Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna Forum na temat przemocy w rodzinie
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP
www.niebieskalinia.pl 
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

witam

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
kaska-24



Dołączył: 14 Wrz 2009
Posty: 332

PostWysłany: Wto Wrz 15, 2009 10:10    Temat postu: witam Odpowiedz z cytatem

nie wiem od czego zacząć tak dużo się dzieje a ja już się zagubiłam. jestem z mężem dziewięć lat nigdy nie było kolorowo ale myślałam że to normalne to że traktuje mnie jak swoją własność to że moim zadaniem jest wychowywanie dzieci i słuchanie uwag męża myślałam że mnie kocha i dlatego tak jest. od zawsze był strasznie zazdrosny nie wolno mi było sie umalować ubrać tak jak chciałam wyjść z domu do znajomych. odizolował mnie od wszystkich nawet wizyty mojej siostry mu przeszkadzały. doszło do tego że kilka miesiecy siedzialam sama w domu nikt mnie nie odwiedzał a ja nawet nie czułam potrzeby aby z kimś rozmawiać, on wracał pozno a czasem nad ranem tłumacząc to tym że ma sporo pracy. coraz cześciej wracał pod wpływem alkoholu a ja siedziałam cicho bałam sie cokolwiek powiedzieć i zrobić zaczeły sie awantury, w sumie to nawet nie wiem o co o to że kolacja nie gotowa albo że szklanka stoi nie tam gdzie powinna. rzadko razem gdzieś wychodziliśmy a jeśli już doszło do tego to siedziałam cicho nic nie mówiłam z nikim nie rozmawiałam bo bałam sie że po powrocie do domu bedzie draka. ciagle oskarżał mnie o zdrade choć nie dawałam mu żadnych powodów do tego aby tak myslał. ciagle mnie sprawdzal gdy wychodzilam na zakupy musialam okreslic ile czasu mi zejdzie gdy bylam dluzej robil awanture bo pewnie sie umowilam z kochankiem. potrafil zabrac mi telefon i do wszystkich napisac wiadomosc ze sa przyczyna rozpadu jego malzenstwa. zaczelam wszystko przed nim chowac poprostu wstydzilam sie za to co robil. to jednak nie pomoglo ciagle pyta czy kochanek pisal czy teskni wykancza mnie kazdego dnia. ponad rok temu postanowilam ze to koniec ze nie pozwole sobie dluzej na takie traktowanie jednak moje sprzeciwy wcale mi nie pomogly a jeszcze bardziej pogorszyly cala sytuacje. awantury byly kazdego dnia kazdego dnia slyszalam ze do niczego sie nie nadaje ze wszystko zle robie ze nie potrafie wychowywac dzieci do tego doszly wypominania pieniedzy bo to on pracuje i zarabia na rodzine. w koncu stwierdzil ze jestem gorsza niż dziwka i powinnam na ulicy na siebie zarobic. to wszystko co sie dzialo co mowil sprawilo ze nie mialam ochoty na seks zaczełam mu odmawiac ale do niego to nie docieralo mowil ze nie po to sie zenil aby nie miec z kim spac i tak do wszystkich sprzeczek doszly awantury o seks. uwaza ze nie chce dlatego ze mam kogos ze inny mnie zaspokaja lepiej niz on. nie rozumie tego ze sprawia mi przykrosc tym wszystkim. jestem zrezygnowana moja rodzina nie chce sie mieszac a jego rodzina obwinia mnie o kazda sprzeczke:( zero wsparcia a ja nie radze sobie sama ze soba. boje sie jego powrotu do domu boje sie tego co moze sie stac tego ze dzieci znow beda slyszaly jak mi ubliza. boje sie tez tego ze w koncu nie skonczy sie na zastraszaniu.
to tylko mała część historii mojego toksycznego związku z którego nie potrafię się uwolnić Sad czy dla dobra dzieci powinnam z nim być czy odejść i mieć spokój... nie wiem co robić co będzie lepsze dla mnie i dzieci
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
MMS



Dołączył: 22 Sie 2009
Posty: 179

PostWysłany: Wto Wrz 15, 2009 13:18    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Kasiu - witaj. Warto zasięgnąć rady psychologa. Ja przeszłam się do 4-ech psychologów i każdy potwierdził, że i dla dziecka i dla mnie będzie lepszy rozwód. Czułam to, ale uspokoiłam moje sumienie, wiem że rozwód jest wynikiem obiektywnej oceny, a nie mojego subiektywnego spojrzenia.
Na pewno ciężko tak żyć. Trzymam kciuki za trafną decyzję.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
kaska-24



