|
Forum na temat przemocy w rodzinie Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP www.niebieskalinia.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Echnaton Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Dołączył: 15 Lis 2006 Posty: 6110 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Pią Cze 11, 2010 10:04 Temat postu: |
|
|
Jesteśmy tutaj jak jedna wielka rodzina, żyjemy kłopotami innych, wspieramy, motywujemy, trzymamy kciuki (- dzisiaj za janieja, bo ma sprawę) więc pewnie łatwiej nam będzie porozumieć się także w realnym świecie...Internet to takie przedłożenie realnych oczekiwań i rozmowa w samotności ale to wcale nie oznacza, ze tęsknimy do samotności albo sami chcemy być samotni... _________________ „lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność” |
|
Powrót do góry |
|
|
sylwia1975
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 431
|
Wysłany: Pią Cze 11, 2010 17:21 Temat postu: jest mi wstyd |
|
|
Bo zawsze sie patrzy lepiej zdystansu jak ktos sidzi w danej sytuacji sam nie dostrzega trzeba zapamietac ze jestesmy tylko ludzmi i nie bedziemy doskonali, co najwazniejsze nie powinnismy oczekiwac doskonalosci a ja oczekuje od drugich czy to parnet czy dziecko,oj dluga przedemnam droga do dojzalosci moze przed szejdziesiatka zmondrzeje ha ha a to ci dobre. |
|
Powrót do góry |
|
|
sylwia1975
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 431
|
Wysłany: Pon Cze 14, 2010 21:09 Temat postu: jest mi wstyd |
|
|
to jak tak z tym spotkaniem ja sie nie boje nawiazywac nowych kontaktow na szczescie nie bede wgdansku okolo 25 a 26 lipca bardzo chetnie sie zkims spotkam podam dla osob poufnych maila sylvriezen@hotmail.com,pozdrawiam sylwia |
|
Powrót do góry |
|
|
Gabi66
Dołączył: 19 Sty 2010 Posty: 38 Skąd: Pomorskie
|
Wysłany: Sro Cze 16, 2010 15:48 Temat postu: |
|
|
Kochani... zawalona robotą jestem, dlatego nie piszę. W sobotę napisałam okazałego posta, ale mi zjadło Także streszczę co u mnie i odpowiem w skrócie.
Po pierwsze spotkanko - ja nie mam żadnych planów na lipiec, także bardzo chętnie się spotkam. Rozumiem, że 25-26 lipca wchodzi w grę?
Mój mąż już się nie pokazał. Uciekł - najpierw do rodziny w Radomiu, a teraz jest już w Holandii. Cały czas pokrzywdzony, biedny itd. itp. Przesyła mi durnowate smsy jaka to ja jestem zimna i niedobra, ogłaszając też to swojej rodzinie. A to też dlatego, że ja postanowiłam przerwać zaklęty krąg milczenia. Poinformowałam o jego zachowaniu w przeciągu tych 5 lat małżeństwa jego matkę, babkę, chrzestnych. Byli w lekkim szoku, chociaż znając go mogli się tego po nim spodziewać. Teściowa bardzo w porządku się zachowała - okazało się, że tatuś męża, z którym zresztą się burzliwie rozwiodła, to taki sam gagatek - walenie głową w ścianę, "skakanie" z balkonu, bicie żony, rwanie ubrań, niszczenie rzeczy. A do tego był alkoholikiem. Sama mi doradziła, że mimo dzieci, jeśli takie coś się powtórzy mam go rzucić w pioruny.
Zawiadomiłam też policję i w niedzielę miał do mnie przyjść dzielnicowy. Wyobraźcie sobie, że... nie przyszedł!!! Chyba muszę się wybrać na ten komisariat i zwrócić uwagę, że chyba mój mąż musi mnie zabić i mój trup zacząć śmierdzieć, aby ktoś raczył wybrać się do mojego domu na wezwanie.
