 |
Forum na temat przemocy w rodzinie Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP www.niebieskalinia.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
isamika
Dołączył: 09 Wrz 2009 Posty: 3
|
Wysłany: Pon Wrz 14, 2009 19:17 Temat postu: Ja i moja zdemoralizowana 15-letnia córka:( |
|
|
Witam wszystkich forumowiczow.Mam na imie Iza i dopiero nie dawno odkryłam to forum( a tak długo szukałam czegokolwiek).Bardzo sie ciesze że jest taka strona na której mozna pisać o tak wielkich problemach i z tego co tu czytałam można spotkać sie tu z niesamoiwitą serdecznością ,zrozumieniem i wsparciem.Tak jak pisałam mam na imie Iza,mam 37 lat,męża,syna 13 letniego i córkę 15 letnią.Corka do momentu ukończenia szkoły podstawowej była dzieckiem bez przesady wręcz wzorowym.Nigdy nie było z nią problemów natury wychowawczej,była idealna.Była.. bo od kiedy poszła do gimnazjum zaczeła sie zmieniać.Juz w pierwszej klasie gimn. zauważyłam jakieś zmiany w jej zachowaniu,zmiany te były negatywne tzn,zaczeły sie wagary,aroganckie odzywki do nauczycieli i do rodziców,często wychodziła z domu,zaczeła palić ,pózniej jak sie okazało popijac piwko z znajomymi,zaczeła powoli zatracać swoją ambicję ,wartości,priorytety ktore jak mi sie wydawało miała dosyc ugruntowane.Ustaliłyśmy że zacznie chodzic do psychologa,chodziła nawet dośc długo ale gdy pierwszy raz na terapii padły slowa o narkotykach przestała na nia chodzić bo robią z niej tam cpunkę
lecz przyznała się terapeutce że paliła marihuanę.dziś Sandra jest w 3 klasie gimnazjum
i jest wysoce zdemoralizowaną juz nastolatką .Ludzie z którymi włóczy sie całymi dniami uważa za przyjaciół,jej ;przyjaciele; to młodziez od niej starsza,przeważnie chłopcy którzy mają 18-25 lat, to z nimi pali,pije,pali marihuanę,to z nimi chodzi na tzw ustawki i tłucze każdego kto jej podpanie,to dzięki nim ugruntowała w sobie że na świecie rządzi prawo ulicy tzn prawo pięsci,to dzięki nim kradnie,podnosi ręke na rodziców,to dzieki nim pozbawia mnie srodków do zycia kradnąc mi pieniądze, to oni nauczyli ją że matka jest nikiim( bardzo delkatnie powiedziane)
ech,,, wydawało mi sie że byłam dobra matką ,dobrze ja wychowałam ucząc szacunku do ludzi,do swiata,do siebie,wpajałam jej wszelkie wartości dobrego człowieka,wbijałam do głowy autorytety,uczyłam że warto miec ambicje ,cele,plany.wiedziałam że mnie slucha i rozumie i chce ( jest bardzo rozwinietą intelektualnie nastolatką).W,szkole była stawiana za wzór dla całej szkoły) i myśle sobie i co z tego, skoro teraz nie uznaje zadnych autorytetów oprócz obrzydliwych wulgaryzmów i prawa pięści,i co z tego skoro teraz potrafi podnieśc na mnie rekę i poniżać mnie. Z Sandrą miałyśmy doskonały kontakt ,byłam dla niej wzorem,autorytetem,przyjaciółką ,spowiednikiem, byłam ale to było kiedyś... kiedys tez córka powiedziała mi że bardzo żałuje że była grzeczna dziewczynką że teraz jest super i tak chce zyć.Pytam sama siebie -tak,tzn jak? wagarując?,pijąc?zazywając jakieś narkotyki?podnosząc na matke reke ,stosując terror w domu,kradnąc ? ubliżać ludziom uczciwym i dobrym?!Twierdzi że ona wszystko może i bedzie robic to co jej sie podoba ,i tak właśnie sie dzieje.Staram sie aby ponosiła konsekwencje swoich zachwoań ,ale cóz z tego ? wtedy jest jescze gorzej bo obraca sie to przeciwko mnie.W styczniu tego roku zgłosiłam sie do inspektora d/n aby pomógł(zreszta szkoła nijako tego odemnie oczekiwała),była jedna rozmowa z Sandrą i druga i trzecia