 |
Forum na temat przemocy w rodzinie Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP www.niebieskalinia.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Robert1955
Dołączył: 16 Lut 2010 Posty: 46 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Nie Mar 07, 2010 3:36 Temat postu: |
|
|
Wydaje mi się, że Julcia nie jest dzieckiem niechcianym przez mamę i jest przez nią kochana. Problem, moim zdaniem, polega na tym, że mama nie potrafi pohamować swoich wybuchów w różnych sytuacjach. Zniecierpliwienie czy niezadowolenie natychmiast przeradza się w gniew a zaraz potem w furię. W dodatku, co najciekawsze, sama potrafi się na to nakręcić, jak jakieś perpetuum mobile. Znam ją i jej zachowania prawie 20 lat.
Posłużę się przykładem, gdy jeszcze razem pracowaliśmy w jednym dziale. Była zaopatrzeniowcem.
Lał deszcz, a trzeba było pojechać do sklepu po jakąś część potrzebną do naprawy urządzenia. Szef (człowiek pozbawiony żółci i lubiany) poprosił żeby pojechała. Najpierw było niezadowolenie (bo padało). Szef powiedział, że przecież ona jest od zaopatrzenia a serwisanci (czyli my) jeżdzą do napraw niezależnie od pogody i zażartował, że może jej wydać polecenie na piśmie. No i zaczęło się Krzyczała coś w rodzaju: "Co ty sobie wyobrażasz!, że ja będę jeździła po mieście w taki deszcz!" itd...itd... I nie pojechała. Szef zbaraniał, wycofał się do siebie, ale oprócz tego, że był bardzo spokojny, to był również konsekwentny i "wziął ją pod uwagę" przy najbliższej redukcji etatów.
Nie przytoczyłem tego, bo jakoś sobie to "skrzętnie zapisalem" ale wydarzenie było dość długo komentowane w dziale i zapadło mi w pamięć.
Wygląda, że jest typem człowieka, który nie może czuć się bezkarny lub nie kontrolowany (nie wiem jak to prawidłowo nazwać) i dlatego pewnie to, co napisałem wcześniej o tym "baniu się" odniosło skutek. Szkoda tylko,że nie wiedziałem parę lat wcześniej o tych wybuchach w stosunku do naszego dziecka. Teraz potrzeba znowu lat, żeby Julcia całkiem doszła do siebie, bo zmiany w psychice nie ustępują z dnia na dzień.
Pewnie ktoś znający się na psychologii, wytłumaczyłby lepiej to zjawisko i znalazł bardziej fachowe rozwiązanie, ale dla mnie najważniejsze jest, że na razie moje zadziałało
W uzupełnieniu dodam, że mama podczas naszej "twardej rozmowy" powiedziała, że wstydzi się przekleństw w stosunku do dziecka ale z drugiej strony znajdowała miliony powodów na to, że jest całkowicie usprawiedliwiona. Nawet powodów z przeszłości, których już dawno nie ma, ale które mama lubi sama sobie rozdrapywać i nakręcać się nimi. Jakoś w to "wstydzenie się" nie bardzo wierzę, bo mogło to być tylko "taktyczne wyrażenie skruchy", jak w przypadku męża Iwony40.
Nie potrafiła tylko wytłumaczyć co ma do jej frustracji, Bogu ducha winne dziecko. _________________ Zanim zabierzesz głos - przeczytaj proszę cały wątek od początku |
|
Powrót do góry |
|
 |
mgrabas
Dołączył: 09 Sie 2008 Posty: 1516
|
Wysłany: Nie Mar 07, 2010 13:18 Temat postu: |
|
|
czy matka rozumie, że tymi wybuchami szkodzi małemu dziecku?
możesz to pytanie postawić przed Nią, niech je dostrzeże i pojmie _________________ Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Robert1955
Dołączył: 16 Lut 2010 Posty: 46 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Pon Mar 08, 2010 1:11 Temat postu: |
|
|
Rozmawiałem nie jeden raz. Efektem była próba zawiadomienia policji o istnieniu dyktafonu oraz próba odseparowania mnie od dziecka, jakkolwiek wyzwiska na razie ustały.
