Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna Forum na temat przemocy w rodzinie
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP
www.niebieskalinia.pl 
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Dzeicinstwo i dorastanie naszych przemocowcow
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
toto



Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 335

PostWysłany: Pon Maj 05, 2008 12:58    Temat postu: Dzeicinstwo i dorastanie naszych przemocowcow Odpowiedz z cytatem

zakladam nowy temat.
Poszukajmy zbieznosci/ lub rozbieznosci/ w doswiadczeniach z domu rodiznnego naszych przemocowcow?
przypomnijmy sobie co o nich wiemy? co sami nam opowiadli , co opowiadali ich bliscy..

Po co? ano.. jako uzpelnienie.
byl temat : jak rozpoznac przemocowca
byl temat czy nasze dzieci wyrosna na przemocowcow?
/ Teraz Trissi zadala pytanie : czy sprawca przemocy jest glupi? psychopatyczny czy tez pozbawiony empatii?
Echnaton odpowiedzial,ze winne jest dziecinstwo, srdowisko.
Sprobujmy zanalizowac temat w ramachnaszych mozliwosci.
Co o nich wiemy? co wiemy o naszych partnerach jako dzieciach, jako dorastajacych nastolatkach.. , jak byli usytuowani w rodzinie, wsrod rodzenstwa. ? kto rzadzil matka czy ojciec , jacy byli w szkole? jakie mieli abmbicje plany mlodziencze ? itd...
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Echnaton
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 6110
Skąd: Suwałki

PostWysłany: Pon Maj 05, 2008 22:36    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Przede wszystkim czy dużo wiecie o dzieciństwie, stosunkach, rządzeniu, pozycji w szkole i środowisku pracy....
_________________
„lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność”
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Meg



Dołączył: 16 Lut 2008
Posty: 245

PostWysłany: Pon Maj 05, 2008 22:50    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Skąd wiedziałeś?
Moich teściów poznałam dopiero na I Komunii starszego syna 6 lat temu. Przedtem nie byłam godna - oni podobno praktykujący katolicy, a ja rozwódka. O rodzinie mojego męża mam tylko jakieś zasłyszane strzępy wiadomości. Ile w tym prawdy nie mam pojęcia. Nasze kontakty były tylko sporadyczne "z okazji".
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
maras
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 28 Maj 2006
Posty: 3871
Skąd: Gdynia/Warszawa

PostWysłany: Pon Maj 05, 2008 23:45    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

toto badzo dobry temat .

póki co pozowlicie że będę obserwatorem .

pozdrawiam serecznie
_________________
-----------------------------------------------------
G. E. d/s P.P.R
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
Maga



Dołączył: 18 Maj 2007
Posty: 781

PostWysłany: Wto Maj 06, 2008 7:38    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

a u mojego meża to ojciec sie nie liczy, jego matka do jego ojca nie umie sie normalnie odezwać, ojciec to takie popychadło, tylko do robory, przynies to, zrób to, idz po to...jego matka to królowa która zarzadza swoim meżem i swoją matką, jej matka jest trakotwana podobnie jak ojciec...
u nich w domu pies ma wyższa pozycje od ojca, jesli pies siedzi na fotelu to ojcie nie ma prawa go ruszyć
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Echnaton
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 6110
Skąd: Suwałki

PostWysłany: Wto Maj 06, 2008 9:36    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Według mojej teorii mamusia wychowuje synka, tatuś córeczkę...Tak bardzo wychowuje, ze staja się prawie klonem rodziców....Oczywiście trzeba wziąc pod uwage wiele czynników do których nie mamy najczęściej dostępu...Jaka byłą sytuacja kiedy był mały, maleńki, w wieku 3-5 lat...Sami nie pamiętamy tego z własnego dzieciństwa...
_________________
„lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność”
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
toto



Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 335

PostWysłany: Wto Maj 06, 2008 12:57    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Najstarszy . Potem bracia o rok i o dwa mlodsi

Byl dzieckiem bojacym sie. Bal sie koguta, bal sie panicznie wsiasc z ojcem na motor.
Mieszkali u rodzicow ze strony matki.
Przywiazany do babki. Z czasem zrobil z niej madonne, postac kultowa. Ukochana babcia.

