|
Forum na temat przemocy w rodzinie Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP www.niebieskalinia.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
NA ROZSTAJU DRÓG
Dołączył: 31 Sie 2012 Posty: 2
|
Wysłany: Sob Wrz 01, 2012 21:56 Temat postu: nie potrafie dalej żyć |
|
|
Witam
Niestety muszę się przyznać i że mnie wkońcu dopadł ten temat. Przemoc w rodzinie. Ciężko się o tym wszystkim mówi. NIe potrafię teraz ułożyć sobie życia. Ale zacznę od początku.
Byłam z moim mężem prawie 11 lat. (w małżeństwie wytrzymałam niecałe 2 lata). Przed ślubem urodziła nam się córeczka. Teraz ma 5 lat. Wszystko zaczeło się od tego, że wkońcu mu się przeciwstawiłam. Po urodzeniu dziecka siedziałam w domu. Wkóncu chciałam wrócić do pracy. Długo nie mogłam znależć. Mąż upierał się że nas utrzyma i nie musze isć do pracy. Jestem osobą, która za długo nie posiedzi w domu. Potrzebuję pracy, ludzi, towarzystwa. (po urodzeniu dziecka wprowadziliśmy się do jego rodziców, którzy mieszkali na wsi. sama pochodzę ze wsi , ale tam nikogo nie znałam, a najbliższa jakakolwiek miejscowość była oddalona o 5 km.) Przez mojego meża straciłam kontakt ze wszystkimi swoimi znajomymi. Gdy zdecydowałam sie wrócic do pracy wszystko się zaczeło. Wbrew jego woli podjełam prace. Otworzymam swoją działalność gospodarczą i pracowałam jako przedstawiciel handlowy. To go wkurzyło, że zrobiłam coś na co się nie zgadzał. Zaczeły się awantury, wyzwiska, zaczał mnie śledzić, sprawdzał mi telefon. Uważał ze nie umawiam się z klienami tylko z kochankami. Coraz częściej zaczał wracać pijany do domu, bardzo czesto jezdził po pijanemu. Prosiłam, błagałam, aby przestał. Ze to moja praca, że go nie zdradzam. Ze mną nie chciał nigdzie wychodzić, echodził za to z kolegami, znikał nie raz na całe noce. Wtedy to ja zaczełam go podejrzewac o zdrade. Sprawdziłąm telefon i .... powiedział ze to tylko kolezanka, ale 40 sms dzień w dzień??? Nie mówiąc już o niemoralnuch propozycjach. Było coraz gorzej. Gdy odważyłam sie pojechać sama na wakacje ( tzn. pojechałam z córką, z siostrą mojego męza i z jej dzieckiem) nie wieżyłam w to co się dzieje. Gdy wróciłam okazało się ze miał wypadek połamał obojczyk. Gdy tydzień później miałam jechać na weekend na szkolenie, wrócił ze spotkania z kumplami z połamanym obojczykiem. Wmawiał mi ze to przezemnie, ze sobie bezemnie nie poradzi, ze jak mi zależy na rodzinie to mam zostać w domu... I co... zostałam.... Z dnia na dzień coraz bardziej sie na mnie wyrzywał, obelgi, ze jestem do niczego, ze to wszystko przezemnie, ze go zdradzam, ze nie pracuje tylko sie puszcam... wkońcu zaczał podnoscic na mnie reke. Mieszkalismy z jego rodzicami. Gdy prosiłam tesciowa o pomoc to słyszałam ze jest młody, wyszaleje się, ze ona tez tak miała, ze powinnam siedziec i sie nie odzywac. Gdy raz wsiadł po pijaku do samochodu powiedziałąm ze zadzwoni na policje - usłyszałam ze niepotrzebnie robie afere. Gdy wrócił usłyszałam jak tesciu z nim rozmawia i mówił ze jak chce jechac na dyskoteke to on go zawiezie, a nie wsiada sam do samochodu. Czy to normalne??? Facet 32 lata trzy letnie dziecko w domu, żona a on się szlaja po dyskotekach... Poszłam na terapie dla współuzależnionych od alkoholu. Gdy się o tym dowiedział, wyzwiska się jeszcze nasiliły. Wiecznie słyszałam, zę robią mi tam pranie mózgu, ze gadaja głupoty, ze to przezemnie wszystko sie psuje, że przeze mnie pije. Ale Dzięki tej terapi miałam siłę aby wystapić o rozwód i posiagnąc to do końca. Mineło prawie 2 lata od rozwodu a ja nie potrafie sie od niego uwolnić. Nadal mną manipuluje. Niestety mam taką pracę ze nie pozwala mi czasowo na dalsze uczeszczanie na terapię. Jednak nadal brak mi wiary w siebie, mam bardzo miska samoocene. Teraz spotykam się z innym facerem. Chcemy razem zamieszkać, stworzyć rodzine, ale ja..... Boje się powtórki... nie potrafie spojrzec na nasza znajomość bez pryzmatu tego co przezyłam. Nie potrafie mu zaufać. Myśle ze wiecznie mi kłamie, że on tez próbuje mnie zmanipulowac....... Tak bardzo chciałam o wszystkim zapomniec, uwierzyć w siebie i byc wkońcu szczęśliwa..... Tylko jak????????? Znów zaczynam mieć tzw. zawiechy.... Boje się zrobić jakikolwiek krok do przodu, bo boje sie ze i tak nic z tego nie bedzie......... Boje się wszystkiego........ |
|
Powrót do góry |
|
|
Łucja J
Dołączył: 10 Mar 2012 Posty: 77
|
Wysłany: Pon Wrz 10, 2012 12:25 Temat postu: |
|
|
Przeczytałam uwaznie, co napisałaś.
