 |
Forum na temat przemocy w rodzinie Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP www.niebieskalinia.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kaśik
Dołączył: 25 Lip 2007 Posty: 7
|
Wysłany: Sro Lip 25, 2007 4:51 Temat postu: Odejsc czy walczyc??? |
|
|
jestesmy 1,5 roku po slubie. moj maz nie pije, nie bije mnie piesciami, ale pierwszy raz popchnal mnie 3 tygodnie przed slubem. bylam wtedy w ciazy i zdenerwowaly go moje humory. zaraz po tym poronilam, ale do dzis nie wiem czy to dlatego. myslalam o zerwaniu zareczyn ale braklo mi odwagi, myslalam ze moze to byl pojedynczy incydent, faktycznie bylo wtedy nerwowo...dzis bardzo zaluje, ze tego nie zrobilam.
pol roku pozniej, znow bylo nerwowo, bo stracil prace. poklocilismy sie o drobnostke, zaczal mnie wyzywac, dusic i krzyczec ze mnie zabije. pozniej gdy chcialam odejsc, straszyl, ze sie zabije, wiec zostalam. postawilam warunek, ze musi pojsc do psychologa. ciagle odkladal wizyte i w koncu zapomnialam o swoim postanowieniu, bo na codzien jest przeciez cudownym, troskliwym facetem...
teraz ma dobra prace, wiec zaczal szukac problemow gdzie indziej. ciagle podejrzewal mnie o zdrade (bardzo duzo schudlam, zaczelam dbac o siebie, robic kariere, zaczelam na nowo spotykac sie z przyjaciolmi) i w koncu wybuchl na ulicy, myslalam ze mnie wtedy zabije a nikt nawet nie zareagowal.
taka typowa agresja fizyczny przytrafila sie wiec 3 razy, ale zdarzaja mu sie jakies dziwne napady, urojenia. nie potrafie tego opisac. cos sobie ubzdura, kompletnie nie mozna sie z nim dogadac, krzyczy, wymachuje rekami, ma taki dziwny teatralny glos wtedy.
nareszcie przestalam to ukrywac, powiedzialam jego i swoim rodzicom, przyjaciolom. chyba sie przestraszyl bo poszedl w koncu do psychologa i 3 sierpnia ma wizyte u psychiatry. nie namawialam go na to (tak doradzil mi psycholog), powiedzialam, ze ma problem i od niego zalezy czy zacznie sie leczyc czy nie, ze bez psychiatry tego nie zmieni. nie moge sie doczekac tej wizyty, chcialabym zeby ten psychiatra mi powiedzial, ze to da sie wyleczyc, ale psycholog, u ktorej bylam (w cetrum interwencji kryzysowej) nie dawala mi duzych nadziei. najbardziej zalamala mnie swiadomosc, ze to nie jego charakter tylko choroba. wczesniej bylam zla na niego, chcialam odejsc a teraz nie mam sily. ciagle placze, boje sie wracac do domu, bo od jakiegos czasu jest dobrze, bardzo sie stara, i nie wiem kiedy znowu wybuchnie i co zrobi tym razem. glupio tak odejsc kiedy jest dobrze prawda?
ale czy znowu mam czekac do nastepnego razu tak jak ostatnio? co tym razem zrobi, jakie rzeczy znowu zniszczy?a moze to da sie wyleczyc? jesli tak, to czy wiecie jak takie leczenie wyglada? ile trwa?
nie wiem czy jestem typowa ofiara przemocy. wydaje mi sie, ze jestem silna, nie pozwalam soba manipulowac, nie zrezygnuje z przyjaciol ani pracy, chociaz mi kazal, mowie to, co mysle, bez wzgledu na to czy sie zdenerwuje czy nie. w koncu sama zaczynam zachowywac sie agresywnie. moze taka postawa da mu do zrozumienia, ze sie go nie boje i przestanie?
nie chce tak dalej zyc, w zawieszeniu. chcialabym wiedziec, co mnie z nim dalej czeka, ale chyba nikt nie potrafi tego powiedziec. dalej wierze, ze jeszcze kiedys bede szczesliwa, jesli nie z nim to z kims innym. ale nie potrafie sie spakowac i odejsc, przeciez bedzie plakal...mam coraz mneij sily |
|
Powrót do góry |
|
 |
dynamika Wolontariusz NL

Dołączył: 16 Lip 2006 Posty: 741
|
Wysłany: Sro Lip 25, 2007 7:21 Temat postu: |
|
|
Kasik,
Poczytaj polecane tu ksiazki, sama do wszystkiego dojdziesz.
