Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna Forum na temat przemocy w rodzinie
Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP
www.niebieskalinia.pl 
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

dotarlam na dno
Idź do strony 1, 2  Następny
 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
mewka



Dołączył: 06 Maj 2010
Posty: 9
Skąd: gdansk

PostWysłany: Pią Maj 07, 2010 8:53    Temat postu: dotarlam na dno Odpowiedz z cytatem

Witam wszystkich, jestem tu nowa na tym forum, ale widze ze w koncu trafilam w odpowiednie miejsce. I jak tak poczytałam niektóre posty, to tak jakbym sama je pisala. Postaram się napisac w miare zwiezle i ujac sedno sprawy.

Mojego meza poznalam na praktykach, na ostatnim roku studiow, a on pracowal w tej firmie, jest 10 lat ode mnie starszy. Od samego początku były spiecia i niezrozumiale dla mnie zachowania, np. zrobiłam kiedys jajecznice na oleju bo nie było masla to z wielkim oburzeniem wyszedl, dajac mi do zrozumienia ze jestem kretynka, a przeciez to taki drobiazg, albo wymuszal na mnie rzeczy mówiąc ze jak nie to on sobie pojdzie, albo czegos nie zrobi. Ja po studiach chciałam isc do szkoly policyjnej, a on postawil mi ultimatum ze jak pojde to z nami koniec, wiec zrezygnowałam, oczywiście rozmawiałam z nim, ze nie może tak być ze on mi cos narzuca bo ja w takim związku nie widze siebie, on oczywiście przyprosil, ze nie będzie tak robil, a ja do szkoly nie poszlam. Takie były początki naszej znajomości, gdzie malo było z tego człowieka, którego poznalam (bo jak się okazalo w pracy to on wyluzowany, uprzejmy, pomocny, z poczuciem humoru a w domu despota) , a które dawaly już do zrozumienia, ze normalnie nie będzie, ale ja zakochana po uszy, nie widziałam tego, dopiero jak teraz spokojnie o tym mysle to widze to jasno.

Jesteśmy już razem 6 lat, po slubie 3, mamy prawie 2 letnie dziecko a tych dobrych dni było zdecydowanie mniej niż tych gorszych. Ja siedze w domu z dzieckiem a on pracuje. Jak jedziemy na zakupy albo gdziekolwiek to nigdy nie wiem czy dojedziemy, bo przewaznie ja oczywiście go sprowokuje i on jedzie w innym kierunku, a prowokuje go wszystkim, a to drzwi za glosno zamkne, a to postawie torbe na przednim siedzeniu, a to ja zamkne drzwi od mieszkania, a to on chciał, ale mi tego nie powiedział, bo to ja powinnam się domyśleć, ze on chce, taka paranoja!!! Ze nikt kto nie miał do czynienia z takimi ludzmi jak on nie zrozumie tego nigdy. Wywoluje awantury o wszystko i przeszkadza mu wszytsko, ze myje naczynia, ze nie myje naczyn, a czemu je na takim talerzu a nie innym, a to ze nie powiedziałam mu czesc na wejściu, albo ze powiedziałam tylko ze zlym tonem, a czemu się nie przytuliłam, a to ze się przytulilam itp. jak wraca z pracy to już nie mam prawa oglądać TV, bo on przeciez pracowal, w ogole jest tak ze jak on jest w domu to ja nic nie mogę zrobic bo mu wszytsko przeszkadza, prasowac nie mogę, bo za glosno, przy komputerze posiedzieć tez nie mogę, najlepiej jak pojde do pokoju obok i sobie cos będę czytala, z tym ze on przychodzi jak mu się spodoba i przerywa mi, bo chce niby pogadac, a ja mowie ze pozniej, bo czytam albo pytam o czym to on odpowiada „ acha to nie chcesz rozmawiac” , to kolejny powod do tego żeby nazwac mnie egoistka, taka siaka i owaka ale żebym ja spróbowała mu przerwac co on robi to wtedy awantura na całego. Kupiliśmy kiedys winogrona, a ja do pracy spakowałam mu kilka, to poszedł do lodowki sprawdzac czy sobie nie zostawilam tych lepszych i tak w kolko, sobie robie lepsze, a jemu gorsze, sobie lepiej prasuje jemu gorzej, sobie wiecej daje jemu mniej.
Nigdy nie wiem w jakim nastroju wroci, albo jak już widze ze jest napiety to raczej schodze mu z drogi, choc wiem ze to nic nie da, bo i tak wybuch będzie. A ile razy słyszałam ze nie mam prawa jesc z lodowki, pieniędzy na codzien nie mam, chyba ze jakies resztki z jego portfela 3, 4 zl, na kupno pieczywa, a jak nie kupie bo nie ma sensu, bo w domu jest to się pyta mnie co zrobiłam z 3 zl, gdzie je mam, pokaz. Dodam ze na brak pieniędzy to on nie narzeka.
Problemu z alkoholem nie ma, choc nie wiem do konca, bo w tygodniu nie pije, jak już to w weekend, po 2, 3 piwka, pochodzi on z rodziny gdzie ojciec jest alkoholikiem, którego sam nienawidzi, jak przez jakis czas musieliśmy przemieszkac z nimi to ten pil po 7,8 piw dziennie, słyszałam nawet w nocy otwierania puszek i wyzwiska do matki, boze jaki to był horror dla mnie, w ciazy wtedy bylam, słuchać przez pol nocy wrzaskow, ze tamta to k…, i takie tam. Z ta rodzina nie utrzymujemy zadnych kontaktow, bo mój maz mowi, ze to margines, wcale mu się nie dziwie, ale on nie ma zadnych kolegow, nie utrzymuje z nikim kontaktow, a chlop ma prawe 40 lat, tylko praca, dla niego wszyscy to kretyni.
Jak już było zle to poszedl do psychologa, którego ja wymusiłam, załatwiłam, ale co z tego, jak sama pilnowałam go żeby chodzil i wtedy zrozumiałam, ze to bez sensu bo to on musi chcieć isc a nie ja, psycholodzy to tez kretyni, ktorzyt tylko ciagna kase, bo przeciez nie dala mu złotego srodka na to by znalazł sobie super prace za 10 tys, bo on taka chce, choc kwalifikacje jego nie wskazuja tego.

