 |
Forum na temat przemocy w rodzinie Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP www.niebieskalinia.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Gyps
Dołączył: 29 Lis 2008 Posty: 11
|
Wysłany: Nie Lis 30, 2008 2:04 Temat postu: jak stracic nadzieje na uratowanie zwiazku. |
|
|
witam. bardzo sie ciesze iz znalazlam to forum. dowiedzialam sie wielu nowych rzeczy, potwierdzilam niektore przypuszczenia. i odpowiedzialam na pytanie-czy moj zwiazek jest toksyczny-tak.
mieszkam w irlandii i bardzo brakuje mi wygadania sie w jezyku polskim. mam dwojke malych dzieci, po urodzeniu drugiego zdiagnozowano u mnie depresje poporodowa. zaczelam brac leki. minelo juz 6 miesiecy terapii, mialam dobre dni, a teraz znow czuje sie jak w punkcie wyjscia. szukam przyczyny. zwiazek? moja glupota? znam ojca moich dzieci dopiero/juz 3 lata. poznalismy sie na emigracji, bylo zauroczenie, ale poza tym to chyba wypelnienie samotnosci. czuje ze im dluzej brne w to emocjonalnie tym bardziej trace siebie i zdrowy osad swiata. odkad sie poznalismy bylam:
-bita na poczatku znajomosci(przestal jak zaszlam w ciaze)
-podejrzewana o zdrade, niemalze do teraz
-wyzywana wiele razy od najgorszych(w miejscu pracy i na ulicy)
-zarzucane mi bylo klamstwo i zle intencje
To sa najgorsze chyba rzeczy. Przyznaje, ze uspokoil sie pod tym wzgledem, zapanowal nad soba. i tu jest problem, bo ja nie potrafie stracic nadziei ze bedzie dobrze. wszyscy w kolo mowia mi-daj sobie spokoj. a ja jak przychodzi do dzieci(nie mieszkamy razem) zawsze mam nadzieje ze bedzie dobrze. sa dobre momenty-jako rodzina. jak mam sie obudzic? on pije(ostatnio postanowil przestac).
poza tym doswiadczam calego innego szeregu zachowan, ktore mnie rania, albo nie odpowiadaja moim wyobrazeniom o rodzinie:
- w pierwszej ciazy opuscil mnie i odjechal nie wiedzialam w ogole dokad, w drugiej pozwolil mi sie wyprowadzic(probowalismy mieszkac razem) do domu samotnej matki
-nie pomaga nam finansowo
-wyzywal moje kolezanki
-nieustannie pozyczal ode mnie drobne sumy bez zwracania
-wywazyl zamek w nocy gdy nie chcialam go wpuscic
-pokazywal mi listy milosne od kolezanki z pracy oraz zdjecia razem na lozku-nie wiadomo co tam sie dzialo-zostawiaja wiele do myslenia, nazwal to - wypadkiem przy pracy
-dokuczanie i krytyke nazywa zartami
-przy kobietach jestem kolezanka, przy mezczyznach jego dziewczyna
-co jakis czas poznaje kogos nowego, mowi ze to tylko kolezanka, nic ich nie laczy, ale nie przedstawia mi ich, a one sie usmiechaja na ulicy nie patrzac mi w oczy
wiem ze jest bardzo niedowartosciowany, mimo iz jest bardzo przystojnym mezczyzna. i to jest tez problemem dla mnie-ulegam jego urokowi wciaz. napisanie tego co powyzej pozwala mi spojrzec na to z dystansu, ale wciaz, wciaz nie moge stracic nadziei, ze on sie zmieni.