A czy rozumie, że szkodzi? Wydaje mi się, że nie bardzo, bo żeby dać sobie radę z emocjami u dziecka, trzeba najpierw zapanować nad własnymi a nie znajdować dziesiątki usprawiedliwień na swoje postępowanie. _________________ Zanim zabierzesz głos - przeczytaj proszę cały wątek od początku |
|
Powrót do góry |
|
 |
Ocalona
Dołączył: 20 Sty 2010 Posty: 74
|
Wysłany: Pon Mar 08, 2010 20:40 Temat postu: |
|
|
Robert1955 napisał: |
Nie potrafiła tylko wytłumaczyć co ma do jej frustracji, Bogu ducha winne dziecko. |
Dziecko nie jest się w stanie skutecznie obronić przed agresją słowną - dla agresora to układ bezpieczny. Potrzebuje się wyładować i wybucha w stronę osoby, ze strony której nie grozi mu/jej adekwatny rewanż.  |
|
Powrót do góry |
|
 |
Robert1955
Dołączył: 16 Lut 2010 Posty: 46 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto Mar 09, 2010 0:35 Temat postu: |
|
|
Ja o tym wiem Dlatego też:
Robert1955 napisał: | ...W związku z tym zagroziłem, że od teraz każde znieważenie Julki będzie przeze mnie traktowane jakby została wyzwana osoba dorosła, dysponująca pełnym arsenałem środków "odwetowych"... |
_________________ Zanim zabierzesz głos - przeczytaj proszę cały wątek od początku |
|
Powrót do góry |
|
 |
mgrabas
Dołączył: 09 Sie 2008 Posty: 1516
|
Wysłany: Wto Mar 09, 2010 4:59 Temat postu: |
|
|
Robert1955 napisał: | Ja o tym wiem Dlatego też:
Robert1955 napisał: | ...W związku z tym zagroziłem, że od teraz każde znieważenie Julki będzie przeze mnie traktowane jakby została wyzwana osoba dorosła, dysponująca pełnym arsenałem środków "odwetowych"... |
|
przy takiej postawie za chwilę nie będzie miejsca na nic innego oprócz walki! _________________ Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Ocalona
Dołączył: 20 Sty 2010 Posty: 74
|
Wysłany: Wto Mar 09, 2010 11:31 Temat postu: |
|
|
No właśnie . Robercie, przecież To chyba nie o tę walkę chodzi. Tylko o zapewnienie Julce jak najlepszych warunków dorastania i rozwoju, na tyle nia ile to jet możliwe w Waszej sytuacji. W walkach między rodzicami zawsze przegywają dzieci.Poza tym agresja wobec agresora bardzo często powoduje eskalację. Tak naprawdę co oznaczają słowa "będzie przeze mnie traktowane" ? Do czego jesteś w stanie się posunąć w odwecie? I kogo w tym momencie skrzywdzisz? Kto najbardziej ucierpi? Komu co pokażesz ?
Ja pojmuję silne emocje - Twoje dziecko jest krzywdzone. Ja jestem ofiarą przemocy werbalnej między innymi i w sposób oczywisty odczuwam Twoje oburzenie i sprzeciw, no to jest moje dzieciństwo też. Ale przecież tak naprawdę to wcale nie dysponujesz "środkami odwetowymi" które nie skrzywdziłyby Julki. Przynajmniej w miom odczuciu. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Robert1955
Dołączył: 16 Lut 2010 Posty: 46 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto Mar 09, 2010 14:59 Temat postu: |
|
|
Masz rację jak najbardziej. Z mojej strony było to tylko postraszenie - które jednak zadziałało a Julce pozwoliło otrząsnąć się. Zaczęła sprawiać wrażenie, że ewentualne ponowne znieważenie jej przez mamę nie zrani jej, bo wie, że ma do kogo zwrócić się po obronę a jej godności broni obowiązujące w naszym kraju prawo. Najgorzej walczy się z przemocą samotnie.
Wcale nie chodziło mi o wykonywanie tych "odwetowych" czynności, bo byłby to z mojej strony akt przemocy - a tego nie chcę
Wczoraj obie dostały kwiaty i życzenia z okazji swego Święta. _________________ Zanim zabierzesz głos - przeczytaj proszę cały wątek od początku |
|
Powrót do góry |
|
 |
Robert1955
Dołączył: 16 Lut 2010 Posty: 46 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob Kwi 17, 2010 3:09 Temat postu: |
|
|
Odświeżam temat, gdyż zauważyłem na Chomiku wiadomość, która wcześniej uszła mojej uwadze. Najprawdopodobniej napisała ją Iwona40. Daruj Iwono - gamoń ze mnie. Twój list przeleżał ponad miesiąc a ja dopiero zorientowałem się teraz.