Dołączył: 14 Wrz 2009
Posty: 332

PostWysłany: Wto Wrz 15, 2009 13:44    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

już dawno myślalam o tym aby sie wybrać do psychologa niestety tu gdzie mieszkam nie ma zbyt duzego wyboru musze szukać porady gdzieś dalej. rozmawiałam z mężem o rozwodzie powiedział że jestem chora że i tak mi nie da rozwodu i bedzie sie starał o to aby odebrać mi starszego synka. pisze że rozmawiałam a tak naprawde to była ogromna awantura i nie ostatnia na ten temat. groził że mnie zabije jeśli bede chciała się rozwieść a nawet jeśli wygram sprawe i poznam kogoś z kim bede szczesliwa to nie pozwoli nam normalnie żyć. boje sie go bardzo w sumie gdybym sie nie bala jego zastraszania to pewnie nigdy nie wzieli bysmy ze soba slubu:( zdominowal mnie na samym początku naszej znajomosci zawsze gdy bylo cos nie tak gdy chcialam odejsc bral mnie na strach... to nie jest zycie moze kiedys cos czulam do niego sama juz nie wiem. wiem ze teraz czuje tylko strach odraze i obrzydzenie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
MMS



Dołączył: 22 Sie 2009
Posty: 179

PostWysłany: Wto Wrz 15, 2009 20:38    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Myślę, że wiesz, co chcesz zrobić i znasz odpowiedź, na pytanie które zadałaś. Potrzebujesz tylko potwierdzenia. Na forum są psychologowie, ale chyba lepiej pogadać z kimś w cztery oczy.
Wiele razy juz pisałam, nie jest to jakaś złota myśl i nie chcę się powtarzać, ale jeśli mężczyzna w obliczu groźby odejścia kobiety nie chce podjąć pracy nad sobą, chyba nie ma co trwać w takim związku. Bo to, moim zdaniem, dowód na to, że mu nie zależy i nie ma co liczyć, że zdarzy się cud.
Rozwód to ciężka decyzja. Myślę, że warto zawsze najpierw popracować z psychologiem i przetrawić decyzję. Ja żałuję, ze nie podjęłam decyzji o wizycie u psychologa wcześniej, kiedy może możłiwym była jeszcze praca nad związkiem. Żałuję, że nie doszło do terapii małżeńskiej. Trudno było do tego doprowadzić. Dzis zrobiłabym tak: umówiłabym spotkanie i poinformowała męża. Gdyby nie przyszedł, znałabyś odpowiedź na swoje pytanie. Mądrzę się, ale sama tak nie zrobiłam - niemniej jednak tego żałuję.
Pewnie odezwie się niebawem jakiś forumowy psycholog i może coś Tobie podpowie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
kaska-24



Dołączył: 14 Wrz 2009
Posty: 332

PostWysłany: Wto Wrz 15, 2009 21:00    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

ciesze sie ze chociaz Ty odpowiedzialas. tak ja wiem czego chce tylko gorzej to wykonac. maz na wiadomosc o wizycie u psychologa powiedzial ze z nim jest wszystko ok ze to ja powinnam sie leczyc wiec nie ma tu mowy o jakiejs terapii skoro on uwaza ze to ja jestem wszystkiemu winna. dzis jestem po kolejnej awanturze, kazda wydaje mi sie gorsza od poprzedniej Sad znow wyzwiska wmawianie ze niczego nie robie ze nie potrafie i znow pretensje o to ze z nim nie sypiam. nie czuje takiej potrzeby mam dosc zmuszania sie do czegos co mi nie sprawia żadnej przyjemnosci. nagralam kazde jego slowo to jak na mnie wrzeszczal jak ublizal mialam dac to do odsluchania jego rodzinie ale stwierdzilam ze to nie ma sensu oni i tak by go wytlumaczyli z tego Sad teraz juz sie nie wycofam nie tak jak rok temu kiedy to po powrocie do domu ( bo juz raz sie wyprowadzil ) obiecywal ze juz bedzie dobrze ze sie zmieni. juz nie raz obiecywal a jest jeszcze gorzej niz bylo. ostatnia rocznice slubu spedzilam z dziecmi w zimnym mieszkaniu, koniec grudnia a on mial fantazje wybic okna w domu bo mu sie cos nie podobalo Sad dzis biegal z nozem straszac mnie ze sie zabije. wszystko widzial moj 4 letni synek byl taki przerazony tak strasznie plakal a ja poprostu nie wiedzialam co mam zrobic Sad pamietam jak kuzynka powiedziala mi to czym moj maz sie chwalil cytuje " będzie dobrze jak ona bedzie robiła to co ja chce i tak jak ja chce" niestety tak juz nigdy nie bedzie bo wreszcie przejrzałam na oczy wreszcie widze co robilam zle i wiecej sie mu nie poddam tym bardziej ze teraz miesza juz we wszystko moje kochane dzieciaczki Sad nie chce zeby mialy takie dziecinstwo jakie ja mialam nie chce zeby zyly w nerwach i ciaglym krzyku:(
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
MMS



