 |
Forum na temat przemocy w rodzinie Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP www.niebieskalinia.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Alicja
Dołączył: 04 Lis 2006 Posty: 24
|
Wysłany: Czw Lis 16, 2006 12:00 Temat postu: Wyuczona bezradność |
|
|
Chciałabym poruszyć temat wyuczonej bezradności ponieważ wydaje mi się, że podobnie jak u mnie, jest to klucz do zrozumienie większości zachowań osób doznających przemocy w rodzinie.
Myślę, że część z was nawet nie jest świadoma, że to ma syndrom wyuczonej bezradności. Ja dowiedziałam się o tym dopiero dzisiaj. Do tej pory nie mogłam zrozumieć dlaczego, jak były mąż mnie pobił, to nie zgłosiłam tego nawt na policję. Cały czas obwiniam się za to i za wiele innych rzeczy. Teraz wiem, że potrzebuję pomocy specjalisty, sama sobie z tym nie poradzę.
Pozwoliłam sobie przytoczyć urywki artykułów dotyczace syndromu wyuczonej bezradności
"Definicja wyuczonej bezradności
Wyuczona bezradność jest ogólnym terminem wprowadzonym przez M. Seligmana. "Bezradność jest stanem wyuczonym, wytworzonym przez narażenie na szkodliwe, nieprzyjemne sytuacje, w których nie ma możliwości ucieczki lub których nie da się uniknąć. W demonstracjach eksperymentalnych, które ujawniają analogiczne skutki u ludzi jak i u zwierząt, powtarzające się, niemożliwe do uniknięcia emitowanie wstrząsów względem psa wytwarza u niego pewien rodzaj patologicznej bezradności do tak skrajnego stopnia, że nawet kiedy zwierzę ma możliwość ucieczki, to z możliwości, o której mowa, nie skorzysta" (A.S. Reber, 1985, s. 319)."
"Wyuczona bezradność oznacza niejako "programowe" zatrzymywanie przez jednostkę swoich działań na skutek pojawienia się nawet banalnych problemów. Człowiek przygląda się im i... czeka aż przybędzie ktoś, kto wybawi go z kłopotu. Jest to sytuacja małego dziecka, które spodziewa się pojawienia matki i ta zmieni mokrą pieluchę. Określając rzecz bardziej naukowo: wyuczona bezradność oznacza stan unikania podejmowania decyzji oraz stan unikania aktywności z powodu nie stwierdzania związków między własnymi decyzjami i własną aktywnością a zachodzącymi zmianami w otaczającej rzeczywistości.
Wyuczona bezradność stała się tak powszechnym zjawiskiem, że aż nie zdajemy sobie z tego sprawy. Oczywiście, że ponosimy z tego powodu przeogromne straty. Wcale nie mam na myśli strat w sferze ekonomicznej, z winy ludzi odpowiedzialnych za gospodarkę, nie potrafiących podjąć żadnej decyzji. Straty powstają w twojej rodzinie, w rodzinach was wszystkich. "
"Syndrom wyuczonej bezradności
Wyuczona bezradność jest poddaniem się, zaprzestaniem działania, które wynika z przekonania, że cokolwiek się zrobi, nie będzie miało żadnego znaczenia.
Leonora Walker, badając przez wiele lat zachowanie kobiet - ofiar przemocy w rodzinie, wykazała, że nie zawsze godziły się na złe traktowanie ze strony partnera. Na początku, gdy pojawiły się akty przemocy, podejmowały różne działania mające wpłynąć na zmianę sytuacji ("od prośby do groźby"). Dopiero gdy nabierały przekonania o nieskuteczności swoich zabiegów, rodziło się w nich poczucie bezradności. Ofiara uczy się bezradności, gdy spostrzega, że nie ma związku między jej zachowaniem a atakami agresji ze strony partnera. Cokolwiek by zrobiła, nie da jej to gwarancji bezpieczeństwa, nigdy nie wiadomo, co może się wydarzyć. Ofiary często mówią: nic nie było w stanie go zadowolić, zawsze znalazł się dowód na moją nieporadność, czy głupotę. Uczą się, że wszystkie podejmowane przez nie działania są nieefektywne, nie mają żadnego sensu.
