 |
Forum na temat przemocy w rodzinie Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP www.niebieskalinia.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
alberta
Dołączył: 20 Maj 2010 Posty: 8
|
Wysłany: Nie Maj 30, 2010 23:58 Temat postu: |
|
|
Dziękuję. Choć to "krótko i na temat" ,jasno i konkretnie jest najtrudniejsze.
Pomimo dla mnie pozytywnego na razie wyniku czwartkowej rozprawy podjęłam dziś strasznie trudną decyzję.Po miesiącu wspólnego mieszkania z córką i 14 letnim synem w hotelowym pokoju nie wytrzymałm kolejnego dnia nieustającego terroryzowania mnie i siostry przez syna. Spakowałm go i poinfrmowałam,że od jutra przebywa pod opieką ojca. Moja dobra wola i cierpliwość wyczerpały się . Nie pozwolę aby dalej terroryzował mnie i małą siostrę...
Z synem problemy były od zawsze.ADHD itd... Odkąd wniosłam sprawę o rozwód wini mnie za rozpad rodziny ,choć sam podczas badań psychologicznych powiedział,że dla niego nie ma nic gorszego niż wspólne zamieszkiwanie rodziców . Od zawsze.
Od roku syn spędza na komputerze po kilkanaście godzin dziennie. Żadne próby ograniczenia mu tego nie przynoszą rezultatów. Wielokrotnie wyegzekwowanie od niego rozsądnych godzin wyłączenia sprzętu kończyło się dziką awantura między mną a nim.Nieraz nawet szarpaniną...Ojciec korzysta z komputera tak samo jak syn więc zawsze byłam w tym zakresie wrogiem obojga.
Syn chodzi spać po północy, nie uczy się, nie robi kompletnie nic poza grą, nawet się nie myje.Nie otrzyma promocji w tym roku.
Zaburzenia opozycyjno buntownicze i kompulsywne korzystanie z komputera. i żadnej pomocy. Bo najpierw wielomiesięczne szukanie specjalisty a potem niezgoda syna na uczestniczenie w jakiejkolwiek terapii. Sama już sobie nie radzę. A mały od roku co jakiś czas przechodzi pod opiekę tego z rodziców , u którego jest mu wygodniej.
Dzieciak nieustannie terroryzuje mnie i siosrtę...Nie przestrzega żadnych norm i zasad, awanturuje się ze mną nieustanne, oskarza o rzeczy, których nie zrobiłam,codziennie do póżnych godzin nocnych. Mała zasypia w starchu i krzyku...Tak jak w domu.
Nie potrafię tego inaczej zatrzymać, jest mi tak starsznie ciężko ale czuję,że jeżeli nie ochronię jej i siebie TERAZ ,nie dojdę już nigdzie...
Wiem,że syn nie chce być z ojcem,że doświadcza od niego wiele zła,że musi się nim opiekować i chronić przed skutkami jego chorych zachowań.Ale nie jestem w stanie nic już zrobić. Syn rzucił się na mnie już wiele razy, tylko dlatego,że próbowałam odebrać mu mój komputer, na który czekałam kilka godzin pomimo wcześniejszej umowy lub próbowałam wyegzekwować u nastolatka niezbędną dla niego i otoczenia potrzebę umycia się po 10 dniach nie korzystania z prysznica....
Ojciec zawsze wtedy uważa że ja znęcam się na dzieckiem,nie jestem elastyczna,nie panuję nad emocjami.
To prawda.Już nie panuję.Dzisiaj po raz kolejny poddałam się. I czuję się z tym okropnie. Powiedziałam synowi- w moim mieszkaniu nie będziesz korzystał z komputera.Sprzątasz ,wynosisz śmieci,uczysz się, dbasz o królika.Tylko tyle. Z komputera możesz korzystać u ojca podczas cotygodniowych ustalonych wizyt.Powiedział mi ,ze ma to gdzieś...
