 |
Forum na temat przemocy w rodzinie Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP www.niebieskalinia.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
renata.p.1975
Dołączył: 19 Maj 2009 Posty: 579 Skąd: Walbrzych
|
Wysłany: Sob Lip 04, 2009 10:18 Temat postu: |
|
|
Kola gdyby mój partner pił codziennie to napewno nie był by moim partnerem.
Jeśli decydujesz się na życie z alkoholikiem czy pijakiem to jest Twój wybór, wybór który ciągnie za sobą konsekwencje.
Ostatnio zmieniony przez renata.p.1975 dnia Sob Lip 04, 2009 10:19, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
armar
Dołączył: 01 Cze 2009 Posty: 93 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Sob Lip 04, 2009 10:19 Temat postu: |
|
|
renata.p.1975 napisał: | Bicie to jest przemoc!!
Jesli nie umiesz wychowac dziecka bez przemocy nie bierz sie za wychowywanie!. |
Jest jakaś szkoła, gdzie uczą wychowywania dzieci bez przemocy i po ukończeniu której otrzymuje się zezwolenie na bycie matką?
Robią gdzieś testy mające wykazać, że przyszła matka będzie prała dziecko po głowie czym popadnie?
Przecież bym się z taką kobietą nie żenił, prawda?
Zgodnie z definicją przemoc wobec dziecka to zaprowadzanie go do dentysty (gdy dziecko się boi borowania), do szkoły (gdy się boi klasówki), wymaganie, by odrobił lekcje (gdy ma inne plany) i inne działania, których dziecko nie chce wykonać, a które rodzic nakazuje mu zrobić.
Kola stosował zabiegi mające wpłynąć na proces myślowy żony, która piła alkohol - czyli stosował wobec niej przemoc.
Kola nie musiał patrzeć na to, co żona robi - mógł pójść pod most i zaprzestać stosowania przemocy wobec alkoholiczki, prawda?
Może więc powinien być gdzieś w polskim prawie zapis, że jeśli nie umiesz nie upijać, jeśli nie umiesz rozmawiać, jeśli dla Ciebie wychowanie, to bicie dziecka pasem, to nie bierz się za małżeństwo?
Kola - czy to prawda co pisze Renata, że Twoja żona była alkoholiczką, gdy się z nią żeniłeś? _________________ Pozdrawia Marek |
|
Powrót do góry |
|
 |
kola
Dołączył: 06 Cze 2009 Posty: 166
|
Wysłany: Sob Lip 04, 2009 10:31 Temat postu: |
|
|
Nie wydawało mi sie wtedy, żeby była alkoholiczką. Ale ostatni dotarłem do akt sprawy o unieważnienie małżeństwa kościelnego z poprzednim partnerem mojej żony. I tam jej były partner wskazywał, że przychodziła do domu z uczelni (studiowała) pod wpływem alkoholu, mając dwoje małych dzieci.
Nigdy nie widziałem żadnych zeznań tego człowieka, poza tym jedny dokumentem. Nigdy nie wiedziałem, co ON mówił o powodach rozstania z moją żoną. Było to skrzętnie ukrywane.
Moja żona zawsze piła, ale - powiedziałbym - w normie. Lubiła imprezy, ale nie wracała z nich nad ranem i nie chodziła sama, w tym na prywatki.
Mogłem jedynie zastanowić sie nad jedna kwestią: jej rodzice, wykształceni, pili niemal codziennie. Było to 0,5 l wódki, parę piwek. Straszne towarzystwo. |
|
Powrót do góry |
|
 |
renata.p.1975
Dołączył: 19 Maj 2009 Posty: 579 Skąd: Walbrzych
|
Wysłany: Sob Lip 04, 2009 10:35 Temat postu: |
|
|
Kola wytłumacz mi jedna rzecz.
Wiedziałeś że Twoja żona ma pociąg do alkoholu dlaczego nie namówiłes jej na leczenie? |
|
Powrót do góry |
|
 |
kola
Dołączył: 06 Cze 2009 Posty: 166
|
Wysłany: Sob Lip 04, 2009 10:44 Temat postu: |
|
|
Ranoto,
Namawiałem ją 3 lata, gdy widziałem, że to jest coraz większy problem. Ale alkoholika nie można namówić na leczenie, bo alkoholizm to choroba zaprzeczeń. Moja żona również nie widziała swojego problemu, piwo i wono to nie był dla niej alkohol, ona sie przecież nie upijała (tak mówiła przynajmniej). To naprawdę nie jest takie proste.
