Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna Forum na temat przemocy w rodzinie
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP
www.niebieskalinia.pl 
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

ŻONA GO GNĘBI PSYCHICZNIE-JAK MU POMÓC??????!!!!!
Idź do strony 1, 2, 3 ... 11, 12, 13  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
wesola41



Dołączył: 10 Lip 2009
Posty: 74

PostWysłany: Pon Lip 13, 2009 15:17    Temat postu: ŻONA GO GNĘBI PSYCHICZNIE-JAK MU POMÓC??????!!!!! Odpowiedz z cytatem

Bardzo proszę o przeczytanie mojego listu, głębokie zastanowienie się nad całą sytuacją i udzielenie mi fachowej odpowiedzi , ponieważ dotychczasowe moje działania niczego nie zmieniły a wręcz pogorszyły sytuację w rodzinie (w małżeństwie).
Chcę aby ten list był napisany w formie bezosobowej , po to, aby zwracał Waszą uwagę na sedno sprawy i abyście nie rozpatrywali mojego problemu w kategoriach „kobieta zawsze jest ofiarą” lub „facet to świnia”.
Dlatego bardzo Was proszę , abyście całą tę historię spróbowali „przetrawić” w formie bezosobowej i po prostu , zwyczajnie powiedzieli swoje zdanie na temat nas obojga-kto ,kiedy i w którym momencie popełnił błąd w małżeństwie ,co powinien zmienić w swoim postępowaniu ,jak zaradzić problemowi , gdzie szukać pomocy , i które z nas powinno zacząć się leczyć (uważam , że w tej sytuacji potrzebny jest psycholog lub psychiatra – Wy oceńcie ,komu bardziej).

Wyobraźcie sobie ,że przenosimy się w czasie o 21 lat wstecz….
Siedzicie w pokoju ,w czapce niewidce i nikt Was nie widzi ale Wy widzicie i słyszycie wszystko co się w nim dzieje…
W tym pokoju mieszka małżeństwo .Jest to ich mieszkanie , które on dostał będąc żołnierzem zawodowym – z pracy .
On ma 23 lata a ona 21 lat. (On urodzony w 1965 r. a ona w 1967 r.).
On pochodzenia inteligenckiego a ona chłopskiego (tę wiadomość podaję dla ścisłości bo komuś może się ona przydać).
We wrześniu 1988 r. wzięli ślub.
Mieszkanie dostali w 1989 r. czyli 1 rok po ślubie.
W 1991 r. w listopadzie urodziło im się pierwsze dziecko – syn.

On pracował zawodowo w armii ,do pracy miał godzinę drogi w jedną stronę ,a ona ( z zawodu fryzjerka) zajmowała się wychowaniem dziecka .
Ciążę przechodziła dobrze ,ale miała problemy z niedociśnieniem i była wiecznie śpiąca – potrafiła przysypiać w każdej pozycji ,nawet podczas obierania ziemniaków. Leków nie przyjmowała bo lekarz jej nie zalecił.

Była i jest troskliwą matką .
Na dziecko chuchała i dmuchała.
Nie spuszczała syna z oka. Zabawy i zabawki dobierała ze szczególną ostrożnością.
Bała się ,że podczas kopania piłki (wtedy było to 2-3 letnie dziecko ale i jak miał 8 lat to też się bała) , że źle kopnie piłkę , przewróci się i coś sobie zrobi. Bała się ,że spoci się podczas biegania i będzie chory.
Nie wychodziła na spacery gdy był wiatr, gdy świeciło zbyt ostre słońce, gdy kropił deszcz, gdy było chłodno (nawet w lato), gdy padał śnieg i gdy było zimno (np. 5 st. C.). Podczas takich warunków pogodowych nie wychodziła do sklepu bo nie miała z kim zostawić dziecka a brać go ze sobą nie chciała bo bała się, że się przeziębi. Wtedy czekała do godz. 17-19 na powrót męża z pracy i wysyłała go do sklepu po zakupy na obiad.
Starała się wtedy aby to był „szybki” obiad ,żeby mąż nie czekał długo na posiłek.
Lubiła jak mąż ją chwalił za smacznie ugotowane jedzenie ale nie znosiła uwag typu „zapomniałaś posolić ziemniaki” – wtedy obrażała się na kilka godzin .Potrafiła powiedzieć „jak ci się nie podoba to nie jedz !”, a jak była bardzo zła (np. o późniejszy powrót do domu albo o powrót po kilku kieliszkach wódki) to mówiła „jak ci nie pasuje to nie żryj!”.
Gdy mąż miał wolne w pracy (np. w niedzielę) a pogoda była sprzyjająca to pozwalała mu wziąć dziecko na spacer. Sama w tym czasie zajmowała się praniem , sprzątaniem , gotowaniem ,oglądaniem TV ,odpoczynkiem ,drzemką.
Na wyjście dziecka na spacer musiała wyrazić swoją zgodę. Planowała im też drogę ,gdzie mają iść. Mąż nigdy nie mógł wziąć go na spacer bez jej zgody.
Decydowała o ubiorze dziecka ,on nie mógł sam wybrać mu ubrań bo twierdziła ,że po prostu źle dopasował rzeczy albo ,że będzie dziecku za zimno. Czasami dochodziło o to do kłótni bo on twierdził ,że przegrzewa syna a ona , ponieważ zawsze było jej zimno , uważała , że ma rację.
Obecnie ten chłopak ma 18 lat. Dobrze się uczy i nie ma z nim najmniejszych problemów wychowawczych.
Matka dba o to żeby dziecko miało zrobione i podane przez któregoś z rodziców śniadanie ,obiad , kolację.
Sam nie robi sobie kanapek , ponieważ matka uważa, że od tego są rodzice. Boi się , że chłopak może się skaleczyć. Ojciec uważa , że chłopak w wieku 16 -17 lat musi umieć zrobić sobie kanapki. Po kilku awanturach matka zaczęła pozwalać dziecku na samodzielne smażenie kiełbasy – pierwszy raz smażył ją ,gdy miał 16,5 roku.
Herbaty czy kawy do tej pory nie robi (nie zalewa herbaty wrzątkiem) żeby się nie poparzyć.
Ojciec też się tego boi więc herbatę sam dzieciom (drugi syn właśnie skończył 14 lat) robi. W tej sprawie są zgodni.
Na marginesie dodam ,że podejście matki i ojca do obydwu synów jest takie same- we wszystkim , nie robią wyjątków w wychowywaniu ich , wszystko ,co zostało wyżej opisane dotyczy także młodszego dziecka.
Hmmm…. Zapewne zadajecie sobie teraz pytanie ,jak wyglądały spacery z dójką dzieci?
Otóż przy dwójce dzieci spacery wyglądały identycznie. Ojciec brał młodsze dziecko do wózka a starszy syn szedł na nogach obok. Matka rzadko wychodziła razem z nimi bo w tym czasie miała robotę w domu (j.w.).
Przejdę teraz do takich rzeczy jak sprzątanie , czy ścielenie łóżka.
W tej rodzinie łóżko zawsze rozścielał ojciec. Tak samo małżeńskie jak i dzieci.. W sporadycznych przypadkach robi to matka (gdy męża nie ma w domu ).
Starszy syn zaczął sam ścielić sobie łóżko w wieku 15 lat ,ponieważ do tego czasu matka uważała ,że od tego są rodzice. Uważała ,że dziecko krzywo położy prześcieradło itp. Dała się przekonać wtedy ,jak ojciec kilka razy powiedział „a kto mu będzie ścielił łóżko jak pójdzie do wojska?!”.
Młodszy syn łóżko zaczął ścielić w wieku 12 lat.
Natomiast sprzątaniem zawsze zajmowali się dorośli. Ojciec przeważnie zmywał naczynia ,odkurzał i raz w tygodniu robił generalny porządek w łazience. Dzieci do tej pory nie odkurzają nawet swojego pokoju. , ponieważ matka twierdzi ,że nie zrobią tego tak dokładnie jak osoba dorosła.
Przy lekcjach pomagała prawie zawsze matka ,sprawdzała zeszyty ,chodziła na wywiadówki. Obydwaj mieli dobre (właściwie bardzo dobre ) wyniki w nauce ale młodszy syn był (jest) mniej chętny do nauki i trzeba go bardziej „gonić” i pilnować żeby odrobił lekcje i nauczył się. W momencie ,gdy matki wiedza nie wystarczała aby pomóc synom , wtedy robił to ojciec lub ktoś ze znajomych .

