 |
Forum na temat przemocy w rodzinie Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP www.niebieskalinia.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
mgrabas
Dołączył: 09 Sie 2008 Posty: 1516
|
Wysłany: Pią Lis 20, 2009 23:40 Temat postu: ktoś inny myli się... |
|
|
MMS napisał: | Halinko - mylisz się. Sądy ojcom dają teraz rzeczywiście dużo. Prawa ojców są respektowane (...) |
twierdzisz, że sądy powierzają pieczę ojcom? są bezstronne i nie patrzą na płeć rodzica?
ten opisywany przez Halinę mężczyzna jest dzielnym, nieszczęśliwym mężem, który jest przez żonę krzywdzony, tak samo z resztą jak Ich dziecko
kobiety potrafią mieć serce z kamienia dla swoich najbliższych! oby temu ojcu i temu dziecku udało się być razem _________________ Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela. |
|
Powrót do góry |
|
 |
MMS
Dołączył: 22 Sie 2009 Posty: 179
|
Wysłany: Sob Lis 21, 2009 0:40 Temat postu: |
|
|
Ja bym się wstrzymała z wydaniem wyroku, mgrabas
Znam wiele kobiet, które stosują agresję słowną, upokarzają swoich męzów publicznie itp. Ale tu akurat nie masz zbyt wielu danych, by "bratową" skazywać, a "brata" okrzykiwac dzielnym bohaterem. Znam też przypadki, gdy matkom ciężko dotrzeć do swojego dziecka, bo ojciec je tak intensywnie otacza swoją opieką, że nie starcza już miejsca dla matki i czuje się zepchnięta poza nawias rodziny. To może rodzić frustracje. Myślę, że w sprawie opisanej przez Halinkę za mało wiemy, by dawać jednoznaczne wyroki. Dla mnie na pierwszy rzut oka to rodzina potrzebująca pomocy, by wydobyć żródła tych głębokich frustracji. I nie zastanawiałabym się nad tym, komu oddać dziecko, tylko jak im pomóc, by mogli je jednak wychować wspólnie. I może Ty, Halinko, mogłabyś im pomóc - bo mimo, że sama zdecydowałam się na rozwód (a może włąśnie dlatego) - uważam, że powinno być to ostateczne rozwiązanie, stosowane wówczas, gdy nawet psycholog stwierdzi, że lepszego nie ma. |
|
Powrót do góry |
|
 |
mgrabas
Dołączył: 09 Sie 2008 Posty: 1516
|
Wysłany: Sob Lis 21, 2009 0:48 Temat postu: |
|
|
MMS, nie wiem o jakim wyroku mówisz i o jakim skazywaniu
ja nie uznaję żadnych rozwodów _________________ Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela. |
|
Powrót do góry |
|
 |
MMS
Dołączył: 22 Sie 2009 Posty: 179
|
Wysłany: Sob Lis 21, 2009 7:35 Temat postu: |
|
|
Chodziło mi o to, że orzekłeś, że ona jest winna, a on niewinny ("ten opisywany przez Halinę mężczyzna jest dzielnym, nieszczęśliwym mężem, który jest przez żonę krzywdzony, tak samo z resztą jak Ich dziecko ").
Wiesz - to jest relacja osoby trzeciej, i to siostry, która zna opowieść swojego brata. Myślę, że gdyby on sam sytuację przedstawił, jego słowa oddałyby więcej. Relacja Halinki może być juz zniekształcona. Nie wiemy czy to nazwane zostało furią nie jest histerią. Zauważ, że główny problem dotyczy relacji z dzieckiem. Mnie to najbardziej zastanawia. Tu tkwi, moim zdaniem, problem w tym związku. I dlaczego pojawiają się teściowie?
