 |
Forum na temat przemocy w rodzinie Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP www.niebieskalinia.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
leni56
Dołączył: 12 Gru 2008 Posty: 500
|
Wysłany: Wto Gru 16, 2008 8:47 Temat postu: |
|
|
Ofiara "prowokuje" sprawcę do działań .... ale to tylko moje zdanie...
Kto kto nie ceni siebie jest podatny na "działanie "sprawcy""...
(nie mówię tu o przemocy - w sensie rodzice - dziecko itp.) mylę o relacjach "partnerskich" - ciężko nazwać je partnerskimi...
zgadzam sie lecz z ale:
Anax- w relacji ze sprawca przemocy , ktorego umysl jest uwarunkowany potrzeba dominacji / w zwišzku z niska samoocena sprawcy /- wyjscie z roli ofiary musi oznaczac wyjscie ze zwiazku.
Uslyszalam :
a/ jak mam dalej zyc z toba skoro z byle powodu ty zaraz zadzwonisz na policje, wniesiesz sprawe..
/ kompletna nieumiejetnosc zrozumienia,ze mozna prowadzic relacje partnerska z poszanowaniem drugiej osoby:
Przekaz zdania:
skoro nie moge zachowywac sie jak dotad, skoro nie moge nadal miec kontroli i wladzy - to po co mam byc w zwiazku?
tak rozumowal moj sprawca.
b/
zmusilas mnie do rozmawiania i brania udzialu w tym w czym nie planowalem nigdy w zyciu brac udzialu: zmusialas mnie do chodzenia na policje, do sadu itd.. zrobilas widowisko, patologie z mojego zycia a ze mnie potwora
przekaz zdania:
kompletne rozczepienie przyczyny i skutku:
ja go zmusilam do ..
a on ksišze nieskalany grzechem ! shanbiony moimi wyczynami policyjno sadowymi.
tylko, ze to ja mam obdukcje, to ja cierpialam w tym zwiazku, to ja bylam traktowana jak rzecz z ktora mozna bylo bezkarnie robic co tylko jemu do glowy przyszlo.
I poszedl sobie. Przestal nas znac. Po 23 latach.
przekaz:
wytracilas mi z reki moje atrybuty i potrzeby: dominacje, kontrole i wladze: co wiec mam robic ? - czuje sie bezwartosciowy i niepotrzebny ide sobie.
Zaproponowalam:
-przyjdz, obejmij nas ramionami, powiedz ze nas kochasz, ze zrobisz co bedziesz w stanie abysmy ci zaufali., pomoz nam, opiekuj sie nami.
Odpwiedz: jaaaaa?
dlaczego ja? ja nic nie zrobilem. za co ja mam przepraszac? za co was kochac?
za to,ze nasłaliscie na mnie policje, sad?
My- to ja i dzieci.
Naszym ofiar problemem jest to,ze najtrudniej przychodzi nam zrozumiec, ze sprawcy mysla inaczej niz my, inaczej wartosciuja.
Ich brak empatii, brak sumienia , brak zdolnosci do glebszych uczuc jest dla nas trudno zrozumialy.
Pamietam swoje pierwsze rozpaczliwe:
przeciez tak nie mozna!
- nie mozna ? - zapytal.
alez mozna! - dodal. I zrobil.
zrobil cos o czym moja mama , ciocia , sasiedzi, pani w szkole, profesor na studiach mowili: tak sie nie robi. to nieetyczne, niemoralne, nie wypada.
" Tak sie nie robi"
Wychowano nas w sterotypie okreslonych, powszechcnie akceptowanych zachowan.
Za malo nam mowiono, ze TAK SIE TEZ ROBI !!
Nie mowiono,
że istnieje zlo: zlo, ktore lamie te stereotypy. I robi dokładnie to " czego sie nie robi" |
|
Powrót do góry |
|
 |
Echnaton Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 15 Lis 2006 Posty: 6110 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Wto Gru 16, 2008 21:20 Temat postu: |
|
|
To właściwa odpowiedź na wątpliwości Anax!
Kiedy mówiłem o zwiazku sprawca-ofiara miałem na myśli, ze gdyby sprawca zetknął sie w swoim zwiazku z nie-ofiara to związek nie zakwitłby przemocą. Ale bycia ofiara i sprawca uczymy sie od najmłodszych lat i przez całe życie.
