 |
Forum na temat przemocy w rodzinie Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP www.niebieskalinia.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
bobo
Dołączył: 13 Cze 2010 Posty: 129 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Sob Sie 21, 2010 21:34 Temat postu: |
|
|
Normalnie nawijacie jak najęci... Cóż, kwestia przyzwyczajenia...
No to co. U mnie z atmosferą troche lepiej, choć wiem, że to tylko chwilowe. Zawsze tak jest... Kilka dni spokoju - cisza przed burzą. A potem pioruny we mnie bach jeden po drugim. Życie.
Poza tym (o dziwo?!) mam fatalny nastrój. Każdego dnia rozmyślam, jakie to mam do bani życie itd. itp. Tak, wiem, wiem, nie powinnam się zadręczać tylko wstać i coś z tym zrobić. Jednak cały problem tkwi w tym, że czuję się już taka zmęczona... Naprawdę nic mi się nie chce. Szczerze mówiąc, zastanawiam się głęboko, czy moje życie ma jeszcze jakiś sens. Chyba dopadło mnie ogólne osłabienie. Trochę zanikła moja motywacja i chęci. Ciężko się zmobilizować, gdy obok nikt nie dopinguje, a na dodatek za cokolwiek się nie zabiorę, kończy się to fiaskiem.
Kiedy tak na spokojnie spojrzę na samą siebie, widzę, jak los mnie "rozdeptał". Mam problem z bezpośrednią komunikacją z drugim człowiekiem, zamykam się w sobie coraz bardziej, chyba nawet boję się świata. Nie wyobrażam sobie również, bym mogła stworzyć kiedykolwiek normalny związek z mężczyzną...?
Teraz pewnie ktoś napisze coś typu: "głowa do góry, każdy ma czasem gorszy okres, który mija" oraz: "idź na terapie, to ci pomoże". I pewnie jest w tym sporo racji. Tylko kurczę ten mój głupi charakter i to, że mam wszystko w d****. Uwierzcie mi, sama się sobie często dziwię mojemu nieracjonalnemu sposobowi myślenia. Nie potrafię siebie zmusić do tego, by robić to co powinnam, jeśli w danym momencie czuję inaczej, a co nie jest słuszne.
Dobra, koniec tych smętów. Dziś chyba nic mądrego nie napiszę Czuję się jak roślina i korzenie mnie strasznie bolą. |
|
Powrót do góry |
|
 |
iza1973
Dołączył: 19 Sie 2010 Posty: 74
|
Wysłany: Nie Sie 22, 2010 14:31 Temat postu: |
|
|
Droga Bobo!
Byłam w piatek w osrodku pomocy ofiarom przemocy w rodzinie i zaproponowano dla mnie i moich dziewczynek pokoj w hostelu . Mozna tam przebywac maksymalnie do trzech miesiecy . Wiem perspektywa mieszkania w takim miejscu nie jest fajna ,ale moze od czegos trzeba zaczac i napewno jest lepsza od mieszkania z katem pod jednym dachem . Albo zacznij dzialac czy kiedykolwiek powiedzialas oprawcy ,ze jezeli sie nie uspokoi , to zlozysz na niego doniesienie . Boze przestanmy sie bac .Zawsze jest wyjscie albo oni albo my . Owszem miewalam mysli ze przyjdzie taki moment ,ze go zabije tylko co to da . Podwojnie skrzywdzilabym swoje dzieci. Moj maz od srody kiedy zlozylam doniesienie siedzi cicho jak mysz pod miotla . Boi sie i dobrze przynajmniej wie ,albo i nie (bo takie debile nic nie czuja ) co ja czulam i dzieci . Pamietaj dotad jest kat dopiki jest ofiara. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Echnaton Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 15 Lis 2006 Posty: 6110 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Nie Sie 22, 2010 22:31 Temat postu: |
|
|
To najmądrzejsza z wszystkich prawd objawionych - "Dopóki jest ofiara jest i kat" Odwracając te role, niwelując, wychodząc z kręgu "bycia ofiarą" wkraczamy na terytorium bez przemocy... _________________ „lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność” |
|
Powrót do góry |
|
 |
bobo
Dołączył: 13 Cze 2010 Posty: 129 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Pon Sie 23, 2010 2:00 Temat postu: |
|
|
Hej.
