 |
Forum na temat przemocy w rodzinie Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP www.niebieskalinia.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Echnaton Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 15 Lis 2006 Posty: 6110 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Pią Gru 19, 2008 0:09 Temat postu: |
|
|
Konsekwencja to najważniejsze słowa w całym arsenale słów i zachowań, iby nigdy jej nikomu nie zbrakło! _________________ „lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność” |
|
Powrót do góry |
|
 |
anax
Dołączył: 03 Wrz 2008 Posty: 104
|
Wysłany: Pią Gru 19, 2008 0:10 Temat postu: |
|
|
tak echnatonie  |
|
Powrót do góry |
|
 |
someone23
Dołączył: 14 Gru 2008 Posty: 9 Skąd: Wielkopolska
|
Wysłany: Sro Gru 24, 2008 3:44 Temat postu: Bezsens |
|
|
Moja dalsza walka jest juz chyba bezsensowna
Dosć długo nie widziałam się ostatnio z narzeczonym.Cała sprawa trwa juz ponad miesiac. W tym czasie zdazyliśmy być dwa razy na terapi i widywaliśmy się przez tydzien. Tylko przez tydzień , bo poinformowałam , go , że chcę przełozyć ślub o rok. Poklócilismy się . Znowu pojawiły się ciche dni.
Z mojej inicjatywy narzeczony przedwczoraj w końcu przyjechał porozmawiać.
Konsensus tej rozmowy był taki , ze mnie przeprosił , wygladało na to , ze żałuje tego co zrobił , mówił , ze bardzo chciałby aby slub odbył się w terminie .
Ale ta rozmowa bardzo wiele mnie kosztowała , bo zapytany czy mnie o to obwinia , odpowiedział , ze jego nerwowość bierze się stad , ze kumuluje w sobie emocje i przez to poźniej wybucha , a kumuluje je bo często nie daję mu dojsć do słowa. Czyli suma sumarum wina nie jest w tym , ze on jest za bardzo zamkniety w sobie , tylko we mnie bo go nie dopuszczam do głosu.
Ja mam już dość wiecznego gadania o moich wadach , które to są powodem jego agresji. Przeciez on ma prawo co najwyzej do klótni , nie do takich awantur! Zasługuje na to , zeby męzczyzna z którym jestem prawił mi komplementy , a nie wkółko wmawial , ze jego agresja powodowana jest przez moje wady. Zasługuję na zwiazek w którym będę się rozwijać , a nie wiecznie stać w miejscu i koncentrować się na tym dlaczego on zrobił tak a nie inaczej.
Po tym jak wyszedł napisałam mu sms w którym wyjaśniałam dlaczego powinniśmy jednak przełozyć slub. Nie miał czasu odpisać bo był w pracy - ok. Zadzwoniłam i powiedziałam , zeby odpisał jak bedzie w domu ( bo to przeciez ważna sprawa , tyczy sie naszej przyszłości ). Nie odpisał . Nie miał czasu . Nie znalazł nawet głupich pieciu minut , bo wybierał sie na piwo do kumpla. Często i gęsto ignoruje moje wiadomości. Mógłby odpisać choćby przez grzeczność , jeśli już nie z innego powodu.
Odnosze wrazenie , ze to tylko ja tu walczę. Kiedy już nie wytrzymałam i zaczęłam wczoraj plakać , nie powiedział " Rzeczywiscie przegiąłem skoro przeze mnie płaczesz " , powiedział " Gdzies popelniliśmy bład i nie da sie juz tego naprawić"
To on zrobil mi krzywde a nie odwrotnie , a mam wrazenie , ze on przy kazdej trudosci po prostu sie poddaje i wcale nie chce walczyć o ten zwiazek.
Nie mam już nawet sil płakać :/ |
|
Powrót do góry |
|
 |
leni56
Dołączył: 12 Gru 2008 Posty: 500
|
Wysłany: Sro Gru 24, 2008 7:06 Temat postu: |
|
|
Odnosze wrazenie , ze to tylko ja tu walczę. Kiedy już nie wytrzymałam i zaczęłam wczoraj plakać , nie powiedział " Rzeczywiscie przegišłem skoro przeze mnie płaczesz " , powiedział " Gdzies popelnilimy bład i nie da sie juz tego naprawić"
nie powiedział " Rzeczywiscie przegišłem skoro przeze mnie płaczesz " , powiedział " Gdzies popelnilimy bład i nie da sie juz tego naprawić"
Przeczytaj i zastanow sie nad jego slowami.