Teraz wrzeszczy dalej,że jak zwykle będę za nim płakać, przepraszać, prosić żeby wrocił...Że wszytsko o czym się dowiedzial przez ten miesiąc mieszkania ze mną i siostrą wykorzysta przeciwko mnie....Wiem o tym, bo zawsze tak robił.
Cieszyłam się,bo po mieisącu mieszkania w hotelu znalazlam mieszkanie. Jutro idę podpisać umowę najmu. To pierwszy właściciel od pół roku bezskutecznych poszukiwań , który nie powiedział mi - matki z dziećmi nie chcę. Jednak warunki wynajmu jasno okreśłił- miszkają tu same starsze, spokojne osoby,potrzebujące ciszy i spokoju. A mój syn to ciągła nieustająca awantura od rana do póżnej nocy. Codziennie....
To straszne,ale córka kilkakrotnie mówiła mi już -chciałabym,żeby on nie żył...
Spokój jest tylko wtedy ,gdy nie reaguję na obelgi pod moim adresem, gdy go obsługuję dla świętego spokoju,pozwalam na nieograniczony dostęp do komputera,kompletnie niczego nie wymagam...A to wszystko w imię ochrony przed powrotem do ojca lub ...umieszczeniem w placówce...
Poinformowałam męża o tej decyzji. Wyobrażam sobie jak tryumfuje..A ja czuję,że mam prawo do bezradności,do zrezygnowania z czegoś z czym już nic nie jestem w stanie NIC zrobić.Czuję,że mam prawo do do zakończenia strachu-chyba jeszcze gorszego niż dotychczas, bo związanego z zagrożeniem ze strony własnego dziecka. |
|
Powrót do góry |
|
 |
mgrabas
Dołączył: 09 Sie 2008 Posty: 1516
|
Wysłany: Pon Maj 31, 2010 0:13 Temat postu: |
|
|
myślę, że to dobra decyzja
obyś w niej wytrwała
w tej sytuacji Syn ma szansę opamiętać się _________________ Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela. |
|
Powrót do góry |
|
 |
alberta
Dołączył: 20 Maj 2010 Posty: 8
|
Wysłany: Pon Maj 31, 2010 0:33 Temat postu: |
|
|
głowa mówi- tak trzeba
a mną targają wichury, że znowu porzucam dziecko-choć dotychczas dwukrotnie w ciągu tego roku zostawiłam go pod opieką ojca w dokładnie w takiej samej sytuacji,że zawiodło się na mnie, że tak bardzo potrzebował spokoju i poczucia bezpieczeństwa, które przez te klika tygodni w końcu miał a ja mu to wszystko zabrałam
a to,ze jak zawsze zachowywał się jak przepraszam-pasożyt?... to właśnie jest mi najtrudniej zaakceptować
bo z jednej strony rozumiem jego potrzeby ale nie rozumiem,ze nie potrafi nic z siebie dać, tylko brać, brać, i ranić...
coraz częściej widzę,że z nim jest jak z jego tatą- wybuch, miodowy miesiąc,narastające napięcie,wybuch, miód...
i znowu mam dwóch wrogów
to tak boli....................
właśnie dostałam odpowiedź od jego ojca-"jesteś pijana?! " |
|
Powrót do góry |
|
 |
mgrabas
Dołączył: 09 Sie 2008 Posty: 1516
|
Wysłany: Pon Maj 31, 2010 6:06 Temat postu: |
|
|
wiem...
