 |
Forum na temat przemocy w rodzinie Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP www.niebieskalinia.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Echnaton Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 15 Lis 2006 Posty: 6110 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Pią Lut 20, 2009 9:06 Temat postu: Jaka powinna byc miłość? |
|
|
Co jest miłością? Jak ja rozpoznać? Jak zachować w sobie? _________________ „lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność” |
|
Powrót do góry |
|
 |
jiujia Przyjaciel NL

Dołączył: 16 Wrz 2008 Posty: 268 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto Lut 24, 2009 13:21 Temat postu: |
|
|
"Miłość to nie pluszowy miś ani kwiaty
To też nie diabeł rogaty
Ani miłość kiedy jedno płacze
A drugie po nim skacze
Bo miłość to żaden film w żadnym kinie
Ani róże ani całusy małe duże
Ale miłość kiedy jedno spada w dół
Drugie ciągnie je ku górze "
tekst piosenki
Zanim pójdę - HappySad _________________ Nie toleruję tylko nietolerancji... |
|
Powrót do góry |
|
 |
Echnaton Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 15 Lis 2006 Posty: 6110 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Wto Lut 24, 2009 15:48 Temat postu: |
|
|
bardzo lubię tą piosenkę.... _________________ „lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność” |
|
Powrót do góry |
|
 |
kulerzynka Wolontariusz NL

Dołączył: 21 Lip 2008 Posty: 1553 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Wto Lut 24, 2009 21:53 Temat postu: |
|
|
tiiiruu riiiruu ja tez często śpiewam na karaoke  _________________
 |
|
Powrót do góry |
|
 |
leni56
Dołączył: 12 Gru 2008 Posty: 500
|
Wysłany: Pią Lut 27, 2009 19:09 Temat postu: |
|
|
Miłoć cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłoć nie zazdroci,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychš;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego, nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwoci,
lecz współweseli się z prawdš.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłoć nigdy nie ustaje,
[nie jest] jak proroctwa, które się skończš,
albo jak dar języków,
który zniknie, lub jak wiedza,]
której zabraknie.
Po częci bowiem tylko poznajemy,
po częci prorokujemy.
Lubie ten psalm.
Kiedys chcialam włąsnie tak:
gdybym miala dzis powiedziec:
psalm nalezy omijac dokładnie tak jak Malego Ksiecia - najdalej.
Milosc to wybor:
jesli wybieramy milosc- to własnie taka: w pelni oddana , szczera.
zajmie nam ona troche czasu- jesli komus go szkoda / czasu/ moze od razu polozyc glowe na pienku i kazac ja sobie obciac. Bedzie szybciej i bez sadow., policji itd..
Powiem tak: albo wybierzemy miłosc albo zycie.
Gdy urodze sie drugi raz wybiore zycie. Bede chciala przezyc je mozliwie najbezpieczniej , najwygodniej , mozliwie bezwstrzasowo.
Poki co jestem nizsza forma rozowju - zamiast zycia wybralam milosc.
A co mi tam..pomyslalam: zaryyzkuje. Jesli ma byc miłosc to na full - jak w tym psalmie
Zapomniałam,ze zycie mam tylko jedno.,
i ze po ziemi nie chodza anioly.
Moj aniol rozmawia ze mna. Straszy, grozi, ustanawia nowe nakazy. , nowe granice. Mowi do mnie jak do scierwa, jak do burej suki.
a ja ..
Miłoć cierpliwa jest,
łaskawa jest.
Miłoć nie zazdroci,
nie szuka poklasku,
nie unosi się pychš;
nie dopuszcza się bezwstydu,
nie szuka swego, nie unosi się gniewem,
nie pamięta złego;
nie cieszy się z niesprawiedliwoci,
lecz współweseli się z prawdš.
Wszystko znosi,
wszystkiemu wierzy,
we wszystkim pokłada nadzieję,
wszystko przetrzyma.
Miłoć nigdy nie ustaje,
Nienawidze siebie.