W październiku 2004 roku mąż , mając 41 lat przeszedł na emeryturę (w armii tak można).
Wtedy cały wolny czas spędzał w domu. Generalnie nigdzie nie chodził. Do tej pory , a jest 2009 rok był 1 raz z kumplami na piwie. Jeżeli chciał się napić piwa lub drinka to robił to w domu. Średnio 1-2 razy w miesiącu potrafił sobie wypić 2-3 piwa lub 2-3 drinki . Czasami 2 miesiące nic nie wypił. Różnie z tym bywa.
Pracując zawodowo częściej potrafił pić i często (w/g. żony za często ) wracał do domu „po kielichu” albo pijany.
Na początku małżeństwa nie miała nic przeciwko temu ,nawet podobało jej się to bo mąż wtedy był bardzo wesoły. Później zaczęło jej to przeszkadzać bo z przysłowiowym kielichem wiązał się późniejszy powrót do domu.
Nie lubiła cały dzień siedzieć sama z dziećmi. Wtedy zaczęła buntować się. Zaczęły się małe awanturki.
Mąż w końcu stwierdził , że skoro po wypiciu 2-3 kieliszków wódki robi mu awanturę to może wypić pół litra bo i tak ta sama awantura go czeka. Wypijał dlatego ,że sytuacja w pracy tego wymagała ,czasami przez nerwy , czasami z radości ,czasami przy imieninach kumpla z pracy. Nigdy nie namawiał nikogo do alkoholu ani pierwszy nie proponował wypicia. Czasami odmawiał kumplom ale częściej wypijał flaszeczkę (albo więcej).
Będąc po alkoholu nie robił awantur w domu, nie przyczepiał się do żony czy dzieci. Mimo to żonę bardzo denerwował widok „wypitego” męża. Zaczynała robić mu „ wygawor” . Wtedy często dochodziło do małych lub większych awanturek po czym obrażała się na męża. Jej złość polegała na tym , że przez kilka dni nie odzywała się i szła spać do pokoju dzieci. Po 1-2 dniach (najdłużej) mąż zaczynał ją zagadywać i przepraszać. Wracała do łóżka ale nadal się gniewała. Karą był brak sexu przez tydzień ,dwa, lub trzy- różnie.
Tak to wyglądało gdy pracował.
Po przejściu na emeryturę odszedł problem picia alkoholu. Zaczął się natomiast inny problem –mniejsze dochody bo emerytura była mniejsza od wypłaty i pogłębiający się domowy kryzys. Zaczęły się „cienkie” obiadki , zmniejszone porcje , jedzenie było „pod wydział”. To był bardzo trudny okres.
Zona w dalszym ciągu nie pracowała a mąż …. Męża umiejętności zdobyte w armii (np. skoki ze spadochronem) nie były przydatne w cywilu.
Przez pierwszy rok żyli z jednej emerytury (wtedy było to ok. 1300 zł.). Było ciężko ale jakoś wiązali koniec z końcem. Czasami ubolewali nad swoim losem i brakiem pieniędzy na podstawowe potrzeby ale ogólnie nie było przez to awantur. Z punktu widzenia obojga ,żyli spokojnie i bez kłótni.
Spędzali z sobą wolne chwile , siedząc cały czas w domu , przebywając w nim 24/24 h./7 dni w tygodniu.
W końcu mogli cieszyć się sobą. W każdej chwili mieli siebie do pomocy.
Ich dzień wyglądał tak :
Rano on wstawał zawsze jako pierwszy. Najczęściej odprowadzał młodszego syna do szkoły. Ona robiła im śniadanie a później wracała do łóżka i dosypiała . Wstawała ok. 10-11 ,jadła śniadanie , kładła się i oglądała TV.
Później wychodziła po zakupy na obiad a po drodze odbierała syna ze szkoły . Jeśli nie szła po zakupy to wtedy mąż go przyprowadzał . Obiad tradycyjnie był między 17 -19 ,to chyba z racji przyzwyczajenia bo zawsze tak był jak mąż jeszcze pracował. Gdy dzieci były w szkole ona leżała i oglądała TV a on siedział przy komputerze i grał sobie w różne gry albo uczył się obsługi komputera (czytał nt. różnych programów komputerowych ,uczył się robić formatowanie itp.). Ona nie lubiła komputera i nigdy ją nie pociągał, uwielbiała oglądać TV. Jej ulubionymi filmami są : Klan , M-jak miłość , Plebania , Pierwsza miłość , Na Wspólnej . Do tego stopnia uwielbia te filmy ,że nie odpuszcza powtórek. On często też oglądał z nią te programy ale po pewnym czasie stwierdził ,że zaczynają być nudne i wolał w tym czasie pobawić się komputerem- choćby dlatego , że jak coś się zepsuje to żeby umiał sam naprawić i nie wydawać pieniędzy na reperację. Dla zabicia czasu 2-3 godz. rano i 2 godz. wieczorem siedział i uczył się ,czasami grał w coś. Żona często siadała przy nim i patrzyła co robi ale nigdy nie chciała się nauczyć obsługi komputera. Czasami denerwowało ją to i szukała powodu aby odszedł od monitora. Wtedy o coś zagadywała , opowiadała jakiś film , o coś pytała , prosiła żeby mąż poszedł do sklepu albo odkurzył mieszkanie…
Na początku przerywał „zabawę” i robił to ,o co prosiła. Później zaczął się denerwować ,tłumacząc to tym , że jak siedział i nic nie robił to ona nie chciała rozmawiać ,jak pytał ,co ma zrobić w domu to nie było nic do roboty a jak usiadł do komputera to ona nagle przypominała sobie o całej furze zajęć , które trzeba zrobić.
Do szału doprowadzało ją jak musiała na coś poczekać 10-15 min. Nie tolerowała słowa „zaraz” , „później” , „za chwilę” , „nie chce mi się teraz ,jutro to zrobię”. I męża i dzieci nauczyła tego , że jak coś kazała zrobić to musiało to być robione prawie natychmiast i bardzo tego pilnowała- nie było taryfy ulgowej. Nauczyła wszystkich posłuszeństwa. Nigdy nie odpuściła nikomu ,wierciła dziurę w brzuchu do czasu aż dopięła swego. Mając 3 facetów do upilnowania musiała trzymać ich krótko.
Będąc emerytem , siedząc w domu bez innych zajęć , z żoną i dwoma synami ma się dużo czasu dla siebie .
Wtedy mieli możliwość nadrobić straty z poprzednich lat , kiedy on pracował i często był poza domem.
Mogli rozmawiać, i rozmawiać, i rozmawiać…o wszystkim.
Tu nasuwa się pytanie : O wszystkim ? Czyli o czym?
Nie będę jednak uprzedzać faktów . Opiszę Wam kilka różnych sytuacji i sami wtedy odpowiecie sobie (a mam nadzieję ,że i mi też) na to pytanie.

SYTUACJA 1. :
ON : (zaczyna opowiadać coś o wojsku ,o kumplu ,albo o coś pyta);
ONA : (patrzy się w TV , bo akurat leci ciekawy film) ,gadanie męża rozprasza ją . Przypomina sobie ,że musi o coś zapytać syna (i pyta).
ON : (na chwile przerywa temat ,po czym ,widząc ,że ona skończyła rozmawiać z synem, znowu wraca do wątku).
ONA : (koniecznie chce obejrzeć film bo temat ,który mąż zaczął mało ją w tej chwili interesuje).
ON : (kolejny raz zaczyna mówić to samo)
ONA : (wstaje i idzie do kuchni ,wraca po 1 min. I zaczyna mówić o czymś innym-żeby zmienić temat albo dlatego , że uznała to za ważniejsze i nie chciała zapomnieć powiedzieć)
ON : (zaczyna rozmawiać z nią na temat ,który ona podjęła i już nie wraca do swojego)
Po jakimś czasie ona przypomina sobie o rozmowie, którą on zaczął i chce do niej wrócić ale on już nie chce o tym mówić – twierdzi, że skoro wcześniej 3 razy zaczynał i nie chciała słuchać to teraz też nie musi.
Takie sytuacje zdarzały się przynajmniej 1 raz dziennie. Nie zawsze kończyły się w taki sam sposób. Często bywało tak , że mąż „na siłę” chciał dokończyć temat a ona nie miała na to czasu lub chęci i kwitowała słowami „daj mi spokój ,nie mam teraz czasu …” albo „później mi powiesz bo teraz oglądam film” ,a jak była bardzo zła to mówiła „daj spokój ,głupoty gadasz”.