ale niestety nic nie pomogło.Również w styczniu prosiłam sąd o wyznaczenie kuratora ,kurcze, dopiero dziś otrzymałam zawiadomienie że takowego dostała.Boje sie bardzo tego czego juz od dawna sie bałam lecz wiem że to chyba jedyna droga aby ja ratować z tego bagna w które wchodzi coraz głębiej,piszę tu o ośrodku resocjalizacyjnym bądx o ośrodku dla narkomanów gdyz wszekie symptomy wskazują na to że jej zachowania agresywne zachowania były i sa spowodowane jakimiś narkotykami,kiesys pozwalała soebie robic testy na obecnośc narkotyków lecz na dzien dzisiejszy nie ma takiej opcji aby dala sobie je zrobic.Podejrzenia miałam od dawna, ale nie chciałam chyba dopusczczac tej mysli do siebie .Dzis już to wiem i jest mi z tym bardzo cięzko i przypominam sobie słowa mojej corki która mi powiedziała że to moja wina bo ja tak wychowałam.Chyba ma rację bo myśle sobie że pewnie za słabo ugruntowałam jej to wszystko co przekazywałam o dobroci,uczciwości ,miłości itp .Wiem że córka mnie kocha i wiem że wie że jestem jedyną osobą w jej zyciu która poda jej zawsze ręke i przytuli gdy bedzie tego chciała,wie ,bo zawsze jej to mówię ,że nieważne co w jej życiu sie stanie ,co zrobi, będę zawsze przy niej i nigdy jej nie odtrące i zawsze będę ją kochać ale tez mowie jej że konsekwencje tego co robi bedzie musiala ponosic sama i ale dam jej wsparcie gdy bedzie tego potrzebowac.Cięzkie jest to wszystko do opisania tak na jeden raz,od dwoch lat walczę z tym złem które ją ogarneło i coraz częściej widze że życie to nie bajka że dobro nie zawsze wygrywa ze złem.Zawsze myślałam że miłością do niej pokonam to coś co się w niej zakorzeniło,urosło i utwardziło,zawsze mówiłam mężowi że ma kochać ją i pokazywać to jej najdrobniejszymi gestami,słowami,dziś się troche smieje z własnej naiwności i wiary w to,wiary w to że pokonam ,przetrwam,wygram tą walkę,że wyciągne ją z tego hmm...może tak nie do końca jest tak jak pisze bo jednak widze że to robiłam przez 2 lata ma jakis efekt, widze bo wiem że tylko dla mnie wraca jescze na noc do domu,że tylko dla mnie stara sie jakoś ,tylko dla mnie z 14 przedmiotów niezdanych poprawila wszystkie w 3 tygodnie ale takich momentów jest już coraz mniej:(
czasami trace wiare we wszystko co robiłam,robię,mąż nie uczestniczy w żaden sposob w tych walkach o Sandrę ,od samego poczatku sama sie z tym borykalam,mąż nigdy nie okazywał corce tego ze jemu na niej zalezy,zreszta Sandra sama często mowila ze nie ma ojca a kumpli to juz ma,strasznie mi slucha tego jak mówi że teraz nie ma domu ,ma mieszkanie, dom by miała gdybym tylko ze mną mieszkała ,no i ewentualnie brat.Nie wiem czemu to wszystko pisze ,może dlatego że zaczyna mi brakowac juz sił na to wszystko,sił aby sandrę wyciągac z tego, bo niby po co ,jeśli i tak to nic nie daje a jest coraz gorzej,brakuje mi sił aby słuchac od męża że relacja miedzy nami dwojga juz go męczy bo uwagę skupiam przweaznie na Sandrze,że sie miedzy nami posuło coś iże tak nie może juz dalej być.Już dwa razy w sytuacji bardzo kryzysowej w zwiazku z sandrą chcial odejść,teraz tez rozważa taka kwestię.Pewnie to też jest moja winą że tak sie dzieje bo pewnie miał racje że skupiam sie za bardzo na wyciągnieciu Sandry z tego bagna ale niestety nie mam podzielnej uwagi i nie umiem ciągnąć dwóch srok za jeden ogon a na dzien dzisiejszy moja córka jest dla mnie najwazniejsza,najwazniejsze jest to żeby nie popłyneła dalej w tym wszystkim choć wydaje sie że juz dalej nie może.