staram sie byc zawsze obiektywna, i wiem ze ja tez nie bylam gotowa ani na zwiazek ani na dzieci, ale podjelam sie wszelkich obowiazkow zwiazanych z wychowaniem, do tego ucze sie jezyka i pisze do gazety. jestem trudna osoba-wybuchowa- i nie raz robilam awantury, wczesniej potrafilam rzucic przedmiotem-to tez jest agresja, wiem. dwa razy uderzylam go w policzek, raz jak mnie obrazil, a raz jak powiedzial ze zdradzil. nie uznaje wytlumaczenia dla przemocy. teraz ju zpotrafie panowac nad soba, ale moj starszy syn tez ucierpial. scisnelam jego plecki podczas ubierania-zostawiajac slady.... sama sie zglosilam po pomoc po tym incydencie i pobecnie mam caly sztab profesjonalistow w swoim zyciu nadzorujacych moje matkowanie. nie zaluje. zgloszenia, bo zranienia dziecka wstydze sie do dzis. ale zaden profesjonalista nie moze zadecydowac za mnie o moim zyciu osobistym, moga jedynie sugerowac. a ja wciaz sie ludze, wciaz biore wine na siebie, wciaz widze sielanke za pare lat, no bo przeciez zmienil sie troche przez te trzy lata, przestal bic. jest nadzieja? nie chce sie ju zmeczyc, nie chce meczyc dzieci, ale jakos tak mi sie w zyciu poukladalo ze poza nim nie mam nikogo, to jest jak pulapka, i on zdaje sie to sprytnie wykorzystywac. chcialabym porozmawiac z polskim specjalista, sa dostepni tutaj, ale nie stac mnie, chodze wiec do panstwowego anglojezycznego psychologa.
probowalam wielu taktyk wobec niego, dystans zdaje sie byc najlepszy i zycie wlasnym zyciem, ale chyba go nie mam. dzieci dzieci nauka internet. smutne ale prawdziwe. potrzebuje go do pomocy przy dzieciach, zeby zachowac moja czesc wolnosci, moge wyjsc wieczorem na kurs czy spotkanie. i ciagle tlumacze go ze robi tyle ile moze, i ze czas to rozwiaze. jak z tego wyjsc? jak stracic nadzieje? jak sie obudzic? a moze to jest do naprawienia? dziekuje za przeczytanie mojego postu. emigrantka |
|
Powrót do góry |
|
 |
pysia
Dołączył: 12 Wrz 2008 Posty: 323 Skąd: Szczecin
|
Wysłany: Nie Lis 30, 2008 13:44 Temat postu: |
|
|
Gyps
Związek dwojga ludzi będzie dobrze funkcjonował tylko jeśli obydwie strony sie do tego przyłożą.W związku w którym jest przemoc jednej osoby wobec drugiej te proporcje sa mocno zachwiane.Stosowanie przemocy daje sprawcy/sprawczyni poczucie siły dlatego najczęściej tak postępują osoby , które nie otrzymały odpowiedniego wsparcia emocjonalnego w domu rodzinnym.Co z a tym idzie ta osoba, która stosuje przemoc-stosuje ję bo to jej do czegoś służy,idąc dalej można stwierdzić z dużym prawdopodobieństwem,że nie ma ona motywacji do zmiany swego zachowania.To strona poniżana,bita i zastraszana chce zmiany.I bardzo dobrze ,że jej chce bo to oznacza, że wie jak być powinno a jak nie.
Wniosek jest prosty.To ten kto jest w niewygodnej dla siebie sytuacji musi poszukać pomocy by ja zmienić.Czasem osoba stosująca przemoc widząc,że traci rodzinę decyduje sie na leczenie.Przemocowca trzeba wyleczyć ze stosowania przemocy podobnie jak alkoholika lub narkomana, bo bycie katem uzależnia.
Tym musi sie zająć specjalista.
Poszukaj w pobliżu miejsca zamieszkania ośrodka w którym pracują psychologowie najlepiej specjalizujący sie w przemocy w rodzinie.
Pozdrawiam i życzę wygranej
 |
|
Powrót do góry |
|
 |
maras Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 28 Maj 2006 Posty: 3871 Skąd: Gdynia/Warszawa
|
Wysłany: Pon Gru 01, 2008 0:20 Temat postu: |
|
|
Witam Serdecznie Gyps z Irlandii
Pysia pozwolisz że się z Tobą nie do końca zgodze nie ma prostych wniosków w tematyce przemocy . Ostrożnym był bym z szukaniem porównań sprawcy przemocy do osoby uzależnionej od środków odurzających lub alkoholu. Jednak masz rację osoba stosująca przemoc powinna zostac skierowana bądz dobrowolnie uczęszczac do specjalisty (np grupa korekcyjno-edukacyjna ) .
Jak dobrze wiesz osobie krzywdzonej bądz doświadczającej przemocy ciężko jest o tym napisac a jeszcze trudniej powiedziec . Małymi krokami...
