 |
Forum na temat przemocy w rodzinie Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP www.niebieskalinia.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Marta_po_trzydziestce
Dołączył: 19 Cze 2012 Posty: 57
|
Wysłany: Pon Lip 30, 2012 9:43 Temat postu: Moja historia - post scriptum |
|
|
Mimo że terapia wiele mi pomogła, nie rozwiązała naszych problemów. Nadal jestem szantażowana mieszkaniem, padają słowa: "nie jesteś u siebie", obraża się moją matkę, rości się do mnie pretensje, że "matka ma cię w d...e". Zarzuty bywają absurdalne i niesprawiedliwe. Najgorsze jest to, że zdarzyło mi się kilka razy w przypływie złości uderzyć męża. On mnie nie bije, ale bardzo rani psychicznie.
Nasze dziecko rozumie coraz więcej i wyraźnie odreagowuje kłotnię. Jest ich niby mniej niż kiedyś, lecz problemy wracają jak bumerang, zwłaszcza gdy z zagranicy przyjeżdża moja matka.
Sądzę, że trwanie w tym małżeństwie nawet w pozornym spokoju i zgodzie, lecz bez pozytywnych uczuć niczego dobrego nikomu nie przyniesie. Jednak odejście to szalenie trudna decyzja. Skąd wziąć na nią siłę? Jak to zrobić? I w jaki sposób, aby zminimalizować cierpienie dziecka?
Ostatnio zmieniony przez Marta_po_trzydziestce dnia Pon Lip 30, 2012 9:55, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
Marta_po_trzydziestce
Dołączył: 19 Cze 2012 Posty: 57
|
Wysłany: Pon Lip 30, 2012 9:53 Temat postu: |
|
|
Najgorsze jest to, że po kłótni nabieram pewności, że trzeba się ewakuować z tego związku ,a potem, gdy opadają emocje, moja determinacja słabnie. Zaczyna się moje poczucie winy, nadzieja na poprawę sytuacji. obawa, że może to we mnie jest przyczyna konfliktów. Ale co z tego, że we mnie, skoro mąż nawet nie chce na ten temat rozmawiać, nie chce mi pomóc (ani sobie)?!
Rozpracowałam niedawno swoje lęki, które powstrzymują mnie przed odejściem.
Boję się, że nie spotka mnie już nic lepszego. Że nie dostanę nawet tych ochłapów miłości,które mam z nim.
Drugi mój lęk: przeraża mnie rozbicie rodziny własnemu dziecku, które ojca kocha z wzajemnością. Boję się jego pytań i łez oraz wlasnej bezradności.
Trzecia sprawa: nie mam dokąd pójść! Ceny wynajmu mieszkań są koszmarne! Nie mam, niestety, rodziców, u których mogłabym się schronić. Nie chciałabym też ciągać dziecka z miejsca na miejsce, wyrywać go z miejsc, do których się przywiązał.
Ech... Szukam wsparcia. Bardzo o nie proszę. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Marta_po_trzydziestce
Dołączył: 19 Cze 2012 Posty: 57
|
Wysłany: Pon Lip 30, 2012 9:55 Temat postu: C. d. |
|
|
W czasie trwania naszego małżeństwa nabawiłam się przewlekłej choroby. Podejrzewam, że stresy i konflikty bardzo "pomogły' mi zachorować. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Echnaton Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 15 Lis 2006 Posty: 6110 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Sro Sie 01, 2012 23:54 Temat postu: |
|
|
Najpierw musisz zatrzymać przemoc, później skonstruować plan działania, a na koniec jego konsekwentna realizację. Żaden z tych etapów nie jest łatwy i każdy może być bardziej lub mniej skomplikowany.
Z zapisu widzę, że w terapii już nie uczestniczysz, stosujesz agresywne zachowania w stosunku do jego zachowań, bo...jesteś bezradna i nie wiesz jak to zmienić. Wydaje się, że powinnaś wrócić do terapii bo to wszystko co prezentujesz mogłabyś nauczyć się na terapii i tam też będziesz mogła "oduczyć" się agresji, bo...on może wykorzystać to przeciwko Tobie.
Miłość ojca do dziecka nie może zastąpić faktu, że dziecko uczestniczy w każdym waszym konflikcie i Twojej bezradności. Kochać dziecko można bez względu na to czy się z nim mieszka czy też nie. Obowiązek ratowania przed uczestniczeniem w konflikcie spoczywa także na Tobie.
Piszesz ogólnikowo więc trudno mi wyciągnąć coś więcej - chciałem tylko pokazać, że inne wyjścia sa w zasięgu Twego wzroku i możliwości. Nikt tutaj nie namawia Cie do odchodzenia, ale i do życia w związku, w którym nie ma miłości. Jesteś odpowiedzialna za swoje dziecko.... _________________ „lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność” |
|
Powrót do góry |
|
 |
Marta_po_trzydziestce
Dołączył: 19 Cze 2012 Posty: 57
|
Wysłany: Czw Wrz 13, 2012 15:31 Temat postu: |
|
|
Echnaton, dziękuję. A jak zatrzymać przemoc?
