 |
Forum na temat przemocy w rodzinie Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP www.niebieskalinia.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
arty Gość
|
Wysłany: Czw Mar 11, 2010 23:52 Temat postu: |
|
|
kaska
mnie teraz też to śmieszy, ale kiedyś było to dla mnie niezrozumiałe
Mam nadzieję, że mój syn się zmieni, kiedy mi ubliża mówię, że mi przykro...
A co do mężów - to chyba wynika z potrzeby trzymania nas w szachu, chcą nas całkowicie o siebie uzależnić.
a teraz idę już spać, bo przecież chcę być jutro kochaną mamusią a nie zaspaną marudą. pa pa i dziękuję wam  |
|
Powrót do góry |
|
 |
anax
Dołączył: 03 Wrz 2008 Posty: 104
|
Wysłany: Czw Mar 11, 2010 23:55 Temat postu: |
|
|
zara... po prostu byłyśmy - i jesteśmy tak fantastyczne, że Oni (tacy malutcy w tym wszystkim) bali się, że pouciekamy do innych
anax |
|
Powrót do góry |
|
 |
arty Gość
|
Wysłany: Czw Mar 11, 2010 23:57 Temat postu: |
|
|
 |
|
Powrót do góry |
|
 |
kaska-24
Dołączył: 14 Wrz 2009 Posty: 332
|
Wysłany: Pią Mar 12, 2010 0:00 Temat postu: |
|
|
u mnie zawsze byla pelna kontrola nad tym co robie gdzie wychodze jak dlugo jestem u danej osoby kontrola komputera telefonu wszystkiego a sam robil co chcial bo ja mu ufalam ale niestety on mi nie ufal nigdy... i co z tego wyszlo wyszlo to ze on sobie poszedl na lewo a ja zostalam na lodzie zaczelam mowic nie i wtedy pokazal na co go stac a twoj maluszek powinien w koncu zrozumiec ze nie mozna nikomu ublizac moj juz powoli zapomina milej nocy wam zycze  _________________ wreszcie zaczynam żyć  |
|
Powrót do góry |
|
 |
jolaleo
Dołączył: 27 Sie 2009 Posty: 137 Skąd: podlaskie
|
Wysłany: Sob Mar 13, 2010 13:22 Temat postu: |
|
|
dobre! mnie też to rozbawiło!Tragikomedia jak u mnie w domu.Jak zrobisz to i tak źle.A oni potrafia wmówić wszystko.oj wszystko najbardziej niestworzone rzeczy.Ja ze swoim "słoneczkiem"chciałam porozmawiać o pieniadzach jakie będzie dawał na dzieci.Usłyszałam że daje mi tyle że mi szczęka opadła,więcej niz razem zarabiamy.Zgrzeszyłabym gdybym sie nie przyznała że w lutym dał mi 100 zł.Pierwsze od ponad pół roku jak mnie okradł.Ale rozmowa o pieniądzach zawsze konczy sie tak samo że mi nie da bo ja jestem niepoczytalna! On bedzie kupował i dzieci maja sie dostosować do jego zaleceń żywieniowych.Moje "kochanie "nawet nie wie co jego dzieci lubią zjęśc ,jakkiego batonika,jakie miesko na kanapkę jaką bułeczkę.Mówi że zrobi zakupy i kupuje sobie tylko mleko do kawy jak zabraknie tego co ja kupię.Wczoraj wcześniej wracał z pracy i młodszą córkę ubrał w przedszkolu zanim ja przyjechałam po nia po pracy do przedszkola.Pani dała mu kartke aby pouczyć sie piosenki bo bierze udział w konkursie.Śpiewa prześlicznie!!! A on ta kartkę wieczorem daje mi bez słowa żadnego.Więc pytam kto ma uczyć czyja ,przeciez po drodze do domu krzyczał że jak chcę wiecej kasy to mam iśc dorobić!!fantastyczne .Ja pracuję na siebie i swoje dzieci sama on cały czas mówi że to dla mnie pieniadze.Pracować,sprzatać gotować,odrobić lekcje z dziećmi,porozmawiać,wysłuchać ich trosk i radości,poukładać puzle ,pośmiać sie z nimi i popłakać i jeszcze IŚĆ DOROBIĆ !!!!bo pan i władca od pieniedzy okradł i ma nas gdzieś.
