Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna Forum na temat przemocy w rodzinie
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP
www.niebieskalinia.pl 
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Totalnie zrezygnowana bez chęci do życia
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
 
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
heka



Dołączył: 17 Lis 2009
Posty: 465

PostWysłany: Sro Lut 24, 2010 18:29    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Asik35 napisał:

Zreszta i tak nie mam wyjścia....bo gdzie pójdę?

Nawet tak nie myśl!!! Wyjście jest zawsze,tylko teraz go nie widzisz.
Szczerze mówiąc sama tak myślałam i dlatego tkwiłam w chorym małżeństwie prawie 30 lat.Wylazłam z tego i radze sobie wcale nieźle ,choć łatwo nie jest.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Asik35



Dołączył: 29 Wrz 2009
Posty: 110

PostWysłany: Wto Kwi 20, 2010 10:32    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

i znowu jestem bez sił ,to poniżanie codzienne,poniewieranie,nie mam sił ,chcę odejśc ale jak to zrobić kiedy nie mam gdzie,kiedy nie stac cie na wynajęcie.......wczoraj usłyszałam słowa które będe pamiętać do końca życia ,że :najgorsze co go spotkało to ja..
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Echnaton
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 6110
Skąd: Suwałki

PostWysłany: Wto Kwi 20, 2010 22:59    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Pisałem w którymś z wątków o planie, przygotowaniach i wielkiej determinacji aby wszystko zaplanować, przygotować, przejść i być niezależnym człowiekiem. Każdy z nas ma prawo do wolności, jeśli ktokolwiek próbuje podporządkować nasze życie to....nie jest naszym przyjacielem. O wrogów nie dbajmy, sami nas znajdą, ale chrońmy przyjaciół, czyli nie tych, którzy mówią i wmawiają nam, że są naszymi przyjaciółmi ale takich, którzy bez względu na top jacy jesteśmy i co robimy i jak wyglądamy głośno i wyraźnie staja po naszej stronie....
_________________
„lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność”
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
gigi31



Dołączył: 18 Kwi 2008
Posty: 893

PostWysłany: Sro Kwi 21, 2010 10:05    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Asik35 nie poddawaj się.....jesli masz mozliwość idz do poradni, jeśli nie to idz porozmawiać z dzielnicowym i zostań tutaj , pisz tutaj przy kazdej okazji coś w stylu pamietnika .....wiesz, że masz prawo i wręcz obowiązek walczyć o siebie i córke- o wasze godne, spokojne życie ... Asik te zapisy tutaj pozwolą ci za jakiś czas przypomniec sobie daty, kto widział i co sie wydarzyło u ciebie w domu....
Jesli masz opory to spróbuj nagrac to co sie dzieje w domu i daj odsłuchac komuś... Ja jestem w trakcie sprawy i naprawde gdy mi to radził Pan Dzilenicowy niedowierzałam teraz Asik wiem, że to pomaga .....Prosze Bardzo prosze WALCZ choćby małymi kroczkami bo warto żyć...pisz każdego dnia kiedy możesz co się dzieje...Ja jestem z tobą i uwierz w siebie jestes wspaniałą kobietą Smile
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Asik35



Dołączył: 29 Wrz 2009
Posty: 110

PostWysłany: Sro Kwi 21, 2010 11:42    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jak mam walczyć kiedy jak coś zrobię nie tak ,lub nie po jego myśli jestem karana,i moja córka także,jestem obwiniana za to ,że np.się nie uczy(choć nie ma żadnych problemów nie jest czempionem ,ale radzi sobie)...
Nawet obwinia mnie o to że ma problemy z nadwagą ,że nie zwróciła mu uwagi wcześniej dlatego teraz ma problemy,a i jeszcze czekam na jego śmierć...czekam kiedy umrze...
I jeszcze doszedł etap zdrady ,zdradziłam go podobno a dowodem jest wyjęty 2 lata temu z kontekstu e-semes od wspólnego naszego znajomego..
Wiem ,że po częsci to moja wina,gdyż wydały się moje kłamstwa ,a on człowiek honorowy....wpędziłam nas w kłopoty finansowe..i to bardzo ,ale to dlatego by mieć spokój,i zapewnić komfort życia mężowi..nie ważnie nie powinnam się tłumaczyć bo zrobiłam źle....
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
pacmanka
Wolontariusz NL
Wolontariusz NL