Zwiazki tego typu maja swoje cykle, wiec nie martw sie, ze na razie nie mozesz podjac decyzji, z czasem decyzja wyplynie.
Wiemy, ze nikt Ci nie moze powiedziec co masz zrobic, ale mozemy dac Ci kilka dobrych rad.
Nikogo nie mozesz zmienic na sile, jezeli on bedzie sie chcial zmienic, to sie zmieni. Generalnie efekty, lub ich brak widac po miesiacu od ustawienia wlasnych granic emocjonalnych.
Jezeli jego zachowanie sie nie zmienia, to nie nalezy sie ludzic, oznacza to tylko, ze on nie chce sie zmienic, i ze Ty jako osoba i Twoje samopoczucie i zdrowie jest mu obojetne.
Nazwanie tego choroba, to uproszczenie. To nie jest tak samo jak np choroba malego dziecka i ich choroba nie zasluguje na takie samo wspolczucie.
Przemocowcy sa czesto chorzy z wyboru - taka postawa zyciowa i takie zachowanie przynosi im korzysci - oni traktuja ta swoja "chorobe" jako narzedzie do gorowania nad drugim czlowiekiem, do zdobywanie pieniedzy lub wladzy, i czesto po prostu nie chca sie wyleczyc, bo uwazaja to za atut a nie za chorobe. Czesto sa dumni ze swoich umiejetnosci. Kazde wytargowane ustepstwo (nawet kiedy ulegniesz im z litosci) traktuja jako zwycieztwo nad "frajerem".
To jest "choroba" analogiczna do alkoholizmu lub narkomanii - tylko nalogiem jest dominacja nad drugim czlowiekiem.
Widzisz roznice pomiedzy alkoholizmem czy narkomania a np zawalem serca, prawda ? Tu roznica jest taka sama.
Trzymaj sie Cieplo
P. _________________ "Sukces mierzy sie tym jak wysoko dolecisz kiedy odbijesz sie od dna" General George Patton Jr. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Trissi
Dołączył: 29 Sty 2007 Posty: 474 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sro Lip 25, 2007 20:51 Temat postu: |
|
|
Może dałoby się wykazać chorobę męża w czasie zawarcia małżeństwa i wytoczyć powództwo o unieważnienie małżeństwa:
Art. 12 kodeksu rodzinnego i opiekuńczego
§ 1. Nie może zawrzeć małżeństwa osoba dotknięta chorobą psychiczną albo niedorozwojem umysłowym. Jeżeli jednak stan zdrowia lub umysłu takiej osoby nie zagraża małżeństwu ani zdrowiu przyszłego potomstwa i jeżeli osoba ta nie została ubezwłasnowolniona całkowicie, sąd może jej zezwolić na zawarcie małżeństwa.
§ 2. Unieważnienia małżeństwa z powodu choroby psychicznej albo niedorozwoju umysłowego jednego z małżonków może żądać każdy z małżonków.
§ 3. Nie można unieważnić małżeństwa z powodu choroby psychicznej jednego z małżonków po ustaniu tej choroby.
Najllepiej skorzystać z pomocy prawnika.
Ciepłe, wspierające uściski i głowa do góry  _________________ I am not your senorita I don't aim so high In my heart I did no crime. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Wild
Dołączył: 01 Lip 2007 Posty: 307
|
Wysłany: Sro Lip 25, 2007 22:22 Temat postu: |
|
|
ja się często zastanawiam, czemu każdy woli wierzyć w "chorobę" niż przyjąć do wiadomości, że ktoś jest po zwykłym draniem... fakt, że udaje mu się nad sobą panować przez większość czasu, wcale nie znaczy, że gdyby mógł bardziej otwarcie okazywać przemoc, to by tego nie robił... często się słyszy jak to mąż się "zmienił" gdy urodziły się dzieci, lub gdy żona zachorowała, a tak naprawdę, to wynika z tego, że dopóki żona może odejść, nie ma dzieci, nie jest uwiązana, to po prostu nie opłaca się "okazywać" swego prawdziwego chrakteru |
|
Powrót do góry |
|
 |
kaśik
Dołączył: 25 Lip 2007 Posty: 7
|
Wysłany: Czw Lip 26, 2007 16:35 Temat postu: |
|
|
mowie o moim mezu, ze jest chory, poniewaz tak wytlumaczyla mi to psycholog, ktora mi pomaga, chociaz wiem ze ona nie moze postawic takiej diagnozy. mowiac chory nie mam na mysli tego, ze bije, tylko mowie o jego urojeniach, ze go nie kocham, ze jego mama go nie kocha, ze go zdradzam na kazdym kroku itp.
