 |
Forum na temat przemocy w rodzinie Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP www.niebieskalinia.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
bea69
Dołączył: 11 Lip 2006 Posty: 2
|
Wysłany: Wto Lip 11, 2006 23:55 Temat postu: jestem bliska załamania |
|
|
Witam wszystkich.
nie napiszę nic nowego ale może ktoś mi coś poradzi.
Jestem 12 lat po ślubie , mam dwoje dzieci 12 i 8 lat. Przez 11 lat mieszkałam u teściów oni w jednym pokoju my w czwórkę w drugim 15m2. Rok temu namówiłam męża na kredyt i kupilismy mieszkanie. Moim zdaniem mój mąż jest alkoholikiem i to od lat. Wcześniej tego nie zauważałam lub bagatelizowałam ale od roku sytuacja zaognia się.
Gdy mieszkaliśmy u tesciów co jakiś czas zdarzały się awantury. Teściowie kłócili się non sto i nie było dnia aby o coś się nie zaczepili. Gdy mąż awanturował się ze mną to mogłam liczyć na wsparcie teściowej, która chętnie właczała się do sprawy. W większości były to awantury właśnie o alkohol-znalezione puste buteleczki pod wanną, na szafie, picie na podwórku itp. Każde święta czy uroczystość w tamnym domu były suto zakrapiane a i tak wielokrotnie odprowadzając gości mąż doprawiał się. Wulgaryzmy, ubliżania, poniżanie, wieczna krytyka i porównania na poczatku wywoływały u mnie rozpacz potem zaczęłam "odwdzięczać się" równie wymyślnymi epitetami.
Po przeprowadzce pił codziennie po pracy piwa + wkładka z wódki. Usypiał o 21.00 lub wcześniej. Gdy był wstawiony czepiał się mnie, wyzywał, wulgarnie określał swoje potrzeby seksualnie nie przejmując się obecnością dzieci w domu. Seks z nim nie sprawia mi już przyjemności i unikam go gdy jest pod wpływem alkoholu. Jest wtedy niedelikatny i niejednokrotnie sprawia mi ból. Nie przejmuje się moimi potrzebami czy moją niedyspozycją / gdy mam okres to on jak za sprawą czarodziejskiej różczki ma największy popęd i chciałby wówczas wymusić stosunek. Ja nigdy na to się nie zgadzam i są znowu wyzwiska, stwierdzenia iż nie spełniam swoich małżeńskich obowiązków itp/.
Tak jak wspomniałam wieczorem pił rano szedł do pracy /bardzo odpowiedzialnej/ wracał i pił. Weekendy były też piwne non stop. Oczywiście nie widzi problemu. Twierdzi,że on ma do tego prawo i nie chce wogóle podjąć tematu ew. leczenia. W żywie oczy zaprzecza ,że pił choć czuć od niego. Jego rodzina jest zgodna ,że powinien się leczyć i że jest zbyt agresywny, wstyd z nim gdzieś iść czy zrobić imprezę. A jednocześnie jest za nim i wierzy mu np w bzdury ,że go biję lub rozpowiada inne niestworzone rzeczy.
Apogeum było w marcu tego roku gdy w dniu urodzin córki zaczął tak mi ubliżać, szydzić i poniżać w oczach dzieci iż wezwałam policję. Mąż był pod wpływem alkoholu. Przyjechali po 20 min. Ja trzęsłam się jak galareta a mój 12 letni syn był przerażony i płakał wraz z młodszą siostrą.
To było w sobotę . poprosiłam o założenie niebieskiej karty. powiedzieli iż w poniedziałek przyjdzie dzielnicowy. Po wyjściu policji jescze przez 2 godziny znęcał się psychicznie nade mną wyzywał, wulgarnie ostarżał o nieistniejące zdrady , wytykał przedmałżeńskie kontakty z innymi. Niedzielę wraz z dziećmi spędziłam u teściów, których odwołałam z wizyty u nas bo mąż pił od rana.
W poniedziałek dzielnicowy nie pojawił się.
We wtorek przyszli teście i moja mama aby przeprowadzić z nim poważną rozmowę. Wyparł się wszystkiego, nic nie pamiętał i wyzywał mnie w ich obecności. Wyszłam z dziećmi.