Tylko w zwiazku opartym na przemocy chodzi o to aby oddzielić odpowiedzialnośc sprawcy od odpowiedzialności ofiary. Jesli sprawca uderza, wyzywa, obraża, poniża, gwałci i zwala odpowiedzialność na ofiarę to w tym wypadku ofiara nie ma w sobie żadnej z win, która chce ja obdarzyć sprawca. Jeśli ktoś pluje to odpowiedzialny jest ten co pluje a nie ten komu napluto na twarz!
Za gwałt zawsze jest odpowiedzialny ten co gwałci a nie ten gwałcony! _________________ „lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność” |
|
Powrót do góry |
|
 |
someone23
Dołączył: 14 Gru 2008 Posty: 9 Skąd: Wielkopolska
|
Wysłany: Wto Gru 16, 2008 21:35 Temat postu: |
|
|
Bardzo dużo tutaj pisze się o tym ze tak na dobra sprawę to ja sama sobie jestem winna , bo w końcu dawałam na agresywne zachowania do tej pory przyzwolenie , przez co narzeczony nie zdawał sobie sprawy z tego co robił.
I z tym musze sie zgodzić.Ale nie robiłam tego bo nie mam poczucia własnej wartosci. Przyzwalałam na to bo jak najszybciej chciałam się pogodzić , chciałam żeby było juz dobrze , wybaczałam bo slepo kochałam.
Ale teraz powiedziałam juz dość , duzo rozmawiamy na temat jego zachowania , sa wizyty u psychologa , lektury . Wydaje mi się , że dotarło do niego co zrobił , bardzo powoli i topornie , ale dotarło , widze że się stara .
Czy istnieje jakaś szansa zeby wspólnymi siłami poradzić sobie z jego agresją ? Tak , aby ta sytuacja nie miała już nigdy więcej miejsca , tak , aby szarpanina nigdy nie przerodziła się w rękoczyny?
Czy jesli przełożymy ślub na kolejny rok to w ciągu połtorej roku ( a jeśli nie pzrzełożymy to w ciagu pół roku ) jestem się w stanie przekonać czy nauczył się radzić sobie ze swoja agresją?
Wiem , ze powinnam poczekać na rozwój sytuacji , ale jak długo. Latem 2009 ( wtedy planowaliśmy sie pobrać) będziemy ze soba juz 6 lat , a ja nie chcę być w nieformalnym związku w nieskończonośc.
I jeszcze jedno pytanie : skoro takie problemy pogłębiają się po ślubie to czy przełożenie terminu slubu w ogóle cos da? Skąd mieć pewność , że on nie bedzie się starał tylko do momentu aż ślub będzie miał miejsce? |
|
Powrót do góry |
|
 |
Echnaton Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 15 Lis 2006 Posty: 6110 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Wto Gru 16, 2008 22:01 Temat postu: |
|
|
Nigdy nie ma takiej pewności ale terapia, zmiany i konsekwencja w jaki sposób dąży do tego aby zmienić wszystko i nie obwiniać Ciebie za swoje zachowania może da Ci odpowiedź na pytanie - czy przekładać ślub? na jak długo przekładać? czy po ślubie będzie lepiej czy gorzej?
Osobiście uważam, że najlepiej jest gdy obie strony czynią stałe postępy! Jeśli Twój partner będzie chodził na terapie dla sprawców a Ty dla pokrzywdzonych to nauczycie się wychodzenia z roli sprawcy i ofiary na tyle skutecznie, ze niemożliwy będize powrót do tego układu co był przedtem. Wazne jest abyscie nauczyli sie i konsekwentnie wprowadzali w swoje życie to co się nauczycie! _________________ „lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność” |
|
Powrót do góry |
|
 |
Angie
Dołączył: 09 Paź 2008 Posty: 36 Skąd: kujawsko-pomorskie
|
Wysłany: Sro Gru 17, 2008 0:02 Temat postu: |
|
|
A mi sie przykro zrobilo jak napisaliście " że gdyby nie bylo ofiary to nie byloby i sprawcy" To co ja mam sie czuc dalej winna że mój mąż mnie tak traktował? jakim prawem mnie gwałcił , zmuszał do seksu z osobami obcymi. A dzis kiedy uciekłam 300 km od niego dowiedział sie gdzie pracuje i wypisuje mi sms że dostalam ta prace bo tanio puszczam sie z szefem?