Dołączył: 17 Mar 2010
Posty: 56

PostWysłany: Sro Kwi 21, 2010 12:34    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Asik czy chcesz siebie w ten sposób ukarać, pozwalając mężowi na takie traktowanie? Ile jeszcze wytrzymasz? Nawet jeśli zrobiłaś coś czego nie powinnaś, nie przyjmuj na siebie z tego powodu wszystkich win jakie Ci przypisuje. Nie ma ludzi idealnych, czy on nie popełnia błędów? Poza tym nawet jeśli decydujesz się na wieczne poczucie winy i godzisz na kary to powiedz za co jest karane Twoje dziecko, też ma cierpieć i brać na siebie wszystkie winy...
Nic się nie zmieni a wręcz przeciwnie będziesz prawdopodobnie czuła się jeszcze gorzej (Twoja córka też) jeśli nie podejmiesz żadnych decycji i nie będziesz w nich konsekwentna... Tylko Ty możesz zmienić tą sytuację! nikt inny... Nie zmieniając nic wybierasz to co masz. Pamiętaj, że wybierasz nie tylko za siebie...

Pozdrawiam ciepło!
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
gigi31



Dołączył: 18 Kwi 2008
Posty: 893

PostWysłany: Sro Kwi 21, 2010 14:10    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Asik wiem, że wyda ci się to niemozliwe ale wiem, że takie oskarżenia sprawiają hmmm wywołują poczucie winy NIESTETY NIC NIE MOGŁAS ZROBIC ANI Z JEGO NADWAGĄ ANI Z INNYMI JEGO ZARZUTAMI ( tak w nawiasie ja sypiam na lewo i prawo z kim popadnie Smile)...To jego pretensje bez uzasadnienia to jego sposoby na wywoływanie u ciebie poczucia winy .....Asik kazdy popełnia błędy także i my mamy do tego prawo ...Ty starałas sie o niego ,dbałas, wykonywałas polecenia z myslą, że wreszcie bedzie zadowolony i może ciebie pokocha bardziej ...Ale sama widzisz tak nie jest ....Oni nigdy nie są zadowoleni z naszych działań ,z naszych słow, z naszych cial .....Oni zawsze są na NIE...Oni zawsze mają prawo mają chęć , mają żądania TY masz wykonywac, być posłuszna, byc na kazde zawołanie ....Ale tak nie musi być ...Asik jestes kobietą jestes zoną, kucharką ,praczka ,itp.Ale to bylo dla niego wszystko....... teraz bądz SOBĄ.... żyj dla siebie i córki ....
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Asik35



Dołączył: 29 Wrz 2009
Posty: 110

PostWysłany: Sro Kwi 21, 2010 14:43    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Czuje się taka bezsilna,bezradna,słaba...
Wiem ,że tak nie musi być i chce to zmienić tylko jak?
Kiedy kat za plecami....
Jedyne co wiem to to ,że chce coś zmienić tylko jak/,co?
Jedyne rozwiązanie to wyprowadzić sie i tak bym zrobiła ...ale niestety realia sa inne nie zarabiam tyle aby było mnie stać na pokoj,wiec tkwie z nadzieją ,że coś sie zmieni...kolejne e-semesy odbieram z wyzwiskami,jak to mu spieprzyłam życie co mógł miec ,a czego nie ma..
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
gigi31



Dołączył: 18 Kwi 2008
Posty: 893

PostWysłany: Czw Kwi 22, 2010 9:52    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Asik ty tez mogłas miec duzo więcej bez niego ....Te smsy do niczego nie prowadza ale pokaz je komus przepisz ich treść na kartce lub tutaj ....Prosze zacznij przyglądac sie sytuacji twojej z boku ...pisz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Asik35