Gyps z tego co napisałaś uczęszczasz do psychologa który mówi tylko w języku angielskim , możesz się go zapytac czy zna jakiegoś specjalistę zajmującego się przemocą w rodznie , czy są grupy do osób doświadczających przemocy (zapewne są tylko nie wiem dokładnie jak to jest prowadzone w Iralndii ) .
Zebrałem trochę informacji może się przydac a więc :
Informacja odnośnie Wielkiej Brytanii
niestety nie jest to zweryfikowane
Informacje można znaleźć na stronie www.standingtogether.org.uk albo pod numerem telefonu 020 8748 5717.
Można także udać się do Polish Centre pokój 44D 236-246 King Street, Hammermsith W6 ORF
Po natychmiastową pomoc można zadzwonić także na policję pod numer 999 lub do każdego lokalnego szpitala czy przychodni.
Bezpłatna krajowa linia pomocy kobietom czynna 24 godziny na dobę, wspólna inicjatywa organizacji Women's Aid i Refuge, tel. 0808 2000 247
Warto także osobiście udać się do Refuge - wszelkie dane na stronie www.refuge.org.uk,
Women's Aid - strona www.womensaid.org.uk
Rights of Women - tel. 020 7251 6577. strona internetowa: www.rightsofwomen.org.uk
Shelterline - tel. O808 800 4444 www.shelter.org.uk
Dzwonić można też do Samaritans, gdzie przez 24 godziny na dobę oferowana jest pomoc psychologiczna dla osób przechodzących kryzys, tel. 08457 90 90 90.
Kolejną organizacją jest Victim Support Line - tel. 0845 30 30 900, www.victimsupport.org.uk.
Pomoc można uzyskać też w Walii, Irlandii i Szkocji:
Walia -linia dla ofiar nadużyć domowych: 0808 80 10 800, strona internetowa: www.welshwomensaid.org
Szkocja - linia dla ofiar nadużyć domowych: 0800 027 1234. strona internetowa: www.scottishwomensaid.co.uk
Irlandia Północna - 24-godzinna infolinia Domestic Violence Helpline: 0800 917 1414 www.niwaf.org
Kilka przydatnych zwrotów taki mini słownik :
Kobieta, ofiara przemocy domowej, zazwyczaj może otrzymać spore wsparcie socjalne, a tym samym nawet kilka zasiłków. Jeśli spełnia odpowiednie kryteria, mogą to być:
income Support – zasiłek dla osób o niskich dochodach
Child Tax Credit - ulga podatkowa związana z wychowywaniem dzieci
Child Benefit - zasiłek na dziecko
Jobseekers Allowance - zasiłek dla bezrobotnych
Housing Benefit - zasiłek mieszkaniowy
CouncilTax Benefit - zasiłek na council tax
Crisis Loan - pożyczka dla osób. które nagle znalazły się w trudnej, sytuacji finansowej
Community Care Grants - zapomoga dla osób, które chcą uzyskać finansowa, niezależność
Budgeting Loans - pożyczka dla osób o niskich dochodach
ps.ponadto w razie potrzeby możesz pisac do mnie na pw tego forum
pozdrawiam _________________ -----------------------------------------------------
G. E. d/s P.P.R |
|
Powrót do góry |
|
 |
pysia
Dołączył: 12 Wrz 2008 Posty: 323 Skąd: Szczecin
|
Wysłany: Pon Gru 01, 2008 11:39 Temat postu: |
|
|
Pozwolę sobie się wytłumaczyć.
Nie miałam na myśli,że metoda leczenia jest podobna lecz , że posiadanie kontroli daje sprawcy taką "frajdę", że nie chce z niej zrezygnować nawet jeśli wie ,że postępuje nie słusznie.
w tym działaniu sprawca przemocy jest podobny do osoby uzależnionej od używek.
pozdrawiam
 |
|
Powrót do góry |
|
 |
Gyps
Dołączył: 29 Lis 2008 Posty: 11
|
Wysłany: Pon Gru 01, 2008 17:48 Temat postu: |
|
|
Dziękuję Wam za odpowiedź, nie sądzę jednak aby mój partner chciał się pod tym kątem leczyć. Nie uderzył mnie od 2.5 roku, znamy sie 3 lata. Jednakże wykazuje wciąż cechy osoby stosującej przemoc. I stosuje ją wobec innych, bardzo, bardzo rzadko, jak sie zdenerwuje. Wiem, tłumaczę go. Jest agresywny słownie-w stosunku do kobiet w szczególności. Więc myślę, że wspólne leczenie odpada. Jak wspomniałam, korzystam z usług anglojęzycznego psychologa, i mój angielski jest na tyle dobry, że potrafię poprowadzić konwersację.
