Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna Forum na temat przemocy w rodzinie
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP
www.niebieskalinia.pl 
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

pragnienie szczęścia - gdzie ta miłość
Idź do strony Poprzedni  1, 2
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Agata24



Dołączył: 27 Wrz 2006
Posty: 147

PostWysłany: Czw Lut 21, 2008 2:16    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Do tej samej rzeki nie warto wchodzić, rzecz dla mnie jasna. Każda z nas przeszła lub przechodzi albo będzie przechodzić etap pt "Dlaczego to się stało? czy on mnie naprawdę kochał? czy zmieniłby się, gdybym nie odeszła? czy mogłoby być jak dawniej?" I tu oczywiście polecam terapię grupową, rozmowy - sama zadawałam i nadal zadaję sobie te pytania. Jesteśmy tylko ludźmi, czujemy, myślimy. Ale nie sądzę, aby iluśtamletnie rozpamiętywanie przyniosło efekt - raczej otoczenie się kokonem i przeświadczenie, że wszyscy faceci są tacy jak oni. Sama jestem na tym etapie, dlatego radzę zajmować się już po jakimś czasie sobą. Wypośrodkować, być czujną, ale nie dać się zwariować - bo wtedy spełni się to, o czym ONI zawsze marzyli. Mój "pomagacz" usilnie namawia mnie do porzucenia tego tematu, a ja go wciąż wałkuję - więc chyba nie jest to do końca tak uświęcające. To tyle i temat zamykam.
_________________
Agata
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Echnaton
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 6110
Skąd: Suwałki

PostWysłany: Czw Lut 21, 2008 9:48    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nie chciałem Ciebie prowokować, ale...do wyciągnięcia właśnie takich wniosków, abyś powiedziała sobie- a przy okazji i nam - czego chcesz w tej konkretnej sytuacji...

Temat możliwy jest do przerabiania wtedy gdy opadną z nas wszelkie zasłony i problemy, kiedy nic już nie łączy ze sprawca, kiedy sprawca jest nam tak odległy jak każdy z przechodniów, który mijamy idąc przez ulice życia...

Dopóki jest w zasięgu naszego wzroku i umysłu...nie próbujmy odszukać w sobie takich odpowiedzi....
_________________
„lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność”
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Agata24



Dołączył: 27 Wrz 2006
Posty: 147

PostWysłany: Sob Lut 23, 2008 1:57    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nie podoba mi się Twój sposób myślenia. Owo "prowokowanie" do odpowiedzi. Uważasz, że nie jesteśmy istotami myślącymi? że nie umiemy w potoku słów skonkretyzować o co nam chodzi? uważasz się za znawcę przemocy, a wciąż pytasz kobiet czego chcą, jakbyś nie wiedział, że na początkowym etapie wychodzenia z tego nie wie się w ogóle, o co chodzi i czego się chce. To raczej działanie w amoku, całość konkretyzuje się potem. A to, co piszesz o oderwaniu się od sprawcy, to kolejny mit - większość z nas ma z nimi dzieci, dlatego oderwanie nie jest możliwe! Stad mój wniosek, że katowanie się analizami do końca życia tym bardziej nas przygnębi, a sytuacja raczej się nie zmieni. Nie wymażemy z życia ojca naszych dzieci - on istnieje, życie zweryfikuje wszystkie twarde reguły i żelazne zasady. Jak możesz minąc go jak przechodnia na ulicy? czy Ty wiesz co piszesz? człowieka, który krzywdził, którego krew z krwi jest nasze dziecko? zastanów sie. Jest jednak po prostu tak, że tylko ten, co przeżył coś takiego, jest w stanie zrozumieć. "Pomagacze," mimo całej swojej dobrej woli, nie zajrzą w chaos naszego umysłu. Mogą o nim poczytać publikacje, ale nie zrozumieją.
_________________
Agata
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Echnaton
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 6110
Skąd: Suwałki

PostWysłany: Sob Lut 23, 2008 9:38    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Wyciągasz daleko idące wnioski, zbyt daleko idące. Nie chciałem Cię obrazić, cyz tez obnażyć Twoje słabości...Moje "prowokacja" zmierzała do tego abyś Ty sama odpowiedziała na swoje pytanie, wątpliwości, do niczego więcej...