Wyuczona bezradność to jeden z podstawowych objawów występujących u osób doznających przemocy"
Zainteresowanych odsyłam do bardzo ciekawego artykułu w piśmie
Niebieska Linia, nr 5 / 1999
"Aby chciało się chcieć"
na stronie http://www.pismo.niebieskalinia.pl/index.php?id=123
Pozdrawiam[/url] _________________ Alicja |
|
Powrót do góry |
|
 |
Mitsubishi6
Dołączył: 16 Kwi 2007 Posty: 9 Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany: Sob Sie 25, 2007 8:38 Temat postu: |
|
|
Wszystko to bardzo ładnie się czyta, ale pytanie: skąd człowiek uczy się tej bezradności? Znam wielu ludzi i powiem szczerze, nie obrażając nikogo, ale Ci których życie nie oszczędza nie pozwala sobie na to, aby dochodziło do takich sytuacji jak np. bycie bitym(ą). Osoby "chowane pod kloszem" nie potrafią sobie poradzić w samodzielnym życiu. Do pewnego momentu decyzje podejmowali za nich rodzice, aż tu nagle zmiana i trzeba nauczyć się je podejmować samemu. Nie każdy to potrafi i często jest tak, że spada to na osobę z którą jesteśmy związani. A ta, o ile sprytna potrafi to wykorzystać. _________________ GG 5115100 |
|
Powrót do góry |
|
 |
Trissi
Dołączył: 29 Sty 2007 Posty: 474 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob Sie 25, 2007 15:09 Temat postu: |
|
|
Cykl przemocy i wyuczonej bezradnośi nie bierze się z nikąd. Można nie dostrzegać działań rodziców, rodzeństwa lub pierwszych młodzieńczych i pierwszych związków, które mają ogormny wpływ na to czego będziemy szukać nieświadomie. Dlatego uważam za bardzo ważną psychoterapię oraz czytanie jak największej ilości literatury, która może pomóc uzyskać świadomośc i kontrolę nad własnym życiem.
Nikt nie ma prawa do wykorzystywania słabości, jeśli to robi nie jest wart uwagi. Nazwałabym to nie sprytem, a podłością. Normalny, wartościowy człowiek, który widzi, że coś jest nie tak z drugą osobą, ma problemy z podejmowaniem decyzji lub unika podejmowania działań będzie próbował rozmawiać i dojść do problemu, spróbuje pomóc, a nie wykorzystać. Tak przynajmniej wg. mnie powinno być z bliskimi osobami, czyli takimi, z którymi chcemy, by uczesniczyły w naszym życiu. _________________ I am not your senorita I don't aim so high In my heart I did no crime. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Alicja
Dołączył: 04 Lis 2006 Posty: 24
|
Wysłany: Pon Paź 08, 2007 17:59 Temat postu: |
|
|
"„Znam wielu ludzi i powiem szczerze, nie obrażając nikogo, ale Ci których życie nie oszczędza nie pozwala sobie na to, aby dochodziło do takich sytuacji jak np. bycie bitym(ą). Osoby "chowane pod kloszem" nie potrafią sobie poradzić w samodzielnym życiu. "
Może masz rację, ale ja nie jestem osobą chowaną pod kloszem. W innych dziedzinach życia (poza rodzinnym) radzę sobie bardzo dobrze. Myślę, że "wyuczona bezradność" pojawiła się u mnie z czasem. Na początku walczyłam, wzywałam policję, chodziłam do różnych ośrodków pomocy - jednak nie spotkałam się tam z takim wsparciem jakiego oczekiwała lub potrzebowałam. Po tych wizytach czułam się coraz gorzej ponieważ konkluzja była taka, że sama muszę podjąć właściwe kroki i poradzić sobie ze swoim problemem. A ja nie potrafiłam!! Jak miałam podjąć samotną walkę z nieobliczalnym łobuzem, który za nic ma prawo. On czuł się coraz bardziej bezkarnie z powodu opieszałości instytucji sądowych – nawet podjął leczenie psychiatryczne, żeby mu nic nie zrobili a ja była coraz bardziej zastraszona. Żeby podjąć właściwe kroki musiałabym uciec z domu zabierając ze sobą dwunastoletniego syna i prawdopodobnie zmienić pracę. To wszystko mnie przerasatało.
