 |
Forum na temat przemocy w rodzinie Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP www.niebieskalinia.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
paran77
Dołączył: 03 Lut 2010 Posty: 46 Skąd: warszawa
|
Wysłany: Sob Kwi 03, 2010 20:12 Temat postu: |
|
|
Swobodnie nabrac powietrza w płuca... Marzenie. Dobija mnie ta niepewność- już jest niby ok, blisko. Bardzo blisko, najbliżej prawie jak się da...a zaraz znów go "nie ma". Nie wiem co się dzieje. Przytulał, a teraz znów nie chce nawet na mnie spojrzeć
Już wolałabym chyba jakby ogłosił "koniec"- jeden ostry ból, długa kuracja, ale bez rozdrapywania ran. Sama z tej rzeki nie wyjdę, za bardzo kocham  |
|
Powrót do góry |
|
 |
paran77
Dołączył: 03 Lut 2010 Posty: 46 Skąd: warszawa
|
Wysłany: Pon Kwi 05, 2010 14:22 Temat postu: |
|
|
Czuję sie taka "żadna". Niepotrzebna...Samotna. Strasznie mi smutno. Albo sama, albo tylko z dziećmi... Kocham je bardzo mocno, potrzebuję ich tak samo jak one mnie, ale brakuje mi drugiej dorosłej osoby. Zamykam się na klucz w oczekiwaniu, nawet nie w oczekiwaniu a zawieszeniu- wiem, ze nie mam na co czekać. sama sie dobijam
Chciałabym wstać któregoś dnia "nowa", bez złych wspomnień, z nowym spojrzeniem (zupełnie nowym) na cały świat... Uśmiechać sie sama do siebie, dostrzegać innych ludzi. Poczuć się kimś wyjątkowym...
Tak mi źle. Potrzebuję czuć się kochana. Chcę dać radę żyć normalnie, pogodzić się z tym co się stało, pozbierać do kupy. Nauczyć się sama zasypiać. Nauczyć się nie żebrać o miłość tam gdzie nie ma jej dla mnie, tylko brać tam gdzie sama prosi sie o przygarnięcie
Te Święta sa kolejnymi złymi Świętami, nie chcę takich więcej...
Kiedyś przechodziłam coś podobnego...Wracał, odchodził...wracał... Miało być pięknie... W przypadku tamtego chłopaka każdy "dołek" był z powodów moralnych- ja byłam po rozwodzie, miałam dziecko. On za każdym razem jak się oddalał, "chował się" za Kościołem, za Bogiem... ja w to wierzyłam, wręcz szanowałam człowieka tak głębokiej wiary. Gdy wrócił do mnie ostatni raz okazało się: każda "przerwa" była spowodowana inną kobietą, nawet jak się spotykaliśmy to mnie zdradzał...
Teraz? Nie znam przyczyny... ale czuję się tak samo i wiem, że jak już się "przeczołgam", wstanę a on będzie już daleko...zbyt daleko.... |
|
Powrót do góry |
|
 |
flowerek
Dołączył: 19 Sty 2010 Posty: 364
|
Wysłany: Pon Kwi 05, 2010 18:47 Temat postu: |
|
|
Aniu, od początku czytam twoje posty.W żaden sposób nie osądzam Ciebie.Wprost przeciwnie.Uważam ,że bardzo dużo przeszłaś i to nie Ty ,jak piszesz,"byłaś zła tylko Ciebie skrzywdzono, bardzo skrzywdzono.
Chyba rozumiem Ciebie i Twoją sytuacje.Rozumiem ,że czasami człowiek czuje się jak pies zagoniony w kąt.Aby się bronić potrafi tylko szczerzyć zęby i kąsać.A człowiek cóż ,w takiej sytuacji może krzyczęć albo płakać, skulić się jakby go nie było.Bo nie widzi innego sposobu aby się bronić ,bo woła w ten sposób "ja tu jestem",bo jest mu bardzo źle,bo czuje się bezsilny.I dlatego krzyczy.
Dla mnie to Ty jesteś ofiarą przemocy.
Tak to jest ,że ofiara przemocy staje się wybawicielem i katem.To jest takie zamknięte koło.
Z tego co zrozumiałam chodzisz na terapię i tam też Tobie powiedzą,że występujemy w tych trzech rolach. Tak to się dzieje.
