 |
Forum na temat przemocy w rodzinie Ogólnopolskie Pogotowie dla Ofiar Przemocy w Rodzinie "Niebieska Linia" IPZ PTP www.niebieskalinia.pl
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
maras Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 28 Maj 2006 Posty: 3871 Skąd: Gdynia/Warszawa
|
Wysłany: Sob Lip 12, 2008 10:08 Temat postu: |
|
|
dzięki .
Ponadto jeśli jeszcze nie czytałaś polecę Ci coś z mojej" tajnej biblioteczki" :
Motywacja Bez Granic
Nikodem Marszałek .
pozdrawiam serdecznie  _________________ -----------------------------------------------------
G. E. d/s P.P.R |
|
Powrót do góry |
|
 |
laura52
Dołączył: 08 Sie 2006 Posty: 400
|
Wysłany: Sob Lip 12, 2008 12:13 Temat postu: |
|
|
dzieki maras- mam te ksiazke. Kiedys kupilam ja dla Adonisa.. z nadzieja ze sie ozywi , zajmie czyms innym niz przesladowanie mnie.
Motywacji mi nie brak. Na dzis brak mi malego bialego domku z kawałkiem ogrodu i wspolnika / czki/ z prawem jazdy. Kurcze jak ja marze o kawałku wlasnej ziemi. Dajcie mi kawalek ziemi a ja zrobie tam gaj i ogrod oiliwny posadze drzewo i wybuduje dom. |
|
Powrót do góry |
|
 |
amara
Dołączył: 11 Kwi 2008 Posty: 29
|
Wysłany: Sob Lip 12, 2008 15:41 Temat postu: |
|
|
Dynamika, super to opisales teraz rozumiem... niestety chyba tez tak jest u nas...
Dynamika, Echnaton, Trissi, macie racje musze sie zmobilizowac i isc na terapie... czy Waszym zdaniem mozna uratowac taki zwiazek.. jak ja pojde, a on nie...
Laura52, powodzenia!
Fiolek, to tak jak u mnie... wspolczuje... rozumiem Cie bardzo dobrze... walka z wiatrakami... nadzieja umiera ostatnia...
Fiolku o jakiej decyzji myslisz... trzymaj sie i pisz... |
|
Powrót do góry |
|
 |
Wild
Dołączył: 01 Lip 2007 Posty: 307
|
Wysłany: Sob Lip 12, 2008 16:24 Temat postu: |
|
|
Amaro,
Robin Norwood – Kobiety, które kochają za bardzo.
Susan Forward – Toksyczne namiętności
Pia Mellody – Toksyczna miłość
Karen Horney – Neurotyczna osobowość naszych czasów
Karen Horney – Nasze wewnętrzne konflikty
Melody Beattie – Koniec współuzależnienia. Jak przestać kontrolować życie innych i zacząć troszczyć się o siebie.
Isabelle Nazare-Aga - "Nie pozwól sobą manipulować w miłości.
Susan Forward – „Gdy twój partner łże jak pies” _________________ krzyk ofiary zwabia sępy |
|
Powrót do góry |
|
 |
dynamika Wolontariusz NL

Dołączył: 16 Lip 2006 Posty: 741
|
Wysłany: Sob Lip 12, 2008 16:46 Temat postu: |
|
|
Czesc Lauro,
Dzieki za pochwale, jestem ciagle zdumiony jak te sytuacje sa podobne do siebie, kurcze ...
Amaro,
Pytasz sie, czy jezeli Ty pojdziesz a on nie to czy uda sie uratowac taki zwiazek. Tego nie wiadomo, ale jedno jest pewne - jezeli czegos z tym nie zrobisz i sie w tym temacie nie poduczysz to zwiazek bedzie stawal sie coraz bardziej koszmarny. Nastaw sie, ze to jest zadanie dlugofalowe i zajmie Ci okolo 2 lat intensywnej nauki do dojsc spowrotem do siebie.
