 |
Forum na temat przemocy w rodzinie Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP www.niebieskalinia.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
kleksik
Dołączył: 16 Gru 2010 Posty: 6
|
Wysłany: Sob Cze 25, 2011 0:54 Temat postu: milczenie i agresja |
|
|
Jestem zagubiona. Pracuje z mężem w jednej firmie. On na stanowisku kierowniczym(nie jest moim szefem) Jest czlowiekiem zimnym i zamkniętym w sobie. Ja potrzebuję rozmowy wsparcia, którego nigdy z jego strony nie mialam. Na codzień razem jeździmy do pracy ,widujemy się w pracy. On w otoczeniu koleżanek, kolegów zabiegających o jego względy. Mamy dwoch doroslych synow, wybudowaliśmy dom. W naszym życiu bylo kilka sytuacji o których nie potrafię zapomnieć. Poronienie -wakacje mala miejscowość, ja w trzecim miesiącu ciąży, zakupy 2 kilometry - sama chodzilam z torbami potem źle się poczulam - nawet do mnie nie zajrzal dopiero jak powiedzialam, że muszę jechac do lekarza mąż się wystraszyl. Drugi pobyt w szpitalu z innego powodu - czekanie na korytarzu aż po mnie przyjedzie potem zapalenie pluc. Przechodzilam zabieg laryngologiczny, prosilam aby poszedl do lekarza aby przyspieszyć to wszystko (koniak czy cokolwiek innego) powiedzial,że tego nie zrobi.
Bardzo mila koleżanka, z którą zna się od lat - razem pracują. Często ją podwozil do domu bo blisko mieszkala ( pól gosziny dlużej zostawal wtedy w pracy)- ja z zakupami tramwajem. Wynajęliśmy mieszkanie na krótki okres obok miejsca jej zamieszkania. Wtedy jeszcze jej nie znalam.Zrobil wszystko żeby nie zostala zwolniona z pracy- jest jej szefem. Awantury, ktore ja wywoluję często kończą się przemocą fizyczną(ja zazwyczaj zaczynam)Potem chodzę posiniaczona a On podrapany. Mimo wszystko jest silniejszy. Synowie często sa świadkami tych awantur. Ja potrzebuję rozmowy a On zawsze odwraca się i wychodzi. Milczenie jest Jego tajną bronią a we mnie wywoluje agresje. Potem się wstydzę ale nie potrafię nad sobą zapanować. Przepraszam go i poniżam sie poniważ bardzo go kocham. Wydaje mi się, że stracilam przez to respekt w oczach moich synów. Zaczyna mnie ciągnąć\do alkocholu, leków uspakajajacych nie jestem już sobą. Dzis znowu próbowalam z nim rozmawiać odwrocil sie i zasnąl. Wynioslam się z sypialni ale nie daję już rady. Nie potrafię spać i czuje jak znowu agresja we mnie wzrasta. Czy ja jestem ofiara czy powodem agresji w rodzinie? Awantury są straszne, przeklinam i nie jestem wtedy sobą. Pojakimś czasie udajemy, że nic się nie stalo i wszystko wraca do normy. Moj maz jest bardzo religijny i taka jest jego cala rodzina. Dla mnie najgorsze jest jego milczenie i zamknięcie w sobie gdy dochodzi do nieprzyjemnych dla niego rozmow. |
|
Powrót do góry |
|
 |
mgrabas
Dołączył: 09 Sie 2008 Posty: 1516
|
Wysłany: Sob Cze 25, 2011 5:45 Temat postu: Re: milczenie i agresja |
|
|
aż ciśnie mi się na usta pytanie: dlaczego ludzie wiążą się akurat z takimi osobami? to pytanie również ktoś mógłby mi zadać...
mąż religijny, a nie chce porozmawiać z żoną? co to za religia?
uderzasz w mur... kusi Cię destrukcja... agresywność, alkohol, rękoczyny to nie jest rozwiązanie problemy tylko jego eskalacja!
dobrze, że jesteś
masz wybór, zawsze jest wybór
nawet w skrajnie nieludzkich sytuacjach są ludzie, którzy pozostają ludźmi...
pamiętaj, że mąż też ma uczucia i że możesz Go nie znać zupełnie...