Czułam się coraz bardziej osamotniona, coraz mniej wierzyłam, że uda mi się wyrwać z tego impasu aż w końcu poddałam się. _________________ Alicja |
|
Powrót do góry |
|
 |
Wild
Dołączył: 01 Lip 2007 Posty: 307
|
Wysłany: Wto Paź 09, 2007 0:32 Temat postu: |
|
|
Mitsubishi6 napisał: | Wszystko to bardzo ładnie się czyta, ale pytanie: skąd człowiek uczy się tej bezradności? Znam wielu ludzi i powiem szczerze, nie obrażając nikogo, ale Ci których życie nie oszczędza nie pozwala sobie na to, aby dochodziło do takich sytuacji jak np. bycie bitym(ą). |
Mitsubishi, obraziłeś mnie!
Ja byłam całe lata ofiarą jako dziecko, walczyłam... i omal nie zginęłam, aż w końcu wygrałam... po latach walki, piekła o którym ty nie masz zielonego pojęcia. Jeśli myślisz, że TY jesteś BEZPIECZNY bo jesteś lepszy i TY nie pozwolisz się bić, to jesteś albo głupcem, albo psychopatą.
Dla mnie ofiary nawet całkowicie uległe i bezbronne są dziesięć tysięcy razy bardziej godne szacunku, niż ludzie którzy obrażają kogoś, za to że jest słaby. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Maga
Dołączył: 18 Maj 2007 Posty: 781
|
Wysłany: Wto Paź 09, 2007 7:27 Temat postu: |
|
|
Mnie powoli też ogarnia zniechęcenie i opuszcza wola walki.. po jutrze zostałam wezwana do prokuratora w związku z moją skargą na męża. Idę bo muszę ale zupełnie bez wiary w sprawiedliwość, idę z poczuciem że prokurator w końcu chce to umorzyć i mieć z głowy... |
|
Powrót do góry |
|
 |
Agata24
Dołączył: 27 Wrz 2006 Posty: 147
|
Wysłany: Sro Paź 10, 2007 17:26 Temat postu: |
|
|
Ja też. Nie mam już siły, totalny marazm. Kolejna sprawa w sądzie okontakty z dzieckiem - wg niego 2-3 razy w tyg. to za rzadko, żąda miesiąca wakacji itd. Ponadto - zero szans na odzyskanie pieniędzy, negocjuje ze mną jakieś ochłapy, czyli parę rzeczy, które ewentualnie może mi oddać .. nie mam ochoty na takie życie. Nic nie mogę i nieprawdą jest, że mamy wpływ na siebie. Nie mamy, skoro cały czas, bez chwili wytchnienia jesteśmy poddawane bodźcom z zewnatrz- od niego - jak spadający kapeć z ksiązki "kochać za mocno" ... Nie ma szans na zbudowanie siebie, gdy się lata od sądu do sądu, Dziewczyny, pozdrawiam Was. te, które jeszcze nie odeszły, niech wiedzą, że to, co najgorsze, zaczyna się potem. _________________ Agata |
|
Powrót do góry |
|
 |
Maga
Dołączył: 18 Maj 2007 Posty: 781
|
Wysłany: Czw Paź 11, 2007 9:28 Temat postu: |
|
|
Mnie to już tylko chce sie płakać.
Wczoraj w skrzynce miałam awizo na dwa polecone z sądu albo prokuratury, jeszcze nie odebrałam bo sie boję... |
|
Powrót do góry |
|
 |
Anett
Dołączył: 24 Cze 2007 Posty: 6
|
Wysłany: Nie Lis 04, 2007 22:25 Temat postu: |
|
|
a mnie dopadło to wszystko.