Mam wrazenie, że terapia dla współuzależnionych pomogła Ci wyjść ze złego związku, ale wiele spraw zostało do przepracowania
Skąd brak wiary w nowego partnera? |
|
Powrót do góry |
|
|
NA ROZSTAJU DRÓG
Dołączył: 31 Sie 2012 Posty: 2
|
Wysłany: Pon Wrz 10, 2012 14:08 Temat postu: |
|
|
Skąd brak wiary??? W dużej mierze z tego, że pomimo tego iż się rozwiodłam i nie mieszkam z byłym mężem, nadal nie potrafię się uolnić od jego manipulacji. przez niego starciłam całam wiarę w ludzi, w siebie. A z drugiej strony mój obecny partner przyznał mi się, że .... zdradzał żone. Dużo ze sobą rozmawiamy. On wie o tym co ja przechodziłam, mi powiedział jak było między nim a jego byłą żoną. Mimo tego że nie daje mi konkretnyh powodów - bardzo mi pomaga, wspiera mnie, znosi moje zmienne nastroje. Bardzo go kocham, ale..... Wiecznie jest jakieś ale... Gdybym miała mało problemów, tydzień temu straciłam prace. To załamało mnie całkowicie. A ON - jest ciągle przy mnie. Zamieszkalismy razem, zaproponował abym najpierw doszła do siebie a poźniej mam mu pomóc w pracy ( prowadzi własna działalnosc) i wiecznie powtarza ze damy sobie rade. A ja ??? Ja nie mam siły na nic... Jestem straszną pesymistką z brakiem wiary w siebie. Boje się zdrady, ze skoro zdradzał to mnie tez będzie, że skoro okłamywał byłą żonę to mnie też.... Czeka Nas ciężki okres, ja bez pracy, czekam na kolejną rozprawę w sądzie z byłym mężem... mam ochotę się poddać..... |
|
Powrót do góry |
|
|
Łucja J
Dołączył: 10 Mar 2012 Posty: 77
|
Wysłany: Pon Wrz 10, 2012 19:06 Temat postu: |
|
|
Nie poddawaj się! Jest ciężko, ale poddanie się niczego nie załatwi
Rozumiem Twoje obawy.
Może skup się teraz na najważniejszych problemach?-na rozprawie sądowej, szukaniu pracy? Przyjmij ofiarowaną Ci pomoc.
Potrzebujesz wzmocnienia, obudzenia sił, które w Tobie drzemią...
Jestem tu, zawsze możesz do mnie napisać. Nawet taka "rozmowa" pomaga. |
|
Powrót do góry |
|
|
marianna2
Dołączył: 20 Sie 2012 Posty: 24
|
Wysłany: Pon Wrz 10, 2012 20:33 Temat postu: |
|
|
Wszystko powyższe się zgadza, nawet rozmowa na pw |
|
Powrót do góry |
|
|
lolka0022
Dołączył: 02 Lis 2011 Posty: 34
|
Wysłany: Sob Lis 03, 2012 11:51 Temat postu: |
|
|
Dasz radę nie poddawaj się, |
|
Powrót do góry |
|
|
Maketaton Wolontariusz NL
Dołączył: 02 Paź 2011 Posty: 108 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Pon Lis 05, 2012 13:48 Temat postu: |
|
|
Na pewno jest lepiej ułożyć sobie wszystko w środku zanim z jednego związku przejdzie się w drugi. Jest się siebie bardziej świadomym, swoich potrzeb i tego, czego teraz oczekuje się od partnera, jak stawiać granice i że one rzeczywiście są potrzebne.
Spróbuj skoncentrować się na sobie, straciłaś pracę - więc teraz możesz korzystać z terapii. Masz wsparcie i pomoc, skorzystaj z niej. Bierz to, co dobrego daje Ci los. Uważnie obserwuj siebie, co sprawia Ci radość, a co ból, informuj o tym partnera.
Wyszłaś z tego wszystkiego silniejsza, wbrew temu, co myślisz i nie dasz się już drugi raz wepchnąć w mundurek męczennicy. Nic nie musisz i nic się nie dzieje samo - masz wpływ na swoje życie. A to najważniejsze.
Pracuj nad sobą. Masz czas, więc to wykorzystaj.
Pozdrawiam _________________ "Nadzieja jest ryzykiem, które trzeba podjąć" |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|