Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna Forum na temat przemocy w rodzinie
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP
www.niebieskalinia.pl 
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

"miesiąc miodowy" - jak długo trwa?
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
nektarynka



Dołączył: 16 Lip 2009
Posty: 120

PostWysłany: Nie Sie 16, 2009 23:11    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Neli,co tam u Ciebie?jak terapia męża?pozdrawiam Smile
_________________
...:::Kiedy coś uparcie gaśnie- zaufaj iskierce nadziei:::...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
neli



Dołączył: 27 Cze 2009
Posty: 47

PostWysłany: Czw Sie 20, 2009 13:07    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Terapia podziała na 3 dni. Potem znów awantura i mnóstwo słów które bolały. Ale nie uderzył. To dobry znak, prawda?
Nektarynka, dziękuję za pamięć Smile
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
kulerzynka
Wolontariusz NL
Wolontariusz NL


Dołączył: 21 Lip 2008
Posty: 1553
Skąd: Kraków

PostWysłany: Czw Sie 20, 2009 13:32    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Neli, ale on uczestniczy w tej terapii w dalszym ciągu prawda?
_________________
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
neli



Dołączył: 27 Cze 2009
Posty: 47

PostWysłany: Czw Sie 20, 2009 16:10    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Był raz, następne spotkanie miał wyznaczone za 2 tygodnie. Więc idzie dopiero w przyszłym tygodniu.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
kulerzynka
Wolontariusz NL
Wolontariusz NL


Dołączył: 21 Lip 2008
Posty: 1553
Skąd: Kraków

PostWysłany: Czw Sie 20, 2009 16:14    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

No to trzymam kciuki, postępy są, oby szły jeszcze dalej Smile
_________________
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
nektarynka



Dołączył: 16 Lip 2009
Posty: 120

PostWysłany: Czw Sie 20, 2009 22:52    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

oby tak dalej.Pozdrawiam.Smile
_________________
...:::Kiedy coś uparcie gaśnie- zaufaj iskierce nadziei:::...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Echnaton
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 6110
Skąd: Suwałki

PostWysłany: Czw Sie 20, 2009 22:57    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dziwna ta terapia, raz na 3 tygodnie? Czy to norma czy tylko wakacyjny przestój? Może dyskretnie wybadaj co i jak....to, ze nie uderzył jeszcze o niczym nie świadczy. Wrócił do dawnych zachowań - czyli swoimi czynami pokazał jak wiele znaczy miłość w jego czynach....3 dni, tyle można wytrzymać silną wolą, na resztę nie starcza sił. Przykre, ale...on nie dąży do zmian, on nie chce siebie kontrolować ale...chce wrócić do dawnych zachowań tylko....boi się Twego działania?

Jedynym wyjściem z kręgu przemocy jest Twoje poszukiwanie wyjść a nie czekanie na jego kolejne zapewnienie i nie wiadomo czy następujące zmiany....
_________________
„lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność”
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
neli



Dołączył: 27 Cze 2009
Posty: 47

PostWysłany: Pią Sie 21, 2009 12:28    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Echnaton, nie co 3 tylko co 2 tygodnie ma chodzić. Źle to jakoś napisałam, chodziło o co drugi tydzień.
Nie wiem co mam myśleć. Jak była ta awantura, to znowy przyjmował takie postawy jak wtedy gdy dochodziło do rękoczynów. Taka sama postawa ciała, taki sam głos, sposób mówienia i ta sama obcość. Ale skończyło się na słowach, tyle że one bolało bardziej. Ja chyba wolałabym żeby uderzył, niż mówił to co mówił. Bo jak uderzy, to dzień czy dwa i wracam do siebie. A po takich słowach płaczę przez tydzien i nie umiem się pozbierać. Czuję się wtedy jakbym nie miała prawa nawet żyć, bo nic nie jestem warta, do niczego się nie nadaję. Próbuję później powoli jakoś trwać, aż uda mi się wrócić do jakiejś równowagi i pozbyć się myśli "że nie chce mi się żyć". Nie wiem czemu tak reaguję na jego słowa.
Ja widzę że on się stara. Ja też zresztą. Tylko nic nam z tego nie wychodzi. Następnego dnia przyniósł mi kwiaty, ugotował obiad i wogóle widzę że bardzo chce było ok. Tylko ja nie umiem już się cieszyć z tych chwil i psuję wszystko chyba tą nie wiarą.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
kulerzynka
Wolontariusz NL
Wolontariusz NL


Dołączył: 21 Lip 2008
Posty: 1553
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pią Sie 21, 2009 12:46    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

kochana nic nie psujesz
przemiana nie ma być tylko w nim , ale także i tobie, trudno jest się przyzwyczaić do nowej sytuacji w domu..
ty tez potrzebujesz czasu na to aby się dobrze poczuć z tymi zmianami...nie obwiniaj się za to ze nie przyjęłaś od razu tego że będzie lepiej że nie przestałaś się bać,...
bałaś się przez tyle lat.... jak to możliwie nagle przestać?nawet w bezpiecznym miejscu....
To że się go boisz to nie jest kwestia wiary, tylko tego w czym żyłaś tyle lat
spokojnie kochana...

to będzie trwać, daj sobie czas....
nic nie psujesz, daj sobie czas, to wielka próba dla Was obojga....
dobrze będzie jeśli oboje się będzie wspierać w tych przemianach
on z tym że jest zły na ciebie i musi sobie z tym jakoś poradzić nie bijąc i nie krzycząc na ciebie, a ty z tym strachem że cie uderzy...
cała rodzina przechodzi zmiany..każde z Was osobno, a tez można to zrobić wspólnie....

