 |
Forum na temat przemocy w rodzinie Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP www.niebieskalinia.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
nuguns
Dołączył: 06 Paź 2010 Posty: 73 Skąd: Tychy
|
Wysłany: Pią Paź 08, 2010 23:46 Temat postu: Czara goryczy. |
|
|
Witam, właściwie to nie wiem od czego zacząć tyle bym chciała napisać. Strasznie się niecierpliwiłam kiedy konto będzie aktywowane.
Ostatni tydzień to była istna gehenna. Mam ojca alkoholika, wcześniej bywało fatalnie ale teraz to jest coś okropnego. Wszystko się tak skumulowało że się boje co będzie w ten weekend.
Ojciec (język mi staje w gardle jak tak na niego mówię) pije odkąd pamiętam, a mam 20 lat.
Awantury u nas są notorycznie, wiadomo że bywa kilka dni czasem tygodni spokoju kiedy on regeneruje siły, i wtedy właściwie jest znośnie, da się z nim porozmawiać ale jak tylko poczuje pieniądze to traci panowanie. Piwsko się leje litrami, do tego małe buteleczki balsamu Pomorskiego. Szkoda gadać...chyba wiele osób tutaj wie co to znaczy.
Ostatnio wpada już w taki szał i agresje że boje się przebywać w domu. Grozi nas wyzywa, używa takich słów i sformułowań że czuje się beznadziejnie, jeśli łagodnie to nazwać.
O matkę jest zazdrosny wymyśla jakieś bajki wyssane z palca, wymyśla ze chcemy zabrać mu mieszkanie, że to jego kawalerskie jest i gówno dostaniemy psuje jej każdy dzień. Zniszczył jaj zabawę z zarządu, spił się jak ostatni szmaciarz, chciał jeszcze wszcząć awanturę tam, w domu uderzył mamę drzwiami i próbował ją poddusić, cholera wie jak się to mogło skończyć, nie było mnie wtedy w domu...a ona oczywiście nie miała odwagi wezwać policji.
Ja czuje się fatalnie, boje się każdego dnia w domu, kiedy na niego patrze mam ochotę zwymiotować taką nienawiść do niego żywię. Sama ledwo daje rade psychicznie co chwila płacze, a czuje że muszę wesprzeć mamę i pomóc uwolnić się jej od niego. Martwię się kiedy jestem poza domem co się w domu dzieje, bo do mnie jeśli można to tak nazwać chociaż szarpałam się z nim kilka razy ma jakikolwiek respekt i wie, że nie zawaham się wezwać policji.
O mamę się martwię bo chociaż pozornie się trzyma widzę że jest w rozsypce.
Zbuntowałam w końcu trochę mamę, poszłyśmy zgłosić ojca na leczenie przymusowe, zadzwoniłam też do dzielnicowego żeby przyszedł porozmawiać z ojcem i przedstawić mu sytuacje, i konsekwencje jego dalszych zachowań...i co jest jeszcze gorzej. Oczywiście mama chce się rozwodzić i przejdę z nią w tym do końca bo tak dłużej nie może być.
A on... on co chodzi i warczy pod nosem dre się że mógł nas pozabijać, że trzeba matkę było udusić albo mocniej j***** drzwiami. Że nas zaje...i takie inne epitety, że jak wezwę policje to jak wróci to mnie zapier...i inne tego typu...pomijając że już z setki razy słyszałam, że wolał się na ścianę spuścić niż mnie mieć...
Wcześniej zdarzało się takie rzeczy słyszeć....ale nie było to aż tak przerażające jak teraz, dopuszcza się coraz gorszych rzeczy a ja już na prawdę nie mam siły...
Wczoraj tak trzasnął drzwiami że wyleciały z zawiasów....wyobrażacie sobie?? Aż sąsiad przyszedł... po raz pierwszy w życiu, ze jak się nie uspokoi to wezwie policje...
Jestem już takim kłębkiem nerwów, że nie potrafię nawet tego opisać jak to w rzeczywistości wygląda...:/
Potrzebowała bym chyba trochę wsparcia i rady...