Acha i jeszcze jedno cokolwiek robie to robie mu na złość – takie jest jego przekonanie, ze jak np. postawie paste do zębów w inne miejsce, po sprzątaniu, to specjalnie po to żeby on nie mogl znalezc, a już nie wspomne o tym żeby on miał się o cos zapytac, to taka ujma dla niego, przez gardlo mu to nie przechodzi, wiec to ja musze się domyślać po jego wzroku, o co chodzi?? Paranoja

Jeśli chodzi o opieke nad corka, to tez nie jest wyrywny, bo wraca z pracy o 17, zje obiad i jedzie na obiad, wraca o 19, kladzie się przed TV i oglada go, choc wieczorem ja kapie, zawsze, tyle udalo mi się wyegzekwowac od niego ojcowskiego zainteresowania, jak nie idzie na rower to od razu kladzie się przed TV. I ona siedzi na podłodze i układa klocki, on jej nie wychowuje a z nia przybywa, najgorsze ze czasem ma takie teksty do niej jak ona nie chce przyjść na jego zawolanie, - czemu ty mnie tak nie nawiedzisz?? Do półtora rocznego dziecka??? Albo ze jeszcze przyjdzie do niego? Raz przychodzi z pracy i ja ignoruje a raz przychodzi z cisnieniem żeby ona do niego lgnęła, chce jej uwagi, albo dobre jest to ze niby to ja ja nastawiam przeciw niemu.

Ja nie mogę sama wyjsc bez niej, bo on nie będzie się zajmowal, w weekendy on ma czasem swoje plany, i ja musze się dostosowac, nie ma tak ze on wyjdzie w sobote a ja w niedziele, bo jak tak to on nie chce. Problem jest tez taki ze mieszkamy 400 km. Od mojego rodzinnego domu, a jego rodzina nie utrzymujemy kontatkow, wiec zostalam skazana na pelna opieke nad dzieckiem i nie narzekam, wiem ze inaczej nie będzie, ale ostatnio musiałam pochodzic troche do dentysty,w takcie ciazy i karmienia osłabiły mi się strasznie żeby i mam sporo ubytkow, to droga przez meke 1. ze nie da mi pieniędzy 2. on nie będzie się nia zajmowal po pracy, bo z pracy do pracy – kiedy on ma odpoczywac?? A siedział z nia w domu i oglądał TV. Od tego sluchania to uszy mi wiedna.

