 |
Forum na temat przemocy w rodzinie Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP www.niebieskalinia.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Alisa
Dołączył: 19 Maj 2009 Posty: 22
|
Wysłany: Sob Wrz 05, 2009 14:25 Temat postu: |
|
|
Sysiu, nie wszyscy ludzie są jednakowi. Ja mam siostrę, obie byłyśmy wychowywane identycznie i w takich samych warunkach, mama znęcała się nad nami fizycznie i psychicznie, była chora, ja ją kochałam i nienawidziłam jednocześnie, gdy miałam ok. 10 lat a siostra 11 lat zamieszkałyśmy z tatą, z czasem moje nastawienie do mamy się zmieniło, przestałam czuć do niej nienawiść, pozostała miłość...i dzięki tej mojej miłości dużo mamie pomogłam, pomimo dramatów dzieciństwa, moja miłość zbliżyła rodzinę na poziom pozwalający przetrwać wiele jeszcze lat pełnych problemów, a moja mama pomimo swojej choroby żyła godniej dzięki mojej miłości aż do śmierci. Siostra natomiast nigdy mamie nie wybaczyła krzywd, stale czuła do niej nienawiść...Tak pozostało przez lata do śmierci mamy i tak jest dziś, nawet nie chce iść na cmentarz, ja ją rozumiem, kocham swoją siostrę, choć ona mnie nie za bardzo. Jej żyje się lepiej, ona potrafi po trupach byle do celu, ja zawsze staram się zrozumieć innych, pomóc innym...Z niej życie, ciężkie dzieciństwo zrobiło zimną twardą kobietę, ze mnie zbyt wrażliwą, kobietę. Siostra ma problemy bo jest zbyt dominująca, a ja bo jestem zbyt podporządkowana. Żadna z nas nie ma lekko. Wszystko dlatego że każda z nas ma inny charakter, inne predyspozycje, inną odporność. Ja wciąż żyłam w przemocy, z matką potem z siostrą która u taty rządziła mną i tatą, potem mąż który nie dość że stosował przemoc, na szczęście tylko psychiczną to jeszcze pił i zdradzał, od rozwodu z nim poznałam tylko osoby dominujące stosujące przemoc psychiczną i fizyczną, z jednym z nich się związałam (były narzeczony, któremu zawdzięczam mój obecny stan psychiczny i fizyczny). Potrzebuję by pomógł mi ktoś to zmienić, sama nie dam rady, więc korzystam z pomocy psychologa, psychiatry i leków. Było by super gdyby była jakaś grupa wsparcia, sama bym ją chętnie stworzyła, ale nie wiem jak, a moja psycholog mówi że jak wezmę teraz na siebie takie zadanie to się załamię, że to nie na mój stan psychiczny i raczej nie dla mnie, bo ja całe zycie starałam się myśleć o innych, a nie myślałam o sobie, a teraz muszę przecież myśleć także o moim synu. |
|
Powrót do góry |
|
 |
maras Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 28 Maj 2006 Posty: 3871 Skąd: Gdynia/Warszawa
|
Wysłany: Nie Wrz 06, 2009 22:30 Temat postu: |
|
|
Aliso dziękuję.
To prawda najtrudniej jest pomóc sobie. Skonsultować się z kimś, poprosić o wsparcie... Ponadto jeśli mamy własne trudne i często niewyjśnione sprawy nie anagażujmy się w działalność pomocową. To może być naprawdę tragiczne w skutkach. Są także osoby, które poprzez pomoc starają się "zagłuszyć" własne problemy, własną krzywdę.
Stanowczo odradzam. Najważniejsi jesteście WY , Wasze Dzieci, Wasze życie bez doznawania krzywdy, przemocy.
coż słońce napawdę wychodzi po burzy.
pozdrawiam
Tomasz _________________ -----------------------------------------------------
G. E. d/s P.P.R |
|
Powrót do góry |
|
 |
Alisa
Dołączył: 19 Maj 2009 Posty: 22
|
Wysłany: Sro Wrz 09, 2009 12:24 Temat postu: |
|
|
To ja Tobie Tomku dziękuję Dziękuję także wszystkim tym, którzy mi tutaj pomagają dobrym słowem i radą
Pozdrawiam cieplutko. Alisa |
|
Powrót do góry |
|
 |
Alisa
Dołączył: 19 Maj 2009 Posty: 22
|
Wysłany: Pią Sie 27, 2010 22:45 Temat postu: |
|
|
Ciekawa jestem czy jeszcze ktoś tu jest kto mnie pamięta... trudno było mi tu wejść ponownie, ale dziś jakoś sie przemogłam... Było już w moim i mojego byłego narzeczonego życiu bardzo dobrze, mój syn i ja jakoś się pozbieraliśmy, były narzeczony też świetnie sobie radził, ale On sam bez nas, a my sami bez niego i każdy w swoim mieście z dala od siebie. Lecz w styczniu tego roku nie dość że On powrócił do alkoholu to jeszcze wdał się w hazard... stracił firmę i wszystko co miał, w czerwcu gdy próbował wszystko zaczynać od nowa...28 czerwca nagle zmarł będąc pod wpływem alkoholu był cały pobity, miał złamania...ranę kłutą, nawet było dochodzenie że został pobity ze skutkiem śmiertelnym za jakieś jego długi ale z braku świadków i dowodów i że to sekcja wykazała że te uszkodzenia mógł sprawić sobie sam będąc pijanym, więc śledztwo umorzono. Umierał sam w swoim mieszkaniu, leżał 3 dni nim znaleźli go rodzice, pewnie cierpiał i umierał w samotności.... Ja nie mam sił chodzić po psychologach, nie mam jak, od 2 miesięcy znowu nie jestem sobą, ale tak inaczej jakoś, już nie mam sił a wyrzuty sumienia że jakbym z nim została to On by żył są moją codziennością. nie wiem co bedzie dalej, czy da sie z tym żyć, zapomnieć... |