Tematem mojego wątku było jednak-jak stracić nadzieję na uratowanie związku, jak wyjść z błędnego koła. Dla dobra dzieci, dla pokazania mu-stop, tak nie jest dobrze, to nie jest normalne, nie chcę cię, nie akceptuję. Nauka boli, a ja nie chcę już cierpieć, gdyż to wpływa na moje rodzicielstwo-jak wspmniałam-skrzywdziłam mojego synka raz, gdy byłąm w ciąży drugiej, i pamiętam dokładnie, iż myślałam wtedy o ojcu moich dzieci, byłam bardzo sfrustrowana mieszkając w domu samotnej matki.
Tak maras, system socjalny na wyspach jest fantastyczny, daje kobiecie dużą niezależność i wybór. Wsparcie rónież nie pozostawia nic do zarzucenia. Ach gdyby tak w Polsce. |
|
Powrót do góry |
|
 |
pysia
Dołączył: 12 Wrz 2008 Posty: 323 Skąd: Szczecin
|
Wysłany: Pon Gru 01, 2008 18:21 Temat postu: |
|
|
Gyps
To bardzo trudne.Znam wiele kobiet, które wracaja po latach do swoich facetów choc oni udają tylko, że się zmienili.
Zwykle tak sie dzieje gdy osoba doznająca przemocy odchodzi by coś pokazać czy udowodnić.Tak naprawdę powinno chodzić przecież o ratowanie siebie.Czasem trzeba wejść głębiej w swoje osobiste motywacje(tylko z pomocą dobrego fachowca)bo czasem utrzymuje się wiare w związek, który nie rokuje dobrze na przyszłość z powodu sytuacji, która miała miejsce w dzieciństwie.
Pozdrawiam
 |
|
Powrót do góry |
|
 |
Gyps
Dołączył: 29 Lis 2008 Posty: 11
|
Wysłany: Wto Gru 02, 2008 2:21 Temat postu: |
|
|
Tak, to się bardzo wiąże ze sobą. Odkryłam pewne mechanizmy i zależności w moim związku, które sprawiają iż czuję się jak w dzieciństwie-odrzucona, niekochana, niezrozumiana. ?Boże, mam nadzieję, że jestem na dobrej drodze, żeby z tego wyjść. Prawie każdy kontakt z nim sprawia mi ból. Nie chcę tak. Czuję się uzależniona emocjonalnie. Wiem już czego chcę, ale czy potrafię to osiągnąć? |
|
Powrót do góry |
|
 |
maras Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 28 Maj 2006 Posty: 3871 Skąd: Gdynia/Warszawa
|
Wysłany: Wto Gru 02, 2008 10:45 Temat postu: |
|
|
zauważyłaś , zaczełaś reagowac i konsekwentnie dążyc do zmiany.
Staraj się nie wątpic i odepchnij od siebie negatywne przypuszczenia . Ponadto w/g mnie warto pomiędzy tymi wszystkimi zmaganiami, trudnościami, wątpliwościami zadbac o siebie np poprzez jakieś zainteresowanie/pasję, sposoby automotywacji.
Dużym dowodem pozytywnej zmiany jest to że portafisz o tym mówic, szukasz wsparcia, uczęszczasz do psychologa . Moja odpowiedz brzmi potrafisz.
pozdrawiam _________________ -----------------------------------------------------
G. E. d/s P.P.R |
|
Powrót do góry |
|
 |
pysia
Dołączył: 12 Wrz 2008 Posty: 323 Skąd: Szczecin
|
Wysłany: Wto Gru 02, 2008 11:36 Temat postu: |
|
|
popieram przedmówcę
Poza tym to czy się odetniesz zależy też od tego jak bardzo tego chcesz czy też jak bardzo nie chcesz sie tak czuć.