A teraz do sedna- do mnie niestety dotarlo ze z tym człowiekiem to już inaczej nie będzie i jeśli będę chciala nawet pojsc do pracy, to do takiej która jego będzie musiala zadowolic i oto tez będą awantury, a ja już jestem wypalona jeśli chodzi o klocenie się z nim, przerasta mnie takie zycie i poddaje się, nie mam sily i ochoty na marnowanie swojej energii na klotnie, z których i tak nic dla mnie i dla dziecka, chce odejść, byle jak najdalej od niego, choc wiem ze to niemożliwe bo mamy dziecko i on zawsze będzie jakos wplatany w nasze zycie. Tylko jak odejść??, gdzie??

Mamy wspolny kredyt na mieszkanie, samochod, ja bez pracy, bez opieki nad dzieckiem – choc tak naprawde nie mam wyjscia.

Nie chce rozwodu z orzekaniem o winie, bo to tylko przedłuży sprawe, a ja chce jak najszybciej skończyć ta znajomość, choc nawet nie wiem co może świadczyć o winie, bo nie mam świadków, którzy by mogli zaświadczyć ze on jest niezrównoważony jakis, bo przy ludziach potrafi się zachowac, a z drugiej strony tak odciął mnie od moich znajomych, ze bardzo zadko się widzimy, bo on nie zyczy sobie ich obecności w naszym mieszkaniu, mogłabym ponagrywac jego wyzwiska, ale czy to cos da??? Bo rozmawiałam z kolezanka, która się zna troche na rozwodach to mówiła, ze najlepsi sa wiarygodni świadkowie.

A skoro to jest nasze wspolne mieszkanie i oboje jestemy zameldowani, to czy ja moge wystawic mu walizki za drzwi i nie wpuścić??? Pewnie nie i to ja będę musiala wyjsc z dzieckiem i jedna walizka, a pozniej już po zasadzeniu, cos mi oddac.

Sporo kasy zarobionej w trakcie calych studiow, włożyłam w ten samochod i mieszkanie i nie chciałabym tego stracic, dodam ze samochod i mieszkanie kupione już w trakcie trwania związku małżeńskiego.

W ogole nie wiem jak się zabrac za te formalności, Az dziwne bo ja osoba, która skończyła dobre studia z dobrym winikiem i radzila sobie w zyciu, po 6 latach w takim związku boi się jakiegokolwiek dzialania.

Może poki co zajme się szukaniem pracy.

Czy jest może ktos w podobnej sytuacji, sam z dzieckiem, kto może liczyc tylko na okazyjna pomoc znajomych, bo oni tez przeciez pracuja???


Ostatnio zmieniony przez mewka dnia Sro Maj 12, 2010 13:59, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
heka



Dołączył: 17 Lis 2009
Posty: 465

PostWysłany: Pią Maj 07, 2010 10:04    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

mewko kochana Smile wszystko się da! Naprawdę ,uwierz mi .Jestem teraz troche zajęta,napiszę więcej wieczorem.Teraz tylko tyle :mnie się udało wyrwac po 30 latach takich męczarni.Byłam wtedy bez przacy i bez szans na nią ,a miałam na utrzymaniu 2 uczących się dzieci.Pisże ze ja miałam bo pan mąż a ich ojciec miał to w głębokim poważaniu. Jesteś młoda, silna, mądra.Dasz radę Smile
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
MMS



