 |
Forum na temat przemocy w rodzinie Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP www.niebieskalinia.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Nadzieja
Dołączył: 10 Kwi 2008 Posty: 3
|
Wysłany: Pią Kwi 18, 2008 13:42 Temat postu: Patologiczna zazdrość |
|
|
Nie poradzę sobie sama. Jestem z mężem 30 lat, patologicznie zazdrosnym człowiekiem. Nie chodzi tylko o wierność małżeńską, nawet rozmowy z koleżankami go nipokoją, nie życzy sobie bym spotykała się z siostrą, gdyż ona ma zły wpływ na mnie.Przyjaźń jest dla niego całkowitą abstrakcją. Nie potrafię żyć bez przyjaźni, jest to dla mnie ogromna wartość. Nie mogę zaprosić nikogo do domu. Każdy mój dzień jest koszmarem, wytrzymywaniem jego ciągłych pretensji i rad jak to ja powinnam żyć, by w domu było dobrze. Nie mogę już na niego patrzeć, a po kolejnej akcji niszczenia moich rzeczy, które mu się źle kojarzą nie obroniłam się przed nienawiścią. Zostało mi już tylko jedno prawo -prawo do pracy, najlepiej gdybym pracowała za siebie i za niego. Straciłam dwadzieścia lat życia aby pomóc mu zrozumieć na czym polega życie w rodzinie, wskazywałam jakie są jego obowiązki jako ojca, chciałam mu poprostu pomóc. Skończyłam nawet studia na temat rodziny by ratować swoje małżeństwo i okazuje się, że tacy ludzie są niereformowalni. Bardzo dużo czytałam na temat zachowań mego męża i zdiagnozowałabym to jako mania paranoidalna. Ale najgorsze jest w tym, że tacy ludzie są niepodatni na terapie. Doszłam już do takiego stanu, że wzięłabym ze sobą kapcie, szczoteczkę do zębów i wyszłabym z domu by pójść gdziekolwiek, aby tylko jego nie było, by mieć święty spokój.Muszę pomyśleć o sobie. Nie mogę tak dłużej żyć. Moje poczucie wartości spadło do zera, uleciała ze mnie chęć do jakiegokolwiek działania. Potrzebuję jakiegoś wsparcia. próbowałam znaleźć w swojej okolicy jakąś grupę terapeutyczną, ale bezskutecznie. Takie życie nie ma sensu. Nie widzę światełka w tunelu. |
|
Powrót do góry |
|
 |
toto
Dołączył: 20 Sty 2008 Posty: 335
|
Wysłany: Pią Kwi 18, 2008 15:12 Temat postu: |
|
|
Witaj Nadziejo. 2 lata temu napisalam niemal identyczny post na tym forum. Dasz rade.
Czytaj forum. Przeczytaj ile mozesz o mechanizmie przemocy. Szukaj w necie hasel " ofiara przemocy, sprawca przemocy , socjopata a nawet psychopata , Staraj sie jak najlepiej zrozumiec mechanizm przemocy. I zostan z nami. Pytaj. Pytaj o wszystko co chcesz i powinnas wiedziec.
To forum jest takim troche nietypowym forum., praktycznie juz jest grupa pomocowa i nie calkiem amatorska. Sa tu profesjonalisci.
Na wziecie kapci za wczesnie. Do tego trzeba sie i przygotowac i miec duzo sily glownie na to aby odbudowac siebie, wyjsc psychicznie z przemocy.
Jesli naprawde chcesz- dasz rade. Pozdrawiam. |
|
Powrót do góry |
|
 |
maras Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 28 Maj 2006 Posty: 3871 Skąd: Gdynia/Warszawa
|
Wysłany: Sob Kwi 19, 2008 11:03 Temat postu: |
|
|
Nadzieja odezwałem się do Ciebie na pw . Może uda się coś wspólnie znależc w okolicy .
pozdrawiam _________________ -----------------------------------------------------
G. E. d/s P.P.R |
|
Powrót do góry |
|
 |
Echnaton Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 15 Lis 2006 Posty: 6110 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Nie Kwi 20, 2008 11:57 Temat postu: |
|
|
To smutne o czym piszesz, życie baz nadziei na lepsze jest tylko wegetacja....Z każdej sytuacji jest wyjście, nawet tej z pozoru nierozwiązalnej... _________________ „lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność” |
|
Powrót do góry |
|
 |
penelopa
Dołączył: 16 Kwi 2008 Posty: 9
|
Wysłany: Nie Kwi 20, 2008 23:20 Temat postu: |
|
|
Witaj Nadziejo,
znam to doskonale, u mnie dochodziła jeszcze zazdrość o czułośc i usmiechy do dzieci, gdy odpychał mnie albo nie miał czasu, gdy chciałam byc z nim blisko i zazdrość, że za długo się myję w łazience zamiast być z nim, zazdrość, że śmieję sie podczas rozmowy przez telefon....