Chciała bym wiedzieć co w jakiej kolejności robić, wiem na pewno że mama musi wnieść o rozdzielność majątkową, żeby nie być obciążoną jego ewentualnymi długami, a w obecnej sytuacji takie będą choćby za izbę wytrzeźwień...ale co robić potem?
Jak żyć żeby być bezpiecznym jeśli każde nasze działanie wzmaga u niego agresję?
Głónym punktem jego sporu jst mieszkanie, ze on nam go nie odda, że my nic nie dostaniemy i możemy wypier, na pokój z kuchnią...
My tego mieszkania nie chcemy bo raz że jest za duże dwa że trudno jest go utrzymać. Ale chyba nam się coś należy, skoro ojciec od długiieeego czasu nie zarabia, nawet jak zarabiał to większość przepijał i wydawał na swoje przyjemności...teraz ma jakiś zasiłek chorobowy bo zdrowie zaczyna mu szwankować i z tych marnych 600 zł najwięcej co dał to było 400 a generalnie to jest może z 200 zł dla nas... a jak z maminej emerytury marnej i mojej wypłatki otrzymać 3 pokojowe wielkie mieszkanie, do tego on nie szanuje niczego żadnej naszej pracy, telewizor leci non stop....a zresztą po co się rozdrabniać po prostu go mama tak nauczyła ze wszystko ma pod nos a teraz sytuacja się zmienia i jest piekło.
Czy jest jakaś szansa podziału tego mieszkania i majątku przed rozwodem żeby jak najszybciej się rozstać z nim i w spokoju czekać na rozwód... nie mamy innego wyjścia nie mamy też pieniędzy...
Co robić potem...?? Wnieść o zakaz zbliżania się, nakaz eksmisji?? Mama nie chce nakazu eksmisji "bo gzie on się potem podzieje" Dostałyśmy namiary do ośrodka i prawnika który darmowo radzi w takich sprawach... ale wiadomo trzeba czekać, a mnie czekani zabija chce wiedzieć co robić dalej...chce działać...obiecałam mamie że jej pomogę i chce dotrzymać słowa.
Bo wykończy mnie mamę a potem moje 3 zwierzaki...chyba ze wcześniej dopełni słowa i nas pozabija :/
Pomocy...teraz wiem ze mama chce to doprowadzić do końca...
Właściwie to mam uczucie jakbym to ja sie z nim rozwodziła, jestem potwornie zbuntowana, i tak zmotywowana w dążeniu do celu do nowego życia...dzisiaj chyba po raz pierwszy od tygodnia się wyspie, jest spokój, nikt nie łazi nie dre sie nie trzaska drzwiami....cudowny sen. |
|
Powrót do góry |
|
 |
sylwia1975
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 431
|
Wysłany: Sob Paź 09, 2010 9:19 Temat postu: czar goryczy |
|
|
nie znam sie na sprawach prawnych wiem ze echton moderator sie zna ,przykro mi ze twoj ojciec jest nie obliczlnym czlowiek ,alkocholozm jest choroba i uzaleznieniem ale to on jest odpowiedzialny za swoje czynny ,nigdy nie bierz odpowiedzialnosci na siebie,moj tato choc go nie znam tez byl alkocholikem coz to bylo jego rozwiazanie na klopoty ,ze zmarl w wieku 45 lat nie moja winna . zycze duzo sil bedzie dobrze sylwia |
|
Powrót do góry |
|
 |
nuguns
Dołączył: 06 Paź 2010 Posty: 73 Skąd: Tychy
|
Wysłany: Sob Paź 09, 2010 11:31 Temat postu: |
|
|
Ja to wiem że będzie dobrze, nie potrafię się doczekać kiedy będzie spokój, cisza...najgorzej jest nam przetrwać ten czas bo robi się coraz gorzej, ale ja skorzystam z każdej możliwej pomocy, żeby zyć spokojnie. Mama podjeła decyzje więc teraz już nie odpuścimy...
Ja jak ja mam czas na poukładanie sobie życia, zresztą mam chłopaka który jest na prawdę cudowna osobą i mam w nim oparcie, mam swoje psy treningi wyjazdy w tym wszystkim najbardziej martwię się o mamę, żeby to jej wystarczyło sił, i żeby ona jeszcze mogła się cieszyć życiem.