Uzgodnił z nimi iż nie będzie pił tylko w weekendy. Trzymał się tego przez dłuższy czas. Te weekendy były dla mnie chore. Zaczynały się od piątku wieczorem i kończyły w niedzielę po południu. Nic nie można było zaplanować ani sensownego zrobić byłam jak sparaliżowana. Jedno tylko ,że się uspokoił ale nadal twierdził,że to moja wina i jak śmiałam wezwać policję.
Potem sukcesywnie raz i drugi łamał 'obietnice' niepicia. po bodajrze 3 tyg od wezwania zadzwonił do mnie dzielnicowy i zaprosił na rozmowę. W międzyczasie skontaktowała się z przychodnią specjalistyczną leczącą uzależnienia i miałam spotkanie z psychologiem gdzie pierwszy raz poprzez łzy mogłam wszystko wyrzucić z siebie.
Dzielnicowy dał mi parę papierków do podpisania m,in, skierowanie mąża na komisję trzeżwości czy zapobiegania alkoholizmowi czy coś takiego. Podpisałam również kwit do sądu rodzinnego o sprawdzenie sytuacji dzieci/ mąż czasami gnębił syna i dołował go/.
Potem przez parę miesięcy był względny spokój /oczywiście picie weekendowe było/ i stawała się lżejsza atmosfera.
W maju przyszla do domu kurator sądowa z sądu rodzinnego sprawdzić warunki dzieci. Mieszkanie mamy duże ,dzieci po pokoju.
Mąż na początku nie chcial wpuścić jej do domu, potem kwestionowal jej uprawnienia i zarzucał w niewybredny sposób / z epitetami/ ,że naslałam tą kobiete na niego. Nie słuchał wyjaśnień , nie chciał podjąć dyskusji. Wydzierał się i szlał.Kurator złożyła raport z tej wizyty w sądzie.
Po tygodniu dopiero mąż uwierzył,że ja nie nasłałam jej. Znowu było parę tygodni 'spokoju" przeplatanego np. próbą wymuszenia stosunku w czasie okresu / tydzień wcześniej odmówił kupienia gumek bo mu zabraknie na piwo/ czy w dniu ojca i zakończenia roku gdy dzieci czekały ze świadectwami i laurką - sprowadził kolegę z piwami. Potem odebrałam od listonosza wezwania dla mnie i męża do sądu rodzinnego, który z urzędu chce wszcząć sprawę o ograniczenie praw rodzicielskich mojemu mężowi. Nie pokazałam mu ich aby znowu nie zrobił piekła. Dzieci w niedzielę wyjechały na kolonie więc z bijącym sercen oddałam mu wezwanie. I "nie zawiodłam się" znowu były wyzwiska, oskarzenia bo to moja wina bo wezwałam policję, nasłałam kobietę, robię z niego alkoholika itp itd. Jutro mamy przesłuchanie. Wczoraj była cisza a dziś zaczepił się o przypalone kluski i znowu 'pojechał" po całości. Naopowiadał w rodzinie,że to ja założyłam sprawę i chcę go pozbawić praw rodzicielskich.
wiem,ze jest to chore. Wiem,że jestem współuzaleźniona. Parę razy byłam u terapełty w przychodni ale popsuł mi się z nim kontakt. Przez tą nerwówkę mam zaniki pamięci. Przegapiłam wizytę. Następna naznaczona została z powodu terapełty odwołana i na kolejnej usłyszałam,że takie przychodzenie nie ma sensu. Cały lipiec jest na urlopie a po 15.07 mam dobiero dzwonić aby zapisać się na sierpień. Koniecznie namawia mnie na grupy wsparcia a ja nie mam jak tego pogodzić z pracą . Pracuję 10-18,00 we wszystkich punktach w mieście spotkania są o 16.00 czy 17.00. Szef nie zwolni mnie co tydzień z 2 godzin. Wyszukałam w internecie spotkania sobotnie czy niedzielne w kościołach ale boję się awantur i wypytywania gdzie chodzę i zarzutów,że nie opiekuję się dziećmi.