Guzik prawda . to sa ludzie z chora osobowościa , widziałam jak jego ojciec traktuje matke , zreszta on tak samo jak ojciec ma matke za służąca przejął te wzorce z domu.
Walczyłam jak mogłam ale jak on zrezygnował z terapii to ja odeszłam . I dzis dziekuje swojemu terapeucie, Bogu i innym że pomału odnajduje siebie , swoja godnośc , wartość .
Gratuluje tym którym sie udało , ale ja dzis wiem że u mnie to była walka z wiatrakami. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Echnaton Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 15 Lis 2006 Posty: 6110 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Sro Gru 17, 2008 0:55 Temat postu: |
|
|
Nie Angie, tu nie chodzi o przelanie win Twego tyrana na Twoje barki ale o sprawiedliwe podejście do tematu. Bez ofiary sprawca musiałby ja narysować zaczarowanym ołówkiem bo przecież i on nie istniałby. Kobiety częściej wchodzą w role ofiary z tej przyczyny, że dla ratowania zwiazku, miłości, spokoju dzieci, rodziny gotowe sa na coraz większe ustępstwa. Ale ustępstwa nie prowadzą do rozwiązania, im więcej sie dostało tym wiecej się żąda, następuje eskalacja przemocy i coraz trudniej ja zatrzymać bez ingerencji z zewnątrz.
Cieszę się, zę Tobie się udało.... _________________ „lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność” |
|
Powrót do góry |
|
 |
without
Dołączył: 22 Wrz 2008 Posty: 393
|
Wysłany: Sro Gru 17, 2008 1:18 Temat postu: |
|
|
A we mnie jednak wszystko sie będzie burzyć, przy podziale ludzi na 'ofiary' i 'nie ofiary'... To tak jakby były różne kategorie ludzi. A przecież takie oceny (etykietki) nadaje się post-faktum. Żadna nauka nie wytypuje z setki ludzi na progu życia tych, którzy powiedzmy 20 lat później będą mieli doświadczenie przemocy za sobą, lub będą tkwić w takich relacjach. Podatność nie oznacza 'choroby'.
Wiktymologia odpowiada również na pytanie: 'kogo wybierze przestępca na swoją ofiarę' ... A jednak jakoś nie wierzę, ze gdybyśmy wszyscy stosowali sie do jej zasad, przestępstw by nie było... Najwyżej bylibyśmy bardziej wymagającymi ofiarami, więcej wysiłku, środków...
Jakoś mi to się nie składa... Ale to już na inny watek.
Pozdrawiam. _________________ "... i z piekła wezmą tancerkę, jeśli ich urzekła ..." |
|
Powrót do góry |
|
 |
Angie
Dołączył: 09 Paź 2008 Posty: 36 Skąd: kujawsko-pomorskie
|
Wysłany: Sro Gru 17, 2008 12:12 Temat postu: |
|
|
ok juz rozumiem....
czy mi sie udalo? nie wiem, byłabym szczęśliwa gdyby udalo mi sie uratowac rodzinę ale dzis rozumiem tez że nie mogłam zrobic tego sama . szkoda , wielka szkoda i ból ale inaczej nie było szansy  |
|
Powrót do góry |
|
 |
someone23
Dołączył: 14 Gru 2008 Posty: 9 Skąd: Wielkopolska
|
Wysłany: Sro Gru 17, 2008 16:28 Temat postu: :( |
|
|
Najbardziej mnie osobiście boli , że sama pochodze z domu w którym był i alkohol i przemoc. Ojciec wprawdzie raz tylko uderzył matkę , stosował wobec niej głównie przemoc słowna , fizycznie odreagowywał na mnie i kazdy powód był dobry byleby się przyczepić . Na początku szukałam winy w sobie , starałam sie być wzorowa córka , zawsze byłam wzorowa uczennicą , później studentką . Dopiero narzeczony otwarł mi oczy , ze powinnam to robić dla siebie , nie dla ojca , bo to i tak nic nie da .I tak zawsze znajdzie powód by się przyczepić . Dzięki narzeczonemu poczułam się na tyle bezpiecznie i na tyle silna , ze odwarzyłam się ojcu przeciwstawić . Dostrzegłam , że matka nawet jeśli czasami stanie po mojej stronie , to wystarczy jedno miłe słowo w jej kierunku ze strony ojca i nastąpi zmiana frontu , nie tylko bedzie akceptowała jego chamskie zachowanie , ale i zacznie zachowywać się podobnie.