Nadziejo, jestem przed pierwszą sprawą rozwodową z winą męża.
Dobrze robisz z tym czytaniem, wiedza daje siłę. Ufaj swemu sercu, ono nie kłamie. Jestem z Tobą. Ozywaj się. _________________ Anioły istnieją.. Czasami tylko nie mają skrzydeł i nazywamy ich przyjaciółmi... |
|
Powrót do góry |
|
 |
Nadzieja
Dołączył: 10 Kwi 2008 Posty: 3
|
Wysłany: Pon Kwi 21, 2008 12:32 Temat postu: patologiczna zazdrość |
|
|
Dziękuję za te wszystkie słowa wsparcia. Nie należę do słabych kobiet, ale nawet skały się kruszą. Droga Penelopo, ja nie opisywałam wszystkich powodów zazdrości mego męża, brakowałoby pewnie miejsca. Myślę, że wszystkie ofiary patologicznej zazdrości mają podobnie. Jak zareagował twój mąż na wiadomość o rozwodzie? Wiele razy myślałam o rozwodzie, ale nie potrafiłam przewidzieć jego reakcji. Skorzystam z pomocy Marasa, zgłoszę się na terapię, ale nie wiem czy informować o tym męża. Moja decyzja nie bedzie przez niego akceptowana. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Echnaton Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 15 Lis 2006 Posty: 6110 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Pon Kwi 21, 2008 14:23 Temat postu: |
|
|
To są Twoje decyzje, przemyślane, twarde i zdecydowane...nie muszą się mu podobać, ale możesz mu powiedzieć , a nawet - powinnaś....Możesz mu tez powiedzieć dlaczego szukasz pomocy...że on nie chce szukać więc teraz postanowiłaś, ze Ty znajdziesz ratunek, bo tak żyć nie umiesz i...nie chcesz....
To moje przemyślenia, ale możesz z nich skorzystać.... _________________ „lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność” |
|
Powrót do góry |
|
 |
penelopa
Dołączył: 16 Kwi 2008 Posty: 9
|
Wysłany: Pon Kwi 21, 2008 23:14 Temat postu: |
|
|
Nadziejo, napisałam, że wiem co to chora zazdrość. Ale wiem również, co to znaczy żyć z mężem naduzywającym alkoholu ( ujmuję to delikatnie na forum) i majacym prawie co chwila kochanki.Generalnie:tylko kawalerskie życie ma sens, a bycie z kimś tylko po to, aby zrealizować jakieś swoje cele. Rozumiesz?
Jak zareagował na rozwód, pytasz?
Oczywiście się zgodził
Nadziejo, tak traktuje się przedmioty. Taka zazdrość to po prostu kontrola, ona nie ma nic wspólnego z prawdziwą miłością.Jak sądzisz?
Jak ja strasznie żałuję, że nie trafiłam tu choc kilka lat temu....szkoda życia....Ale chyba więcej miałam wrażeń od Ciebie. Wiesz, rozwód-to brak nadziei...
Pisz jeszcze do nas. _________________ Anioły istnieją.. Czasami tylko nie mają skrzydeł i nazywamy ich przyjaciółmi... |
|
Powrót do góry |
|
 |
toto
Dołączył: 20 Sty 2008 Posty: 335
|
Wysłany: Wto Kwi 22, 2008 6:37 Temat postu: |
|
|
Nie wykluczone,ze gdy zobaczy,ze wymykasz sie.. nasili przemoc.
U mnie problem bezposredniej agresji znacznie rozwiazal fakt pojscia na policje. Skonczyla sie bezkarnosc. Zdziwil sie. Ale i przestraszyl.
Juz wie,ze jesli mnie dotknie, jesli zacznie szalec- pojde ponownie .
Nie kazdy przemocowiec to bandyta. Wiekszosc to tchorze.
Nadziejo, czesto probuje sie nam nie mowic wprost,ze jedynym sposobem zatrzymania piekla jest rozstanie ze sprawca.
Na własnej skorze przekonuje sie,ze nie ma innej drogi.
Kiedy powiesz " stop" zglosisz na policje, podasz o alimenty itd..
automatycznie rujnujesz fundament na ktorym sprawca oparl wasz zwiazek.