Wiem,że powinnam go olać ale wpakowaliśmy się w kredyt, który tylko przy jego zarobkach jesteśmy w stanie spłacić i to też zaciskając pasa.
Wkurza mnie,że ja mogę odmówić sobie wszystkiego a on za ostatnie pieniądze kupi piwo zamiast chleba a potem wysyła mnie w pożyczki lub sam pożycza niewiadomo skąd.
A i jescze jedno . W maju czy na poczatku czerwca odezwał się do męża dopiero dzielnicowy i miał przyjść do nas do domu w dany dzień- nie przyszedł. Jest znowu oskarżenie męża ,że ja manipuluję dzielnicowym.Ta jutrzejsza rozprawa zaogni wszytko, bo mąż nie przejmuje się , odgraża ,że mi pokaże na sali sądowej i oczywiście winą obarcza mnie.
Jestem silna-tak sobie powtarzam- i nie dam się zastraszyć ale przeraża mnie że wszystko obraca się przeciwko mnie.
W niedzielę dostałam histerii i płakałam chyba przez 4 godziny, potem usnęłam. Miałam też myśli samobójcze-pierwszy chyba raz.
Tak mi szkoda to wszystko rzucić. Meszkanie było moim jedynym życiowym marzeniem - sprzedanie go teraz w razie rozwodu nie pokryje nawet kredytu. Była by to tez ogromna tragedia dla moich dzieci - przeprowadzka do moich rodziców znów do jednego pokoju, daleko do szkoły / znowu innej/ i zmiana kolegów. Jestem w kropce i znowu płyną mi łzy z bezradności.
Kończę bo jutro w sądzie muszę być na 9.00.
Niech się dzieje Woja Boża. Na początku chciałam go wybielać ale po dzisieszym jego występie będę mówiła prawdę cała prawdę i tylko prawdę.
Piszcie i radźcie _________________ bea |
|
Powrót do góry |
|
 |
maras Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 28 Maj 2006 Posty: 3871 Skąd: Gdynia/Warszawa
|
Wysłany: Pią Lip 14, 2006 20:19 Temat postu: |
|
|
Witaj
Z tego co piszesz postapiłaś słusznie zgłosiłaś sprawę . Rozmawiałaś z dzielnicowym a także był kurator Sądowy .
Interesuj się swoją sprawą
- udaj się do dzielnicowego i zapytaj na jakim etapie jest postępowanie
- udaj się do Sądu aby sie dowiedzieć co się dzieje w Twojej sprawie .
Ponadto jeśli będzie taka potrzeba wzywaj Patrol Policji .
pozdrawiam _________________ -----------------------------------------------------
G. E. d/s P.P.R |
|
Powrót do góry |
|
 |
bea69
Dołączył: 11 Lip 2006 Posty: 2
|
Wysłany: Pią Lip 14, 2006 22:53 Temat postu: czy postąpiłam słusznie |
|
|
Wiem,ze powinnam działać i na pewno nie zaprzestanę się bronic. Stwierdzam jednak ,że kobieta jest osamotniona.
Sąd tj sędziny nie potrafiły przekonać mojego męża,że źle postępuje i poniżając mnie i ubliżając mi jednocześnie krzywdzi nasze dzieci , które są mimowolnymi świadkami awantur. Jest dobrym i kochającym ojcem i ograniczenie mu praw rodzicielskich byłoby bezzasadne. Ale nie ma kary czy upomnienia za awanturnictwo i domowy terroryzm. Oczywiście mogę założyć sprawę za znęcanie się nad rodziną, ale ja chciałabym to rozwiązać w bardziej "polubowny sposób.
Poradźcie _________________ bea |
|
Powrót do góry |
|
 |
maras Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 28 Maj 2006 Posty: 3871 Skąd: Gdynia/Warszawa
|
Wysłany: Pią Lip 14, 2006 23:53 Temat postu: |
|
|
zrobiłaś już bardzo wiele . Bardzo dobrze że się nie poddajesz .
jeśli do niego nie docierają żadne argumenty to raczej nie można mówić o polubwnym załatwieniu sprawy .
pozdrawiam _________________ -----------------------------------------------------
G. E. d/s P.P.R |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|