Trissi, czy piszesz o uniewaznieniu malzenstwa w sadzie czy w Kosciele? czym sie rozni uniewaznienie od rozwodu? jak dlugo trwaja procedury? boje sie, ze nie bede w stanie udowodnic choroby meza ani jego agresji, nie mam na to zadnych dowodow. teraz bardzo zaluje, ze nie wzywalam policji, zeby miec jakies potwierdzenie moich slow. nawet moja siostra, ktora z nami mieszka, nie moze uwierzyc w to co sie dzieje, bo on zawsze atakuje, kiedy nie ma jej w domu, a ja nie mam na ciele zadnych sladow bicia.
nie wiem, czy lepiej rozwiesc sie bez orzeczenia o winie, czy to bedzie mialo dla mnie jakies konsekwencje? nie mam kogo spytac, nie stac mnie w tej chwili na prawnika. powoli przygotowuje sie do "nastepnego razu". mam nadzieje, ze niareszcie bede miala dosc sily zeby raz na zawsze to zakonczyc.
dziekuje Wam za rady... |
|
Powrót do góry |
|
 |
Agata24
Dołączył: 27 Wrz 2006 Posty: 147
|
Wysłany: Pią Lip 27, 2007 21:44 Temat postu: |
|
|
Jeśli rozwiedziesz się bez orzekania o winie, tj. polubownie, to - zakładając, że mąż zgodzi się na rozwód (bo bez tego nie orzekną) - całość potrwa parę minut. Jeśli się nie zgodzi, nie orzekną. Jeśli orzekną polubownie, to oznacza, że przez jakiś tam czas (parę lat albo dłużej, dopytaj prawnika) każda ze stron może zażądać od drugiej alimentów na swoją rzecz w razie ciężkiej sytuacji materialnej. (znając sprawców przemocy, wykombinuje coś, że jest chory lub nie pracuje i obciąży Cię taką opłatą od razu po rozwodzie) Jeśli decydujesz się z orzekaniem o winie, to procedura trwa ok. pół roku, a bywa, że dłużej - wtedy jest tzw. pranie brudów, świadkowie, dowody tego, że on ponosi wine za rozkład pożycia - konsekwencją tego jest to, że on po rozwodzie już nigdy nie ma prawa zażądać od Ciebie alimentów na siebie, a Ty możesz od niego, gdyby zaszła taka konieczność. (plus satysfakcja, że udało się go oczernić publicznie) Ponadto w przypadku orzekania o winie sąd nie ustala podziału majątku, trzeba potem zakładać o to nową sprawę, jeśli oczywiście ma się siłę i pieniądze. Czy mieszkacie w pobliżu jakichś sąsiadów? kogoś, kto potwierdziłby to, że podczas nieobecności siostry słychać np. jakieś wrzaski? czy ktoś kiedykowiek widział na Twoim ciele siniaki? ponadto najlepszym dowodem jest nagranie awantury na dyktafon, spisanie słów i pokazanie w sądzie. A co do choroby męża, to zdażają się schizofrenie różnego rodzaju, może psycholog miała na myśli zaburzenia osobowości - na to cierpią sprawcy przemocy - ale stąd do choroby psychicznej jeszcze długa droga. Choroba jest raczej bezwolna, a przemoc jest celowa. Idź do centrum pomocy ofiarom przemocy i umów się z prawnikiem, spisz na kartce wszystkie pytania (konkretnie) i zastanów się co robić. Sama musisz mieć pewność do swoich decyzji - to chyba najtrudniejsze w tym wszystkim, ale to jedyna droga do wolności. Pozdrawiam _________________ Agata |
|
Powrót do góry |
|
 |
kaśik
Dołączył: 25 Lip 2007 Posty: 7
|
Wysłany: Pon Lip 30, 2007 23:20 Temat postu: |
|
|
