Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna Forum na temat przemocy w rodzinie
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP
www.niebieskalinia.pl 
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Jest mi wstyd...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Gabi66



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 38
Skąd: Pomorskie

PostWysłany: Pon Lip 05, 2010 16:45    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Oczywiście, dzieci to nie dotyczy, są zazwyczaj od nas w 100% zależne i nie mają takiego wpływu na swój los. Dorośli jednak tak. Ja poroniłam w 12 tygodniu ciąży, czyli straciłam prawie 3-miesięcznego maluszka... Przeżyłam straszny dramat... Ale teraz mam dwie cudowne małe istotki, zdrowe, mądre, ładne i radosne. Los mi wynagrodził ten cały ból... No ale ja w to wierzyłam i działałam oczywiście Smile
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Gabi66



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 38
Skąd: Pomorskie

PostWysłany: Czw Lip 08, 2010 12:57    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Znów mam dziś doła, a właściwie mój mąż mnie zdołował... Może to nie bardzo w temacie forum, ale po raz kolejny potwierdził mi, że mnie nie kocha, nie tęskni, nie pragnie bym przyjechała. Czuję się strasznie. Czuję się oszukana. Tyle lat cierpiałam, w imię miłości, z przekonania, że on mnie tak bardzo kocha. A tu takie coś. Czuję się jak idiotka. Czuję się zdruzgotana. Nie mogę się ogarnąć. To dla mnie szok, ból, nóż w serce. To potworne dowiedzieć się, że ukochana osoba, ten jedyny, wybrany, jakikolwiek by był i jakkolwiek mnie traktował w przeszłości, po prostu już mnie nie kocha. Najgorsze jest to, że ja to czuję. Tak jak wcześniej czułam, że mimo wszystko jestem kochana, tak teraz wiem, że to ustało.
Jutro jest nasza 5 rocznica ślubu. Cały czas płaczę, nawet w pracy.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
mgrabas



Dołączył: 09 Sie 2008
Posty: 1516

PostWysłany: Czw Lip 08, 2010 16:36    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

miłość to nie uczucie, ale postawa
owszem, miłości towarzyszą uczucia, ale uczucia nie są miłością
trzeba skupić się na postawach, do postaw miłości wychowywać dzieci, uczyć je własnym przykładem
po postawach jednoznacznie widać wszystko...
_________________
Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Gabi66



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 38
Skąd: Pomorskie

PostWysłany: Pią Lip 09, 2010 14:57    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Mgrabas - sugerujesz w ten sposób, że moja postawa nie świadczy o miłości, czy też mojego męża?
Moim zdaniem nie do końca tak jest. Mimo wszystko uważam, że miłość to uczucie, a inna kwestia to OKAZYWANIE tej miłości. Nie każdy to potrafi, często też zachowujemy się zupełnie inaczej niż kochające osoby, popełniamy wiele błędów. Zresztą chyba nie ma idealnego modelu kochającej osoby.

Cytacik ze słownika języka polskiego:
miłość
1. UŻYWANE ZWYKLE W LICZBIE POJEDYNCZEJ = 'uczucie': Miłość do kogoś (NIE: Miłość dla kogoś): Miłość do żony. Miłość do córek. Miłość do czegoś: Miłość do książek, miłość do kwiatów. RZADZIEJ: miłość czegoś: Miłość ojczyzny. 2. te miłości = 'osoba ukochana': Wszystkie jego miłości były platynowymi blondynkami o długich nogach.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
mgrabas



Dołączył: 09 Sie 2008
Posty: 1516

PostWysłany: Pią Lip 09, 2010 21:21    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

nie interesuje mnie spieranie się o słowa
jeśli coś "sugeruję", to tylko to, żeby umieć odróżnić mity o miłości wciskane przez powieścidła i seriale od tego czym miłość jest w swej prawdzie i w życiu; w skrócie miłość to nie żadne "uczucie", ale świadomy wybór i trwanie w tym wyborze, aktywna postawa, pomimo zmiennych uczuć Exclamation i przeciwności
są różne rodzaje i etapy miłości, dla chcących pogłębić swoje spojrzenie i swoją wrażliwość, polecam wybitną pozycję C. S. Lewisa "Cztery miłości" i hymn św. Pawła o miłości z 13 rozdziału I listu do Koryntian
miłość to coś o wiele więcej niż "uczucie", ona trwa nawet gdy wszystkiego innego zabraknie, miłość to jest najpewniejsza z postaw, którą weryfikuje samo życie - to właśnie jest miłość
Smile
_________________
Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
sylwia1975



Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 431

PostWysłany: Pon Lip 12, 2010 13:45    Temat postu: jest mi wstyd Odpowiedz z cytatem

Smile slauchaj gabi araczej czytaj jesli on cie nie kocha to COZ jest wart? Milosc w mojej rzeczywistosci zecz piekna ktora potrafi niszczyc i zarazem dac uczucie ze sie unosisz jak chmurka na niebie ,jako dzieci ogladalismy bajki o krolewnach piekne ale nie prwdziwe on jam pocalowal i zyli dlugo i szczesliwie,potem duzo znas mnialo takie wyobrazenia ja mniedzy inymi ale bajer tylko jak to wytlumaczyc dzieciom chociaz spiaca krolewna tez byla po przejsciach potem znalazla swoja polowke,coz moze zycie ci pzryniesie kogos kto jest ciebie wart nie zpisuje twojego zwiazku bo nie mam prawa, bardzo mi przykro masz prawo do lez ale tez do zycia nigdy nigdy otym nie zapomnij chcesz do zadzwon do mnie masz moj nr itd papki Smile ps jakos przes komunikacje internetowa cie polubilam to tez hm milosc moze to byc wszystkim Laughing
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
NIKOLA2006



Dołączył: 25 Lis 2008
Posty: 991
Skąd: mazowieckie

PostWysłany: Pon Lip 12, 2010 19:38    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Gabi66 napisał:
Znów mam dziś doła, a właściwie mój mąż mnie zdołował... Może to nie bardzo w temacie forum, ale po raz kolejny potwierdził mi, że mnie nie kocha, nie tęskni, nie pragnie bym przyjechała. Czuję się strasznie. Czuję się oszukana. Tyle lat cierpiałam, w imię miłości, z przekonania, że on mnie tak bardzo kocha. A tu takie coś. Czuję się jak idiotka. Czuję się zdruzgotana. Nie mogę się ogarnąć. To dla mnie szok, ból, nóż w serce. To potworne dowiedzieć się, że ukochana osoba, ten jedyny, wybrany, jakikolwiek by był i jakkolwiek mnie traktował w przeszłości, po prostu już mnie nie kocha. Najgorsze jest to, że ja to czuję. Tak jak wcześniej czułam, że mimo wszystko jestem kochana, tak teraz wiem, że to ustało.
Jutro jest nasza 5 rocznica ślubu. Cały czas płaczę, nawet w pracy.


Gabi....... co tak na prawdę cię boli? twoje wyobrażenie na jego temat i to że się nie spełniło?
Spójrz kim jest jaki jest z dystansem......
Zrobiłaś sobie masę wyobrażeń i oczekiwań.... a nie widzisz człowieka..... są twoje oczekiwania i jak nie wychodzi to jest zawód.....
Wykreowałas jego postać wg swoich marzeń... tego co chcesz..... a jaki on jest na prawdę? Zostaw z boku swoje oczekiwania i zobacz człowieka..... co widzisz????????????????????????????/

Drugie co mi na myśl przychodzi...... chcesz być pokrzywdzona męczennicą?
Nie? To na chwilkę odłóz emocje i spójrz co widzisz.....

cmok
_________________
Cokolwiek robisz czyń roztropnie i przewiduj skutki
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
NIKOLA2006



Dołączył: 25 Lis 2008
Posty: 991
Skąd: mazowieckie

PostWysłany: Pon Lip 12, 2010 19:52    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Jeszcze cos co mi się rzuciło w oczy piszesz, że on cie zdołował...... nie kupuje tego,,,,, Ty sam to robisz.... to twoje emocje cię dołują.......
_________________
Cokolwiek robisz czyń roztropnie i przewiduj skutki
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
sylwia1975



Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 431

PostWysłany: Pon Sie 02, 2010 14:08    Temat postu: jest mi wstyd Odpowiedz z cytatem

Confused czesc mam wrazenie ze nie moglas sie spotkac z innego powodu niz rodzina moze sie myle ,bylo mi przykro ale coz bo naprawde chcialam ci pomoc ,zycze powodzenia sylwia
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Gabi66



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 38
Skąd: Pomorskie

PostWysłany: Pon Wrz 12, 2011 10:40    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Witam po tak długim czasie.... Przepraszam, że się nie odzywałam, ale... po prostu nie miałam nawet siły, aby pisać o tym, co się dzieje w moim życiu.
Sylwia - wybacz to spotkanie, naprawdę nie mogłam...
Przemoc jest w moim domu nadal - fizyczna, słowna... Podjęłam walkę. W lutym złożyłam pozew o rozwód. W czerwcu była pierwsza sprawa, ale nic się nie zdarzyło, bo podałam adres zameldowania męża (do domu jego mamusi, bo tam miał się wyprowadzić) i pozew przechwycił znajomy listonosz matki, która sama jest za granicą. Przez to sąd nie otrzymał żadnej informacji zwrotnej - ani doręczone, ani nie doręczone. Odroczono mi sprawę do 22 września. Poza tym jego mamuśka wydzwaniała do sądu, że on tam nie mieszka.
Tym razem wysłałam na nasz adres, odebrał, bo akurat nasz listonosz przydybał nas przy samochodzie, więc nie mógł się wykręcić i robić cyrków.
Ubiegły rok obfitował w wydarzenia przykre. Między innymi mój mąż wylądował w grudniu 2010 w psychiatryku z ostrą paranoją. Zdiagnozowano mu chorobę afektywną dwubiegunową. Niewiele go to nauczyło, bo wkrótce po wyjściu ze szpitala znowu zaczęły się używki i znowu mnie okładał. Dlatego złożyłam pozew. Ze strachu przed nim, bez orzekania o winie, bo mi groził, że jeżeli będę z nim walczyć, to mnie zabije. Wkrótce zresztą ja też wylądowałam pobita w szpitalu...
Chcę zmienić podczas rozprawy ten pozew, z orzekaniem o jego winie, nawet kurator mnie do tego namawiała. Bo jeszcze biednemu, choremu będę ja musiała płacić alimenty. A moja sytuacja finansowa jest fatalna... on cały czas nie pracuje, a ja już nawet kredytów nie dostaję. Nie płacę rachunków, jemy chleb z dżemem. O podział majątku też chcę wnioskować, bo nie liczę tutaj na jego dobrą wolę, skoro nigdzie jej nie ma.
Proszę doradźcie mi, podzielcie się doświadczeniami - czy mogę na rozprawie zmienić kwestię orzekania o winie?
Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
heka



Dołączył: 17 Lis 2009
Posty: 465

PostWysłany: Pon Wrz 12, 2011 13:27    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Gabi66 napisał:


Proszę doradźcie mi, podzielcie się doświadczeniami - czy mogę na rozprawie zmienić kwestię orzekania o winie?
Pozdrawiam wszystkich serdecznie.

Oczywiście ,ze możesz na każdym etapie dopóki trwa sprawa .
Na moje nie tylko możesz ,ale POWINNAŚ BEZWZGLĘDNIE
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
sylwia1975



Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 431

PostWysłany: Pon Wrz 12, 2011 13:27    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

nie wiem dlaczego ale mam dobra moze za intuicje i tak myslam kiedy ten czar prysnie ,przykro mi i to bardzo coz taki maz to lepiej zaden................................. walcz o pdzial majatku i tyle ,choroba choroba patrz ile ty sie na cierpialas i te dzieci. Glowa do gory masz jedne zycie i dwojke cudownych dzieci, pozdrawiam sylwia
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Gabi66



