 |
Forum na temat przemocy w rodzinie Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP www.niebieskalinia.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
NIKOLA2006
Dołączył: 25 Lis 2008 Posty: 991 Skąd: mazowieckie
|
Wysłany: Wto Lut 23, 2010 22:12 Temat postu: |
|
|
A jakbyś odłożyła na bok- negatywne emocje i żale, wspomnienia krzywd oraz to że czujesz się pokrzywdzona- tak jak zdejmuje się płaszcz wchodząc do domu..... przyjmijmy że na daną chwilę kiedy będziesz pisać swój post, odwiesisz płaszcz na bok i zastanowisz się jeszcze raz.... czego się nauczyłaś i jakie wnioski wyciągnęłaś z tej lekcji życia? Czego się nauczyłaś o sobie?Może spojrzenie z innej strony .. tej pozytywnej coś ci pomoże......
 _________________ Cokolwiek robisz czyń roztropnie i przewiduj skutki |
|
Powrót do góry |
|
 |
paran77
Dołączył: 03 Lut 2010 Posty: 46 Skąd: warszawa
|
Wysłany: Wto Lut 23, 2010 22:58 Temat postu: |
|
|
NIKOLA wiem, że narozrabiałam...nauczyłam się "dzieci". Ważniejszy była dla mnie mąż, spokój tesciów, chcialam, żeby Córka chodziła "jak zegarek" a Synek dał choć chwilę "oddechu" (jest bardzo absorbujący), nie potrafiłam zatrzymać w sobie żalu, oczekiwałam, że jak tupnę nogą, to dostanę...
Było źle, ale z tym juz koniec- obiecałam sobie, obiecałam dzieciom- dalam słowo. Nie robię nic wbrew sobie, nie duszę w sobie złości, po prostu patrzę na pewne rzeczy inaczej i spokojnie staram się problem wyjaśnić. Mija juz siódmy miesiąc "spokoju" i widzę, że takim podejściem można wiele "ugrać", zauważyłam, ze jest on lekiem na wiele rzeczy i skuteczną bronią przed wrogim nastawieniem niektórych (nie spodziewałam się, że spokojem można wyprowadzić kogoś z równowagi ).
Niewiele czasu minęło od momentu, kiedy się wyniosłam od tesciów, ale to tez pomaga. Czuję radość z każdej chwili spędzonej w domu, nie czuję skrępowania i oddechu na plecach. Jak tam mieszkałam miałam juz takie stany, że wracając do domu, piłam neospazminę, bo zaczynały trząść mi się ręce i serducho waliło jak szalone...
Jest lepiej, "płaszcz" ubieram już tylko czasem, bo mimo iż nie rozumiem postawy K. w dalszym ciagu, wiem, ze muszę stać twardo na nogach- ważne zadanie przede mną: dwie wspaniałe istoty, którym muszę zapewnić (jak dotąd zapewnialiśmy wspólnie) warunki do życia i nie dać im odczuć braku męża... |
|
Powrót do góry |
|
 |
NIKOLA2006
Dołączył: 25 Lis 2008 Posty: 991 Skąd: mazowieckie
|
Wysłany: Wto Lut 23, 2010 23:05 Temat postu: |
|
|
Oj wierz mi spokojem i humorem można wkurzyć do głębi innych:D Znam to z autopsji:)
Masz wspaniały cel i idziesz w dobrym kierunku- to najwazniejsze:)
Robisz kawał dobrej roboty aby z każdym dniem być jeszcze lepszym człowiekiem:)
Pozdrawiam- Ola _________________ Cokolwiek robisz czyń roztropnie i przewiduj skutki |
|
Powrót do góry |
|
 |
paran77
Dołączył: 03 Lut 2010 Posty: 46 Skąd: warszawa
|
Wysłany: Wto Lut 23, 2010 23:19 Temat postu: |
|
|