Dołączył: 22 Sie 2009
Posty: 179

PostWysłany: Wto Wrz 15, 2009 21:13    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Kasiu - to w takim razie powiedz, że idziecie do psychologa, bo Ty chcesz pomocy w tej sytuacji rodzinnej. Prawda jest taka, że po czymś takim oboje potrzebujecie pomocy. Ale inaczej on tam pewnie nie trafi. A tak jest szansa, że ktoś patrzący od zewnątrz i potrafiący dokonać oceny uświadomi go, w czym leży problem i że może ten problem leży właśnie w nim. Kiedyś moja koleżanka poszła uskarżać się na męża, a psycholog uświadomił jej, że problem leży w niej samej i to ona jest w rodzinie źródłem agresji. Myślę, że to jest włąśnie duży problem osób zadających przemoc - tj. że myślą, że to ich ofiara ma problem. Może tak jest włąśnie z Twoim mężem? Może trzeba uciec się do podstępu? Nawet jeśłi podejmiesz decyzję o rozwodzie, miał w świadomości rozmowę z psychologiem, który uświadomi mu, że wina leżała po jego stronie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
kaska-24



Dołączył: 14 Wrz 2009
Posty: 332

PostWysłany: Wto Wrz 15, 2009 21:22    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

tak tylko ze ja poprostu nie potrafie myslec o nim jak o osobie z ktora spedze reszte zycia Sad moze to przykre ale jestem tak zrażona tym wszystkim tym jak sie zachowuje jak mnie traktuje. ma identyczny charakter jak jego tata niczym sie nie różni tak samo traktowal teściową jak moj maz traktuje mnie. wiem ze gdyby chcial sie zmienic to sama wiadomosc o tym ze chce odejsc dala by mu duzo do myslenia ale nie on aby straszy ze zabije mnie ze sobie cos zrobi. dzis mi powiedzial zebym plakala bo juz cale zycie tak bedzie ze cale zycie bede plakac i cale zycie bede wysluchiwac jego awantur.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Fifiola
Moderator - Współpracownik NL psycholog
Moderator - Współpracownik NL psycholog


Dołączył: 04 Lut 2008
Posty: 767
Skąd: Katowice

PostWysłany: Wto Wrz 15, 2009 21:48    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

kaska - 24, z tego co piszesz wynika, iż w tej chwili powinnaś zadbać przede wszystkim o bezpieczeństwo Twoje i dzieci. Możesz się gdzieś wyprowadzić choć na chwilę? Jest ktoś w Twoim otoczeniu, kto Ci pomoże?
Pójście do psychologa bez motywacji do zmiany nic nie da. Wizyta to jedno, a praca nad sobą to drugie.
Czy Twój mąż jest w stanie wykonać wielką pracę nad sobą?
Pozdrawiam Smile
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
kaska-24



Dołączył: 14 Wrz 2009
Posty: 332

PostWysłany: Wto Wrz 15, 2009 21:55    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

nie mam zadnego wsparcia nie mam do kogo sie zwrocic o pomoc rodzina uwaza ze dla dobra dzieci ( bo powinny miec ojca i matke ) powinnam siedziec cicho Sad poza tym to ja jestem u siebie to moj dom fakt maz tez sporo pracy w niego wlozyl ale dlaczego to ja mam uciekac. wyprowadzil sie raz nie mieszkal z nami okolo 2miesiecy wrocil z obietnicami a tak naprawde spokoju mialam tylko dwa dni i zaczelo sie pieklo. wiele razy obiecywal ze sie zmieni ale nie udalo sie niestety
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
kaska-24



Dołączył: 14 Wrz 2009
Posty: 332

PostWysłany: Czw Wrz 17, 2009 20:08    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

kolejny dzien we lzach Sad im bardziej sie staram tym bardziej mu wszystko przeszkadza. mam juz dosc chciala bym zasnac i juz sie nie obudzic, albo wstac i zobaczyc inny swiat, bez niego bez ciaglych sprzeczek z byle powodu bez stresu i nerwow przed powrotem meza do domu bez tych jego pogardliwych spojrzen chce znow uwierzyc ze potrafie cos dobrze zrobic. moj 4letni synek powiedzial mi ze mnie nie lubi zapytalam dlaczego a on cichutko powiedzial ze nie lubi mnie bo tata na mnie krzyczy ;( nie wiedzialam co mam mu powiedziec jest taki maly, bylo mi strasznie przykro nadal jest mysle co bedzie dalej. co bedzie za rok. jesli zostane z mezem co wtedy powie maluszek Sad im bedzie starszy tym wiecej bedzie rozumial czy poprostu jego myslenie sie nie zmieni... czy zawsze po awanturze bedzie myslal ze to moja wina ;( moj starszy synek nie przyjmuje do wiadomosci tego ze mozemy sie rozstac nie chce ze mna o tym rozmawiac probuje ale ciagle slysze jedno on chce miec mamusie i tatusia. czy powinnam dla nich to dalej znosic czy odejsc... odejsc ale gdzie jak jestem sama z tymi wszystkimi problemami Sad
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group