Dołączył: 29 Wrz 2009
Posty: 110

PostWysłany: Czw Kwi 22, 2010 12:57    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dziekuję wam ,że jesteście,że odzywacie sie ,że rozumiecie ,nie krytykujecie..gigi przygladam się z boku i wiem ,że musze odejsc.. ....mowi ,że jestem chora psychicznie i musze się leczyć ,że jestem nie kobietą i co sobą reprezentuje,po co wogle jeszcze z nim mieszkam......płakać mi sie chcę od tych wszystkich słów do tego jeszcze wypominania...nie mogę cofnąć czasu poprostu nie mogę....nie chciałam wpędzić nas w to wszystko ,nigdy sie nie skarżyłam bo wiedziałam że ja jestem częsciowo odpowiedzialan za to ,że jest tak źle.Teraz jestem kłamcą oszustka i złodziejem...a ja poprostu nie chciałam by wrzeszczał,karała mnie..
Opowiem może po krótce moją historie chyba jestem już gotowa,nabrałam zaufania do was wiem,że tu dostane pomoc i wsparcie..
Nie wiem tak naprade od czego zacząć bo jak zaczne od początku to nie skończe.Od kiedy weszliśmy w dorosłe życie mąż nie mógł rozdzielić,życia rodzinnego od kolegów i wszystkiego co z tym związane.....
NIe wazne ,imprezy ,narkotyki ,alkochol były na pierwszym miejscu...najgorsze były momenty kiedy był na tzw..głodzie masakra nie jeden i nie dwa musiałam uciekać z mały dzieckiem,albo w oknie wyczekiwać czy wróci,i w jakim stanie ,czy beda leciały szyby ,szklanki,wstydziłam sie chodzic z nim gdzie ktolwiek poniewaz jak przekroczył w trakcie picia swoj etap rozsadku zaczynał sie ,etap,awantur ,rozrob....zaczął miec coraz wiekszy problem ze sobą nie wazne skróce,nie mowie to dlatego ,żeby go pogrążyć ,ale zebyście zrozumiały i poznały mnie...
Nie wdająć sie w szczegóły kochająć go bardzo ,zawsze byłam jednak przy nim,zawsze wracałam ,chciałam mu pomóć,zawsze mimo wszystko dbał o rodzine w sensie materialnym poniewaz w tym wszystkim jednak oddawał mi pieniążki ,nie przechlewał i nie cpał za nasze,jednak nigdy nie potrafił dźwigać problemów życiowych,zawsze to był kolejny pretekst do wyjścia ucieczki,a ja?...kolejne wypatrywanie,kolejny stres nie wiadoma?...(do tych spraw jeszcze dokładała sie jego mama od której nigdy nie odciął pępowiny,ale zostawmy ten temat bo za chwile napiszę powieść w kilku tomach)
nigdy nie wiedziała,ale zawsze byłam gotowa do ucieczki...bo potrafił być agresywny choć nigdy mnie nie uderzył ,ale wtedy nie pracowałam (tzn też tak bym tego nie nazwała ,ponieważ dorabiała na targach wtedy wystarczyły dwa wypady w miesiącu i były jakies pieniążki..no ,ale nie na stałe ),codziennie kiedy wychodził do pracy nie mogł znieść tego ,że spie z corka a on musi wczesnie wstac i budził nas robiąc awantury ,że mam sie wziasc do pracy bo nie bedzie mnie utrzymywał...,a moja corcia tedy chorowała na astme oskrzelowa kto miała z tym doczynienia to wie jak to wygląda....dziecko zaczyna chorowac od wrzesnia a konczy czasami w kwietniu ,czasami w maju,w tym 2 razy interwencja szpitala z pobytem 2 tygodniowym....
Ponieważ potrafił być czuły ,potrafił być ojcem rzadko ,ale potrafił..to zawsze te momenty przytłaczały te gorsze chwile,nadal wiedziała m,ze jest chory i musze mu pomóc ,wiedziałam też ,że mnie kocha....
Jak już wspomniałam nie potrafił dźwigać problemow,trudności życia ,wieć zaczełam chronić go przed tym ,radząć sobie sama ,zaczeło sie od nieregularnych wpłat.......potem była chwila jego tzw....spadniecia w dół..potrzebował pomocy...był na detoksie,byłam przy nim,chodziła z nim do psychiatry ,ale wiedziałam ,żę chce ,zreszta prosił ,czułam ze musze być przy nim pomoc,że bedzie lepiej..przepraszam za chaotyczne wypowiedzi ale wszystko mi sie przypomina i cofam sie by jeszcz cos dopowiedziec....
MIeszkaliśmy w ciezkich warunkach choc obok byli moi tesciowe w wieli domu w 3 a my w lepiance ,ale nie wazne tesciowie dali nam osobny dach,i za to byłam im wdzięczna....
Przyszedł czas kiedy zachorowała mojego męza babcia,i wnuczka która tam mieszkała nie dźwigała opieki,wyprowadziła sie...zaproponowano nam mieszkanie z babcia w zamian za mieszkanie...zgodziliśmy bez wahania,lubiłam sie opiekowac i jeszcze ciepluśie pokoje ..
Wszystko zaczeło sie układac,moj mąż ciepły,kochający czułam sie przy nim bezpiecznie(i chyba to mnie najbardziej dobija ,że wszystko spierd...)
Zaczeliśmy mieć znajomych,imprezy ,o dziwo nie kończące sie gnojem ,a wspaniała zabawa,choc mielismy inny rodzaj problemów co nazywała sie miażdzyca bacbi jej fanaberiami ,rodzina i naszym brakiem prywtnosci ,mieszkaniem na jednym pokoju(bo bacia żyła w drugim)..wszystko to było nic o zawsze bylismy razem jednak pojawiały sie sytuacje typu,że np.powiedziałam ,że nie ma pieniędzy bo chciał sobie cos tam kupic,wiec zaczeła sie awantura ,a ja bałam się ze wyjdzie ze znowu bede czekac..wiec zaczełam omijac prawde i organizowac tak by na nic nie zbrakł,zaczeło sie od nie płacenia za czynsz przez jakiś czas udawało mi sie wszystko ogarniać,zwłaszcza że wtedy zaczełam pracować było mi łatwiej ogarniac ,tylko ,że tego było coraz więcej,potem zaczął sie jeden kredyt...wziety wtedy jeszcze z wiedza męza ,jednak nie spłacałam go regularnie ..wolałam nie zpłacić czegoś ale ,żęby na wszystko miał,wciąż słyszałam ,żę tyra jak wół i nic z tego nie ma ,żę wszyscy do czegoś dochodza a on jak szmaciarz -czułam sie winna....