Nie tylko pomagacze nie są w stanie pomóc drugiemu człowiekowi skutecznie, nikt nie jest nikomu w stanie pomóc na tyle skutecznie aby uszanować jego indywidualność...Pomagacze wskazują tylko drogi, ścieżki, rozdroża, ale każdy krok na tych wertepach życia jest Twój i tylko Twój...Każdy człowiek jest skończoną, zamknięta w całość, jedyną i niepowtarzalna wyspą, jego struktura jest niepowtarzalna i jedyna...

jeśli moje słowa odniosłaś jako naukowe ględzenie z cyklu "ja wiem i koniec" to....widocznie nie umiałem Ciebie przekonać do swego myślenia....ale nie chciałem abyś myślała tak jak ja, nie chciałem abyś widziała tak jak ja...Nie mam żadnego monopolu, wydaje się,ze coś wiem, ale nie wiem co Tobie będzie najlepsze...

Co prawda jest przysłowie - "nie zrozumie syty głodnego" ale nie szedłbym tak daleko w swoich osądach, bo wtedy dobry lekarz to ten, który przeszedł śmierć i żyje, dobry prawnik to ten kto został skazany na wieloletnie więzienie, dobry nauczyciel to ten, który został wyrzucony ze szkoły i zataczając krąg można dojść do wniosku, ze tylko ten jest dobry, kto sam przeżył tragedię. Myśląc w ten sposób uogólniamy zbyt dosłownie....

A z więzami ze sprawcą? Od początku pisze jedno - trzeba chodzić an grupę terapeutyczną żeby nauczyć sie żyć ze sprawcą, bo bez względu jak potoczy sie nasze życie, jego obecność będzie w poszkodowanych obecna aż do końca naszych dni....Więc jednak myślę podobnie...
_________________
„lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność”
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Trissi



Dołączył: 29 Sty 2007
Posty: 474
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Nie Lut 24, 2008 18:13    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

"że na początkowym etapie wychodzenia z tego nie wie się w ogóle, o co chodzi i czego się chce. To raczej działanie w amoku, całość konkretyzuje się potem. "

Z tym zgodzę sie w 100%. U mnie było dokładnie tak samo. Nic nie wiedziałam poza tym, że chciałam się uwolnić i działałam na takich emocjach, że aż same wspomnienie mnie przeraża.
_________________
I am not your senorita I don't aim so high In my heart I did no crime.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
odetta



Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 2

PostWysłany: Sob Mar 01, 2008 19:06    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Witam.
właśnie rozstałam się z "katem".zajęło mi to 2 lata za nim podjęłam ostateczną decyzję.To forum pomaga mi przetrwać najgorsze dni.mam 29 lat i historię taką jak mnie spotkała znałam tylko z książek bądz z telewizji.Nie wierzyłam że takie coś wogole istnieje i ze właśnie ja stanę się ofiarą.Zaczeło się pięknie, był opiekuńczy, czarujący.Ale to trwało rok i potem zdarzyło się coś co powinno spowodować że czerwona lampka kontrolna powinna się zapalić.Okazało się że jest słabość do alkoholu i agresji.Potem było coraz częstsze picie do upadłości a potem szarpanie mnie,niszczenie mojego mieszkania.Po tym stawał się znów"cudonym człowiekiem"Takie zachowania powodowały że żylam w strachu czekając jak coś mi spadnie na głowę.Niszczył mi wszystko.Spał na klatce,wyważał drzwi w amoku,rzucał telefonami.A ja wszystko wybaczałam bo kochałam i myślalam że ja go zmienię.Niestety tak się nie stało tylko było coraz gorzej.Potrafil mi zabierać klucze od domu ,telefon abym nie mogła nikogo poprosić o pomoc.Jak go zostawiłam pierwszy raz przyrzekl ze nie będzie pił i się zaszył ale tylko na trzy miesiące o czym mnie nie poinformował.Starał się mnie odseparować od znajomych i rodziny.Nikt za nim nie przepadał wśród moich bliskich a ja ciągle się łudziłam.do tego dochodziły wyzwiska pod moim aresem i podejrzenia a wrecz stwierdzenia ze go zdradziłam.A tak nie było.byl strasznie zazdrosny do tego stopnia że potrafił kogoś pobić tylko dlatego że po koleżeńsku ktoś mnie objął.Miał straszne wahania nastroju w ciągu 5 minut potrafił powiedzieć że mnie kocha i mnie wyzywać od najgorszych.miał problem z alkoholem.z domu odzinnego wyniósł agresję.Poprawa jego zachowania zawsze była chwilowa.Do tego okazało się że bylam zdradzana i to przepełniło dzban goryczy.odeszłam!!!odważyłam się!!!!Wbrew pozorom tęsknilam bardzo ale stwierdzilam że nie zasługuje na takie traktowanie.ŻADNA KOBIETA NIE ZASŁUGUJE!jestem za młoda żeby ktoś mna tak manipulował i się nademną znęcał.Wiem że to ciężko tak odejść ale warto spróbować .Naprawdę lepiej żyć amemu i być szczęśliwym niż żyć z kimś kto poprostu cię wyniszcza.Ja nie mam dzieci więc może się wydawać że mi latwiej.Ale drogie mamy lepiej jak diecko nie widzi jak jego mama jest traktowana.Zawsze należy o tym rozmawiać z najbliższymi i słuchać ich rad bo oni naprawdę nie chcą dla nas zle!!!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Echnaton
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 6110
Skąd: Suwałki