PYTANIE : Kto kogo nie rozumiał? Czyje zachowanie było gorsze? Jak powinni postąpić w takiej sytuacji?

SYTUACJA 2 (podobna) :
ON : (siedzi przy komputerze i gra w jakąś grę )
ONA : proponuje wspólne obejrzenie filmu i namawia go żeby się położył obok niej –bo tak jest najwygodniej patrzeć w TV .
ON : (zerka w TV i stwierdza ,że nie chce oglądać tego filmu bo on go nie interesuje ).
ONA : proponuje żeby przynajmniej położył się i odpoczął bo lepiej jest leżeć niż siedzieć.
ON : odpowiada ,że nie chce leżeć ,patrzeć się w sufit i słuchać nudnego filmu czy programu bo woli posiedzieć na krześle i pograć lub poczytać o programach komputerowych albo wiadomości .
ONA : idzie zobaczyć co on robi i po chwili stwierdza ,że może to odłożyć na później a teraz niech poogląda TV.
ON : (zaczyna się denerwować i dalej tłumaczy jej to samo ale bardziej stanowczo)
ONA : Obraża się i przestaje się do niego odzywać ,albo zaczyna o czymś innym opowiadać , albo czyni mu wymówki ,że nie chciał obejrzeć z nią filmu – różnie to jest.
ON : jeżeli zaczyna z nią rozmowę i podtrzymuje jakiś temat to jest OK.! i rozmawiają dalej , jeżeli zaczyna robić wymówki ,wtedy dochodzi do kłótni.

SYTUACJA 3 ( ciąg dalszy 1 i 2) :
ONA : (próbuje przyjąć metodę „zagadywania” bo widzi , że wymówki nie zawsze pomagają)
ON : twierdzi wtedy ,że jak siedział i „gapił się w sufit” to ona nie miała chęci na rozmowę a jak tylko usiadł do komputera to jej się „włączył gadulec” i nie daje mu się skupić nad tym ,co robi.
ONA : Znowu obraża się, czasami dochodzi do kłótni i często przez to płacze.
Kolejnym jej „sposobem” na oderwanie męża od komputera ( do 2007 r. był tylko 1 komputer stacjonarny u dzieci w pokoju, w lutym 2007 r. on kupił laptopa –za obopólną zgodą) jest kładzenie dzieci do łóżka o godz. 20.00 najpóźniej (dzieci muszą mieć spokój podczas zasypiania i nie można wtedy siedzieć w ich pokoju . TV też musi być wyłączony.).
Przez 2 lata posłusznie wyłączał komputer o godz. 20.00 (czasami wcześniej a czasami po 20.00 – jak przegapiła godzinę).
W końcu doszedł do wniosku ,że nie powinna zmuszać wszystkich domowników do chodzenia spać o 20.00 tylko dlatego ,że ona chce iść do łóżka . Jeden syn miał wtedy 16,5 a drugi 12,5 roku i nie zawsze mieli chęć iść spać o 20.00 .
Ona tego nie rozumiała ,dzieci słuchały się i bez dyskusji kładły się do łóżek ale nie mogąc zasnąć wierciły się w łóżku ,wstawały i szły do kuchni po picie , do WC itp…
Ona widziała to jako coś normalnego a on widział ,że dzieci kręcą się bo po prostu nie chce im się spać.
Po 6 miesiącach sporów i kłótni ustąpiła ,dotarło do niej ,że dzieci chyba faktycznie są już na tyle duże ,że nie potrzebują już tyle snu. Przedłużyła im dzień do godz. 21.00 a w soboty do 22.00.

W czasach ,gdy kładli się do łóżka ok. godz. 20.00 i włączali TV wszystko było dobrze jak byli razem zainteresowani programem ale zaczynał się problem jak 1 chciało oglądać co innego a 2 co innego.
Wtedy on kręcił się i nie mógł zasnąć bo owy program go drażnił a ona oglądała.
Gdy zmorzył ją sen i szykowała się do zaśnięcia to przełączała program na jakiegoś „usypiacza”. Tylko przy włączonym TV zasypiała , inaczej ciężko było jej usnąć. Dobrze było jak i on chciał spać ale problem był wtedy , gdy ona była śpiąca a on chciał jeszcze popatrzeć w TV. Wtedy musiał oglądać bardzo cicho (on ma niedosłuch a ona bardzo wyostrzony słuch, zresztą węch też). W tej sytuacji były 2 wyjścia –albo oglądać to co chciał ale nie słyszeć połowy, albo oglądać coś „spokojnego i stonowanego” ,co go nie interesowało ,ale żeby jej nie rozbudzać.
W tej kwestii nie mogli dojść do porozumienia .
Najczęściej kończyło się tak ,że ona zaczynała go „upominać” ,tłumacząc to faktem, że chce spać bo rano wstaje do pracy –co często wywoływało w nim agresję i twierdził ,że cyt. :„ nigdy nie mogę oglądać tego ,co chcę bo tobie zawsze coś przeszkadza ,albo za głośno ,albo głupi program ,albo wypędzasz mnie do drugiego pokoju bo teraz ty tu oglądasz „Klan”. Jak ja muszę wstać o 3 rano do pracy to ty o tym nie myślisz i do 1 w nocy oglądasz co ci się podoba a nawet zasypiasz a TV dalej gra i budzi mnie w nocy”. – To był standard ,praktycznie codzienność.
Po krótkiej kłótni i wymianie zdań ona zaczynała się gniewać i nie odzywała się po 2-3 dni a czasami szła spać do pokoju dzieci i zostawiała go samego z telewizorem.
Nie mogli dojść do porozumienia bo on uważał ,że ma rację a ona uważała ,że jest odwrotnie. Później było jeszcze gorzej.

W 2006 r. on zrobił sobie prawo jazdy na autobusy i zaczął pracować jako kierowca. To mocno podreperowało domowy budżet.
Ona też poszła do pracy w 2006 r. Wcześniej nie myślała o podjęciu pracy ponieważ wolała być w domu i wszystkiego sama dopilnować , zadbać o dzieci , które były zbyt małe aby mogły same zostać w domu po przyjściu ze szkoły.
Jej rodzice mieszkali 650 km. dalej a jego 60 km. od nich ,więc nie mogli im pomóc.
Na początku pracowała przez ok. 1 rok w hotelu jako pokojówka .
Wtedy mąż zajmował się dziećmi i domem , robił zakupy, gotował , sprzątał , zmywał ,prał , prasował (prawie zawsze tylko on prasował) i podawał żonie obiad gdy wróciła z pracy.
W momencie ,gdy podjęła pracę , miała dużo mniej ,a w zasadzie wcale nie miała czasu dla domu i rodziny.
Po powrocie do domu (w sezonie wracała między 19.00 – 21.00 a wychodziła do pracy ok.8.00 ,w tym czas dojazdu w jedną stronę wynosił ok. 15-20 min.) musiała sprawdzić dzieciom lekcje ,porozmawiać o szkole .
Gdy wszystko było dobrze to było dobrze ale gdy okazało się ,że młodszy syn czegoś nie zrobił to zaczynała się kłótnia z mężem , że nie dopilnował dziecka.
Po kilku tygodniach takich awantur nauczyła ich ,że jak ona wraca z pracy to wszystko muszą mieć już odrobione i wyuczone na pamięć i muszą być już po kolacji.
Wszyscy bardzo tego pilnowali , mąż też .
Jednak po jakimś czasie mąż zauważył ,że dzieci bez względu na to czy są głodne czy nie, to przed powrotem matki do domu ,proszą o kolację. To samo dotyczyło nauki. Gdy mieli mało lekcji do odrobienia to zaczynali je robić na chwilę przed matki powrotem – tak żeby widziała ,że siedzą przy książkach bo wtedy był spokój . Już nie sprawdzała tak dokładnie zeszytów bo sama widziała ,że dzieci faktycznie odrabiają lekcje.
Mąż często jej to wypominał . Twierdził ,że dzieci się boją matki. Przed jej powrotem nerwowo zaczynają reagować ,przyśpieszają kolację i na siłę siadają do książek. Często bywało tak, że dzieci pytały się ,czy mogą zjeść np. ogórka albo coś ,na co mieli ochotę. Nie brały jedzenia bez zapytania i bez pozwolenia.
Matka nauczyła ich (męża też) ,że trzeba wyjadać najpierw to ,co leży „pod ręką” a nie to ,co leży w lodówce schowane dalej (za czymś ). To była zwykła oszczędność – żeby nie wyrzucać jedzenia .
Takie podejście ona uważała za zupełnie normalne a on nazywał to terrorem. Obrażał ją w ten sposób bo nie czuła się winna. Starała się nie krzyczeć o to ale nie zawsze się udawało i wtedy były awantury.
Jako dbająca matka i żona starała się dopilnować żeby wszyscy jedli śniadanie. Dzieci zawsze jadły ale mąż czasami nie miał chęci na posiłek. Tuż po wejściu z pracy do domu sprawdzała lodówkę i jak zauważyła ,że nic nie ubyło to zaczynała krzyczeć na męża – w trosce o niego, o jego zdrowie.
Żeby uniknąć awantury i słuchania „litanii” na ten temat często jadł na siłę.
Gorzej było jak zjadł coś, co było przeznaczone na kolację (ale nie powiedziała o tym bo zapomniała) –wtedy było „nauczanie” i „kazanie”(…) po czym najczęściej dochodziło do kłótni.
Sprawdzanie lodówki odbywało się codziennie . To bardzo męczyło męża i nie rozumiał ,że ona robi to po to żeby nauczyć go jedzenia śniadań bo to najważniejszy posiłek.