Ja się zreflektowałam. Bardzo się pilnuję, żeby nie dać się prowokować, ale widzę, że tak czy owak, zawsze jestem tą najgorszą.
Mąż jest chory. Niedawno tak się sforsował będąc z wizytą u rodziny, że kwękał caly dzień. Powiedziałam, że nie powinien tak szaleć, na co usłyszałam, że zabraniam mu kontaktów z rodziną!
Jednym słowem, muszę udowadniać, że nie jestem wielbłądem.
Wszystko przemawia za tym, żeby się z tego związku ewakuować, ale paraliżuje mnie lęk i obawa - zupełnie irracjonalnie. Nie mogę sobie z tym poradzić. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Marta_po_trzydziestce
Dołączył: 19 Cze 2012 Posty: 57
|
Wysłany: Czw Wrz 13, 2012 15:34 Temat postu: |
|
|
P.S. Mniej ogólnikowo napisała w wątku "moja historia". |
|
Powrót do góry |
|
 |
Łucja J
Dołączył: 10 Mar 2012 Posty: 77
|
Wysłany: Czw Wrz 13, 2012 19:57 Temat postu: |
|
|
Na jakiej terapii byłaś? Jak długo?
Przeczytałam Twój wątek i widzę tam sporo spraw do przepracowania
Zakończenie związku to zawsze niezmiernie trudna decyzja. Z trwania w związku, który niszczy, też nie jest dobre dla nikogo, także dla dziecka  |
|
Powrót do góry |
|
 |
Marta_po_trzydziestce
Dołączył: 19 Cze 2012 Posty: 57
|
Wysłany: Pon Wrz 17, 2012 13:58 Temat postu: |
|
|
Łucjo, na terapię chodziłam przez rok. Nie umiem powiedzieć, czy miała jakąś specjalną nazwę, kategorię itp. Dzięki mamie i jej znajomym trafiłam na oddział anonimowych alkoholików w szpitalu psychiatrycznym. Wprawdzie alkoholizm mnie i męża nie dotyczy, ale sprawy rodzinne nie są obce personelowi. Tam zapytałam o radę. Podpowiedziano mi kilka dość radykalnych kroków (jak np. prokuratura), padła też propozycja przyjrzenia się własnym emocjom. Tak trafiłam na tę psychoterapię. Trochę mi ona pomogła zrozumieć siebie. Psycholog proponowała nam terapię rodzinną, ale mąż kategorycznie odmówił. Twierdzi, że problem jest we mnie i wystarczy, bym zmieniła swoje zachowanie, nie krzyczała w kłótniach, nie traciła panowania nad sobą. Próbowałam panować, owszem, ale gdy mąż po raz enty "testuję" moją wytrzymałość na prowokacje - trafia mnie szlag. Trudno spokojnie słuchać, gdy zachęca nasze dziecko do nazywania mojej matki Babą Jagą. Gdy proszę o kontakt z jego kolegą (sprawa zawodowa) i słyszę w odpowiedzi, że mam swoich znajomych, a od jego mam się odczepić. To tylko przykłady. Sypię tymi przykładami... trzeba coś z tym zrobić, nie mogę się skarżyć jak mała dziewczynka, a tak ciężko zebrać się w sobie i odejść. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Łucja J
Dołączył: 10 Mar 2012 Posty: 77
|
Wysłany: Pon Wrz 17, 2012 18:32 Temat postu: |
|
|
Tkwisz w tym tyle lat. Nie szkoda życia? |
|
Powrót do góry |
|
 |
Marta_po_trzydziestce
Dołączył: 19 Cze 2012 Posty: 57
|
Wysłany: Wto Wrz 18, 2012 9:16 Temat postu: |
|
|
Szkoda, Łucjo. Coraz mocniej to do mnie dociera. Przyglądam się naszym relacjom i widzę, że jestem prowokowana. Widzą to moi znajomi (ci, którzy znają problem). Widzi to moje dziecko. Chyba właśnie dojrzałam do zmian i pierwszym krokiem było to forum. Teraz rozglądam się za mieszkaniem do wynajęcia. Boję się tylko, że mąż coś kombinuje przeciwko mnie. Twierdzi, że założył sprawę w sądzie o moje rzekome znęcanie się nad nim. Przyznaję, nie byłam święta:(, zdarzało mi się dać wyprowadzić z równowagi. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Marta_po_trzydziestce
Dołączył: 19 Cze 2012 Posty: 57
|
Wysłany: Wto Wrz 18, 2012 16:10 Temat postu: |
|
|
Gdzieś na forum wyczytałam, że dowodem w ewentualnej sprawie o przemoc może być pamiętnik ofiary.