Ojciec: idiota. Sory , ale innego slowa mi brakuje. Hebefreniczne stare dziecko , wciaz zartujace , dowcipnis na poziomie debila. Psikusnik, wesołek Kocha robic psikusy. Nie widzialam go w innej roli. Sam do pracy nie wstal. Wiem,ze byla sytuacja,ze wpedzil rodzine w ostre tarapaty , na tyle ostre ze byla ogolnorodzinna dyskusja zeby dzieci / 5 ro/ rozebrac po rodzinie.. Nigdy mi nie powiedziano co bylo przyczyna takiej sytuacji. Wiem o tej historii przez przypadek.
Dorobil do emerytury - jak twierdzil J i jego matka polowe nizszej niz jego koledzy w pozycji rownorzednej.

matka: pierwsze dziecko w wieku 16 lat. Potem co rok 2gie i 3 cie. , dalej kolejna dwojka, razem 5.
Slodka dziewczynka. Ale to ona de facto utrzymywala rodzine, przy piatce dzieci pracowala, dorabiala . Solidna.
. Tak przynajmniej bylo mowione. Tak do pewnego czasu twierdzil J. Do pewnego czasu- potem okazalo sie,ze ja jestem w podobnej roli co jego matka.
Przestal mowic jak matka ojca utrzymywala , jak ojcvec byl jej najstarszym dzieckiem.

Realnie patrzac dziecmi to chyba ona sie nie zbytnio zajmowala. Charakterystyczna dla niej byla ta postawa malej dziewczynki. Pamietam, ze raz nie wypuscila mnie ze swojego mieszkania- zamknela drzwi na klucz " bo ja chce abys zostala" . Poczulam sie troche jak w cyrku.
Poznalam ich gdy J mial 20 lat a najmlodsza siostra 11 lat. czesto bywalam u nich, ale nie uczestniczylam w alkoholowych pogaduszkach., trzymalam dystans.
Pamietam jak 5 dni po urodzeniu syna zaproponowala mi pojscie na zabawe z z nimi. Noworodkiem miała sie zajac mlodsza 16 letnia siostra. tez poczulam sie po tej propozycji jak w cyrku.
TYm bardziej,ze.. musialam Sama zaprosic jego rodzine aby przyszli zobaczyc wnuka i bratanka. Nikt nie byl ciekaw. !

Bylam zdumiona. pamietam,ze podczas dnia w ktorym przyszli J robil zdjecia. Wsrod nich nie ma ani jednego mojego zdjecia z synkiem, jest kilkanascie na ktorym jest synek, J i jego mamusia.
Wygladalo to tak jakby jacus milał
dziecko ze swoja mamusia.

Wiem,ze .. to tez mnie dziwilo..
najprostsze pytanie , prosba z gatunku zwykłych do matki/ ojca nie traktowano powaznie/ byla dla J niezwykle trudna.
Zwlekal z
nia az nie zostal przyparty do sciany. Nie bylo tam
czegos takiego jak robia moje dzieci:"mama, chce jechac do Krakowa na 3 dni
bym.. no wiesz. .. --- Wiem. Ile.? Nie pozwolisz chyba abym glodowal, nie skrzywdzisz mnie, prawda?'
czyli takiej bezposredniej komunikacji .
I chyba nadal nie ma.
Jak sie spotykaja to sie mocno obcalowuja w tej rodzinie. Na pozor sa serdeczni.
A z drugiej strony .. mieszkac obok i nie znac wnuka?
Maz wyzej opisany , starszy o 16 lat . zazdrosny. Ale ona go zdradzala. Glupio.Bo i z kolegami przyszlej synowej. Stad wiem. Wie tez i J.

Wiem,ze Najstarszy J zajmowal sie rodzenstwem.
Wiem,ze rodzice kochali imprezy, tance itd. . Zostawiali go 10 letniego z 4 rodzenstwa na 2-3 dni samego. .

.
Gdy J mial 7 lat wyjechali do miasta.
J. nie wychodzil na dwor. Nie bawil sie z dziecmi pod blokiem.
Nie kopal pilki, nie nauczyl sie
jezdzc na lyzwach. plywac.
Tesknil za babcia. za dawnym miejscem. W miescie mu sie nie podobalo.

Uczyl sie bardzo dobrze. Bardzo bardzo dobrze. Byl baaardzo grzeczny.
Zapamietaly go wszystkie nauczycielki jako baaardzo milego grzecznego. Wiem, bo.. mowia mi to" pani maz byl moim uczniem, lubilam go, byl taki mily i grzeczny" I zwracaja sie J. 40 kilkuletniego per
Jacus" A on sie cieszy.

Jego rodzenstwo odwrotnie.
Nie bylo szczegolnie niegrzeczne, ale nie uczylo sie, nie zbytnio poknczyli szkoly, siostry skonczyly tylko podstawowke, jedna w wieku 14 lat urodzila dziecko. / z ojcem dziecka - rownolatem! do dzis sa dobrym malzenstwem/. Rodzenstwo szybko pozenilo sie, i poszlo z domu. J nie bywa u rodzenstwa , kontakty wiecej niz sporadyczne. Nas tez nie odwiedzaja.

Gdy dzieci mialy nascie lat matka z ojcem pili.