A i bardzo wazne - przeczytaj ksiazki ktore polecila Ci Wild i wszystkie inne ktore mozesz na ten temat znalezc - one moga Ci pomoc bardziej niz bys sie tego spodziewala.
pozdrawiam,
P. _________________ "Sukces mierzy sie tym jak wysoko dolecisz kiedy odbijesz sie od dna" General George Patton Jr. |
|
Powrót do góry |
|
 |
laura52
Dołączył: 08 Sie 2006 Posty: 400
|
Wysłany: Sob Lip 12, 2008 20:16 Temat postu: |
|
|
Namieszalam. Moja wina. |
|
Powrót do góry |
|
 |
fiołek
Dołączył: 10 Lip 2008 Posty: 9
|
Wysłany: Sob Lip 12, 2008 20:33 Temat postu: |
|
|
mysle orozstaniu sie z ta osobą ale to nie takie proste bo nie mam lokalu zastępczego dla niej pozatym mamy dziecko u tej osoby największy problem to praca ma dwie lewe tak może nie było by najgorzej |
|
Powrót do góry |
|
 |
dynamika Wolontariusz NL

Dołączył: 16 Lip 2006 Posty: 741
|
Wysłany: Nie Lip 13, 2008 0:30 Temat postu: |
|
|
laura52 napisał: | Namieszalam. Moja wina. |
Nic sie nie stalo Lauro, pozdrawiam.
Fiolek - widzialem zakonczenie zwiazku z typem ktory do pracy mial dwie lewe rece. Kobieta go utrzymywala przez 10 lat, i jednego dnia ja oswiecilo co robi. Zrobila mu awanture taka, ze on chetnie wzial z nia rozwod, wyrzucila go z domu w obcym kraju (nie znal zadnego obcego jezyka) facet na stopa dojechal do polskiej ambasady, tam dostal pozyczke na bilet do Polski (ktorej nigdy nie splaci) na rozprawie sadowej on sie grzecznie do wszystkiego przyznal. Pewnie u Ciebie przyjdzie tez takie przesilenie, a do tego czasu czytaj i edukuj sie, to bardzo wazne.
pozdrawiam,
P. _________________ "Sukces mierzy sie tym jak wysoko dolecisz kiedy odbijesz sie od dna" General George Patton Jr. |
|
Powrót do góry |
|
 |
laura52
Dołączył: 08 Sie 2006 Posty: 400
|
Wysłany: Nie Lip 13, 2008 9:32 Temat postu: |
|
|
Troche niepokoi mnie jego podejscie, ze wszelkie proby zmiany jego zachowania sa skazane na niepowodzenie - to by oznaczalo, ze on wie co robi i nie ma zamiaru przestac.
.....
potwierdzam.
J mowil otwarcie: " nie pojde na terapie. To Ty sie zmien. "
jednak raz poszedl: Po tym jak pierwszy raz mnie uderzyl. Publicznie. Byl na 4-5 spotkaniach. Stwierdzil,ze to nudne. W jego slowach pojawil sie nowy argument : jestem psychiczna, zyje z osoba chora psychicznie- to mial mu uswiadomic terapeuta.
Z naklanianiem partnerki na terapie- tez nie jest tak jednoznacznie.
Mowi: to ty idz na terapie jesli ci to potrzeebne
dalej - jesli ona pojdzie- pojawiaja sie coraz czesciej teksty typu: masz problemy , jestes psychiczna - dlatego chodzisz/ usiluje wmowic w zawoalowany sposob,ze ty chodzisz bo masz problem o czym on przeciez wie i wielokrotnie ci mowil.. On nie chodzi bo jest w porzadku/
dalej: u zony pojawiaja sie pierwsze efekty terapi..
zaczyna zadawac inne pytania, "oglada" okreslone sytuacje inaczej niz zwykle - natychmiast wiec pojawia sie reakcja: " dlaczego mnie pytasz , zapytaj tego/ tej do ktorej latasz?" slyszalem o nim / niej, ze to niezly kombintor, ze jest cienki, ze o mało go nie pozbawili uprawnien itd.. czyli dewaluacja osoby terapeuty.
Osoba terapeuty staje sie centralna postacia kazdego kontaktu z przemocowcem. pojawi sie zarzut: nawkladal ci sieczki do glowy, to juz nie jestes Ty, przeciez Ty juz nie mowisz swoimi sl.owami ale tym co ci nawrzucali do glowy. nie myslisz samodzielnie itd: .
W koncu stawia warunke: jak chcesz aby bylo miedzy nami dobrze, to ze mna rozmawiaj a nie z obcymi ludzmi! I.. zaczyna sie okres miodowy.. on duzo mowi, inicjuje rozmowy trudne, pozornie ujawnia swoje problemy.. Zbliza sie emocjonalnie
I to jest moment zwrotny.
Jesli kobieta potrafi oprzec sie temu i nie rzucic terapii- wygra.
Niestety- czesciej ulega manipulacji.
Amaro: czytaj,. podejmuj proby.. poznawaj go , ucz sie wylawiac manipulacje w jego zachowaniu.