On ci wyznaczyl jasno klarownie sprecyzowana role: uganiaj sie za mna, walcz o mnie. a ja sie zastanowie , moze cos dla ciebie zrobie, moze czasem ci ustapie, byc moze zrobie cos dla ciebie - ale .. zobacze, popatrze, ocenie: TY jednak sie staraj.
Chcesz taki zyc?
" nie, nie ma wowy, nie wiem, za pozno, z tego nic juz nie bedzie, , no nie wiem, moze, zobacze, idę, jak sobie chcesz, daj mi swiety spokoj, bo ty mnie nie kochasz., niczego nie bede robil ..
Postawa bierno agresywna.
Ponizej ku przestrodze : Banana Boy: |
|
Powrót do góry |
|
 |
someone23
Dołączył: 14 Gru 2008 Posty: 9 Skąd: Wielkopolska
|
Wysłany: Nie Gru 28, 2008 19:44 Temat postu: |
|
|
dziękuję wam za wsparcie
Kolejny akt tego dramatu w nieskończonej ilości aktów przedstawiał się tak: w Wigilię po pracy mój zmieniający co minutę zdanie narzeczony się pojawił. Złozylismy sobie zyczenia , czekałam aż coś powie , nadasany chciał wyjść , więc stwierdziłam , że ostatni raz się wysilę i spróbuję mu wytłumaczyć co zrobił nie tak.
Rozmawaialismy bardzo długo , rozmowa przeciagnęła się aż do kolacji wigilijnej . Wytłumaczyłam mu co zrobił źle , doszlismy do tego , co powoduje jego wybuchy złości ( wzieliśmy sobie troche za duzo na raz na barki , zamknął się ostatnio w sobie , nie mówił o problemach , wiec sie skumulowały ) , jak sobie ma z nimi radzić ( pomaga mu siłownia , albo głosne słuchanie muzyki , musi się otorzyć i mówić o wszystkim co go gryzie) , ustalilismy gdzie są granice zachowań , które mi nie odpowiadaja ( kłotnia jest czymś normalnym , ale rzucanie łacina w moją strone albo kopanie szafek juz nie ; jeden cichy dzień na przemyslenie sprawy jest w porzadku , ale nieodzywanie się przez tydzień lub dwa to zdecydowana przesada ).
Co do ślubu ustaliliśmy , że przemyślę przez świeta czy przekładamy go z sierpnia 2009 na marzec 2010 , ale niezaleznie od mojej decyzji on musi się bardzo starać i bedziemy chodzić na terapie az do sierpnia ( nie wiem czy to za mało czy nadto , ale chodziło mi o to aby o końcu terapii zadecydowała psycholozka a nie on sam ) , a jeśli jednak wybiore marzec on zgodzi się na przesunięcie terminu slubu .
Po takich konkretnych postanowieniach starałam się zapomnieć o sprawie na okres swiat. On bardzo się starał , był miły , czuły , ale nie zawsze potrafiłam się z tego cieszyć , bo jego wybuchy złości i ciche dni , bardzo tkwiły we mnie zadrą.
Wczoraj wymysliłam plan . Stwierdziłam , ze powiem mu , ze w Sylwestra przekładamy slub na marzec a jesli on wywiaze się z umowy ( czyli pogodzi się z ta decyzja i postanowi aż do sierpnia uczęszczać na terapie ) , to zrobie mu niespodzianke i kiedy przyjedzie po mnie rano załatwić tą srawe odpuszcze przełozenie slubu i zamiast tego poinformujemy moich rodziców , ze slub jest za 7 miesiecy ( niestety przez jego ekscesy nie zdarzylismy poinformować jeszcze moich rodziców o terminie , a jest juz dość późno na takie informacje).