Kilka dni temu w innym wątku Marysia pisała o tym jak szczera rozmowa uleczyła jej związek. Myślę, że są takie związki, gdzie rzeczywiście wystarczy, by doszło do szczerej komunikacji swoich potrzeb i oczekiwań. Jeśli to nie pomaga, warto iść do psychologa, by wreszcie ktoś zapalił w małżeństwie światło. Oni są młodym małżeństwem, jest może jeszcze czas. Gdy narośnie mur wzajemnych pretensji i złych wspomnień, trudno będzie się już obojgu przełamać. Zadaniem męża jest wspomóc żonę, także wtedy, gdy zaczyna się tak zachowywać - to nie dzieje się bez powodu. W związku z tym, że awantury dot. dziecka - moim zdaniem kobieta przeżywa jakiś wewnętrzny dramat. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Halina356
Dołączył: 17 Lis 2009 Posty: 5 Skąd: kujawsko-pomorskie
|
Wysłany: Pon Lis 23, 2009 21:17 Temat postu: |
|
|
Witajcie
Poruszyłam temat i widzę ,ze was też poruszył ...Nie wydaje mi się abym była stronnicza bo - jestem kobietą a poza tym mężatką z 12 letnim stażem i wiem jak to jest kiedy przychodzi kryzys w małżeństwie ...Czasem tak jest że mężczyżni potrafią maksymalnie zdenerwować i również wiem jak to jest kiedy nie radzisz sobie ze stresem i każde słowo żle odbierasz..(ale ja nigdy nie groziłam mężowi ani nie dochodziło między nami do rękoczynów )Kiedy mój brat powiedział mi o tym , że nie układa mu się małżeństwie- (zaczął delikatnie bo nie chciał aby ktoś o tym wiedział )myślałam ,ze to dotyczy zwykłych kłótni ...więc mu radziłam aby dużo rozmawiał z żoną aby dowiedzieć się czego ona oczekuje . Wtedy stwierdził że nic innego nie robi od 7 lat tylko cały czas rozmawia i tłumaczy więc poradziłam aby poszli do psychologa . A tu znowu schody bo brat wie że to nie przejdzie bo małżonka nie pójdzie na to bo nie widzi potrzeby a poza tym to on jest winien ..."bo ją prowokuje i jej nie słucha "-tak to cytat bo sama byłam świadkiem wg. niej mąż musi słuchać żony -dosłownie nawet jak to dotyczy jego pracy ... Jeśli chodzi o teściów jej czyli naszych rodziców - naprawdę już starają się nawet nie rozmawiać z nią aby nie być posądzonymi o wtrącanie się .Ja nie chcę bawić się w psychologa ale uważam że problem ich jest bardzo złożony może nawet z kilku sprzeczności a najważniejszym jest to że moja bratowa jest uzależniona od swojej matki ,która działa tak aby to małżeństwo się rozpadło ... Przykład - dzwoni do swojej matki czy może pozwolić na wyjazd małej z ojcem do lasu na 2 godz...albo inny kiedy np.moj brat z okazji urodzin wypije 2 piwa jest tel.do mamy -od razu jest nazywany pijakiem ...z ust swojej teściowej i jakikolwiek jak jest problem między nimi są słowa życzliwej mamy -"zostaw go i przyjeżdzaj do domu "Innym problemem jest to że wychodzimy z różnych środowisk . Nasi rodzice raczej nie awanturowali się -pamiętam ich kłotnie polegały na kilku nie przyjemnych słowach i najwyżej po prostu nie odzywali się do siebie . A w rodzinie mojej bratowej raczej jej matka decydowała o wszystkim a jej ojciec musiał na wszystko się zgodzić ...a kiedy nie chciał to po prostu wyprowadzał się z domu a potem i tak wracał.Na pewno różnią ich cele w dążeniu do wielu spraw np. finansowych . Brat chce zainwestować w jakąś np. maszynę a ona raczej woli te pieniądze przeznaczyć na cele konsumpcyjne .Mogłabym pisać i pisać- wiem nikt nie jest całkiem zły ani nikt nie jest całkiem dobry - ale ważne aby mieć dystans do samego siebie i innych a tego brakuje na pewno mojej bratowej . Brat nie jest typem który lubi się żalić -wiem ile go kosztowało aby się przyznać do tego -sam stwierdził że większość i tak go nie zrozumie ' bo to co za facet co da się teroryzować własnej żonie " i dlatego nie chce o tym problemie mówić (wiem o tym ja i może moja mama ) |
|
Powrót do góry |
|
 |
Echnaton Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 15 Lis 2006 Posty: 6110 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Wto Lis 24, 2009 22:57 Temat postu: |
|
|
mgrabas napisał: | MMS, nie wiem o jakim wyroku mówisz i o jakim skazywaniu
ja nie uznaję żadnych rozwodów |
Mgrabas, możesz nie uznawać rozwodów ale nawet kościół dopuszcza w pewnych sytuacjach rozwody, tylko ładnie je nazywa - stwierdzenie nieważności małżeństwa. Śmieszna nazwa kiedy dotyczy kobiety i mężczyzny dwójka dzieci, znam taki przypadek. Ty możesz się rozwieść lub nie, ale rozwody sa sankcjonowane zarówno w życiu cywilnym jak i kościelnym więc mówienie, ze Ty się nie zgadzasz jest Twoja opinią, o której wszyscy wiemy.