Przez ponad 6 lat prowadzę blog. Zdarzało się od czasu do czasu, że nie wytrzymując swojej sytuacji, poskarżyłam się na jego „łamach”. Zaprzestałam osobistych zwierzeń po atakach męża i złośliwych komentarzach (podszywał się pod „znajomą” itp.). Przyznałam mu częściowo rację, że ma prawo do prywatności. Jednak te wpisy zostały. Mąż grozi, że wykorzysta je przeciwko mnie, a może jednak mogłoby być odwrotnie? Piszę też w zeszycie, bo mąż utrudnia mi dostęp do internetu ; synek w sekrecie mi powiedział, że tatuś wcale internetu nie odłączył – to tak na marginesie, jak widać dziecko też jest „odpowiednio” nastawiane. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Echnaton Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 15 Lis 2006 Posty: 6110 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Sro Wrz 19, 2012 8:44 Temat postu: |
|
|
Kontrola, nadzór, sprawdzanie, tajemniczość, krąg własnych spraw i własnych znajomych - to z daleka pachnie przemocą chociaż może nią nie być. Co było w tych Twoich zwierzeniach na blogu aby mógł to wykorzystać? _________________ „lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność” |
|
Powrót do góry |
|
 |
Marta_po_trzydziestce
Dołączył: 19 Cze 2012 Posty: 57
|
Wysłany: Pią Wrz 21, 2012 13:50 Temat postu: |
|
|
Pisałam już o tym: dziś rano poprosiłam męża o pomoc w ułożeniu szala. Poprawił, nie tak zwyczajnie na odczepnego, ale jeszcze coś tam powygładzał, poukładał. Takie chwile mnie osłabiaja. Topnieję. Wraca ciepło, ale już w chwili gdy wraca, boję się następnej awantury. Najpewniej wywołam ją sama wkur...a jego oślim zimnym uporem. Wiem, że choćby było ciepło i miło, nie udostępni mi internetu, twierdząc, że go nie mamy (kłamstwo!), zatai hasło do komputera. Czyli - nie jestem pełnoprawnym obywatelem tego domu.
Jestem dorosła, nie potrzebuję koniecznie tego komputera, mam dostęp poza domem. Chodzi o stosunek do mnie, o partnerstwo i równość.
Nie radzę sobie. Jeszcze wczoraj miałam "żelazne" postanowienie wyprowadzki, a dziś ten szal... |
|
Powrót do góry |
|
 |
Marta_po_trzydziestce
Dołączył: 19 Cze 2012 Posty: 57
|
Wysłany: Pią Wrz 21, 2012 14:14 Temat postu: |
|
|
Oczywiście komputer to tylko przykład |
|
Powrót do góry |
|
 |
marta 25
Dołączył: 02 Mar 2010 Posty: 690
|
Wysłany: Pią Wrz 21, 2012 15:19 Temat postu: |
|
|
Trzymaj sie dziewczyno.. jestes juz na ostatnim zakrecie.
Juz wiesz ze kiedy on jest dobry to trzeba sie bac! Im bardziej jest dobry czy mily - tym bardziej trzeba sie bac. Ten etap poprzedza wybuch . Zbliza sie dzien kiedy pekniesz. Masz racje zrobisz wielka awanture, wykrzyczysz wszystko i podejmiesz decyzje.. jaka -nie wiadomo. Dzis tego nie wiesz.
Ja polecialam do banku i wreszcie po kilku latach " obiecywania sobie / i jemu jako desperacka swoja pogrozke/ ze to zrobie" Zalozyłam odrebne konto. On natychmiast zdecydowal ze nie bedzie dawl mi zadnych pieneidzy i to byl poczatek konca. Uwazaj.. wiedzialam ze mnie okrada, z e nas okrada.. ale wiedzialam,ze jesli zaloze osobne konto-, uniemozliwie mu dostep o swoich pieniedzy --- on odejdzie? bdzie sie mscil , ze to bedzie koniec.. i balam sie. Balam sie tego konca. I nie robilam nic. Pomysl o tym w kotekscie swoich doswiadczen . Potrafisz. POtrafisz dotrzec co go trzyma przy Tobie. Napewno nie ejst to uczucie. To jest jakis konkretny zysk.. Pieniadze? mieszkanie? swobda? satysfakcja ze wlasnej władzy nad Toba jest raczej wtorna. Patrz jaka korzysc on ma z bycia z Toba. Mysle,ze TY juz wiesz co to jest. Ale byc moze podobnie jak ja - boisz sie konfrontacji ze swoja swiadomscia.
W czasie 2 dni okazalo sie ze ponad 20 lat zylam z czlowiekiem ktorego ze mna nic nie łączyło - nic poza jego wygoda a te wszystkie dobre chwile byly maskarada.i manipulacja. W ciagu 2 dni kiedy zrozumial,ze traci nademna calkowita kontrole z meza przekszytałcił sie w zimnego lajdaka- smiertelnego wroga. Uwazaj.. nie zrob nic gluiego, nic co on moglby wykorzysta przeciwko Tobie. Uwazaj .. on sie natychmiast polapie ze wyrwałąs sie spod jego kontroli. ONI UMIEJA TEN MOMENT ROZPOZNAC. od tej chwili bedzie Twoim wrogiem. Moze ciebie nagrywac, itd tj szukac i zzbierac dowody przeciwko Tobie. |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|