Ale cóż . Nie dotrzymał słowa . Zgodził sie na uczęszczanie na terapię przez 8 miesiecy , ale na ślub przesuniety o rok nie. Powiedziałam , ze to jest moja decyzja , bo potrzebuje czasu zeby znów mu zaufac . Poinformowałam go , ze albo dotrzymuje słowa , albo kończymy ten zwiazek i wychodzi. Bardzo długo róznymi dziwnymi argumentami próbował wpłynać na zmianę mojej decyzji , ale kiedy mu sie to nie udało , wyszedł. Jeśli miałby dotrzymać drugiej umowy , powinien się jutro odezwać , bo miało nie być cichych dni. Jesli się nie odezwie w ciagu trzech dni złamie obie umowy i bede zmuszona pojśc bez pary na Sylwestra . Po prostu fantastycznie. To jest jakiś roller coaster z którego chcę zejsć bo juz mi niedobrze a nie mogę :/ |
|
Powrót do góry |
|
 |
Genowefa
Dołączył: 07 Gru 2008 Posty: 16
|
Wysłany: Nie Gru 28, 2008 20:25 Temat postu: |
|
|
Czy wy mówicie o miłości czy tylko o papierkowej formalności.Proszę przerwij to jeśli jeszcze potrafisz jeśli się jeszcze potrafisz uwolnić od tego związku bo często zdarza się tak że człowiek w tym brnie a to z powodu przywiązania do drugiej osoby,a to wmawiając sobie iż nie chcąc być sama zostanę z nim bo go już znam jego wady i zalety a znów z kimś innym zaczynać od nowa nie ma sensu.Napewno po ślubie się zmieni.Nie wierz w to.Ciche dni miną znów wróci przeprosi i na wszystko się zgodzi. Nie!!! Ja to wszystko przeszłam i co teraz jestem dwadzieścia parę lat po ślubie i to jest jedno wielkie nieporozumienie,z tych cichych paru dni teraz zrobiła się wieczność przez tyle lat się męczymy ze sobą a mogliśmy sobie ułożyć każdy inne życie ale u nas było jeszcze tak że on starszy ode mnie o prawie pięć lat stwierdził że zabrałam mu już prawie cztery lata z życia bo tyle chodziliśmy ze sobą i on teraz nie zgadza się bym go zostawiła wręcz mi groził.A ja naiwna sądziłam że może po ślubie rzeczywiście się coś zmieni ale nie prawda przed ślubem oni mają jeszcze obawy czy się z mini ożenimy a po to już uważają nas za swą własność.Tak samo nie sądź że dziecko coś zmieni nie tu żadna terapia ani żadne obietnice nic nie dają to tak jak w bajce z czerwonym kapturkiem byle cię zdobyć przyprowadzić do ołtarza a potem "pożreć"pokazując kły.Życzę ci byś znalazła mężczyznę swoich marzeń i ułożyła sobie szczęśliwe życie a nie dołączyła za jakiś czas do tych mężatek o których problemach możesz poczytać na forum dotyczącym przemocy w rodzinie. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Echnaton Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 15 Lis 2006 Posty: 6110 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Nie Gru 28, 2008 22:20 Temat postu: |
|
|
Może i masz racje, a może jej nie masz, nigdy nie wiadomo co drzemie w drugim człowieku i jak zbudzić go do dobrych czynów i miłości. W każdym razie - jak mówi Genowefa - łatwiej znaleźć inna miłość niż walczyć o to co tylko być może jawi się miłością i ma jej blask ale nigdy miłością być może nie będzie! _________________ „lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność” |
|
Powrót do góry |
|
 |
someone23
Dołączył: 14 Gru 2008 Posty: 9 Skąd: Wielkopolska
|
Wysłany: Pon Gru 29, 2008 2:12 Temat postu: |
|
|
Genowefa napisał: | Czy wy mówicie o miłości czy tylko o papierkowej formalności?
...często zdarza się tak że człowiek w tym brnie a to z powodu przywiązania do drugiej osoby.
...Napewno po ślubie się nie zmieni.
...nie tu żadna terapia ani żadne obietnice nic nie dają to tak jak w bajce z czerwonym kapturkiem byle cię zdobyć przyprowadzić do ołtarza a potem "pożreć"pokazując kły. |
Z mojej strony na pewno jest to miłosc a nie przywiazanie, wiem też , ze on bardzo mnie kocha , ale nie radzi sobie ze złoscia , a kiedy nie wie co zrobić nie odzywa sie bardzo długo - i tego zasadniczo nie rozumiem
Kiedy pytałam go dlaczego tak bardzo zalezy mu , aby jednak nie przekladać ślubu , odparł , ze dlatego , ze nie chce juz ze mna spedzac co najwyzej 3 godzin dziennie i jechać do domu jeszcze przed polnoca , bo w przeciwnym razie mój ojciec zrobi hałas.Mówil , że chce w końcu ze mna zyc , spedzać razem każdy dzień , budzić sie obok mnie.
Ja chciałam przełozyć ślub , aby przekonać się czy terapia , ksiazki pomoga.
