 |
Forum na temat przemocy w rodzinie Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP www.niebieskalinia.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
zero
Dołączył: 13 Wrz 2009 Posty: 11
|
Wysłany: Czw Gru 10, 2009 18:10 Temat postu: Problemów ciąg dalszy. |
|
|
Dawno mnie tu nie było. Ogólnie "nie chcę być", więc i tutaj nie zaglądam.
Rankiem- byle do wieczora; wieczorem myślę ,"aby do rana". I tak w kółko.
Moje problemy. Ha! Pierwsza sprawa karna męża- umorzenie z orzeczeniem detencji. Odwołał się i nagle okazało się, że w związku z małą szkodliwością społeczną sąd z detencji się wycofał. Druga sprawa karna- wyrok taki sam i znowu odwołanie męża. Zobaczymy w czwartek. Już usłyszałam, że skoro w pierwszej nie utrzymano detencji (pomimo jednoznacznej opinii biegłych psychiatrów) może tak się stać i w tej drugiej. To, że się boję o własne życie nie ma znaczenia. Podobnie jak i to, że mąż (były) oficjalnie mówi, że leczyć się nie zamierza. Jak mnie już zatłucze- a stanie się to wcześniej czy później- to i argumenty za detencją się znajdą i szkodliwość społeczna nagle urośnie, a dyskusja na temat problemu chorych psychicznie rozgorzeje na nowo. Śmiechu warte.
Mam już za sobą pierwszą sprawę o podział majątku wspólnego. Mąż od progu zażądał odroczenia sprawy. Na nic się nie zgadza. Nie widzi powodu, dla którego miałby dzielić się domem, który wybudował. Mniejsza z tym, że znaczną część pieniędzy na budowę dali moi rodzice, a i ja nie leżałam w trakcie budowy. To, że spłacam od prawie trzech lat hipotekę nie ma znaczenia. Mąż stwierdził, że nie stać go na to (sic!). Czyli podsumowując: domu nie odda, ale spłacać kredytu nie będzie. Szkoda tylko,że nie wie, podobnie jak i jego rodzice, że ja już decyzję podjęłam. Jeśli jego adwokat nie będzie w stanie wypracować z nim jakiegoś kompromisu, ja zrzeknę się całości majątku! Całości! Mąż zdołał wykrzyczeć w sądzie, że zataiłam fakt posiadania kuchenki mikrofalowej, którą mi kupił. Fakt. Kupił MI. Tylko zapomniał, że spłacałam ją potem przez ponad pół roku. Taki komfort myślenia, że o przysłowiową szklankę szarpać się nie będę (choć według sędziego mogę) jest kojący. Może i jestem zerem, może i przegrałam życie, ale jego reszty w sądzie nie spędzę udowadniając,że coś jest bardziej moje niż męża. Szkoda tylko, że wszystko to czego się dorobiliśmy wpadnie w łapy teściów. A oni rozporządzą tym pośród swoich córeczek. Już o to zadbają. Doświadczenie mają.
Pozdrowienia z dna.
Ps. można się przyzwyczaić... jest ciemniej niż na powierzchni, ale z czasem zaczyna się nawet widzieć. |
|
Powrót do góry |
|
 |
jamama
Dołączył: 31 Mar 2009 Posty: 72
|
Wysłany: Sob Gru 12, 2009 14:55 Temat postu: |
|
|
Ja też mówię że już nie będę ,że nie dam rady myslę o wycofaniu spraw, o poddaniu się, myślę o ucieczce ....Czasami nawet chcę umrzeć.
Jednak wstaję rano ocieram łzy wmawiam sobię że to już niedługo się skączy, że mam dzieci jednego znich napewno nikt nie przygarnie.
I żyję i Walczę i 3 lata biegam po Sądach prosząc Boga o siły.
Dasz radę nawet nie wiemy jakie jesteśmy silne.  |
|
Powrót do góry |
|
 |
Dominikana
Dołączył: 01 Lis 2009 Posty: 51
|
Wysłany: Nie Gru 13, 2009 0:59 Temat postu: |
|
|
Ja nie rozumiem jak przemoc w rodzinie mozna uznac za czyn o niskiej szkodliwosci spolecznej.Wystarczy spojrzec na nasze spoleczenstwo zeby zmienic zdanie.Szczegolna ignorancja wykazuja sie tutaj sedziowie, ktorzy powinni wiedziec ze przemoc rodzi przemoc i z racji zawodu powinni byc szczegolnie zainteresowani minimalizacja tego zjawiska.Oni zapominaja ze bardzo duzy odsetek podsadnych wywodzi sie z rodzin dysfunkcyjnych.
I gdzie tu niska szkodliwosc spoleczna????? |
|
Powrót do góry |
|
 |
Echnaton Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 15 Lis 2006 Posty: 6110 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Nie Gru 13, 2009 13:42 Temat postu: |
|
|
Stop, stop, stop....Żadnych załamek, upadków, poddania się bez walki.
Sa jeszcze odwołania, słuszne sprawy i niekończąca się wiara w to, że powodzenie jest nam pisane!
Żadnych kompromisów! Mówisz - bezustanna walka w sądzie. Pewnie masz rację, bo sądowe sprawy aprobują znacznie nasze myślenie, ale...sprawa w sądzie trwa godzinę czasami dwie i koniec, znów za miesiąc, czasami za dwa. Dwie godziny miesięcznie czyli tyle co nic. Nauczyć się żyć pomiędzy sesjami sądu, popatrzeć na swoje życie tak jakby sąd był teatrem do którego chodzimy raz w miesiącu na frapującą sztukę, dopuścić do siebie możliwość porażki ale i nie lękać się zwycięstwa. Sprawa w sądzie dzieje się bardziej w nas niż w sądzie. Jeśli odwrócimy nasze myślenie, jeśli zobaczymy, że ten partner to w gruncie rzeczy mały, zagubiony, często zakompleksiony człowieczek, który mota się z objawami niemocy w oczach, łatwiej będzie nam przeżyć sąd.
Pogodziłaś się z sytuacją, że majątek przejmie w całości mąż, to juz wstęp znakomity, czyli powiedziałaś - nie dostane nic, teraz może byc tylko lepiej. Cokolwiek uszczkniesz ze swego majątku, powtarzam ze swego - będzie Twoim osobistym sukcesem. Wiem, głupie, walczyć o to co jest Twoje, ale nie rozpatrujmy sprawy pod kątem moralnych i etycznych wątpliwości ale pod względem zysków i start.
Według sprawiedliwości ludzkiej majątek jest Twój i Twego byłego a nie teściów czy Twoich rodziców.
Ile razy będziesz miała wątpliwości, zwątpienia, brak wiary - napisz do mnie, będę Twoim osobistym donosicielem nadziei!
bo w każdej sytuacji jest jeszcze wyjście z tunelu i poszukiwanie własnej drogi i nadziei..... _________________ „lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność” |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|