jeszcze będzie dobrze
jestem z Tobą
ściskam cieplutko Dzielniaku
Ania
_________________
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Leia



Dołączył: 26 Sie 2008
Posty: 117

PostWysłany: Sob Wrz 05, 2009 19:04    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

hej, Neli!!
co tam u Ciebie?? jakaś długa przerwa w pisaniu. pisz, kobietko, bo sie martwimy o Ciebie!!
moc uscisków Smile
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
kulerzynka
Wolontariusz NL
Wolontariusz NL


Dołączył: 21 Lip 2008
Posty: 1553
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto Wrz 08, 2009 18:36    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Neli co tam u ciebie? Smile
_________________
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
neli



Dołączył: 27 Cze 2009
Posty: 47

PostWysłany: Wto Wrz 15, 2009 20:53    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jestem. Żyję. Poza tym różnie jest. Chyba lepiej niż było, bo od dawna nie podniósł ręki, nawet hamuje się w słowach, choć to różnie wychodzi akurat. Ale też jest trudniej z wielu względów. Nie mogę pisać o nich na forum. Zawsze usuwam to forum z historii przeglądanych stron, ale w razie czego są sprawy po których mnie łatwo zidentyfikuje. Bo poza tym to moja historia chyba podobna do wielu innych, prawda?
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
neli



Dołączył: 27 Cze 2009
Posty: 47

PostWysłany: Pią Paź 23, 2009 14:52    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

No i zaczął się kolejny "miesiąc miodowy". Ta zmiana, którą brałam za stałą, za efekt terapii, okazała się jednym wielkim rozczarowaniem. Mam coraz mniej sił, chęci do robienia czegokolwiek. Bo cokolwiek dotknę, nie wychodzi. Nie umiem się już bronić przed nastrojami męża, przed jego argumentami i poczuciem winy z powodu tego co zrobił, a którą przerzuca na mnie. Im dłużej trwa ten "miesiąc miodowy" tym boleśniejsze jest przebudzenie. Czasem tak strasznie żałuję że zaczęłam tą terapię, że zobaczyłam że można żyć inaczej. Powroty do codzienności, i tej złej (z przemocą) i tej dobrej (miesiąca miodowego), bolą bardziej od kiedy jestem tego świadoma. Póki zaprzeczałam, póki nie chciałam uwierzyć, jakoś sobie radziłam. Zaakceptowałam i nic się nie zmieniło. Może czekałam na jakiś cud, na to że coś się zmieni na lepsze. Nic się nie zmienia, tylko to wszystko bardziej boli. Boli i przeraża mnie, że wolę tłumaczyć zachowanie męża swoimi niedoskonałościami, czynami niż przyznać że to on ma problem. Tak długo słyszałam od psychologa że to nie moja wina, że uwierzyłam. Teraz żałuję, bo tak jest trudniej, o wiele trudniej.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
dynamika
Wolontariusz NL
Wolontariusz NL


Dołączył: 16 Lip 2006
Posty: 741

PostWysłany: Pią Paź 23, 2009 16:37    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

neli napisał:
Teraz żałuję, bo tak jest trudniej, o wiele trudniej.


Neli, jednoczesnie jest to kontakt z rzeczywistoscia - a taki kontakt leczy.
Lepiej nie ignorowac rzeczywistosci. Inaczej ma sie jedynie schowana glowe w piasek, moze otoczenie wyglada spokojniej, ale wcale nie jest sie chronionym przed niebezpieczenstwem.

pozdrawiam,
P.
_________________
"Sukces mierzy sie tym jak wysoko dolecisz kiedy odbijesz sie od dna" General George Patton Jr.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
ja44



Dołączył: 12 Mar 2009
Posty: 1224

PostWysłany: Pon Paź 26, 2009 14:53    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

neli mnie również terapia zmieniła otwierając oczy na rzeczywistosc i ta wiedza jako efekt terapii sprawiała ze nie umiałam się odnaleść, trudne stało się życie w otaczającym świecie gdzie sprawy dla innych normalne dla mnie normalne nie są i tak jak Tobie zdarzało mi się żałować tej wiedzy która utrudnia życie.
Bardzo dużo czasu straciłam na oswojenie się z myślą że już nigdy nie będzie tak jak było bo ja już widzę inaczej i myślę inaczej.Byl czas że nie mogąc sobie poradzić z wewnętrznymi rozterkami byłam często zdołowana, zbyt często...dół za dołem, a użalanie się nad sobą do niczego dobrego nie prowadziło bo czulam że inni mnie nie rozumieją.
Pomogła mi rozmowa z sobą, długa bardzo długa, co dzień tłumaczyłam swojemu wnetrzu że jestem ważna dla siebie, że cokolwiek się wydarzy nie moze mi zaszkodzić i tak mozolnie budowane poczucie ważności zaoowocowało że przestałam wpadać w psychiczne dolki, już nie tak często i nie z taka silą.Być moze etapy prawne i silne zaplecze terapeuty pomogły mi odzyskać wiele siły, lecz do wielu wartości myślowych musiałam dojśc sama bo jak każdy wie ze teoria z rzeczywistoscią często w parze nie idzie lecz tak jak napisała dynamika że chowanie głowy w piasek nie uchroni przed niebezpieczeństwem.Ależ się rozpisalam chyba pierwszy raz tak obszernie na tym forum. pozdrawiam serdecznie
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5  Następny
Strona 4 z 5

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group