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 38
Skąd: Pomorskie

PostWysłany: Pon Wrz 12, 2011 14:46    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Dziękuję kochane....
Sylwia... ach jeszcze żeby ten czar był, a tu 99% strachu, bólu i beznadziei. Tak jak wiele tu kobiet, bardzo ciężko jest mi uwierzyć w samą siebie, że się uda, że będzie dobrze. Mam takie zrywy od czasu do czasu i mam nadzieję, że tym razem starczy mi sił, aby przeprowadzić sprawę do końca.
Dziś znowu się wyprowadza - po raz milionowy, i nie mogę go przegonić...
W pozwie poprosiłam Sąd, aby zadecydował o moim i dzieci wyłącznym użytkowaniu domu - ze względu na bezpieczeństwo.
Jak się cieszę, że wytrwałam tyle miesięcy i nie wycofałam tego pozwu. Boję się tych wszystkich procedur, ale na pewno mniej niż jego ataków.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
sylwia1975



Dołączył: 14 Gru 2009
Posty: 431

PostWysłany: Pon Wrz 12, 2011 15:17    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

dobrze ze ralatywujesz co jest lepsze a co gorsze , napewno dasz rade bo i musisz spojrz na dzieciaki takie bezbrone i zalezne od........... ciebie,wiem ze ci zal ze nie tak mnialo byc ale tak jest nic na to nie poradzisz.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email
Gabi66



Dołączył: 19 Sty 2010
Posty: 38
Skąd: Pomorskie

PostWysłany: Sro Wrz 14, 2011 11:31    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

W poniedziałek znowu piekło. Zaczął się awanturować, chciałam go nagrać, jako dowód dla sądu. Wcześniej już mi się udało trochę jego repertuaru nagrać. Wpadł w szał, bo niestety to zauważył. Zaczęły się przepychanki...
Wszystko mi skasował. Telefon ocalał, tylko dlatego, że służbowy (hehe, czyli potrafi się kontrolować - co może zniszczyć, a co nie). Ale straciłam dowód. Oczywiście po chwili się przestraszył, płakał, przepraszał. Teraz jest milusi, jak gdyby nigdy nic.
Wiem, że nie mogę dać się oszukać, że już tyle razy wierzyłam, że się poprawi, a po paru dniach wracał do "normy". Chciałabym, żeby było normalnie, żeby dzieci miały rodzinę.... Serce nie sługa, ale rozum w końcu musi wygrać.
Proszę pomóżcie mi wytrwać do tej rozprawy 22 września...
Szukałam wsparcia u mojej mamy, chciałam jakiegokolwiek potwierdzenia, że jeżeli on zniknie to oni mi pomogą. Niby się zadeklarowała, ale ja wiem jak to jest... Skoro nawet nie stać jej na to, aby do mnie zadzwonić raz na jakiś czas - w sensie nie materialnym lecz zwykłej troski o córkę i o wnuki. Tym bardziej, że doskonale wie, co się dzieje. Ale tak chyba jej wygodniej, zajmuje się swoim życiem i kotem.
Musiałam ją nawet prosić, aby poszła do tego sądu ze mną - sama na to nie wpadła, a przecież jak byłam ostatnio, to widziałam ludzie całymi rodzinami stali, a tylko ja całkiem sama...
Mam dwoje malutkich dzieci i pół miliona długów, a moja matka mówiła mi wcześniej, że jeżeli coś mi się stanie, to odda dzieci do domu dziecka, bo ona nie będzie się nimi zajmować (zaznaczam, że jest zdrową, 58 letnią, dobrze sytuowaną kobietą).
Tak mnie sprytnie wychowywali, że zawsze sobie muszę radzić sama. Może dlatego też tak panicznie boję się samotności i nie potrafię się wyzwalać z chorych związków... Nie chcę nikogo obwiniać za moje niepowodzenia, ale sama siebie nie mogę zrozumieć, dlaczego tak postępuję, dlaczego tak bardzo pragnąc bezpieczeństwa tkwię w związku z osobą, która absolutnie nie potrafi mi go zapewnić...
Pozdrawiam...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4, 5, 6, 7  Następny
Strona 6 z 7

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group