Nie uważam ,żebyś miała sobie coś do zarzucenia.Myślę,że próbowałaś po prostu przeżyć i robiłaś to tak jak umiałaś.
Czego od Ciebie oczekiwano - żebyś się czołgała, dziękowała za to ,że możesz tam mieszkać, że pozwala Ci się żyć? I masz żyć tak jak inni chcą?A kto zadbał o Ciebie ,o twoje "ja".Myślę ,że nie pozwalano Ci abyś nawet sama o nie dbała.
Całym sercem jestem z Tobą.
Kochasz i boli Ciebie odrzucenie.Ale to chyba nie dopiero teraz zostałaś opuszczona.Stało się to chyba wcześniej.Mąż wybrał, ale nie Ciebie i teraz próbuje zrzucić na Ciebie odpowiedzialność za to ,że się nie udało.
Dlaczego tak myślę ? Dlatego ,że miłość nie krzywdzi, miłość wybacza, miłość nie pamięta złego.
Wierzę,że spotkasz taką miłość, miłość która niesie radość i nadzieję.
I takiej miłości z całego serca Ci życzę ,bo JESTEŚ KIMŚ WYJĄTKOWYM. |
|
Powrót do góry |
|
 |
paran77
Dołączył: 03 Lut 2010 Posty: 46 Skąd: warszawa
|
Wysłany: Pon Kwi 05, 2010 20:43 Temat postu: |
|
|
Flowerek... dziękuję, bardzo miłe i budujące, co piszesz, ale...
Echhh...gdyby nie te wszystkie "ale", jakie to wszystko byłoby piękne: piękni MY, piękne dzieciaki
Jakiś czas temu powiedziałam jeszcze siostrze "mam już wszystko, co do szczęścia potrzebne"...PO CO JA TAK MÓWIŁAM????????????????????
Jeden jedyny raz w życiu odwazyłam się na takie stwierdzenie...i taki "niewypał". Tak w to wierzyłam
Nie chodzę jeszcze n a terapię, czekam... Spotykam się czasem z psychologiem, ponieważ czuję się strasznie osamotniona...Wielu rzeczy nie rozumiem, nie potrafię sobie z nimi poradzić. Te spotkania dużo mi dają, ale nie wykorzystuję ich w pełni  |
|
Powrót do góry |
|
 |
flowerek
Dołączył: 19 Sty 2010 Posty: 364
|
Wysłany: Pon Kwi 05, 2010 21:37 Temat postu: |
|
|
Aniu,nie pytaj po co tak mówiłaś. Tak jak mówisz wierzyłaś w to .Myślisz ,że "zapeszyłaś"?
Nie ,bo jak jest prawdziwe szczęście to ono nie jest ułudą,naszym życzeniem ,tylko jest realne,takie że dotyka się je sercem.
Aniu,powolutku,pomalutku i poradzisz sobie.Droga, która idziesz nie jest łatwa ale cel podróży jest piękny.To Twój spokój,Twoja radość , Twój uśmiech.
Korzystasz z porad psychologa, pójdziesz na terapię, zawrzesz nowe przyjaźnie.Zobaczysz,że smutek minie, poczucie osamotnienia też.Wiem,że to banalne ale prawdziwe.I to "ale" niesie nadzieję.
Wczoraj minęło ,jest dzisiaj i jutro.I chociaż "dzisiaj "jest trudne,jutro będzie słoneczne.
Już dzisiaj nie jesteś sama.Zobacz, jestem tu ja, jest tu tyle przyjaznych osób.Może myślisz ,że to takie wirtualne.Nie - bo my tu jesteśmy faktycznie,żywi -z krwi i kości.
Szkoda,że tak daleko od ciebie mieszkam.Przyjechałabym,utuliła i może mniej byłoby Ci smutno.