W 2007 r. żona zmieniła pracę, zatrudniła się w aptece jako sprzątaczka (pomaga przy przyjmowaniu towaru , układaniu go , dokładaniu leków na półki…) i tam pracuje do chwili obecnej. Mąż jest kierowcą autobusu.

Jego dzień wyglądał tak :
Wstawał ok. 3- 4 w nocy , szykował się do pracy (robił sobie śniadanie i kanapki do pracy ), wracał ok. godz. 17.00 a czasami później . Zjadał kolację (czasami jakieś mięso z obiadu z chlebem lub bułką ) ,wykąpał się , pooglądał TV lub posiedział przy komputerze przez godzinę. Około godz. 19.00 – 20.00 szedł spać bo rano musiał wcześnie wstać do pracy. Czasami był tak zmęczony ,że nie zdążył nic obejrzeć jak już zasnął. Gdy miał dzień wolny spędzał go z dziećmi ,czasami przy komputerze siedział ,czasami szedł na rower z młodszym synem lub na spacer – to było zaplanowane przez żonę .W dni wolne zmywał naczynia – to był jego obowiązek. Jeśli nie zdążył pozmywać przed powrotem żony do domu to była awantura. Jeśli przeoczył jakąś szklankę to też była ostra reprymenda. Uczyła go dokładności i pilnowała żeby wszystko było zrobione dokładnie.

Jej dzień wyglądał tak :
Wstawała o 6. 30 – 6.40,robiła dzieciom i sobie śniadanie i kanapki do szkoły i pracy.
Pracowała (wciąż tak pracuje) na 2 zmiany – tzn. codziennie chodzi do pracy 2 razy bo część rzeczy musi zrobić rano a część wieczorem – tak jest w aptece.
Pierwsza zmiana trwała od 8.00 – 12.00 (najczęściej przedłużało się do 12.30 a czasami do 13.00 ) a wieczorna zmiana trwała od godz. 18.00 – 20.00. W domu była ok. 20.30–21.00
Po powrocie z rannej zmiany brała się za gotowanie obiadu. Zajmowało jej to ok. 1-1,5 godz. –czyli do ok. godz.14.00-14.30 (starała się zrobić obiad tak żeby był ciepły jak dzieci wrócą ze szkoły).
Po obiedzie kładła się na wersalce i oglądała swoje ulubione programy w TV. Podczas odpoczynku lubiła sobie uciąć drzemkę. Czasami wyszła do sklepu jak zapomniała czegoś kupić. Tak jest codziennie.
Wstawała o godz. 17.45 (w tym czasie trwał się jej ulubiony film Pt. „Klan”) i wychodziła do pracy na 2 zmianę.
Wracała ok. 20.30-21.00 ,sprawdzała dzieciom lekcje i jak wszystko było dobrze to szła się myć i spać (przed snem oglądała TV i tak zasypiała) ,a jak coś było nie tak to zaczynała wszystkich „pouczać i ustawiać na odpowiednie tory” – żeby następnego dnia sytuacja się nie powtórzyła. To też jest codzienność bo najczęściej jest tak ,że dzieci i mąż o czymś zapominali albo nie zdążyli zrobić.

SYTUACJA Z OSTATNICH 2 TYGODNI :
Po kilkutygodniowej „wojnie” żona postanawia być miła . Za 5 dni mają być imieniny męża.
2 dni przed imieninami on wyjeżdża w drogę na 2 dni (przewozi dzieci na kolonie jako kierowca autobusu zatrudniony w firmie przewozowej). Inaczej miał zaplanowany kurs ale firma zmieniła plan i zamiast wrocić w niedzielę wieczorem to wrócił w niedzielę przed godz. 14. To był dzień imienin. Plany zostały zmienione dzień wcześniej. Nie zapraszał swoich rodziców bo był pewien ,że nie będzie go w domu. Po zmianie planów zadzwonił do nich i umówili się na niedzielę. Poinformował o tym żonę przez tel. Zaczęła się ostra wymiana zdań.
Ona była zła , że mówi jej o tym 1 dzień wcześniej (tj. w sobotę rano) ,że następnego dnia mają przyjechać jego rodzice. On tłumaczy jej, że sam dopiero się o tym dowiedział, bo właśnie zmieniono im trasę.
Odpowiedź jej była taka cyt. : „Ja nic nie będę robiła! Jak były mamy imieniny to poszli do restauracji i nie zaprosili nas więc ja też nie mam zamiaru ich przyjmować!”.
Jego podejście było takie ,że zaprosił rodziców ale poprosił ich aby zorganizowali coś na obiad i kupili ciasto.
I tak się stało – zorganizowali wszystko i wyprawili synowi imieniny w jego domu.
Żona czuła się tak obrażona ,że chciała wyjść z mieszkania. Nie dopuścili do tego. Imieniny przeszły spokojnie ,bez kłótni. Rodzice pojechali ok. godz. 20.00.
Ok. godz. 20.30 żona zażądała żeby mąż wyszedł z komputerem do kuchni (zawsze tak jest ,że jak ona idzie spać to on wychodził do kuchni bo jej przeszkadza klikanie w klawiaturę). Mąż nie zgodził się –powiedział ,że 1 dzień w roku ,przy swoich imieninach ma prawo ,jak człowiek posiedzieć w pokoju .
Żona obrażona poszła spać do dzieci. Ok. godz. 2.00 (w nocy) mąż położył się do łóżka . Wtedy przyszła żona i zażądała wyłączenia TV bo chce się położyć w swoim łóżku. Mąż odpowiedział ,że cyt.: „ Przecież Ty zawsze zasypiasz przy TV bo inaczej nie umiesz a teraz nagle przeszkadza ci to?!” .- Tak zaczęła się awantura bo żona stwierdziła ,że właśnie dzisiaj przeszkadza jej to! Ponieważ nie wyłączył TV ,więc powrotem poszła spać do dzieci.
Wróciła po 3 min. i stwierdziła , że drzwi od dużego pokoju muszą być otwarte bo jej jest duszno w małym pokoju.
Mąż zaproponował ,że uchyli okno w kuchni – tak zrobił. Poszła ale po chwili znowu wróciła żeby zamknąć balkon bo uznała ,że teraz będzie zawiewać . Znowu doszło do kłótni. W końcu stwierdziła ,że chce porozmawiać z mężem. On odpowiedział ,że nie ma chęci na rozmowę ,po tym ,co zrobiła . Kolejny raz doszło do kłótni . Wojna skończyła się tuż przed 4.00 rano.
Do środy żona była obrażona i były tzw. „ciche dni”.
W środę mąż zapytał ,kiedy jedzie z dziećmi ,odwieźć ich na wakacje do jej rodziców.
Nie chciała odpowiedzieć. Jej jedyną odpowiedzią było „a co ciebie to obchodzi ,jeszcze nie wiem ,może wcale nie pojadę”.
Po 1,5 godz. kłótni i szukaniu różnego rodzaju wymówek stwierdziła ,że może uda jej się pojechać w sobotę”.
Pojechała. Nie było jej od soboty do poniedziałku .
Po powrocie była miła i spokojna. Po drodze kupiła pierogi na obiad (była ok. godz. 18.00 ).
Wieczorem zaczęła się przytulać do męża. On jednak odsunął się od niej –zrobił unik. To ją rozgniewało.
Znowu doszło do kłótni . On tłumaczył ,że czuje się poniżony ,zgnębiony , terroryzowany a do tego nie dość ,że poniża jego to jeszcze jego rodziców (na święta Bożego Narodzenia nie chciała do nich jechać ,ich nie chciała zaprosić do siebie –ale w końcu ,po awanturze pojechali do nich . W Sylwestra też powiedziała im ,że nie chce nikogo przyjmować u siebie bo chce odpocząć a do nich nie pojedzie –to powiedziała matce przez tel. Na święta Wielkanocne też nie wyraziła zgody na przyjazd rodziców ani nie pojechali do nich). Powiedział ,że za nic ma jego i jego rodzinę , tylko jak chce pożyczyć od nich samochód żeby gdzieś (na wesele do swojej rodziny lub do lekarza) pojechać to wtedy jest dla nich dobra i miła. – Wtedy doszło do awantury i lamentowania ,płaczu i krzyku.
Pogniewana ,poszła spać do małego pokoju.