W Twoich wypowiedziach jest wystarczająco dużo motywacji.Myślę,że Ci się uda
Jak pewnie wiesz, to wymaga pracy ale też wyrozumiałości wobec siebie.To trochę jak z nauka jazdy np.na nartach.Trzeba sie uczyć reagować w nowy sposób.To jest proces i niektórzy psycholodzy są zdania,że jeśli w chorym układzie było sie 5 lat to tyle samo potrzeba czasu by sie do końca z niego wyzwolić(emocjonalnie)
Pozdrawiam i trzymam kciuki
 |
|
Powrót do góry |
|
 |
Echnaton Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 15 Lis 2006 Posty: 6110 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Sro Gru 03, 2008 8:57 Temat postu: |
|
|
Odwagi! Świat i jego ścieżki zależą tylko od tych, którzy nie godzą się z zastana rzeczywistością ale usiłują ja zmienić, adaptować, przystosować do swoich oczekiwań.... _________________ „lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność” |
|
Powrót do góry |
|
 |
agnes73
Dołączył: 23 Paź 2008 Posty: 27
|
Wysłany: Sob Gru 06, 2008 17:16 Temat postu: |
|
|
zycze szczescia i wytrwalosci,
doskonale rozumiem Twoja sytuacje,bo sama tez mieszkam na obczyznie i wiem jak jest ciezko,z tego co wywnioskowalam to masz wokol siebie wielu przyjaciol,zazdroszcze.............
bo ja ich nie mam ...blisko siebie
a niestety czasem to oni daja najwieksza sile |
|
Powrót do góry |
|
 |
Gyps
Dołączył: 29 Lis 2008 Posty: 11
|
Wysłany: Pon Lut 09, 2009 0:26 Temat postu: |
|
|
dziekuje za wszystki odpowiedzi i informuje wszem i wobec ze nadzieje starcilam. teraz czekaja mnie... sady i walka o dzieci. juz nie wiem co wole. zly zwiazek czy walke. jak z takim czlowiekiem do konca zycia wspolpracowac? straszy iz zabierze dzieci. do tego wszystkiego moja coreczka byla w szpitalu z podejrzeniem ... molestowania seksualnego! koszmar... co jest na koncu drogi? kto wie? kto juz wyszedl? |
|
Powrót do góry |
|
 |
jiujia Przyjaciel NL

Dołączył: 16 Wrz 2008 Posty: 268 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon Lut 09, 2009 0:47 Temat postu: groźniejsze miłe gesty od przemocy... |
|
|
niedawno jedna z dziewczyn na grupie powiedziała, że jest taki etap wychodzenia z przemocy, że o wiele groźniejsze jest miłe słowo, uśmiech niż krzyk, groźby, wyzwiska...
Groźniejsze jest to, co nie pozwala do końca przerwać więzi i każe nam - wbrew naszej woli - mieć nadzieję, że sprawca się zmieni...
Taki miły gest sprawcy ma niesamowitą moc kasowania w naszych umysłach wszytkich złych chwil, choćby ich było nieskończenie wiele.... Potrzeba wtedy strasznie dużo siły, żeby nie ulec, żeby pamiętać jednak to złe, przynajmniej tak długo, dopóki nie będziemy całkiem wolne i niezależne od sprawcy...
Też tak czuję czasami... _________________ Nie toleruję tylko nietolerancji... |
|
Powrót do góry |
|
 |
Gyps
Dołączył: 29 Lis 2008 Posty: 11
|
Wysłany: Pon Lut 09, 2009 1:47 Temat postu: |
|
|
Tak! Właśnie czytam formu i przyszło mi to do głowy! Jak łatwo zapominam o tym co mi zrobil, a mi tak długo było wypominane.
Dostałam dziś falę esemesów, pozwolę sobie je przytoczyć:
Juto mój key worker pomoże mi załatwić prawnika i muszę zgłosić cię na gardę za utrudnianie widzeń z dziećmi, które mi się należą pomimo iż nie płacę alimentów. -powiedzialam stanowczo zeby wyszedl, kiedy po wczesniejszym uprzedzeniu zeby nie przychodzil(dzieci nie bylo w domu) przyszedł do mnie wypalic wpłytki.
jutro bedzie do ciebie dzwonil moj key worker, poza tym moja noga juz nie stanie w twoim domu-tak jakby to mnie martwilo...