Na terapie bym nie liczyla zupelnie / w jego przypadku/
U mnie widac jak na dloni,ze z chwila gdy zatrzymalam przemoc, postawilam i zaczelam konsekwetnie stawiac granice - lub inaczej- wyszlam z jego strefy energetycznej, z jego pola , zasiegu manipulacji- facet NIE WIE jak zyc., Pogubil sie.
Oni tak maja ze zwiazek przemocowy , kontrola, klamstwo, manipulacja jest ich naczelna forma wiezi z drugim czlowiekiem. Innej jakby nie pojmowali.
Trzymaj sie amaro. Ja tu jestem juz ponad 2 lata . I zobacz - jestem dopiero na poczatki drogi prawnego wyjscia ze swojego koszmaru.
Wyjscie prawne jest waznym ale ostatnim etapem.
Prawdziwe wyjscie z przemocy to jest ten moment , kiedy zaczynasz rozumiec,ze masz do czynienia z czlowiekiem w ktorym wszystko jest FAŁSZYWE.
Ze masz przed soba kilkuletnie dziecko w ciele i z uprawnieniami osoby doroslej. ,ze on bawi sie z Toba w malzenstwo tak jak w dziecinstwie bawil sie w kowboja., strazaka i inne gry.
Z czasem zrozumiesz,ze - tak mi sie wydaje- ze on nie robi ci na zlosc. On wierzy w slusznosc swoich racji, slusznosc swoich zachowan, reakcji.
I to ostatnie jest dla nas niebezpieczne.
..........
przypomnialam sobie jak mlody J poszedl raz ze swoja owczesna dziewczyna na zbawe. Wrocil zly.bo panienka mu sie dasala.
Czemu? przeciez to,ze poszedl z nia na zabawe nie znaczy ze byl zmuszony caly czas z nia tanczyc czy w inny sposob zajmowac sie nia- argumentował. Zabawa jest impreza na ktora idzie sie bawic a nie zabawiac partnerke. Dziewczyna jest pelnoletnia, sama powinna sie soba zajac. Poszedlem na zabawe aby sie bawic i .. bawilem sie"
.......
diabelska konsekwencja ich logiki .
... wzialem z toba slub , spłodzilem syna ale nie po to aby sie toba i dzieckiem zajmowac, pomagac wspierac. , jestes dorosla, sama sie zatroszcz o siebie . " mam swoje problemy, za malo zarabiam aby sie z toba dzielic.. jestes dorosla. rob co chcesz. Nie podoba ci sie to sie rozwiedz, znajdz sobie innego niech cie wspiera, utrzymuje , kocha a mnie daj spokoj. "
zebys amaro nie zrozumiala ze z mojego J twardziel taki- od razu mowie,ze nie, jest mieczakiem, sierota, strasznym dupkiem ktory takimi jak wyzej tekstami stwarza pozory bycia facetem.
A jego "daj mi swiety spokoj "nie przeszkodzilo mu dawac mi sie utrzymywac, wykorzystywac finansowo czyli pasozytowac na mnie na maksa. |
|
Powrót do góry |
|
 |
Masza35
Dołączył: 31 Gru 2006 Posty: 250 Skąd: Trójmiasto,Koszalin
|
Wysłany: Nie Lip 13, 2008 9:49 Temat postu: |
|
|
Witaj Amara,
piszesz ze kochasz swojego męża...rozumiem Cię doskonale...
tez miałam etap walki o moje małżeństwo...zrobiłam wszystko aby je uratować.Była min wspólna terapia...terapeuta po 8 sesjach zaproponawał po 1 oddzielnym spotkaniu...i tu nastapił początek przełomu
w moim mysleniu...pamietam wyszłam od tej terapetki ze zdaniem
"gdybym ja doswiadczała przemocy ratowałabym siebie"i adresem terapeuty od przemocy...