Ciche dni trwały 6 dni ( w tym 4 dni mąż był w trasie) . W niedzielę (tj. wczoraj ) żona zaproponowała rozmowę.
Zapytała ,czy odpowiada mężowi taka sytuacja ,jak jest teraz (osobne spanie i ciche dni) ?!
Mąż odpowiedział ,że nie odpowiada ale ta sytuacja jest z jej winy bo to ona tak postąpiła jak postąpiła ,to ona się „wyprowadziła” to ona nie chciała zaprosić jego rodziców ,to ona ….itd.
Natomiast żona nie poczuwa się do winy i jasno te słowa powiedziała!!! Nie czuje się winna . To jego wina ,że tak zrobiła bo była na niego zła ,że 15 min. rozmawiał z kimś przez komórkę i nie mogła się do niego dodzwonić ! Później nie chciał jej powiedzieć ,z kim i o czym rozmawiał ,twierdząc ,że ona też nie chce mu mówić z kim i o czym rozmawia a do tego zamyka się w kuchni i gada po cichu ,żeby on nie słyszał.
Takie sytuacje to codzienność .
Takich przykładów można opisywać w nieskończoność.
Od dziś każdą taką sytuację będę opisywać na bieżąco z detalami.- wtedy będzie łatwiej.
Co robić ???
Proszę o fachowe odpowiedzi. To jest „być albo nie być” tych ludzi !
Pozdrawiam wszystkich i dziękuję za wyrozumiałość co do długości tego postu.

_________________
wesola41


Ostatnio zmieniony przez wesola41 dnia Pon Lip 13, 2009 17:15, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
kulerzynka
Wolontariusz NL
Wolontariusz NL


Dołączył: 21 Lip 2008
Posty: 1553
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon Lip 13, 2009 15:48    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

dłuuugi post, ale przeczytałam.... Smile

rozumiem ze Ty jesteś tym ONYM
bezosobowość nie pomogła w ukryciu Twojej tożsamości

nie jestem psychologiem
ale ja tu widzę strasznie dużo obwiniania się nawzajem o wszelkiego rodzaju problemy w domu

widzę żonę, która w Twoich oczach jest apodyktyczna i dyktatorska
i widzę męża, który przez bardzo długi okres czasu dawał na to przyzwolenia, a teraz się dziwi że są o to awantury...

wasze dzieci są przestraszone i zastraszone
chowane pod kloszem
nie mają ani wsparcia w matce , ani w ojcu

czy kiedykolwiek mówiliście sobie co tak naprawdę WY CZUJECIE jak coś się dzieje, zamiast formułować zdanie od "to Twoja wina...!"
jak dla mnie obojgu Wam się przyda szczera rozmowa o swoich uczuciach
a każde zdanie zaczynać "ja czuję...; moje odczucia; ja się boję..."
Niech w waszych rozmowach bezie więcej komunikacji o waszych odczuciach a nie o tym co uważacie czują było winą...

jeśli to Wam się nie uda- proponuję terapię małżeńską

jest jeszcze możliwość dialogu i rozmowy i poznaniu swoich potrzeb oraz naprawy waszych relacji wzajemnych zarówno między Wami jak i Waszymi dziećmi
powodzenia

Ania
_________________
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
wesola41



Dołączył: 10 Lip 2009
Posty: 74

PostWysłany: Pon Lip 13, 2009 16:25    Temat postu: ŻONA GO GNĘBI PSYCHICZNIE-JAK MU POMÓC??????!!!!! Odpowiedz z cytatem

Bardzo dziękuję Ci za odpowiedź Smile
Pomysł z pójściem do lekarza przerabiany jest od roku. Niestety ona czuje paniczny strach przed wizytą u lekarza ,twierdząc ,że nie jest wariatką.
Wiesz....duzo cytatów nie zostało przytoczonych w tym poście...
Dużo rozmów pominiętych ( w końcu to małżeństwo liczy sobie 20 lat !)
Rozmowy typu "ja czuję ...,mam wrażenie... , boli mnie to ,że... " nie przynoszą efektu - każda strona krzyczy ,co czuje ale niestety zaraz po tym dodaje "to twoja wina,że tak się stało ,ty mnie tego nauczyłaś /-eś ..itd...
Wiesz ...kobieta ,która siedzi w domu przez 17 lat i pilnuje dzieci ,która pół roku po podjęciu pracy mówi do męża "ty pasożycie!!! -nigdy nie umiałeś zarobić na dom!" -tylko dlatego ,że akurat przez 2 miesiące (po sezonie tak jest w tej branży) nie miał żadnych zleceń na kursy ,to chyba jest ewenement?!

W Sylwestra życzy mu:"życzę ci wszystkiego najgorszego !" i rzuca szampanem w niego i w komputer.... to chyba też nie jest normalne?!

Nie życzy sobie w ich domu jego rodziców -to jak to nazwać?

Jego codziennie wygania do kuchni a sama ogląda TV do 2.00 w nocy - to co to jest?

Prośba o zrobienie gołąbków lub łazanek kończy się niczym -jak będzie tańczył jak pajacyk to za 2 miesiące zrobi mu dobre papu ,które on uwielbia....

Z 10 -20 zł. rozlicza go co do grosza !

Masz jeszcze pytania?

Dzieci są nauczone ,że ojciec jest zły i odpowiada za wszystkie plagi egipskie....

ONA NIE CHCE IŚĆ DO LEKARZA A ON SAM BOI SIĘ IŚĆ bo uznaje to za wstyd - że jaki to z niego facet itp....

On ma zrobione "pranie mózgu".

Napiszcie coś do niego bo jest na tym forum i postarajcie się coś mu doradzić. Ja już nie potrafię z nim rozmawiać !!!!
_________________
wesola41
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
kulerzynka
Wolontariusz NL
Wolontariusz NL


Dołączył: 21 Lip 2008
Posty: 1553
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon Lip 13, 2009 16:32    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Po pierwsze nie krzycz
nie tolerujemy tu krzyku, bo do niczego nie dojdziemy
ok?
Smile
ktoś musi być mądrzejszy w tym dialogu
przecież nikt nie zmienił się od razu
zmieniając życie- trzeba zacząć od siebie
ZAWSZE od siebie
czyli powtarzam

godzisz się na ten układ jaki jest lub nie
jeśli nie- to zacznij od zmiany siebie i podejścia do niektórych spraw
jeśli chcesz porozmawiać o uczuciach to nie zaczynaj od obwiniania tyko może od pytania- jak to zmienimy?jak to możemy zmienić?
z tego co napisałeś jej też nie odpowiada sytuacja w domu
poznajcie swoje potrzeby i WSPÓLNIE się zastanówcie jak to zmienić

to moja rada

pozdrawiam ciepło
Ania
_________________
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
wesola41



Dołączył: 10 Lip 2009
Posty: 74

PostWysłany: Pon Lip 13, 2009 16:38    Temat postu: ŻONA GO GNĘBI PSYCHICZNIE-JAK MU POMÓC??????!!!!! Odpowiedz z cytatem

Aniu ,potraktuj moje wielkie litery jako zaakcentowanie ważnej sprawy -nie jako krzyk. Chodziło mi o to samo ,co Tobie ,gdy napisałaś "WSPÓLNIE " Smile