Czyli , że ta terapia i tak nie ma szasy powodzenia?  |
|
Powrót do góry |
|
 |
someone23
Dołączył: 14 Gru 2008 Posty: 9 Skąd: Wielkopolska
|
Wysłany: Pon Gru 29, 2008 2:15 Temat postu: |
|
|
Echnaton napisał: | łatwiej znaleźć inna miłość niż walczyć o to co tylko być może jawi się miłością i ma jej blask ale nigdy miłością być może nie będzie! |
Ale teraz sugerujesz , ze on mnie tak naprawde nie kocha , czy , ze to ja jego nie kocham ?
Bo ja kocham go bardzo , w przeciwnym razie nie walczyłabym tak o ten związek. Ale staram się w tym momencie słuchac rozumu i patrzec przede wszystkim na własne dobro.Jestem strasznie rozdarta |
|
Powrót do góry |
|
 |
leni56
Dołączył: 12 Gru 2008 Posty: 500
|
Wysłany: Pon Gru 29, 2008 5:43 Temat postu: |
|
|
Nie kochanie, Ty go nie kochasz.
On Ciebie tez nie.
Ty juz jestes wsciekle uzalezniona od ..
no wlasnie..
dziewczyno gdzie Twoje szczescie? Gdzie Twoja radosc? ambicje , przyjaciele? gdzie caly swiat ktory przed mloda osoba stoi otworem?
Gdzie Twoja aktywnosc inna nic naprawianie narzeczonego?
on siedzi caly czas w Twojej glowie. A TY juz caly czas myslisz jaki dzis bedzie? czy zadzwoni? czy przyjdzie ? co powie? czy dotrzyma slowa?
On dazy do szybkiego slubu nie dlatego aby moc spedzac z Toba wiecej niz 3 godziny ale..
ale by wreszcie nie musiec ci obiecywac gruszek na wierzbie, aby wreszcie dostac co chce , miec papier , dom i moc powiedziec: teraz bedzie jak ja chce- ja tu teraz rzadze"
Jak bedziesz do tego slubu szla?
z miloscia i wiara w dobre jutro?
czy z ciezarem, / juz przygnaiatajcym ciebie dzis!/ ze przed Toba potworny ciezar obowiazku dopieszczania, dbania o dobre samopoczucie partnera/ bo sie zdenerwuje/.
, ze przed Toba jakby jednoosobowy obowiazek sprostania dalszemu zyciu, zapenienia WAM szczescia, bo partner taki slaby i nerwowy i trzeba o niego dbac?
Twoj partner jest chyba z gatunku niedojrzalych.
Rzuc na internet haslo " niedojrzala osobowosc"
Poczytaj wszystko co znajdziesz.
Moze w ten sposob zobaczysz mgle w jakiej obecnie sie znajdujesz.
Twoje rozmowy z partnerem jako zywo przypominaja moje z moim z mezem. 20 lat rozmawialismy stale w kolko o tym samym.
O nim. O jego problemach. O tym jaki on jest biedny i nieszczesliwy a ja go nie rozumiem.
scena:
kupilismy pierwsze graty. Po poludniu przywiezli je ze sklepu.
W miedzy czasie ukochany własnie sie obrazil, nie zdazylam go przeprosic : przyjechali z meblami:
Mowie: lecimy znosic:
A on ,ze nie> Nigdzie nie pojdzie, niczego nie bedzie nosil.
Byl przeciez obrazony.
Latalam jak durna pod blokiem praszac sasiadow aby pomogli wniesc .
Potem taka lub podobna sytuacja zdarzyla sie dziesiatki razy:
On sie obrazil a wiec : nie. Odmowa komunikacji, odmowa wspolpracy, odmowa pomocy , odmowa seksu i wszystkiego.
Moim zadaniem bylo ustawiczne 24 godzinne dbanie o to aby sie nie obrazil.
Wyobraz sobie jak musialam sie starac gdy jego pomoc byla naprawde potrzebna , gdy nie moglam jej zastapic inna osoba. Tym sposobem moje zycie zmienilo sie w adorowanie i dopieszczanie meza, a zycie meza w podnoszenie poprzeczki wymagan wobec mnie.
Z czasem w sposob sadystyczny.
Skonczyly sie prosby biednego Misia " pomoz mi, zrob to dla mnie" , zaczely sie grozby Niedzwiedzia : skonczyly sie grozby zaczelo sie bicie.
Najwieksza niespodzianka byla na koncu:
Nie byl to ani mis, ani niedzwiedz, ale wielkie nic. Jajco dzwonca. 3 -5 latek w ciele doroslego
Tak dziala czlowiek niedojrzaly.