w tym tygodniu pojde do centrum interwencji kryzysowej. chcialabym, zeby to wszystko sie stalo szybko i bezbolesnie, ale wiem ze tak sie nie da. boje sie jego reakcji, kiedy mu powiem, ze odchodze. boje sie, ze to mnie bedzie oskarzal o rozpad malzenstwa, ze bedzie straszyl, ze mi cos zrobi, ze nie bedzie mnie stac na dobrego adwokata. ale chyba najbardziej boje sie tego, ze nie bede miala sily odejsc. ze bedzie mi go szkoda... |
|
Powrót do góry |
|
 |
Agata24
Dołączył: 27 Wrz 2006 Posty: 147
|
Wysłany: Wto Lip 31, 2007 10:26 Temat postu: |
|
|
Zelazna zasada to taka, ze Ty go nie informujes, ze masz odejsc, tylko odchodzisz jak go nie ma w domu - inaczej to sie nigdy nie uda. _________________ Agata |
|
Powrót do góry |
|
 |
kaśik
Dołączył: 25 Lip 2007 Posty: 7
|
Wysłany: Nie Wrz 02, 2007 21:25 Temat postu: |
|
|
moj mąz rozpoczal leczenie u psychiatry, lekarz przepisal mu rexetin (na ulotce jest napisane, ze to lek antydepresyjny, wiec nie wiem czy maz przyznal sie lekarzowi z czym naprawde ma problem), mowi, ze leczenie to jego sprawa i ze psychiatra nie chce ze mna rozmawiac na temat jego problemow(pani w CIK powiedziala, ze w takich sprawach lekarz powinien wysluchac tez mnie, zeby miec pelny obraz sytuacji)
wlasciwie nie wiem po co to wszystko pisze. ciesze sie ze maz zaczal sie leczyc i chyba chcialabym uslyszec, ze wszystko bedzie dobrze i , ze ON kiedys sie zmieni. czy ktos z Was zna takie historie, ktore skonczyly sie dobrze? |
|
Powrót do góry |
|
 |
Trissi
Dołączył: 29 Sty 2007 Posty: 474 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie Wrz 02, 2007 22:10 Temat postu: |
|
|
Mój brat w amoku agresji został zabrany przez karetkę pogotowia. Rozmawiał z psychiatrą, potem wrócił i następnego dnia było to samo. Leczenie polega na tym, że mówisz WSZYSTKO. A nie sądzę, by agresorowi łatwo było powiedzieć biję swoją żonę...
Nie wierzę w to prawdę mówiąc, by powiedział prawdę.
Aha - mój brat też dostawał lek przeciwdepresyjny. I nic nie pomagało. Tak swoją drogą zastanawiam się po cholerę daje im się te leki jak źle dobrane mogą tylko wzmagać poziom agresji? Oraz co najważniejsze człowiek w depresji nie ma siły na atak, nie jest w stanie się bronić, a co dopiero atakować innych. Od mojej terapeutki słyszałam też, że depresja może zaczynać się od agresji, ale szybko zmienia się to w stan niemocy i leżenia w łóżku. Sama chorowałam, brałam leki itp. Wspomnienie depresji jedno z najgorszych z moich życiu, połączone z przemocą w domu spowodowało rok przeleżenia w łóżku, zawaleniu studiów itp. Człowiek chory na depresję nie jest w stanie wpadać w amoki i bić - on po prostu NIE MA SIŁY.
Ja wierzę w moc psychoterapii. Ten sposób leczenia moim zdaniem pomaga. Połączona z lekami daje najlepsze z możliwych skutków. Z resztą piszą tak w wielu specjalistycznych książkach. O depresji jest pełno książek. Możesz poczytać ja proponuję Ci:
Stanisław Pużyński
Depresje i zaburzenia afektywne
PZWL _________________ I am not your senorita I don't aim so high In my heart I did no crime. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Miu
Dołączył: 31 Sie 2007 Posty: 2 Skąd: W-wa
|
Wysłany: Pon Wrz 03, 2007 8:23 Temat postu: |
|
|
Witaj Kasik,
Ja osobiście nie wierzyłabym mężowi. Z pewnościa nie powiedział kekarzowi prawdy. Zawsze w takich sytuacjach zazwyczaj druga wizyta jest z partnerem...