Problem jest w tym ,że ani jedno ,ani drugie nie potrafi tak rozmawiać -jak ich tego nauczyć? Sad
_________________
wesola41
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
wesola41



Dołączył: 10 Lip 2009
Posty: 74

PostWysłany: Pon Lip 13, 2009 16:43    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Druga sprawa : co on (w/g Ciebie) powinien zmienić u siebie ,w swoim postępowaniu?- Sposób rozmowy - to już wiemy . I co jeszcze? Jak powinien reagować ? Powinien być potulny i siedzieć grzecznie w kuchni ? Oglądać z nią "Klan"? Leżeć na siłę w łóżku i patrzeć w sufit ,czy udawać ,że nie czuje żalu i zacząć się przytulać /kochać ? Podczas sprzątania poprawiać to ,co jej się nie podoba ? Nie zadawać pytań "kto dzwonił? Co mówił?
Co mu doradzisz?
_________________
wesola41


Ostatnio zmieniony przez wesola41 dnia Pon Lip 13, 2009 17:39, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
wesola41



Dołączył: 10 Lip 2009
Posty: 74

PostWysłany: Pon Lip 13, 2009 17:07    Temat postu: ŻONA GO GNĘBI PSYCHICZNIE-JAK MU POMÓC??????!!!!! Odpowiedz z cytatem

kulerzynka napisał:
Po pierwsze nie krzycz
nie tolerujemy tu krzyku, bo do niczego nie dojdziemy
ok?
Smile
ktoś musi być mądrzejszy w tym dialogu
przecież nikt nie zmienił się od razu
zmieniając życie- trzeba zacząć od siebie
ZAWSZE od siebie
czyli powtarzam

godzisz się na ten układ jaki jest lub nie
jeśli nie- to zacznij od zmiany siebie i podejścia do niektórych spraw
jeśli chcesz porozmawiać o uczuciach to nie zaczynaj od obwiniania tyko może od pytania- jak to zmienimy?jak to możemy zmienić?
z tego co napisałeś jej też nie odpowiada sytuacja w domu
poznajcie swoje potrzeby i WSPÓLNIE się zastanówcie jak to zmienić

to moja rada

pozdrawiam ciepło
Ania

Aniu , taka sytuacja też miała miejsce Smile Próbowali dojść do porozumienia. Ustalili ,że ona nie będzie się przyczepiać do wszystkiego po powrocie z pracy a on ,że będzie wcześniej chodził spać.
Skończyło się tak ,że ona zmieniła taktykę i zamiast krzykiem zwracać uwagę to pytała "dlaczego tego nie zrobiłeś?! Przecież prosiłam żebyś (n.p>) poodkurzał zanim wrócę z pracy!!! " - Nie pomagało tłumaczenie, że zaraz to zrobi ,że przecież nic wielkiego się nie stało...itp.
Natomiast "wcześniejsze kładzenie się spać skończyło się tak :
Pierwszego dnia położyła się do łóżka o 23.00 i on też zaraz za nią poszedł.
Drugiego dnia poszła spać o 22.00 -on też
Trzeciego... Czwartego... A piątego dnia położyła się o 19.00 !!!! Smile - On poszedł do kuchni z komputerem bo nie chciał jeszcze się kłaść .
Wiesz co zrobiła ?
Wpadła do kuchni o 22.00 , złapała za tłuczek do mięsa i chciała rozwalić laptopa Smile
Co Ty na to?
_________________
wesola41
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
kulerzynka
Wolontariusz NL
Wolontariusz NL


Dołączył: 21 Lip 2008
Posty: 1553
Skąd: Kraków

PostWysłany: Pon Lip 13, 2009 19:14    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

krzykiem dla mnie jest wykrzyknik,
a wrzaskiem większa ilość wykrzykników


Cytat:
Aniu , taka sytuacja też miała miejsce Smile Próbowali dojść do porozumienia. Ustalili ,że ona nie będzie się przyczepiać do wszystkiego po powrocie z pracy a on ,że będzie wcześniej chodził spać.
Skończyło się tak ,że ona zmieniła taktykę i zamiast krzykiem zwracać uwagę to pytała "dlaczego tego nie zrobiłeś?! Przecież prosiłam żebyś (n.p>) poodkurzał zanim wrócę z pracy!!! " - Nie pomagało tłumaczenie, że zaraz to zrobi ,że przecież nic wielkiego się nie stało...itp.

ja myślę że nie dogadaliście się po prostu

dla ciebie może to nic wielkiego
ale dla niej coś więcej...
dlaczego dla niej ważne jest mieć wszystko jak w pudełku?
dlaczego jest w niej takie silne poczucie kontroli nad wszystkim i wszystkimi?
skąd się wziął ten strach przed jej utratą?

mój mąż jest obsesyjnym sprzątaczem wkurzało mnie to strasznie bo mnie też terroryzował, ale się nie dałam...
odkryłam że to jego sposób na kontrolę nad tym że nic się nie stanie...
po prostu się bał...
dzisiaj już tak się nie boi i nie przeszkadza mu że nie poodkurzałam przez 2 dni...
może warto wiedzieć dlaczego tak ma być?
nie byłaby dla mnie satysfakcjonująca odpowiedź "bo tak"
trzeba szukać rozwiązania razem
poszukaj tez w sobie odpowiedzi, dlaczego teraz się zaczynasz przeciwko temu buntować, dlaczego wcześniej tak nie było, co się zmieniło?
jak to rozwiązać?

poszukaj w sobie rozwiązania...

pozdrawiam ciepło
Ania

ps. Nie będziesz już krzyczeć?proszę... nie krzycz
_________________
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
kola



Dołączył: 06 Cze 2009
Posty: 166

PostWysłany: Pon Lip 13, 2009 20:38    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Tylko nie obwiniaj się. To byłoby dla Ciebie najgorsze.

Może zwróć się po pomoc do specjalisty? Terapeuty? Może łatwiej będzie Ci odpowiedzieć na postawione przez Anię pytania?

I jeszcze jedno: rozumiem Twoje wykrzykniki. Sam tak tu zaczynałem. Rozumiem, że to krzyk rozpaczy, a nie wrzask. Dlatego ja nie dziwię Ci się.

Pozdrawiam i powodzenia.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
maras
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 28 Maj 2006
Posty: 3871
Skąd: Gdynia/Warszawa

PostWysłany: Wto Lip 14, 2009 0:06    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Witaj Wesoła


Piszesz że mąż nie chce udać się na konsultację do psychologa/terapeuty i niech tak póki co zostanie. Warto zaznaczyć że zmusić nie możesz a nawet jeśli to skutek może być odwrotny do tego co przewidujesz .

Pomoc dla Siebie dokładnie z naciskiem na JA
Masz możliwość przemyślenia nad skorzystaniem z takiej formy wsparcia i poradnictwa.
Na początek pomóc Sobie co może mieć pozytywny wpływ na Wasz związek.
Małymi krokami nie wszystko odrazu, zauważ ile czasu trwa taka opisywana przez Ciebie sytuacja.

Ponadto jak coś jestem dostępny dla Was obojga na pw tego forum o każdej porze dnia i nocy.

pozdrawiam
Tomasz
_________________
-----------------------------------------------------
G. E. d/s P.P.R
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
mgrabas