On nie bedzie wiedzial co ma robic jak dzialac , jak zyc bez przemocy..
w tyum samym czasie Ty zaczniesz rozumiec, widziec jak na dloni mechanizmy ktorymi poslugiwal sie maz aby Toba manipulowac..
Nastepuje bezkrwawe otwieranie oczu u obu stron:
sprawca oceni CIEBIE jako potwora, ktory zmnarnowal mu zycie, oznajmi,ze " teraz mu zaplacisz za to" nagle zaczniesz sie o sobie dowiadywac nieslychanych rzeczy, wywlecze wszystko i przklamie aby ciebie oczernic, obwinic.. zobaczysz szmate nie faceta. Ale .. zobaczysz tez CzYM bylas dla niego przez te lata. To cie przerazi.
Zrozumiesz,ze facet nigdy nie kochal bo nie jest do tego zdolny, nie mial innych intencji poza minimalizowaniem ciebie i kontrolowaniem. Zobaczysz ze facet jest nic nie wart., poczujesz cholerny zal ze zmarnowalas tyle lat..
I juz sama powoli ale nieuchronnie zaczniesz sie oddalac od niego.
Ja tez sie balam samotnosci i balam sie nie bez powodu bo faktycznie zostaje sama, bez rodziny. I powoli ten strach byl coraz mniejszy. dzis go juz prawie nie czuje. Bo... zobaczylam,ze jest zycie., sa ludzie,
i wciaz dreczy mnie pytanie: dlaczego nie zrobilam tego wczesniej. ? Najwazniejszy jest pierwszy krok: pierwsze " nie" .
Ucz sie mowic mu jak najmniej. Ucz sie tego. On wcale nie musi o Tobie wszystkiego wiedziec.
Ale nie klam. A po co wdawac sie w dyskusje. jestes dorosla, masz prawo wychodizc kiedy i gdzie chcesz.
" gdzie bylas? zapyta.
mialam spotkanie, przepraszam, ale to moja sprawa. Nie pytaj, nie chce odpowiadac"
On sie rozkreca zaczyna ublizac itd
Stanowczo prosisz aby zaprzestal, bo... wezwiesz policje. lub zglosisz na policje.
I ktoregos dnia .. zrob to.
Od tej pory dbaj o swiadkow, o ew obdukcje chocby byl to tylko maly siniak.. , zbieraj dowody. |
|
Powrót do góry |
|
 |
olka2008
Dołączył: 27 Mar 2008 Posty: 178
|
Wysłany: Wto Kwi 22, 2008 12:07 Temat postu: olka2008 |
|
|
Toto, to szczera prawda. Czytam i nie mogę uwierzyć. To o mnie... |
|
Powrót do góry |
|
 |
Nadzieja
Dołączył: 10 Kwi 2008 Posty: 3
|
Wysłany: Wto Kwi 22, 2008 14:08 Temat postu: |
|
|
Toto, już przez to wszystko przeszłam co opisujesz. Przez dwadzieścia lat starałam się zrobiś wszystko, aby moje małżeństwo było udane. Wypróbowałam wszystkie możliwe sposoby, aby mąż był zadowolony, a rodzina szczęśliwa. Nie wiedziałam jeszcze wtedy, że jest to bezsensowny wysiłek. Kiedy powiedziałam "dość, są granice,których przekroczyć ci nie wolno" rozpoczęła się moja walka, a właściwie obrona. Były ciągłe pytania: Dlaczego ty się tak zmieniłaś, kiedy będziesz taka jak dawniej? Prawdziwe piekło zaczęło się kiedy znalazł się przyjaciel, który mi bardzo pomógł. Posypały się obelgi w obecności dzieci. I to właściwie cały powód, według męża, dlaczego w naszej rodzinie jest żle. Zniszczył ją tamten człowiek, to przez niego mąż jest nieszczęśliwy. Ja rozwaliłam rodzinę.
O obdukcji nie ma mowy bo on mnie nie bije, on mnie zniszczyl psychicznie. Zaczął kiedyś agresją rozwiązywać swój problem, ale zainterweniował mój dorosły syn. Może to pomogło, a może nie ma okazji. Wiem, że jest słaby, że jest tchórzem, ale nie wiem jak pozbyć się go z mojego życia. Nie boję się samotności, przy takim człowieku zawwsze byłam sama. Jest tylu ludzi potrrzebujących mojej miłości.
Najgorsze jest to, że po każdorazowym wykładzie na temat moich obowiązków i zadań jakie powinnam wykonać, radach jak powinnam dbać i ratować rodzinę przychodzi okres wielkiej jego troski i dobroci. Kiedy ja jeszcze nie "przerobiłam" w sobie jego słów mam porcję słodyczy, której nie mogę znieść. |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|