Pozwolę sobie zacytowac co odpisałem Iwonie40:
Julka pomału otrząsa się z (nie wiem ilu) lat wyzwisk i poniżania. Głupio o tym mówić ale dyktafon cały czas funkcjonuje i jeszcze długo będzie, bo po prostu babie nie wierzę, że całkiem zaprzestanie albo z czymś nowym nie wyskoczy. Tak strasznych awantur i wyzwisk adresowanych do dziecka w zasadzie już nie ma, jakkolwiek któregoś dnia matka sie rano tak darła, że aż przyszedł sąsiad. Ale Julki nie wyzywała. Niezrównoważona psychicznie i tyle. Julka jednak potrafi już powiedzieć jej, że nie życzy sobie wysłuchiwania przekleństw. Oczywiście mamusia na to się obrusza, że dziecko jej czegoś zabrania. Myślę, że obie nie są pewne, czy dyktafonu, który oficjalnie zabrałem, jednak gdzies po cichu nie zostawiłem. Jak widać Julkę to wzmacnia a mamę hamuje.
Na wspomnianym w moim pierwszym poście Chomiku, dodałem nowy plik "mentalność mamy":
Julka ostro reaguje na adresowaną do niej odzywkę "popieprzyło ci się..." a mama po raz kolejny dowodzi swego prymitywizmu, wykazując bardzo "ciekawą" mentalność Kalego.
Stara się też przy każdej okazji, jak tylko może, dyskredytować mnie w oczach dziecka, ale wiem jake są reakcje Julki, więc zgodnie z zasadą "psy szczekają a karawana idzie dalej", niezbyt się takim poszczekiwaniem przejmuję
W zasadzie powinienem żałować całej tej znajomości, ale wtedy nie byłoby tak cudownego dziecka, jakim jest Julcia  _________________ Zanim zabierzesz głos - przeczytaj proszę cały wątek od początku |
|
Powrót do góry |
|
 |
paran77
Dołączył: 03 Lut 2010 Posty: 46 Skąd: warszawa
|
Wysłany: Sob Kwi 17, 2010 12:34 Temat postu: |
|
|
Robert...jestem taką "Mamą Julki"...różne rzeczy się działy- lepsze,gorsze...
Dawno temu (wiele miesięcy temu) obiecałam zmianę zachowania, zmianę wszystkiego. Jest ok, spełniłam wszystkie roszczenia męża- straszył, że mnie zostawi (i zostawił mimo wszystko), straszył prokuraturą...nagrywali, notowali. Ciągle czułam na plecach ich oddech (jego i jego matki, ojca). Byłam przerażona, od kiedy padło hasło "rozwód" zmieniłam wszystko...ale wciąż się boję, wciąż mam poczucie winy...jestem sama. on przyjął taktykę walki (do niedawna)...ja płaszczyłam się i czołgałam niżej ziemi, pozwalałam się deptać, z nadzieją, że jak zobaczy moją psią pokorę- wróci...nie wrócił, oddalił się, zostawił na dobre mnie i moją córkę (z pierwszego małżeństwa), która kocha go nad życie, bardziej niż mnie chyba nawet. Pojawia się i znika, kilkoma godzinami tygodniowo próbuje załatwić to, co powinno mieć miejsce gdy się kogoś kocha i dba o niego, przez cały czas
OCALONA ma rację, w takich sytuacjach najbardziej cierpią dzieci. Mąż karząc mnie, powoduje, że dzieci cierpią, nie chce przy nas być, ale to wszystko wciąż moja wina...ZMIENIŁAM SIĘ, ZMIENIAM SIĘ KAŻDEGO DNIA a on wciąż powtarza, ze nie przychodzi, bo ma uraz...tylko nie zdaje sobie sprawy, ze nie przychodzi przede wszystkim do dzieci (moja córka i nasz wspólny synek)...
Ja też cierpię, tylko, że ja już nie widzę nadziei, pogodziłam się z odrzuceniem...tylko boję się samotności
Ale muszę sobie poradzić, "stwardnieć", przestać płakać i stąpajac twardo po ziemi dać dzieciom poczucie bezpieczeństwa. Dać im wszystko za nas oboje...cieszyć się z tego, że dana obietnicę (dzieciom obiecałam tez) dotrzymuje... _________________ "nadzieja jest dobrym śniadaniem, lecz kiepską wieczerzą" F. Bacon. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Ocalona
Dołączył: 20 Sty 2010 Posty: 74
|
Wysłany: Sob Kwi 17, 2010 14:55 Temat postu: |
|
|
Ja jestem z tych, co stają po stronie dziecka. Nie matki czy ojca, ale dziecka. I wiesz Robert, ja widzę Ciebie jako generała, co z bezpiecznego bunkra na tyłach frontu instruuje młodziutkiego ułana, jak ma skutecznie w konnej szaży z szabelką walczyć z czołgiem. Bo taki tu jest rozkład sił w moim postrzeganiu. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Robert1955
Dołączył: 16 Lut 2010 Posty: 46 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob Kwi 17, 2010 20:03 Temat postu: |
|
|
Dziękuję Wam obu za wypowiedzi, które muszę jednak skomentować.
