 |
Forum na temat przemocy w rodzinie Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP www.niebieskalinia.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
ika.milka
Dołączył: 21 Kwi 2010 Posty: 7
|
Wysłany: Pią Kwi 23, 2010 14:01 Temat postu: Potrzebuje pomocy |
|
|
Długo zastanawiałam się czy opisać swoją historię, ale muszę zacząć mówić o tym co dzieje się w moim życiu. Jestem mężatką od 16 lat, mam 14-letniego syna. Mam własnościowe mieszkanie, dobrą i odpowiedzialną pracę. Mąż od ponad dwóch lat nadużywa alkoholu. Codziennie pije 5-6 piw, po których jest agresywny w stosunku do mnie i syna. Codziennie słyszę jaka jestem beznadziejna, nie umiem gotować, nie potrafie nic zrobić i on własciwie nic ze mnie nie ma. Dodam, że sama robię zakupy, opłaty,sprzątam, gotuję, pomagam synowi w nauce. On właściwie nie uczestniczy w życiu rodzinnym. Jestem wyzywana od k..., p..., itp. wszystko na oczach dziecka, co prawda nie bije mnie, ale stosuje pzremoc psychiczną. Ostatnio po awantutrze, wyrzucał jedzenie przez okno (odgrzewałąm mu ziemniaki na patelni), krzyczał, rozwalił szafke, powiedziałam że zadzwonię na policję, tylko smiał się ze mnie. Boję się wracac do domu, bo nie wiem co mnie czeka, mam nerwicę, boli mnie brzuch, syn jest zamknięty w sobie. Wiem, ze potrzebuję pomocy. Sama nie potrafię podjąć decyzji o wyrzuceniu go z domu. Nie wiem czy powinnam takl zrobić, nie chce nikogo krzywdzić, ale sama jestm poniżana i krzywdzona. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Asik35
Dołączył: 29 Wrz 2009 Posty: 110
|
Wysłany: Pią Kwi 23, 2010 14:14 Temat postu: |
|
|
Witaj ika.milka bardzo dobrze zrobiłaś ,że tu trafiłaś ja też sie długo ociągałam za nim wogle podjełam decyzję ujawnienia się na forum,a jeszcze dłużej zajęło mi opisanie mojej sytuacji...tu znajdziesz wsparcie ,a historie które będziesz czytać zobaczysz tak jakbyś czytała swoje..
Ja jestem 15 lat po slubie i co?.......cały czas sie borykam,szukam usprawiedliwienia,siły..tkwie w bagnie też sie boje każdej minuty,teraz jestem w pracy ,a cały czas myśle co będzie jak przyjdę do domu,ty masz o tyle lepiej ze to ty mozesz powiedziec dość!!!choc wiem ,że to nie takie proste,ale czyż masz zamiar tak spędzić reszte życia?........w niepokoju,stercie upokorzeń ,stracenia wiary w siebie...
Ja gdybym miała możliwośc spakowania mu walizek zrobiłabym to...niestety to Ja musze to zrobić ,a mam corke,...
Trzymaj sie pamietaj, jestesmy z Toba |
|
Powrót do góry |
|
 |
ika.milka
Dołączył: 21 Kwi 2010 Posty: 7
|
Wysłany: Pią Kwi 23, 2010 15:44 Temat postu: |
|
|
Wiem, że już dawno powinnam wystawić mu walizki, ale jest mi go czasami żal, że stoczy się itp. Moje prośby dot. zaprzestania picia nie trafiają do niego. Powiedział, że nie będę dyktowała mu co mam robić, pije bo ja jestem do niczego i ma kłopoty. |
|
Powrót do góry |
|
 |
heka
Dołączył: 17 Lis 2009 Posty: 465
|
Wysłany: Pią Kwi 23, 2010 15:53 Temat postu: |
|
|
ika.milka napisał: | ale jest mi go czasami żal, że stoczy się itp. . |
Jakbym słyszała siebie sprzed kilku lat ...
odpowiedz sobie : ile on ma lat? czy to Ty jestes odpowiedzialna za to co on robi? jaki sposób na życie sobie wybiera? czy masz taką moc zeby zmienic sposób myślenia i postępowania dorosłego człowieka?
