 |
Forum na temat przemocy w rodzinie Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP www.niebieskalinia.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Mi
Dołączył: 23 Lut 2009 Posty: 3
|
Wysłany: Wto Lut 24, 2009 19:39 Temat postu: rozstanie - jedyne wyjście ? |
|
|
Jesteśmy razem od 20lat ,po ślubie 11lat , mamy trójkę wspaniałych dzieci.
Ale mąż co jakiś czas zatruwa mi życie.
Zawsze był bardzo zazdrosny, przegląda mi telefon , przeszkadza mu że oglądam zdjęcia znajomych na naszej-klasie , jak tylko wypije zaczyna wypominać mi sprawy typu -że byłam dwa razy bez niego na dyskotece ( w 7 klasie !!! 20lat temu !!!) i że tańczyłam z chłopakiem , który podobał się większości dziewcząt w tamtym okresie .
Dla mojego męża ten taniec jest równoznaczny z tym że spałam z tym chłopakiem ( w siódmej klasie podstawówki !!!) Jego zdaniem cały okres liceum i studiów upłynał mi na puszczaniu się . ( więc dlaczego jest ze mną skoro ma o mnie takie zdanie ???) Obecnie wielu swoich kolegów posądza o romanse ze mną .
Awantury zaczynają się zwykle po kieliszku , dziś uderzył mnie w głowę bo nie pozwoliłam mu ( był pod wpływem alkoholu) wziąść na ręcę naszego najmłodszego 3miesięcznego synka .zniszczył też mój telefon z którego chciałam zadzwonić na policę
W obecności starszych dzieci 10i 5 lat nie krępuje się ubliżać mi od dziwek itd itd .
Mówi dzieciom że mamusia ma fagasów i tym podobne obrażające mnie rzeczy.
Kiedy ma ochotę na seks nie jest w stanie przyjąć spokojnie odmowy .Od razu się wścieka i zarzuca mi że przed kimś innym od razu rozkładałabym nogi ...
Następnego dnia po takich incydentach udaje że nic się nie stało, ma pretensje czemu dziwnie się zachowuję , obarcza mnie winą za swoje zachowanie.
Obraźliwych zwrotów używa też w stosunku do najstarszej córki - ty debilu , kretynko , jesteś popierdolona itd. bardzo często ją krytykutłumaczy to tym że chce ją dobrze wychować ( ja ją podobno rozpuszczam) córka bardzo go kocha , więc tym bardziej rani ją taka postawa ojca.
Zdaża mu się wyjść z dziećmi i wrócić w stanie całkowitego upojenia alkoholowego.
Z drugiej strony - kiedy nie pije jest dobrym człowiekiem , dba o dom i o nasze dzieci , nigdy nie wylicz mi pieniędzy ,nauczył mnie wielu rzeczy , nie wyobrażam sobie życia z innym mężczyzną.
Mąż jest skłócony z najbliższą rodziną - w pewnym sensie ja też byłam tego powodem , więc w chwili obecnej ma tylko mnie i dzieci.
mam wrażenie jakby było ich dwóch .
przeraża mnie moja postawa - większość kobiet na moim miejscu wyciągnęłaby jakieś konsekwencje .... a ja zachowuję się jakby się nic nie stało.
czy rozstanie jest jedynym rozwiązaniem? kocham go , wbiłam sobie do głowy że jest chory z zazdrości i też bardzo cierpi w tych sytuacjach .Mamy tyle wspólnych planów...
Jak mogę nam pomóc? |
|
Powrót do góry |
|
 |
leni56
Dołączył: 12 Gru 2008 Posty: 500
|
Wysłany: Wto Lut 24, 2009 21:02 Temat postu: |
|
|
Mi.. chcialabym napisac Ci cos bardzo bardzo ..
lecz
a ja zachowuję się jakby się nic nie stało.
czy rozstanie jest jedynym rozwišzaniem? kocham go , wbiłam sobie do głowy że jest chory z zazdroci i też bardzo cierpi w tych sytuacjach .Mamy tyle wspólnych planów...
Jak mogę nam pomóc?
Jak sobie mozesz pomoc?
to pytanie jest chyba bardziej wlasciwe.
Opisujesz swoja historię w taki sposob jakby nie calkiem ona dotyczyla Ciebie. Jakby dziala sie gdzies obok..
co sie wydarzy gdy ktoregos dnia powiesz:" dosc, nie zycze sobie ani slowa wiecej ."
