 |
Forum na temat przemocy w rodzinie Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP www.niebieskalinia.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
aurrora77
Dołączył: 29 Wrz 2008 Posty: 28
|
Wysłany: Wto Wrz 15, 2009 17:33 Temat postu: |
|
|
witam
mam jeszcze pytanie czy komuś wiadomo coś na temat pani ponoć psycholog magdalenie ryszce która przyjmuje w krakowie na ulicy zamoyskiego bo mąz mojej koleżanki tam właśnie umówił na wizytę koleżankę.twierdzi ,że z nią jest coś nie tak bo on się zmienił a ona dalej nie wykazuje inicjatywy i ciągle rozpamiętuje przeszłość i najlepiej by zrobiła by do przeszłośći już nie wracała.dlaczego on tak bardzo nanega na wizytę u pani psycholog.proszę o pomoc |
|
Powrót do góry |
|
 |
aurrora77
Dołączył: 29 Wrz 2008 Posty: 28
|
Wysłany: Pią Wrz 25, 2009 18:38 Temat postu: |
|
|
witam
moja koleżanka jest już po wizycie u pani psycholog.spotkanie trwało godzine oni siedzieli razem i opowiadali jej o swoim życiu .pani psycholog stwierdziła ,że ma do zaproponowania kilka takich jeszcze spotkań a potem być może zaproponuję jakąś terapię ale nie bęzdie się wypowiadała czty związek ma jakąś przyszłość czy nie,mąż mojej koleżanki chyba zawiedziony był tym spotkaniem bo wprost powiedział ,że liczył ,iż ona jednoznacznie stwierdzi kogo jest wina ,że jest tak a nie inaczej.on nadal zachowuje się delikatnie,nie ma żadnych kłótni ,plany ma na kilka najbliższych lat.proszę o pomoc czy możliwa i prawdziwa jest jego zmiana |
|
Powrót do góry |
|
 |
kulerzynka Wolontariusz NL

Dołączył: 21 Lip 2008 Posty: 1553 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Pią Wrz 25, 2009 18:41 Temat postu: |
|
|
wiesz Auroro,
jak dla mnie profesjonalista nie powinien wypowiadać się od razu w takich sytuacjach
skoro chce się jeszcze spotkać to myślę że warto z tego skorzystać, znaczy że specjalista chce bardziej poznać sytuację i nie chce wydać opinii pochopnie- nie rozumiem dlaczego mąż koleżanki czuje się zawiedziony....
 _________________
 |
|
Powrót do góry |
|
 |
Joanka
Dołączył: 02 Maj 2009 Posty: 8
|
Wysłany: Sob Wrz 26, 2009 16:56 Temat postu: |
|
|
Witaj
Nie ma CUDÓW!
Gdzieś kiedyś opowiedziałam tu swoją historię, nie będę dublować.
Mianowicie wróciłam do osoby dla której zawsze byłam nikim i szczerze, bo tak trzeba, to moja wina, ja chciałam tego powrotu, nie radziłam sobie z samotnością, z jego brakiem, z sytuacją materialną. Z tym czego boi się każda kobieta która chce odejść od kogoś takiego. I wrócił, zamieszkaliśmy znowu razem, moje wszystkie przyjaciółki były załamane, sąsiadki również, ale ja mówiłam że wiele zrozumiał, że się zmienił i że ja też muszę być dla niego lepsza, wyrozumiała, nie wolno mi się denerwować. Miesiąc był cudny, wakacje pod namiotami, potem niestety musiałam zrezygnować z pracy w której od dawna źle się działo. Pojawiły się pierwsze problemy. I wtedy okazało się że jestem w ciąży. To było miesiąc temu. Jedna impreza, on pijany , złośliwy, prowadził samochód zamiast dać mi. Zjadłam tak nerwy że trzęsłam się przez trzy godziny. W domu powiedział że skoro tak się zachowuje ( krzyknęłam w samochodzie że ma mnie wysadzić) to on się modli żebym dostała okres, że są samotne matki. Pomijając fakt że tyle lat twierdził że chce mieć dziecko, że chce być ojcem.Dwa dni potem zaczęły się krwawienia. Wioząc mnie do szpitala dalej mi jechał, że prowadzę z nim wojnę, że on nie wie czy to jego dziecko, że nie wie czy ze mną chce to dziecko. Tydzień później okazało się że je straciłam. Gdy moja przyjaciółka postanowiła że do mnie przyjedzie, której on unika jak ognia, bo twierdzi że jej nagadałam tyle na niego i że każdej nagadałam - co de facto jest prawdą, że wiele mówiłam, powiedział że nie wróci do domu. Pojawił się dopiero po jej wyjeździe, jakby nigdy nic zapytał jak tam zabieg( łyżeczkowania). Potem już nie obierał w słowach. Jeśli ktokolwiek może sobie wyobrazić najpodlejsze słowa do kobiety, która coś takiego właśnie przeżywa, to może pomnożyć je razy sto! Szybko spadła maska! Niech Twoja przyjaciółka uważa i to bardzo! nie ma CUDÓW! nikt się nie zmienia, i to w złości, tak z dnia na dzień! Nie ma idealnych kobiet i mężczyzn, nie ma idealnych ludzi, a jeśli coś jest piękne nie musi kusić jak domek z piernika! Tam zawsze siedzi w środku zło! |
|
Powrót do góry |
|
 |
neli
Dołączył: 27 Cze 2009 Posty: 47
|
Wysłany: Sob Wrz 26, 2009 17:06 Temat postu: |
|
|
Ja chyba pomalutku zaczynam wierzyć że to możliwe. Mój mąż podjął terapię, choć naprawdę z dużymi oporami. Najpierw wogóle nie chciał o tym słyszeć, potem zdecydował się, ale odwoływał spotkania i ogólnie unikał. A teraz chodzi i sam mówi że to mu pomaga, że jest lepiej między nami i naprawdę stara się. Ale już bez tej sztuczności która była jak wchodziliśmy w kolejny miesiąc miodowy. Teraz jest trudniej, ale bardziej normalnie. I chyba zaczynam mieć nadzieję, że nam się uda.