|
Powrót do góry |
|
 |
Echnaton Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 15 Lis 2006 Posty: 6110 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Pią Sie 27, 2010 23:11 Temat postu: |
|
|
Przykre jest to co się stało z Twoim byłym, to faktycznie tragiczna historia, ale...tragizm jej nie polega na tym, że gdybyś Ty z nim była to byłoby inaczej. byłaś z nim i nic nie zrobiłaś, nie potrafiąc do niego dotrzeć, ostrzec, zatrzymać. Nie ma takiej siły sprawczej aby móc przekonać osobę uzależnioną do racjonalnego działania. Oszukać przeznaczenie można tylko w filmach. On całym swoim postępowaniem dążył do samozagłady i pewnie nikt mu nie potrafił w tym pomóc.Jeśli odczuwasz z tego powodu wyrzuty sumienia, żal, smutek i bierzesz na swoje barki odpowiedzialność za jego działanie to...może jednak warto abyś skorzystała z wizyty u psychologa? Takie myślenie nie prowadzi w dobrym kierunku.... _________________ „lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność” |
|
Powrót do góry |
|
 |
Elzbieta487
Dołączył: 27 Maj 2008 Posty: 105
|
Wysłany: Sob Sie 28, 2010 14:02 Temat postu: |
|
|
Postaraj nie zamartwiać się już o niego,bo miałaś alarmujące powody. żeby odejść.Mógł najpierw zniszczyć Ciebie,a potem równie dobrze siebie samego.Myśl o sobie i synu.On bardzo Cię potrzebuje. Wiem, że łatwo jest radzić, bo sama mam ciężką sytuację,ale tym lepiej mogę wczuć się w to ,co przeżywasz |
|
Powrót do góry |
|
 |
kaszcze
Dołączył: 31 Sty 2010 Posty: 363 Skąd: Dąbrowa Górnicza
|
Wysłany: Sob Sie 28, 2010 20:46 Temat postu: |
|
|
Witaj Aliso...
dziś przeczytałam Twój wątek pierwszy raz....
myślalam , ze czytam swoja historię...
tzn mój były mąż po alkoholu dostał takiej agresji z 'pianą" o której piszesz....też chciał mnie i dzieci zabić...zdążyłam na szczęście pochować do do kosza na śmieci wszystkie noże...wyskoczyliśmy przez balkon...zrobiłam to co Ty dokładnie to samo...jak zabrała go policja to spakowałam nasze potrzebne rzeczy i schroniłam się u rodziców....bałam się go tak bardzo ze wycofałam oskarżenie....STRACH PRZED ŚMIERCIĄ JEST NAJGORSZY...zrozumie go tylko ten kto go zaznał....
mój syn krzyczał, "że już nigdy w naszym domu nie będzie spał bo jak ojcu coś odbije to nas pozabija"....
dziękuję dziś Bogu, że dał mi siłę by to przerwać...innego sposobu na życie nie było...jestem po rozwodzie i po podziale majtku...
pamietaj zrobilas to co moglas najlepszego...
jesteś Wspaniałą Kobietą...teraz ukladaj siebie na nowo...mamy jedno zycie ...przezyj je najpiekniej jak potrafisz...pozdrawiam i sciskam w zalu... zycze wszystkiego co najlepsze...dasz rade... _________________ Kasia |
|
Powrót do góry |
|
 |
Alisa
Dołączył: 19 Maj 2009 Posty: 22
|
Wysłany: Sro Wrz 01, 2010 12:54 Temat postu: |
|
|
Dziękuję Wam wszystkim za te ciepłe i mądre słowa oraz za wsparcie. Nad psychologiem pomyślę, może dam radę do niego pójść.
Kaszcze, jesteś szczęściarą że miałaś podział majątku, ja musiałam sprzedać mieszkanie żeby spłacić pożyczkę którą wzięłam narzeczonemu, a którą przestał spłacać....bo go już nie ma... teraz jeszcze zostało mi 10 tyś do spłacenia, bo jakbym chciała od razu wszystko spłacić to nawet na to biedne mieszkanko co kupiłam by mi nie wystarczyło...straciłam już 45 tyś a stracę jeszcze te 10 i podatek ok. 8 tyś od sprzedaży mieszkania, tylko nie wiem z czego to spłacę, chyba całkiem sprzedam mieszkanie i pójdziemy do bezdomnych... ale za błędy trzeba płacić samemu, szkoda że On zapłacił życiem:(
Pozdrawiam. |
|
Powrót do góry |
|
 |
maria pach
Dołączył: 24 Sie 2010 Posty: 2
|
Wysłany: Sro Wrz 01, 2010 13:33 Temat postu: |
|
|
Rozumiem Twoje dylematy,uczucie litości,współczucia wobec byłego.Nie warto,w żaden sposób na nie nie zasługuje.Jestem ofiara przemocy z 32 letnim stażem,też wydawało mi się,ze powinnam w tym tkwić w imię różnego źle pojętego dobra.Nie było lepiej,ale coraz gorzej, z biegiem dni,lat mąż nabierał coraz większej pewności siebie,że jest bezkarny.Dziś podjęłam walkę o swoja godność, spokój i niezależność.Jest trudno,chwilami strach boli niemal fizycznie,ale idę za ciosem,to nie może tak być by alkohol rządził także moim życiem.Wierzę,że są w instytucjach ludzie,którzy pomogą mi odzyskać wiarę w siebie. |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|