Byc moze wczesniej tez tak bylo, ale ja ich nie znalam.
To nie byl typowy alkoholizm. Ale co dzien zbierali sie u nich sasiedzi i i przy butelece omawiano gwarzono i niczym . Tej wodki bylo mniej niz sasiadow. Dom baardzo otwarty dla gosci. Tam byl stale tlum obcych
J . nie znosil tego. Chial zakablowac matke na leczenie .Odwiodlam go od tego.
]
Pewnego razu matka wrocila do domu zaplakana. jej siostra zapytala ja czy przez J? Potwierdziła. Wowczas siotra krzyknela:"ten gad!!!
znow przez
tego gada! "
ja ktora bylam przy tym omal nie spadlam z krzesla. Tym gadem byl moj cudowny J!
/ J jak sie okazalo
dal łupnia mamusi w jej urodziny, bo przyszla do kosciola po drinku Nie pijana, bylam swiadkiem,ze wypila pol kieliszka //
J uwazal ze
jest gorzej traktowany niz rodzenstwo.

Skarzyl sie,ze gdy wchodzi do stolowego pokoju, to nagle rozmowa milknie i rodzina sie rozchodzi. / he, he, dzis jet to samo , tez ja i syn schodzimy
z drogi jego glupim tekstom i zaczepkom /
Przez wiele lat
uwazal,z e ma innego ojca. Potem mu przeszlo. Nie lubil ojca!
dzis jest wypisz wymaluj.. taki sam. Roznica to ja: jestem inna niz matka.
J. jako jedyny mial swoj wlasny pokoj.
J. byl ksiaze w domu. Robil za smerfa madrale.
Nie pomagal w domu. gdy byl remont itd- staral sie.
przebywac poza domem. Bracia pomagali.
J. czesto uzalal sie,ze jako 10 latek sam chodzil do lekarza , sam ze soba i jako opiekun mlodszego rodzenstwa. uzalal sie,ze praktycznie on byl ojcem i matka.
czesto sie uzalał nad tym dokladnie faktem.
Ale to nie musi byc prawda. Bedac ze mna tez uwaza ze on robi, daje, zarabia, ze wszystko on.. a tak nie jest. facet nie robi NIC. Ma ceche ,ze kiedy raz na kwartal wlaczy odkurzacz, zaraz nazwie ten incydent " To ja sprzatam w tym domu" . Ma ceche wyolbrzymiania generalizowanie pojedynczego incydentu.
J lubil sluchac piosnek. l plyt. I spiewal. gdy rodzenstwo szalalo
z dziecmi na dworze, kopalo pilke, on sluchał plyt, chodzil z matka
do sasiadek, szybko byl stary malenki. Wydawał sie duzo dojrzalszy niz
rowiesnicy. Nie chadzal na dyskoteki, nie bral udzialu w wuglupach własciwych dla mlodziezy.

Chcial sie uczyc grac, ale rodzice nie kupili mu pianina. latal do kosciola gdzie organistka pozwalała mu grac. I uczyla. /6 lat pozniej te sama organistke dosc podstepnie pozbawil pracy i zajal jej miejsce/.
Poszedl do liceum Tam nauczycielka muzyki zawiozla go na przesluchanie do operetki gliwickiej . Przyjeli go do szkoly muzycznej przy operetce. . Wiazało sie to z utrata roku LO i zaczeciu liceum od nowa. Oraz z przeprowadzka.
Wiem od tej nauczycielki,ze zadala sobie duzo trudu aby zalatwic mu te szkole muzyczna z ktorej miał prosta droge na studia wokalne.
matka J twierdzi,ze zgodzili sie utrzymywac J w oddalonym miescie . I mysle,ze tak bylo.
Nagle J , 16 letni- zmienil zdanie. Nie pojdzie do szkoly muzycznej. Nauczycielka nabrala do niego dystansu.
W liceum nie mial kolegow. , z nikim sie nie zblizyl. Byl obok klasy. NIE LUBILI go. Nie wiem czemu. Jako jedyny z klasy nie dostal sie na studia. / czerwony pasek na maturze/ , oczywiscie wokalne.
Zwrocil sie do mnie abym mu pomogla. Zalatwilam mu bo mialam taka mozliwosc prywtane lekcje u znanej solistki operowej. Co tez bylo nielatwe bo swiatek to bardzo hermetyczny.
Byla droga jak cholera. Umowilam sie z nia,ze po cichu czesc zaplace ja., a J podamy cene dla niego przystepna.
Pojechał z 5 razy. I oznajmil, z e .. dojazd na lekcje 2 razy w tygodniu 50 km to dla niego za ciezkie.
. Nie bylo za ciezkie. Powod musial byc inny, ale nie zdradzil go.
pamietam incydent: J zapytal mnie cz moglabym " pozyczyc "mu na taksowke aby mogl dojechac na lekcje bo cos , nie pamietam.. . Odmowialam.
Autobus jezdzil co 20 min. Wkrotce przerwal lekcje.