a ja wciaz chciałam pomóc NAM....zapominając o JA...zapłaciłam wysoką cene
Masza _________________ Bog nie moze byc wszedzie obecny, dlatego stworzyl matke |
|
Powrót do góry |
|
 |
Maga
Dołączył: 18 Maj 2007 Posty: 781
|
Wysłany: Pon Lip 14, 2008 8:26 Temat postu: |
|
|
Masza, a jak Twoje sprawy? jak dzieci? |
|
Powrót do góry |
|
 |
fiołek
Dołączył: 10 Lip 2008 Posty: 9
|
Wysłany: Pon Lip 14, 2008 11:15 Temat postu: |
|
|
nie rozmawiam z nim od 4 dni dziś dostał telefon i wyszedł bez słowa nie wiem czy wymyśliłam dobry sposób jak na początek ale chyba go jakoś przychamowałam jest mi ciężko bo wychodzę ztego załozenia że trzeba dużo rozmawiac ale on zawsze mówił ze nie potrafi wiec teraz nie odzywam sie wcale |
|
Powrót do góry |
|
 |
Echnaton Moderator - Współpracownik NL konsultant ds. prawa i procedur

Dołączył: 15 Lis 2006 Posty: 6110 Skąd: Suwałki
|
Wysłany: Pon Lip 14, 2008 19:07 Temat postu: |
|
|
Na terapię ma chodzic ta osoba, która chce zmienić sytuacje w swoim zwiazku. ponieważ trudno motywowac sprawcę do zmian i tym samym do terapii szukamy porozumienia z pokrzywdzonymi. Dla sprawcy każda zmiana jest na gorsze, bo zmusza go do czegoś czego dotychczas nie robił, dla pokrzywdzonych każda sprawa chocby anjmniejsza to zysk, więc warto ją motywowac do zmian i uczęszczania na terapie. Tylko pokryzwdzonych. Padło tu pytanie czy to uratuje zwiazek. Gdizes w tych słowach odpowieadałem - pokrzywdzony w zwiazku musi wyznaczyć sobie droge od dzis az po rozwód z uwgędnieniem terapii, alimentów, rodzielności, sprawy karnej, rozwodu i iśc ta drogą zupełnie nie ogladając sie an sprawcę. Czasami sprawca przyłaczy się do ofiary widząc jej deternminację i konsekwencję ale w iwlu przypadkach nic to nie zmieni i zwiazek ropzadnie się. Z drugiej strony małżeństwo to umowa społeczna i nikt nie może zabronic nam życ lub tez nie życ w małżeństwie, a rozwód nie stanowi, ze po rozwodzie nie można zyc z byłym patrnerem, wszystko to umowy i papierki niemające wiele z życiem.
Jeno jest pewne, jesli dziś, teraz, od razu nie pójdziecie na terapie, to Wasz zwiazek rozpadnie się bez względu na to co zrobicie... Więc terapia to jedyna deska ratunku dla pokrzywdzonych.... _________________ „lepiej zapal świecę, niż byś miał przeklinać ciemność” |
|
Powrót do góry |
|
 |
amara
Dołączył: 11 Kwi 2008 Posty: 29
|
Wysłany: Sro Lip 16, 2008 16:47 Temat postu: |
|
|
Wild, dziekuje za polecenie ksiazek , Norwood i Mellody kiedys czytalam, ale chyba musze wrocic tez do tych ksiazek , sprobuje teraz ta pozycje Horney, ktora polecasz (tytul brzmi ciekawie), a pozniej pozostale .
Dynamika, dziekuje, dwa lata to dosyc dlugo, moze im krocej trwala taka sytuacja tym bedzie latwiej... ?
Fiolku, rozmumiem Cie... chyba czesto to jedyne wyjscie z tego co pisza tu fachowcy... trzymam kciuki zeby Ci sie ulozylo... pisz jak sie sytuacja rozwija... czy cos sie zmienia...
Lauro52, tak jak piszesz, tez to slyszalam "nie pojde na terapie. To Ty sie zmien." itp.
Tak, MANIPULACJA, to bardzo charakterystyczne dla takich zwiazkow... sa w tym niemal perfekcyjni i wierza, ze sa ok, ze maja slusznosc...
Maszo35, tak dokladnie, etap walki o malzenstwo, tak trudno uwierzyc w to co sie dzieje...
Echnaton, rozumiem; tak, musze pojsc.
Mam pytanie, czy najlepiej pojsc do psychologa czy na grupy wsparcia czy jedno i drugie  |
|
Powrót do góry |
|
 |
laura52
Dołączył: 08 Sie 2006 Posty: 400
|
Wysłany: Sro Lip 16, 2008 17:14 Temat postu: |
|
|
amaro
moze inne nie zgodza sie ze mna.. lecz warto pojsc tam , gdzie poczujesz, sie dobrze.
Mnie nie udalo sie znalezc psychologa przy ktorym poczulabym to cos.. ale udalo mi sie znalezc psychiatre , ktory mistrzowsko zastapil psychologa. Musi zaiskrzyc , musi wytworzyc sie magia checi wzjemnego poznania sie. porozumienia, To sie czuje.
Z grupa terapeutyczna u mnie porazka totatlna.
Dla mnie najlepszym miejscem okazalo sie to forum. A jako wyjscie awaryjne mam ww psychiatre. |
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|