 |
Forum na temat przemocy w rodzinie Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP www.niebieskalinia.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
magda68
Dołączył: 14 Kwi 2009 Posty: 18
|
Wysłany: Sob Kwi 18, 2009 19:28 Temat postu: odeszłam od męża- nie wiem czy mam rację |
|
|
Półtora miesiąca temu odeszłam od meza. Byliśmy malżństwem 17 lat, mamy 16-letniego syna. Odchodzilam pięć razy i zawsze wracalam. Nie bylam na tyle silna by wytrwać w postanowieniu, decyzja o odejsciu narastala dlugo, dziś mam wsparcie syna. to no w dużej mierze popchnął mnie do podjęcia decyzji. Dziś nie chce znać ojca, nie chce z nim rozmawieć,nie chce mu podać ręki. Mąz to człowiek despotyczny, nie znoszący sprzeciwu, kontrolujący nasze życie. Wszystko musiało być tak jak on chciał: wyjazd na wakacje, budowa domu, spędzanie wolnego czasu, hobby syna( maż zapisał syna na piłkę nożną , musiał zrobić karierę, wybór szkoly- syn nie mógł decydować). Mąż wiedzial wsztstko najlepiej. Jego marzenia musiały być naszymi marzeniami. Mąż wychowywał się w domu, w któtym był bity i poniżany. Przeniósł to na nasz dom . Był czas ,że nadużywał alkoholu, awanturował się , używał przemocy fizycznej, obrzucał mnie wyzwiskami. Choć mialam cały dom na głowie , małe dziecko i studia mówił, że nic nie mam do roboty, że on mógłby to wszystko robić sam Często słyszalam, że jeśli mi się nie podoba to mogę sp...... do mamusi. Kiedy syn zaczął grać w pilkę cLA AGRESJA PRZENIOSŁA SIĘ NA NIEGO. gdy mu coś nie wyszło na treningu lub meczu obrzucal go wyzwiskami, godzinami urządzal pranie mózgu, zabranial oglądania telewizji, korzystania z komputera. , wyganiał do babci. DZIŚ JESTEŚMY WŁAŚNIE U NIEJ. mĄŻ ABRDZO TO PRZEŻYWA, OBIECUJE POPRAWĘ, MÓWWI, ŻE DUŻO ZROZUMIWŁ I NIE CHCE NAS STRACIĆ. zE ZDZiwieniem stwierdzam, że jest mi go żal i jeszcze mi na nim zależy. Ale nie zrobię nic wbrew dzecku, a ono nie chce wracać. |
|
Powrót do góry |
|
 |
NIKOLA2006
Dołączył: 25 Lis 2008 Posty: 991 Skąd: mazowieckie
|
Wysłany: Sob Kwi 18, 2009 21:22 Temat postu: |
|
|
Magda..... nie zmienił się przez tyle lat mimo tego że już wcześniej odchodziłaś, dlaczego teraz miałby nagle doznać olśnienia i się zmienić?
POmyśl.... chyba miał już swoje szanse na zmiany....