Dziewczyno , idz na terapie i popracuj nad soba. Nad swoja potrzebe bycia zbawca, naprawiaczem biednych misiow. Tu tkwi problem.
Ty sie uparlas. Uparlas sie ze wyprowadzisz go na dobra droge.
Ten upor jest nieprawidlowy. Znajdz przyczyne dlaczego w Tobie ten opor jest.
przeczytaj ten artykul.
http://www.pismo.niebieskalinia.pl/index.php?id=245 |
|
Powrót do góry |
|
 |
leni56
Dołączył: 12 Gru 2008 Posty: 500
|
Wysłany: Pon Gru 29, 2008 6:37 Temat postu: |
|
|
Osoba dojrzała:
-Wyznaje pewne stałe wartości i zasady.
-Jest gotowa do ich obrony, ale nie trzyma się ich niewolniczo — czuje się wystarczająco pewnie, aby je modyfikować, kiedy uzna taką potrzebę pod wpływem swoich doświadczeń czy przemyśleń. Gdy spotyka się z innym punktem widzenia lub krytyką tych wartości i zasad, nie czuje się osobiście zaatakowana, lecz ufa ich własnemu rozumieniu i umie zgodnie z nimi żyć.
-Nie żyje wspomnieniami, wyobrażeniami i marzeniami; nie traci niepotrzebnie czasu na rozmyślanie o tym, co było (nie chodzi tu o konstruktywną refleksję, której celem jest zrozumienie tego, co się stało, i wyciągnięcie wniosków) ani co będzie; żyje w rzeczywistości, tu i teraz. Istnieje bowiem tylko to, co jest teraz — przeszłości już nie ma (zostają po niej najwyżej jej skutki, uczucia czy rany, jakie spowodowała), a przyszłości jeszcze nie ma.
-Jest przekonana, że potrafi rozwiązywać swoje zasadnicze problemy w oparciu o własne możliwości i pomoc innych osób, i nie da się zniechęcić do działania przez swoje słabości i błędy.
-Uznaje, że ma wady i popełnia błędy, ale wierzy, że jednocześnie ma zdrowy kręgosłup i potrafi korygować to, co jest złe.
-Czuje się równa wobec innych osób, nie gorsza i nie lepsza, natomiast uznaje istnienie różnic.
Nie musi się porównywać z innymi osobami, bo nie czuje się od nich gorsza, a jednocześnie uznaje osoby mające na przykład wyższe stanowisko w hierarchii, prestiż zawodowy czy ekonomiczny — nie czuje się poniżona przez to, że ktoś jest na przykład jej szefem (nie oznacza to przecież, że jest lepszy). Uznaje, że ktoś się na czymś zna, i nie czuje się gorsza z tego powodu, że sama tej wiedzy nie ma (ma przecież inne zalety).
Nie próbuje też na siłę dorównywać bogatszym od siebie („zastaw się, a postaw się”).
-Ma poczucie własnej wartości — uważa za oczywiste, że jest wartościowa i interesująca dla innych osób, przynajmniej tych, z którymi coś ją łączy.
-Nie pozwala manipulować sobą, ale jest gotowa współpracować z innymi osobami, jeśli uważa, że jest to słuszne. Pomaga innym osobom, gdy uznaje to za słuszne, ale nie daje się wykorzystywać.
-Przyjmuje, że istnieją w niej różne emocje i odczucia, zarówno pozytywne, jak i negatywne, i jest gotowa rozmawiać o nich z osobą, której ufa.
-Jest zdolna pełnić różne funkcje czy zadania, a także włączać się w różne gry i rozrywki. Ma zdolność adaptacji do różnych warunków, a także potrafi się bawić i żartować — również z siebie.
-Szanuje uznane normy społeczne i jest wrażliwa na potrzeby innych osób. Nie potrzebuje bawić się kosztem innych osób ani ich wykorzystywać — także emocjonalnie.
Osoba niedojrzała:
-Ma tendencję do silnej, nieadekwatnej krytyki siebie. Nie chodzi tu o żal za grzechy czy twórczą krytykę, tylko o stan ciągłego poczucia winy i niezadowolenia z siebie.
-Jest przeczulona na krytykę.
-Łatwo czuje się atakowana i raniona, nosi w sobie poczucie żalu wobec tych, którzy jej nie cenią.
-Zrzuca winę na otoczenie i często dopatruje się ataku.