Narzeczony naprawdę bardzo mi pomógł stać się silniejszą.A teraz sam zachowuje się agresywnie. Moze w zwiazku z moja sytuacja w domu rodzinnym , tak długo dawałam mu przyzwolenie na te awantury , kopanie mebli , szarpaniny. Poprzysięgłam sobie , ze nigdy nie pozwole zeby moje małzenśtwo wyglądało tak , jak moich rodziców. A teraz co?
Matka mówiła , ze na poczatku małzeństwa ojciec tez się starał , był pomocny , był doskonałym partnerem do rozmów. A teraz ten niewiele warty człowiek traktuje atrakcyjna , wykształcona i dobrze zarabiajacą kobietę jak kompletne zero.
Narzeczony do tej pory nigdy mnie nie uderzył.Ale psycholozka skwitowała to tak , że po pierwsze nigdy nie wiadomo czy to nie nastapi bo on nie kontroluje swojego zachowania podczas napadów złości , po drugie po przekroczeniu pewnych granic , kolejne przekracza się juz bardzo łatwo.
Bardzo kocham narzeczonego i naprawdę mi pomógł poradzić sobie z moja sytuacja w domu , ale jestem przerazona , bo nie chcę we własnym domu mieć powtórki z historii  |
|
Powrót do góry |
|
 |
dynamika Wolontariusz NL

Dołączył: 16 Lip 2006 Posty: 741
|
Wysłany: Sro Gru 17, 2008 22:39 Temat postu: |
|
|
Echnaton napisał: |
Kiedy mówiłem o zwiazku sprawca-ofiara miałem na myśli, ze gdyby sprawca zetknął sie w swoim zwiazku z nie-ofiara to związek nie zakwitłby przemocą. Ale bycia ofiara i sprawca uczymy sie od najmłodszych lat i przez całe życie.
|
Hej Echtanonie,
Ten poglad wpisuje sie w to co nazywam "pozytywnym obrazem swiata" w ktorym nie ma zlych ludzi, a jezeli ktos robi cos zlego to tylko przez pomylke. Nikt nie ma do konca rozpracowanej rzeczywistosci, ja rownierz nie, ale od czasu do czasu kazdy z nas odkrywa jej fragment, i nawzajem mozemy sie tym dzielic (Ja zreszta korzystam z niektorych twoich spostrzerzen - to o iluzji i marzeniach bardzo mi sie podobalo). Ponizej to co ja zaobserwowalem.
Obawiam sie, ze blizsze rzeczywistowsci jest to, ze klasyczni sprawcy przemocy poluja na swoja "ofiare", tworza falszywa maske, ktora ma na celu uwiedzenie i przekonanie jej do siebie, pozniej podporzadkowuja ja przemoca.
Gdy klasyczny sprawca przemocy spotka osobe niepodatna na jego sztuczki to nie tworzy z nia normalnego zwiazku, tylko taki zwiazek nie ma racji bytu - rozpada sie, bo osoba niepodatna na jego zagrywwki nie pozwoli sobie na takie traktowanie a klasyczny sprawca przemocy nie bedzie czul, ze ma wystarczajaco psychologicznej kontroli nad takim partnerem. Nigdy nie stworza oni normalnego zwiazku, do tego trzeba dwoch normalnych osob.
Taki czlowiek idzie dalej w poszukiwaniu kogos kogo bedzie mogl zdominowac pod pozorem milosci, az taka osobe znajdzie.
Przemoc nie bierze sie z przypadku - to celowe i zdeterminowane dzialanie, strategia zyciowa niektorych ludzi. Poznanie tego faktu i pogodzenie sie z nim to w gruncie rzeczy poznanie dobra i zla.