Dzis glowe dam,ze chodzilo o.. wziecie odpowiedzialnosci z a te lekcje .. To MNIE mialo zalezec aby on sie uczyl spiewu.
Mnie mialo zalezec , a on albo pojedzie albo nie, ale.. nie za darmo, taksowka,, potem bylby kolejne zadania//


Glowe dam,ze identycznie bylo z ta szkola przy operze. Czegos musiano od niego wymagac, on zas zyczyl sobie gotowca: szkola miala
zabiegac o niego i dac mu lux warunki.

zaraz zaczelo go scigac wojsko . Pomoglam mu sie wybronic. I tak to sie zaczelo. Po 6 latach zostal moim mezem.
Poznalam go gdy mial 19 lat. Nie mial kolegow. Gral w kosciele. jezdzil na pielgrzymki. Upss. jak pieknie prowadizl babcie na procesji. Pokorny, zgarbiony, rozmodlony..
babcia chciala mu dac domek babci na wsi. Ale chciala go wyprobowac. / tez bym tak zrobila/ od zawsze bylo wiadome,ze domek bedzie J , zwrocila sie do J aby pomogl naprawic dach. Byłam za.
bez dyskusji chcialam dac pieniadze / moje pieniadze/ na remont dachu babci, bo chcialam w przyszlosci miec ten domek / mam syna, parwnuka babci/
I nagle moj J tak gloryfikujacy babcie powiedzial " a wlasnie ze nie: najpierw notariusz , potem dach,"
Zdziwilam sie. jakbym miala kochana babcie, to bym sama bez proszenia ten dach zrobila. bez zadnych warunkow. To nie byly zawrotne pieniadze.
Od tej chwili
Babcia wycofala sie z milosci do wnuczka a wnuczek przestał kochac babcie. Tyle byla
warta ta ich milosc.
Dzis babcia mieszka 50 m od nas, u rodizcow J.
Nasz syn pojecia nie jak wygladaja jego babcia , prabacia , dziadek , wujkowie i ciotki. NIE ZNA zupelnie rodziny ojca. Mieszkaja w tym samy bloku 2 klatki dalej!
Mijamy sie bez slowa. bez dzien dobry.
Powiecie swinia z e mnie, powinnam sie klaniac. Nie. Nie ma z kim gadac.
J ani nasz
syn nigdy nie dostali nic od jego rodziny. Zadnej pomocy, zero zainteresowania. J. nazywa matke: jak samiczka narodzila dzieci, najszybciej jak mogla pozbyła sie z domu i chce miec spokoj.
Ale... pomagala corkom wychowac dzieci, wiem,ze rodznestwo J i wnuki do niej chodza.
aszz syn nie chodzi, bo J nie chcial
aby wychowywal sie przy jego rodzinie. Ktora jego zdaniem jest be.
Ale sam J chodzi do nich.

Przed slubem ze mna miewal dziewczyny.

1. Ewa. Starsza o 6 lat. " Ona latala z a nim Jezdzil do niej., jadl u niej, zostawal na noc i spal z nia!!!! doslownie- spal . Tylko spal.
.Potem z duma opowiadal,ze " nie dal sie jej wciagnac do .... hm... , bo jest .. glupia." I sadze ze faktycznie nie dal sie. Miał wowczas 22-24 lata. Zyl po bozemu- nadal w cnocie.

P otem byla Regina. Regina byla kujonem, cyborgiem i popelnila straszny grzech: poprosila go aby wyszedl z nia na dworzec po jej matke i pomogl przyniesc bagaze. . Dla J byl to cios . W zyciu, on nie jest bagazowym mamusi.! Z Regina chcial sie zenic. Juz zaraz. Ale Regina najpierw chciala skonczyc medycyne. czyli byla glupim cyborgiem i kujonem. Nie spal z nia .

dalej byla Ola. Ola byla 5 lat mlodsza 18 letnia.
ial byc slub . Juz byly obraczki Ponoc razem z matka upily biednego J i wciagnely do lozka. Obudzil sie obok Oli. Potem byla ciaza. I pelna para przygotowania do slubu. Ale ojciec Oli popelnil grzech: zwrocil J uwage,ze po slubie nie bedzie mogl sobie kupowac skarpetek w peweksie i malboro. Jak smial! To jego J pieniadze. Potem nagle ciazy nie bylo. J twierdzil,ze nie moglo byc, bo pamietalby,ze cos bylo.
J przestal z dnia na dzien znac Ole. W tym tez czasie w mojej obecnosci bardzo te dziewczyne ponizyl. Wkurzylam sie wtedy nie na zarty. Bylo mi smarkuli zal.