Jednego serca tak mało, tak mało.
Jednego serca trzeba mi na ziemi
co by przy moim miłociš zadrżało
a byłbym cichym pomiędzy cichymi
i jednych ust trzeba skšd bym wiecznoć
całš pił napój szczęcia ustami mojemi
i oczu twoje skšd bym patrzał miało
widzšc się więtym pomiędzy więtymi
no i prosze, znow afirmacja Narcyza.
Potrzebujemy tych oczu aby sie poczuc ..
czyli eksplozje narcyzmu nazywamy miloscia.
niech to szlag.
Jednego serca i rąk białych dwoje
co by mi oczy zasłoniły moje
bym zasnšł słodko marzšc o aniele
który mnie niesie w objęciach do nieba
jednego serca tak mało mi trzeba
jednak widzę, że żšdam za wiele....
http://mezerunia.wrzuta.pl/audio/wy5PXLjB6H/ |
|
Powrót do góry |
|
 |
dynamika Wolontariusz NL

Dołączył: 16 Lip 2006 Posty: 741
|
Wysłany: Pią Lut 27, 2009 19:47 Temat postu: |
|
|
Hej Leni,
Od stosunku do siebie wszystko sie zaczyna - ten stosunek dobrze by bylo gdyby byl pozytywny, ze zrozumieniem i ze wspoczuciem.
Wyobraz sobie co bys powiedziala przyjaciolce lub przyjacielowi ktoryby byl w twojej sytuacji - pewnie dodalabys slowa otuchy, prawda ? Nie obwinialabys takiej osoby ani nie karcilabys jej, prawda ?
Ja przynajmniej staram sie podchodzic do siebie tak we wszyskich kwestiach (chociaz wiadomo, ze nie zawsze sie to udaje, ale sie staram!) i mi przynajmniej takie podejscie sie sprawdza.
pozdrawiam,
P. _________________ "Sukces mierzy sie tym jak wysoko dolecisz kiedy odbijesz sie od dna" General George Patton Jr.
Ostatnio zmieniony przez dynamika dnia Sob Lut 28, 2009 4:50, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
gigi31
Dołączył: 18 Kwi 2008 Posty: 893
|
Wysłany: Sob Lut 28, 2009 1:09 Temat postu: |
|
|
milości takiej prawdziwej juz nie ma.....być może jest a ja poporstu nie wiem jak ona ma wyglądać  |
|
Powrót do góry |
|
 |
Echnaton Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 15 Lis 2006 Posty: 6110 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Sob Lut 28, 2009 10:34 Temat postu: |
|
|
Miłośc jest blisko nas, czasami w nas. Ociera sie o nas, patrzy głęboko w oczy, ale...jesli nikt nas nie nauczył jak wygląda miośc, jaka powinna byc i co nie jest miłością to...poniwieramy się , kluczymy, zaglądamy nie w te okna co trzeba i tracimy czas na poszukiwania....najpierw odszukać miłość w sobie, nauczyć się kochać i szanować siebie, dopiero później poszukiwać śladów w innych... _________________ „lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność” |
|
Powrót do góry |
|
 |
gigi31
Dołączył: 18 Kwi 2008 Posty: 893
|
Wysłany: Pon Mar 02, 2009 10:41 Temat postu: |
|
|
może i masz rację ..............................może..................... |
|
Powrót do góry |
|
 |
mats
Dołączył: 14 Sty 2009 Posty: 2
|
Wysłany: Wto Mar 03, 2009 12:56 Temat postu: |
|
|
witam wszystkich,
piszę na forum pierwszy raz, choć jestem stałym czytelnikiem i trafiłem tu z "typowych" powodów, z niektórymi z Was miałem już kontakt,
Myślę, że Echnaton ma dużo racji, najważniejsze to poznać i zaakceptować samego siebie, bo jeśli ze sobą samym nie mogę się “dogadać”, nie umiem w samego siebie się wsłuchać i akceptować i kochać, to czy będąc z innym człowiekiem nie będzie jeszcze gorzej, czy zrozumiemy to co do nas mówi, jego potrzeby i oczekiwania? Na pewno nie - i to jest źródłem wszystkich problemów, to nie będzie miłość.