Dołączył: 22 Sie 2009
Posty: 179

PostWysłany: Sob Maj 08, 2010 7:07    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Mewko - czytałaś nasze posty i jak sama zauważyłaś - nie jesteś jedyna. Nie ma gotowej recepty. Po prostu jest trudno. Masz jednak dobre wykształcenie, myślę, że sobie poradzisz. Piszesz, że mąż chodzić do psychologa. A Ty? Pytm, bo ja zrobiłam błąd i nie chodziłam. Poszłam dopiero jak postanowiłam się rozwieść. I żałuję, bo było to za późno. Miałam w sobie coś takiego, że po prostu pozwoliłam ustawić się mojemu mężowi, doszliśmy w końcu do krytycznego momentu. Jestem po rozwodzie, mam cudownego faceta, wszystko sie układa, ale poczucie żalu, że małżeństwo się rozpadło we mnie pozostało. Myślę, że warto zanim się taką decyzję podejmie przepracować wszystko z psychologiem i upewnic się, że to najlepsze rozwiązanie, a wtedy popracować z nim dalej, by dodał sił na dalszą drogę. Bo nie wiem jak Tobie, ale mi tak a zewnętrzna pomoc po odejściu od męża bardzo była potrzebna i jest potrzebna nadal. Po takim związku człowiek trudno radzi sobie z pewnymi sytuacjami. Widzę, że rozwalają mnie sytuacje, które kiedys nie zrobiłyby na mnie wrażenia. Jak się raz rozhartuje stal, ona już nigdy nie będzie taka sama. Z mojego doświadczenia powiem Ci, że szukaj pomocy, nie ukrywaj niczego, szukaj wsparcia w rodzinie, szukaj kontaktu z psychologiem.
Pozdrawiam serdecznie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
moniek143



Dołączył: 22 Mar 2010
Posty: 66

PostWysłany: Sob Maj 08, 2010 16:48    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Powodzenia Mewko. Nic nie jest łatwe, ale da się zrobić, trzeba tylko chcieć i nie dać się od tego odwieść. Przemyśl wszystko dobrze.
_________________
"...podaruj uśmiech swój, tym których napotkałeś na jawie i w swym śnie, a może ktoś skazany na samotność, ogrzeje się twym ciepłem, zapomni o kłopotach... "
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
X



Dołączył: 02 Maj 2010
Posty: 10

PostWysłany: Sob Maj 08, 2010 20:35    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Mewko, idź do psychologa. Jestem w trakcie rozwodu, mąż co tydzień zaskakuje mnie i moje dzieci nowymi metodami manipulacji. Gdybym nie mogła tego przegadać z terapeutą i spojrzeć na jego działania z boku, dawno już bym się załamała i wróciła do małżonka z ogromnym poczuciem winy. Dzięki terapii daję radę i z tygodnia na tydzień czuję się silniejsza. Poczucie winy już trochę mniejsze.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
mewka



Dołączył: 06 Maj 2010
Posty: 9
Skąd: gdansk

PostWysłany: Pon Maj 10, 2010 9:54    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

dziekuje wam za odpowiedzi.

Co do psychologa to bylam kiedys 3 razy, a czemu tylko 3, bo nie mialam z kim dziecka zostawic, pomagala mi w tym kolezanka, zajmowala sie dzieckiem podczas mojej wizyty, ale ona niestety zmienila prace i wyjechala. Moze to dziwne, ze facet w domu i nie ma z kim dziecka zostawic, ale tak jest. Z tym czlowiekiem nie wchodzi w gre jakiekolwiek dogadanie sie. Jest zlosliwy do granic mozliwosci. Najpierw mi mowil ze nie da pieniedzy, a ja i tak poszlam, to potem wypytywal skad mam, ja ze od mamy, to jak poinformowalam go o dacie nastepnej wizyty to nie wrocil do domu, wiec wizyte odwolalam, a pozniej umawialam sie niezaleznie od niego, komunikujac sie z moja kolezanka, no ale ona wyjechala. Podczas tych 3 wizyt do wnioskow nie doszlam, bo tylko ja mowilam a ona sluchala, nie bylo czasu na jakies jej spostrzerzenia. dziecko mialo wtedy 4 miesiace, a zreszta mowilam jej o tym ze on nie mam z kim dziecka zostawic, a ona nie zaproponowala zebym ja wziela, wiec zrezygnowalam, a dodam ze barzdo zadko kiedykolwiek rezygnowalam, jak juz zaczynalam to konczylam.