-Jest wciąż niezdecydowana, cierpi na przesadny lęk przed popełnieniem pomyłki. Niewiele decyzji w życiu jest nieodwracalnych, większość można skorygować, nawet jeśli popełni się błąd. Nie da się wszystkiego przewidzieć, ale do podjęcia decyzji wystarczy, jeśli zna się informacje potrzebne w danym momencie.
Tymczasem osoba niedojrzała nie uczy się, jakie aspekty trzeba uwzględniać, by podejmować dobre decyzje. Ta postawa wynika z reguły z tego, że w dzieciństwie rodzice takiej osoby sami decydowali o wszystkim i ona nie miała okazji do uczenia się, jak podejmować decyzje.
-Ma ogromne pragnienie podobania się innym, akceptacji otoczenia, często jest gotowa zrobić wszystko, żeby się przypodobać.
-Nie potrafi powiedzieć „nie” z lęku przed odrzuceniem lub krytyką.
-W kontakcie z drugą osobą zaciera wszystkie istotne aspekty swojej osobowości, bo nie wie, czego ta osoba oczekuje.
-Jest perfekcjonistą; chce wszystko wykonać bezbłędnie i wymaga tego także od innych, usiłuje to nerwowo wymóc, przynosząc wiele utrapień i sobie, i innym.
- Charakteryzuje się przesadną krytyką i brakiem taktu.
-Ma niezdrowe poczucie winy; oskarża się, potępia, przesadza w widzeniu swoich braków, nigdy nie dochodzi do przebaczenia sobie.
-Wciąż sądzi siebie i innych ludzi. Ma tendencję do podziału rzeczy na dobre i złe, nie widzi neutralnych.
Ma skłonność do depresji; widzi życie, ludzi i zadania jako szare, bez szans; przeżywa w taki sposób siebie samą, swoją przeszłość i przyszłość. Odczuwa niedowartościowanie i smutek.
-Ulega częstym zmianom nastroju. Pod wpływem przypadkowych i drobnych czynników łatwo przechodzi od słodyczy do goryczy, od radości do smutku.
-Brakuje jej równowagi emocjonalnej, spokoju. Ciągłe burze emocjonalne i zmienne nastroje źle wpływają na zdrowie fizyczne i duchowe oraz paraliżują podejmowanie konsekwentnych działań (dzisiaj chcę zrobić wszystko, jutro nic mi się nie chce — wszystko zależy od nastroju).
Człowiek, który się ciągle szarpie ze swoimi emocjami, nie odczuwa istnienia trwałych wartości, których może się trzymać, nie cieszy się życiem. |
|
Powrót do góry |
|
 |
leni56
Dołączył: 12 Gru 2008 Posty: 500
|
Wysłany: Pon Gru 29, 2008 9:39 Temat postu: |
|
|
Mam kolege. Chyba przyjaciela , znamy sie od dziecinstwa.
Gdy mial 22-27 lat mial dziewczyne.
"Kochal ja nad zycie" ale w taki sposob jakby kochal kochac a dziewczyna byla jedynie obiektem jego autoekscytacji uczuciem jakie on sam odczuwal . Kochal byc zakochany., kochal kochac.
Slub zgłaszali chyba z 5 razy. I albo ona albo on odwoływali, czuli sie jakby nie gotowi.
Pamietam jak zaczal jej wyznaczac terminy : masz 3 dni na pojscie ze mna do USC i slub za miesiac.
Ona mu odpowiadala : masz 3 miesiace urlopu i decyzje czego własciwie chcesz"
On natychmiast wysylal telegram: nie chce cie dluzej znac, to koniec"
Za dwa dni dziewczyna dostawala list : wyjasniajacy dlaczego to koniec. Odpisywala i za kolejne dwa dni miala znow list.. i tak sobie pisali. , slali po 5 telegramow dziennie.
Mijaly 3 miesiace ona mowila: chcesz nadal slubu to idziemy do USC, On szedl: ale na tydzien przed slubem oznajmial,ze czuje sie przymuszony. Ona mowila : w porzadku.
Mijaly dwa tygodnie: on oznajmial,ze jest juz gotow. Ona ze ma ja pocalowac w nos.
On ze daje jej 3 dni.. itd..
'
Po 6 latach ona mu uciekła. On znalazl inna , ozenil sie z nia szybciutko i zaocznie / mieszkal juz za granica/ i... nigdy nie sprowadzil żony do siebie . Rozwiedli sie tez zaocznie.
Dwa dni temu zapytalam go , dzis 55 letniego .. o co szlo?
z ta pierwsza , z ta druga..