naprawde mi przykro ze zachorowalas-o mojej depresji
jak mialem zasilek kupowalem mleka i pieluch, jak tylko zabrali zasilek zaczelas mnie dolowac i wyrzucac z domu- namawialam go do zarejestrowania sie jako web designer, nie wierzyl w siebie. wyrzucalam, bo mialam dosc objadania mnie, proszenia o pozyczke, sluchania ze on nie wie co dalej.
bylem na kazde twoje zawolanie, jak chccialas gdzie isc, zalatwic swoje sprawy, od mojego ojca dostala 500e, a ty mnie do sadu posylasz jak jestem bez domu i bez grosza? - czyzbym byla okrutna?
wyrzucac z domu za drobiazgi, odmawiac widzen z dziecmi, ja tego nie zrozumiem nigdy, ostatnie miesiace tylko dla nich zyje, tak to dawno bym sie stoczyl, a ty mi odbierasz mozliwosc ich przytulenia. - przychodzi zawsze trzezwy, fakt. prosze zeby wyszedl jak czuje ze atmopsfera jest napieta, albo jak chce klasc dzieci.
placilem zawsze jak mialem(tzn. jak sobie juz kupil co mu potrzeba), a regularnie mozna placic jak ma sie stala prace, a nie zyje od klienta do klienta. inna by czekala az ojciec wyjdzie na prosta, ale nie ty, ty musisz miec wszystko zaraz, inne kobiety czekaja pol roku az ojciec znajdzie prace, kazda normalna by tak zrobila, tak sie robi.- nie wymagalam cudow, nie prosilam jak wiedzialam ze nie ma. jak mial-pytalam tylko czy da, nie kazalam. dwa lata czekalam , zanim podalam o alimenty. przez ten czas nigdy nie placil regularnie, nawet jak mial stala prace, no ale wie ze ja mam z czego zyc.
ja mieszkam w przytulku dla bezdomnych jak bys nie zauwazyla, codziennie wstaje i sie martwie czy moje dzieci beda mialy ze mnie pocieche.
przestalem pic, malo pale, robie wszystko zeby dzieci mialy kiedys dobrze, ty tego nie widzisz, nie widzisz co sie dzieje, ze pracy nie ma- wlasnie zaczal jedna. wczesniej starcil z 5 z wlasnej winy(kogos uderzyl, spoznial sie)
ty chcesz tylko pieniadze, nic wiecej, ani przez chwile nie pomyslalas o rodzinie-dwa razy sie przeprowadzilam zeby byc razem
nie odwiedzasz mnie, wiesz chociaz gdzie mieszkam?
jak bys nie chciala kasy to bys sie uzbroila w cierpliwosc i mnie wspierala,- jak??? finansowo???haha
ja ciebie nie obchodze bo nie mam kasy, no coz i takie kobiety sa na swiecie. tobie sie oczy nie otworzyly, zostawilas mnie w biedzie, taki typ-tak, powiedzialam doroslemu mezczyznie zeby sobie radzil, gdy powiedzial ze kompletnie nie wiem co dalej, nie ma na czynsz, nie ma na jedzenie i nie ma gdzie spac. po czym... odprowadzilam go do przytulku dla bezdomnych.
nie musisz od ojca wymagac, bo ojciec sam chce dawac tylko za bardzo nie ma co. bardzo chce byc ojcem, tylko bez pracy troche ciezko. ty tego nie rozumiesz. -jestem bezwgledna?
tobie dobrze, masz zasilek na dzieci, a dzieci czyje? a co sobie kupilas? -mam zasilek, bo sama wychowuje. dzieciom nic nie brakuje. a ojciec ma obowiazek placic poza tym,
jak pozyczalem od ciebie 10e to pytalas a kiey oddasz a na pewno? teraz cie poznalem jaka jestes=gdybym sie nie upominala 0 drobne kwoty, ktore pozyczal notorycznie swego czasu, to bym ich nie zobaczyla. do dzis mi nie oddal wszystkiego. duze kwoty oddaje.
robisz krzywde wszystkim, swoim zachowaniem, mscisz sie za niewiadomo co masz w d... dzieci, tylko kasa.
juz ci nigdy nie pomoge, na nic nie zasluzylas. nogi w twoim domu nie postawie.