Dołączył: 09 Sie 2008
Posty: 1516

PostWysłany: Wto Lip 14, 2009 1:42    Temat postu: późną nocą, w środku nocy, przed kolejnym dniem Odpowiedz z cytatem

nie wiem od czego zacząć
sporo tego
może na początek kilka refleksji
mąż jest tą stroną, która podjęła się opisania tego co widzi (swoimi oczyma)
żona jest typową kobietą, patrzącą przez to, co akurat w danej chwili czuje i myśli
obydwoje nie umieją spotykać się bo każde z nich ma swój problem z tym drugim i z dziećmi
a dzieci są chyba nieświadome tego wszystkiego co się dzieje i co powinny robić, skoro nawet rodzice są jeszcze tak daleko w lesie
nie jest źle
wszystko toczy się po starych koleinach, no może tylko z coraz większą prędkością i w nieznanym kierunku, ale jeszcze nie uświadamiają sobie potrzeby zatrzymania tego biegu i zrozumienia kim są i co czują, jacy są dla siebie na wzajem
mąż zaczął już wyczuwać, że coś jest nie tak, ale raz po raz wpada w pułapkę sądzenia i patrzenia od zewnątrz na żonę
czy dojdą do dobrych zmian? może mąż pierwszy zacznie się zmieniać i zarazi tym żonę? tyle mają zaległości... jak każdy
gdyby obydwoje poszli na spacer, do kina, na pizzę, albo do jednych i do drugich Rodziców, ale razem, jako bliscy sobie ludzie, którzy chcą na nowo siebie wzajemnie odnaleźć, to pomalutku zaczęliby siebie poznawać i stawać się sobie coraz bliżsi
myślę, że mąż może zacząć szukać, czytać, stosować to, co służy budowaniu więzi
może na tej drodze odkryją swój potencjał i obudzą dzieci? bo dzieci na razie znają tylko takie życie, jakie widzą w domu
ciekawe co by napisała tu żona, gdyby poprosić Ją o opisanie życia Jej oczyma...
dobrze, że mąż jeździ autobusem, a żona chodzi do pracy i dobrze, że mieszkają razem
myślę, dobre zmiany w ich małżeństwie że to kwestia czasu, bo obydwoje już zaczęli zmianę
oby kłócenie i sądzenie nie zajęło ich uwagi... tego właśnie powinni unikać jak ognia i posiadania swojej racji
powinni pamiętać kim są, jacy chcą być dla siebie na wzajem i że mogą się mylić i że to nie jest najważniejsze
_________________
Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
wesola41



Dołączył: 10 Lip 2009
Posty: 74

PostWysłany: Wto Lip 14, 2009 9:42    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

kola napisał:
Tylko nie obwiniaj się. To byłoby dla Ciebie najgorsze.

Może zwróć się po pomoc do specjalisty? Terapeuty? Może łatwiej będzie Ci odpowiedzieć na postawione przez Anię pytania?

I jeszcze jedno: rozumiem Twoje wykrzykniki. Sam tak tu zaczynałem. Rozumiem, że to krzyk rozpaczy, a nie wrzask. Dlatego ja nie dziwię Ci się.

Pozdrawiam i powodzenia.


Witaj,
Dziękuję za odpowiedź. Smile
Najpierw chciałabym sprostować jedną rzecz - ja nie jestem jego żoną.
To waż na informacja dla Was, ponieważ zauważyłam ,że wszyscy próbujecie rozgryźć w pierwszym momencie zagadkę "kto to napisał?" .
Nie to jest istotą sprawy.
Jeszce raz proszę Was - potraktujcie mnie jak narratora ,autora tego opowiadania (bo to JEST opowiadanie a nie mój życiorys).
Nie bawcie się w detektywów Smile

Napisałam ten post żeby im pomóc ,żeby stali się pewniejsi siebie i uwierzyli ,że faktycznie jest taka możliwość ,że są ludzie ,którzy chętnie im coś doradzą.... Wystarczy tylko odważyć się i poszukać takiej pomocy.
Zaczęłam od forum .
Chyba okazało się to trafnym wyborem bo on (opisywany tu mąż) w dniu wczorajszym zgodził się zadzwonić do psychologa i opowiedzieć o swoim problemie. SmileSmileSmile (HURRRRRAAAAAA !!!!!!!!)
Very Happy Very Happy Very Happy

To była jego druga rozmowa telefoniczna z psychologiem.
Ja się z tego cieszę ale on.... Sad Niestety czuje niedosyt tej rozmowy Sad
Powiem tak : Typowo książkowa porada .
Nie musiał tam dzwonić bo to samo przeczytał na tym forum Sad
Wychodzi na to ,że mimo tego ,iż nie jesteście (przynajmniej nie wszyscy-jak się domyślam) psychologami to umiecie tak samo ,fachowo doradzać jak psycholog z dyplomem... SmileSmileSmileSmile
Dla niego jest to za mało. On oczekuje porady na zasadzie konkretnej informacji -podania mu na tacy sposobu ,jak powinien zachować się w konkretnych sytuacjach.
Sposób "rozmowa i pytanie "czego oczekujesz ,co zrobić aby to zmienić?" już mają za sobą i nic nowego i lepszego on nie wniósł .
Każde z nich mówi czego oczekuje od partnera,co go boli, co chciałby zmienić ale nie potrafią tego wprowadzić w życie.

Przykład : Ustalili ,że on będzie kładł się spać razem z nią .
On przystał na to i robił tak.
Ona ,widząc ,że posłuchał się i tak robi ,zaczęła codziennie wcześniej o godzinę kłaść się do łóżka .
Uznał to za "przegięcie" i chęć dominacji (na zasadzie dam ci palec to weźmiesz rękę) .Wyszedł do kuchni żeby nie przeszkadzać jej w oglądaniu TV . - Wyżej już opisałam tę sytuację ale przypomnę (złapała tasak do mięsa i chciała rozwalić laptopa).
Zatem ,gdzie jest ten kompromis?
_________________
wesola41
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
mgrabas



Dołączył: 09 Sie 2008
Posty: 1516

PostWysłany: Wto Lip 14, 2009 10:26    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

wesola41 napisał:
(...) Napisałam ten post żeby im pomóc ,żeby stali się pewniejsi siebie i uwierzyli ,że faktycznie jest taka możliwość ,że są ludzie ,którzy chętnie im coś doradzą.... Wystarczy tylko odważyć się i poszukać takiej pomocy.
Zaczęłam od forum .
Chyba okazało się to trafnym wyborem bo on (opisywany tu mąż) w dniu wczorajszym zgodził się zadzwonić do psychologa i opowiedzieć o swoim problemie. SmileSmileSmile (HURRRRRAAAAAA !!!!!!!!)
Very Happy Very Happy Very Happy

To była jego druga rozmowa telefoniczna z psychologiem.
Ja się z tego cieszę ale on.... Sad Niestety czuje niedosyt tej rozmowy Sad
Powiem tak : Typowo książkowa porada .
Nie musiał tam dzwonić bo to samo przeczytał na tym forum Sad
Wychodzi na to ,że mimo tego ,iż nie jesteście (przynajmniej nie wszyscy-jak się domyślam) psychologami to umiecie tak samo ,fachowo doradzać jak psycholog z dyplomem... SmileSmileSmileSmile
Dla niego jest to za mało. On oczekuje porady na zasadzie konkretnej informacji -podania mu na tacy sposobu ,jak powinien zachować się w konkretnych sytuacjach.
Sposób "rozmowa i pytanie "czego oczekujesz ,co zrobić aby to zmienić?" już mają za sobą i nic nowego i lepszego on nie wniósł .
Każde z nich mówi czego oczekuje od partnera,co go boli, co chciałby zmienić ale nie potrafią tego wprowadzić w życie.

Przykład : Ustalili ,że on będzie kładł się spać razem z nią .
On przystał na to i robił tak.
Ona ,widząc ,że posłuchał się i tak robi ,zaczęła codziennie wcześniej o godzinę kłaść się do łóżka .
Uznał to za "przegięcie" i chęć dominacji (na zasadzie dam ci palec to weźmiesz rękę) .Wyszedł do kuchni żeby nie przeszkadzać jej w oglądaniu TV . - Wyżej już opisałam tę sytuację ale przypomnę (złapała tasak do mięsa i chciała rozwalić laptopa).
Zatem ,gdzie jest ten kompromis?

więc to Ty jesteś tą wesołą, to widać Very Happy
czyli mają dobrą wolę i mają też swoje wady
może zaproponuj im trzy książki, na początek:

1. Jak rozumieć, poznawać i kochać żonę?

Gary Smalley - GDYBYŚ TYLKO WIEDZIAŁ...

Spis treści

1. Jak bez żadnego wysiłku odepchnąć od siebie żonę?
2. Gdzie się podziały wszystkie uczucia?
3. Jeśli żona nie jest dla ciebie najważniejsza, ty sam tracisz na tym najwięcej!
4. Żona potrzebuje twojego ramienia, a nie języka.
5. Jak wydostać się z najciemniejszej małżeńskiej otchłani?
6. Wobec czego żadna kobieta nie potrafi się oprzeć?
7. Co kobiety najbardziej podziwiają w mężczyznach?
8. Jeśli żona nie czuje w tobie oparcia, będziesz zaniedbywany.
9. Sprzeczki - jest lepsze wyjście.
10. Szczęśliwe małżeństwo jest łatwiejsze niż sądzisz.
11. A więc chcesz doskonałej żony?
12. Uważaj! Tobie też może się to przytrafić.