Tak naprawdę źle mi z tym wszystkim,nie wiem już co robie dobrze ,co źle, co powinnam zrobic a czego nie powinam,maz mnie ciagle ocenia a przy tym sam nic nie robi w tej kwestii.Przeraża mnie tez to że syn na to wszystko patrzy i slucha tych krzyków ,wrzasków sandry .Michał ma ADHD mieszane:( boję sie bardzo że i jemu zacznie sie to w koncu udzielac że bedzie taki jak Sandra albo i jeszcze gorzej a tego juz chyba nie wytrzymam drugi raz.
Jedynym czlowiekiem od ktorego mam jakies wsparcie psychiczne jest moja siostra.Ona nie ocenia mnie,nie ocenia moich prób ,ona ocenia sytuacje i stara sie razem ze mna znalesc jakies racjonalne wyjscie i rozwiazanie.Siostra mieszka w Warszawie a ja w Bydgoszczy ale i tak taka pomoc na odleglośc dużo mi daje.Chwała jej za to że jest przy sluchawce wtedy kiedy potrzebuje tego aby nie zwariowac albo pójśc gdzies przed siebie i nie wracac tu
Czasami wydaje mi sie że umieram gdzieś tam od srodka,bezradność ,bezsilność, i solo w tym co robię sprawia że czuje że juz nie mam siły i motywacji bo i tak nic z tego nie wychodzi...Aj ale sie rozpisałam ale chyba tego potrzebowałam bardzo ,potrzebowałam aby to wszystko z siebie wypluc ,wyrzucić ,nigdy tego nie robiłam ,pewnie bałam si oceniania mnie jako matki ale teraz co mi tam,,
wiem że przegrałam i pewnie nie jeden raz jeszcze przegram ale PRZYSIĘGAM WAM WSZYSTKIM ŻE BĘDĘ ZAWSZE I CIĄGLE PRÓBOWAC ,PRÓBOWAC DOPÓKI ŻYJE I DOPÓKI MI SIE NIE UDA OCALIC CÓRKI
Iza |
|
Powrót do góry |
|
 |
mgrabas
Dołączył: 09 Sie 2008 Posty: 1516
|
Wysłany: Pon Wrz 14, 2009 19:52 Temat postu: Re: Ja i moja zdemoralizowana 15-letnia córka:( |
|
|
tak sobie myślę
jeśli Córka otrzymała podstawy, to wcześniej czy później one przeważą i ostoi się, jeśli ich nie przyjęła to będzie zdana na własne wybory i samo życie będzie Ją uczyć mądrości
może teraz przechodzi taki wiek buntu, a może ucieka przed prawdziwym życiem? nie wiem
są różne okresy w życiu człowieka, nie raz wszystko potrafi się zmienić o 180 stopni
na pewno ile potrafiłaś, zrobiłaś
teraz jak sobie Córka pościele, tak się wyśpi
zamiast martwić się na zapas, staraj się dostrzegać i odkrywać w Córce dobro i o tym myśl
ludzie potrzebują żeby dostrzegano w Nich dobro, nawet najmniejsze, potrzebują tego _________________ Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela. |
|
Powrót do góry |
|
 |
dora50
Dołączył: 11 Sie 2009 Posty: 10
|
Wysłany: Pon Wrz 14, 2009 20:32 Temat postu: |
|
|
Iza, powiem tylko, ze znam bardzo podobną historię do Twojej, matka walczyła o córkę kilka dobrych lat, było naprawdę beznadziejnie, tak jak Ty opisujesz, ale udało się, w końcu "wylazło" to co dobre, dziewczyna ma już dwójkę swoich dzieci i jest dobrą mamą, a z własną matką w świetnych stosunkach. Nie przegrałaś, choć jest bardzo trudno, ale myśl że przegrałaś. |
|
Powrót do góry |
|
 |
isamika
Dołączył: 09 Wrz 2009 Posty: 3
|
Wysłany: Wto Wrz 15, 2009 15:57 Temat postu: Dziękuję :) |
|
|
Dziekuję Wam za odezwę, za słowa wsparcia ,Mgrabas wiem że masz rację z tym co piszesz i wiem że to są już jej wybory drogi którą chce podążać i tym bardziej mi ciężko z tą świadomościa że to ona wybiera a nie ja za nią.Cóż ,pomimo że jest jak jest nie muszę sie strać aby dostrzegac w niej dobro bo wiem że jescze jest dobra wśrodku choc i to już zanika ,czasami sobie myślę że ta postawa którą ona teraz prezentuje to tylko maska ale obawiam że już to jest ona a nie jej maska.