zycie jest dlugie, zeby role sie nie odwrocily, zebys nie musiala sie prosic zeby zobaczyc dzieci. ograniczalas notoryczne widzenia, sad bedzie mial to na uwadze, jutro ide na policje. zostaniesz sama z alimentami a ja beda mial widzenia kiedy bede chcial bo mi sie naleza.dzieci sa nasze, mamy do nich takie same prawa i bedziemy je miec na pismie--- do tej pory nie obchodzilo go to ,pozwalam przychodzic duzo, mogl zabierac je wszedzie, ale nie chcial, wygodniej w domku posiedziec.
mam prawo widziec dzieci kiedy chce, mam prawo.tobie sie wydaje ze jestes tu jedynym szeryfem, udowodnie ci ze sa lepsi od ciebie.(!!!) ---szok. ja chce tylko rownego podzialu nie tylko praw, ale i obowiazkow.
moj key worker pomoze mi zalatic ojcostwo na wszystkich papierach, bede mogl wziac dzieci na ile chce i kiedy chce, pojechac do Polski,ty nic nie bedziesz mogla. ty jeszcze zobaczysz jak cie sad potraktuje, jak mu moj prawnik przeczyta jak sie zachowywalas, myslisz ze ja jestem na przegranej, to mysl, do sadu z toba, i nie bede sie pierd..., wszystkie igly na dywanie, krzyczenie na dzieci, balagan, zimne mleka, depresja, mysli samobojcze,ignorowanie praw ojca wszystko wyciagne, udupie cie na calej linii.kolega wezmie mnie do prawnika ktory jemu pomagal, matka teraz nie moze hrabstwa opuscic, podpisuje sie co tydzien, tak zaszalala, kumpel stara sie o przejecie opieki nad synem.nie bede sie z toba pierd... psie na kasie. to bedzie najgorszy rok w twoim zyciu.
ratunku.
zamiast pisac te bzdurne esemesy moglam sie zrelaksowac, ale musialam tro wyrzucic. swoja obrone. czy te argumenty sa dla was znajome? a moze ja tez jestem "przemotnikiem"!?
czy w oparciu o depresje matki mozna zabrac dzieci?? lecze sie i czuje sie dobrze. co mnie czeka??? |
|
Powrót do góry |
|
 |
jasmin
Dołączył: 14 Gru 2008 Posty: 96
|
Wysłany: Pon Lut 09, 2009 2:57 Temat postu: |
|
|
Witaj Gyps.
przepraszam,ze tak napisze,ale niezle sie usmialam,jak czytalam,co za bzdury wypisuje ojciec Twoich dzieci.Ja juz to przerabialam,to znaczy przerabiam dalej,ale bez emocji.Nie,no oni sa bardzo pomyslowi i tacy pokrzywdzeni .Jesli sa,to sami sie krzywdza,NIE MY.Nie obawiaj sie o te igly,zimne mleko,bo kto oprocz was to widzial?Depresje leczysz,to jaki problem,nie ma problemu.Nie martw sie,dzieci Ci nie zabierze,bo gdzie,do przytulku?Dziewczyno,nie daj sie zastraszyc,bo ze strachu palniesz jakies glupsto przy nim i przy swiadku,a to nie jest Tobie potrzebne.Teraz powinnas zaczac chlodno kalkulowac i na chlodno brac,to co on mowi,robi,czy pisze.Jak gore biora emocje,to zaczynamy krecic sie w kolo.Zacznij sie sobie przygladac, oceniaj siebie i swoje postepowanie,myslenie,czy warto sie bac?-jesli nie,to dlaczego?.Ilekroc zaczynaja ci sie mysli platac,zacznij o sobie myslec jak o innej osobie i popatrz,czy ta inna osoba mowi,robi slusznie,czy nie.
A jemu nie dawaj szansy.Niedosyc,ze sie na tobie wspiera,ciagniesz go jak kule u nogi,to smie miec do ciebie pretensje.Pretensje o co,ze go ciagniesz?Bzdura!
Ja mieszkam w Angli i jest mi ciezko ze wzgledu na jezyk,ale u mnie sie juz przelalo i koniec,nie ma odwrotu.Ja tez,Gyps walcze,walcze juz 12lat,okazuje sie,ze zamiast poprawy,jest tylko gorzej.Nie zycze Ci,abys meczyla sie z takim czlowiekiem tyle lat co ja.
pozdrawiam cieplo....
Anka |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|