Nie jest to przyjemne doswiadczenie - ale jednoczesnie i dobro i zlo jest fragmentem rzeczywistosci w ktorym zyjemy. Dobrze jest poznac swojego drapieznika.
pozdrawiam,
P. _________________ "Sukces mierzy sie tym jak wysoko dolecisz kiedy odbijesz sie od dna" General George Patton Jr. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Echnaton Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 15 Lis 2006 Posty: 6110 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Czw Gru 18, 2008 0:34 Temat postu: |
|
|
Masz rację, tak poluje sprawca. Ująłem to w delikatne słowa, ale masz rację, smutną ale rację! _________________ „lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność” |
|
Powrót do góry |
|
 |
Angie
Dołączył: 09 Paź 2008 Posty: 36 Skąd: kujawsko-pomorskie
|
Wysłany: Czw Gru 18, 2008 0:35 Temat postu: |
|
|
mam takie same obserwacje dynamika! I moje doświadczenie życiowe to potwierdza. Znam poprzednie kobiety mojego byłego męża i tamte związki sie rozpadały , on sam rezygnował bo kobiety były z tych " twardszych" a ze mna na moje nieszczęscie sie udalo dobrze że znalazłam fachowa pomoc i po 11 latach koszmaru udało sie wyzwolić , ale wciąż chodzę na terapie by umacniac sie by nie wpaśc kolejnym razem w taki związek. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Echnaton Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 15 Lis 2006 Posty: 6110 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Czw Gru 18, 2008 1:02 Temat postu: |
|
|
Terapia to wstęp do przyszłości, bez solidnej podbudowy znowu możemy wpaść z deszczu pod rynnę! _________________ „lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność” |
|
Powrót do góry |
|
 |
someone23
Dołączył: 14 Gru 2008 Posty: 9 Skąd: Wielkopolska
|
Wysłany: Czw Gru 18, 2008 23:57 Temat postu: Juz nie mam sił |
|
|
Rozpoczęłam wczoraj rozmowę z moim narzeczonym o przełozeniu ślubu z sierpnia
2009 na marzec 2010. Wczoraj tłumaczył , że nie chce go przekładać bo bardzo
chce tego ślubu , dzisiaj stwierdził , ze lepiej całkiem go odwołać , bo jeśli
za rok powiem mu , ze znów chce go przełozyć , to to nie ma sensu. Chciałabym go
przełozyć tylko w sytuacji , gdyby jego agresywne zachowanie się powtórzyło ,
badź gdybym zobaczyła , ze pomimo terapii , ksiazek , nie potrafi panować nad
zloscia . Chciałam dać jemu dodatkowy rok , aby nauczył się radzić sobie w
takich sytuacjach i sobie , abym znów mogła mu zaufać widzac że się stara.
Nie chciałam odwoływać go całkiem , abyśmy nie chodzili ze soba 8 lat przed
ślubem ( bo jesli zarezerwoawlibysmy salę dopiero za rok , to pewnie tyle by w
końcu wyszło do momentu slubu) , bo dla mnie to za długo .
Nie uzyskam poczucia bezpieczeństwa żyjąc w zwiazku w którym jest agresja , ale
żyjac w nieskończoność w nieformalnym związku też nie.
W końcu powiedziałam mu , ze powinien docenić to , ze walczę o związek , bo
większość dziewczyn na moim miejscu by go zakończyła.
Skwitował tylko : " To zerwij " . Nie bał się tego powiedzieć. I zerwałam.
Moze jutro przyjdzie jak gdyby nigdy nic , a moze znów nie bedzie się odzywał
niewiadomo jak długo. Nie wiem.
Ja juz nie mam sił.
Czy ja wyolbrzymiam , bo przecież on się starał przez te 2 tygodnie , czy tez on
totalnie lekceważy ten zwiazek i mnie??? |
|
Powrót do góry |
|
 |
anax
Dołączył: 03 Wrz 2008 Posty: 104
|
Wysłany: Pią Gru 19, 2008 0:02 Temat postu: |
|
|
jakaś mała manipulacja z jego strony?
trzymam kciuki za to, żebyś była dzielna ja za późno zrozumiałam, że powinnam być silna i się nie dawać ... żałuję, że nie byłam konsekwentna..,
Ale to moja historia....
Ale pamiętaj najlepsze decyzje, to te podjęte przez nas samych sama będziesz ponosiła skutki takiej czy innej decyzji...
Pozdrawiam serdecznie
anax
Ostatnio zmieniony przez anax dnia Pią Gru 19, 2008 0:09, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|