Kochając kogoś wyrażamy miłość do samego siebie.
A miłość to chyba podstawowa i najważniejsza część naszego życia, a kto twierdzi, że jej nie potrzebuje, to albo jest chory psychicznie, albo oszukuje samego siebie - więc nie kocha siebie i nie jest w stanie kochać prawdziwie drugiego człowieka.
Na pewno nie ma definicji miłości (oprócz może fizjologicznej), jedynie jej piękne opisy, jak te powyżej i nie można jej nauczyć, ale na pewno wskazać właściwą drogę do zrozumienia i akceptacji samego siebie, świata, innych ludzi. Do prawidłowego rozumienia partnera, a najważniejsze do umiejętności dobrej i zrozumiałej komunikacji - to podstawa do odnalezienia miłości w drugim człowieku, tej najlepszej dla nas, nie takiej urojonej, nieprawdziwej. Niestety w szkołach a tym bardziej na religii uczą zbyt wielu niepotrzebnych pierdół a nie tego. Dzieci uczą się niestety same relacji społecznych, bo nikt im tego nie pokazuje.
A mając dwadzieścia kilka lat, mysląc o małżeństwie często ludzie są niedojrzali do tego, do miłości - przez to właśnie, że nie bardzo wiedzą co to jest. Potem, przez całe życie zastanawiamy się, czy go/ją kocham? A co będzie gdy spotkam tą prawdziwą miłość? A najgorsze, to gdy żyjemy z partnerem, a tej miłości nie było nigdy, bądź szybko się wypaliła, nie zastąpiona ani przyjaźnią ani prawdziwym partnerstwem. Cały czas “leczymy” skutki a nie przyczyny - tu jest błąd. Słowa “miłość” i “kocham” są po prostu naduzywanie i niewłaściwie rozumiane - co wynika z powyższego..
Na koniec takie nieco dyskusyjne, czytałem ciekawy “opis” miłości, zresztą mający pewnie źródło w “Hymnie o miłości”, że gdy kochamy kogoś za coś... bo jest taki....(itp.) to nie jest to miłość prawdziwa, a gdy kochamy kogoś pomimo.... czy kochamy.... (za nic i już) to mamy tą prawdziwą, bezinteresowną miłość.
Moim zdaniem trudne to do pojęcia, a coś w tym jest,
pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
 |
leni56
Dołączył: 12 Gru 2008 Posty: 500
|
Wysłany: Wto Mar 03, 2009 17:23 Temat postu: |
|
|
gdy kochamy kogo pomimo.... czy kochamy.... (za nic i już) to mamy tš prawdziwš, bezinteresownš miłoć.
Kiedys myslalam podobnie.
pamietam ze bylam tez pod wpływem Stachury ktory w jednym opowiadaniu oddzielil wole od SIE , / JA jestem zly na ciebie, jest mi przykro bo mnie zraniles, uderzyles sparwiles inny bol lecz moje SIE nadal Cie kocha mimo wszystko i pomimo wszystko.;
Dzis jestem starsza o 20 lat od tamtego okresu:
Wowczas bylam przekonana ze odkrylam dojrzala milosc, jej specyfike z domieszka agape , dystansu, wyboru , decyzji wynikajacej z włšsnej sily i dojrzalosci -= cos na ksztalt: wybieram Ciebie abym mogla cie kochac.I kocham cie z pelna swiadmoscia odpowiedzialnosci za ciebie siebie i i to uczucie ktore jest i bedzie niezlezne od Twoich wad, przywar , zyciowych kolei itd..
Wydawalo mi sie to odkryciem rodzaju panmilosci nadmilosci , ktora daje nie pytajac ile i co dostanie w zamian.