Siły i rozwagi życze  |
|
Powrót do góry |
|
 |
Asik35
Dołączył: 29 Wrz 2009 Posty: 110
|
Wysłany: Pią Kwi 23, 2010 16:05 Temat postu: |
|
|
No jasne ,że pije przez Ciebie ,a kto ma być winien on?....
Słuchaj ika.milka wydaje mi ,że masz już dość i owszem napewno ,ale jeszcze się łudzisz ,że może będzie lepiej ,ja łudze się cały czas ,a najgorsze jest to ,że jak naprawde sypie mu sie grunt pod nogami i widzi ,że ty nie zartujesz i jest źle,to okazuje skruche ,przeprasza,mowi ,że rozumie co z niego za skur.....,że sie poprawi ,a ty w to wierzysz,i brniesz dalej w złudzeniach......a tym czasem on znów jest górą.....a my znowu jesteśmy szmatami...niewolnicami..
Ja czuję sie winna ,za wszystko...bo przeciez to ,że on taki jest to też moja wina,w koncu zasłużyłam sobie na wszystko...
Kiedyś byłam z corka w miescie ..to był z tych lepszych dni napisał do nas czy mogę kupić mu hamburgera,ja ,że jasne jakże miło sie przez chwile ,zrobiło...dowiozłyśmy zadowolona przekazałam mu ów jedzonko niestety sos w hambyrgerze okazał sie niedobry...nie pytaj co sie działo...że jestem głupia,że mam wypierd....z takim g....i mnostwo innych obelg .... |
|
Powrót do góry |
|
 |
arty Gość
|
Wysłany: Pią Kwi 23, 2010 18:25 Temat postu: |
|
|
ika.milka ja byłam z nim 15 lat. Nie potrafiłam odejść. Myślałam, że jak spakuję mu walizki to może się stoczyć. Czułam się okropnie odpowiedzialna za jego życie. Dotarło do mnie jedno najważniejsze: jestem matką. Moje dzieci są ważniejsze od niego, to o nie muszę dbać przede wszystkim, a nie o niego. Dzieci w takich związkach cierpią. Jeżeli to zostawisz, twój syn będzie wierzył, że taki związek to normalka. Będzie ofiarą albo sprawcą. Czy tego chcesz? Czy przyszłość Twojego syna jest mniej ważna od jego przyszłości?
Powiem Ci jedno, jako dziecko alkoholika: zawsze marzyłam o tym, by moi rodzice się rozwiedli. Żebym nie musiała znosić tej atmosfery w domu, żebym nie musiała znosić tego wstydu. I bardziej od ojca nienawidziłam matki: za to, że nie potrafiła od niego odejść. Całe życie myślałam, w czym on jest lepszy i ważniejszy ode mnie.
Tu nie ma kompromisów: on się nie zmieni bez terapii. Żeby pójść na terapię musi sięgnąć dna. Razem z tobą, tego dna nie dosięgnie, bo ty go wciąż wspierasz.
Wchodząc na to forum przełamałaś milczenie. To pierwszy krok. Stopniowo zaczniesz odzyskiwać własne życie, walcz.
Dodam, że ciężko mi było, bo starszy ma 4 lata a modszy dwa. Płaczą często za tatą, a mnie boli wtedy serce. Ale widzę, że moje dzieci się zmieniają: starszy przestał się moczyć w nocy, młodszy zaczyna się przytulać i mówić, wcześniej to było nieosiągalne.
A ja odzyskuję siebie. |
|
Powrót do góry |
|
 |
ika.milka
Dołączył: 21 Kwi 2010 Posty: 7
|
Wysłany: Pią Kwi 23, 2010 19:19 Temat postu: |
|
|
Asik35, ja też wielokrotnie dostaje burę za nieodpowiedni, jego zdaniem posiłek, czy zakup np. w niedziele sklepy były czynne do godz. 11-ej, kupilam krojony chleb, bo tylko taki był, ale on nie znosi takiego chleba więc byla nieziemska awantura z wyrzucaniem kromek chleba na dywan, łózko itp. Ja poniżam się płaczę, przepraszam go tylko po to by był jako taki spokój w domu. Wstyd mi przed sąsiadami tych codzinnych krzyków.