Masz mądrego syna... pomyśl o nim..... _________________ Cokolwiek robisz czyń roztropnie i przewiduj skutki |
|
Powrót do góry |
|
 |
18skorpion
Dołączył: 01 Mar 2009 Posty: 11
|
Wysłany: Sob Kwi 18, 2009 23:26 Temat postu: |
|
|
w zupełności zgadzam się z NIKOLA2006, znam taki przypadek, mój ojciec dokładnie zachowywał i zachowuje się tak samo do dzisiaj. ja też długo namawiałam mamę do podjęcia odpowiednich kroków. taki człowiek się nie zmieni-niestety. Na szczęście masz mądrego syna, masz oparcie w nim. razem dacie radę! Odrobina wiary w siebie i do przodu. wiem że to niełatwe, ale nie jesteś sama. Choćby małymi krokami ale konsekwentnie do przodu. nie daj się dłużej poniżać. Zrób to dla siebie i syna. Ja to przeżyłam z ojcem i niestety z własnym mężem. Gdybyś miała jakieś pytania pisz, jeśli nie na forum to na pw. nie jestem prawnikiem, ale mogę przynajmniej podzielić się swoimi doświadczeniami. nie daj się  |
|
Powrót do góry |
|
 |
mgrabas
Dołączył: 09 Sie 2008 Posty: 1516
|
Wysłany: Nie Kwi 19, 2009 9:31 Temat postu: Re: odeszłam od męża - nie wiem czy mam rację |
|
|
nie zachęcam do powrotu, ale do dialogu
tylko razem możecie mieć rację
szukajcie dobra wspólnego, rozmawiajcie o tym co jest problemem
powodzenia we wspólnej drodze _________________ Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Echnaton Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 15 Lis 2006 Posty: 6110 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Nie Kwi 19, 2009 18:15 Temat postu: |
|
|
Dialog? Jestem zdecydowanie za, mozna o tym podyskutować i...zostac tam gdzie jesteś! Nic sie nei zmieniło, za każdym razem jego słowa przekonywały Ciebie do powrotu, teraz tez próbuje. po co sie zmeiniac, po co zmieniac siebie jak wystarczy, ze przekona Ciebie. Nikt nie zmienia sie samoistnie, chyba, ze pogoda, a i na nia ogromny wpływ ma wiele czynników. twój mąz miaą przemoc w domu jest Dorosłym izeckiem Przemocy, niech poszuka terapii dla siebie, niech pokaże, ze uczęszcza na taka terapie, ze chce zmian, uczy sie i pragnie Waszego powrotu, a nie stosuje ta sama taktykę co zawsze - przkonuje Ciebie, zmiękcza.
On juz dawno doszedł do wniosku, ze nie musi nic zmieniac w swoim postępwoaniu, wysatrczy, ze znów wiele obieca aby nic nie spełnić. Ważne czy Ty znó dasz się omamić pieknie brzmiącym słówkom bez pokrycia... _________________ „lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność” |
|
Powrót do góry |
|
 |
dynamika Wolontariusz NL

Dołączył: 16 Lip 2006 Posty: 741
|
Wysłany: Nie Kwi 19, 2009 18:16 Temat postu: Re: odeszłam od męża - nie wiem czy mam rację |
|
|
mgrabas napisał: |
tylko razem możecie mieć rację
|
Tak nie jest. W zwiazkach gdzie jest przemoc, racja jest calkowicie po jednej stronie - po stronie osoby ktora tej przemocy doswiadcza.
Magda pytasz sie czy dobrze zrobilas - oczywiscie, ze dobrze zrobilas, twoje wachania wynikaja z tego, ze przemoc psychologiczna wlasnie takie watpliwosci wzbudza.
pozdrawiam,
P. _________________ "Sukces mierzy sie tym jak wysoko dolecisz kiedy odbijesz sie od dna" General George Patton Jr. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Menace
Dołączył: 13 Wrz 2008 Posty: 85 Skąd: miasto inspiracji
|
Wysłany: Pon Kwi 20, 2009 19:48 Temat postu: |
|
|
Magda - dobrze zrobiłaś. Teraz najważniejszy jest Twój syn. I na pewno dzięki Twojej decyzji jego zycie będzie lepsze. Oby więcej w naszym kraju bylo takich zdecydowanych matek jak Ty. Takich, które potrafią poświęcić własne uczucia do oprawcy byle tylko dziecku nie działa się krzywda.Niestety, zyjemy w trudnych czasach i ciężko podejmować tak drastyczne decyzje, ale jestem przekonana w 100% że zrobiłaś bardzo dobrze. Pozdrawiam _________________ Feeling you, fearing you... |
|
Powrót do góry |
|
 |
jiujia Przyjaciel NL

Dołączył: 16 Wrz 2008 Posty: 268 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto Kwi 21, 2009 0:33 Temat postu: |
|
|
Magda
Ja też uważam, że dobrze zrobiłaś!
Obietnice poprawy, żal... to najprawdopodobniej zwykła manipulacja.
Wytrwaj w tej decyzji.