Wiecie co mi odpowiedzial?
bo chcialem to miec juz za soba i spokojnie zajac sie sobš, robic swoje i miec czas dla SIEBIE.
czyli jasna deklaracja: po slubie nie mialo byc lepiej, przeciwnie, mialo byc gorzej: on wreszcie nie musial kochac i mogl sie zajac swoimi sprawami!
Zapytalam, dlaczego odmawial gdy dziewczyna sie godziła na slub?
- no wiesz: lubie decydowac o sobie sam i to miał byc przeciez moj slub.!
deklaracja: ma byc jak ja chce i kiedy ja chce.
zapytalam dlaczego ozenil sie z B i nie sciagnal jej dp siebie?
- bo mi zaczela narzucac wizje naszego zycia , no wiesz, firaneczki, dywaniki , ciepełko w kapciach a ja zalatwilem sobie akurat studia i nastepne 3 lata mieszkalbym 1000km od niej i raczej po spartansku.
Chcialem miec zone, dom, ale wiesz ze mialem tez plany, ambicje .
deklaracja: zona tak , ale juz nie zbyt bliska wiez, juz nie budowanie wspolego domu.. nic co by narzucalo odpowiedzialnosc, ograniczalo
Zapytalam :
a moja rola?
50 lat trzymasz sie mnie blisko . zawolales mnie gdy zachorowales powaznie, gdy straciles wszystko , gdy bywales na zakrecie:
nie zawolales mnie gdy dostales pierwsza nagrode, gdy roztrwoniles pierwsza potezna kase , gdy miales swoj wielki benefis.
" mam klamac ?
-mow prawde.
- nie powiem, musze sklamac.
- mow.
-dobrze , ale to pol prawda.
- mow
-ty jestes. Zawsze jestes. Im jestem starszy tym bardziej dostrzegam ,ze zawsze jestes. Na szczescie nie ozenilem sie z toba nie probowalem ponownie zakochac ani miec romansu.
-recznik, spluwaczka - to moja rola.
- chcialas wiecej? nie chcialas.
za tydzien jedziesz na drugi koniec swiata . Gdybym dzis zachorowala powaznie np wylew - wstrzymalbys sie z wyjazdem?
/ wylew, bo zawolal mnie gdy sam mial wylew- pojechalam./
-nie moglbym, mam juz bilet. .
- jestes sukinsynem, wiesz o tym. ?
- wiem. Dobrze jest miec to co nazywasz portem, stalym miejscem na Ziemi do ktorego sie wraca., gdzie mozna zapukac w srodku nocy .
-masz mnie dla siebie. Co ja mam z ciebie?
- sama wybralas.Nie kupie ci tego cholernego domu, nie wmieszasz mnie w cos o czym wiem,ze nie dam rady. Nie Ty. Nie z Toba.
Moj kolega WIelkim byl. Artysta. W Paryzu, Berlinie, Londynie . Roztrwonil i slawe i kase. Nigdy drugi raz sie nie ozenil. Zlamal serca wielu kobietom. Wyparty z rynku dzis jest goly i mniej wesoly.
Niedojrzaly facet ale wersji swiadomej.
Bez terapii.
Niemniej elementy zasadnicze jakie wystepuja w niedojrzalosci sa w nim jasne:
to nie moja wina, to wina tych kobiet. Nie biore na siebie zadnych zobowiazan, zadnej odpowiedzialnosci za nikogo.. moje zycie nalezy do mnie i decyduje o sobie sam . Nikt nie ma prawa zatrzymywac mnie w mojej drodze.
zapytalam " co ja mam z Ciebie"
pytanie bylo nie fair, bo wiedzac co mnie spotkalo przyjechal do mnie na swieta z bardzo daleka .
Pytanie bylo nie fair, bo jednak zabral mnie i oplacil pobyty w paru fajnych krajach i miejscach.
Pytanie bylo nie fair bo przesyla cudowne paczki.
pytanie było fair: ale na innym poziomie. Emocjonalnym. Dla niego zatrzasnietym.
.. jeszcze w liceum siedzielismy na wierzbie czytajac z wypiekami Bergmana i Sartra .. juz wtedy mowil,ze jego idealem jest własnie zwiazek Sartra z Simone de B.
Padlo na mnie. Tak sobie wymyslil.
zastanawiam sie .. wyszlam za maz , zaraz wracam.
moj pierwszy maz:
zmarnowalas zycie: masz 19 lat, meza gornika , dziecko i 2 krzesla kupione na raty.