jutro mam kolejna wizyte u dentysty, a uslyszalam ze to w ogole go nie interesuje a pieniedzy nie da ( a nfz nie refunduje leczenia kanalowego), dodam ze sam sie juz zgodzila na ta wizyte i temat byl omawiany z 15 razy, oczywiscie przyjdzie moja inna kolezanka zajac sie mala, bo jak moja corcia byla mala to chodzilam z nia, i asystentka ja zabawiala, a teraz nie ma asystentki a poza tym mala juz biega, wiec to odpada. Powiedzial rowniez, ze nie zyczy sobie, zebym zapraszala obce osoby, bez jego zgody, a dodam,ze mieszkanie jest nasze wspolne.


tak w ogole to probowalam odejsc od niego juz 2 razy, kiedy bylismy narzeczenstwem, ale byly przerosiny, obiecanki poprawy i wszystko to co zawsze, a ja wracalam, wiec wiem ze nie bedzie mi latwo tym razem to zakonczyc.


wczoraj w rozmowie, powiedzial mi cos w stylu, ze ja mowie ciagle o tym ze sie klocimy, a to wcale nie jest tak, ze ja prawie kazda rozmowe nazywam klotnia, czy awantura, wiec mu odpowiadam, ze dla mnie kazda rozmowa, w ktorej slysze podniesionym glosem- stul pysk, idiostka, szmata, *** itp. (a slysze to bardzo czesto!!) dla mnie to klotnia, choc ja wcale nie musze sie odzywac, ze wcale nie musi za mna z nozem ganiac, choc szturchania, jego sciskania tez bola. On ma na wszytsko swoj poglad zupelnie inny niz ja.

a myslicie ze nagrywanie jego wyzwisk jest jakims dowodem w sprawie rozwodowej??
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
heka



Dołączył: 17 Lis 2009
Posty: 465

PostWysłany: Pon Maj 10, 2010 12:02    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Mewko,myślęze mogę ci coś podpowiedziec z własnego doświadczenia .
Po pierwsze,nie spiesz się .Do rozwodu trzeba się dobrze przygotowąc ,tym bardziej jeski chcesz żeby sąd orzekł go z winy męża. Narazie jesteście razem ,nie ma rozkładu pożycia .Razem prowadziecie godpodarstwo.razem mieszkacie .to może być przesłanką do nieorzekania rozwodu.
Wydaje mi się ze nade wszystko brak ci konsekwencji ,a tego trzeba sie nauczyć .Radziłąbym żebyś jednak poszła na terapię .Tam dostaniesz wsparcie,nauczysz się jak postępowac z mężem,dostaniesz też wiedzę .Nie musi być płatna. Poszukaj bezpłatnej.Zgłoś się do OPS,PIK tam ci powiedzą gdzie szukac pomocy.Nagreywanie awantur to chyba niezły pomysł ,ale może być za mało w sądzie. Może trzeba wzywać policje kiedy mąż się awanturuje. Niebieska karta to już trochę ważniejszy dowod.A może -jeśli mąż nie daje pieniędzy najpierw trzeba wnieść o alimenty ? Nie wiem jaka kolejnośc dla Ciebie będzie najlepsza.Musisz to przemyśleć ,przegadać z kimś kto spojrzy na Twoje problemy z boku .Nie musisz robić nic jak ktos ci powie ,ale takie obiektywne spojrzenie jest bardzo pomocne.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
mewka



Dołączył: 06 Maj 2010
Posty: 9
Skąd: gdansk

PostWysłany: Pon Maj 10, 2010 14:17    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

jesli o pozycie to u nas go brak od 2.5 roku, dokladnie od 2,5 roku nie jestesmy fizycznie z soba, spimy w jednym lozku, ale jak rodzenstwo, zero pocalunkow, pieszczot i tego co laczy dwoje doroslych ludzi, moj maz ma zerowe potrzeby seksualne, wiec ja mu nie odmawiam, wiec nie ma kwestii, ze on by chcial a ja nie, a ja odkad mysle o odejciu, czyli od czasu kiedy urodzila sie cora, jestem z tego nawet zadowolona, bo i tu nam sie zupelnie nie uklada, wiec nie ma punktu zaczepienia, aby ratowac to malzenstwo.