PostWysłany: Sob Mar 01, 2008 20:23    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Brawo, na tym forum popieramy odważne decyzje ale....jak daleko odeszłaś i czy niemożliwy jest powrót? Dopiero ten odchodzi kto pali za sobą wszystkie mosty i nie ma nadziei na budowę nowych....Czy nauczona takim bolesnym doświadczeniem nie wpadniesz już w objęcia nowego pięknego, uroczego szarlatana, który doprowadzi Cię do rozpaczy jak wampir wypijając z Ciebie krew życia....?? Czy masz tyle w sobie siły...może powinnaś odbudować zachwianą kobiecość, poczucie wartości, zaufanie do ludzi a dopiero potem znów szukać? czy jesteś gotowa na powitanie przyszłości?
_________________
„lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność”
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Poly



Dołączył: 21 Lut 2008
Posty: 151

PostWysłany: Sob Mar 01, 2008 23:17    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

"że na początkowym etapie wychodzenia z tego nie wie się w ogóle, o co chodzi i czego się chce. To raczej działanie w amoku, całość konkretyzuje się potem. "
Właśnie jestem na tym etapie Confused i stresuje mnie to, że chyba powinnam wiedzieć czego chcę, jak chcę żyć, a ja tego nie wiem !!! Mam wrażenie, że kręcę się jak taki dziecinny bąk w miejscu wokól własnej osi Sad i trwam w sytuacji z której powinnam się wydostać, a nie potrafię !!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Echnaton
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 6110
Skąd: Suwałki

PostWysłany: Nie Mar 02, 2008 8:32    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Na początku tak łatwo, bo jest wiele energii, oczekiwań, planów, ale w miarę pojawiania się trudności coraz trudniej brnąć w kolejne dni, tygodnie i miesiące....Ponieważ nie obdarzyłaś nas zbyt wieloma szczegółami ze swego odejścia nie możemy Ci wyjaśnić, pomóc, popatrzeć na Twoją sytuację swoimi oczyma, ale możesz czytając na forum szukać takich rozwiązań, któe będą najlepsze...Myślę, ze na forum dostępne są wszystkie najważniejsze rozwiązania, dlatego czytaj, czytaj.....
_________________
„lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność”
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
odetta



Dołączył: 29 Lut 2008
Posty: 2

PostWysłany: Nie Mar 02, 2008 10:35    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

NAPEWNO ten rozdział w życiu mam za sobą.Spaliłam za sobą ten most.Nie wiem czy ten człowiek da mi spokój bo może się zdaryć że mnie będzie nachodził.Ale stałam się jeszcze silniejsza.I w końcu dojrzałam jak ta sytuacja wyglądała.kilka dni po rozstaniu byłam załamana,ale opracowałam sobie plan działania w moim "nowym spokojnym życiu".I mimo że wspomnienia wracają codziennie a czasami pojawiają się łzy ja idę do przodu.zaczęłam wychodzić z domu ze znajomymi, zapisałam się na kurs języka obcego, i chłonę niesamowite ilości książek.Książka pozwala mi skupić się na niej a nie rozpamiętywać to co było.Pozatym to co się stało to się już tego nie zmieni a życie nadal trwa i teraz muszęuważniej się przyglądać mężczyznom.Czytam mnóstwo książek właśnie na tematy poruszane na forum.Chodzę do psychologa.
Pozdrawiam
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Echnaton
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 6110
Skąd: Suwałki

PostWysłany: Czw Mar 06, 2008 15:32    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Nieśmiało pukam i podpowiadam...dobrze jest skorzystać z grupy dla doświadczających przemocy...Choćby po to - jak napisałaś - aby przyglądać sie mężczyznom przez właściwe okulary Smile
_________________
„lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność”
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2
Strona 2 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group