Rok pozniej zstaal moim mezem. Miesiac pozniej oznajmil,ze nigdy nic od niego nie dostane.

Przeczytałam co napisalam i.. wlosy mi sie zjezyly.

ja sie chyba blekotu najadlam, mialam zacmienie mozgu..
jak moglam nie widziec.. ze to dzieciuch. Niebezpieczny dzieciuch

J nie zrobil kariery wokalnej. Pracuje jako urzednik,zarabia marniutko. Nie osiagnal nic. Ale dalej broda do gory zadarta i geba pelna frazesow. Smerf Madrala . ma marzenia: nowe ciuszki. Bluzeczki, majteczki. To jest najwazniejsza potrzeba J.

Prosilam, aby podjal studia, dalam pieniadze, pojechał raz i stwierdzil,ze za duzo ludzi, a on ma klastrofobie.
Organista od grudnia juz nie jest. Podziekowano mu gdy ujawinilam jaki jest w domu. Mysle,ze proboszczowi
to wisialo, ze mnie sie przestraszyl, bojac sie ze zrobie skandal .

Nadal slucha oper. jaka ma wiedze - nie wiem, bo nie chce mi sie poznawac tematu tylko po to aby sprawdzic czy on naprawde zna sie na operze. Opera wg mnie to jego mania, ucieczka od opowiedzialnosci za swoje zycie.
Glos musi miec dobry, bo po drodze byli fachowcy
, ktorzy chcieli mu pomoc go ksztalcic. Nie wykorzystal szans.

W swoim zyciu wykorzystal tylko jedna szanse- znalazl sobie mnie. Totalna kretynke. , ktora niby widziala,ze z tym facetem jest cos nie tak.. ale z ciekawowsci co to jest to nie tak, wlozyla go w swoje zycie.

czesto na poczatku mialam wrazenie,ze mialam byc mamuska " naprawiona" ta idealna, ta z marzen Jacusia. Ale... mamuska, nie zona.
Mialam
spelnic wszystkie potrzeby malego jacusia, dac mu wyrosnac po raz drugi,.
Nie wyszlo bo nie moglo.
Blyskawicznie stalam sie wiec wrogiem nr 1.
upss.. dlugie wyszo.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
toto



Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 335

PostWysłany: Wto Maj 06, 2008 14:19    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

- d bedzie krotko:

nadal nie ma kolegow.
Miewa jedynie kolezanki - starsze od siebie o srednio 15 i wiecej lat.
czaruje je na Jacusia. Biedny maly jacus. taki madry i genialny a taki skrzywdzony- obecnie przez mnie . / kiedys matke , kiedys pracodawce itd../

Mysle,ze chialby miec kolegow. Ale.. no wlasnie..
on bardzo sie mnie wstydzi. Wstydzi sie swojej rodziny o ktora nie dba
, mieszkania w ktorym nic nie robi..

MYsle,ze jemu sie wydaje ze on mnie czy nas sie wstydzi,
Mysle,ze on SIEBIE
sie wstydzi. Ale tego nie-rozumiem.


Wczoraj byla własnie sytuacja-
w markecie pojawila sie ob
ok jaks jego znajoma. Nagle wystrzelil na bok, jak najdalej ode mnie. To jest jego NORMALne zachowanie.
Przywyklam. Dlatego nie lubie z nim wychodzic, wole pojechac do
osciennego miasta.
Chwile potem , spotkalismy znana w miescie osobe ktorej znajomscia J sie chelpil.
J. zobaczyl ze rozmwiam z ta osoba.
Zrozumial,z e
sie znamy. gdyby nie sytuacja ,ze naprawde wezwe policje jesli pozwoli sobie byc agresywny.. zrobilby duza awanture pod byle pretekstem
do wieczora go nosilo.. nie potrafil sobie odpuscic ,ze znam tego osobnika.
Na 95% J. juz go znal nie bedzie. Bo.. ja go znam.

takie i inne zachowania chyba wplywaja na to,ze faktycznie jest samotny.

Wstydzic sie ? rany boskie, nie jestem quasimodo. Nie cud tez z e
mnie. Norma. Mysle,ze nie o wyglad tu chodzi, ale.. o ... strzelam.. mamusie.
Moj syn jest teraz w takim wieku,ze nie daj boze zazartowac publicznie z niego jak z malolata. On juz jest dorosly.
czepia sie mnie o niemal kazde slowo .. musze go traktowac z teatralna atencja.
Olsnilo mnie,ze ... dokladnie to samo wymusza na mnie J.!
ja wciaz jestem w jego odczuciu
ta starsza, ta z gory , ta dajaca czape. Nie widzaca ze J jest juz duzy!
czyli mamuska
J. nie ma .. jaj.
Nie ma iskry. On nie robi NIC,
jakby zyl na minimum obrotow. Jakby ze wszystkiego zrezygnowal. Wycofal sie.
Tylko,ze to sie nie stalo. Mial 19 lat kiedy zazartowalam pierwszy raz jacek chodzisz po zyciu tak jakby ziemia ciebie parzyla"

juz wtedy widzialam ten bezwład. jakas dziwna pustke . Ozywial sie jedynie gdy nagle czegos chcial. W 80 % byly to... ciuszki.
I na temat opera. Tak jest nadal. Opera jest jedyna szturmowka jaka
niesie. On jest wielki, on zna sie na operze.
On i nikt wokol niego. I to jest fakt. Nikt inny kogo zna.