Ale i tak z daleka tulę Ciebie. |
|
Powrót do góry |
|
 |
paran77
Dołączył: 03 Lut 2010 Posty: 46 Skąd: warszawa
|
Wysłany: Pon Kwi 05, 2010 22:28 Temat postu: |
|
|
Jak mi tu dobrze, dziękuję... Wszędzie powinno mi tak być. Chciałabym ściągnać "pancerz" i zacząć widzieć akceptację, chęć do mojej osoby- bo to wszystko jest, tylko, ze mam "blokadę"...ukierunkowałam się na jednego człowieka na faceta, który dał mi jedno z moich Szczęść-Młodego Mojego. To dobry Ojciec, dobry człowiek, ale schrzaniłam sprawę i juz niestety nie będzie dla mnie. Wszystko dzieje się tak, jak mi powiedziała Psycholog, nie posłuchałam w porę i blizna będzie większa, rozdrapałam ranę
FLOWEREK DZIĘKUJĘ! |
|
Powrót do góry |
|
 |
paran77
Dołączył: 03 Lut 2010 Posty: 46 Skąd: warszawa
|
Wysłany: Pon Kwi 05, 2010 22:50 Temat postu: |
|
|
smutno...  _________________ "nadzieja jest dobrym śniadaniem, lecz kiepską wieczerzą" F. Bacon. |
|
Powrót do góry |
|
 |
paran77
Dołączył: 03 Lut 2010 Posty: 46 Skąd: warszawa
|
Wysłany: Wto Kwi 06, 2010 21:56 Temat postu: |
|
|
Tylu rzeczy nie rozumiem jeszcze tydzień temu było "z nadzieją", jeszcze tydzien temu chciało mi się patrzeć w przyszłość...co się stało??? Nie chce mi powiedzieć Rana nie chce sie goić, tak strasznie boli...
Odszedł "na dobre" Moja Córka tak cierpi, chyba tak samo jak ja... Mały nie rozumie. Zastępował jej ojca, Ona pyta- ja nie potrafię odpowiedzieć... Mały tylko biegnie do drzwi za każdym razem gdy usłyszy, że ktoś sie w ich okolicy porusza, to takie przykre
Mam siłę dac im miłość za nas oboje, ale czy o to chodzi???
Tyle bym dała za rodzinę taką, jak mijam na niedzielnych spacerach... Mam takie zwykłe marzenia...i uczucie- ból, że nawet takich prostych nie potrafię zrealizować  _________________ "nadzieja jest dobrym śniadaniem, lecz kiepską wieczerzą" F. Bacon. |
|
Powrót do góry |
|
 |
paran77
Dołączył: 03 Lut 2010 Posty: 46 Skąd: warszawa
|
Wysłany: Sro Maj 19, 2010 22:56 Temat postu: |
|
|
Pomóżcie...on chce mi zabrać dziecko...przez to, co było...kiedyś. umieram ze strachu, sprawa we wtorek. nie mogę żyć niczym innym, boję się, kocham moje dzieci...powiedział, ze muszę mieć "nóż na gardle"...zwariuję... _________________ "nadzieja jest dobrym śniadaniem, lecz kiepską wieczerzą" F. Bacon. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Echnaton Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 15 Lis 2006 Posty: 6110 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Czw Maj 20, 2010 23:41 Temat postu: |
|
|
Odezwij się na pw i powiedz o co chodzi...może umaiłbym Ci pomóc..... _________________ „lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność” |
|
Powrót do góry |
|
 |
paran77
Dołączył: 03 Lut 2010 Posty: 46 Skąd: warszawa
|
Wysłany: Sob Maj 22, 2010 20:02 Temat postu: |
|
|
Witajcie...strasznie mi smutno ciągle zastanawiam się, ile czasu jeszcze będzie bolało. Przecież muszę zacząć normalnie żyć, nie oglądać się za siebie... Tak bardzo chciałabym potrafić cieszyć się w pełni z tego co mam, ale to taka radość podszyta ogromnym cierpieniem. Ciągle tylko słyszę: "Twoja wina...", "to przez ciebie"...wiem to wszystko, czuję, płacę za to z "odsetkami"...
Bardzo mi źle...nie potrafię być sama  _________________ "nadzieja jest dobrym śniadaniem, lecz kiepską wieczerzą" F. Bacon. |
|
Powrót do góry |
|
 |
paran77
Dołączył: 03 Lut 2010 Posty: 46 Skąd: warszawa
|
Wysłany: Pon Cze 28, 2010 23:41 Temat postu: |
|
|
Podnoszę wątek...wciąż sama,lecz już wstaję blokuję kolana w pozycji 'stój". nie wszystko złe to ja nie...