Robiłam wszystko by tak nie myślała by miaął ,oczywiście ja tez na tym korzystałam bo był zadowolony jak mogłam sobie cos kupić..
Potem był nastepny kredyyt tym razem na męża (również z jego wiedzą)...ten sppłacałam przez jakiś czas i w nagrodę za regularne wpłaty przysłali nam karte krdytowa.....tym razem juz ja ja przejełam i zaczeło sie...najpierw mysle sobie to będzie tylko na tzw.czarną godz...ale tych czarnych godzin było coraz więcej,i coraz bardziej wymagający mąż ,a ja za wszelka cene chciałam by wszystko było dobrze..zabrnełam głeboko juz wiedziała ,ze jest coraz trudniej ,że juznie daje rady,że jestem w potrzasku wiec znowu wziełam kredyt z postanowiem spłaty tamtych ...tak też było lecz krąg sie rozszerzał a nie starczyło na spłate wszystkiego i zaległych rachunków...najgorzej było jak przez rok nie pracowałam......mnie j pieniążków a płacić trzeba było...wiedziałam ,że nie ma obcji zeby mu pwoiedzieć ,zaczełam kręcić k,kłamać ,nawet już jak chciał potwierdzenia wpłat zaczełam fałszować ,wypisywać e-maile niby żę od kogoś,az strach pomyślec do czego się posuwałam przejełam wszystko kluczyki od skrzynki aby korespondencji nie dorwał,czasami cos tam dorwał ,ale poniewaz jedno co musze oddac z czym sie nie mogę pogodzić to to ,że mi ufał bezgranicznie..dlatego zawsze udało mi sie go przekonac...koncu sie wyda,lecz moj optymizm pozwolił mi myslec inaczej i łudzić się...wszystko robiłam by opóźnić wyjście na jaw
Teraz już nie wiem który okres był gorszy czy ten na początku czy ten co przechodzę teraz...chyba ten poniewaz straciłam na własne żadanie xzłowieka który mnie kochał,ufał....
Nie wdająć sie w szczgóły przy pomocy mojej tesciowej i komornika ktory w koncu zajął męzowi wszystko sie wydało
Mineły 2 lata długi sa i beda przez długi czas......niektore juz spłacone
Jednak jak sie dowiedział ,,ale trwa to do dzisiaj ,i wtedy pierwszy raz mnie uderzył,wróciła jego agresja,napady furii,,,,,zreszta nie dziwie sie..jednak awantury zaczeły sie nasilac i przybierac niebezpiecznych rozmiarów,wszystko znosiłam poniewaz mam swiadomos swojej winy ,zreszta jak on to nazywa?.....jeszcze dobrze nie dostałam ,i jeszcze nie odpokutowałam..próbowałam wytłumaczyć mu moje pstepowanie,przeprosić ..jego rodzina sie ode mnie odcieła,stwiedzili ze z takim człowiekiem nie mogli by żyć,a on jest głupi ,że mnie jeszcze nie wywalił ....
Mysłałam sobie że przeczekam ,tyle zniosłam ,zniose i to...jednak wszystko mnie przerasta...mielismy wsponych znajomych z ktorymi miło spedzalismy czas byłam bardzo z nimi zaprzyjaźniona ,bardziej niz moj maz,pomogli mi rowniez finansowo ,pozyczali kase,jednak nadszedł dzien kiedy maz dorwał e-semesa od niego wyjetego z kontekstu wiec,fakt ,ze wtedy e-semesowalismy ,ale to ja mu pomagałam rozwiązac pewien problem ,tłumaczyłam,pewne sprawy ..no i jestem kur...i skoro go oszukałam to zdradziła a dowodem jest pisanie e-semesow,narobił takiego zametu ze szkoda gadac....narobił zametu u jego zony zasiał wątpliwości ze zdradzamy ....nie wazne...
Teraz każda minuta wygląda inaczej,nie wiem co mnie czeka ,zabrał pieniąze ,wydziela ,rozlicza z paragonów,wyzywa ,poniza ......
W zeszłym roku na święta wielkanocne wyrzócił mnie z córką z domu powiedziała ze mam wypierd...do rodzicow bo on na mnie nie moze patrzec...ze ze szmatą ,kurw....nie bedzie.....
Spakowałam szybko co było pod reko bo mnie szarpał ,a wiedziała ,z musze dp pracy isc ,wpakowała mnie szarpic po klatce do samochodu...
W pierwszy dzień świąt,wróciłam.......bo mowiła ,ze p[otrzebuje czasu ze nie moze zrozumiec ,skoro miałam z nim tak dobrze dlaczego i co zrobiłam z tymi pieniedzmi...(nawet nie potrafiłam i nie potrafie odgrzebac tego)....
Że stracił wszystko co kochała,że ie ma rodziny ,zmarnowałam wszystko,że jestem wyrafinowana,i nie wie kim jestem....
Pewnego dnia przyjechał z pracy kopletnie pijany słyszałam jego przez zamkniete okno jak drze sie i robi awanture z kolega ktory go przywiózł,zabrał mu kluczyki słyszałam jak go wyzywa ....W koncu po 1,5 godz dotarł do domu(całe szczęście nie było wtedy córki był u babci ,choc wieczorem miała przyjechac)....wiec ja spokojnie ,wiem jak reagowac ,zaczała płakać ,ze wszyscy go dymają ,ze wszyscy to h....i tak ,,ja na to czy moge ci ajkos pomoc ,zaczełam go uspokajac jednak byłam wielkim niepokoju ,widziałam te jego oczy!!!!!!!!.....zaczął furiowac ,ledwo trzymają sie na nogach....,próbowałam go powstrzymać(jedna siła i masa która ma przeszkodziła mi),wybił szybe z segmentu raiac sobie renke chciałam go ,opatrzyc ,jednak on wpadał w coraz to wiekszy szał(a wiedziała już co to oznacza)..krzykna ze mam minute na opuszczenie domu bo zaraz tu bedzie masakra i nie chce zebym to widziała(o matko wiedziała ,nie zaruje..teraz zdewastuje wszystko co mamy,a na koncu jeszcze sobie cos zrobi)....w ostatniej sekundzie zgarnełam ,psiaka,w biegu torbe ,kurtke i roztrzesona ,zapukałam do sąsiadki....tam pierwszy raz wezwałam policje(nie dla tego by go oczernic tylko bałam sie o niego)..zadzoniłam do corki ,ze ma nie przyjezdzac,a ja sama zostane na noc u sasiadki.....