Kiedyś czytałam książkę "Zmień swój mózg" i dowiedziałam się że tacy "kochający inaczej "mają problemy z "zakrętem obręczy"w mózgu czy jakos tak to sie nazywa i trzeba to leczyć farmakologicznie |
|
Powrót do góry |
|
 |
Echnaton Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 15 Lis 2006 Posty: 6110 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Sob Mar 13, 2010 23:27 Temat postu: |
|
|
Gdyby była taka maleńka pigułeczka, która łykasz , popijasz wodą i już nie jesteś sprawcą to...znikłyby z naszych ulic i domów wszelkie przejawy agresji, ale to nie jest takie łatwe...Przede wszystkim ten "kochający inaczej" w zdecydowanej większości jest normalny tylko...dopracował przez lata trwania związku takie oddziaływanie na swoja połówkę, ze połówka nie wie ani co się dzieje ani dlaczego.....Jest taka pigułeczka, a nawet dwie pierwsza nazywa się TERAPIA, potem popija się ja wodą, przełyka a następnie bierze drugą KONSEKWENCJA i znów popicie wodą. Dalej wszystko idzie coraz lepiej, czasami coś wyjdzie z rekonstrukcja rodziny i wszytko wróci do normy, ale nie wcześniej.... _________________ „lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność” |
|
Powrót do góry |
|
 |
jolaleo
Dołączył: 27 Sie 2009 Posty: 137 Skąd: podlaskie
|
Wysłany: Nie Mar 14, 2010 9:12 Temat postu: |
|
|
te pigułeczki są obie dobre ale czasami zapomina się o ich przyjmowaniu,w szczególności wtedy gdy zażywa się je nieregularnie.Szczególnie z ta KONSEKWENCJĄ jest zawsze problem.zastanawiam sie dlaczego ? Przecież uczucia już nie ma żadnego,może tylko te z niższej półki pozostały .... |
|
Powrót do góry |
|
 |
arty Gość
|
Wysłany: Nie Mar 14, 2010 19:37 Temat postu: |
|
|
Jolaleo - ja też zarabiałam za nas dwoje, a po pracy też musiałam zająć się domem, dziećmi i gotowaniem obiadu. Na szczęście mam to za sobą.
A co to sprawców, to myślę, że mają bardzo odmienny sposób myślenia, nie zdają sobie sprawy z konsekwencji własnych czynów. Mój mąż tak właśnie dziwnie się zapętlał w swoim rozumowaniu, żadne argumenty do niego nie docierały. Uważał nawet się za świetnego męża: wyzwiskami i biciem oduczał mnie niewłaściwych zachowań (takich jak mówienie mu nie) i właściwie to powinnam być wdzięczna mu za to  |
|
Powrót do góry |
|
 |
jolaleo
Dołączył: 27 Sie 2009 Posty: 137 Skąd: podlaskie
|
Wysłany: Pon Mar 15, 2010 9:59 Temat postu: |
|
|
Tak Zara masz rację .Jesteśmy żle wychowane wiec oni chcą nas wychować!
Pani psycholog powiedziała mi że zawsze wychowanie idzie z dołu czyli najważniejszy jest dom rodzinny.Jezeli brakowało w nim miłości zainteresowania dziećmi ,czułości ,podstawowego słowa "kocham cię "w stosunku do własnego dziecka za to że jesteś a nie za to jakim dzieckiem jesteś,wtedy rozwój zostaje zaburzony.Może to ogólniki ale wszyscy wiemy o co chodzi.Moj maż nie mówi do swojego ojca "tata" tylko bezosobowo.
Ja wiem ze tesciowa traktowała go jak popychadło tylko do pracy,mówiła o nim że taki a taki,Teść mój nie pił pracował ciężko na budowie.Wychowali troje dzieci.Mój mąż teraz przejał pałeczkę od swojej matki i teraz ja dla niego jestem nikim.Zastosował metodę ataku na zapas.
Dzisiaj mówi mi żebym pomyślała o dobrych chwilach.Pytam go o jakich bo ich nie było.Zawsze chaos, zawsze wyzwiska ,obarczanie winą .Mówi mi że on zachowuje się jak ja sobie życzę.Nigdy zadnego wsparcia,możliwości przytulenia sie i przysłowiowego wypłakania w rękaw.Zadnego zrozumienia.