Twoje wąpliwości są całkiem naturalne w takiej sytuacji, jednak najprawdopodobniej ten żal i obietnice nie są szczere, to tylko manipulacja.
Pozdrawiam serdecznie. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Edyta_z
Dołączył: 04 Wrz 2007 Posty: 49 Skąd: opolskie
|
Wysłany: Wto Kwi 21, 2009 8:46 Temat postu: |
|
|
Magda, ja tez była w podobnej sytuacji, założyłam nawet sprawę o separację. Kochałam męża i nie chciałam go stracić, chciałam żeby zrozumiał, że robi źle, że tak nie należny postępować. Kiedy zaczął mi obiecywać poprawę uwierzyłam bo chciałam uwierzyć. Wróciłam do niego i znów wiele wybaczałam.. Przyszedł jednak taki moment, ze przestałam zajmować sie jego piciem, ignorowałam jego zaczepki. Wtedy on załozył mi sprawe o rozwód. Jestem mu za to wdzięczna, bo od wczoraj jestem wolna kobietą.
Trzymaj się ciepło i nie ulegaj jego obietnicom. Niech najpierw pokaże, ze potrafi sie zmienić, ale nie słowami tylko czynami.
Pozdrawiam , trzymam kciuki. |
|
Powrót do góry |
|
 |
zdzkrzem
Dołączył: 20 Kwi 2009 Posty: 7
|
Wysłany: Wto Kwi 21, 2009 21:18 Temat postu: Odeszłam od męża, nie wiem czy mam rację |
|
|
Witam. Pomoc tobie, to nie namawianie do rozstania, rozwodu, itp. Jeśli już nie ma szans na jakąkolwiek poprawę, a brak szansy na pogodzenie nastąpi dopiero po męża śmierci: bo dopóki żyjecie zawsze istnieje szansa - problemem jest znaleźć właściwe rozwiązanie. A taka ucieczka "do mamy" jest ucieczką od problemu. Nie znam zdania drugiej strony - twojego męża, nie wiem, czy nie pisałaś tego postu pod wpływem chwilowej emocji, rozżalenia; być może po napisaniu jego, zrzuciłaś jakiś ciężar z serca i nastrój się poprawił, ale treści nie zmieniłaś - wszystko jest możliwe. Jedno ci powiem: nie słuchaj takich rad jak porzuć męża, nie ma szans na poprawę, słuchaj mądrego syna. To złe rady, nieprzyjazne tobie. Takie rady piszą ludzie -powiedzmy sobie - niezbyt znający życie. 17 lat wspólnego życia, to ogrom wypracowanych nawyków, przyzwyczajeń, pokonywania wspólnych trudności rodzinnych - to tworzy niezwykle silną więź. Człowiek jest "istotą stadną", co oznacza, że najlepiej czuje się we wspólnocie. Po roku, dwóch zapragniesz mieć kogoś obok siebie, i co? weźmiesz jakiegoś innego mężczyznę? Ale nie będzie to na pewno "kultowy młodzian", którego "przyzwyczaisz" do siebie, lecz człowiek w podobnym jak ty wieku. On będzie miał własne nawyki, przyzwyczajenia - to niewielkie szanse na zgranie ich z twoimi. "Lepsza jednak stara bieda od nowej" - przynajmniej wiemy, jak postąpić w przypadku starych, znanych sobie kłopotów. Warto wszystko jeszcze raz przemyśleć. Przeczytałbym twój post i pewnie nie odezwałbym się, gdyby nie sprawa syna: to mnie zaniepokoiło. Młody człowiek w wieku 16-stu lat jest w okresie kontestacji dorosłych. Szuka sprzymierzeńców w walce ze światem dorosłych, zazwyczaj podejmuje walkę najpierw z "dominantem" w rodzinie - z ojcem i znalazł sobie sprzymierzeńca: w tobie. Jeśli wygra drugą, trzecią batalię z ojcem- umocni się na tyle, że obróci się przeciw drugiej osobie w rodzinie, przeciwko tobie. Nie, nie będzie was bił: stracicie u niego szacunek: oboje!!! i już go nie odzyskacie. A z szacunkiem, parę innych "rzeczy"! On jest młody, nie ma żadnego doświadczenia, z natury rzeczy nie może ci nic