło w taki związek i mieć całą wiedzę na temat przemocy. Ale ja widzę, że z biegiem czasu za bardzo się w ten temat "wkręcam," co powoduje, że tak naprawdę on unosi się za mną jak czarna gradowa chmura, dzień w dzień. Jeśli już dostatecznie przeanalizujemy swoje dzieciństwo, czynniki, które wpłyneły na to, że ON był dla nas aniołem, to uważam, że temat należy po jakimś czasie zostawić, a raczej zająć się SOBĄ dosłownie, a nie tylko sobą-ofiarą, rozumiesz? Poza tym KTO da nam odpowiedź, czy oni nas kochali lub czy my kochałyśmy ich? w naszym mniemaniu ich kochałyśmy, ale kto ma taką władzę, by nam to mówić, jak nie my same w zaciszu swojego serca i umysłu? Ważne, aby wiedzieć dlaczego tak się stało, ale babranie się w żalach i analizach do końca życia nie jest dobre. A już analizowanie JEGO OSOBOWOŚCI i zastanawianie się, czy on coś czuł czy jest zwykłym psychopatą, to na pewno nam nie służy. O to mi chodziło.
_________________
Agata
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Echnaton
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 6110
Skąd: Suwałki

PostWysłany: Sro Lut 20, 2008 14:14    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Cieszę się, ze sprowokowałem Twoją odpowiedź, w gruncie rzeczy o to mi chodziło...
_________________
„lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność”
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Agata24



Dołączył: 27 Wrz 2006
Posty: 147

PostWysłany: Sro Lut 20, 2008 19:28    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

a teraz to ja nie bardzo rozumiem? jaki masz cel w prowokowaniu mnie do odpowiedzi?
_________________
Agata
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
maras
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 28 Maj 2006
Posty: 3871
Skąd: Gdynia/Warszawa

PostWysłany: Czw Lut 21, 2008 0:36    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Agata może Kazikowi nie tyle chodzi o prowokowanie co zachęcenie do dalszej dyskusji ...

Wracając do przysłów oraz metafor : do rzeki warto wejśc ale należy starac się płynąc pod prąd nawet jak nas czasem zniesie to rzeka posiada zakola w których chwilę odpoczniemy a potem dalej pod prąd . Nie można zdac się tylko na prąd rzeki bo z całą pewnościa nie dopłyniemy do celu .

pozdrawiam
_________________
-----------------------------------------------------
G. E. d/s P.P.R
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group