ISBN 83-85646-80-9
Wydawnictwo Pojednanie
Lublin 2005

2. Jak zrozumieć i docenić męża?

Gary Smalley - NA DOBRE I NA LEPSZE

Spis treści

Część I - PODSTAWY DO BUDOWANIA LEPSZEGO MAŁŻEŃSTWA

1. Trwałe więzi nie rodzą się z niczego.
2. Osiem sposobów, na jakie mąż rani żonę.
3. Ukryte przyczyny tego, że mężczyźni robią to, co robią.
4. Pomaganie mężowi w stawaniu się bardziej wrażliwym.
5. Motywowanie męża do słuchania.
6. Motywowanie męża do zmiany.

Część II - BUDOWANIE LEPSZEGO MAŁŻEŃSTWA

7. Jak wzmocnić u męża pragnienie spędzania z tobą czasu w wartościowy sposób.
8. Jak pozyskać na trwałe niepodzielną uwagę męża.
9. Jak możesz zwiększyć wrażliwość męża na swoje pragnienia i potrzeby emocjonalne.
10. Jak otrzymywać od męża pocieszenie i zrozumienie zamiast pouczeń i krytycyzmu.
11. Jak motywować męża do przymowania napomnień bez reakcji obronnej.
12. Jak otrzymać od męża uznanie i pochwałę.
13. Jak pomagać mężowi dzielić obowiązki troszczenia się o dzieci i potrzeby domu.
14. Jak zachęcić męża, by zaspokajał twoje potrzeby materialne.
15. Jak wzmocnić i pogłębić przywiązanie męża.
16. Jak stać się najlepszym przyjacielem męża.
Proszę, nie zapomnij!

ISBN 83-85646-79-5
Wydawnictwo Pojednanie
Lublin 2005

3. Jak poznać i mądrze kochać dzieci?

Gary Smalley - KLUCZ DO SERCA TWOJEGO DZIECKA

Spis treści

1. Jak pokonać głównego niszczyciela rodziny?
2. Wychowanie dające dobre rezultaty.
3. Okazywanie miłości i wsparcia - najważniejszy aspekt wychowania dzieci.
4. Równoważenie miłości zawieraniem umów.
5. Dawanie sobie prawa do błędu.
6. Trzy potężne sposoby motywowania dzieci.
7. Dziewiętnaście sposobów motywowania dzieci.
8. Tajemnica bliskości w rodzinie.

ISBN 83-60258-05-8
Wydawnictwo Pojednanie
Lublin 2006
_________________
Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
wesola41



Dołączył: 10 Lip 2009
Posty: 74

PostWysłany: Wto Lip 14, 2009 10:40    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

maras napisał:
Witaj Wesoła


Piszesz że mąż nie chce udać się na konsultację do psychologa/terapeuty i niech tak póki co zostanie. Warto zaznaczyć że zmusić nie możesz a nawet jeśli to skutek może być odwrotny do tego co przewidujesz .

Pomoc dla Siebie dokładnie z naciskiem na JA
Masz możliwość przemyślenia nad skorzystaniem z takiej formy wsparcia i poradnictwa.
Na początek pomóc Sobie co może mieć pozytywny wpływ na Wasz związek.
Małymi krokami nie wszystko odrazu, zauważ ile czasu trwa taka opisywana przez Ciebie sytuacja.

Ponadto jak coś jestem dostępny dla Was obojga na pw tego forum o każdej porze dnia i nocy.

pozdrawiam
Tomasz


Witaj maras,

Dziękuję za odpowiedź Smile
Malutkie sprostowanie : to nie on nie chce iść do psychologa tylko ona.
On już był i to u psychiatry . Dostał tabletki "na wyciszenie" i na nerwy.
Czy uważasz to za dobre wyjście?
On bierze tabletkę a wtedy ona .... hulaj dusza ,piekła nie ma....
Dopiero wtedy zaczyna swoje rozkazy ,zakazy i nakazy.
On siedzi grzecznie i przytakuje ,spełnia jej "życzenia" ,których końca nie widać (sprząta ,zmywa ,wychodzi na spacer z młodszym synem itd...) aż po prostu "padnie" ze zmęczenia .
Baaaa..... żeby chociaż wtedy była zadowolona i pochwaliła go za to wszystko.... Nie!!!! Nie ma takiej opcji !!!! (te wykrzykniki muszą być bo mają zaakcentować powagę sytuacji i mocno podkreślić jej a nie moje "nie". Tak mnie uczono w szkole i tak piszę.Nie wyobrażam sobie książki napisanej bez wykrzykników albo pytania bez znaku zapytania bo wtedy wszystko brzmi "beznamiętnie" i "mdło" )- może ,jak dłużej popiszę na forach to nauczę się stosować "internetową modę" . Smile Teraz zajmijmy się ich problemem a nie uczeniem i "wychowywaniem" mnie ,nie rozpraszajmy się moim stylem pisania ,bardzo o to proszę. ) Smile

W ich sytuacji da się zauważyć taką rzecz - czym ona ma lepszy humor to zaczyna wymyślać mu więcej zajęć i bardziej rządzić ,więcej rzeczy negować i "ustawiać" ich. Wymyśla wtedy furę zajęć.
Wspólne spacery? Hmmm.... A jak to zrobić?
To dopiero jest wyzwanie! Smile
Ona tylko wydaje polecenie : "wyjdź z A. (jestem upoważniona do napisania tego postu i rozmów z Wami ale nie do podawania ich imion) na rower ,na strzelnicę itp... " . Na propozycję wspólnego wyjścia odpowiada "ja nie pójdę bo jestem zmęczona ,muszę zrobić pranie " itd...
Ha ! Powiem tak : W ciągu ostatnich 4 lat wszyscy razem byli tylko u jego rodziców na święta i na 2 Sylwestrach (tego to nawet nie można brać pod uwagę ale chwała i za to -trzeba to docenić w ICH przypadku), 2 razy u lekarza i 1 raz na strzelnicy i na pizzy (na strzelnicy spotkali się tylko żeby iść na pizze).
Natomiast ona sama z dziećmi była 1 raz na imprezie nadmorskiej z młodszym synem (drugi raz już nie chciał na nią iść) ,która trwała kilka godzin, 3 razy a w tym roku będzie 4-ty jej wyjazd z dziećmi na dwutygodniowe wakacje do jej rodziców (on w sezonie nie może mieć urlopu więc razem nie mogą wyjechać ale wcześniej zawsze urlopowali się razem) ,2 razy na strzelnicy,2 razy na spacerze ,1 raz na pizzy i 4 razy ,może 5 w sklepie -na 15 minutowych zakupach i 2 razy w kinie.
Jak na to patrzeć? Co o tym myśleć?

Ona nie lubi wychodzić z domu. Nigdy nie ma na to czasu. Czasu nie ma bo musi ugotować obiad i oglądać TV ,nie wspomnę o spaniu -tak wygląda jej każdy dzień. Żadna siła nie zmusi jej do wspólnego wyjścia.
Po awanturze dopiero ruszy się na jakiś spacerek ale czy wtedy jest jakaś przyjemność z tych chwil spędzonych niby razem a osobno?
Dodam jeszcze ,że na spacerze też musi być tak jak ona powie i trzeba iść tam ,gdzie ona chce.
Brrrrr......! Mam gęsią skórkę.... Sad
_________________
wesola41
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
kulerzynka
Wolontariusz NL
Wolontariusz NL


Dołączył: 21 Lip 2008
Posty: 1553
Skąd: Kraków

PostWysłany: Wto Lip 14, 2009 10:45    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

o nie kochana Smile
tak to nie jest że się przychodzi do psychologa a psycholog czy terapeuta mówi co i jak się ma zachować
chodzi o pewną dojrzałość w pojmowaniu tego co się wokół dzieje
jeśli się ma świadomość swoich uczuć- to wtedy się ma odpowiedź na swoje właśnie zachowanie w danych sytuacjach
psycholog nie uczy jak się zachować , tylko pomaga zobaczyć pewne rzeczy, które w nas są, a potrafią zmienić diametralnie spojrzenie na całą sytuację, nawet na siebie

nigdy nie ma gotowca
chodzi o znalezienie swojej własnej drogi, a nie podanie na tacy Smile

pozdrawiam serdecznie Smile
ania
_________________
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3 ... 11, 12, 13  Następny
Strona 1 z 13

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group