można nie znać nawet siebie, jeśli się siebie samego nie bada
a co Ty czujesz gdy nie możesz przebić się przez tą ścianę? i co Ty byś poradziła swojej Córce, gdyby taka sytuacja Jej dotyczyła? (wiem, że nie masz córki) _________________ Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Echnaton Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 15 Lis 2006 Posty: 6110 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Sob Cze 25, 2011 18:16 Temat postu: |
|
|
Niewiele wiem o Tobie, ale z opisu wynika obraz smutnej, bezradnej i opuszczonej kobiety, która w geście rozpaczy i nieporadności wybucha na niezwykle spokojnego, bogobojnego męża i rani go swoimi słowami i paznokciami, a on...nie pozostaje dłużny i broniąc się sprawia, że masz siniaki. Pojawia się tez dziwna nieznajoma, która niby nie ma żadnego związku ale pojawia się w tle i coś znaczy. Co znaczy jej obecność? Religijność polegająca na opuszczeniu żony? Może on jest religijny na pokaz a jaki jest w domu Ty wiesz najlepiej...
Rozwiej moje wątpliwości, dopowiedz swoją historię tak abym mógł z niej wyciągnąć sens i bezsens i jeszcze na tej podstawie umiał podać dłoń i..pomóc! _________________ „lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność” |
|
Powrót do góry |
|
 |
kleksik
Dołączył: 16 Gru 2010 Posty: 6
|
Wysłany: Sob Cze 25, 2011 23:08 Temat postu: |
|
|
Dziękuję za zainteresowanie moim problemem. Staralam się zawsze zadowolić rodzinę moją, męża - nie ma w niej miejsca na odstępstwa od kościola. Przez 10 lat nie pracowalam zajmując się wychowywaniem synów. Mąż w tym czasie pracowal zawodowo w dwójnasób. Doszkalal się ksztalcil dużo przebywal w pracy - czasem nocki. Kiedy synowie podrośli zdecydowalam się również na pójście do pracy - dużej firmy. Odjąlam dodatkowe studia, ukończylam je, ale praca dom i studia wydaje mi się byly dla mnie zbyt dużym wyzwaniem. Zaplacilam za to zdrowiem. Po przyjściu do pracy zorientowalam się, że obciążenie zawodowe mijego męża wcale nie bylo tak duże i chyba nie wymagalo aż tyle czasu z jego strony. Pokojarzylam, że jest w bardzo dobrych stosunkach z wszystkimi swoimi kolegami i koleżankami - szczególnie z jedną. Bardzo dużo o naszej rodzinie wiedziala nawt szczególy. Przypomnialam sobie, że którejś soboty przyszla po męża, którego akurat nie bylo w domu, twierdząc, że jest z nim umówiona, że jej się komputer zepsul i mąż obiecal, że z nią pojedzie do pracy. wydawalo mi się to dziwne. Kiedy ja czy synowie byli chorzy często razem wychodzili z pracy. Mąż twierdzil, że zdarzylo się to raz lub dwa - podrzucil ją do domu. Nie martwilabym się niczym gdybym czula, że mąż mnie kocha ale tak nie jest. Mam nieodparte wrażenie, że robi wszystko z obowiązku a sam jest gdzieś daleko, no i to zamknięcie w sobie. Udalo mi się namówic Go na wizytę u psychologa. Psycholog zaproponowala mężowi terapię, mnie poradzila wizytę u psychiatry. Męża określila jako osobowość aleksytymiczną. Na tym jednak się skończylo ponieważ mąż się na nią bardzo wkurzyl. On nie znosi żadnej krytyki. Mnie to jeszcze bardziej zdolowalo ponieważ biorę już leki hormonalne- jestem pod opiką endokrynologa, który leczenie psychiatryczne mi odradzal. Mam okresy silnej depresji i zauważylam, że tylko praca fizyczna (np. w ogrodzie) trochę mi pomaga. Dużo palę i lubę wino. Szczególnie jak jest mi źle i nie ma przy mnie nikogo. Ciągle`walczę z bólem i rozczarowaniem. Brak reakcji ze `strony męża i wmawianie mi, że z moją glową jest coś nie tak doprowadza mnie do oblędu. Coraz trudniej wykonywać mi codzienne obowiązki. _________________ rozczarowanie |
|
Powrót do góry |
|
 |
mgrabas
Dołączył: 09 Sie 2008 Posty: 1516
|
Wysłany: Nie Cze 26, 2011 8:00 Temat postu: |
|
|
sytuacja jest złożona
oboje małżonkowie mają coś do zrobienia ze sobą samym, przepracowania i zdają się nie doceniać wagi tego, jedno z nich nawet wypiera istnienie problemu i od niego zdaje się uciekać...