Dzis zaprzeczam slusznosci tamtych pogladow.
Wydaja mi sie one wynikac z przecenienia swoich w koncu ludzkich mozliwosci, z jakiejs niezwyczajnej pychy.
Jednak jestesmy ludzmi. Tylko ludzmi. jestesmy slabi, potrzebujemy drugiego czlowieka i stada, potrzebujemy jego wsparcia i potrzebujemy jego akceptacji aby sie rozwijac rosnac .
Dzis nie powiem,ze mozna czy tez nawet nalezy kochac mimo wszystko i pomimo wszystko. Nie mozna kochac kogos kto nie pozwala nam kwitnac, kto nas wdeptuje w ziemie, unicestwia brakiem zaufania, wiary w nas.
Jestesmy narcystyczni. Wszyscy bez wyjatku.
Chcemy zobaczyc własne piekno w czyichs oczach, bo tylko wtedy jestesmy w stanie uwierzyc w nie .
Nie mozna mylic poswiecenia , ofiary jaka jest milosc agape ze zwykla zdrowa miloscia.
Zdrowa milosc to chemia. A moze to co zwyklismy nazywac miloscia to jest to co zostaje po tej chemii? przyjazn, odpowiedzialnosc za dobro partnera, chec posiadania lojalnego towarzysza zycia w wielu plaszczyznach , pojmowanie zycia w sposob prosty: po prostu byc , zdrowym sytym , spelnic jakies swoje marzenie..
Treaz w ostatnim czasie doswiadczam bardzo ciezkiego procesu: Sie kocha , ale wola, swiadomosc, rozum mowia ze trzeba zabrac te milosc i wyrzucic daleko za siebie.
Bo nie sposob kochac mimo wszystko i pomimo..
przychodzi moment ze zaczyna to byc objawem braku szacunku do siebie.
no i wot tyle mi przyszlo z milosci agape, tej co to mimo wszystko..
jednego tylko nie rozumiem: jak mozna niszczyc to co si e kochało?
po co?
sama wszystkim swoim partnerom zycze aby byli królami nad krolami , zeby wiodlo im sie najlepiej - bo swiadczyc beda o mnie- o tym,ze kiedys dobrze wybieralam. |
|
Powrót do góry |
|
 |
alma
Dołączył: 18 Lut 2009 Posty: 232
|
Wysłany: Wto Mar 10, 2009 19:46 Temat postu: |
|
|
Echnaton, a jak przypomnieć sobie, jak to jest, jak..nie bać się okazywać miłość jeśli ktoś kogo kochałeś, za miłość, którą mu dawałeś ośmieszał cie i ranił zarówno psychicznie jak i fizycznie??..jak odróżnić to co należny do miłości od tego co jest złe już w moim przekonaniu, bo przecież za to właśnie co wydawało mi się jej przejawami byłam karana? Miłość to słabość, to brak przystosowania, to jakaś cholerna choroba w naszym popieprzonym świecie, nie pozwala ci mamić i kłamać, każe spuszczać głowę i nadstawiać drugi policzek, miłość każe ci oszukiwać samego siebie i hodować te głupia wiarę i nadzieję,że będzie lepiej; miłość każe wybaczać a tym samym odziera ciebie z poczucia godności, bo wybaczając tracisz szacunek, najpierw tego kogo kochasz, a potem jeszcze gorzej, bo do samego siebie...miłość to przeżytek.. liczy się tylko wyrachowanie i potrzeba zaspokojenia własnych żądz, za cenę upokorzeń drugiego najbliższego człowieka...to się tylko liczy... |
|
Powrót do góry |
|
 |
Echnaton Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 15 Lis 2006 Posty: 6110 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Wto Mar 10, 2009 22:49 Temat postu: |
|
|
To skrzywiony i pkraczny obraz miłości, to zaprzeczenie miłości, to antymiłość! I od takiej postawy uciejkac jak najdalej i jak najszybciej! _________________ „lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność” |
|
Powrót do góry |
|
 |
jiujia Przyjaciel NL

Dołączył: 16 Wrz 2008 Posty: 268 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Czw Mar 12, 2009 17:02 Temat postu: |
|
|
Alma, to o czym piszesz to nie jest miłość, to..
są jakieś kompleksy, przekonania wpojone nam przez oszustów..