Powiem wam, że jednak interwencja Pana dzielnicowego troszkę pomogła, nadal jest okropny, ale troszkę przystopował...Mamy czas na regeneracje i dalsze działania, zresztą ta piękna pogoda dobrze mnie nastraja.
Nie wiem jak będzie w ten weekend, mama pojechała na wycieczkę, i już słyszę te wyrzuty...
Trzymajcie za nas kciuki, sądzę że to jest cisza przed burzą  |
|
Powrót do góry |
|
 |
heka
Dołączył: 17 Lis 2009 Posty: 465
|
Wysłany: Sob Paź 09, 2010 14:16 Temat postu: |
|
|
jeśłi zadecydowałyście się "postawić" ojcu,przerwac pzremoc, wzywac policje musicie być przygotowane na to pzrez jakiś czas moze być gorzej,tzn.ojciec będzie przykręcał srube . .On najzwyczajniej w swiecie jest przyzwyczajony do tego ,ze problemy rozwiązuje krzykiem ,a wy schodzicie mu z drogi robicie tak żeby był zadowolony.Tak było zawsze>tak? teraz wy się "posułyscie",więc on musi głośniej krzyczeć ,przykręcać ,bo takie metody zawsze działay. Trzeba to przetrwać ,być konsekwentną iwtedy już z górki.Zycz e siły i wtrwałosci  |
|
Powrót do góry |
|
 |
nuguns
Dołączył: 06 Paź 2010 Posty: 73 Skąd: Tychy
|
Wysłany: Sob Paź 09, 2010 19:37 Temat postu: |
|
|
przyszedł wieczór i koniec mojego dobrego nastroju...
on mnie zniszczy psychicznie...te słowa wszystkie tak ranią....kolejny wieczór siedzę i płacze.
Już chodzę ostatni jak wrak, nie mam ochotę na spotkania z ludźmi, właściwie to mam ale się boje wychodzić bo boje się albo o mamę albo o psy...
Znowu usłyszałam że jestem wpadką, ze życie mu zrujnowałam bo 20 lat mama z nim nie sypia, że mógł się na ścianę spuścić, że mama zwyzywała go od dzieciorobów jak się pojawiłam. że zginę w tym świecie że gówno dostane że wylądujemy na bruku ah szkoda gadać... a w szafeczce koło kanapy u niego co? 3 piwa śląskie a w kapsie buteleczka balsamu pomorskiego....a od rana chodzi wypity więc nawet nie myślę ile wypił....
Jak ja go nienawidzę!! Czemu musimy zbierać dowody, czemu musimy przechodzić przez piekło, żeby komukolwiek udowodnić że jest nam źle, że traktuje nas jak najgorsze szmaty, że robi nam z życia istny meksyk...ehh..  |
|
Powrót do góry |
|
 |
Elzbieta487
Dołączył: 27 Maj 2008 Posty: 105
|
Wysłany: Sob Paź 09, 2010 23:10 Temat postu: |
|
|
Bardzo dobrze Cię rozumiem.Pisz,bo będę się o Ciebie martwić.Nikt nie zasługuje na takie traktowanie ze strony własnego ojca |
|
Powrót do góry |
|
 |
nuguns
Dołączył: 06 Paź 2010 Posty: 73 Skąd: Tychy
|
Wysłany: Nie Paź 10, 2010 0:53 Temat postu: |
|
|
Nie było mnie cały wieczór w domu, byliśmy u znajomych razem z psami rzecz jasna.
Wróciłam do domu i co zastałam? Klucz w zamku od środka :/ Ojciec szybko stwierdził że takie zachowanie mu się nie opłaca, zaczął się tłumaczyć...nic mnie to nie obchodzi. Zanotuje sobie bo bo to się zdarza nagminnie i złośliwie ostatnimi czasy. Dzisiaj byłam z Chłopakiem i kolegą więc w razie czego pomoc była na miejscu...
Jednak ojciec jest cicho, chyba przez te jego przepite komórki przewinął się strach. I dobrze ma się o co bać bo tak na dobrą sprawę bez mamy i mnie z mieszkaniem czy bez wyląduje na bruku bo nie jest zdolny się utrzymać za marne 600 zł z zasiłku chorobowego z czego większość przepija...