ten facet jakby stoi w miejscu, jakby umial zatrzymac czas. To trudno opisac.
W okresie prawie 25 lat z J ja juz zrobilam tysiac ewolucji, 100 razy zmienilam zdanie i poglady/ przesadzam/ , bardzo zmienilam poglad na swiat a nawet hierarchie wartosci.
J. jest nietkniety. Stale taki sam. Z dokladnie tymi samymi banalami
na jezyku, jakie miał 25 lat temu
W ub roku przez chwile rozmawialam z jego ojcem po 18 latach - zero zmiany. te same dowcipasy. ten sam wesolutki chlopczyk/ juz dziadzius/ , ta sama bezrefleksyjnosc i pustka.
Straszliwa powiechrzownosc kazdego zdania .
Na
mnie sprawia to wrazenie gluptaka .

Piszac te slowa-- odkrywam sporo nowej wiedzy.. widze ,ze patrze juz na J zupelnie inaczej niz jeszcze kilka miesiecy temu.
teraz rysuje mi sie obraz niedojrzalego dzieciucha na poziomie 17 latka. / czyli na poziomie swojego syna/
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
toto



Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 335

PostWysłany: Wto Maj 06, 2008 14:27    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Sprobujmy zrobic charakterystyki naszych przemocowcow, ale w sposob nieprzemocowy.
Bez przemocy. Bez emocji.
Jak o obcych ale dobrze znanych nam osobach.

Piszemy o
nich-- a nie ich przemocowych wybrykach.
zastanawiam sie jacy oni sa.. jak my ich widzimy..
co jest dla nich wspolne..

Niedojrzali ? psychopaci? pozbawieni empatii?
glupi???

kim sa? czym sa? jak ich rozpoznawac?

...... zasada - przeciwnika trzeba poznac zanim stanie sie do walki.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Trissi



Dołączył: 29 Sty 2007
Posty: 474
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto Maj 06, 2008 21:20    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

po co jeszcze z nim chodzisz do supermarketu?
_________________
I am not your senorita I don't aim so high In my heart I did no crime.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
toto



Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 335

PostWysłany: Wto Maj 06, 2008 21:55    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Bo mam swoj styl.
Nie chodze ale jezdze. On prowadzi.
dlaczego mam nie korzystac?
jego wybryki juz nie bola. Przeszlo mi.. zauwazylam,ze nawet poowli zaczynaja mnie .. smieszyc. Inaczej.. patrze na nie z ... gory. patrze jak na durnia.
lub chorego. Rok temu bylam od tego daleko , bardzo dlaeko.
jest prawda co napisalas w innym topiku. Powoli ale systematycznie zamieniam sie w .. sprawce. Widze to. I wcale mnie to nie martwi.
Nie robie nic. Robie i zachowuje sie wobec niego dokladnie jak on wobec mnie 20 lat.
dzis zrobil mi niespodzianke , pojechal do Auchana i kupil mi pieczona kaczuszke z jablkami, wie ze bardzo lubie.
jeszcze go naucze kupowac nie kaczuszki ale perfumy.
Nie zamierzam sie wycofywac z drogi.
Wiem,ze kazdy jego dobry gest jest klamstwem, proba odwrocenia sytuacji na stare tory. W sobote zaprosil mnie na kawe do dobrej knajpy. Pojecham. A czemu nie? I w kamienny sposob kopiowalam jego zachowanie.
Ta zabawa dlugo nie potrwa. Zrozumie,ze ja tez gram. Zareaguje wsciekloscia.
Nawet ocieram sie o sadyzm. teraz on ma problemy z cisnieniem. Jak milo jest dokladnie w ten dzien wkurzyc go. Tak on postepowal z e mna.
cel tej milosci jest czytelny : chce abym kupila tv. Chce sie wyniesc do ostatniego pokoju. . Nie ma w nim tv.
Wozi mnie pod roznymi pretekstami po centrach handlowych i wciaz oglada telewizory.
Glupia to ja jestem , ale nie az tak. Akurat splywaja mi pieniadze.
Kiedys kupilabym ten tv skoro chce, aby zatkac mu gebe.
nadal nie daje mi pieniadzy. Ani grosza nie daje ani mnie ani synowi. juz 8 miesiac. Placi jedynie gaz i swiatlo.
pokojnie Trissi. Walczac swoja bronia - przegralam. teraz walcze jego bronia.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
toto