Targały mną różne emocje przez te dni... smutek, radość... a dziś to już tylko rozczarowanie. Nie dość, że mnie bił, to jeszcze teraz porzucił z 2 dzieci. Do tego wziął jedyną kartę kredytową, na której był jeszcze limit. Ja mam 200 zł do końca miesiąca, hehe, nawet na benzynę na dojazdy do pracy nie starczy. Ale jego to przecież nic nie obchodzi. I de facto nigdy nie obchodziło. Teraz co raz wyraźniej widzę, że jest kompletnie nieodpowiedzialny i tak naprawdę nic mi specjalnego nie oferował ze swojej strony w naszym życiu (no może oprócz seksu, który jednak też ostatnio mi obrzydził). Chyba te moje klapki co raz bardziej opadają.
Pozdrawiam wszystkich, wracam do roboty... |
|
Powrót do góry |
|
|
anwy
Dołączył: 21 Sty 2010 Posty: 336
|
Wysłany: Sro Cze 16, 2010 17:26 Temat postu: |
|
|
Chyba możesz unieważnić kartę?
Otrzymać zrozumienie ze strony rodziny męża to bardzo dużo. Trzymaj się. |
|
Powrót do góry |
|
|
sylwia1975
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 431
|
Wysłany: Sro Cze 16, 2010 20:59 Temat postu: jest mi wstyd |
|
|
Jak wroci,mysle ze tak nie wiem to bym ci radzila pare zasad ustawic np oddzielne konta na tylko twoje nazwisko,sama sie domyslasz czemu.Nie bedzie komocji o to ze wrazie w ........... ty zostaniesz bez grosza jesli on by uciekl z karta natychmiast mozesz zablokowac w swoim banku. Albo nawet go nie informuj ze masz cos tam na boku ja zczasem tez tak zrobie cos tam sobie gdzie indziej otworze .Trzeba sie zabrac za swoje zycie aj gagadek uciekl nie spotkam go w tech stronach pewnie oj............... jaka szkoda trzymaj sie date jeszcze podam dokladna i nr komorki na prywatnym mailu. |
|
Powrót do góry |
|
|
Gabi66
Dołączył: 19 Sty 2010 Posty: 38 Skąd: Pomorskie
|
Wysłany: Czw Cze 17, 2010 11:58 Temat postu: |
|
|
Zastrzegam dziś wszystkie karty. Z tą jego to mam taki problem, że aby ją zastrzec musiałabym tylko zmienić nr tel na który przychodzą smsy z hasłami jednorazowymi. Do tego jest mi potrzebny męski głos, więc może jutro zaangażuję mojego tatę do tej akcji.
Widzicie, dotychczas chcąc okazać mu zaufanie i chęć dzielenia się wszystkim co mam dorobiłam mu dodatkowe karty kredytowe do swoich, konto zmieniłam na wspólne, notarialnie zarządziłam wspólnotę majątkową (nawet na to co miałam przed małżeństwem). Naiwna idiotka ze mnie...
Wygodne to jedynie było z tej strony, że on - nie pracując - często robił jakieś drobne zakupy, a że transakcje bezgotówkowe są korzystniejsze, to mu te karty dawałam. Ale chyba rzeczywiście finito. Bo przez ostatnie półtora roku, to pieniądze też szły na inne cele, bez wcześniejszego uzgodnienia ze mną - mam na myśli używki.
W to wsparcie jego rodziny tak do końca nie wierzę, bo to w końcu jego rodzinka i jego kochają. Po pierwszym szoku, już słyszę po ich głosach, że zaczynają go trochę "rozumieć".