Teraz choćby lał miód na serce i rany nic już nie jest odwracalne. Dziękuje wam za wsparcie to bardzo pomaga.
A niewielu ludzi którzy nie doświadczyli w życiu takich rzeczy to rozumie i choćby chcieli nie potrafią pomóc bo najzwyczajniej nie wiedza jak...
Właściwie to liczyłam że jak przyjdę on dawno już będzie spał. Dobrze że się nie odzywa i nie panoszy. Czuje że jego zdrowie znowu się odzywa i będzie nas chciał udobruchać. Zobaczymy co będzie jutro. Jedzie odwiedzić swoją matkę a to zazwyczaj nic dobrego. Bardzo całą rodzinę buntuje, a ma 9 synów i wszyscy są tacy sami, zamiast ich skarcić za takie zachowania to jeszcze ich podjudza ahh...
Teraz idziemy spać. O 5.30 czeka nas pobudka. Trenuje z psim zaprzęgiem, i to jest coś co niezwykle mnie uspokaja, przyroda psy. A w trasie tylko moje myśli i dyszenie psów.. |
|
Powrót do góry |
|
 |
nuguns
Dołączył: 06 Paź 2010 Posty: 73 Skąd: Tychy
|
Wysłany: Nie Paź 10, 2010 23:35 Temat postu: |
|
|
U nas chyba przychodzi czas spokoju...kasa mu się pomału kończy, zdrowie szwankuje. Ale co będzie po weekendzie jak do sąsiada zaś robić pójdzie nie wie nikt....chyba złoże wizytę owemu człowiekowi i poważnie z nim porozmawiam.... |
|
Powrót do góry |
|
 |
nuguns
Dołączył: 06 Paź 2010 Posty: 73 Skąd: Tychy
|
Wysłany: Wto Paź 12, 2010 22:06 Temat postu: |
|
|
Czy napisz mi ktoś jaki powinien być kolejny krok?? Dzielnicowy mu do rozsądku nie przemówił, można się tego było domyśleć. To że wisi nad nim przymusowe leczenie też nie dało mu do pomyślenia. To że mama szykuje się żeby się z nim rozstać też nic nie poprawiło. Sytuacja się zaognia...ja na razie nagrywam...mam nagrane jak nam grozi że nas pozabija że będziemy leżeć sztywne ze nas zapier....ze lepiej jak nas jutro w domu nie będzie itp..jak nas wyzywa od szmat kur, piz...starych rur, dziwek wiele innych epitetów...
Ale co zrobić dalej gdzie się udać i po co...
Ja na prawdę mam tego wszystkiego dosyć. Czasami z nerwów i rozpaczy to powietrza złapać nie umiem, ostatnie noce wcale nie sypiam...
Na wizytę z prawnikiem troszkę poczekamy bo jest kolejka...a stać bezczynnie nie można....a ten %^&* bo się o nim nie wyrażę, panoszy się wydziera i trzaska drzwiami...:/
Mama też na skraju wyczerpania...
Czy dzwonić i umawiać się z dzielnicowym czy przedstawić mu to co on wygaduje??
Poradźcie pocieszcie bo tak się żyć nie da..  |
|
Powrót do góry |
|
 |
heka
Dołączył: 17 Lis 2009 Posty: 465
|
Wysłany: Wto Paź 12, 2010 23:12 Temat postu: |
|
|
Wzywać policję za kazdym razem,kiedy zaczyna się awanturować,wyzywac.ŻĄDAĆ,tak żądać!!!!żeby go zabrali bo obawiacie sie o swoje zycie i zdrowie.Jeśłi jest pijany,wezmą go do izby wytrzeżwień,Z interwencji o przemoc wystarczy 0,56 promila( chyba ? na 100 % nie jestem pewna) Iśc na komisariat -następneg odnia - i złożyć zeznania do protokołu. Im więcej takich wezwań ,tym więcej dowodów do sądu. |
|
Powrót do góry |
|
 |
nuguns
Dołączył: 06 Paź 2010 Posty: 73 Skąd: Tychy
|
Wysłany: Wto Paź 12, 2010 23:22 Temat postu: |
|
|
Tylko że ja się boję...o mamę siebie i o swoje zwierzaki, jeśli nam nie będzie mógł nic zrobić to skrzywdzi psy...