Dzięki, dzieki
Rozmawialam z psychologiem n.t. podejscia mojego męża, jego zachowania- to tez mnie podniosło. cały czas widziałam zagubionego, pokrzywdzonego przez kobiety faceta (z mamusią nie ma lekko, z reszta zarówno on, jak i jego brat dzięki niej swojego czasu mieli problemy zakończone "na kozetce), ale jednak FACETA- OJCA, MĘŻA, który miał szansę stanąć na wysokości zadania, gdyby chciał. Jego zachowanie świadczy tylko i wyłącznie o tym, że miał dawno plany powrotu do kawalerskiego stanu a ja stałam się narzędziem, żeby mógł wykręcić się ze swoich obowiazków zachowując twarz (przynajmniej przed swoją wspaniałą rodziną)... |
|
Powrót do góry |
|
 |
NIKOLA2006
Dołączył: 25 Lis 2008 Posty: 991 Skąd: mazowieckie
|
Wysłany: Wto Lut 23, 2010 23:25 Temat postu: |
|
|
bywa i tak niekiedy...... wiesz znam faceta po 50 ... który nie umie sam podjąc decyzji czy dziecko ma z nim zamieszkać.....mimo że dziecko bardzo chce.... ( musiał poradzic się mamy i siostry) echh.... jakby podejmował decyzje czy mu to sie opłaca( sprawa karna w toku i o ograniczenie praw....) bo tak to dzieci z żoną zostały a on miał wolną rękę w robieniu tego co chce...... echhhh ..... szkoda.. że tak pomija się dzieci....... _________________ Cokolwiek robisz czyń roztropnie i przewiduj skutki |
|
Powrót do góry |
|
 |
paran77
Dołączył: 03 Lut 2010 Posty: 46 Skąd: warszawa
|
Wysłany: Wto Lut 23, 2010 23:47 Temat postu: |
|
|
w moim przypadku też na dzieci nikt się nie ogladał (z tamtej strony), maż w pozwie o rozwód wniokował o zamieszkanie Małego z nim (czyt. z mamusią jego)...moje dzieci były (ibęda) zawsze zadbane, kochane (mimo zła, które zrobiłam) a tu- niespodzianka... Mamusia mu doradziła... Żebyś widziała jej rozczarowanie jak na sprawie rozw. nie mogła się wypowiedzieć (miała być świadkiem, ze to ją Mały kocha, bo ona zajmuje się nim jak ja w pracy jestem ), jak czekała na korytarzu zdążyła opowiedzieć kobietom czekającym "w kolejce" do sali sadowej (nasza sprawa "troche" sie przeciągnęła), ze zamierzają dziecko mi odebrać
Wiem, ze o kasę chodziło i chodzi... Mąż nawet płakał, zebym nie zagładała sprawy o alimenty, chce się "dogadać"... Najlepsze jest to, że nigdy nie byłam materialistką, temat kasy był dla mnie delikatny i tak na prawdę, gdybym miała tyle, żeby przeżyć, to nawet (brzydko mówiąc) kazałabym mu się wypchać tym "dogadywaniem". To dla mnie upokarzające, że jednak będę musiała  |
|
Powrót do góry |
|
 |
NIKOLA2006
Dołączył: 25 Lis 2008 Posty: 991 Skąd: mazowieckie
|
Wysłany: Wto Lut 23, 2010 23:51 Temat postu: |
|
|
Sekunda co musisz? A co chcesz? _________________ Cokolwiek robisz czyń roztropnie i przewiduj skutki |
|
Powrót do góry |
|
 |
paran77
Dołączył: 03 Lut 2010 Posty: 46 Skąd: warszawa
|
Wysłany: Sro Lut 24, 2010 0:01 Temat postu: |
|
|
muszę: Kasę jakąś od niego przyjmowac- musiałam się wyprowadzić i zarabiam idealnie na opłaty staram się o dodatek mieszkaniowy...