Heka, dalas mi do myslenia z ta niekonsekwencja, ale ja nie wiem jak to jest ze ja jestem niekonsekwentna tylko jesli chodzi o tego czlowieka, moi znajomi zgodnie by wszyscy by powiedzieli ze ja jestem (a moze bylam zanim sie z nim zwiazalam) pewna osoba, taka co nie zmienia zdania, i jak mowi ze bedzie, to nie wazne slonce czy deszcz ja na 100% jestem, ale jesli chodzi o niego, to nie potrafie sobie poradzic, przerasta mnie toksyka tego zwiazku.

Heka i pomyslalam sobie, ze ja chyba za duzo tlumacze sobie, ze nasze malzenstwo jest chore, niz szukac drogi wyjscia dla siebie i corki.

ja bym chetnie poszla do psychologa, dzieki za te info. poszukam czegos i mam nadzieje ze bede mogla tam chodzic z corka, bo innej opcji nie ma.

postanowilam sobie ze zanim zloze papiery o rozwod, to musze dojrzec do tego w ten sposob, aby obojetnie podchodzic do spraw ktore nas lacza, nie angazowac sie w jego zaczepki slowne, nie reagowac, zajac sie swoim zyciem, ktore musze sobie stworzyc i jakos ulozyc z dzieckiem, bo przeciez teraz wegetuje pod dyktatura, a najwazniejsze do nie dac sie przeblagac, bo wiem ze najpierw bedzie fala grozb z jego strony a potem blaganie.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
heka



Dołączył: 17 Lis 2009
Posty: 465

PostWysłany: Pon Maj 10, 2010 19:17    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

mewka napisał:




tak w ogole to probowalam odejsc od niego juz 2 razy, kiedy bylismy narzeczenstwem, ale byly przerosiny, obiecanki poprawy i wszystko to co zawsze, a ja wracalam, wiec wiem ze nie bedzie mi latwo tym razem to zakonczyc.


To zdanie nasunęło mi takie " podejrzenia" Smile
To ,że nie współżyjecie ze soba ,rozumiem,ale co będzie jak on powie ,że to nieprawda?Że włąśnie wczoraj była upojna noc?Jak przekonasz sąd ze kłamie?a w ogóle to tak jak piszesz powie ,że on nie rozumie o co ci chodzi ,bo nie ma żadnych awantur ,tylko zwykłe sprzeczki małżeńskie?
Z takich to powodów m.in. pisłam że musisz dobrze się przygotowac .Miec dowody. Jednoznaczne ,niepodważalne dowody . w sądzie tylko one się liczą .Nie ma miejsca na emocje .
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
mewka



Dołączył: 06 Maj 2010
Posty: 9
Skąd: gdansk

PostWysłany: Sro Maj 12, 2010 13:53    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

tylko co moze byc dowodem takiej sprawie, nie przebywamy w obecnosci innych ludzi (spotkanie z moimi znajomymi raz na 4 miesiace), bo on sobie tego nie zyczy, nie robi mi awantur w pracy, wszytsko dzieje sie w srodku przyslowiowych 4 scian, mam pokazac dziury w scianach, jak ze zloscia rzucal przedmiotami, albo rozwalona szuflada w samochodzie bo tak w nia uderzyl w zlosci...

domyslam sie ze bedzie bardzo trudno cokolwiek udowodnic, bo przeciez ani razu nie dzwonilam na policje, choc kiedys widzac go w takim szale po prostu wyszlam z domu, bo sam moj widok dzialal na niego jak plachta na byka, zmarzlam na kosc, cale szczescie ze instnieja jeszcze centra handlowe to mialam gdzie spedzic 6 godzin, lazac bez sensu.

moze jest ktos tutaj kto ma doswiadczenie w udowadnianiu takich rzeczy, bo przed sadem moje slowo przeciw jego nic nie znaczy.
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
mewka



Dołączył: 06 Maj 2010
Posty: 9
Skąd: gdansk

PostWysłany: Wto Maj 18, 2010 22:33    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

a ja dalej tkwie w martwym punkcie...

jak zabrac sie za zbieranie dowodow przeciwko mezowi, ktory zneca sie nade mna psychicznie, finansowo oraz zaniedbuje dziecko.