Moja żona nigdy nie potrafiła "kierować" swoim życiem. Carpe diem - to była jej dewiza. Przez lata nie pracowała, ale buszowała po mieście. To jednak i tak było pewnego rodzaju "rdzewienie"; brak motywacji, wyzwań, zadowolenia. Później, 4 lata temu, przeskoczyła w "wypalenie zawodowe", pracoholizm. I to połączone z alkoholem było mieszanką wybuchową. 3,5 roku temu powiedziałem jej (jest dziennikarką), gdy przyszła zadowolona z siebie, że po raz kolejny komuś, swoim artykułem, "przywaliła", że zmyśliła część historii, żeby ją "podkręcić" i było w niej więcej mięsa: dziewczyno, co się z tobą dzieje? Gdzie twoje zasady? Co się stało z hierarchią wartości? Za chwilę, po tym co robisz teraz ze sobą, będzie upadek rodziny, później - upadek twój. Usłyszałem tylko stek bluzg.
I tak przez 4 lata sobie walczyłem o utrzymanie czegoś, co zupełnie nie dawało mi żadnej satysfakcji. Ale były dzieci, dom, odpowiedzialność. Dziś jestem szczęśliwy, że się z tego wyrwałem. A moja żona? Cóż, musi osiągnąć swoje dno, żeby coś się w niej zmieniło.
Pozdrawiam. |
|
Powrót do góry |
|
 |
renata.p.1975
Dołączył: 19 Maj 2009 Posty: 579 Skąd: Walbrzych
|
Wysłany: Sob Lip 04, 2009 10:50 Temat postu: |
|
|
kola napisał: | Ranoto,
Namawiałem ją 3 lata, gdy widziałem, że to jest coraz większy problem. Ale alkoholika nie można namówić na leczenie, bo alkoholizm to choroba zaprzeczeń. Moja żona również nie widziała swojego problemu, piwo i wono to nie był dla niej alkohol, ona sie przecież nie upijała (tak mówiła przynajmniej). To naprawdę nie jest takie proste.
Pozdrawiam. |
Kola ja wiem ze to nie jest proste.
Wiedziales ze jest problem i co z nim zrobiles?
Czy szukales pomocy chociaz dla siebie?
Terapia....
Po co zyles w zwiazku alkoholowym? |
|
Powrót do góry |
|
 |
kola
Dołączył: 06 Cze 2009 Posty: 166
|
Wysłany: Sob Lip 04, 2009 11:03 Temat postu: |
|
|
To jest właśnie fenomen współuzależnienia. Drugiego człowieka kocha się za pewien "obraz" tego człowieka stworzony w swojej głowie. I ten obraz gdzieś cały czas jest. Później dochodzi do problemu, zaczyna się karuzela emocji, cały czas wierzysz, że coś się zmieni na lepsze. Tylko nic z tego nie wychodzi dopóty, dopóki alkoholik sam nie widzi problemu. Zanim to zrozuiałem minęło kawałek czasu. Ja żonie nie mogłem pomóc, bo w terapii alkoholizmu nie jest to możliwe. A na terapię dla siebie zgłosiłem sie dopiero po decyzi o rozwodzie. I dziś nie obwiniam żony, za to, co robi dlatego, że jest chora. Ale ja je nie mogę pomóc.
Ja z kolei dużo się nauczyłem o chorobie, jej przebiegu, konsekwencjach. Moja żona jest w zaawansowanym stadium. Ja - zdrowieję. I czuję się coraz lepiej. Wychodze bowiem z założenia, że dzieciom będę mógł pomóc tylko wtedy, kiedy pomogę najpierw sobie. A pod koniec naszego związku było po prostu tragicznie. |
|
Powrót do góry |
|
 |
renata.p.1975
Dołączył: 19 Maj 2009 Posty: 579 Skąd: Walbrzych
|
Wysłany: Sob Lip 04, 2009 11:10 Temat postu: |
|
|
hmmm....
nie rozumiem terminu współuzależnienie
Nie rozumiem jak mozna sie godzic na rujnowanie wlasnego zycia, które mamy tylko jedno
Jestem córka alkoholika ale nigdy nie przypisalam sobie współuzależnienie
Jestem po nie udanym zwiazku w którym wystapil problem alkoholowy ale też nie przypisalam sobie współuzależnienie.
Nie rozumiem jak mozna zyc z alkoholem  |
|
Powrót do góry |
|
 |
kola
Dołączył: 06 Cze 2009 Posty: 166
|
Wysłany: Sob Lip 04, 2009 11:13 Temat postu: |
|
|
Ale to jest właśnie ten "fenomen".