Zadnej racjonalnej dyskusji , albo robie jak on chcę albo nie mamy o czym rozmawiać.Starać się tak bardzo i zostać szmatą ,ostatnim chamem,
k...,łajzą ,brudaską Przypominać dobre chwile może ten kto ich doświadczył.Rozkleiłam się i chyba pójde popłakać .Dużo moich jeszcze łez upłynie zanim to wszystko przeżuję ,przetrawię ,przemyślę.
Wychodząc za mąż miałam pracę,samochód własny, wykształcenie, miałam gdzie mieszkać,nikt mnie nie gnoił ,nie wyzywał.Teraz wpoił mi przez tyle lat że sobie nie poradze bez niego.Wiem że to nieprawda ale wiara w siebie została zniszczona |
|
Powrót do góry |
|
 |
heka
Dołączył: 17 Lis 2009 Posty: 465
|
Wysłany: Pon Mar 15, 2010 13:28 Temat postu: |
|
|
Jolu,właśnie ten brak wiary we włąsne siły.Przekonanie że sobie nie poradzę skutecznie blokowało mnie przed postawieniem się .Dopiero potem ,kiedy to się już stało zobaczylam jak bardzo głupio myślałam. Zawsze,przez całe nasze małżeństwo WSZYSTKIE sprawy były na mojej głowie .On się bawił.Jakże mogłabym sobie wobec tego nie poradzić ? Z czym? skoro zawsze sobie radziąlm.Oczywiście poradziąłm sobie lepiej niż myślałm .Teraz żyje bardzo skromnie (finansowo) ale stabilnie i spokojnie . |
|
Powrót do góry |
|
 |
arty Gość
|
Wysłany: Pon Mar 15, 2010 20:18 Temat postu: |
|
|
jolaleo- współczuję Ci bardzo. I doskonale rozumiem o czym piszesz. Też przestałam wierzyć w siebie, bałam się i nie potrafiłam powiedzieć dokładnie czego się boję. Dzięki terapii odbudowałam poczucie własnej wartości i dzięki temu dałam radę wziąść swoje życie w swoje ręce.
Ale teraz, po kilku dniach samotnego życia zaczynam odkrywać jego uroki. Owszem jestem smutna, jest mi ciężko, mam w sobie coś na kształt żałoby i jednocześnie poczucie życiowej porażki, ale jest jednocześnie coś, co bardzo mnie cieszy. Trudno dokładnie powiedzieć co to jest. Może to, że w domu jest tyle stopni ile ja chcę, a nie tyle ile on chciał? Może to, że telewizor jest włączony tylko wtedy kiedy ja chcę go oglądać?
Muszę sprzątać i gotować. Tak, ale jednocześnie kiedy nie widzę go leżącego przed telewizorem, nudzącego śmiertelnie, podczas gdy ze mnie pot spływa to nie wściekam się, przyjmuję te obowiązki na siebie jako coś naturalnego.
Czy wy też tak macie? |
|
Powrót do góry |
|
 |
MMS
Dołączył: 22 Sie 2009 Posty: 179
|
Wysłany: Sro Mar 17, 2010 22:10 Temat postu: |
|
|
Witaj Zaro - nie wiem, czy mogę napisać, że się cieszę, że Cię widzę. Tj. ucieszyłam się najpierw, bo przeszło mi przez myśl, że napisałaś, że wszystko jest ok jak kiedyś obiecywałaś meldować. A tu taka wiadomość. Szkoda, że jednak sie nie udało.
Z perspektywy roku po rozstaniiu powiem, że mnie to rozstanie boli do dziś, ale było warto ze względu na dziecko. Jest zupełnie inne, ojciec jest dla niej zupełnie kimś innym. Nie krzyczy na nią, ładnie się do niej zwraca. Czasem przechodzi mi przez myśl, że byłoby dobrze, gdybym teraz wróciła, bo przeszedł już szkołę i może byłoby dobrze. Ale szybko dostaję po głowie, bo mnie nadal traktuje jak szmatę.
Też byłam za gruba nosząc rozmiar 36.
Wszystko wiedział lepiej. Dziś pokłócił się za mną, bo wiedział lepiej, że córka nie ma zapalenia oskrzeli, choć nie był z nią u lekarza.