dzisiaj mial zabrac mnie z corka do mojej kolezanki, pod drodze do pracy, sprawa umowiona od tygodnia, tylko ze wczoraj znowu go "sprowokowalam", bo po uslyszeniu -stul pusk, suka, szmata-powiedzialam ze nie zrobie mu kanapek do pracy,oczywiscie po tym posypaly sie kolejne epitety, no i on na zlosc nie zabral mnie dzis do niej, ludzie jak mozna z byc tak szurnietym!!!!, a dodam ze samochod jest nasz wspolny, tyle ze ja nie prowadze, a na koniec to ja mialam go przeprosic, to tez standart, zawsze domaga sie przeprosin, bo to wina moich hormonow, wg. niego ja mam hustawke.

co mam robic? bic z nim sie nie zamierzam, ale co w takiej sytuacji mam robic, jak on mi w ostatniej chwili wykreca taki numer.

co mam robic, zeby miec czarno na bialym ze on stosuje przemoc wobec mnie, a widze tez ze sie rozkreca w tym wszytskim, czuje sie taki bezkarny!!! (jego matka zyje z ojcem tyranem tyle lat i znosi wszystko w milczeniu).

tylko widzicie, jak juz wspomnialam to jest przemoc wsrod 4 scian, bez swiadkow i nie posuwa sie do bicia takiego aby pozostawic siniaki, poniszczone sprzety w domu, to jedyne slady.

co robic??
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Echnaton
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 6110
Skąd: Suwałki

PostWysłany: Sro Maj 19, 2010 18:11    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Pierwsze, najważniejsze, najpilniejsze to...poszukać terapii. Gdańsk to dość duże miasteczko:0 pewnie niejedna terapia toczy się w zaciszu poradni i gabinetów. Może tutaj warto spróbowac na poczatek:
Ośrodek Pomocy dla Osób Pokrzywdzonych Przestępstwem

Centrum Interwencji Kryzysowej PCK Pl. ks. Gustkowicza 13
80 - 543 Gdańsk www.cik.sos.pl
tel. 0 58 51 10 121, 0 58 511 01 22 infolinia: 0 801 011 843

Centrum Interwencji Kryzysowej PCK w Gdańsku działa od 1997 roku pełniąc w tym mieście funkcje ośrodka interwencji kryzysowej, ośrodka specjalistycznego wsparcia dla ofiar przemocy domowej, a od 2009 roku, ośrodka pomocy dla osób poszkodowanych przestępstwem. Jest jednym z kilku ośrodków Sieci, które działają całodobowo, przez siedem dni w tygodniu. Centrum oferuje swoje świadczenia w części ambulatoryjnej ośrodka (poradnictwo, regularne spotkania indywidualne, grupowe i treningi) oraz prowadzi mały, kameralny Hostel Kryzysowy, gwarantujący bezpieczeństwo pobytu, a w czasie jego trwania - intensywny, skumulowany program pomocy. Ośrodek tworzy 9-cio osobowy zespół doświadczonych pracowników etatowych (osoby z certyfikatami specjalisty ds. przeciwdziałania przemocy, w zakresie psychoterapii, itp., często z bogatym doświadczeniem akademickim) oraz kilkudziesięcioosobowa grupa wolontariuszy. CIK jest miejscem praktyk i staży studenckich, badań naukowych i realizacji projektów w wielu obszarach pomocy społecznej, przeciwdziałania przemocy, pomocy psychologicznej. Zespól CIK angażował się w setki działań interwencyjnych związanych z wypadkami komunikacyjnymi, katastrofami, klęskami żywiołowymi, napadami bandyckimi, m.in. w trakcie powodzi (2001), kryzysu szkoły w Gimnazjum Nr 2 w Gdańsku (2007) i in. Planowany rozwój CIK, w ramach Sieci zakłada stworzenie kilku punktów filialnych na terenie województwa pomorskiego.
_________________
„lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność”
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
maras
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 28 Maj 2006
Posty: 3871
Skąd: Gdynia/Warszawa

PostWysłany: Sro Maj 19, 2010 23:02    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

pozwolicię że też coś dodam :

GDAŃSK-WRZESZCZ: OTWARCIE NOWEJ PORADNI GDAŃSKIEGO CENTRUM INTERWENCJI KRYZYSOWEJ

Informujemy, że 10 lutego 2010 r. w Gdańsku Wrzeszczu, przy ulicy Piramowicza 1/2 rusza filialna Poradnia Kryzysowa CIK.