Nie rozumiesz, jak można żyć z alkoholem? Ja też tego nie rozumiem. Dlatego już z nim nie żyję.  |
|
Powrót do góry |
|
 |
renata.p.1975
Dołączył: 19 Maj 2009 Posty: 579 Skąd: Walbrzych
|
Wysłany: Sob Lip 04, 2009 11:17 Temat postu: |
|
|
kola napisał: | Ale to jest właśnie ten "fenomen".
Nie rozumiesz, jak można żyć z alkoholem? Ja też tego nie rozumiem. Dlatego już z nim nie żyję.  |
Boze Kochany przeciez mamy tylko jedno zycie,
pozwolenie na rujnowanie czygoś(życia) co moze byc piękne jest glupotą
Ja mysle ze termin współuzależnienie zostal wymyslony dla usprawiedliwienie nieumiejetnosci radzenia sobie z problemami w tym wypadku to strach przed byciem samym, lub braku poczucia wlasnej sily |
|
Powrót do góry |
|
 |
kola
Dołączył: 06 Cze 2009 Posty: 166
|
Wysłany: Sob Lip 04, 2009 11:20 Temat postu: |
|
|
A czy zostawia się człowieka, chorego na raka? Jeśli ta choroba (nowotwór) miałaby trwać 4 lata, to zostawia się chorego?
Tak było w przypadku moim. Jeśli widziałem, że rodzina się rozpada, czy nie należy ratować rodziny i spróbować pomóc choremu, w tym przypadku - na alkoholizm?
Alkoholizm to choroba. |
|
Powrót do góry |
|
 |
renata.p.1975
Dołączył: 19 Maj 2009 Posty: 579 Skąd: Walbrzych
|
Wysłany: Sob Lip 04, 2009 11:27 Temat postu: |
|
|
kola napisał: | A czy zostawia się człowieka, chorego na raka? Jeśli ta choroba (nowotwór) miałaby trwać 4 lata, to zostawia się chorego?
Tak było w przypadku moim. Jeśli widziałem, że rodzina się rozpada, czy nie należy ratować rodziny i spróbować pomóc choremu, w tym przypadku - na alkoholizm?
Alkoholizm to choroba. |
Wiesz ja u siebie na moim blogu mam taki tytul
Twój czas jest ograniczony, więc nie marnuj go żyjąc cudzym życiem. Nie pozwól, by schwytał Cię dogmat - życia w sposób, który jest wynikiem myślenia innych osób. Nie pozwól, aby hałas opinii innych zatopił Twój własny, wewnętrzny głos. I najważniejsze, miej odwagę, aby iść za głosem serca i intuicji. One już wiedzą kim naprawdę chcesz się stać
Jesli serce ci mówi ze dasz rade i powinienes zostac to tak zrób,
ale jesli robisz to rujnujac wlasne zycie, wbrew sobie to chyba nie tak powinno być  |
|
Powrót do góry |
|
 |
kola
Dołączył: 06 Cze 2009 Posty: 166
|
Wysłany: Sob Lip 04, 2009 11:30 Temat postu: |
|
|
Pełna zgoda.
Moja żona miała pół roku od postawienia ultimatum do dnia rozstania sie z nią. W lipcu wiedziałem, że tak nie chcę żyć, a w styczniu - tylko to zmaterializowałem, bo nie widziałem już żadnego sensu.
Każdy ma prawo do szczęścia, ja również. A moje poprzednie życie mi tego nie dało. Szczególnie ostatnie 4 lata. Dlatego jestem tu, gdzie jestem.
Pozdrawiam. |
|
Powrót do góry |
|
 |
renata.p.1975
Dołączył: 19 Maj 2009 Posty: 579 Skąd: Walbrzych
|
Wysłany: Sob Lip 04, 2009 11:33 Temat postu: |
|
|
Cytat: | Każdy ma prawo do szczęścia, ja również. |
Cytat: | Nie damy ludziom szczęścia, jeżeli sami nie będziemy szczęśliwi. |
To jest chyba dobre wyjasnienie  |
|
Powrót do góry |
|
 |
armar
Dołączył: 01 Cze 2009 Posty: 93 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Sob Lip 04, 2009 12:51 Temat postu: |
|
|
renata.p.1975 napisał: | Twój czas jest ograniczony, więc nie marnuj go żyjąc cudzym życiem. |
Ja ... biorę Ciebie... za żonę i ślubuję Ci miłość, wierność i uczciwość małżeńską oraz to że Cię nie opuszczę aż do śmierci.
Tak mi dopomóż Panie Boże Wszechmogący w Trójcy Jedyny i Wszyscy Święci.
Jedni powtarzają za kapłanem bez zastanowienia, a inni starają się żyć tak, jak przysięgali... _________________ Pozdrawia Marek |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|