Zara, masz racje. Boje się jaki będzie mój syn, często odnosi się do mnie z pogardą, słyszy codziennie jaka głupia jest jego mama. Nie docenia tego, że o wszytsko muszę zabiegać sama, a ojciec jest tylko osoba siedzącą w fotelu i pijąca piwo. czasami czuje do siebie pogardę, ze jestem taka słaba i nie potrafię przerwać tego małżeństwa, w którym pełnię rolę słuzącej.
dziękuję wszystkim za wsparcie. |
|
Powrót do góry |
|
 |
msta72
Dołączył: 13 Wrz 2009 Posty: 11
|
Wysłany: Pią Kwi 23, 2010 19:29 Temat postu: |
|
|
ika.milka proszę Cię idź szybko do psychologa lub terapię, to nic nie kosztuje a otworzy Tobie oczy. Sama możesz jeszcze z 5 lat tak tkwić zanim dojrzejesz do pewnych decyzji, on już będzie silnie uzależniony i zostanie Wam tylko rozstanie. Wywal go z domu i postaw warunek, że może wrócić po terapii, nic innego nie zadziała. Przechodziłam to samo, parę lat temu byłam mniej więcej na Twoim etapie. Przeczytaj sobie co teraz u mnie się dzieje. Gdybym zareagował wcześniej, być może byłby już trzeźwiejącym alkoholikiem i używalibyśmy życia. Jeśli Cie kocha to spróbuje się leczyć, aby Was ratować, jeśli mu nie zależy, to po co Ci facet który jest udręką? |
|
Powrót do góry |
|
 |
arty Gość
|
Wysłany: Pią Kwi 23, 2010 22:34 Temat postu: |
|
|
ika nie myśl, że twój syn tobą pogardza. To nie tak. Dla niego życie to jakieś straszne pole bitwy, w którym wygrywa silniejszy. Więc instynktownie utożsamia się ze sprawcą, naśladuje jego zachowania. On czeka aż dobro zwycięży, a to zależy tylko od Ciebie.
Co do naśladowania sprawcy: mój 4 latek dokładnie jak aktor odgrywał role tatusia. Czasem tak mnie to bolało, że płakałam. Grał te role sprawcy w stosunku do wszystkich, sama byłam kiedyś świadkiem, jak rzucił się na męża i zawołał "co robisz wariatko". On nawet nie wiedział, że to słowo się odmienia....
Trzeba tylko chcieć, reszta dokona się sama. Uwierz w siebie. Ja też nie wierzyłam.... Dawałam się niszczyć i dalej kochałam... Ale z każdym krokiem do przodu odzyskujesz jakąś część siebie. Odzyskujesz też dziecko, bo relacje zmieniają się na lepsze.
Trzymam za Ciebie kciuki.Pierwszy krok już zrobiłaś, jak się z tym czujesz? |
|
Powrót do góry |
|
 |
ika.milka
Dołączył: 21 Kwi 2010 Posty: 7
|
Wysłany: Sob Kwi 24, 2010 17:14 Temat postu: |
|
|
Zdecydowałam się na początku na forum. To był mój pierwszy krok, teraz muszę wybrać się do psychologa, bo wiem, że sama nie wyrzucę go z domu. A nie chce juz walczyć o to małżeństwo. Wielokrotnie rozmawiałam z nim o terapii,chce pomóc, ratować małżeństwo. Mąż stwierdził, że nie jest alkoholikiem, a pije bo ma kłopoty i oczywiście głównym jestem ja. Na terapię mogę chodzić sama, bo jestem głupia. Nie chcę juz opisywać jak traktowana jestem w łózku, gdzie seks ogranicza się do zaspakajania pana, bez czułości, dotyku, itp. Mam juz dość wiecznie pijanego mężczyzny, którego żałuje! |
|
Powrót do góry |
|
 |
motyl
Dołączył: 04 Maj 2009 Posty: 98
|
Wysłany: Sob Kwi 24, 2010 21:10 Temat postu: |
|
|
witaj ika znam ten problem tez mam syna i corke i 19 lat malzenstwa z kims kto nigdy mnie nie docenial .musisz dac temu kres ja tez sie balam bylo mi go zal ludzi na forum okazali sie swiatelkiem w tunelu i to da sie odczuc jestem silniejsza i latwiej mi wypowiadac slowo DOSC musisz sprobowac to nie jest latwe i musisz byc gotowa na jego reakcje ale odwagi kobieto bo on zniszczy ciebie i dziecko takze musisz podjac walke chocby tylko po to zeby pokazac dziecku ze to jak maz postepuje nie jest dobre i przyklad jaki w tej chwli tata daje dziecku moze kiedys odbic sie na jego zachowaniu takze glowa do gory i najwazniejsze to nie dac sie soba manipulowac pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
 |
renaata
Dołączył: 27 Lut 2010 Posty: 12
|
Wysłany: Nie Kwi 25, 2010 19:21 Temat postu: |
|
|
Nie pisałam tu za wiele ale duzo czytam.