Syn musi zrozumieć dlaczego tak zdecydowałaś i musi się usamodzielnić
jeśliby tylko zobaczył, że to nie jest na serio, mógłby tylko myśleć jak wrócić, a teraz ma szansę zacząć myśleć jak żyć
w rozmowach z Synem skup się na wyjaśnieniu Mu co powinien zmienić i powiedzieć Mu jak się czułaś i dlaczego
mów Mu też jak się teraz czujesz i pytaj co On czuje - niech ponazywa te uczucia
On powinien zacząć dostrzegać uczucia innych ludzi, rozumieć je i się z nimi liczyć
teraz takie jest Twoje zadanie
zadaniem ojca jest nauczenie syna odpowiedzialności _________________ Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela. |
|
Powrót do góry |
|
 |
alberta
Dołączył: 20 Maj 2010 Posty: 8
|
Wysłany: Czw Cze 03, 2010 23:31 Temat postu: |
|
|
Niestety dziś kolejna porażka.
Zaprosiłam syna na obiad i wspólny spacer ze mną i z córką.Przyjechał naburmuszony po wizycie u dziadka, obejrzał moje nowe mieszkanie,skrytykował wszystko co się dało zapowiadając jednocześnie,że w życiu tu nie zamieszka.Mieszkanie jest duże i bardzo stare. Wymaga remontu na który mnie nie stać. Ale najważniejsze,że JEST.
Było mi strasznie przykro...
Oczywiście krzyczał przy tym , próbował mnie ustawiać, pouczać,zaczął stawiać warunki.Wprosiłam go. Zadzwonił przy mnie do ojca ,przekazując oczywiście nieprawdę,że się z nim awanturuję, zaprosiłam go po to,żeby wyrzucić..
Kiedy wyszedł poczułam ulgę...A za godzinę kolejny telefon z pouczeniami, jak mam się zachowywać i co robić jeżeli kiedykolwiek chcę jeszcze z nim spędzić czas.
Kiedy o tym piszę czuję mdłości...nie mogę pojąć tego wszystkiego...
W związku z wprowadzką do mojego nowego mieszkania pojawił się kolejny problem.
Nie mogę odebrać z mieszkania męża rzeczy swoich i córki. Są tam również moje meble ,za które spłacam kredyt jeszcze przez rok,rzeczy dziecka,jej łóżko ,pościel itd.Mąż zmienił zamek w drzwiach.
Po dwóch bezskutecznych próbach ustalenia z nim terminu spotkania i omówienia, które rzeczy chcę zabrać( "nie wiem kiedy będę miał czas, nie obchodzi mnie to, możesz spać nawet na podłodze") poprosiłam o pomoc kuratorkę. Boi się go,nie pomoże, skierowała mnie do dzielnicowego.
Ten powiedział,że policja w żaden sposób nie może mi pomoc.
Jeżeli wyważę drzwi i zabiorę rzeczy oni muszą od niego przyjąć zawiadomienie o włamaniu i kradzieży a ja na pewno za to odpowiem.
W mieszkaniu męża skończyło mi się zameldowanie na pobyt czasowy, w związku z tym wg policji nie mam prawa tam wejść.
Tłumaczyłam policjantowi,że nadal jestem żoną tego człowieka, nie mamy rozdzielności majątkowej, z powodu jego działań uniemożliwiających mi wspólne zamieszkiwanie musiałam opuścić mieszkanie,mam prawo jako żona tego człowieka przebywać tam, mam prawo do wspólnych rzeczy tak samo jak on ale w rzeczywistości nie mam prawo do niczego...
Proszę o poradę. Co mogę zrobić?
Czy naprawdę nic nie mogę w tej sprawie poza wnioskiem do sądu o podział majątku( a to mam zrobić dopiero po zakończeniu spr.rozw. żeby jej nie przedłużać,czyli za nie wiadomo kiedy...) lub wnioskiem o wydanie na czas postępowania osobistych rzeczy. A co z niezbędnymi sprzętami domowymi?! Nie dosyć,że muszę uciekać ze wspólnego mieszkania, to jeszcze muszę mu wszystko zostawić?
Jak to naprawdę jest?
Muszę się wyprowadzić z hotelu max do niedzieli.W moim mieszkaniu nie mam nic...I nie mam za co mieć. |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|