Dora 50
Tobie tez dziekuję za to co napisałaś,dodałaś mi otuchy i nadzieji że kiedys Sandra sie z tego obudzi i zrozumie,dziękuję bardzo Ci |
|
Powrót do góry |
|
 |
Lulka
Dołączył: 23 Paź 2009 Posty: 930 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob Paź 31, 2009 21:32 Temat postu: |
|
|
Ufff Iza
Aż mnie zmroziło. Nie będę pisała o swoim przypadku, ale mogę Ci napisać, że jednego czego możesz być pewna to tego, że nie ma takiej opcji żebyś przegrała. Masz potężnego przeciwnika w postaci własnego dziecka bo walczysz z nią o nią - reszta jest nieważna, ale masz siłę za Was dwie i to jest najważniejsze.
To trudny czas dla Twojego dziecka, czas dorastania poznawania ludzi i świata i to z najgorszej strony. Trzymaj ją mocno za rękę, nie puszczaj chociaż bedzie Ci się wyrywać i krzyczeć. Nie pozwól żeby ktoś zniszył jej życie bo...ONA JEST TWOJA.
Dobrze rozumiem o czym pisałaś i całym sercem jestem z Tobą. |
|
Powrót do góry |
|
 |
isamika
Dołączył: 09 Wrz 2009 Posty: 3
|
Wysłany: Nie Lis 01, 2009 15:29 Temat postu: |
|
|
Witaj Lulka
dzięki Ci bardzo za to co piszesz, za to że rozumiesz co piszę,trudno czasami wyrazic naprawde co czujemy i co chcemy powiedziec..
wiesz,na dzien dzisiejszy szukam dla Sandry ośrodka dla osob uzaleznionych od narkotykow ,mysle ze to jest ostatnia dobra i madra moja dezyzja i ,niestety obalam mit o milości ktora jest w stanie wszystko zwyciezyc,obalam bo to tak silne oręże jakim jest miłośc wobec tego zła niestety zawiodlo mnie...
ale wciąz walczę o nią ,walcze o córkę i dlatego moja decyzja jest nieodwolalna i sluszna jak myślę
jescze raz dziekuje ci za slowa wsparcia
Iza |
|
Powrót do góry |
|
 |
Lulka
Dołączył: 23 Paź 2009 Posty: 930 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie Lis 08, 2009 7:54 Temat postu: |
|
|
Niczego nie obalasz , wręcz przeciwnie UTRWALASZ.
Nikt nie ma lepszej intuicji niż Ty. Tylko Ty wiesz najlepiej jakie jest Twoje dziecko. Skoro o nią tak walczysz to znaczy, że wiesz, że nie jest straceńcem a wartościowym człowiekiem - zgubiła się, ale i koń się potknie chociaż ma cztery nogi a cóż dopiero młoda, niedoświadczona pełna ufności dziewczyna.
Zobaczysz na końcu kto wygra.
Bo ja wiem - serce i miłość Matki.
Daj czasami znać jak sobie radzsz. Trzymam kciuki za Was. _________________ Intuicja jest nieświadomą inteligencją, która prowadzi do wiedzy bez rozumowania lub wnioskowania.
— Hans Selye
http://www.zwierzenia.cba.pl/1/6.html |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|