ja czekałam 21 lat, tylko nie wiem na co.Miałam opry, wyrzuty sumienia, przypływy litości i nic.Wiec prosze was uwierzcie,że da sie wszystko załatwić, wszystko wyprostować, zdobyc sie na odwagę i uwierzyć w siebie.
Po tym wszystkim może nic nie jest prostsze ale swiety spokój i dzieci, które bez strachu kłada sie spac.ja jestem na początku tej drogi i mam do siebie pretensje,że dzieciństwo moich dzieci było pełne strachu.dla nich warto sie "przebudzić". |
|
Powrót do góry |
|
 |
Echnaton Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 15 Lis 2006 Posty: 6110 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Nie Kwi 25, 2010 22:44 Temat postu: |
|
|
Dzieci to odpowiednia przyczyna aby zacząć walczyć o godność i wolność w związku. Nie mówię - walczyć o związek ale o własną godność. Dzieci biorą z nas przykład, powielają nasze słowa i zachowania, odmawiając sobie godności uczymy je że nie jesteśmy wiele warci, niewiele potrafimy. Dobrze jeśli walkę o godność zaczynamy wtedy gdy dzieci są bardzo maleńkie i niewiele rozumieją z krzyków i awantur. Wiedzą, ze dzieje się coś złego i widza ustępującą mamę, we wszystkim i tatę wciąż dyscyplinującego mamę i krzyczącego, a mama znów popełnia te same błędy i tato znów krzyczy. To obraz dzieciństwa widziany ich oczyma. Zapamiętają z tego, że mama jest nieudolna i tata nie mógł jej wychować, chociaż się starł. One pojmują świat ze swojej pozycji - kto zbroił zasługiwał na karę. Staną po stronie taty i odżegnają się od słabej i nieumiejętnej mamy.
Czasami dopiero dorosłość dzieci jest odpowiednia motywacją. Dzieci odchodzą i wtedy w tej pustce postanawiacie - nigdy więcej. I wtedy rozumiecie więcej i pełniej, a może już nie drżycie tak bardzo o zdrowie i życie dzieci i dlatego wszystkie działania są bardziej realne i silne? _________________ „lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność” |
|
Powrót do góry |
|
 |
ika.milka
Dołączył: 21 Kwi 2010 Posty: 7
|
Wysłany: Pon Kwi 26, 2010 8:48 Temat postu: |
|
|
Dziękuje bardzo za wsparcie. Wczoraj podczas nieobecności męża rozmawiałam z synem nt naszej sytuacji. Powiedział, że odkąd pamięta były awantury i jeżeli wybieram się na terapię to tylko z tatą. Rozmawiałam wielokrotnie z mężem nt pomocy, wizyty u psychologa, terapii, nie chce nawet słyszeć na ten temat. Syn potwierdził, że w takim przypadku powinnam przy najbliższej awanturze spajkować mu walizki i nie wpuszczać do domu. Powiedział, że on odchodzi, a Ty za godzinę przyjmujesz go i wszystko zaczyna się od nowa. Po wczorajszej rozmowie jestem silniejsza, bo wiem, że syn też ma już dość tej sytuacji. Nie ma odwrotu to już koniec. Jeszcze raz dziekuje  |
|
Powrót do góry |
|
 |
arty Gość
|
Wysłany: Pon Kwi 26, 2010 14:28 Temat postu: |
|
|
Ika cieszę się, że porozmawiałaś z synem, zapewne na to długo czekał. On jest tylko dzieckiem, nie ma wyboru, decyzja zależy od Ciebie. Wasze życie jest w twoich rękach. Troska o dzieci daje większą motywację do działania, szczególnie jeśli brak Ci wiary w to, że masz prawo do szacunku, miłości i zrozumienia. |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|