Przyjechała policja porozmawiali ze mna,ja sie otworzyłam pytali o niebieska karte,czy mam ,czy chce..ja ,że nie w tym celu ich wezwałam..tylko bałam sie o niego..uspokoili go...ja nie wróciłam w ta noc zostałam u sąsiadki dzwonił do mnie ,nie odbierałam,pisała eseme-sy raz ze mnie kocha ,raz ze mam wypierd...generalnie nie wiedziała gdzie jestem i kto wezwała policje-bałam sie powiedziec mu wiedziała ze na drugi dzien bedzie chciała wiedzieć.....
Nadzszedł drugi dzień bałam się strasznie że zakluczy na zamek od ktorego nie mam klucza(juz raz tak było,zebym sie nie dostała do domu),a byłam z pieskiem i nie chciałam sasiadce zostawiac ..jednak nie zmaknał...rano wrociłam do domku,przebrałam sie i poszłam do pracy...
Od rana miałam eski...,z przeprosinami,z obietnicami .........ze mnie kocha ,że mam go zrozumiec ..generalnie co?....mysle sobie teraz bedzie lepiej jednak probuje mi wybaczyc....
W miare ok ...było przez jakiś czas a,dokładnie do 14 lutego już pare dni wczesniej zaczeły sie znou rozgrzebywania,zwłaszcza najgorsze jest jak przychodzi pensja i widzi sie ile idzie na długi a ile mozna byłoby miec...
Pamietnej dacie 14 lutego kiedy starałam sie by było miło ,zrobiłam Pizze,było winko,jedlismy,pilismy i ogladalismy film i nagle naprawde nagle bez żadnej wstepnej rozmowy,powiedział....wypierd....stąd kur....nie chce cie znac....ja na to przestań proszę....o na to ze zrobi to siła jeśli sama nie wyjde nie zdążyłam wstac...zaczął mnie okładac,córka wyszła z pokoju zaczeła mnie bronić,prosić żeby przestał,a on jeszcze bardziej ciągnął za włosy..w koncu zaczął furiowac i wpadac w agresje do nie i kazał jej wypierd...z domu córka ze strachu wybiegła,a ja nie wiedziałam co mam robić (jak w jakimś amoku)poszłam do nie do pokoju i siedziałam,ale w końcu myślę sobie nie!!!!!może jestem zła ,ale nikt nie zasługuje na takie traktowanie nikt....a ja mam dosc słuchania ze to wszystko jego...
Wybiegłam za córka mowi ,że dzowni na policje ona juz nie moze,powstrzymywałam ja ,ale w koncu mowie dzwon...czekałyśmy za nimi przed blokiem...poszłysmy daleko od bloku by nie robić sensacji..
Rozmawialiśmy długo chcieli go zabrac ,ale czekali na moja decyzje ,zgodzi,,łam sie i załozyc karte i żeby go zabrali...wyprowadzili go z domu siedział w wozie....karte załozyłam,jednak nie chciałam by go zabrali ,wiedziała ,ze ma samochod słuzbowy ktorym zabiera pracownikow i nikt nie dojedzie wtedy do pracy...
Wtedy nabrałam nienawiści takiej do niego ,że mowie sobie teraz jest ten moment ,żeby odejść(jednak okazało sie że nie mam gdzie )
Ale ku mojemu zdziwieniu mąż zaczął inaczej myśleć pisac mi ,że zdaje sobie sprawę że nie mowiłam mi tego bo gdyby on taki nie był to byłoby inaczej,że zrozumiał,ze mam nie odchodzic ,że nie wyobraża sobie życia beze mnie,że już nigdy nie będzie mi ubliżąć,porozmawialiśmy ja mu powiedziałam co czuje,-wysłuchał,zgodził sie że jesli zaakceptował i zrozumiała sytuacje to nie ma co wracac i rozgrzebywac ...kurcze myślałam naprawde ze ta cytuacja z policja,niebieska karta go wystraszyły,myślałam ,że faktycznie chce wybaczyc..nawe zadzwonił do mnie po miesiacu dzielnicowy co tam słychać...?...powiedziałam męzoi o tej sytuacji zreszta obiecalismy sobie mowic wszystko ,a on bedzie wszystko znosił spokojnie,podziekował mi ze mu powiedziałam o sytuacji
Otóż nie znowu było ok przez jakiś czas,ale niestety wszstko co dobre nie trwa wiecznie....
Przyszedł list z zaległosciami wiadomymi juz..lecz takie info beda przychodziły do poki nie spłace wszystkiego...zaczeło sie..
Powiem tak nie mam już z łudzeń ,żę bedzie lepiej,wiem też ,że nigdy mi nie wybaczy,wiem tez ze myśli ze go zdradziłam,mało tego zdradzam...
wciąż żyje w stresie,boje sie dłuzej być z psem na dworze bo zaraz wiadomo co robie...,sprawdza komorke,przeglada laptopa,nie mam prywatnosci...
A najgorsze te awantury,te bolące słowa ,poniewieranie ,upakarzanie straciłam wiare i godność swoją,jakoś funkcjonuje bo mam prace i corke choc to juz nastolatka ,wiec nie potrzebuje mnie ,az tak b..bardzo
Zastrasza mnie ze wsadzi mnie do wiezienia (bo ma fałszywe dokumenty robione przezemnie dla niego ),wszystko ma zakluczone na klucz ktory bierze ze soba i grozi ze ma jeszcze duzo na mnie jak bede za bardzo fiksowac,że mnie zniszczy,dzisiaj np..powiedział ,że mam jechać z nim do komornika mojego bo jak nie to wjedzie do mnie do pracy i za szmaty mnie wyciągnie...
Chce odejść ,starać się zyć jeśli to jeszcze możliwe w miare na nowo...
Ale gdzie jak?......Przepraszam za błedy i stylistyke ...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
flowerek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 364