...raz, gdy akurat znów była awantura powiedziałam MU, że zgłoszę się do "opieki" i że matka na pewno też będzie po mojej stronie gdyby coś... ON na to: "to sobie idź, zobaczysz komu uwierzą - na pewno nie tobie i mamusi". Gdybym tylko wspomniała o pomyśle z policją (aczkolwiek nigdy bym mu tego w twarz nie wykrzyczała - nie mam tyle odwagi), to by mnie chyba zabił... Nie dlatego, że się boi, tylko dlatego, że ja w ogóle śmiem coś takiego mówić. ON cały czas doskonale pamięta mój pobyt w szpitalu "P" sprzed pięciu laty. Raz po raz wspomina, że powinnam znów iść się leczyć, bo ze mną coś 'nie tak'...
Kolejna sprawa jest taka, że właśnie strasznie ciężko mi się wziąć "do roboty". Nie wiem czemu, naprawdę. Może najlepiej określi moje podejście zdanie: niech się dzieje co chce. Tzn. weszłam w taki stan około trzy tygodnie temu. Ręce mi opadają. A jutro zaś poniedziałek.
Nienawidzę poniedziałków:/ |
|
Powrót do góry |
|
 |
iza1973
Dołączył: 19 Sie 2010 Posty: 74
|
Wysłany: Pon Sie 23, 2010 9:29 Temat postu: |
|
|
Poniedzialek ,to taki sam dzien jak kazdy inny . Moj zaczol sie strasznie . Jakie ma ,to znaczenie czy to poniedzialek ,wtorek itd. Zycze ,by kazdy dzien pozwalal Ci wstac z usmiechem na twarzy . Ja nienawidze czlowieka , z ktorym zyje bo to przez niego dzis znow placze. |
|
Powrót do góry |
|
 |
bobo
Dołączył: 13 Cze 2010 Posty: 129 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Pon Sie 23, 2010 10:14 Temat postu: |
|
|
To płacz, płacz póki możesz Ja już niestety chyba nie jestem zdolna do tej czynności, a chciałabym bardzo sobie tak czasem popłakać
A ja od rana mam mętlik w głowie. Czuję, że muszę szybko coś zmienić w moim życiu (chyba wiadomo co) bo już powoli staję się jak roślina. Potrzebuje dość silnego, pozytywnego oczywiście bodźca.
Przyznam, że w ostatnich dniach szukam pomocy w Internecie. Głupio to brzmi...(?) Czytam fora różne po prostu i liczę, że natknę się na kogoś, kto miałby możliwość i chęci mi pomóc. Wiem, że to dziwne. Ale skoro tak rzadko wychodzę z domu to jakie mam inne wyjście niż przynajmniej spróbować coś wskórać za pośrednictwem sieci.
No ale niestety, póki co, moje poszukiwania kończą się fiaskiem. Chyba, że przystałabym na "sponsoring" - to szybko ktoś do pomocy by się znalazł:/ Co za świat
Ponawiam może zatem to, co już kiedyś w pewnym sensie ogłaszałam:
jeśli ktokolwiek ma kontakt np. do osoby starszej, samotnej której przydałaby się choć tymczasowa pomoc w domowych obowiązkach lub innych oraz mogłaby ona i chciała udzielić mi (nam) doraźnego 'azylu' - chętnie skorzystam Brzydko to brzmi, wiem ;P Może być Warszawa nawet lub okolice - dojade.
Nie idę na razie do hostelu, bo pamiętajmy o Maluchu. Szukam mu tymczasowego domku ale na razie również nic. Oczywiście, gdyby była taka możliwość, wolałabym się z nim nie rozstawać.
Wiem, że wałkuję w kółko to samo ale takie jest moje życie na ten moment: hula w tę i z powrotem.