No cóż patrząc obiektywnie bardzo to są nieliczne przypadki, że ta "choroba" jest wyleczalna, a bardziej, że osobnik chce coś zmienić. On chce dla Ciebie, tzn żey Ci "zamydlić" oczy... Tak myślę.
Nie wiem dlaczego, ale my kobiety mamy w sobie jakąś taką chęć poświęcania się, rezygnowania z siebie, ze swoich marzeń byle by tylko nasi panowie byli. Nie jestem odosobniona, też tak mam... Chciałabym być szczęśliwa, patrzę na inne związki, zazdroszczę, dlaczego ja nie potrafie ułozyć sobie dobrych, zdrowych relacji z partnerem? Bardzo bym tego chciała..
Kasik trzymam za Ciebie kciuki, ale czas tak szybko płynie, zycie takie krótkie, nie warto się poświęcać i być nieszczęśliwą..
Miu |
|
Powrót do góry |
|
 |
kaśik
Dołączył: 25 Lip 2007 Posty: 7
|
Wysłany: Pon Wrz 03, 2007 13:45 Temat postu: |
|
|
ale moj maz na pewno nie cierpi na depresje!
mowisz o niemocy, a on jest agresywny od 2 lat. jedyne co mogloby usprawiedliwic przepisanie mu tych lekow to to, ze za kazdym razem jak chce odejsc on straszy mnie samobojstwem. bierze noz, albo sznurek i zamyka sie w pokoju...chociaz kiedys dowiedzialam sie co mowi swoim znajomym o naszym zwiazku, jak bardzo jest nieszczesliwy, a ja obca i pewnie mam kogos, faktycznie totalna deprecha...
sama mialam depresje, po utracie dziecka, tez lezalam jak Ty rok w lozku i tez zawalilam studia. nie leczylam sie, powoli sama zaczelam dochodzic do siebie.
moze powinnam sie skontaktowac z jego lekarzem? widze ze mezowi zalezy na leczeniu, juz sam fakt ze przyznal sie do problemu ze soba jest duzym krokiem |
|
Powrót do góry |
|
 |
dynamika Wolontariusz NL

Dołączył: 16 Lip 2006 Posty: 741
|
Wysłany: Pon Wrz 03, 2007 18:09 Temat postu: |
|
|
Kasik,
Czy przeczytalas juz jakies ksiazki polecane na forum? Pewnie zadnej, prawda ? A to sa lektury obowiazkowe
Jasne, skontaktuj sie z lekarzem i przy okazji zweryfikuj czy prawda jest to co on Ci powiedzial - ze lekarz nie chcial z Toba rozmawiac. To mi wyglada na klamstwo.
Zeby podejmowaz trafne decyzje musisz zrozumiec co jest celem sprawcy przemocy. To wcale nie jest oczywiste i wcale nie jest proste ale co najwazniejsze po przeczytaniu ksiazek mozna wszystko zrozumiec samodzielnie.
Dla mnie i dla wiekszosci osob na tym forum jest calkowicie zrozumiale dlaczego on za kazdym razem kiedy chcesz odejsc, bierze sznurek i chce sie wieszac. To nie dlatego, ze jest w depresji lub dla tego, ze Ciebie tak bardzo kocha. Tak naprawde Ty tez w glebi serca wiesz dlaczego on to robi, prawda ?
pozdrawiam,
P. _________________ "Sukces mierzy sie tym jak wysoko dolecisz kiedy odbijesz sie od dna" General George Patton Jr. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Brzytwa
Dołączył: 18 Maj 2007 Posty: 235 Skąd: Żandarmeria
|
Wysłany: Sob Wrz 22, 2007 18:22 Temat postu: |
|
|
Odejdź od niego. Szkoda już czasu i życia na ten beznadziejny związek  _________________ Przemoc w rodzinie jest przestępstwem.
Każdy ma prawo zapobiec przestępstwu. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Echnaton Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 15 Lis 2006 Posty: 6110 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Czw Gru 27, 2007 13:46 Temat postu: |
|
|
W związku wszystko można zmienić wtedy gdy chce tego jedna i druga strona. Psychiatrzy leczą tylko z tego co pacjent im opowiada, a wielu nie wnika skąd i dlaczego to powstaje. _________________ „lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność” |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|