Ja za to czuję się dobrze Dzieciaczki zdrowe, no a ja przeszłam metamorfozę - ścięłam włosy, przefarbowałam, opaliłam się, schudłam, zaczęłam się elegancko malować i ubierać do pracy. Wszyscy są w szoku, zaczepiają mnie na korytarzu, nawet jakieś panie z przedszkola, których ja w ogóle nie kojarzę, przeżywają jak ja wspaniale wyglądam. Ach, jak to cieszy, jak się w końcu coś miłego od kogoś usłyszy. Zresztą mając dobry nastrój i energię, też zupełnie inaczej się wygląda. Niby szata nie zdobi człowieka, no ale KOBIETA jednak czuje się w lepszej aparycji o niebo lepiej.... |
|
Powrót do góry |
|
|
Echnaton Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur
Dołączył: 15 Lis 2006 Posty: 6110 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Czw Cze 17, 2010 12:06 Temat postu: |
|
|
Czas wakacji sprzyja odwiedzinom i nowym pomysłom. Może jakieś spotkania w tym czasie w większym wymiarze? Tylko gdzie i kiedy zwołać i odbyć I Zlot forumowiczów forum Niebieskiej Linii? Ma ktoś pomysł? _________________ „lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność” |
|
Powrót do góry |
|
|
sylwia1975
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 431
|
Wysłany: Czw Cze 17, 2010 13:09 Temat postu: jest mi wstyd |
|
|
gabi nie jestes naiwna ja tez chcialam dobrze dla zwiazku i mamy wszystko wspolne, tylko jak widzisz ze ktos to wykorzystuje czasem z bolem w sercu trzeba robic innaczej i poslugiwac sie umyslem a nie sercem mama moja kiedys powiedziala kto ma mniekie serce musi mniec twara dupe,ha to ci dobre nie pomyslala ze to uzyje przeciwko niej tez. Trzymaj sie bedzie dobrze obojetnie jak sie rozstrzygnie musi byc. |
|
Powrót do góry |
|
|
sylwia1975
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 431
|
Wysłany: Czw Cze 17, 2010 13:13 Temat postu: jest mi wstyd |
|
|
zlot moze byc spotkanie jeszcze lepiej zloty cos maja w stylu czaronic na miotlach pierwsze skojarzenie, tylko ze ja nie mam mozliwosc w kazdej porze roku sie spotykac bo do granicy mam 8oo km. Swiat jest maly ale jest duzo ztym zwiazanych spraw urlop ,pieniadze itd. |
|
Powrót do góry |
|
|
sylwia1975
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 431
|
Wysłany: Wto Cze 22, 2010 11:10 Temat postu: jest mi wstyd |
|
|
Jezeli ktos mq ochote chetnie sie spotkam na spotkaniu z innymi ludzmi z forum ale co do organizowania bedzie zeby pomoc wam trudno ,sam wiesz dlaczego . pozdrawiam |
|
Powrót do góry |
|
|
Gabi66
Dołączył: 19 Sty 2010 Posty: 38 Skąd: Pomorskie
|
Wysłany: Pon Lip 05, 2010 11:59 Temat postu: |
|
|
Długo nie pisałam bo trochę się działo... i w pracy i w domu...
Wyobraźcie sobie, że mój drogi mąż mnie porzucił.
Wrócił z tej Holandii na 4 dni, 4 burzliwe dni, gdzie na przemian się kochaliśmy i kłóciliśmy - na szczęście bez rękoczynów. Ja starałam się zachować spokój i konsekwencję, nie pozwalając sobie i jemu w wejście w grę. Byłam miła, urocza, paliłam świeczki, ładnie się ubierałam, wzięłam nawet urlop na te dni dla niego. Nie odpuszczałam jednak w zakresie swojego zdania na temat naszego życia i jego postawy. Nie raz usłyszałam, że mnie kocha, nienawidzi, nie chce znać i się ze mną rozwieść, że jestem głazem, kamieniem, potworem. Mimo to, tak jak obiecałam teściowej, godnie jak żona, wyprawiłam go do tej pracy w Holandii - pranie, kanapki, napoje, liścik miłosny itd.