W miłości ważne są bezpieczeństwo i zaufanie... jeśli tego nie ma - nie można mówić o miłości... te dwa aspekty występują w każdej fazie relacji miłosnej...
Zmienia się przywiązanie, pożądanie, zaciekawienie...
ALe bez bezpieczeństwa i zaufania nie może być mowy o miłości...
Bez dawania ich drugiej stronie i bez umiejętności ich przyjmowania
WIerzę, lituję, martwię, boję się, pożądam, pragnę - to jeszcze nie miłość ...
Potrzebne zaufanie do siebie i drugiej osoby, akceptacja zalet i tolerowanie wad,
Umiejętność odpuiuszczenia w sytuacjach ważnych dla drugiej strony... iu robienie to tak po prostu bez jakiejś głębszej refleksji i wielu nieprzespanych nocach...
Zrobię Ci dobrze -... bo tak bardzo Cię lubie.. , bo wiem, że też nie sprawi problemu zrobienie mi dobrze, gdy będzie to dla mnie ważne...
Chcę Cięuczynić szczęśliwym.. ALE WIEM, ŻE MOŻESZ DO SZCZĘŚCIA POTRZEBOWAĆ CZEGO INNEGO NIŻ JA...
wIEM, TEŻ ŻE RYZYKUJĘ NIE MÓWIĄC ci CO JEST DLA MNIE WAŻNE, ŻE POMYŚŁISZ, ŻE DLA MNIE TO SAMO CO DLA CIEBIE, SZCZEGÓLNIE MUSZĘ ci MÓWIĆ O INNYM PODEJŚCIU I POTRZEBACH...
wIERZĘ, ŻE NIE ZOSTANĄ MOJE POTRZEBY PRZEZ CIEBIE OLANE NAWET JAK SIĘ Z NIMI NIE ZGADZASZ...
Mam dziś takie refleksje o miłości...
MIłość to decyzja, nie uczucie...
hm .. coś w tym stwierdzeniu kurcze jest.. _________________ Nie toleruję tylko nietolerancji... |
|
Powrót do góry |
|
 |
mats
Dołączył: 14 Sty 2009 Posty: 2
|
Wysłany: Pią Mar 13, 2009 10:37 Temat postu: |
|
|
czytając historie opisane na tym forum nasuwa się jedna, straszna myśl:
"kocham zło wyrządzanie mnie, moim dzieciom...."
czy wynika to ze źle rozumianego pojęcia miłości? bo tego nie można kochać, bo tu właśnie brak akceptacji samego siebie, "pozwalając" na krzywdzenie siebie, brak miłości do siebie - jak tego przyczyna wiadomo, ważne, żeby to sobie uświadomić
to nie miłość, gdy pozwalam krzywdzić siebie, nie mówiąc już o dzieciach, że widzą i doświadczają tego,
tak samo, gdy partner krzywdzi, poniża, kontroluje, wydziela pieniądze, żywność, czas, wszystko, chyba życie też wydziela.... TAKI CZŁOWIEK NIE KOCHA, TEGO NIE ROBI SIĘ Z MIŁOŚCI, w takim związku już dawno nie ma miłości, trzeba to tyko zobaczyć i w to uwierzyć, wtedy łatwiej podjąć decyzje,
wiem, że oczywiście gadać gładko, ale gdy to się zrozumie na pewno będzie łatwiej,
a to co piszecie, że miłość to przeżytek, czy inne takie, to właśnie wynika z takich przykrych doświadczeń, bo gdy znajdziemy partnera, który na miłość odpowie miłością to cała reszta będzie naturalną i normalną sprawą |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|