mądrego i dobrego poradzić. We wszelkich radach będzie widział tylko swój interes, bo go zna, a twojego, w tym wieku nie jest w stanie zrozumieć! Bardzo mnie niepokoi, opisane przez ciebie, jego zachowanie w stosunku do ojca - to bardzo źle rokuje i niezależnie od twojego stosunku do męża powinnaś karcić go za takie zachowanie! Przemyśl te sprawy w tym kontekście, jak napisałem. Porozmawiaj poważnie z mężem i bądź... dorosła: kłopoty są po to, by je przezwyciężać; one czegoś nas jednak uczą i jeśli od jednych uciekniesz, przyjdą drugie: poważniejsze. Życzę szczęścia i pomyślnego rozwiązania kłopotów. Wrócę tu, bo chciałbym przeczytać, że udało ci się szczęśliwie rozwiązać problemy. I jeszcze jedna sprawa: słownictwo! "Bity i poniżany" to bardzo modne słowa na takich forach, ale zazwyczaj zbyt mocno przejaskrawiają sprawy i stają się ordynarnym kłamstwem. Zastosowany w określonych sytuacjach pas ojcowski, nigdy nie poniża a raczej "prostuje charakter". Jeśli ojciec nie nauczy dziecka nieprzekraczania przyjętych granic, policjant będzie go uczył - czy nie widziałaś choćby na stadionach? Pałka policyjna jest daleko bardziej boleśniejsza. Dziecko tak skarcone przez ojca, nigdy nie ma poczucia poniżenia!!!! |
|
Powrót do góry |
|
 |
NIKOLA2006
Dołączył: 25 Lis 2008 Posty: 991 Skąd: mazowieckie
|
Wysłany: Wto Kwi 21, 2009 21:41 Temat postu: |
|
|
Wybacz drogi przedmówco ale jak czytam "pas ojcowski prostuje charakter" to nie wiem czy płakac czy się śmiać. uważasz że są sytuacje gdzie można bić dziecko i jest to bicie usprawiedliwione"prostowaniem charakteru? Idąc tym tokiem może i np bicie żony jest prostowaniem jej charakteru? Bo to przecież też okreslone sytuacje , kiedy mąż podnosi rękę.
Druga sprawa.... czytasz i odnoszę wrażenie że na pewne rzeczy jestes ślepy, Magda wyraźnie napisała że były już takie sytuacje... odchodziła 5 razy.... były rozmowy. A ty tu wyskakujesz z gadaniem o naprawianiu czegokolwiek jakby to tylko ona miała wręcz nakaz do zrobienia wszystkiego by ratowac małżeństwo......
Po trzecie nie wsadzaj wszystkich nastolatków do jednego wora z napisem- negacja dorosłych.
To w dużym skrócie to co chciałam przekazać.... _________________ Cokolwiek robisz czyń roztropnie i przewiduj skutki |
|
Powrót do góry |
|
 |
Fifiola Moderator - Współpracownik NL psycholog

Dołączył: 04 Lut 2008 Posty: 767 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Wto Kwi 21, 2009 21:59 Temat postu: |
|
|
Mnie zmroziło.
Jak dorośli potrafią być zapatrzeni w swoją mądrość, tym samym młodszym przypisując głupotę i konieczność poddawania się "prostowaniu charakteru". Współczuję światopoglądu. |
|
Powrót do góry |
|
 |
mgrabas
Dołączył: 09 Sie 2008 Posty: 1516
|
Wysłany: Sro Kwi 22, 2009 1:00 Temat postu: nie lekceważ głosu własnego sumienia |
|
|
cudze okulary mogą skutecznie uniemożliwić dostrzeżenie drogi... _________________ Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Echnaton Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 15 Lis 2006 Posty: 6110 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Sro Kwi 22, 2009 10:15 Temat postu: |
|
|
Rozumiem zdzkrzem, ze nie cały tekst przeczytałeś i nie wsyzstko ujałeś. Ze spokojem kopiuję pewien fragment - długi, w którym jest odpowiedź na Twoje pyatnai i wątpliwości.