PostWysłany: Pią Kwi 23, 2010 0:00    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Asik, rozumiem doskonale co przeżywasz.I bardzo chciałabym abyś uwierzyła iz nie zasługujesz na takie traktowanie.
nic nie usprawiedliwia przemocy.
Podziwiam Twoją odwagę , bo trzeba mieć dużo odwagi,żeby tak wszystko opisać.
Ja jestem w podobnej sytuacji jak Ty.
Ale wiesz co, gdyby w domu nie było wrzasków ,krzyków, wyzwisk to nie bałabym się z mężem rozmawiać o kłopotach.W dobrym stadle małżonkowie się wspierają i pomagają sobie wzajemnie .Nie mówią tylko o tym co dobre ale i o tym co złe.I nie obwiniają się wzajemnie.Bo się kochają i jest prawdziwa miłość, która wszystko rozumie i wszystko wybacza.
Pomyśl,czy gdyby nie było wrzasków nie powiedziałabyś mężowi o kłopotach? Na pewno tak, ja bym powiedziała ale bałam się jego gniewu tak jak Ty się bałaś.
U mnie przez prawie 25 lat nie było kłopotów finansowych ale i tak były wyzwiska i wrzaski.
A jak zaczęło brakować pieniędzy ,to słyszałam podobnie jak Ty,że wszyscy dają sobie radę tylko ja nie,że jestem do niczego i wiele innych złych słów.Mąż dawał mi pieniądze ale nie wystarczało nawet na jedzenie a co dopiero na opłaty.Ja nie miałam na chleb ,ale on miał zawsze na swoje picie.On kupował piwo a ja sprzedawałam butelki po piwie aby kupić jedzenie.Nauczyłam się,że cokolwiek bym mu powiedziała to i tak zawsze jest moja wina.
Wszystkie niedobre sprawy,które nas spotykały,wszystkie porażki były moją winą,nawet te najbłahsze takie jak zwykłe wybryki dzieci,Natomiast wszystkie sukcesy były jego a tylko czasami naszą zasługą.
Nie myśl o sobie źle.Na ten czas kiedy podejmowałaś decyzje myślałaś,że są słuszne.Robiłaś to co uważałaś w danym momencie za najlepsze.
Za błędne decyzje ponosisz konsekwencje finansowe.Nic jednak nie daje prawa twojemu mężowi do pomiatania Tobą, do znęcania się nad Tobą.
Wiesz co ja zrobiłam?Złożyłam doniesienie do prokuratury o znęcaniu się i jednocześnie napisałam o kredytach.Zrobiłam to za mądra radą Echnatona.I świat się nie zawalił a ja się uwolniłam od lęku w tej sprawie.
I wiesz co , jak byłam przesłuchiwana na policji to spotkałam się ze zrozumieniem a nie z potępieniem.
Od dnia kiedy wezwałam policję mąż przestał mi dawać jakiekolwiek pieniądze, więc założyłam sprawę o alimenty na mnie.
Mówię sobie że i tak sama musiałam borykać się z kłopotami więc i teraz sobie poradzę.
Jak tak patrzę z boku na swoje życie to widzę ,że niewiele się zmieniło , w tym sensie ,że i tak, tak naprawdę byłam sama mimo ,że niby z mężem.
Teraz jest o tyle lepiej,że odzyskałam kontrolę nad swoim życiem.I cieszę się ,że decyduję o nim i o swoich decyzjach świadomie, a nie w strachu,który "zaćmiewa" umysł.
Nie wiem,czy w jakikolwiek sposób pomogłam Tobie.
Ale jeszcze raz powtórzę - nic, żadne czyny, nie usprawiedliwiają przemocy.
Teraz myśl o sobie ,jak chronić siebie przed agresją męża i jak chronić córkę.
Serdecznie Ciebie pozdrawiam
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
jolaleo