[/u] |
|
Powrót do góry |
|
 |
amak
Dołączył: 10 Cze 2008 Posty: 48
|
Wysłany: Wto Lut 24, 2009 21:40 Temat postu: |
|
|
Witaj
Przychylam się do słów Leni, że opisujesz tą sytuację jakby ona się działa trochę poza Tobą, że uderzył, że wyzywa Ciebie i dzieci-tak jakbyś relacjonowała jakiś koszmarny film. Myślę sobie jednak, że trudno się dziwić, bo to czego doświadczasz jest pewnie na tyle bolesne, że trudno dopuścić te wszystkie uczucia, które się w Tobie kłębią. Nie wiem czy rozstanie jest jedynym wyjściem, na to pytanie Ty sobie odpowiedz. Napewno sytuacja jest bardzo trudna i tragiczna, mówisz o planach, ale jak tu planować skoro zachowania Twojego męża nie są do końca przewidywalne, jak planować skoro nie wiesz co Cię może spotkać, a jak uderzy tak, że wylądujesz w szpitalu?, itp.Jeszcze do tego nadużywanie alkoholu, a właściwie agresja po nim. Pewnie na chwilę obecną nie wyobrażasz sobie możliwości rozstania, a wyobrażasz sobie siebie i swoje dzieci za pięć, dziesięć lat? Zakładając, że nie podejmując żadnych działań sytuacja nie będzie się polepszać, a przykro to mówić, ale nic nie zapowiada, że będzie lepiej. Spróbuj poczytać literaturę na forum zarówno o przemocy jak i o chorobie alkoholowej. Najpierw pomoc zaczynamy od siebie, a często skutkuje to zmianą zachowania u innych, ale zacząć od siebie to podstawa. Trzymam kciuki, jestem do dyspozycji. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Mi
Dołączył: 23 Lut 2009 Posty: 3
|
Wysłany: Wto Lut 24, 2009 23:35 Temat postu: |
|
|
To prawda co piszecie ,tak właśnie jest, tak się czuję -jakby to była nieprawda ,jakiś głupi sen , który już mnie nie dotyczy , bo nastał nowy dzień a szanowny mąż wytrzeźwiał i zachowuje się prawie jak potulny baranek.
Kiedy sytuacja się unormuje ... zapominam.
Zdaję sobie sprawę ,że problem tkwi we mnie.
Mam taką sytuację ,że mogę spakować dzieci i odejść. Będzie mi ciężko ale jakoś sobie poradzę. Ale ciągle tkwię przy nim w nadzieji ,że to był ten ostatni raz ,że jeszcze jakoś się ułoży .
Nie jestem zupełnie bezbronna też potrafię machać rękami - ale co to daje ... potem czuję tylko niesmak.
co sie wydarzy gdy ktoregos dnia powiesz:" dosc, nie zycze sobie ani slowa wiecej ."
w zeszłym roku powiedziałam sobie dość , byliśmy kilkaset kilometrów od domu , próbował mnie poddusić , w środku nocy wpakowałam dzieci do samochodu i wróciłam do domu .... i co z tego .... przyjechał za mną i po 8 godzinach pojechałam z powrotem jak ciele na sznurku wierząc że mnie kocha i że to wszystko z miłości.
często mnie szantażuje strasząc że odbierze sobie życie - z jednej strony wiem że to tylko taka manifestacja ( wczoraj zadzwonił i powiedział "żegnaj", połknął 18 tabletek - rutinoscorbinu , dziś złośliwie powiedziałam żeby następnym razem sięgnął po prenatal) ale gdzieś w środku czai się strach o niego ( kilka lat temu próbował powiesić się na klamce )
mam wyrzuty sumienia ,że pisza tu kobiety które naprawdę mają poważne problemy , a ja siedzę w tym na własne życzenie .