jedni specjaliści wyznają pogląd o istnieniu osobowości aleksytymicznej czyli analfabetyzmu emocjonalnego, czym tłumaczą wszystko i praktycznie pozostawiają ludzi na lodzie, inni stanowczo się temu przeciwstawiają twierdząc, że to szkodliwy mit i starają się pomóc (ja przychylam się do tych drugich)
co można zrobić, a czego nie wolno?
najpierw prosiłbym o odpowiedź na pytania zawarte w moim poprzednim wpisie _________________ Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Echnaton Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 15 Lis 2006 Posty: 6110 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Pon Cze 27, 2011 20:13 Temat postu: |
|
|
Wiele małżeństw żyje w takich samotniach, to co ich łączyło wypaliło się, nie umieją dostrzec czegoś innego i trwają na swoich posterunkach z dala od miłości i szczęścia. Niektóre małżeństwa, po opadnięciu zasłony z olśnienia dostrzegają, że nie zaprzyjaźnili się z partnerem i nie mają wspólnych dróg i dróżek. Twój mąż ma swój świat, w którym jest mu dobrze, Ty..chyba czujesz się źle, ale nie masz ani siły, ani nadziei, ani przyjaciół, którzy wsparliby Cię w poszukiwaniach...
Czy Twoja depresja wynika z sytuacji czy też ma inne podłoże? _________________ „lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność” |
|
Powrót do góry |
|
 |
kleksik
Dołączył: 16 Gru 2010 Posty: 6
|
Wysłany: Wto Cze 28, 2011 9:03 Temat postu: rozczarowanie |
|
|
Myślę,że moja depresja wynika z zaistniałej sytuacji. Mąż mimo starań jest daleko, myślę, że sercem przy innej kobiecie. Jego zasady, religijność nie pozwalają mu na zmianę życia. Czuję wściekłość niemoc a przed sobą widzę mur którego nie mogę pokonać.
Bezsilność to najgorsze uczucie a trwanie w pustce jeszcze gorsze. Gdybym miała córkę powiedziałabym, jej że wszystko ma swój koniec i trzeba być bardzo silnym w życiu. Jednak trwanie przy człowieku, który Cię nie kocha jest bez sensu i daje tylko cierpienie. _________________ rozczarowanie |
|
Powrót do góry |
|
 |
mgrabas
Dołączył: 09 Sie 2008 Posty: 1516
|
Wysłany: Sro Cze 29, 2011 5:52 Temat postu: coś w tym jest |
|
|
polecam uwadze: http://www.forum.niebieskalinia.pl/viewtopic.php?p=39332#39332
forum to tylko miejsce rozmów, odpowiedzialność trzeba brać jednak pełną za siebie, swoje małżeństwo, swoją rodzinę, na ile tylko to zależy od nas, nie więcej i nie mniej _________________ Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Echnaton Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 15 Lis 2006 Posty: 6110 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Sro Cze 29, 2011 22:38 Temat postu: |
|
|
Tak mgrabas ale niechaj każdy bierze odpowiedzialność za swoje czyny, nie zmuszaj kleksik do tego aby brała odpowiedzialność za czyny i postawy jej męża. Brac odpowiedzialność za to co się czyni i czego nie czyni, pozostawić odpowiedzialność za czyny temu kto je stosuje! _________________ „lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność” |
|
Powrót do góry |
|
 |
kleksik
Dołączył: 16 Gru 2010 Posty: 6
|
Wysłany: Pią Lip 08, 2011 13:04 Temat postu: |
|
|
Chciałabym aby ktoś mi poradził jak otworzyć człowieka zamykającego się w skorupie. Człowieka, który traktuje tą skorupę jako swoje schronienie przed problemami, światem, życiem, powielającego życiowy błąd swego ojca. Przecież życie to nie tylko technika, matematyka, codzienne obowiązki i swoje zainteresowania. Nie wszystkie problemy można rozwiązywać chłodno z dystansem bez emocji. Można powiedzieć wybacz mi popełniłem błąd. Tylko jak wybaczyć dziesięcioletnie odtrącanie i przekonywanie, że to tylko moja wina. Czuję się już winna temu, że żyję. _________________ rozczarowanie |
|
Powrót do góry |
|
 |
mgrabas
Dołączył: 09 Sie 2008 Posty: 1516
|
Wysłany: Pią Lip 08, 2011 14:15 Temat postu: |
|
|
nie rób tego! tylko ten człowiek, sam, może zadecydować o tym
wyobraź sobie, że to odrębna istota, która w ten sposób żyje
jeśli tę skorupkę zabierzesz, ucieknie _________________ Co Bóg złączył, tego człowiek niech nie rozdziela. |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|