Dołączył: 27 Sie 2009
Posty: 137
Skąd: podlaskie

PostWysłany: Pią Kwi 23, 2010 6:35    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

ładnie napisane Flowerku,prawdziwa miłość na dobre i na złe.Wydaje się takie proste a do zastosowania w zyciu takie trudne.Myśle że trudne dla tych którzy nie umieja kochać ,Byc może nie miał ich kto tej miłości nauczyc i pokazać czym ona jest.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Asik35



Dołączył: 29 Wrz 2009
Posty: 110

PostWysłany: Pią Kwi 23, 2010 9:49    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dziękuję ,że jesteśćie flowerek dziękuję!....mam pytanie te wszystkie działania ,które poczełaś ,cały czas mieszkasz z nim?...bo ja nie widze działań jakich kolwiek mieszkająć z nim...poprostu nie widze!!....
Podziwiam was kobietki za siłe...
Zpomniałam wam jeszcze o jednym powiedzieć w trakcie jak wszystkie moje kłamstwa a moze inaczej łagodniej to nazwie jak to flowerek powiedziała:"omijanie prawdy"...mająć nadzieje zrozumienia,i wybaczenia,wiedząć ,że na wszystko potrzeba czasu(zawsze się łudziłam bo generalnie całe życie byłam poniżana i wyzywana ,ale czasami bywało miło i dla tych momentów zawsze sie łudziłam),biorać pod uwagę świadomość swoich czynów i skrzywdzenia poddałam się totalnie ,pokornie jego warunkom ,a jednym z nich była rozdzielczość majątkowa,zgodziłam sie poniewaz wiedziałam żę to tak naprawde dla naszego wspólnego dobra poniewaz te długi były na mnie i jak wiadomo jak,żona jest niewypłacalna to zabieraja wszystko ,tak wiec było to jakieś zabezpieczenie by nie weszli na jego konto lub nie zabrali mieszkania(choc było mi przykro)przeszłam,przez etapy przesłuchiwań,masakra ze łzami w oczach opowiadałam jaka jestem zła ,jak nie dobra ,sedzina wypytywała o szczegóły,nie pisnełam słowka złego na jego temat zreszta bałam sie nie ważne ,rozdzielczość z data wstecz dostał..a adnotacja o moich czynach jest...
Ale niestety nie było lepiej ,a wrecz jest coraz gorzej powiem tak kochane kobietki,wiem ,że brakuje mi wiary w siebie ,zatraciłam ją dawno temu,straciłam poczucie ,że jestem kobietą ,wiem jednak jedno nie wyobrażam sonie żadnych kroków mieszkająć z nim,już i tak jestem wrakiem a bedzie jeszcze gorzej ,jestem na granicy głupich myśli i braku chęci życia....
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
flowerek