Dołączył: 20 Sty 2008
Posty: 335

PostWysłany: Wto Maj 06, 2008 21:57    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Trissi zrozum, przez 18 lat NIGDY ze mna nigdzie oprocz do banku po kredyt nie wychodzil.
" Nigdy z toba nigdzie nie pojde"
Uzywam zycia. teraz zaprasza mnie . Niemal kazdego dnia ma nowe pomysly.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Trissi



Dołączył: 29 Sty 2007
Posty: 474
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto Maj 06, 2008 22:01    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Też zacznę do swoich sprawców...
Brat - chłopiec o podwyższonym poczuciu lęku, poniżany przez naszą mamę, zastraszany i gnojony, straszony pasem, biciem i bity tym pasem. Sama ten pas pamiętam. Oczywiście wszystkie powody agresji ze strony mamy nieuzasadnione. Od zawsze bez kolegów, może nieliczni, ale zawsze się bał, był z tyłu innych, świetnie się uczył. W LO zero kolegów, doznawał przemoc od innych ludzi w szkole, właściwie do niej nie chodził, ale mimo to miał świetne oceny, bardzo inteligentne dziecko. Ojciec, którego prawie nie ma w domu, nigdy nie bronił, ale nauczył pływać itp. W okresie LO miał próby samobójcze, raz nawet uratowałam mu życie, bo był już w śpiączce. Od lat dzieciństwa mnie bił, poniżał, nie bronił przed kolegami itp. Im robił się starszy tym gorszy, tzn. awantury, bicie szyb, przeklinanie, wrzaski, czepianie się o każde słowo, wywalanie talerza z jedzeniem jak coś mu nie smakowało, rzucanie naczyniami, telefonami, skopał mój komputer (sama sobie jako dzieciak uzbierałam na komputer kasę, a ten mi skopał ---> GRRRR do tej pory mnie to wkurza, to były całe moje oszczędności wtedy), próba uduszenia mojej mamy, szantaże, manipulacje, bicie mnie i dziwne rozkazy i więzienie w pokoju, bicie się z ojcem. Pełno tego. Na studiach - ha to student farmacji, powoli się zaczął spotykać z ludźmi. Między czasie dziewczyna, której podobno pozwalał się bić. Nie wiem do końca, bo wtedy mnie wywalił z domu i mieszkałam z dziadkami, a ona sobie zamieszkała. Uwielbiany przez kobiety. Mało ma kolegów.Ma teraz nową dziewczynę, ona się go boi, nie wiem co się dokładnie dzieje, bo staram się ograniczać te kontakty z nim. Przestał zastraszać rodziców odkąd się wyprowadziłam i generalnie jest lepiej, chociaż czasem wpada w te swoje bestialskie zachowania.


Mój pierwszy chłopak - dwójka rodzeństwa, właściwie rodzina jego wydaje się być szczęśliwą. Rodziców znałam i bardzo mili, odpowiedzialni. On tylko dewiant seksualny i agresor. Właściwie nie ma co pisać, bo odbiega jego życiorys od typowych życiorysów sprawców. Z tego co wiem miał szczęśliwe dzieciństwo, pełne radości, z psem, bez agresji rodziców, dało się to odczuć nawet. Nikt u nich nie pił. Byłam z nim 3 lata. Do dziś leczę się z tego związku.

Mój drugi luźny, krótkotrwały związek - typowy narcyz. Nic dodać nic ująć. Dodatkowo kolejny zboczeniec. Bity i zastraszany przez ojca w rodzinie. Wiele dziewczyn, każdą zdradzał i źle traktował. Jedną znałam to ona żartobliwie nazywała go narcyzem. Potrafił upokarzać do bólu. Liczne zdrady. Ma pełno znajomych, kolegów to typowy show man - muzyk, pewnie czasem słyszycie jego muzykę w radiu... inteligentny, skończył studia, dwa fakultety na uw. Matka bardzo dobra, siostra, którą okropnie traktuje. Też się wstydził swoich dziewczyn, przy znajomych uciekał itp.