Chciałbym być niezalezna... |
|
Powrót do góry |
|
 |
paran77
Dołączył: 03 Lut 2010 Posty: 46 Skąd: warszawa
|
Wysłany: Czw Lut 25, 2010 23:37 Temat postu: |
|
|
Nadzieja matką glupich... K. przychodzi, przytula, mowi tak, jakby tęsknił... ma pozytywne objawy...a potem znów go nie ma wmawiam sobie,że go nie chcę, ale głęboko siedzi we mnie idiotka czekająca na cud...znów nie rozumiem czemu, skoro tak zależalo mu, zebym zniknęła z jego zycia, on niie pozwala sobie na calkowite zniknięcie ze swojej strony (mówię o zniknięciu "emocjonalnym")??? |
|
Powrót do góry |
|
 |
paran77
Dołączył: 03 Lut 2010 Posty: 46 Skąd: warszawa
|
Wysłany: Sob Mar 06, 2010 21:54 Temat postu: |
|
|
Znów sama sobie popisuję...szykuje się batalia o dziecko, tak dla zasady... Kurde...robie więcej niż mogę, jestem inna, lepsza mam nadzieję a on atakuje. im więcej spokoju z mojej strony, tym bardziej on rzuca mi sie do gardła...nie rozumiem...boli...czemu on tak robi? traktuje nasze dziecko jak narzędzie do zadawania mi bólu, wie, że tylko dzieciaki ważne dla mnie są a że tylko mały wspólny jest to (obrzydliwie to napiszę) jego "używa"... |
|
Powrót do góry |
|
 |
paran77
Dołączył: 03 Lut 2010 Posty: 46 Skąd: warszawa
|
Wysłany: Nie Mar 14, 2010 23:01 Temat postu: |
|
|
 |
|
Powrót do góry |
|
 |
NIKOLA2006
Dołączył: 25 Lis 2008 Posty: 991 Skąd: mazowieckie
|
Wysłany: Wto Mar 16, 2010 23:16 Temat postu: |
|
|
Ważne że Ty się doskonalisz.... i jesteś lepszym człowiekiem. Buziaki i mocny uścisk _________________ Cokolwiek robisz czyń roztropnie i przewiduj skutki |
|
Powrót do góry |
|
 |
paran77
Dołączył: 03 Lut 2010 Posty: 46 Skąd: warszawa
|
Wysłany: Pią Kwi 02, 2010 23:00 Temat postu: |
|
|
Nie rozpisywałam się jak było lepiej...Dreptałam na palcach wokół szansy na szczęście, nie chciałam "zapeszać". Zniszczyłam ją...Chciałam deklaracji od niego, oczekiwałam, zeby przy nas był cały czas- nie gościem, tylko, żeby wracając "do domu" wracał do nas Schrzaniłam tym sprawę jest "źle" odizolował się od nas, ode mnie, nie chce mnie widzieć, rozmawiać. Ma takie "puste" oczy
Balansowałam nad przepaścią, nabrałam tempa i chyba właśnie kładka się załamała. Tak pragnęłam spokoju u jego boku, zdawał się być blisko. Nie mówi wprost, że to ja i moje prośby spowodowały ten stan, ale wiem, ze to "to"... Przestraszyłam swojego męża...
Nie stoję już na rozdrożu, przede mną kręta wąska, jednoosobowa ścieżka  |
|
Powrót do góry |
|
 |
mgrabas
Dołączył: 09 Sie 2008 Posty: 1516
|
Wysłany: Sob Kwi 03, 2010 3:30 Temat postu: |
|
|
niczego nie zniszczyłaś
nadal szukaj tego co słuszne
każdy dokonuje własnych wyborów
trzymaj się _________________ Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela. |
|
Powrót do góry |
|
 |
anwy
Dołączył: 21 Sty 2010 Posty: 336
|
Wysłany: Sob Kwi 03, 2010 7:21 Temat postu: |
|
|
Paran 77, to bardzo prawdopodobne, że On potrzebuje izolacji, by się "odczulic", "zaleczyć" zło, poczucie krzywdy. Nic na siłe. Nie naciskaj. Ustalcie częstotliwość kontaktów tak jak w przypadku dzieci po rozwodzie rodziców i ścisle się tego trzymaj. Pozwól mu złapać oddech i nabrać pewności. Powodzenia. |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|