On prawie bez przerwy rościł pretensje i żale, jaka to ja jestem niedobra, że o jego głowę nie pytam, że go wtedy nie powstrzymałam w ataku szału i on teraz cierpi.
No i wszystko na nic. Po wyjeździe nic się nie zmieniło. Dalej obraźliwe telefony, suche, wredne, z rzucaniem słuchawki, zanim zdążyłam coś sensownego powiedzieć. Na dwa dni przestałam odbierać jego telefony. Teściowa wydzwaniała i nagrywała mi się, że jest tam ciężko, że jemu ciężko z pracą, że praca ciężka, że jest zdenerwowany i żebym trochę cieplej do niego się teraz zwracała i przeczekała. Tak jak by mi było łatwo - praca, 2 dzieci, 2 psy, duży dom, ogród - latam jak nieprzytomna z wywieszonym jęzorem, ale to już nikogo nie obchodzi. Potem znów mnie ruszyło i pokojowo się do niego odezwałam. Jeden dzień komunikował się ze mną w miarę normalnie, dopytując się jak bardzo go kocham. Więc ja, zgodnie z prawdą pisałam, mówiłam, jak jest dla mnie ważny, jak bardzo go kocham, martwię się, jak tutaj staram się ogarnąć nasze przyszłe sprawy. Z jego strony takiej wylewności nie spotkałam, wręcz napomykał, że się odzwyczaja.
Wczoraj cały dzień się nie odzywał, bo pracował i miał rozładowany telefon. Cóż za brak odpowiedzialności... a gdyby ja go potrzebowała, gdyby coś się stało dzieciom... ale to przecież "nieistotne".
Mimo to wieczorem znów miło rozpoczęłam z nim rozmowę, ale znów zaczął użalać się nad swoją głową, rościć pretensje, że to moja wina, że musiał tak daleko jechać za pracą, bo tu mu nic nie załatwiłam, oczekiwał ode mnie, że podejmę za niego decyzję, że ma natychmiast wracać i ja mam tu mu coś organizować itd. Odpowiedziałam, żeby w końcu dał spokój z tymi pretensjami, że próbowałam, ale mi się nie udało, i żeby sam zajął się w końcu przyszłością. To on znowu, że wymiotuje, że ja się tym nie interesuję, że na kuchni jest 60 stopni i rzucił słuchawką. W sms zażądał, abym złożyła pozew i nie dzwoniła już do niego. Ja mu odpwiedziałam, że nie złożę, niech sam złoży skoro chce (dlaczego znowu ja mam wszystko załatwiać?!), żeby w końcu zrobił coś z tą głową, żeby nauczył się w końcu odpowiedzialności, podejmowania decyzji, nie tylko użalał się nad sobą, że nie zadzwonię, a on niech się odezwie jak przemyśli i i będzie gotowy do budowania życia. Jednocześnie napisałam do teściowej, że on się źle czuje i wymiotuje i niech mu jakoś pomoże, zaprowadzi go do lekarza na przykład (bo ona tam też jest w tej Holandii i jest tam dosyć zadomowiona). No i w odpowiedzi od niego dostałam sms, tu cytuję:
"Możesz dzwonić do mojej mamy, nic ci to nie da! NIC. Odszedłem od mamy w jeden dzień dla ciebie i odszedłem od ciebie dlatego bym nie czuł się sam przy tobie. Jesteś przeszłością dla mnie. Ja na szczęście już nic do ciebie nie czuję i nic od ciebie nie chcę! Dobrze się czuję jak wiem, że już nic ci nie musze tłumaczyć i oczekwiać na coś czego mi nie dasz! Nie kocham cię już po tym wszystkim. Głową muru się nie rozbije! Wierz mi, że dostaniesz pozew. Mamy separację."
Postanowiłam już nie odpowiadać wcale, ręce mi opadły, serce zamarło. Za te wszystkie cierpienia, moją cierpliwość to dostaję w zamian. Jestem zdruzgotana. Gdyby nie leki, popadłabym w czarną rozpacz, ale one trzymają mnie w pionie.