Dzisiaj chciałam z nim poważnie porozmawiać , kiedy zapytał czy ma odejść - nie potrafiłam powiedzieć TAK , TEGO WŁAŚNIE CHCĘ.
boję się zostać sama
teraz będzie tydzień , dwa spokoju
a potem znowu ... może przypomni sobie że brałam prysznic przed wyjściem na wykłady w 1997 roku , albo zobaczy krzywo stojące męskie kapcie w przedpokoju i znowu będę dziwką i szmatą . |
|
Powrót do góry |
|
 |
amak
Dołączył: 10 Cze 2008 Posty: 48
|
Wysłany: Sro Lut 25, 2009 9:29 Temat postu: |
|
|
Mi, bardzo Ci współczuję, bo to co opisujesz to ewidentna przemoc ze strony męża. Zdaję sobie sprawę, że pierwszy krok jest najtrudniejszy, ale jak sama piszesz masz możliwości się wynieść, masz zasoby z których warto skorzystać. Ponadto jak sama widzisz sytuacja mimo dotychczasowych Twoich działań nie polepsza się, to dlaczego ma się polepszyć jeszcze za czas jakiś? Mi, nie wiem skąd jesteś, ale może znajdź w swoim miejscu profesjonalistów, którzy będą Cię wspierać i pomogą w podejmowaniu decyzji. Zasługujesz na wiele więcej niż to co daje ci Twój mąż, pisałaś, że wiele Cię nauczył to ok. weź co dobre, a resztę zostaw, bo teraz to już tylko samych złych rzeczy możesz się od niego nauczyć. Często dzieje się tak, że osoby doświadczające przemocy same stają się sprawcami, a tym się przecież brzydzisz. Napisz na maila skąd jesteś i może poszukamy jakiś specjalistów w miejscu Twojego zamieszkania. Pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
 |
leni56
Dołączył: 12 Gru 2008 Posty: 500
|
Wysłany: Sro Lut 25, 2009 10:52 Temat postu: |
|
|
Mi posluchaj rady amak.
Poszukajmy wspolnie dla Ciebie pomocy w Twoim miejscu zamieszkania.
masz przed soba kupe pracy- nad soba.
Mnie zajmuje to juz 3 lata i ciezko idzie . To o czym piszesz to juz uzaleznienie . Musisz sobie pomoc nie liczac czasu i sil jakie w to wlozysz. Dla siebie i dla dzieci. I aby jak wiele z nas nie zalowac zmarnowanych lat . Ten zal przychodzi dopiero pozniej - dzis nie znasz go i nie rozumiesz..
Lepiej nie bedzie. Jesli naprawde chcesz pomoc Wam: pomoz sobie.
To prawda i musisz byc tego swiadoma,ze jesli powiesz dosc moze oznaczac to koniec zwiazku.
Lecz jest cos czego dzis nie rozumiesz: tego zwiazku nie ma.
On jest w Twoich pragnieniach w wyobrazni, w zludzeniach jakimi kazdego dnia sie karmisz.
I własnie one sa bardzo powaznym powodem aby isc na terapie.
Mi - on jest chory na siebie a TY .. na niego. razem tworzycie duet tego koszmaru.
On nie zrobi nic ale to nic ze swoim problemem dopoki bedziesz przy nim.
Gdy odejdziesz lub powiesz stanowcze dosc i wezwiesz na pomoc srodki prawne- byc moze skloni go to do zajecia sie soba.
Byc moze. Ale tylko byc moze.
Gdy z nim zostaniesz - nie zmieni sie nic.
Ktoregos dnia stanie sie cos dramatycznego .. czy warto czekac?
Mi.. cytujesz jego zdanie: tj ze on zadaje pytanie " mam odejsc?
Czy on inwestuje w wasze malzenstwo czy zyje z dnia na dzien? jakby liczyl sie z tym,ze w kazdej chwili ono sie skonczy.. |
|
Powrót do góry |
|
 |
jiujia Przyjaciel NL

Dołączył: 16 Wrz 2008 Posty: 268 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sro Lut 25, 2009 13:36 Temat postu: |
|
|
co on Ci musi zrobić, żebyś uwierzyła?
Jak dotkliwie ma Cię pobić?
Nie czekaj aż się zmieni.
Niech się zmienia, ale w bezpiecznej odległości od Ciebie.
Niestety, będzie tylko coraz gorzej, on coraz gwałtowniejszy, a Ty coraz większe cielę. _________________ Nie toleruję tylko nietolerancji... |
|
Powrót do góry |
|
 |
leni56
Dołączył: 12 Gru 2008 Posty: 500
|
Wysłany: Sro Lut 25, 2009 14:30 Temat postu: |
|
|
mam wrażenie jakby było ich dwóch .
przeraża mnie moja postawa - większoć kobiet na moim miejscu wycišgnęłaby jakie konsekwencje .... a ja zachowuję się jakby się nic nie stało.
mylisz sie. Doskonale Ciebie rozumiemy.
Przechodzilysmy przez to samo. Dokladnie jak Ty dzis myslalysmy,ze ich jest jakby dwóch.