Grozi że jak wezwiemy policje to na następny dzień nas pozabija...
Co potem zrobić z długami za izbę kto to wszystko opłaci...
Jestem tak skołowana że nawet moja determinacja jest za słaba...
Nie mogę siedzieć ciągle w domu, nie mam gdzie ani komu dać psów na przechowanie, też chodzę do pracy...
Mama i moje zwierzaki to całe moje życie...coś najcenniejszego co mam.
Mój chłopak też wspiera mnie i pomaga jak może, ale też nie rozumie całej sytuacji, on ma wspaniały ciepły dom i rodziców...
Jego rodzice pracowali jako kuratorzy, ale wstyd mi prosić ich o pomoc i opowiadać całą sytuacje... |
|
Powrót do góry |
|
 |
Elzbieta487
Dołączył: 27 Maj 2008 Posty: 105
|
Wysłany: Sro Paź 13, 2010 2:15 Temat postu: |
|
|
Oni mogą się dowiedzieć bez Twojej wiedzy. Ale rozumiem Twoje obawy .Różnie ludzie reagują na takie sytuacje.Takie osoby powinny być od razu odizolowywane ,bo szkodzą rodzinie a przez to ogółowi .Tylko przymusowa terapia mogłaby coś zmienić.Ale tak wygląda to z punktu widzenia nas ,pokrzywdzonych.Pozdrawiam i trzymam kciuki,martwię się o Ciebie |
|
Powrót do góry |
|
 |
nuguns
Dołączył: 06 Paź 2010 Posty: 73 Skąd: Tychy
|
Wysłany: Sro Paź 13, 2010 9:48 Temat postu: |
|
|
Ojciec z pokoju wyniósł wszystkie kwiatki, obrazy stare lustro i pamiątki po babci...co w tej jego chorej głowie siedzi to nie wiem...zabrał mi z pokoju starego zenita, który leżał sobie na półce. Bo to jego... Myślę że jest świadom że zostanie sam, i już sobie dzieli co jego co nasze...ale ja mam nadzieje że poza tym zenitem i meblami z jego pokoju nie będzie miał nic za to co nam robi...
Boi się ta jego przepita głowa oj boi, i pewnie innego wyjścia niż takie furie nie widzi. I sądzi że to coś zmieni że nas postraszy. Ale sam sobie szkodzi...
Znowu jest rano i znowu wiem że mu nie odpuszczę, szkoda że wieczory są takie trudne
Ciesze się że tu jestem i mogę wylać swoje żale komuś kto mnie rozumie. Trudno mi obarczać partnera swoimi problemami, bo on się też martwi, czasami aż się w nim gotuje z bezradności... |
|
Powrót do góry |
|
 |
heka
Dołączył: 17 Lis 2009 Posty: 465
|
Wysłany: Sro Paź 13, 2010 9:55 Temat postu: |
|
|
wiem,ze się boisz.wszystkie sie boimy,ale jeśli nie zatrzymacie przemocy może byc tylko gorzej.
Ja też się balam i działałam,ale ja miałam wsparcie w realu.Chodziłam na terapie dla współuzależnionych i ofiar przemocy i zawsze moglam zadzwonic,pójśc ,porozmawiac,zapytać gdzie i do kogo jeszcze moge się zwrócic o pomoc.To dawało mi ogromną siłę.Szczezre radzę żebyście -ty i mama też poszły na taka terapię.Forum ,owszem,ale pomoc żywych ludzi w realu daje więcej.takie jest moje zdanie |
|
Powrót do góry |
|
 |
nuguns
Dołączył: 06 Paź 2010 Posty: 73 Skąd: Tychy
|
Wysłany: Sro Paź 13, 2010 11:30 Temat postu: |
|
|
Właśnie dostałam list z Miejskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych o tym że podjęto czynności zmierzające do orzeczenia obowiązku poddania się leczeniu w zakładzie lecznictwa odwykowego wobec ojca...
Kiedy więc możemy spodziewać się pracownika socjalnego? Czy wcześniej czeka nas coś jeszcze??
Dobrze w końcu coś się dzieje... |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|