Po mału zaczynam wychodzić "na prostą" w sumie...tylko mieszkanie, tylko finanse. ale to akurat banalne, pieniądze albo są, albo ich nie ma i mamy na to wpływ! zrobię wszystko aby się uniezależnić, chce zadbać w 200% o nasze życie, żeby nie brakowało nam podstawowych rzeczy. Sama dam radę. Chcę, muszę, dam!!! _________________ "nadzieja jest dobrym śniadaniem, lecz kiepską wieczerzą" F. Bacon. |
|
Powrót do góry |
|
 |
maras Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 28 Maj 2006 Posty: 3871 Skąd: Gdynia/Warszawa
|
Wysłany: Wto Cze 29, 2010 0:00 Temat postu: |
|
|
Witaj
Zgadzam się w pełni z Twoim podejściem
Ty Masz na to wpływ.
cieszę się z Twojego pozytywnego nastawienia
To także jest konsekwentnym krokiem do przodu.
pozdrawiam _________________ -----------------------------------------------------
G. E. d/s P.P.R |
|
Powrót do góry |
|
 |
paran77
Dołączył: 03 Lut 2010 Posty: 46 Skąd: warszawa
|
Wysłany: Sro Cze 30, 2010 23:00 Temat postu: |
|
|
Jestem znów małymi kroczkami, ale do przodu, tak jak Tomku mówisz- konsekwentnie. nie wiem czy kiedykolwiek pozbędę się rozżalenia, ale to nie ono będzie mną rządzić. Choć ręce czasem opadają (c o d z i e n n o ś ć), staram się patrzeć na wszystko tak długo, aż nie zobaczę wyraźnych kolorów...i pomaga teraz na przykład, mój mały terrorysta stwierdził, że się wyspał. Nie lecę do niego na złamanie karku- albo zaśnie sam w pokoju (mniej prawdopodobne), albo za chwilę się tu pojawi...nie śpi się z nim zbyt komfortowo,ale...jest ze mną, jest ZAWSZE, nie oddałam go!
O, właśnie opcja 2 weszła w życie kolor??? jestem z nim. nikt mi nie powie za parę lat, że uciekłam nie będę żałować, ze jakis moment jego życia bezpowrotnie mnie ominął..
Jet ciężko, ale "bilans" życiowy bezapelacyjnie jest na plus  _________________ "nadzieja jest dobrym śniadaniem, lecz kiepską wieczerzą" F. Bacon. |
|
Powrót do góry |
|
 |
paran77
Dołączył: 03 Lut 2010 Posty: 46 Skąd: warszawa
|
Wysłany: Pią Sie 19, 2011 23:07 Temat postu: |
|
|
Jestem...
100 lat minęło...zamieszkaliśmy razem, miało być fajnie...miało być...
to wszystkie nieprawidłowości,które wyłapywał...są JEGO kompleksami właśnie jest na imprezie, trzeciej w tym tygodniu...
żyje na mój koszt...i moje j córki, zarabiamy tyle samo, a ostatnio on- tydzien po wypłacie, wziął ode mnie "ileś tam" z portfela................nie mam!!! wykrzyczał, wypłakał...
okazało się, że roczna "wolność" skutkuje ponad 20 000 kredytem, a w związku z jego ogromnymi potrzebami finansowymi comiesięcznym, bardzo szybkim "spłukaniem"...
okłamuje mnie, przez rok, nie wiedziałam o zadłużeniu.
wynalazłam kochankę z czasów wolności, z którą odświeżył kontakty zaraz po tym jak ..zamieszkaliśmy razem! niesamowite!
napuścił na mniie swoją rodzinę, znajomych...NAKŁAMAŁ!!!
całe szcęście jest sprawiedliwość na świecie_ kurator- efekt jednej ze spraw sądowych założonych dla mnie, przez niego złożył wniosek (po dwóch wizytach) o uchylenie nadzoru...a tak przy okazji dowiedziałam się, że mam ograniczone prawa rodzicielskie!!!...
paranoja...poświęcam życie "gówinarzom ))", nawet nie mam potrzeby niepoświęcać im go, a tu takie jaja?
a pan mąż robiu duże oczkka: JA NIE WIEDZIAŁEM (czyt.:mama kazali") _________________ "nadzieja jest dobrym śniadaniem, lecz kiepską wieczerzą" F. Bacon. |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|