Joanka, wiem o czym piszesz, bo też to przeszłam. I też słyszałam wiele słów, które były gorsze od bicia i których żadna kobieta która straciła dziecko nie powinna nigdy usłyszeć. I nadal nie mogę się z nimi uporać, wlazły gdzieś głęboko i siedzą, uwierają, odbierają wszystko: godność, chęć życia, nadzieję. Tylko nie wiem sama, czy to mówił właśnie on, czy przemawiały przez niego uczucia z którymi sam sobie radził: agresja, złość na siebie, na mnie i na wszystko, żal, cierpienie. Nic nie zmieni tego co wtedy czułam, nie dam rady wybaczyć, ale jakoś trzeba próbować z tym żyć. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Joanka
Dołączył: 02 Maj 2009 Posty: 8
|
Wysłany: Sob Wrz 26, 2009 17:22 Temat postu: |
|
|
Neli, więc podziwiam Twoją wiarę. Ja już nie wierzę. A słów podobnie jak Ty nigdy nie zapomnę i nie wybaczę, tym samym nie mogłabym spędzać życia u boku człowieka któremu nie potrafię czegoś wybaczyć. Dla mnie już nie ma znaczenia co przez niego przemawiało, wiem że i żal, i nienawiść i słabość, ale jakie to ma znaczenie, skoro on nie widzi winy i obwinia mnie, skoro wiem że nigdy mnie nie kochał a byłam dla niego tylko i wyłącznie niezłym materiałem seksualnym. Czegoś takiego nie da się wybaczyć, bo ja nawet tego nie rozumiem!
Może i terapia coś daje w tego typu ciężkich związkach, może odnajduje się to pierwotne, czyste uczucie, szacunek, zaufanie... tylko ono kiedyś musiało istnieć! Jednak uważam że to niestety taka rzadkość, że lepiej ostrzegać i samemu uciekać jak najdalej, zamiast wierzyć w cuda.
Życzę oczywiście Tobie jak najlepiej, pewnie Twój Mąż naprawdę Cie kocha i się gdzieś pogmatwał w życiu. Skoro chce pracować, chodzić na terapie to znaczy że bardzo kocha. A to fundament |
|
Powrót do góry |
|
 |
neli
Dołączył: 27 Cze 2009 Posty: 47
|
Wysłany: Sob Wrz 26, 2009 17:38 Temat postu: |
|
|
Joanka, a myślisz że mój widział swoją winę? W tym co się wydarzyło (poronienie), w tym co się działo w między czasie (przemoc wobec mnie). Nadal ma z tym problem. Już w trakcie terapii znów mnie pobił. Później kilkakrotnie rozmawialiśmy o tym. Za każdym razem wersja się zmieniała, na jego korzyść. Szczególnie że po raz pierwszy broniłam się fizycznie. Nadal czasem próbuje mnie obwiniać, ale chyba wtedy kiedy sam sobie nie radzi. Nie pozwalam na to, na tyle ile daję radę. Trudno jest. Ale powoli jakoś jest. Nie wierzę w cuda. Ale wierzę że chociaż możemy spróbować. Każde z nas wyciągnęło rękę: on podjął terapię, a ja zostałam z nim. Bo pierwsze co dostałam na terapii, to możliwość samodzielności. I zaakceptowania faktu że jest źle, ale może być lepiej. |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|