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 364

PostWysłany: Pią Kwi 23, 2010 20:57    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Asik, ja cały czas mieszkam z nim.Nie mam gdzie się wyprowadzić i nie stać mnie na wynajęcie mieszkania lub choćby pokoju.
Ale uzyskałam spokój.zajęłam jeden pokój a jak on do niego przychodził ,to grzecznie pytałam czy mógłby wyjść z pokoju i wychodził.Teraz nawet nie próbuje do niego wchodzić.To się stało po tym jak w lutym wezwałam policję.
Chodzę na terapię grupową i indywidualną .Odzyskuję siłę.
A mojemu mężowi powiedziałam ,że nawet jak tylko podniesie na mnie głos to wezwę policję.I nie podnosi głosu.Jak już musi się do mnie odezwać to jest grzeczny.
Myślę, że on zobaczył we mnie stanowczość .Zresztą sama widzę w sobie zmianę.Nawet mój głos się zmienił, nie jest już taki "mdły" , jakbym ciągle przepraszała ,że żyję.
Nie myśl o tym ,że to jego skrzywdziłaś.Uważam,że to ty zostałaś skrzywdzona.
Ja bym chciała rozdzielczości majatkowej i podziału majątku ale mąż się nie zgadza więc na razie dałam spokój.To będzie mój następny krok.
A jest co dzielić, bo jest i dom i jego wyposażenie ,samochód ,akcje, składki na OFE .I jeszcze coś by się znalazło.
Mój mąż uważa ,że wszystko jest jego , mimo iż ja całe życie pracowałam i wychowywałam dzieci.A ja sądzę ,że tak naprawdę to doskonale zdaje sobie sprawę ,że połowa majątku jest moja i dlatego nie chce rozdzielczości majątkowej i podziału.
Najważniejsze jest to ,że przerwałam przemoc.
Nie mówię,że jest mi lekko i łatwo, o nie.A jednak nigdy bym już nie chciała wrócić do tego co było.
Powiedz co masz do stracenia ?
Co się zmieni? Możesz tylko i aż odzyskać godność i chęć do życia.A z kłopotami i tak sama się borykasz i dodatkowo jeszcze słyszysz jaka to jesteś "be".
A Twoja córka?Pomyśl też o niej.
Ale decyzję możesz podjąć tylko Ty i nikt inny.
Można, naprawdę można wyjść z tego przeklętego kręgu zła.
Mnie osobiście bardzo dużo siły dało wsparcie właśnie od osób z forum.
Właśnie tu po raz pierwszy usłyszałam ,że nikt nie ma prawa stosować wobec mnie przemoc.
I jeszcze raz powtórzę - nic nie usprawiedliwia przemocy.
Dużo wytrzymałaś i dużo zniosłaś tak więc masz w sobie ogromną siłę.Tylko uwierz w siebie .
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
gaga30



Dołączył: 29 Gru 2009
Posty: 42

PostWysłany: Pią Kwi 23, 2010 23:30    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Asik to straszne to czytac, ale nie tylko z powodu tej calej agresji meza, ale i tego, ze Ty siebie tak obwiniasz. Przeciez Ty jestes ofiara od samego poczatku, absolutnie nie zawinilas w zwiazku z tymi dlugami, bo robilas po prostu wszystko, zeby dogodzic oprawcy. A jako ofiara przemocy nie myslalas racjonalnie nad konsekwencjami, Ty chcialas, zeby bylo dobrze, kazdym kosztem. I to jest najwazniejsza kwestia nad ktora musisz popracowac. Konieczna terapia i to juz, teraz.
A corka potrzebuje Cie teraz nawet bardziej. Trudny okres dojrzewania, trudna sytuacja w domu, to wszystko moze ja przytloczyc, dlatego dla niej musisz walczyc chocby o to, zeby zrozumiec, ze nie ma w tym ani krzty Twojej winy.
Trzymaj sie i pisz, to na pewno pomaga:)
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8  Następny
Strona 3 z 8

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group