Mąz to człowiek despotyczny, nie znoszący sprzeciwu, kontrolujący nasze życie. Wszystko musiało być tak jak on chciał: wyjazd na wakacje, budowa domu, spędzanie wolnego czasu, hobby syna( maż zapisał syna na piłkę nożną , musiał zrobić karierę, wybór szkoly- syn nie mógł decydować). Mąż wiedzial wsztstko najlepiej. Jego marzenia musiały być naszymi marzeniami. Mąż wychowywał się w domu, w któtym był bity i poniżany. Przeniósł to na nasz dom . Był czas ,że nadużywał alkoholu, awanturował się , używał przemocy fizycznej, obrzucał mnie wyzwiskami. Choć mialam cały dom na głowie , małe dziecko i studia mówił, że nic nie mam do roboty, że on mógłby to wszystko robić sam Często słyszalam, że jeśli mi się nie podoba to mogę sp...... do mamusi. Kiedy syn zaczął grać w pilkę cLA AGRESJA PRZENIOSŁA SIĘ NA NIEGO. gdy mu coś nie wyszło na treningu lub meczu obrzucal go wyzwiskami, godzinami urządzal pranie mózgu, zabranial oglądania telewizji, korzystania z komputera. , wyganiał do babci.
Czy po przeczytaniu z uwaga tych słów możesz namawiać kogoś do powrotu? A jeśli zdarzy się, że mąż posunie się dalej? Czy jesteś w stanie zapewnić bezpieczeństwo magdzie 68 i jej dziecku? Czy coś więcej wiesz o przemocy - o czym może my nie wiemy - czy tylko czerpiesz wiedzę o przemocy ze szkodliwych mitów i stereotypów?
Przebaczyć? wrócić? zapomnieć? skulić się kiedy będzie wyzywał, bił, złorzeczył, kontrolował? Proponujesz aby znów wróciła do przemocy to chociaż wskaż jej jeden zysk z tego powrotu? Wracała juz 5 razy i za każdym razem wszystko - po okresie względnego spokoju - wracał do normy czyli do przemocy.
Może Ty jesteś jej mężem? Wtedy bym przynajmniej zrozumiał, ze masz dobre intencje, co prawda tylko swoje ale są dobre z Twego punktu widzenia....
Twoje:Wrócę tu, bo chciałbym przeczytać, że udało ci się szczęśliwie rozwiązać problemy. zabrzmiało jak groźba... _________________ „lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność” |
|
Powrót do góry |
|
 |
magda68
Dołączył: 14 Kwi 2009 Posty: 18
|
Wysłany: Sro Kwi 22, 2009 18:58 Temat postu: |
|
|
Wtam. Dziękuję za wszystkie odpowiedzi. Dzięki nim jestem silniejsza, nabralam wiary w siebie i przekonania , że dobrze zrobiłam. Przeczytalam jeszcze raz swój list i przeraziłam się. Jak mogłam tak życ? Wiem, że odeszłam za póżno! Niestety dopiero teraz sobie to uświadomiłam. Dlaczego wcześniej nie miałam tyle siły? Gdybym wcześniej odeszła wyrządziłabym mniejszą krzywdę dziecku i uratowala jego dziecinstwo. Jestem wściekla na siebie! Dlaczego potrzebowałam 17 lat? Wychodziłam z założenia, że człowiekowi, który p[opełnia błędy trzeba dac szansę na poprawę. Dawalam te szanse mężowi. Dziś wiem, że on się nie zmieni, bo nie wykorzystał wcześniejszych sytuacji. Limit szans się wyczerpał. Zaczynam lepsze, nowe, mam nadzieję , życie. Jeszcze raz dziękuję za wsparcie. Nie opuszczam Forum. Będę wdzięczna za każde kolejne słowa skierowane do mnie. cZEKAM NA ODPOWIEDZI. dZIĘKUJĘ |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|