A ja sie nie zgadzam na przemoc! Pod żadna postacią. I co ciekawe nie tolerują jej ani cywilne ani kościelne prawa! _________________ „lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność” |
|
Powrót do góry |
|
 |
mgrabas
Dołączył: 09 Sie 2008 Posty: 1516
|
Wysłany: Wto Lis 24, 2009 23:59 Temat postu: prawda |
|
|
MMS napisał: | (...) orzekłeś, że ona jest winna, a on niewinny (...) |
niczego takiego nie napisałem, lepiej spokojnie przeczytaj co dokładne napisałem
przyznaję ze smutkiem, że Kościół nie szanując świętości małżeństwa nie trzyma się Ewangelii
kto jednak szczerze szuka tego co słuszne, znajdzie to i zachowa
nierozerwalność małżeństwa nie jest moją opinią, ale poleceniem Chrystusa dla tych, którzy się do Niego przyznają swoim życiem, a nie tylko pustymi słowami _________________ Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela.
Ostatnio zmieniony przez mgrabas dnia Sro Lis 25, 2009 0:31, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
 |
maras Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 28 Maj 2006 Posty: 3871 Skąd: Gdynia/Warszawa
|
Wysłany: Sro Lis 25, 2009 0:27 Temat postu: |
|
|
Witajcie
Mariusz wybacz tak troszkę tak na chwilę odbiegnę o tematu. Zobacz jaka potrzebna kampania rusza już za kilka godzin.
pozdrawiam _________________ -----------------------------------------------------
G. E. d/s P.P.R |
|
Powrót do góry |
|
 |
mgrabas
Dołączył: 09 Sie 2008 Posty: 1516
|
Wysłany: Sro Lis 25, 2009 0:57 Temat postu: |
|
|
maras napisał: | (...) Zobacz jaka potrzebna kampania rusza już za kilka godzin. (...) |
kampania, o której mówisz dotyczy przemocy tylko wobec kobiet, a ten wątek mówi o przemocy wobec mężczyzn (!) _________________ Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela. |
|
Powrót do góry |
|
 |
dynamika Wolontariusz NL

Dołączył: 16 Lip 2006 Posty: 741
|
Wysłany: Sro Lis 25, 2009 4:56 Temat postu: Re: prawda |
|
|
mgrabas napisał: | Kościół nie szanując świętości małżeństwa nie trzyma się Ewangelii...kto jednak szczerze szuka tego co słuszne, .... nierozerwalność małżeństwa ... Chrystusa .... pustymi słowami |
Hej,
"Kto by się stał powodem upadku jednego z tych małych, którzy we Mnie wierzą, takiemu lepiej byłoby kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w otchłani morskiej" Ja Cie na razie po przyjacielsku ostrzegam.
pozdrawiam,
P. _________________ "Sukces mierzy sie tym jak wysoko dolecisz kiedy odbijesz sie od dna" General George Patton Jr. |
|
Powrót do góry |
|
 |
mgrabas
Dołączył: 09 Sie 2008 Posty: 1516
|
Wysłany: Sro Lis 25, 2009 10:09 Temat postu: Re: prawda |
|
|
dynamika napisał: | (...) "Kto by się stał powodem upadku jednego z tych małych, którzy we Mnie wierzą, takiemu lepiej byłoby kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w otchłani morskiej" Ja Cie na razie po przyjacielsku ostrzegam. (...) |
zamiast ostrzegać mnie za... pisanie prawdy, ostrzegaj tych którzy krzywdzą
chyba, że na forum NL już nie ma miejsca dla tych, którzy piszą prawdę?