Poradnia będzie koncentrowaćswoje działania na ułatwaniu dostepu do Centrum Interwencji Kryzysowej i Hostelu Kryzysowego w Gdańsku, a zatrudnione tam osoby będą udzielać porad, pierwszej pomocy psychologicznej, ale przede wszystkimporad prawnych. Z oradnia współpracować będzie stale 4 prawników,dzieki owocnej wspólpracy z Okręgową Izbą Radców Prawnych w Gdańsku.

Specyficzną cechą nowej Poradni jest fakt, że całkowicie rowadzona będzie według projektu wolontariuszy - opiekunów ofiar Ośrodka Pomocy dla Osób Pokrzywdzonych Przestępstwem [OPOPP/CIK] w Gdańsku.

Źródło: Centrum Interwencji Kryzysowej w Gdańsku


kilka przydatnych adresów:

http://pokrzywdzeni.gov.pl/?lang=1&art=411&kat=95

pozdrawiam
Tomasz
_________________
-----------------------------------------------------
G. E. d/s P.P.R
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Odwiedź stronę autora
mewka



Dołączył: 06 Maj 2010
Posty: 9
Skąd: gdansk

PostWysłany: Pią Maj 21, 2010 22:54    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

wczoraj wieczor znowu byla awanturam o co??? o to ze smialam odsmazyc sobie nalesniki o 20.30 i w calym mieszkaniu zapanowal zapach, a wg. niego "smrod" - tym razem bylam zdzira, zaczal krzyczec,ze wszystko przesiaknie i on pojdzie do pracy jakby wyszedl z jadlodajnie, az mala sie wystraszyla(bo caly dzien bylo raczej spokojnie), wiec ja przeprosil, a potem walil wywietrznikiem i mala znow sie wystraszyla, az miala zaczac plakac, wtedy ja uglaskal i tez przeprosil, ale ja uslyszlam ciag dalszy wyzwisk- na moje pyt. ale o co sie rozchodzi?? mialam zamknac morde, potem wylaczyl mi korki od tv, herbaty tez nie moglam sobie zrobic no i musialam oddac mu pieniadze z zakupow, cale 4zl 27 gr. - wiec z tego wszytskiego po raz pierwszy w takich sytuacjach, zadzwonilam do swojej kolezanki i zrelacjonowalam jej spokojnie sprawe, wiec wyluzowal i dal mi swiety spokoj.

Dodal mi pozniej, ze mam znowu do niej zadzwonic i sie poskarzyc, albo ze myslal ze jestem bardziej roztropna i nie opowiadam swoim znajomym o naszych sprawach, bo to sa nasze sprawy, oczywiscie dzisiejszy caly dzien dostawalam smsy co on mi nie zrobi i jak mnie zniszczy, normalnie psychol jakis.

aha no i na caly dzien zabral karte do internetu w ramach kary, bo mamy bezprzewodowy.

tak w ogole to dzieki za te adresy.

ostatnio bylam znow u dentysty i kobitka mowi, ze ja to zawsze taka usmiechnieta, tylko ona nie wie jakie naprawde zycie to ja wiode, i jak popatrzec na mnie to nie widac aby mi czegos brakowala, wymalowana, zadbana, usmiechnieta, a to wszystko pozory
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość
Echnaton
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur


Dołączył: 15 Lis 2006
Posty: 6110
Skąd: Suwałki

PostWysłany: Sob Maj 22, 2010 0:52    Temat postu: Odpowiedz z cytatem

Ten pomysł z koleżanka bardzo mi się podoba a i na Twoim mężu widać , że wywarł odpowiednie wrażenie! Tak trzymać, może to jest właśnie droga do zatrzymania przemocy? Mówić o wszystkim co jest złe, o wszystkich wyzwiskach, awanturach, smsach...
_________________
„lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność”
Powrót do góry
Ogląda profil użytkownika Wyślij prywatną wiadomość Wyślij email Odwiedź stronę autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum na temat przemocy w rodzinie Strona Główna -> Forum ogólne o przemocy w rodzinie Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Idź do strony 1, 2  Następny
Strona 1 z 2

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group