Nadzieja zawsze umiera ostatnia. |
|
Powrót do góry |
|
 |
bobo
Dołączył: 13 Cze 2010 Posty: 129 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Pon Sie 23, 2010 15:42 Temat postu: |
|
|
No i masz ci los! Znów wywołałam wilka z lasu... Już wiem, czemu od wczoraj czuję takie napięcie i w nocy nie zmrużyłam oka. Jak to w kilka minut wszystko zaś może powrócić do "normy". Przypadkiem podsłuchałam jak ON zaś zaczął swoje gadki-szmatki do matki (ale rym! ;O). A jakiś tydzień temu obiecał mi, że już nie będzie "nadawał" i się wtrącał do wszystkiego. Mówił jej, że "od jutra wkracza do akcji" ...bo przecież minął cały tydzień od poprzedniej awantury, a ja wciąż jestem w domu, nie jestem niezależna, samodzielna, wykształcona i zamężna. Aż mi się słabo robi jak tego wszystkiego słucham i potem myślę o tym nieustannie. Ja potrzebuję lat by się pozbierać, a ON myśli, że w kilka dni będę Bóg wie kim.
Matka raz mu tam cicho zwróciła uwagę ale potem wysłuchała do końca.
Dlaczego ona się nie sprzeciwia? Ostatnio nawet sama mi powiedziała, że mam się wziąć za siebie... Ja jej tłumaczę, że on mnie od lat krzywdzi, że to nie idzie się zmienić z dnia na dzień, że mi ciężko, bo wiem, iż nawet, gdy jest kilka dni spokoju, to za chwilę się znowu zacznie piekło od nowa. I jeszcze mówi mi, że cierpi strasznie przeze mnie, bo potem musi GO wysłuchiwać, a już nie daje rady! Ona nie mnie kompletnie nie rozumie. Choć ja nie wiem jakim cudem, gdyż sama wcale lepiej u siebie (w rodzinnym domu) nie miała.
Co tu jest grane?
O! Właśnie przed sekundą zaś wlazł do mojego pokoju ot tak. Zawsze tak robi, nigdy nie puka. Obojętnie czy się przebieram, czy śpię... A te drzwi na dodatek tak głośno się otwierają. Zawału kiedyś dostanę.
Nie jestem osobą jakoś strasznie religijną ale wierzę w Boga. Modliłam się dzisiaj po raz pierwszy od dawna. Nic więcej mi nie pozostało. Ale nie czuję się lepiej. Tym bardziej po tym co niedawno usłyszałam.
Zna ktoś może jakiegoś psychologa, z którym można porozmawiać on-line? |
|
Powrót do góry |
|
 |
Echnaton Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 15 Lis 2006 Posty: 6110 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Pon Sie 23, 2010 21:03 Temat postu: |
|
|
Wklikaj się może do Marysi, ona jest psychologiem i może odezwie się do Ciebie na priw albo na GG.... _________________ „lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność” |
|
Powrót do góry |
|
 |
bobo
Dołączył: 13 Cze 2010 Posty: 129 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Pon Sie 23, 2010 23:40 Temat postu: |
|
|
Do Marysi??? Z takim nickiem: Marysia" ??? Bo nie kojarzę (przepraszam)  |
|
Powrót do góry |
|
 |
Echnaton Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 15 Lis 2006 Posty: 6110 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Wto Sie 24, 2010 21:05 Temat postu: |
|
|
Marysia"
Jest psychologiem i współpracuje z Niebieska Linią.... _________________ „lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność” |
|
Powrót do góry |
|
 |
SmutnySzept
Dołączył: 01 Sty 2010 Posty: 9
|
Wysłany: Wto Sie 31, 2010 21:59 Temat postu: |
|
|
Bobo, jeśli jesteś i możesz odezwij się. Chcę z Tobą porozmawiać. Być może będę umiała Ci pomóc. Nie obiecuję, ale najpierw musimy porozmawiać.
Pozdrawiam  _________________ Mędrzec jest mędrcem tylko dlatego, że kocha. Zaś głupiec jest głupcem, bo wydaje mu się, że miłość zrozumiał.
-Paulo Coelho |
|
Powrót do góry |
|
 |
bobo
Dołączył: 13 Cze 2010 Posty: 129 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Sro Wrz 01, 2010 18:28 Temat postu: |
|
|
@SmutnySzept
Ok. To ja Ci podam na PRIV moje gg ok? Tak chyba będzie najprościej.