Zalatwilem ci prace w teatrze, pokoj w domu aktora i zgode na studia . zaczynasz od ../../
Pojechalam.
Drugi maz
.. uwazaj, bo winda zardzewieje, nie kochasz go. Nie dalas sobie szansy na bycie szczesliwa, zjezdzaj dopoki masz winde. Zrobil z ciebie celuloidowa lalke z pewexu. Upilas sie. Jest zle.
3 maz
i to jest to. Dostaniesz po lbie. Ale odczujesz wlasne istnienie
.. obecnie:
do cholery zacznij pisac. Gdybym ja umial tak pisac jak Ty bylbym dzis na liscie top.
i pojechal. A ja mam pisac.
Owinac nogi kocem, czepek na glowe i pisac.
W lipcu ma mi pomoc wydac.
Niech szczezna artysci.
Jak ma sie to do przemocy ?
Nie wiem, ale czuje ,ze ma.
Kto sieje wiatr ten zbiera burze. Niedojrzala osobowosc zalezna. To moj problem.
Lubie tego faceta za zdrowy egoizm.
Gdyby los mnie z nim zwiazal malzenstwem - ten sam egoizm doprowadzilby do niszczacego dramatycznego w skutki zwiazku. Moj los przy nim bylby identyczny jak innych kobiet ktore zaryzykowaly, ktore daly sie poniesc jego kochaniu bycia zakochanym.
pewnej wiosny zachwycalam sie kwitanacymi jabloniami.
Nastepnego dnia po powrocie z pracy zobaczylam w pokoju drzewo w wielkiej donicy:
drzewko kwitnacej jabloni.
- co tam jedna czy dwie galazki, jak juz to cale drzewko.
A wiec ostroznie z taka miloscia i z takimi facetami, sa fantastyczni ale ale jest to rodzaj pustej blyskotliwej autokreacji.
To nie jest dojrzala milosc, zdolna do pokonania szarosci dnia, placzu dziecka, braku kasy przed pierwszym , prosby aby zadzwonil gdy sie spoznia, papilotow na glowie i marudzenia,ze glowa dzis boli.
I tu tkwi paradoks:
sa ludzie niezdolni do zawierania zwiazkow , zakladania rodziny.
Ci sami ludzie potrafia byc swietnymi kolegami, przyjaciolmi, gdy pozwoli im sie na narcystyczna autokreacje, nie postawi zadnych wymagan.
nie z kazdej maki bedzie chleb.
czasem lepiej odpuscic sobie faceta Dla naszego ale i jego dobra/ i ew przyszlych dzieci/.
Ta dziewczyna od slubow ktorych nie było - bylam ja.
someone23
czytaj, sprawdz z psychologiem co z Toba, dlaczego weszlas w role opiekuna - pomagacza - naprawiacza.
nie wiem czemu napisalam te historyjke: czuje ze jest blisko przemocy ale nie bardzo wiem dlaczego. Moze dlatego,ze kazda z kobiet ktore zamieszkaly z nim mowi o nim bardzo zle. Jak o przemocowcu. Wiem,ze stawial im potezne wymagania, racjonalizowal uczucia, ze potrafil uderzyc.,ze te jego boginie szybko siegaly bruku w jego oczach.
Ja ocalalam , akcentuje moja role jako stalego punktu w zyciu. Ale ja tez od niego nic nie dostaje.
Pamietam ze raz przyslal mi bilety , pojechalam. prowadzal mnie po drogich knajpach. Od cen zarcia dostalawam oczoplasu i herzklekotu : w tym samym czasie sama mialam potezne problemy finansowe. Byłam w dolku, zamartwialam sie. Dwa takie obiady załatwilyby je od reki. / stary przelicznik dolara/ .
Wiedzial o tym. To byl moj problem:
Jego problemem bylo uatrakcyjnic mi pobyt u niego , mialam byc zachwycona .
Sprzedalam po powrocie prezenty jakie mi dal i splacilam dlugi.
Wolalabym aby dal mi pieniadze ze slowami: " zalatw swoj problem, nie chce abys sie martwila. Kiedys mi oddasz" tak byłoby po ludzku.
ale nie,-
nie wskazane bylo mowic ze mam takie zwykle przyziemne problemy, brzmialo to jak foux pas.
Tak oni maja.
Mysle,ze tak tez ma moj maz.
Mial tylko pecha, bo zostal mezem i ja powiedzialam otwarcie:
to nie moj problem, to nasze problemy i poczuj sie do cholery za nie odpowiedzialny.
- To zdanie zabiło narcyza . |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|