NIe będzie łatwo,ale ta sytuacja pozwala rozwinąć skrzydła. Mam już kładzione instalacje w domu i urządzam go jak chcę. Kupiłam sobie samochód - taki jak chciałam i mam w nosie uwagi, że przesadzam, że się zabiję, że nie umiem jeździć. Itd. Po prostu nikt mi nie podcina skrzydeł, nie dołuje, nie wmawia, że jestem głupia, nie poradzę sobie itd. Jestem zmęczona, ale wreszcie mogłam wziąć panią do pomocy, bo wcześniej mój leżący na kanapie mąż nie pozwalał.
Nauczyłam się oczekiwać pomocy. Również od rodziców. Zawsze byłam osobą, która musi sobie poradzić.
Dzisiejszy dzień i spadek nastroju po rozmowie z moim byłym juz mężem, który dowalił mi kilka "miłych " słów przez telefon udowodniły mi, że swoim głupim gadaniem rujnował mnie. Myślę, że funkcjonowałam w stanie notorycznej przewlekłej depresji. Ostatnie 4 lata małżeństwa to był czas niesustającej bezsennosci. Spałam po 3- 4 h. Odkąd odeszłam z dnia na dzień zaczęłam sypiać po 8 bez żadnego problemu. Wszyscy mówią, że jestem b. rozluźniona itd.
Nie ukrywam jednak, że ciągle jest mi ciężko, że nie potrafię zapomnieć o nim, mam ochotę zadzwonić w jego urodziny itd.
Najgorsze jest to, że trudno buduje się nowy związek z taką przeszłością, zwłaszcza, że ciągle ten były mąż pojawia się i w teraźniejszości we wspomnieniach.Dodam, że dopiero po pół roku zaczęło do mnie dochodzić, że w małżeństwie bywało też dobrze. Brakuje mi jego poczucie humoru itd. Wydaje mi się po prostu, że teraz z kolei zapominam, że przecież przez ostatni okres małżeństwa przeciez się nie śmiałam. I pewnie taki chaos już w głowie będzie, choć psycholog powiedział, że świetnie sobie radzę. Jestem z fajnym facetem, a ciągle we mnie tyle żalu, łatwo wpadam w histerię, raz mam mnóstwo sił i wiary w siebie, a za chwilę wpadam w histerię, bo mam wrażenie, że sie świat zawali, dostanę raka, nie spłace kredytu itd. Mam nadzieję, że w końcu jakoś się usatbilizuję i minie mi w końcu tzw. żałoba po związku i moim mężu (bo podobno to taki stan, który jest również w sytuacji odejścia od męza na własne życzenie).
Trzymaj się , a ja trzymam kciuki  |
|
Powrót do góry |
|
 |
MMS
Dołączył: 22 Sie 2009 Posty: 179
|
Wysłany: Sro Mar 17, 2010 22:17 Temat postu: |
|
|
Dodam zaro, bo miałyśmy podobny problem - ja odzyskałam dziecko. ŁAdnie się do mnie zwraca, mam z niąlepszy kontakt, szanuje mnie. Wreszcie - wiem, że dziwnie to zabrzmi - ale mam szansę się do niej dopchać. Mój mąż był tak dominujący,że normalnie nie miałam ku temu szans. |
|
Powrót do góry |
|
 |
anwy
Dołączył: 21 Sty 2010 Posty: 336
|
Wysłany: Czw Mar 18, 2010 1:31 Temat postu: |
|
|
z tego wniosek, ze warto było.
przewaga plusow dotatnich  |
|
Powrót do góry |
|
 |
MMS
Dołączył: 22 Sie 2009 Posty: 179
|
Wysłany: Czw Mar 18, 2010 3:04 Temat postu: |
|
|
Było warto. Ale szkoda, że nie udało sie inaczej.
Myślę, ze założenie było takie jak pisałyście - doprowadzić do tego, żebyśmy były zależne i czuły się słabe i bylejakie, tak by nie przyszło nam do głowy odejść.
Mój mąż dawno temu jeszcze przed ślubem wprost mi powiedział, ze wolałaby, żebym była brzydsza, bo miałby wtedy pewność, że do nikogo nie odejdę. No i potem przez kolejne kilkanaście latutwierdzał mnie w przekonaniu, że nie jestem ładna, nie jestem mądra, nie jestem zaradna, jestem kiepska matką, kiepską panią domu, itd. A jak przez lata czekałam jak wygłodniały pies na jakiekolwiek wyrazy zadowolenia ze mnie. Doskonale pamiętam jakiekolwiek wyrazy aprobaty i komplementy, bo było ich tak mało, że były wydarzeniem. |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|