paran77
Z Twoich słów wynika, że również wyzywałaś, znieważałaś i poniżałaś własne dziecko, które nic Ci nie zawiniło. Przykro to słyszeć, że do tej pory jako matka nie czułaś w sercu krzywdy jaką mu wyrządzasz, kanalizując na nim swoje frustracje. Jeszcze bardziej przykre jest to, że dopiero reakcja z zewnątrz zmusiła Cię do zmiany zachowań. Tak jak mama Julki czułaś się bezkarna wobec bezbronnego. Zachowanie typu "mąż mnie odrzucił - to zleję dzieciaka (bo mi nie odda)" jest dla mnie całkiem irracjonalne. Nigdy nie pojmę, jaka logika przyświeca takiemu postępowaniu.
W moim rodzinnym domu nigdy nie słyszałem z ust matki (też wychowywała mnie samotnie), wyzwisk czy słów poniżających godność człowieka. Dziecko jest nim również. Zbyt wielu dojrzałych wiekiem ale niedojrzałych emocjonalnie rodziców o tym zapomina, traktując dziecko jak przedmiot-zabawkę, na zasadzie "mam humor to się pobawię - nie mam humoru (bo koleżanka obsypała mnie piaskiem w piaskownicy), to urwę misiowi ucho".
Napisałaś:
...Dawno temu (wiele miesięcy temu) obiecałam zmianę zachowania, zmianę wszystkiego. Jest ok...
Jeżeli uważasz, że jest O.K. po kilku miesiącach "poprawy" - to się mylisz. Naprawa wyłomu, który zrobiłaś w psychice dziecka, to nie kwestia miesięcy - tylko wielu lat.
P.S.
www.forum.niebieskalinia.pl/viewtopic.php?p=30548&highlight=#30548
Po słowie "Kurde... jakiego użyłaś w swoim poście, a które było tam całkiem niepotrzebne, domyślam się, że nie potrafisz panować nad swoimi wypowiedziami w chwilach wzburzenia. Popracuj nad tym i nie dziw się, że ktoś ma uraz.
Posłuchaj pliku "mentalność mamy" i komentarza Julki o używaniu brzydkich słów przez rodziców. Twoi bliscy na pewno mają też podobną opinię. Pamiętaj, że inną wagę i znaczenie ma to samo słowo wypowiedziane w żartach a inną w gniewie.
Weź to sobie do serca.
Ocalona
Postawa "dekownika" jaką mi zarzucasz, może wynikać z niedoinformowania. W imię bezpieczeństwa Julki odrzuciłem kilkanaście lat dobrych i ciepłych stosunków z jej mamą. Mogłem przecież nie wnikać i udawać, że nic złego Julce się nie dzieje, w zamian za dobre kontakty. Jeżeli dalej uważasz to za dekownictwo, to wiedz, że teraz grozi mi to samo ze strony żony i córek. Jednak świadomie wybieram to Pyrrusowe zwycięstwo, bo Julka jest w tym całym układzie najbardziej bezbronna. _________________ Zanim zabierzesz głos - przeczytaj proszę cały wątek od początku |
|
Powrót do góry |
|
 |
Ocalona
Dołączył: 20 Sty 2010 Posty: 74
|
Wysłany: Sob Kwi 17, 2010 20:44 Temat postu: |
|
|
Jeśli już powiedziałeś o Julce żonie to cóż, napiszę może że generał wyszedł z bunkra... i, ciągnąc porównanie dalej, to oby skorzystał z generalskich mozliwości i zapewnił ułanowi spokojne lokum w szkole kadetów. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Robert1955
Dołączył: 16 Lut 2010 Posty: 46 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Sob Kwi 17, 2010 20:51 Temat postu: |
|
|
No cóż...
Nie tylko od generała to zależy. Od wrzeszczącego na kadetów sierżanta, na którego generał ma ograniczony wpływ - również. _________________ Zanim zabierzesz głos - przeczytaj proszę cały wątek od początku |
|
Powrót do góry |
|
 |
Ocalona
Dołączył: 20 Sty 2010 Posty: 74
|
Wysłany: Sob Kwi 17, 2010 21:04 Temat postu: |
|
|
Generał ma generalskie możliwości.  |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|