Poza tym u mnie 'nijako'... Tatuś mój kochany w ostatnim czasie trochę odpuścił. Niemniej wiem, że to wszystko kwestia czasu. Ja sama natomiast popadłam w jakiś dziwny stan, który bardzo trudno mi opisać. Na niczym mi nie zależy, nie mam motywacji, nie mam sił. Źle sypiam, jestem rozdrażniona. Bardzo możliwe, iż jest to następstwo właśnie tej sytuacji, która nastąpiła; powinnam skorzystać z tego, że stary ma "lepsze dni", działać, żyć ale nie potrafię. Chyba się uzależniłam od ciągłej adrenaliny. Wiem, że to głupie ale chwilami mam ochotę, żeby znów na mnie nawrzeszczał... Bardzo to dziwne. Ciężko mi się w tym odnaleźć.
Nie umiem znaleźć sobie miejsca. Nie wiem za co mam się zabrać, co robić. Ciężko mi utrzymać skupienie. Może to też trochę przez tą pogodę, jaka nastała. Z dnia na dzień taki chłód.
Wiem jedno na pewno - potrzebuję odpoczynku i zmiany, jakakolwiek by ona nie była. Siedząc na d**** i użalając się nad sobą tylko pogarszam swoją sytuację. Potrzebuję bodźca. |
|
Powrót do góry |
|
 |
bobo
Dołączył: 13 Cze 2010 Posty: 129 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Pon Wrz 06, 2010 15:58 Temat postu: |
|
|
...no i nie doczekałam się kontaktu - jak na razie przynajmniej.
A w domu, znów nieciekawie. Trochę się odizolowałam od tego wszystkiego i zanurzyłam się w "swoim świecie". Uciekam tam, gdy już mam tego 'realnego' serdecznie dosyć. Oczywiście nie jest to żadne rozwiązanie na dłuższą metę, no ale co zrobić.
I to chyba tyle, bo co mam więcej pisać. Praktycznie jest bez zmian. Wiem, że to w dużej mierze moja wina, bo to ja powinnam wziąć się za swoje życie ale nadal strasznie mi się nie chce. Stoję w miejscu, mimo, iż jest mi tu bardzo niewygodnie. Niechże ktoś mnie popchnie! |
|
Powrót do góry |
|
 |
kaszcze
Dołączył: 31 Sty 2010 Posty: 363 Skąd: Dąbrowa Górnicza
|
Wysłany: Pon Wrz 06, 2010 20:22 Temat postu: |
|
|
będziesz tak długo stać w tym niewygodnym miejscu, dokąd nie zrozumiesz, że sama sobie musisz pomóc i to z pomocom fachowców...
popycham Cię już któryś raz- idź na terapię jeśli czujesz, że jesteś ofiarą przemocy...bo tak to nie ruszysz z tego niewygodnego miejsca...
życzę Ci dużo siły...
pozdrawiam _________________ Kasia |
|
Powrót do góry |
|
 |
bobo
Dołączył: 13 Cze 2010 Posty: 129 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Pon Wrz 06, 2010 20:47 Temat postu: |
|
|
Dzięks. Ale wiesz, paraliżuje mnie strach... Nie wiem co ON będzie robił pod moją nieobecność(?); przeszuka moje rzeczy - nie chciałabym tego bardzo, zleje Młodego - na samą myśl robi mi się słabo... Boję się wyjść z domu. Już pomijając fakt, że boję się wyjść "do ludzi". Tu już nie chodzi tylko i wyłącznie o sam lęk; mnie wręcz robi się ciemno przed oczami gdy nawet zwyczajnie idę ulicą, film mi się urywa... Oczywiście bywają dni, kiedy zbiorę się do jako takiej kupy i idę tu czy tu ale to wymaga ode mnie długich przygotowań, do których na dodatek mam warunki. A w ostatnim czasie owych warunków nie było lub też ich sobie nie stworzyłam. Od jakiegoś miesiąca jestem chodzącym kłębkiem nerwów. Jestem zestresowana chyba do granic możliwości. Nie wiem co robić. |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|