Wciaz czekalysmy na tego " dobrego"
A ten "dobry" pojawial sie coraz rzadziej,..
A ten zly coraz czesciej i byl coraz brutalniejszy.
MI to nie jest sprawa dobrego i zlego Dzina.
To jest kwestia wbyboru: czy chce tak zyc dalej? czy dam rade? co z dziecmi? co ze mna, z moim zyciem z moim prawem do szczescia do spokoju , do bezpieczenstwa
Nikt CI tu nie obieca ze bedzie latwo.
lecz predzej czy pozniej bedziesz musiala zadac sobie pytanie : czy chce tak zyc? |
|
Powrót do góry |
|
 |
Maga
Dołączył: 18 Maj 2007 Posty: 781
|
Wysłany: Sro Lut 25, 2009 14:50 Temat postu: |
|
|
to podduszenie mi sie nie podoba, a jeśli następnym razem przytrzyma dłużej?
MI uwazaj na siebie |
|
Powrót do góry |
|
 |
jiujia Przyjaciel NL

Dołączył: 16 Wrz 2008 Posty: 268 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sro Lut 25, 2009 15:24 Temat postu: |
|
|
MI
Leni ma rację.
Im wcześniej z tego wyjdziesz, tym łatwiej Ci będzie potem uniezależnić od niego.
On Cię uzależnia od siebie jak jakiś pie.... narkotyk.
I będzie się zmieniał.
Na gorsze.
A Ty będziesz się z tym czuła coraz bardziej osamotniona i nierozumiana.
Dobrze, że tu trafiłaś. _________________ Nie toleruję tylko nietolerancji... |
|
Powrót do góry |
|
 |
Echnaton Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 15 Lis 2006 Posty: 6110 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Czw Lut 26, 2009 10:55 Temat postu: |
|
|
Jesteś jak najbardziej skrzywdzona przez sprawce, a cała ta otoczka w Twoim domu to sytuacja przemocowa. I trzeba coś z nią zrobić - przede wszystkim dla dobra dzieci, jeśli już nie chcesz pamiętać o swoim. Najczęściej dziewczynki ze zwiazku przemocowego znajdują partnera, któy wobec nich stosuje przemoc, a chłopcy są sprawcami. Daltego dla dobra dzieci powinnaś podjąc decyzję - co dalej? I czy rzeczywiście chcesz żyć w związku, który ma dużo wspólnego z podporządkowaniem, upodleniem, ale bardzo mało z miłościa. _________________ „lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność” |
|
Powrót do góry |
|
 |
Mi
Dołączył: 23 Lut 2009 Posty: 3
|
Wysłany: Pią Lut 27, 2009 3:01 Temat postu: |
|
|
jestem Wam wdzięczna za Wasze odpowiedzi.
cały czas mam jednak poczucie winy wobec Was .Że mój problem nie jest tak wielki , że jest tak ,bo sama tego chcę i na to pozwalam .Sama siebie chwilami nie rozumiem , wysyłam sprzeczne sygnały .... chcę ...nie chcę , moja wina ... jego .
Czemu tu jestem , nikt mnie nie trzyma , nie związał mnie przecież ,
czuję jakbym się sprzedawała .... za te dobre chwile ,których jest mimo wszystko bardzo dużo i za oparcie jakie daje , kiedy nie zadaje bólu.
napisałam do amak prośbę o kontakt z kimś kto wysłucha mojej historii od A do Z.
tak jak piszecie postaram się zacząć od siebie |
|
Powrót do góry |
|
 |
Echnaton Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 15 Lis 2006 Posty: 6110 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Pią Lut 27, 2009 9:38 Temat postu: |
|
|
Chętnie wysłucham Twojej historii do A do Z....i pomoge poszukac wyjścia na światło.... _________________ „lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność” |
|
Powrót do góry |
|
 |
jiujia Przyjaciel NL

Dołączył: 16 Wrz 2008 Posty: 268 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pią Lut 27, 2009 12:30 Temat postu: |
|
|
MI,
Jeśli Ty czujesz, że problem Cię jakoś przerasta, to znaczy że ten problem jest naprawdę duży.
Ja znalazłam to forum jak byłam pełna uczuć podobnych do Twoich, niepewności.
Pomogło mi. Czułam, że w końcu ktoś mnie zrozumiał, nie zbagatelizował.
Dobrze, że tu jesteś. _________________ Nie toleruję tylko nietolerancji... |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|