To straszne usłyszej od ukochanej osoby, że Cię nie kocha... Czym ja sobie na to zasłużyłam, może rzeczywiście jestem złym człowiekiem... Może to wszystko moja wina, może to ja nie potrafię prawdziwie kochać, poświęcać się, okazywać ciepło i z kimś żyć na codzień. Ja już sama nie wiem... mam straszny mętlik w głowie....
Błagam odpowiedzcie mi coś.. co Wy o tym myślicie... Wiem, że mnie do końca nie znacie, ani jego też, ale z tych moich wywodów, chyba możecie mieć jakiś pogląd na sprawę...
Smutno mi |
|
Powrót do góry |
|
|
sylwia1975
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 431
|
Wysłany: Pon Lip 05, 2010 12:10 Temat postu: jest mi wstyd |
|
|
czesc gabi na to wyglada ze twoj maz szuka cale zycie kozy ofiarnej za jego poniesione kleski mam dokladnie taka mame nie moze sie zadomowic wholandi od 19 lat tu jestesmy i dzieci sa wszystkiemu winne zawsze ktos jest winny tylko nie ona z tad to dobrze znam brak odpowiedzialnosci wkuza mnie nie rob zsiebie kozy ofiarnej ,sama wiesz dobrze ze to on powinien szukac pracy nie ty, ja staram sie moj maz tez jest od 13 mniesiecy bez pracy mu cos podpowiedziec adalej choc latwo nie jest niech sam tak sam oto dba,mi tez nikt za praca nie latal............ prawda co? pozdrawiam sylwia |
|
Powrót do góry |
|
|
Gabi66
Dołączył: 19 Sty 2010 Posty: 38 Skąd: Pomorskie
|
Wysłany: Pon Lip 05, 2010 15:27 Temat postu: |
|
|
Dzięki Sylwia, czasem po prostu człowiek zaczyna w to wierzyć, że jest winny. Ale czytam teraz po raz drugi Alchemika, Paulo Coehlo (10 lat temu mi się nie podobał, bo podeszłam do tego negatywnie ze względu na osobę, która też to czytała) i w 100% zgadzam się z jego wizją świata i sensu życia. Każdy sam odpowiada za swój los i ma na niego wpływ! Różne doświadczenia są nam potrzebne, aby dotrzeć do wymarzonego celu, czasem ta droga wcale nie jest prosta i krótka. Ale trzeba mieć te marzenia, cele i do nich dążyć, bardzo mocno CHCIEĆ, a nie dryfować jak opuszczona tratwa. Kupiłam tę książkę na imieniny mojemu mężowi, po kilku stronach stwierdził, że mu się nie podoba, że jest "DZIWNIE" napisana. Są gusta i guściki, no ale tak... Doszłam też do wniosku, że trzeba być na odpowiednim etapie w życiu, aby tę książkę zrozumieć. Mój mąż jeszcze napewno do tego etapu nie dotarł. No i tym razem zadałam sobie pytanie... co ja robię z tym człowiekiem? Tym człowiekiem, co nie rozumie tego co ja czytam, nie rozumie mojej filozofii i podejścia do życia... Nic dziwnego, że tyle między nami konfliktów. |
|
Powrót do góry |
|
|
sylwia1975
Dołączył: 14 Gru 2009 Posty: 431
|
Wysłany: Pon Lip 05, 2010 16:06 Temat postu: jest mi wstyd |
|
|
ja zawsze rozumuje tak jezeli by mnie zabraklo tez by sam czy sama musieli dalej zyc i co corci nani ani zonki nani nie ma,stracilam w 8 mniesiacu corkie w czasie ciazy takze wiem co to kruchosc zycia. Stad te prawdziwe slowa odpowiedzialnosc za siebie my jestesmy odpowiedzialni za nasze dzieci TAk dopoki sa nie pelnoletnie. |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|