mam nadzieję, że jeszcze jest _________________ Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela. |
|
Powrót do góry |
|
 |
MMS
Dołączył: 22 Sie 2009 Posty: 179
|
Wysłany: Sro Lis 25, 2009 20:28 Temat postu: |
|
|
Trochę nie rozumiem tego wątku kościelnego. Uważam, że Kościół nareszcie poszedł w odpowiednim kierunku. I mam nadzieję, że pójdzie dalej. Nie oczekuję, że poprze wprost rozwody, ale uzna, że są sytuacje, że lepiej by ludzie rozeszli się niż zadawali sobie cierpienie. Małżeństwo potrafi być pułpką - człowiek wierzący niespecjalnie ma motywację, by starać się być dobrym mężem czy żoną, bo żyjąc wg zasad Kościoła przecież dostał kwit na partnera na zawsze - na dobre i na złe. Bardzo sobie cenię sytuacje w życiu, gdy ludzie żyja jednak pod presją oceny i ewentualnej weryfikacji. Ile dramatów ludzkich rozegrało się właśnie dlatego, że ktoś bał się potępienia ze strony Kościoła (i Boga i wiernych) jeśli odejdzie od katującego małżonka. Dlatego ja sobie bardzo cenię to w Kościele, że pozwala żyć na nowo ludziom, którzy i tak już zostali skrzywdzeni. Byłoby super, gdybyśmy wszyscy pośluiblili chodzące ideały, które wcielają w życie postanowienia Ewangelii. Ale nie uważasz, że to trochę zbyt wiele oczekiwać od człowieka, że będize te "krzywdy cierpliwie znosić, urazy chętnie darować"? Ja zgodnie z nakazami religii wybaczyłam złamany nos (nota bene złamany jakiś kwadrans po powrocie męża z niedzielnej mszy) i wybaczałam wiele innych rzeczy. I wiesz do czego to prowadziło? Doo katastrofy! Bo mąż - pewnie podświadomie - uznawał, że może sobie na wiele pozwolić. Nie znam odpowiedzi, jak postępować z osobą stosującą przemoc - schodzić z drogi? (pozwoli sobie na więcej), odpowiedzieć tym samym tonem? (jaki będize skutek awantury?) Moim zdaniem wyjście jest tylko jedno - trzeba z takiego związku uciekać. I nie wydaje mi się, by taka ofiara miała być potępiana przez Kościół. Nigdy nie powiem mojej córce tego co wpajano mi w dzieciństwie (jak ktoś w ciebie kamieniem, ty w niego chlebem) i spróbuję dołożyć komentarz do ww. krzywdy cierpliwie znosić, urazy chętnie darować.
Człowiek wierzący nie wierzy w reinkarnację. Więc życie jest tylko jedno i trzeba ten dar Boga szanować i nie zmarnować go.
Ostatnio słuchałam kazania, czy osoba w związku niesakramentalnym trafi do nieba. I moim zdaniem wniosek księdza był słuszny - trafi. Bo najważniejsze przykazanie to przykazanie miłości. |
|
Powrót do góry |
|
 |
MMS
Dołączył: 22 Sie 2009 Posty: 179
|
Wysłany: Sro Lis 25, 2009 21:44 Temat postu: |
|
|
Dodam tylko - że generalnie jestem przeciwko dawaniu rozwodów na żądanie i uważam, że powinno się każdą sytuację wnikliwie przeproacowywać - ale w tym sensie, że rozprawa sądowa powinna być poprzedzona wizytą obowiązkową u psychologa, zwłaszcza, gdy sa dzieci. Tego brakowało mi w moim rozwodzie. Nie wierzę, że byśmy się nie rozwiedli, ale może lepiej zrozumieli oboje, jakie były nasze problemy i z większą wzajemną wyrozumiałością podchodzili do siebie po tym fakcie. A cennym byłoby to zwłaszcza ze względu na kontakty z dziećmi obojga rodziców. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Echnaton Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 15 Lis 2006 Posty: 6110 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Czw Lis 26, 2009 0:19 Temat postu: |
|
|
Rozwód to jedno. Jest złem ale czasami nie ma innego wyjścia. Większym złem jest pozostawanie w krzywdzącym związku, bez nadziei na zmiany, skulenie się w sobie i bezwolne czekanie na ciosy. Czy tego wymaga od nas Bóg? I czemu jednym pozwala bezkarnie bić do końca i patrzeć jak inni obrywają, krwawią, umierają?
Druga sprawa pozostaje stosunek wzajemny pratnerów po orzeczeniu rozwodu.
Według mnie dla dobra dzieci doznający przemocy powinien rozwieść się ze sprawcą i ułożyć z nim lepsze stosunki niż wtedy gdy był w związku. To jest niemożliwe bez przebaczenia. A przebaczenie przychodzi jako ostatni etap terapii i odkupienia win. Od rozwodu do przebaczenia czasami jest tak długa droga, ze niektórzy nie potrafią jej przebyć. Dlatego często zdarza się manipulowanie dziećmi, utrudnianie kontaktów jednego z rodziców z dziećmi. Nawet po rozwodzie ojciec i matka pozostają ojcem czy matka dzieci chociaż stracili pokrewieństwo wobec siebie.... _________________ „lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność” |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|