- nadgorliwi rodzice
- toksyczna szkoła w której uczniowie i nauczyciele byli przeciwko mnie, wychowawczyni nazywała zerem i mówila ze nawet do zawodówki sie nie nadaje.
i bycie prawie 10 lat z chlopakiem który nie chciał ale przejął cechy ojca który bił krzyczał i biegał za nim i jego rodzeństwem z nożem.
ale nie poddałam sie, przez te wszystkie lata uczyłam sie byc optymistka i wiecie co? moznaby powiedziec ze wygralam zycie bo mam dzis wykształcenie mgr oraz chlopaka do tańca i różańca.
ale jednak coś mi zostalo z tamtych lat.
niska samoocena zmiany stanu zaufania i pewnosci czy napewno mnie nie skrzywdzi np kłamiac etc. czasem dopada mnie płacz zniechecenie do życia i potrzeba porządku przeszłości. od lat chciałam wybrac sie do psychoterapeuty ale nie wiem gdzie. czy ktoś ma jakies namiary.?
moja bezradnosc uwidoczniła sie mimo wszystko nawet teraz w obecnym życiu. to jest moja praca w banku gdzie doświadczam prawie mobingu. zreszta nie tylko ja.
czy tak juz bedzie zawsze, ze jak jedno sie skonczy zacznie sie cos innego? |
|
Powrót do góry |
|
 |
dynamika Wolontariusz NL

Dołączył: 16 Lip 2006 Posty: 741
|
Wysłany: Pon Lis 05, 2007 4:12 Temat postu: |
|
|
Anett napisał: |
czy tak juz bedzie zawsze, ze jak jedno sie skonczy zacznie sie cos innego? |
Niekoniecznie.
Jest takie powiedzenie, ze trenujemy innych w tym jak maja z nami postepowac. W przypadku mobinngu, tak jak w przypadku inncyh relacji z przemoca, najlepszym lekarstwem jest inna alternatywa.
Jezeli w pracy twoj mobbing laczy sie z wulgarnymi slowani i krzykiem, to polecam wzorem ministra Ziobry nagrac na dyktafon kilka scen i pojsc do sadu, albo miec tasmy w rezerwie, poinformowac osobe nagrana, ze mamy na nia tasmy i nie zyczymy sobie wiecej takich scen. Bardziej subtelnie to jak zbiera sie na scene albo w jej trakcie mozna po prostu wyciagnac z kieszeni wlaczony dyktafon i polozyc go na stole i tyle - gwarantuje, ze to zamknie usta najwiekszemu krzykaczowi.
Jedyna rzecza nad ktora naprawde masz kontrole to twoja reakcja - nie mozesz drugiej osoby zmusic do tego, by Cie nie atakowala, jezeli ona sie na to uprze, ale mozesz nie dawac jej satysfakcji z ataku - zadnej reakcji. To bardzo wazne, sprobuj kiedys. Wszelkiej masci agrsorzy najbardziej boja sie obojetnosci i ignorowania ich osoby - wyprobuj to.
pozdrawiam,
P. _________________ "Sukces mierzy sie tym jak wysoko dolecisz kiedy odbijesz sie od dna" General George Patton Jr. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Echnaton Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 15 Lis 2006 Posty: 6110 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Czw Gru 27, 2007 14:05 Temat postu: |
|
|
jeśli ktoś chce zostać mistrzem świata musi dużo trenować! Podobnie z wyuczona bezradnością, jeśli sie uczymy z nią postępować, radzić, walczyć to...pewnego dnia przemienia sie w nabyta pewność. czego wszystkim życzę! _________________ „lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność” |
|
Powrót do góry |
|
 |
Trissi
Dołączył: 29 Sty 2007 Posty: 474 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob Maj 10, 2008 0:48 Temat postu: |
|
|
Bezradność wcale nie się tak łatwo pozbyć. Często do mnie wraca, już ją rozpoznaję, więc i wygrywam. Mam wrażenie, że trzeba cały czas mieć siebie na baczności, by nie popadać w nią ponownie. Panuję nad nią, ale wraca, to dość wkurzające. _________________ I am not your senorita I don't aim so high In my heart I did no crime. |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|