Mój trzeci obecny związek
Jest to związek na odległość, trwający już sporo ponad 2lata. Z początku M. miał zachowania przemocowe, przez jakiś rok. Uczestniczyłam w terapii podczas bycia z nim, więc sporo się pozmieniało.
Jego dzieciństwo z rodzicami wojskowymi. Ojciec traktowany jak robol, żartuje tylko i właściwie nic więcej nie potrafi powiedzieć, szkoda mi go, mam wrażenie, że wykonuje rozkazy swojej żony, matki M.
Matka M. jest nadopiekuńcza, ale i nadwymagająca. Sprowadzająca całe postępowanie do tego, że dziecko sobie nie poradzi i nie zrobi. Pełna kontroli i potrzeby jej oraz nad synem i jego dziewczynami. M. miał wiele kobiet, nie sposób zliczyć, z żądną się nie ożenił a ma 28lat ani też nie związał na dłużej niż rok. Jestem wyjątkiem. Skończył prawo, pracuje w dobrze płatnej instytucji państwowej, studiuje podyplomowo, bardzo dużo się uczy, mam wrażenie, że czasem jest nad ambitny, nie znosi porażek w pracy itp. Wg. nie wszyscy ludzie to debile itp. Dawniej wulgarny i traktujący mnie przedmiotowo jak zabawkę, nie dający się zbliżyć emocjonalnie, zero empatii, przykre teksty o innych kobietach przy mnie, okropne żarty, wyszydzanie przy każdej możliwej okazji mnie i innych. Oczywiście brak okazania uczucia przy innych ludziach. Za to innym okazywał, szczególnie koleżankom... ma trochę znajomych. Lubią go kobiety.
Od roku stał nawet empatyczny, opiekuńczy i okazujący uczucia. Dużo z nim rozmawiałam, walczyłam i chyba udało się. Dotarłam do środka. To co było rok temu już się nie odzywa. Nie będę z nim na zawsze to już wiem na pewno. Jednak jest to dość zagadkowe dla mnie, że facet się zmienił. A stosował przemoc psychiczną, bardzo poniżającą dla mnie. Nie znałam tego typu przemocy jaką stosował, tych zagrywek. Teraz postrzegam go jako słabego. Aha kiedyś też pił codziennie alkohol. Teraz od dawna nie pije. Agresywny w seksie wcześniej. Niestety trafiam na takich. Teraz jest OK, ale wcześniej trochę inaczej to wyglądało.
Nie ma rodzeństwa, wciąż mieszka z rodzicami. To są chore układy. On jest tam jak małe dziecko, niestety przez to czasem i ze mną. On mówi, że dopiero przy mnie się otworzył, poczuł coś więcej, że jestem jedyną osobą, która go nie wyszydziła itp. Bardzo żałuje swoich zachowań i robi wszystko by być inny - i faktycznie mu wychodzi.
Co sądzicie o tym? dla mnie to zagadka też.
Zastanawiam się czy to właśnie nie brak empatii, dojrzałości + odrobina głupoty jeśli chodzi o przemoc w jego wypadku. Plus ta jego dziwna matka.

_________________
I am not your senorita I don't aim so high In my heart I did no crime.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Trissi



Dołączył: 29 Sty 2007
Posty: 474
Skąd: Warszawa

PostWysłany: Wto Maj 06, 2008 22:06    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

ja się pytam, a sama jestem ze swoim M.
kiedyś był skur... a dziś spokojnie leży na moim łóżku, kupił mi tulipany jak wróciłam z pracy, miło przywitał itp. ostatnio często tak jest, okazuje mi uczucia jak tylko potrafi, mam wrażenie, że jest szczery w tym, nie widze w nim też choroby żadnej czy psychopatii lub sztuczek jak mnie przerobić, sztuczki rok nie trwają?
poza tym potrafi mnie słuchać i wspierać, szczerze rozmawiać, nie olewa, nie unika mnie, właściwie nie mam się teraz czego czepić
_________________
I am not your senorita I don't aim so high In my heart I did no crime.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Echnaton
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 6110
Skąd: Suwałki

PostWysłany: Wto Maj 06, 2008 23:29    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Do toto:

Też nie wiem czemu chodzisz z nim po marketach i korzystasz z okazji do podróży....Czy nie uczyła Cię mamusia, że samotna dziewczynka nie powinna wsiadać do samochodu przygodnego mężczyzny?

Do Trissi:

Stosował przemoc i nagle coś w nim drgnęło i włożył skrzydła anioła? Pachnie mi jakimś grubszym przekrętem....Nikt nie zmienia się samoistnie jesli nie musi, zwłaszcza gdy to wymaga pewnego wysiłku...Moze nie wzięłaś pod uwagę, ze Ty chodząc na terapie stałaś się inna kobietą, a on aby Ciebie otrzymać przy sobie musiał coś zmienić....

Dla mnie takie zmainy to prawie cuda, a poniewaz twardo stapam po ziemi więc...nie ufam cudom, podejrzewając, ze za każdym cudem stoi jakis interes...Teraz wystarczy tylko go odszukać...

Oczywiście nikt nie ma monopolu na wiedze i moge sie mylić...ale co jesli sie nie mylę?
_________________
„lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność”
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następny
Strona 1 z 6

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group